Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Windows 7 wyciska z komputerów siódme poty

Rekomendowane odpowiedzi

Z przeprowadzonych analiz wynika, że zdecydowana większość komputerów korzystających z systemu Windows 7 wykorzystuje niemal całą dostępną pamięć operacyjną, co skutkuje spadkiem ich wydajności. Craig Barth, szef firmy Devil Mountain Software, ujawnił dane uzyskane z ponad 20 000 komputerów podłączonych do Exo.performance.network (XPnet). Wynika z nich, że 86% maszyn z Windows 7 podłączonych do XPnet wykorzystuje 90-95% dostępnej pamięci RAM. To dwukrotnie większy odsetek niż w przypadku Windows XP, gdzie punkt nasycenia pamięci osiąga około 40% komputerów.

Tak duże zużycie pamięci operacyjnej źle wpływa na wydajność komputera, gdyż musi on często korzystać z pamięci wirtualnej, a więc odwoływać się do dysku twardego.

Przeciętny komputer w Windows 7 ma do dyspozycji 3,3 GB RAM. To niemal dwukrotnie więcej niż przeciętna maszyna z Windows XP (1,7 GB). To pokazuje jak złożony jest Windows 7 - mówi Barth. Niestety, na podstawie danych z XPnet nie można stwierdzić, czy większe zużycie pamięci wynika z zapotrzebowania systemu operacyjnego czy też z bardziej intensywnego wykorzystywania innych aplikacji.

Devil Mountain Software było jednak w stanie określić użycie procesora oraz urządzeń wejścia-wyjścia. Także i tutaj zauważono spory wzrost. W przypadku Windows 7 aż 85% komputerów wykorzystuje niemal wszystkie zasoby I/O, w przypadku XP odsetek ten wynosił 36%. Z kolei 44% komputerów z Windows 7 maksymalnie obciąża procesor, a w przypadku Windows XP jest to 36%.

Zdaniem Bartha są to wartości alarmujące. To zadziwiające, że system operacyjny tak szybko zbliża się do granic wydajności sprzętu. Windows 7 nie jest, jak można było się spodziewać, odchudzoną Vistą. Barth zauważa, że od lat sytuacja wyglądała w taki sposób, iż możliwości oprogramowania pozostawały daleko w tyle za możliwościami sprzętu i przeciętny użytkownik nie był w stanie wycisnąć wszystkiego ze swojej maszyny. Teraz to się najwyraźniej zmieniło i Windows 7 nadrobił dystans dzielący oprogramowanie od sprzętu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skomplikowana sprawa najprawdopodobniej win jest zopytymilizowane aby wykorzystywać cały ram i wszystkie rdzenie dostępne w komputerze , stąd takie wyniki .

 

W innym przypadku win7 nie dałby sobie rady na netbookach z 1gb ramu , które vista dosłownie tłamsi a siódemka działa tam całkiem dobrze :D

 

A jeśli ktoś chce wycisnąć ostatnie poty ze sprzętu to polecam Opensolarisa .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie każdy uniks daje taką możliwość. Na jednym komputerze mam zainstalowany win7 i faktycznie zużycie ram-u jest zadziwiające, na poziomie 70-75% nawet przy jedynie kilku aktywnych aplikacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze win7 zaczal korzystac z ramu jak linuxy? czyli ladowac do granic mozliwosci wszystko, co sie da, do ramu, bo z niego dziala szybciej niz z dysku, a luzowac mu dopiero w razie rzreczywstej koniecznosci - a nie jak na xp, ile ramu system pozarl, tyle go uwalilo? bo to byl czesty tekst tlumaczacy zdziwionym ludziom, jak to jest, ze superlekki linux zre tyle ramu, ale tego nie czuc, a na ciezkim windowscie kazde 250MB to byla niesamowita roznica -  po prostu inaczej jest wykorzystywany...jesli to dlatego 7 tak pochlania zasoby, a nie przez jej rzeczywisty ciezar, to ja jestm za. w koncu nie po to mamy gigabajty ramu, wiele rdzeni procesowa itp, zeby tego poza grami i profesjoanlnymi aplikacjami nie wykorzystywac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to znowu za narzekania na windowsa? Co prawda nie mogę się wypowiedzieć, bo mam 8Gb ramu i sam system z przegląrką (kilkanaście kart + winamp +cośtam) bierze ok 25% a procesor chodzi wówczas na 7-9%, ale nie mogę na niego złego słowa powiedzieć.

