Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

System Skinput ma być odpowiedzią na małe, niewygodne w obsłudze klawiatury telefonów komórkowych czy odtwarzaczy MP3. Łączy on w sobie technologię zdolną do wykrywania dźwięków o bardzo niskiejczęstotliwości oraz pikoprojektor.

Skinput przymocowujemy do ręki poniżej łokcia, a ono wyświetla na skórze odpowiednią dla obsługiwanego urządzenia klawiaturę. Dzięki technologii wykrywania dźwięków system oblicza, który z klawiszy wybraliśmy.

System jest dziełem Chrisa Harrisona z Carnegie Mellon Univerisity oraz Dana Morrisa i Desneya Tana z Microsoft Research. Specjaliści, dzięki szczegółowej analizie właściwości skory, mięśni i kości, zidentyfikowali na przedramieniu i dłoni szereg obszarów, które wydają charakterystyczne dźwięki gdy zostaną stuknięte. Skinput wykorzystuje pięć czujników piezoelektrycznych, które odpowiadają na różne częstotliwości. Różna kombinacja tych czujników związana jest z konkretną lokalizacją.

Na razie system przetestowano na 20 ochotnikach i większość bez problemu mogła się nim posługiwać. Twórcy Skinputa twierdzą, że działa on bardzo dobrze, nawet gdy się poruszamy. Wszystkie komendy są przesyłane za pomocą łączy bezprzewodowych do wybranych urządzeń. Skinput może współpracować z telefonami komórkowymi, odtwarzaczami MP3 i pecetami.

Jak zauważa Pranav Mistry z MIT-u, użytkownicy Skinputa będą musieli mocować go w ściśle określonym miejscu przedramienia. Mimo to, jak twierdzi Michael Liebschner, dyrektor Bio-Innovations Lab z Baylor College, to niezwykle obiecująca technologia.

