Zastanawia mnie fakt, dlaczego nie potrafimy spojrzeć na Ziemię jak na samo-regulujący się organizm. Cóż za prosta zależność: klimat się ociepla, poziom wód rośnie i doprowadza do ochłodzenia klimatu. Następnie klimat zimny sprawia, że poziom lodu przy biegunach wzrasta i w skutek kolejnej emisji gazów cieplarnianych ponownie się ociepla, co powoduje kolejny wzrost poziomu mórz i oceanów. Moim zdaniem to, czego obecnie doświadczamy z naszym klimatem to nic innego jak kolejny cykl, a wszystkie dywagacje na temat klimatu to po prostu szerzenie paniki tak dużej, by nawet najmniejsi, najbiedniejsi z chęcia chwycili za portfele by "ratować Ziemie". Cóż za ponura hipokryzja.