 

Po co wypuszczać system dla komputerów słabych, skoro tam idelnie sprawdza się Xp, win7 to produkt w miarę nowoczesny i nie może cofać się do poprzedniej epoki, bo to nielogiczne...

 

No i chodzi nie gorzej niż xp nawet na netbookach z 1Gb ramu więc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po co wypuszczać system dla komputerów słabych, skoro tam idelnie sprawdza się Xp, win7 to produkt w miarę nowoczesny i nie może cofać się do poprzedniej epoki, bo to nielogiczne...

 

Powiedz to firmom sprzedającym laptopy i netbooki. Prawie wszędzie pakują najnowszy Windows. Nie wiem, czy dzięki temu zarabiają dodatkowo na systemie czy to kwestia umów między Microsoftem.

 

A to czy system zajmuje całą pamięć czy nie, to tak jak pisał sylkis, nie musi źle o nim świadczyć. Ważne czy może ją potem zwolnić dla aplikacji. Ubuntu na przykład, wolną pamięć przeznacza na bufory dyskowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, ale wszystko jest ok; win7 jest tak po prostu zaprojektowany, dla końcowego klienta liczy się wydajność i szybkość, a win7 umożliwia osiągnięcie tego poprzez prawie maksymalne użycie ramu i tak powinno być, xp obecnie nie nadaje się do nowych maszyn, gdyż marnuje ich możliwości, a nawet stopuje wydajność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tak duże zużycie pamięci operacyjnej źle wpływa na wydajność komputera, gdyż musi on często korzystać z pamięci wirtualnej, a więc odwoływać się do dysku twardego." Niech szanowny pan udowodni, a nie plecie co tam mu się wydaje...

 

"Kierowcy samochodów z półautomatyczną skrzynią biegów nie wciskają przy ich zmianie pedału sprzęgł - co źle wpływa na wydajność samochodu". Też tak potrafię :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, na podstawie danych z XPnet nie można stwierdzić, czy większe zużycie pamięci wynika z zapotrzebowania systemu operacyjnego czy też z bardziej intensywnego wykorzystywania innych aplikacji.

 