Zostanie ona zaprezentowana w kwietniu podczas konferencji Computer-Human Interaction.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żywe tkanki mają wyjątkową zdolność do samoleczenia się. Od dawna marzeniem technologów materiałowych były samo samonaprawiające się tworzywa, ale do tej pory osiągnięcia nie były porywające: w tworzywach sztucznych umieszczano na przykład mikroskopijne kapsułki z substancją, która przy uszkodzeniu „zaklejała" ubytki. Taka samonaprawa działała jednak tylko raz. Nowe polimery stworzone przez Polaka potrafią wręcz same poskładać się w całość, dowolną ilość razy - wystarczy im do tego nieco ultrafioletu.
      Przełomowe odkrycie jest dziełem Krzysztofa Matyjaszewskiego - polskiego wybitnego chemika, pracującego obecnie w USA. To jego zespół, złożony z uczonych z Carnegie Mellon University (Pittsburgh, USA) oraz japońskiego Kyushu University, opracował polimery o zaskakujących właściwościach.
      Kluczem do tych właściwości są odpowiednie wiązania kowalencyjne, które pod wpływem światła ultrafioletowego mogą na nowo łączyć się dowolną ilość razy. Cząsteczki polimeru łączą się „krzyżowo" poprzez specjalne grupy (trithiocarbonate units) - atom węgla takiej grupy łączy się z trzema atomami siarki, z których dwa używają swojego drugiego wiązania do przyłączenia kolejnego atomu węgla. To właśnie te grupy mają tę właściwość: energia dostarczona przez promieniowanie UV powoduje zerwanie jednego wiązania węgiel-siarka, tworząc w ten sposób dwie bardzo reakcyjne molekuły z wolnym (niesparowanym) elektronem, które agresywnie szukają miejsca do stworzenia nowej grupy złożonej z atomu węgla i trzech atomów siarki. Ta wiążąca reakcja łańcuchowa zatrzymuje się dopiero, kiedy dwie takie reakcyjne molekuły połączą się ze sobą.
      W praktyce taki materiał można przeciąć na pół, a następnie wystarczy lekko ścisnąć rozcięte kawałki i lekko naświetlić ultrafioletem, aby trwale połączyły się ze sobą. Nie koniec na tym: eksperymentalną próbkę badacze pocięli na małe kawałki, które po złożeniu i naświetleniu zrosły się bez śladu, tworząc równie zwarty element, jak przed eksperymentem. Takie operacje można powtarzać.
      Możliwe zastosowania takich materiałów ogranicza tylko wyobraźnia. Uczeni zauważają, że taki polimer to nie tylko możliwość konstruowania samonaprawiających się konstrukcji, ale też świetny materiał do recyklingu, czyli bardzo ekologiczny.
      Studium Krzysztofa Matyjaszewskiego „Repeatable Photoinduced Self-Healing of Covalently Cross-Linked Polymers through Reshuffling of Trithiocarbonate Units" ukazało się w Angewandte Chemie International Edition.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedną z najbardziej frustrujących czynności związaną z obsługą komputera jest oczekiwanie na ściągnięcie pliku. Chris Harrison z Carnegie Mellon University uważa, że frustrację można zmniejszyć stosując wizualną sztuczkę, która oszuka nasz mózg sugerując, iż pobieranie odbywa się o 10% szybciej niż w rzeczywistości.
      Harrison i jego zespół postanowili wykorzystać wcześniejsze badania, z których wynika, że regularna stymulacja wywołuje efekt "zakrzywienia czasu", a sposób w jaki postrzegamy ruch jest zależny od kontekstu. Biorąc to pod uwagę uczeni stworzyli serię animowanych pasków postępu, z których jedne pulsowały z różną prędkością zmieniając kolor od jasno- do ciemnoniebieskiego, a w innych jasnoniebieskie prążki z różną prędkością wędrowały z lewa na prawo lub z prawa na lewo.
      Paski pokazano następnie 20 ochotnikom. Każdy z nich przedstawiał pobieranie pliku, które trwało dokładnie 5 sekund. Wielu badanych stwierdziło jednak, że tam, gdzie pulsowanie było szybsze, szybciej też odbywało się pobieranie. Ponadto ochotnicy stwierdzili też, że plik był pobierany szybciej wówczas, gdy kolor na pasku postępu przesuwał się w lewo, niż gdy biegł w prawo.
      Nieco podobnej sztuczki używa Apple. W Mac OS X prążki w pasku postępu przesuwają się ze stałą prędkością w lewo. Jednak z badań Harrisona wynika, że ta stała prędkość jest niekorzystna dla postrzegania tempa pobierania. Wielu osobom pobieranie wydawało się szybsze, gdy w miarę jego postępu kolor przesuwał się coraz wolniej.
      Podczas drugiego z eksperymentów postanowiono sprawdzić efekt "zakrzywiania czasu" i porównywano pasek ze zwalniającymi w miarę pobierania prążkami, z paskiem jednolitym. W czasie testu pobieranie z paskiem prążkowanym było stopniowo spowalniane, a z paskiem jednolitym - pozostawiane bez zmian. Iluzja świetnie zadziałała. Badani stwierdzili, że pobieranie trwało tak samo długo, mimo iż w rzeczywistości tam, gdzie pasek był prążkowany zajęło ono w pierwszym przypadku 5,61 sekundy, a w drugim 16,75 sekundy wobec, odpowiednio, 5 i 15 sekund przy pasku jednolitym. Uzyskano zatem iluzoryczne przyspieszenie pobierania o ponad 10 procent.
      Badania zespołu Harrisona zostaną zaprezentowane podczas 2010 Conference on Human Factors in Computing Systems.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z Carnegie Mellon University, pracujący pod kierunkiem profesora Michaela McHenry'ego, we współpracy ze specjalistami Intela stworzyli nową klasę materiałów lutowniczych oraz technikę lutowania układów scalonych do płytek drukowanych. Materiały nazwano lutowniczymi nanokompozytami magnetycznymi. Pozwalają one używać fal radiowych w procesie lutowania.
      Obecnie podczas mocowania układów na płytkach drukowanych stosuje się albo gorące powietrze albo piecyki działające na podczerwień. Metody te wymagają użycia dużej ilości energii i są obarczone pewnym ryzykiem, gdyż mogą prowadzić do wypaczania się chipów. Ponadto w przypadku niektórych preprogramowanych układów scalonych może dojść do wymazania z nich danych pod wpływem ciepła.
      Pomysł Intela i Carnegie polega na umieszczeniu w materiale lutowniczym cząstek magnetycznych, które rozgrzewają się pod wpływem fal radiowych. Manipulując koncentracją i składem cząstek można kontrolować czas potrzebny do rozgrzania materiału lutowniczego. To z kolei pozwala na zoptymalizowanie całego procesu i obniżenie kosztów.
      Nowa technika nieprędko zostanie zastosowana na skalę przemysłową, jednak koncepcja miejscowego rozgrzewania i lutowania materiałów z pewnością przyda się nie tylko w przemyśle półprzewodnikowym.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wśród urządzeń do sterowania komputerem wciąż króluje myszka komputerowa, a  zdobywające popularność technologie dotykowe czy śledzenia ruchu nie zagrażają pozycji "gryzonia". Laboratoria wielu firm ciągle pracują nad nowymi sposobami komunikacji z komputerem.
      Jednym z nich jest opracowywany przez Microsoft magnetyczny interfejs dotykowy, który umożliwia komunikację również przez ściskanie, zgniatanie, rozciąganie i pocieranie. Urządzenie generuje liczne pola magnetyczne nad powierzchnią dotykową. Wykrywając zaburzenia w tych polach system jest w stanie śledzić ruchy metalowego przedmiotu. Użytkownik może więc toczyć po urządzenie metalową kulkę czy też użyć elastycznego pojemnika wypełnionego magnetycznym płynem leżącego na urządzeniu i "wycinać" trójwymiarowe obiekty, które ukażą się na ekranie.
      Stuart Taylor z Microsoft Reseach Cambridge oraz jego zespół we współpracy z Jonathanem Hookiem z Newcastle University, stworzyli macierz złożoną z 64 zwojów magnetycznych rozmieszczonych na powierzchni 100 centymetrów kwadratowych. Zakłócenia w polu magnetycznym każdego ze zwojów wywołują indukcję elektryczną.
      Przeprowadzono też eksperymenty, podczas których za pomocą prądu wywoływano w użytkownikach nowego urządzenia wrażenie dotykania przedmiotu umieszczonego na powierzchni urządzenia. Specjaliści Microsoftu starali się zatem uzyskać rodzaj interfejsu, który łączyłby ze sobą interfejs wielodotykowy z rodzajem force-feedback.
      Wysiłki te pochwalił profesor Anthony Steed z University College London. Zauważył on jednak, że niełatwo będzie uzyskać urządzenie, które z łatwością da się przełączyć pomiędzy stanem odbierania impulsów, a ich generowania.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...