Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ender

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    19
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Reputacja

0 Neutralna

O ender

  • Tytuł
    Fuks

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. A to, zdaje się, dubel: http://kopalniawiedzy.pl/IQ-sztuczna-inteligencja-test-Turinga-zlozonosc-Kolmogorowa-ilosc-zasobow-obliczeniowych-Jose-Hernandez-Orallo-Polytechnic-University-of-Valencia-David-L-Dowe-Monash-University-12392.html Natomiast pracę naukowców, jak wspomniałem w powyższym linku, można znaleźć tutaj: http://www.csse.monash.edu.au/~dld/Publications/HernandezOrallo+DoweArtificialIntelligenceJArticle.pdf
  2. Ależ skąd! Nie ma modelu tak "doskonałego", by mógł się obejść bez doświadczenia - fizycy do dziś nie są zgodni, czy bozon Higgsa istnieje i żaden model tego nie załatwi. Więcej nawet: Teoriom, które trudno zweryfikować lub obalić doświadczalnie (jak choćby teoria strun) zarzuca się, że trącą filozofią...
  3. Ja tylko do jednego fragmentu spróbuję się tutaj ustosunkować (rozbijając go jednak na dwa), by moje posty nie były zbyt długie: Dobrze - zabrnijmy sobie zatem w abstrakcję taką: Załóżmy, że jesteśmy w stanie skopiować mózg ludzki doskonale - do tego stopnia, że sami o sobie nie wiemy, czy jesteśmy kopią, czy oryginałem, lecz oczywiście niewiedza ta nam nie przeszkadza, bo to dla nas bez różnicy. Wyobraźmy sobie, że otwiera się przed nami ekscytująca perspektywa "wycieczki" do innego ramienia Galaktyki, lecz trzeba by poddać się nie hibernacji nawet, a takiemu właśnie "zbackupowaniu", a później odtworzeniu, po drugiej już stronie. Ktoś chętny?... Można się żachnąć, że powyższe paradoksy wynikają z błędnego założenia, co z kolei dowodzi tego, że nie będziemy mogli mózgu skopiować - może i tak jest, ale z drugiej strony skoro z założenia algorytmizacji języka wynika, że z dwóch zachowujących się równoważnie bytów jeden tylko posiada rozum, to... - więcej, myślę, na ten temat mówić nie potrzeba. Algorytm, przede wszystkim, wcale nie musi być deterministyczny. Co więcej, dla tych samych danych wejściowych może dawać różne - a wręcz i sprzeczne - odpowiedzi; na koniec: być może istnieć będą takie dane wejściowe, dla których się on nawet nie zatrzyma. I dwie rzeczy w charakterze podsumowania: algorytm kwantowy też daje się zapisać na papierze oraz: sieci neuronowe i algorytmy genetyczne są przykładami układów, o których ewolucji - mimo iż mamy pełny opis działania - nie potrafimy przewidzieć. To zatem, że uda się działanie ludzkiego mózgu dostatecznie dobrze zasymulować innymi środkami, nie będzie oznaczać, że mamy w ów aparat pełen wgląd i zrozumienie reguł, jakie nim powodują.
  4. Jeszcze raz pytam: Czym jest uczenie się "samo przez się" i jak się ma do uczenia czegoś? Co znaczy "wytworzyć przestrzeń mentalną"? O ile dobrze zrozumiałem Twoją wypowiedź, sieci neuronowe uczą się "same przez się" - wśród metod uczenia sieci występują także tzw. "unsupervised", kiedy sieć, sama przez się właśnie, wypracowuje własne reguły klasyfikacji. Co do planowania procesu uczenia: cóż, tak jest szybciej - natura bywa doprawdy ogromnie rozrzutna. Ostatnia już sprawa to ta, że sieć kilkuset neuronów nie ma szans na wytworzenie "przestrzeni mentalnej" równoważnej tej, jaką sobie kreuje mózg (o ile taką kreuje); nie ma szans, na nauczenie się "wszystkiego". Myślę, że współcześnie konstruowane sieci są na tyle prymitywne, że porównanie ich choćby do kociego mózgu jest tak niebezpieczne, jak i, temu drugiemu, urągające.
