Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Francuskie Zgromadzenie Narodowe będzie w przyszłym tygodniu głosowało nad ustawą, która wprowadza obowiązek filtrowania witryn internetowych. Krytycy propozycji uważają, że da ona rządowi do ręki narzędzie, za pomocą którego będzie mógł cenzurować niewygodne treści.

Ustawa znana jako Loppsi II podejmuje szereg kwestii związanych z bezpieczeństwem i walką z przestępczością. Wprowadza ona kary za podrabianie czeków i kart kredytowych, przewiduje zwięĸszenie wykorzystania kamer do monitoringu, daje policji kolejne uprawnienia dotyczące dostępu do bazy danych DNA czy przewiduje konfiskatę samochodu, gdy jego kierowca nie ma prawa jazdy.

Największe kontrowersje budzi jednak przepis, który przewiduje, że dostawcy Internetu są zobowiązani, na wniosek władz, zablokować dostęp do każdego wskazanego adresu IP, jeśli będzie to konieczne do zablokowania dystrybucji pornografii dziecięcej. Poprawki, w ramach których miałyby być blokowane konkretne adresy URL czy dokumenty, a nie całe IP, zostały odrzucone. Nie przyjęto też propozycji, by prawo obowiązywało tylko tymczasowo, żeby można było przekonać się, czy tego typu filtry w ogóle zdają egzamin.

We Francji miałaby zatem powstać "czarna lista" witryn, podobna do tej, jaką proponował polski rząd. Pewien nadzór nad nią sprawowałby sąd, który raz w miesiącu miałby przeglądać listę, by upewnić się, czy żadna witryna nie została niesłusznie zablokowana.

Krytycy tego typu pomysłów uważają, że nie zdadzą one egzaminu.

Fabrice Epelboin, dziennikarz, który jest autorem raportu o dziecięcej pornografii, zwraca uwagę, że materiały tego typu są przesyłane w formie zaszyfrowanej za pomocą sieci P2P, a zatem żadne filtry ich nie zatrzymają. Z kolei La Quadrature du Net, organizacja walcząca o wolność w Sieci, wprost oskarżyła prezydenta Sarkozy'ego, iż wykorzystuje dziecięcą pornografię do cenzurowania internetu.

Ustawa Loppsi II będzie, zgodnie z życzeniem rządu, przyjmowana w trybie nadzwyczajnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Krytycy propozycji uważają, że da ona rządowi do ręki narzędzie, za pomocą którego będzie mógł cenzurować niewygodne treści.

 

Co za bzdura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czyli teraz u nich sie dzieje mniejwiecej to samo, co u nas wlasnie jest tlamszone?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za bzdura.

E tam bzudra, cenzura to cenzura. dobrze że u nas okazała się niezgodna z konstytucją (a tej bez PiSu zmienić się nie da, nawet "połączone siły" wszystkich niepisowskich parlamentarzystów to za mało).

 

Teraz naturalnie mówią p pedofilli żeby przepchnąć ustawę bez zbytnich protestów ze strony społeczeństwa, a potem po cichutku się tam kolejne "zagrożenia" dopisze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was, nawet ostro surfujący po stronach porno, natknął się kiedykolwiek w necie na stronę z pornografią dziecięcą? Bo moim zdaniem wprowadzanie specjalnej ustawy prawnej do blokowania czegoś, co jest raczej stworzeniem mitycznym niż realnym problemem, to coś bardzo podejrzanego. Natomiast narzędzia prawne do śledzenia pedofili przez Internet oraz zamykania stron z nielegalną treścią już przecież są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby odpowiedzialne za takie pomysły nie mają zbyt wiele wyobraźni, a już na pewno wiedzy informatycznej. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Zbliżają się wybory, partia A ma swoją stronę internetową na współdzielonym hostingu. JEDEN przeciwnik partii A zakłada też konto na tym samym hostingu i umieszcza tam kilka zdjęć z pornografią dziecięcą, po czym powiadamia odpowiednie władze o takiej stronie. Władze blokują IP i tym samym nikt nie ma dostępu do strony partii A.

