To brzmi jak próba wybielenia. Wojny kwietne prowadzono w celu zebrania jak największej ilości jeńców na ofiary dla bogów żądnych krwi. To nie był żaden przejaw humanitaryzmu, tylko chłodnej kalkulacji.
Jeśli robimy paralele do współczesności to trzeba powiedzieć, że Aztekowie mieli specyficzny kalendarz liturgiczny. W pierwszym miesiącu roku topiono małe dzieci w ofierze dla Tlaloca, aby wybłagać deszcz. Aby ofiara była udana, dzieci w momencie śmierci musiały szlochać, więc wyrywano im paznokcie. W drugim miesiącu na wiosnę z okazji święta Xipe Toteka, boga rodzącej się natury, grabieży, męczarni i zwłok, żywcem obdzierano ze skóry, przebijano strzałami. Krew obficie wsiąkała w ziemię niczym deszcz, tylko to bowiem mogło uratować świat przed suszą albo zapewnić ruch Słońca. W późniejszym okresie doszły do tego opisywane obrzędy wyrywania żywego serca. Tysiące ofiar co roku. Niemal każdy z 19 miesięcy azteckich wymagał wyrafinowanych krwawych ofiar. W następnych miesiącach obrzędy wymagały kolejno: krwawej ofiary z ptaków, puszczania krwi ludziom, ofiar z dzieci. W szóstym miały miejsce obrzędowe kradzieże i odprawiano obrzędy puszczania krwi kapłanom oraz wrzucania ludzkich serc do wody. W kolejnym ofiara z kapłanki. W ósmym składano w ofierze dziewczynę niewolnicę alby po spełnieniu ofiary ludność mogła spożywać nową kukurydzę. W dziewiątym miesiącu ”skromnie". Na cześć boga wojny Huitzilopochtli spożywano indyki, placki, zniesione były niektóre zasady seksualne, mężczyznom wolno było dotykać kobiet. W kolejnych miesiącach kolejno: ofiara całopalna, ofiara z kobiety, ofiara całopalna, ofiary z kobiet i mężczyzn dla Tlaloca, post, przegląd broni, potyczki, ofiary dla boga domowego ogniska, wywoływanie deszczu przez ofiarę z kobiety oraz płacz dzieci i kobiet, składanie ofiar z jeńców i 19 miesiąca zakaz uroczystości. Uff, bogate życie duchowe :|