Witam,
Lawrence M. Krauss w swojej książce Fizyka podróży między gwiezdnych (która tak apropo próbuje dowodzić czy możliwe są myśli techniczne jakie zostały wprowadzone w uniwersum Star Trek) wyjaśnia w dosyć fajny sposób idee takiego napędu. Otoż jeśli moglibyśmy lokalnie kształtować czasoprzestrzeń tak aby rozszerzała się za statkiem, a skurczała przed nim, to analogicznie do surfera na fali możnaby było się w szybkim tempie przemieszczać z punktu A do punktu B. Co więcej ogólna teoria względności pozwala na to byśmy "budowali własną" czasoprzestrzeń, nadając jej właściwości dynamiczne (kurczenie i rozszerzanie), niestety pojawia się problem z rozkładem materii i energii.
Na ten przykład wielbiciele serii Star Treka wiedzą pewnie że popularne 10 warp jest barierą nieosiągalną (chociaż kilka razy ją przekroczono w kuriozalnych odcinkach) i jest też skalą logarytmiczną, tj max wartość odpowiada 1909 x prędkość światła (9,6 warp) a 10 oznacza nieskończoność.
Problemy z napędem WARP - prawa strona równiania Einsteina
Chodzi tu oczywiście o tą nieszczęsną energię, którą jak twierdzą teraz naukowcy z Nasa - nie potrzeba aż tak dużo. Krauss wyjaśnia że ogólnie rzecz biorąc pole grawitacyjne Słońca (masa Słońca która jest około milion raza większa od masy Ziemi) wystarcza żeby zakrzywić promienie świetlne jedynie o 0,001 stopnia!!! Co więcej obrazowo pokazuje że energię potrzebną do dostatecznego zakrzywienia przestrzeni np. wokół statku można porównać z energią potrzebną do wytworzenia małej czarnej dziury (ok 10% masy słońca), czyli taką że na jej wytworzenie (czarnej dziury) potrzebaby było całkowitej energii jaką wytwarza Słońce w trakcie swojego istnienia!
Trzymam więc kciuki za tych naukowców z Nasa