 

Tak samo jak ktoś ma sklep internetowy, konkurencja szybko to wykorzysta. Jakaś osoba prowadzi blog, nieprzychylny komuś, prezydentowi, członkom jakiejś partii. Każdy z łatwością będzie mógł uciszyć niewygodne osoby czy zaszkodzić konkurencyjnym firmom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ludzie, przecież to dla waszego dobra. Państwo chyba lepiej wie, co, kto powinien przeglądać. Czekam na zakaz produkcji noży. W dzisiejszych czasach każdy powinien kupować sproszkowane zupki i kotleciki, więc można zakazać noży w imię ochrony chlastających się nastolatków. Francja, jako nieomylny wzór, jak zawsze powinna dać przykład wyboru jedynie słusznej drogi postępu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz naturalnie mówią p pedofilli żeby przepchnąć ustawę bez zbytnich protestów ze strony społeczeństwa, a potem po cichutku się tam kolejne "zagrożenia" dopisze.

Bzdura. Gdyby chcieli, od razu by przepuścili zaostrzone prawo, szczególnie we Francji. Za to żądanie pozwolenia na wolną publikację choćby wspomnianych przez Ciebie treści pedofilskich zakrawa IMHO na paranoję i totalnie bezmyślne pojmowanie wolności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nieuważnie czytam, ale nie widzę, żeby ktoś tu domagał się zezwolenia na publikację treści pedofilskich. Poza tym, zakaz ich publikacji to chyba już istnieje, jak sądzę?

 

Nie słyszałeś, Mikroos, o „taktyce salami”?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro domagasz się, żeby nie było cenzury treści pedofilskich (wszak sig chce całkowitego braku filtrowania treści), to automatycznie żądasz wolności jej publikacji, czyż nie?

 

O taktyce salami słyszałem, ale dostrzeganie go wszędzie jest wręcz idiotyczne. Opierając się na nim równie łatwo można zażądać pozwolenia na morderstwa, bo dziś za nie zamykają, a jutro mogą zamykać za przejechanie na czerwonym świetle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram w 100% mikroosa. Jak zaciekle niektórzy potrafią bronic treści pedofilskich...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę żeby sig'owi chodziło o obronę treści pedofilskich, tylko o sposób realizacji ich blokady. Taki sposób jaki jest teraz proponowany stwarza zbyt wiele okazji do nadużyć. Przecież można najpierw zgłaszać problem administratorowi serwera, a dopiero potem, przy braku reakcji, blokować jego IP? Przy takim podejściu różnych rządów, też uważam, że pedofilia to tylko pretekst.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, brak cenzury nie oznacza braku prawa, a mylenie cenzury z prawem to niebezpieczna tendencja. Jeśli ktoś umieszcza treści niezgodne z prawem, to się je usuwa, a on ponosi odpowiedzialność. Działa to nie tylko w przypadku pedofilii, ale też np. pomówienia, ujawnienia tajemnic państwowych itp. Tworzenie specjalnego przepisu dotyczącego tylko i wyłącznie pedofilii jest niepotrzebne i wskazuje na eksplorowanie współczesnych medialnych strachów w niejasnych celach. Nadmierne uszczegóławianie prawa często prowadzi do nadużyć i tego się właśnie obawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Największe kontrowersje budzi jednak przepis, który przewiduje, że dostawcy Internetu są zobowiązani, na wniosek władz, zablokować dostęp do każdego wskazanego adresu IP, jeśli będzie to konieczne do zablokowania dystrybucji pornografii dziecięcej. "

 

Ludzie kochani, co w tym jest złego?!

 

brak cenzury nie oznacza braku prawa, a mylenie cenzury z prawem to niebezpieczna tendencja. Jeśli ktoś umieszcza treści niezgodne z prawem, to się je usuwa, a on ponosi odpowiedzialność.