No i bez tej informacji te "rewelacje" są całkowicie bezużyteczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przynajmniej nie ma narzekania na formaty :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 11 latach od premiery wysłużony Windows 7 odchodzi na emeryturę. Dzisiaj dobiegł końca okres rozszerzonego wsparcia dla tego systemu. Microsoft nie będzie już udostępniał dla niego poprawek bezpieczeństwa. Warto więc w ciągu najbliższych miesięcy pomyśleć o zaktualizowaniu systemu do nowej wersji.
      Na poprawki, ale już płatne, będą mogli liczyć jedynie użytkownicy wersji Enterprise oraz Pro. Użytkownicy edycji Enterprise będą musieli zapłacić 25 USD, a wersji Pro - 50 USD za rozszerzenie wsparcia do stycznia 2021 roku. Wsparcie będzie można przedłużyć o kolejne dwa lata, w każdym roku płacąc dwukrotnie więcej niż w roku wcześniejszym.
      Microsoft już od wielu miesięcy przypominał użytkownikom Windows 7, że okres wsparcia dobiega końca. Użytkownicy więc o tym wiedzieli. Ponadto jutro wyświetli im się pełnoekranowe powiadomienie, że okres wparcia właśnie się zakończył.
      Koncern z Redmond próbuje przekonać jak najwięcej użytkowników Windows 7 by zaczęli korzystać z Windows 10. Częściowo się to udaje. Jak bowiem donoszą firmy analityczne, rynek pecetów notuje właśnie pierwsze globalne wzrosty sprzedaży od roku 2011. Jest to związane z faktem, że firmy i użytkownicy indywidualni postanowili, przy okazji zmiany systemu operacyjnego, wymienić też komputery.
      Windows 7 jest wciąż niezwykle popularnym systemem i, jak twierdzą analitycy, mogą minąć jeszcze nawet 2 lata zanim jego rynkowe udziały spadną poniżej 10%. Przypomnijmy, że w przypadku równie popularnego Windows XP Microsoft wielokrotnie publikował łaty pomimo zakończenia okresu wsparcia.
      Windows 7 to prawdopodobnie ostatni system operacyjny, który będzie sprawiał Microsoftowi tego typu problemy. Wsparcie dla Windows 8 kończy się w 2023 roku i cały proces powinien przejść bez większych zakłóceń, gdyż system ma mniej niż 5% udziałów w rynku.
      Jeśli zaś chodzi o Windows 10 to jego model publikacji jest zupełnie inny. Dotychczas doświadczyliśmy zakończenia wsparcia dla wielu wersji Windows 10 i nie rodziło to żadnych większych problemów. W bieżącym roku zakończy się wsparcie dla trzech kolejnych wersji. W przypadku tego OS-u wystarczy, by użytkownicy dokonywali regularnych aktualizacji do kolejnych wersji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młodzież, która zbyt dużo czasu spędza przed komputerem, ma więcej ubytków i częstsze problemy z chorobami przyzębia, np. z krwawieniem dziąseł – wynika z analiz naukowców WUM i UKSW, którzy przebadali ponad 1,6 tys. polskich 18-latków. To pierwsze takie badania w Europie.
      W ramach projektu, którego kierownikiem była prof. Dorota Olczak-Kowalczyk z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM), przebadano ponad 1,6 tysiąca 18-latków z Polski. Badania polegały zarówno na wypełnieniu kwestionariusza, który zawierał pytania dotyczące statusu społeczno-ekonomicznego i informacji o zachowaniach związanych ze zdrowiem, jak i na ocenie klinicznej stanu zębów i dziąseł. Do badań wybrano szkoły z każdego województwa z powiatów o charakterze wiejskim i miejskim.
      Okazało się, że nadmierne, czyli trwające ponad 3 godziny dziennie, korzystanie z komputera zadeklarowało 31 proc. respondentów. Równocześnie młodzież ta miała zdecydowanie częściej niewypełnione ubytki – opowiada PAP współprowadzący badania prof. Jacek Tomczyk z Instytutu Ekologii i Bioetyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie. U nadużywających komputera nastolatków zdiagnozowano średnio 2,27 ubytków, podczas gdy u tych mniej przesiadujących przed ekranem – 1,97.
      Z ankiety wynika, że osoby z grupy spędzającej przed komputerem najwięcej czasu gorzej dbają o higienę jamy ustnej – np. tylko 34 proc. spośród nich posługuje się nicią dentystyczną, natomiast wśród osób nieprzesiadujących przy komputerze – 41 proc.
      Również osobom, które zadeklarowały nadmierne korzystanie z komputera, towarzyszyło większe ryzyko chorób przyzębia w postaci krwawienia z dziąseł. Taki symptom w tej grupie odnotowało 35 proc. badanych. Tymczasem wśród respondentów nienadużywających komputera krwawienie występowało u 29 proc. badanych.
      Tomczyk dodaje, że nadmierne korzystanie z komputera wiąże się również ze złymi nawykami żywieniowymi. Młodzież ta częściej opuszcza śniadania, rzadziej spożywa warzywa i owoce, a częściej spożywa produkty bogate w cukry.