  5. Oczywiście, że nie. Jednak przestrzegałbym także przed próbą wyciągnięcia wniosku przeciwnego - nie znaczy to również, że "kot wirtualny" jest gorszy od pierwowzoru. Groteskowy mógłby tu chcieć wgłębić się w istotę Searlowskiego "Chińskiego Pokoju", na co odpowiadam: Z łatwością przychodzi nam wniosek, że ów "Chińczyk" niczego nie rozumie, a powodem tego jest założenie, że łatwo się da język chiński zalgorytmizować i algorytm ten zrozumieć. Ba! nie język nawet! - sztukę chińskiej konwersacji! Zauważmy, że przewaga ludzkiego umysłu jest największa tam, gdzie trudno o algorytmizację. Zauważmy również, że pracy naszych mózgów nie rozumiemy - to raz, a dwa: że w wypadku sieci neuronowych nie sposób wskazać algorytmu, jakim sieć tak kieruje się przy wykonywaniu zadania (choć można, owszem, algorytmicznie opisać jej działanie jak i proces uczenia). A jaka jest różnica między "uczyć się czegoś", a "uczyć się PO PROSTU I ZWYCZAJNIE"?... Jeśli nie udałoby się wprowadzić rozgraniczenia, znaczyłoby to, że zwykła prosta sieć neuronowa, ucząca się rozpoznawania liter, świadomość posiada... Użycie pojęcia "istota świadoma" jest w tym wypadku bardzo niepokojące - skoro nie wiemy, czym owa świadomość jest. Mógłby ktoś powiedzieć "Ależ jestem świadomy - zatem się uczę", zapytany o brata, odparłby: "Tak, ten człowiek też jest świadomy i potrafi się uczyć" - i tak dalej, wiemy już, do czego to prowadzi. Komu można by już odmówić świadomości, a komu jeszcze nie? Czy osoba o znacznym stopniu upośledzenia jest istotą świadomą? A goryl, niezdający testu lustra? Tymczasem to drugi osobnik ma większe możliwości uczenia się, niż pierwszy. Co więcej, jeśli świadomość ma iść w parze z testem lustra, to nawet przedstawiciele gatunku Homo Sapiens zaczynają go zdawać dopiero po dwóch-trzech latach życia, gdy już zdołali się nauczyć chodzić, rozpoznawać twarze i jako tako mówić... Świadomość nie jest czymś zerojedynkowym - to raczej problem o charakterystyce rozmytej, a wartościach bodaj i nieograniczonych z góry. Przypomina ona paradoks sorytu: "Jaka najmniejsza liczba ziaren tworzy stos?" lub też "Ile ziaren trzeba zabrać ze stosu, by przestał być stosem?" Na świadomość bowiem składa się suma bodźców, których doświadczamy - nie jest ona monolitem, który kiedyś, nagle, wyłonił się spośród mnóstwa sygnałów przesyłanych przez nasze synapsy. Jak napisała pewna gazeta "W naszych umysłach nieprzerwanie trwa multimedialny show - pojęcie własnego ja pojawia się wówczas, gdy próbujemy odpowiedzieć kto ten show przeżywa"
  6. Tak, to mi pachnie strachem jakimś - bo niby naukowcy powinni się karzącego ognia sprawiedliwości obawiać? Niezależnie od tego, czy ktoś jest wierzący czy nie, w końcu stanie się możliwe wytworzenie (zbudowanie, wyhodowanie, zaprogramowanie - może jakaś kombinacja tych trzech?) tworu, który mocą obliczeniową ludzkiemu mózgowi dorówna, a co więcej, będzie w stanie gładko przejść test Turinga. Problemem może jest tu kwestia braku definicji w "dorównywaniu" mózgowi mocą obliczeniową - od razu niektórzy założyli, że to także znaczy, iż taki komputer będzie to samo co ów mózg robił, a to przecież nieprawda. Każdy neuron przetwarza informacje dosyć wolno (zdaje się, że impulsy przezeń wysyłane nie mają wyższych częstotliwości jak ok. 100Hz), jednak ilość neuronów jest ogromna i pracują one równocześnie, co wynik daje imponujący, bo około eksa-operacji na sekundę - i rzeczywiście, dziesięć lat temu najpotężniejsze komputery miały wydajność rzędu teraflopsów, teraźniejsze - rzędu petaflopsa, a już dyskutuje się nad tym, w jaki sposób zasilać przyszłe demony szybkości. Myślę, że zdanie o dorównywaniu kociemu mózgowi należy rozumieć w ten sposób, że mając dany algorytm (może to być algorytm genetyczny, lub sieć neuronowa), komputer ten jest w stanie wykonywać go nie zostając w tyle za kotem. Można by tu spytać, czy gdyby reakcje mózgu ludzkiego ograniczyć do kocich, to czy bylibyśmy od kota tysiąc razy szybsi? Oczywiście nie, bo dwukrotne zrównoleglenie układu wcale nie przekłada się na dwukrotny wzrost jego szybkości. Teraz o kalkulatorach: Człowiek oczywiście bije wydajnością ową skromną maszynkę o kilkanaście rzędów wielkości, ale sieć neuronowa