No dobra, tylko co mają niby zrobić, gdy serwer znajduje się poza Francją? Uświadom sobie, że nie zawsze mozna na wniosek władz usunąć dane z serwera, bo może się on znajdować poza krajem. W takich sytuacjach blokowanie dostępu jest jedyną możliwością szybkiego działania, bo międzynarodowe przepychanki sądowe moga trwac miesiacami. Poza tym zaznaczam jeszcze raz: USTAWA DOTYCZY PORNOGRAFII DZIECIECEJ, dlaczego tak bronicie zboczeńców?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepychanki sądowe moga trwac miesiacami. Poza tym zaznaczam jeszcze raz: USTAWA DOTYCZY PORNOGRAFII DZIECIECEJ, dlaczego tak bronicie zboczeńców?!

Bo cenzura zaczyna się właśnie w ten sposób? Działasz dokładnie tak jak zaplanowały to władze Francuskie: Ci którzy przeciw cenzurze to obrońcy zboczeńców! Na pedofilię już są przepisy, tworzenie nowych nie ma sensu (no chyba że to tylko początek większej akcji blokowania stron) Swoją drogą zamiast blokować tego typu treści lepiej łapać tych którzy je oglądają (i nie zgłaszają gdzie trzeba że znaleźli nielegalne materiały). Postępowanie trwa czasem miesiącami właśnie dlatego że wymiar sprawiedliwości chce namierzyć i wyłapać (podczas międzynarodowych akcji o których coraz częściej słychać) użytkowników takich stron, zamiast zamieść sprawę pod dywan jak ty tego chcesz. Zresztą to i tak "płotki" ci którzy "siedzą" w tym trochę dłużej z pewnością korzystają z anonimizera (np tor) albo freenetu (bo doskonale zdają sobie sprawę jakie działanie są przeciw nim podejmowane).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Unikasz odpowiedzi na moje pytanie: co zrobić, żeby zablokować dostęp do stron, których serwery znajdują się za granicą?

 

Przecież to prawo wcale nie oznacza zamiatania sprawy pod dywan. Skoro już i tak namierzy się serwer, to działania wymiaru sprawiedliwości mogą trwać normalnie. Jedyna różnica jest taka, że strona jest niedostępna z Francji.

 

Na pedofilię już są przepisy

Jeszcze raz, jeśli nie dociera: są przepisy na pedofilię dziejącą się NA TERENIE FRANCJI.

 

A lamentem z cyklu "co by było gdyby" równie dobrze można by było obalić każdą ustawę, włącznie z tą nakładającą karę więzienia za morderstwo (wszak dziś morderstwo, jutro pobicie, a pojutrze zapytanie kogoś o godzinę!1!!1!! :'( ??? :'( >;) i w ogóle Balcerowicz musi odejść!)

 

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, wydaje się że nie rozumiesz jednej rzeczy. Precedens na taką skalę jak blokowanie stron internetowych, z jakiegokolwiek powodu, jest bardzo niebezpieczny. Zaraz wytłumaczę Ci dlaczego. Wyobraź sobie serwis dużego formatu. Wortal wp.pl, onet.pl, czy serwis społecznościowy nasza-klasa. Wymieniłem te trzy serwisy nieprzypadkowo. Na każdym serwisie jakakolwiek osoba może umieszczać informacje (wp i onet - każdy może założyć darmową stronę internetową, na naszą-klasę można wrzucać zdjęcia), oraz każdy z serwisów na jednym adresie ip oferuje więcej niż jedną usługę (poczta, blog, strony internetowe, aukcje wp). W tym momencie, każdemu rozsądnemu człowiekowi zapaliłaby się nad głową lampka - jak to? To wystarczy, że jedna osoba wrzuci zdjęcia pornograficzne z dziećmi na te trzy serwisy i złoży donos a strona zostanie zablokowana ? Na ile czasu ? W zasadzie to czemu nie na zawsze, w końcu znaleziono tam pornografie dziecięcą. Sądy pracują bardzo powoli, a nie wywiązanie się z umowy - płatna poczta, płatna przestrzeń na serwerze, reklamy, to wszystko kosztuje. Może takiemu gigantowi jak onet udałoby się odwołać, ale przenieśmy to na mniejszą skalę. Firma której strona InternetowySklepKomputerowy.pl zostałaby zablokowana, jak i dziesiątki innych nie wytrzymają. Nie stać ich na prawników, ani na przestoje w sprzedaży. A co z blogami, mniejszymi wortalami, stronami takimi jak kopalnia wiedzy ? Ostatnie prawdziwie niezależne media jakie nam zostały.