      Do tej pory wiele badań wskazywało, że nadmierne używanie komputerów może wiązać się z niezdrowym trybem życia – brakiem ruchu, nieregularnymi posiłkami, niezdrowym jedzeniem typu fast-food czy brakiem snu. Takie zachowania skutkują wieloma problemami zdrowotnymi m.in. otyłością czy cukrzycą a nawet zaburzeniami psychicznymi.
      Otwartym pozostało pytanie o związek między nadmiernym używaniem komputerów, a zdrowiem jamy ustnej. Jedyne takie badania przeprowadzono w Korei Południowej z uwagi na to, że kraj ten ma najwyższy odsetek internautów na świecie. Postanowiliśmy przeprowadzić podobne analizy wśród polskiej młodzieży – opowiada Tomczyk.
      Czy skala problemu nieodpowiedniej higieny jamy ustnej w Polsce wśród młodzieży nadużywającej komputera jest zbliżona do skali w Korei Płd.? W ocenie naukowca odpowiedź na to pytanie nie jest jasna, bo badania przeprowadzono w nieco inny sposób. Jednak tendencja wyłaniająca się z obu badań jest zbliżona – podkreśla Tomczyk.
      Naukowiec zapytany przez PAP, w jaki sposób należy walczyć z problemem odpowiada krótko: większa edukacja. Wiadomo, że przesiadywanie przed komputerem sprzyja wielu chorobom, w tym otyłości. Natomiast trzeba pokazywać młodzieży i rodzicom, że do tej plejady chorób należy również zaliczyć – o czym nie wiedziano – niekorzystne zmiany w jamie ustnej – kończy.
      Wyniki badań przeprowadzonych w 2017 r. w ramach projektu „Monitoring zdrowia jamy ustnej populacji polskiej” ukażą się w czasopiśmie Clinical and Experimental Dental Research.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inspektor Generalny ds. NASA poinformował Kongres, że w latach 2010-2011 agencja doświadczyła 5408 różnych incydentów dotyczących bezpieczeństwa. Jednym z nich było utracenie w marcu ubiegłego roku laptopa zawierającego algorytmy służące do kontrolowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
      Incydenty te dotyczyły bardzo szerokiego spektrum wydarzeń, od osób prywatnych sprawdzających swoje umiejętności i próbujących włamać się do sieci NASA, poprzez dobrze zorganizowane grupy przestępcze włamujące się dla zysku, po ataki, które mogły być organizowane przez obce służby wywiadowcze - czytamy w oświadczeniu Paula Martina.
      Niektóre z tych ataków dotknęły tysięcy komputerów, powodując zakłócenia prowadzonych misji i zakończyły się kradzieżami danych, których wartość NASA ocenia na ponad 7 milionów dolarów - stwierdzono. Nie wiadomo, jak ma się liczba ataków na NASA do ataków na inne amerykańskie agendy rządowe. Inspektor Generalny ds. NASA jako jedyny spośród kilkudziesięciu inspektorów regularnie zbiera informacje na temat cyberataków z zagranicy.
      Wśród wpadek Agencji Martin wymienił też zgubienie lub kradzież 48 mobilnych urządzeń komputerowych, które NASA utraciła w latach 2009-2011. Jednym z nich był niezaszyfrowany laptop skradziony w marcu 2011, w którym znajdowały się algorytmy pozwalające na sterownie Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Na innych utraconych komputerach znajdowały się dane osobowe czy informacje techniczne dotyczące programów Constellation i Orion.
      Co gorsza, NASA nie jest w stanie sporządzić szczegółowego raportu na temat utraconych danych, gdyż opiera się na zeznaniach pracowników informujących o zgubionych i skradzionych urządzeniach, a nie na faktycznej wiedzy o zawartości komputerów.
      NASA wdraża program ochrony danych, jednak, jak zauważa Martin, dopóki wszystkie urządzenia nie zostaną objęte obowiązkiem szyfrowania, dopóty incydenty takie będą się powtarzały.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sąd Apelacyjny dla Jedenastego Okręgu orzekł, że odszyfrowanie danych na dysku twardym może być uznane za złożenie zeznań. Tymczasem Piąta Poprawka zabrania zmuszania obywateli do składania obciążających ich zeznań. Takie orzeczenie oznacza, że podejrzanego nie można zmuszać do podania hasła do dysku.
      Orzeczenie takie wydano w sprawie US vs. John Doe. Jest to sprawa o posiadanie pornografii dziecięcej przez niewymienioną z nazwiska osobę. Podejrzany nie został o nic formalnie oskarżony, jednak spędził w więzieniu osiem miesięcy za obrazę sądu, gdyż odmówił podania haseł do siedmiu dysków twardych. Prokuratura podejrzewa, że na dyskach znajduje się dziecięca pornografia. Doe, odmawiając podania haseł, powoływał się na Piątą Poprawkę. Teraz Sąd Apelacyjny potwierdził jego racje i zwolnił go z więzienia.