tworzy połączenia w dość losowy sposób i dlatego ogromna ilość jej mocy obliczeniowej jest marnowana - dokonując obliczeń w głowie przywołujemy najpierw abstrakcyjne pojęcie liczby, operacji na niej, podstawowych działań i, wreszcie, algorytmu postępowania odpowiedniego działaniu, które wykonujemy. Połączenia w kalkulatorowym mikroprocesorze są przygotowane już zawczasu i są zoptymalizowane - zauważmy, że kalkulator z zegarem 4MHz spierwiastkuje dziesięciocyfrową liczbę w "mgnieniu oka" (nie mam dokładnych danych), podczas gdy przeciętnemu człowiekowi zajmie to pewnie kilkadziesiąt minut. Rzecz zatem także i w tym, że niektóre procesy (choćby i proces "Świadomość") bardzo łatwo się zrównoleglają, podczas gdy inne - nie. Na koniec: Oj, zdaje się, że strumień ten jest przynajmniej dziesięć tysięcy razy węższy niż owe terabajty - co interesujące, ponoć sama ludzka świadomość nadąża za przetworzeniem ledwie kilkuset bajtów w ciągu sekundy (przypominam: chodzi o przetwarzanie na najwyższym już poziomie abstrakcji - umiejscawiające moje ja w tym czasie i w tym miejscu - za biurkiem, na którym stoi klawiatura, monitor, jakieś koperty... - i tak dalej...)
  7. Póki co - tak. Ale może niebawem pojawią się superkondensatory - i czapa.
  8. Prawdopodobnie dlatego, że to baterie, a nie akumulatory. Nie opracowano jeszcze wydajnej metody odwracania procesu rozpadu radioaktywnego. A co do materiałów radioaktywnych w Kosmosie, to - szkoda, moim zdaniem. Przyroda się nie przejmuje reakcjami jądrowymi na ogromną skalę (co prawda są to głównie reakcje syntezy) - dlaczego zatem my mielibyśmy? To niepotrzebnie hamuje rozwój nowych technologii.
  9. Właśnie, właśnie - więcej informacji proszę...
  10. Nieśmiertelność to raczej chyt reklamowy. Za Lemem należałoby się raczej zastanowić, jakie będą przyczyny śmierci ludzi za, powiedzmy, pięćdziesiąt lat. Otóż prawdopodobnie wypadki, wojny lub też kataklizmy. Ludzie będą umierali nadal, lecz coraz częściej będzie możliwe planowanie daty autozgonu (co w zasadzie niewiele różne od samobójstwa). W przyszłości wyłoni się sporo dylematów moralnych - konsekwencji postępu, który powoli i (co mnie akurat, osobiście, cieszy) często niepostrzeżenie wkrada się w nasze życia. A mogą owe dylematy dotyczyć właśnie możliwości decyzji o zakończeniu własnej egzystencji (lub też arbitralnego ustalenia granicy, poza którą przedłużanie życia stanie się niemoralne) oraz tego, czy każdy wytwór naszych rąk i umysłów winien być nam poddany. Z wielką niecierpliwością, lecz i niepokojem czekam na próby rozwiązywania powyższych zagadnień... A, jedno jeszcze: Tak z tym ściskaniem ludzi na obszarze wielkości Australii: Pomyślcie tylko, jak blisko byłoby do ukochanej cioci z Ameryki...
  11. No ja myślę, że tutaj po prostu liczy się porównanie długości palców wskazującego i serdecznego - czy nie tak napisano w artykule? Wtedy wszelkie wielkości bezwzględne (choćby i samą akromegalią spowodowane) przestaną się liczyć.
  12. Oświadczenia składa się i bez doświadczeń: Weźmy ludzi religijnych, dla przykładu - nie wszyscy są mistykami. Co sprawia, że fizycy przyjmują pewne teorie "na wiarę" to moim zdaniem to, że są one "eleganckie" - najogólniej mówiąc, redukują zbiór wielu, pozornie niepowiązanych parametrów, do niewielu istotnie niezależnych. Kolejną cechą charakterystyczną "eleganckiej" teorii fizycznej jest to, że wśród swych założeń zawiera wiele takich, o których prawdziwości jesteśmy przekonani. W wypadku pracy Hawkinga, założeniem takim była niezniszczalność informacji - reszta pracy jest jego ścisłą konsekwencją. A po przejściu trudnej drogi logicznych rozważań, dostajemy wspaniałą nagrodę, mianowicie "zasadę holograficzną", do poczytania o której zachęcam każdego, kto chciałby poczuć, jak bardzo zaprzeć dech w piersi potrafią "nieudowodnione" wnioski.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...