 

Dlaczego tak się zmobilizowałem żeby Ci to wytłumaczyć ? Ponieważ używasz właśnie takich argumentów jak rząd Francuzki, czy nie daj Boże, nasz ojczysty. Z tym że oni widzą w swoich działaniach jasne cele (i to niekoniecznie jest nim blokowanie stron z obrazkami dla paru zboków), a u Ciebie widać po prostu fanatyczne uparcie. 

 

Brońmy naszej wolności, nie dajmy nałożyć na siebie miliona ograniczeń. Jemy już genetycznie zmodyfikowaną żywność (wydaje Ci się że jej nie jesz, zgadnij czym karmione są świnie i krowy), nie wiedząc czy za trzy pokolenia wszyscy nie będziemy bezpłodni. Beznamiętnie patrzymy na miliony umierających z głodu i w wojnach. Jak się spytać kogokolwiek na ulicy, to nikt nie wyrwał dziecku w afryce bułki z reki, ani nie zastrzelił nikogo w Iraku, więc według naszego mniemania nie mamy wpływu i nie nasza wina. Gówno prawda! Nasza wina, moja i Twoja! Zabierając sobie dostęp do internetu, a tak w przyszłości może się to skończyć, będziemy skazani na wiadomości w telewizji i radiu, w których może już nie długo nie będzie można wspomnieć o śmierci człowieka, dla dobra narodu. Spójrzcie gdzie zmierzamy i zastanówcie się czy chcemy takiej przyszłości.

 

Zapewne i tak pisałem na darmo, bo Ty zaraz napiszesz dużymi wytłuszczonymi literami, że bronie (a może nawet że propaguje - czemu nie, zauważyłem że dla Ciebie to to samo) dziecięcej pornografii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy, że na takiej WP ktoś znajdzie zdjęcia porno z dziećmi w roli głównej. Co się wtedy robi? Nawiązuje się błyskawicznie kontakt z administratorami i żąda się usunięcia plików. Administrator niezwłocznie usuwa pliki i podaje IP osoby, która je umieściła na serwerze. Policja grzecznie dziękuje i ściga zboczeńca.

 

Natomiast jeżeli serwer znajduje się za granicą, postępuje się generalnie bardzo podobnie, ale jeżeli nie można łatwo nawiązać kontaktu, trzeba znaleźć rozwiązanie. Blokowanie witryn to bardzo dobra taktyka.

 

Zwróć jeszcze uwagę na bardzo jasny zapis: "zablokowanie dostępu do witryny, JEŚLI BĘDZIE TO KONIECZNE". Jeżeli nie jest to dla Ciebie dostatecznie jasne, to uprzejmie informuję, że oznacza to, że najpierw trzeba wyczerpać mniej inwazyjne metody interwencji, takie jak wspomniany wcześniej kontakt z adminem. A na koniec mała prośba (a może rada?): nie myl wolności z bezkarnością, bo w tym momencie mówiąc o wolności, proponujesz mimo wszystko ochronę bezkarności przestępców. Tak samo jak nie wolno ograniczać wolności pod pozorem walki z przestępcami, nie wolno chronić przestępców w imię ochrony wolności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dając małpie do ręki brzytwę nie bałbyś się, że w końcu Cie nią pokaleczy ? Takie przepisy to bardzo groźna broń. W cukierkowym świecie, może faktycznie wszystko działoby się zgodnie z procedurą. Problem polega na tym, że CBA też miało służyć słusznej sprawie, a okazało się narzędziem do wywierania presji politycznej i oczerniania polityków jednej z partii.

