Naprawdę zadziwiłeś mnie tą wypowiedzią i muszę przyznać że specjalnie założyłem sobie konto na tej stronie aby napisać małe sprostowanie. W sumie to zastanawiam się czy na pewno wyraziłeś to co chciałeś w tekście powyżej.
Jeśli dobrze zrozumiałem to pojęcia takie jak: Bóg, natura, ewolucja, biocenoza, biom, ekosystem i na dodatek jeszcze architekt (nie wiem czemu z dużej litery skoro to tylko nazwa zawodu) wrzucasz do jednego worka? Cóż jeśli tak to chciałbym Tobie uświadomić że tak nie jest. Do definicji odsyłam Ciebie do Wikipedii albo jakiejś mądrej książki.
W skrócie:
A więc Bóg to istota bezcielesna, duchowa która realizuje jakieś zamierzone cele oddziaływając niebezpośrednio na całe nasze życie oraz otoczenie. Przynajmniej tak się dziś uważa.
Ewolucja to proces przystosowywania się organizmów do zmieniających się warunków otoczenia. Polega on na ciągłym doborze osobników które są w stanie przeżyć w warunkach naturalnych (wysoka temperatura/niska temperatura, mało wody/dużo wody, itp) a następnie przekazać swoje cechy potomstwu. A przynajmniej tak się obecnie uważa.
Tutaj przyznam się czuje się trochę skołowany. Uważasz że według ciebie: natura=ewolucja=Bóg+Architekt sam w sobie ma jakiś "plan" jak człowiek powinien wyglądać? Jakie powinien mieć geny? I ta cała różnorodność nie tylko odnosząca się do człowieka ale też do.... hmmm ptaków? ryb? czy nawet insektów? Istnieje tylko po to aby znaleźć ten jeden "właściwy" i "doskonały" genom? A jak już to się stanie to resztę zaleje wielka fala i koniec, game over?
Hmm czyli natura=ewolucja=Bóg+Architekt testuje tylko populacje ludzi? A czy nie istnieje cień szansy że testuje mrówki albo rośliny których jest kilka razy więcej niż nas, a ludzie to tylko efekt uboczny tego "zaplanowanego" procesu??