Dlaczego na jego obronę podajcie argumenty typu: "nie udostępnił informacji", "nie wykorzystał ich do jakiś tam celów". Co z tego? Facet miał pełną świadomość, że karalne jest włamanie. I kara należy się, pomimo tego, że nie publikował informacji, a być może nawet nic interesującego nie widział/czytał.
Teza, iż powinien być zwolniony z kary, w zamian za np. pracę przy systemach zabezpieczeń nie przemawia do mnie. Jest to problem podobny do świadków koronnych.
I na zakończenie, do tych, którzy go zaciekle bronią od srogiego wymiaru kary - pamiętajcie, że nie przyznał się do działań, które mu udowodniono, nie okazał żadnej skruchy i do tego zachowywał się w sposób cyniczny. I nie zależy mi tu na kalkulacji 4 czy 70 lat więźienia, ale na ocenie człowieka.