 

Program wyłączania danych stron z puli dostępnych Francuzom witryn nie rozwiąże problemu, nikt nie stawia strony internetowej wykupując wcześniej zewnętrznego numeru ip na swoje nazwisko. Taka osoba jest nie do złapania, a strony z dziecięcą pornografia są robione z gotowych szablonów i po blokadzie IP, można ją przenieść w dziesięć minut.

 

A na koniec co do "Administrator niezwłocznie usuwa pliki i podaje IP osoby, która je umieściła na serwerze. Policja grzecznie dziękuje i ściga zboczeńca", jeśli ktoś wrzuca takie zdjęcia do sieci internet, wiedząc jaka grozi za to kara, to zapewne wie również co to jest TOR, którego instalacja trwa 10 minut, a osoba jest nie do złapania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz powtarzam: krytykuj prawo wtedy, kiedy jego dana forma jest zła, a nie wtedy, kiedy powstaje pierwsza, dobra wersja. Myśląc po Twojemu można by było natychmiast zażądać likwidacji policji, bo nikt nie wie, czy jutro nie otrzyma ona uprawnień do strzelania bez ostrzeżenia do każdego. Albo zlikwidowania więzień i zburzenia ich (rzecz jasna, wypuszczając w ten sposób więźniów), bo nigdy nie wiadomo, czy jutro nie zaczną do więzień pakować niewinnych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porównujesz Policję, czy dobrze funkcjonujące prawo karne, do czegoś co po prostu nie będzie spełniało swojej roli, a ponadto będzie furtką mogącą zaszkodzić. Znający się na rzeczy przestępca internetowy nie da się złapać. Na dzień dzisiejszy,  aby złapać takiego przestępcę, potrzeba by jednomyślnego ruchu wszystkich służb. Wszystkich krajów na świecie. Niestety nie jest to możliwe, gdyż ruch między węzłami freenetu jest tak generowany, aby kolejne węzły znajdowały się w krajach, które z natury rzeczy mają problem ze współpracą. Dajmy na to dwa węzły w Chinach, następnie jeden w USA, jeden w Rosji i kolejne dwa w Gruzji.

 

Blokowanie adresów IP nie będzie działało przeciw dziecięcej pornografii. To jak walka z hydrą. Na miejsce jednej uciętej głowy wyrastają dwie następne. W takim razie skoro system blokowania adresów IP nie będzie działał przeciw zbokom, to przeciw komu ? Właśnie to jest zastanawiające i powinniśmy się nad tym zastanowić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Porównujesz Policję, czy dobrze funkcjonujące prawo karne, do czegoś co po prostu nie będzie spełniało swojej roli

Jak rozumiem, Ty wiesz najlepiej, co będzie działało, a co nie, i na podstawie pierwszego projektu wiesz już dziś, że policja będzie za rok funkcjonowała dobrze, ale ustawa o ściganiu pefofilii już nie? Gratuluję i zazdroszczę daru jasnowidzenia :D Przy czym zapytam przewrotnie: jaką dasz mi gwarancję, że policja nie dostanie nigdy prawa do strzelania wg własnego upodobania i bez konsekwencji? Przecież to tylko ustawa, która może się zmienić tak samo, jak ta proponowana we Francji. Dlaczego w związku z tym nie protestujesz przeciwko istnieniu policji?

Znający się na rzeczy przestępca internetowy nie da się złapać.

I właśnie dlatego trzeba zadbać choćby o to, żeby zablokować dostęp do efektów jego pracy.

potrzeba by jednomyślnego ruchu wszystkich służb. Wszystkich krajów na świecie. Niestety nie jest to możliwe, gdyż ruch między węzłami freenetu jest tak generowany, aby kolejne węzły znajdowały się w krajach, które z natury rzeczy mają problem ze współpracą. Dajmy na to dwa węzły w Chinach, następnie jeden w USA, jeden w Rosji i kolejne dwa w Gruzji.