      Doe nadal może zostać zmuszony do ujawnienia zawartości dysków, jeśli tylko prokuratura udowodni, że jest on w stanie to zrobić. Jeśli tak się stanie, Doe otrzyma od sądu immunitet, który uniemożliwi prokuraturze wykorzystanie zdobytych w ten sposób informacji przeciwko niemu.
      Początkowo prokuratura i sąd niższej instancji zagwarantowały Doe, że nie będzie ścigany za upowszechnianie treści z dysków, chciały go jednak sądzić za samo posiadanie treści pedofilskich jeśli takie zostałyby znalezione. Sąd Apelacyjny uznał jednak, że to zbyt skromny immunitet.
      Orzeczenie Sądu Apelacyjnego nie będzie miało zastosowania do każdej sprawy o odszyfrowanie danych. W omawianym powyżej przypadku prokuratura nie wie, co jest na dyskach. Sąd uznał, że proces podawania hasła nie jest równoznaczny z procesem przekazywania kluczy do drzwi, gdyż wymaga sięgnięcia do pewnej wiedzy zawartej w umyśle i jako taki może być traktowany jako zeznanie. Gdyby jednak prokuratura wiedziała, co znajduje się na dyskach, wówczas podejrzany musiałby ujawnić ich zawartość, gdyż już nawet przed tym ujawnieniem wnioski śledczych byłyby „przesądzone“. Zgodnie z logiką orzeczeń Sądu Najwyższego w takim przypadku przekazanie hasła staje się procesem fizycznym i nie jest uznawane za zeznanie.
      We wspominanej przez nas wcześniej sprawie przeciwko Ramonie Fricosu prokuratorzy mają wiedzę o zawartości jej dysku twardego z podsłuchów.
      Trzeba też pamiętać, że orzeczenia Sądu Apelacyjnego są wiążące tylko dla sądów niższej instancji z jego własnego okręgu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młode dziewczęta, która spędzają zbyt dużo czasu przy komputerze oraz na obsłudze urządzeń elektronicznych, ryzykują zaburzeniem rozwoju społecznego i emocjonalnego. Na szczęście negatywne efekty takich zachowań można bardzo łatwo zniwelować dzięki rozmowie twarzą w twarz z drugim człowiekiem.
      Profesorowie Roy Pea i Clifford Nass i ich zespół ze Stanford University zbadali 3461 dziewcząt w wieku 8-12 lat. Przeprowadzili z nimi wywiady, dzięki którym poznali ich zwyczaje dotyczące używania urządzeń elektronicznych oraz ich życie społeczne i emocjonalne. Wyniki były zatrważające - mówi Ness.
      Dziewczęta - subskrybentki magazynu Discovery Girls - wypełniały onlineowe ankiety, w których musiały szczegółowo wyliczyć ile czasu spędzają na oglądaniu filmów (w telewizji, na komputerze, w kinach), słuchaniu muzyki, czytaniu, odrabianiu lekcji, pisaniu e-maili, pisaniu na Facebooku i MySpace, pisaniu SMS-ów, rozmawianiu przez komunikatory, rozmowach telefonicznych oraz wideorozmowach. Pytano ich również, jak często wykonują co najmniej dwie takie czynności jednocześnie.
      Badania wykazały, że wielozadaniowość, oglądanie wideo i komunikowanie się w ludźmi przez internet są znacząco statystycznie powiązane z negatywnymi doświadczeniami, takimi jak gorszej jakości życie społeczne, poczucie nie bycia normalnym, posiadanie większej liczby znajomych, o których rodzice sądzą, iż wywierają na badaną zły wpływ oraz zmniejszona liczba godzin snu.
      Naukowcy podkreślają, że na razie zauważyli oczywisty związek, jednak jeszcze nie znaleźli przyczyn takiego stanu rzeczy, zatem dotychczas nie udowodnili jednoznacznie wynikania.
      Płynące z badań wnioski są bardzo niepokojące, gdyż wiek 8-12 lat to dla dziewcząt najważniejszy okres rozwoju społecznego i emocjonalnego.
      Na szczęście naukowcy zadali badanym niezwykle ważne pytanie: jak dużo czasu spędzają na rozmowie z drugim człowiekiem twarzą w twarz. Okazało się, że im więcej czasu poświęcały dziewczęta takim kontaktom, tym lepszej jakości było ich życie społeczne, czuły się mniej wyobcowane, więcej spały i miały mniej znajomych oskarżanych o rodziców, że wywierają na nie zły wpływ. Dlatego też, jak mówią naukowcy, rodzice powinni powrócić do starej metody wychowawczej i powtarzać dzieciom „patrz na mnie, gdy do ciebie mówię“. Ludzie uczą się bowiem interpretowania emocji, patrząc na twarze innych osób. To bardzo trudne zadanie i mało prawdopodobne jest, żeby się go nauczyć, gdy podczas rozmowy dzieci wpatrują się w telewizor, komputer czy wyświetlacz telefonu.
      Doświadczeń z rozmowy twarzą w twarz nie da się niczym zastąpić. Nowe media i sposób ich wykorzystywania mogą być mylące. Gdy dziecko widzi w serwisie społecznościowym ikonki przedstawiające zadowolonych ludzi, ogląda zdjęcia znajomych, na których są oni uśmiechnięci i ma mało kontaktów twarzą w twarz, może dość do wniosku, że wszyscy wokół są szczęśliwi, z wyjątkiem niego.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...