A moim zdaniem istnieje zależność między chęcią życia a przeżyciem. Oczywiście nie 100% szans przeżycia, ale na pewno możemy w pewien sposób kierować swoim organizmem. Prosty przykład - przetniesz sobie nogę i Cię nie boli, zobaczysz rankę - piecze jak cholera. Nasz mózg to komputer - trzeba tylko go dobrze poznać. Efekt placebo - to samo - możemy sami się leczyć, musimy po prostu naprawdę w to uwierzyć. Jeśli proste organizmy potrafią odbudowywać swoje tkanki to czemu tak skomplikowane stworzenia jakimi są ludzie miałyby nie potrafić z tego korzystać? W czym ośmiornica jest lepsza od nas? Wierzę w to, że jeśli my uznamy nowotwór za dziada i będziemy się skupiać na tym, że "ja tego dziada zabiję i wchłonę" to tak właśnie się stanie, a przynajmniej ułatwimy pracę lekarzom.
Nie mogę tego podeprzeć moim przypadkiem, bo miałam nowotwór, ale niezłośliwy, ale być może ktoś z czytających zna taki przypadek. Wiara naprawdę czyni cuda.