I właśnie dlatego potrzebne jest prawo, które zabezpieczy ludzi przed takimi treściami nie od strony nadawcy, ale także od strony odbiorcy. Strzał w kolano.

Blokowanie adresów IP nie będzie działało przeciw dziecięcej pornografii. To jak walka z hydrą. Na miejsce jednej uciętej głowy wyrastają dwie następne.

A morderstwa były, są i będą, więc po co je ścigać, prawda? A niech się ludzie mordują, skoro lubią.

W takim razie skoro system blokowania adresów IP nie będzie działał przeciw zbokom

Skąd takie dziwaczne stwierdzenie? Będzie działał (i to bardzo dobrze) właśnie dlatego, że będzie można blokować strony bez konieczności nawiązywania współpracy z władzami innych państw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam daru jasnowidzenia, ale rozumiem zasady działania pewnych mechanizmów, które ciężkie do zrozumienia nie są. Mówisz o blokowaniu efektów pracy, gdy właśnie nie one są blokowane, a jedynie adres IP. Przeniesienie efektów pracy, to góra 10 minut. Wcześniej pisałeś o wyczerpaniu najpierw wszelkich środków zdjęcia witryny z sieci, np wnioskując do firmy hostingującej, zostańmy już przy tym nieszczęsnym WP. Wyczerpanie wszelkich środków zajmie kilka dni, bądźmy optymistyczni - 6 godzin. I to od momentu wystosowania prośby o zdjęcie witryny (najpierw ktoś musi ją znaleźć w sieci i podjąć działanie - to kolejne od optymistycznych 6 godzin od otwarcia nowej witryny do kilkunastu dni, bądź nawet miesięcy). Przypominam, nadal przeniesienie serwisu to 10 minut.

 

Druga sprawa porównujesz przestępce internetowego do mordercy, co w zasadzie obrazuje mi, że abstrakcjonizm sieci internet jest Ci obcy. Mordercę po złapaniu zamyka się w więzieniu i już więcej nie popełni przestępstwa. Natomiast blokując adres IP (których bez sieci NAT jest ponad 4000000000 w IPv4, a w IPv6 będzie 4*10^32), nie robimy z przestępcą nic. Ma po prostu 10 minut z życia raz na kilkanaście dni mniej.

 

Skąd takie dziwaczne stwierdzenie? Będzie działał (i to bardzo dobrze) właśnie dlatego' date=' że będzie można blokować strony bez konieczności nawiązywania współpracy z władzami innych państw.[/quote']

 

Tłumaczę Ci że blokowanie nie ma sensu, a Ty swoje. Niestety ja, w odróżnieniu od Ciebie, podaję w tej dyskusji argumenty, nie opierając się tylko na własnym widzimisię, więc nie wiem czy jest sens dalej ją prowadzić.

 

Dziękuję, dobranoc :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może ja nie rozumiem abstrakcjonizmu internetu, ale Ty chyba nie zauważasz, że przestępstwo internetowe nie różni się niczym od "realowego" i musi być ścigane z całą surowością.

 

Mówisz, że dostęp do strony można przywrócić w 10 minut. Zgoda. Zwróć jednak uwagę, że dzięki śledzeniu zmian w ruchu sieciowym nowe strony można bardzo łatwo namierzyć, a wraz z nimi - sposoby komunikacji pomiędzy ich klientami. W sądzie znacznie łatwiej będzie się wytłumaczyć osobie, która raz weszła na jakąś stronę, ale już nieco trudniej takiej, która 3x w ciągu tygodnia odwiedzała nowe adresy tego samego serwisu zaraz po zablokowaniu ich poprzedniej wersji (co wyraźnie sugeruje, że nie tylko lubi ona pooglądać gołe dzieciaki, ale działa w zorganizowanej grupie). Poza tym zmienianie adresu co parę godzin jest niekorzystne nawet dla samego autora strony, bo nigdy nie uda mu się uzyskać stabilnej i stałej grupy użytkowników, a więc wymiar sprawiedliwości jednak dopnie swego nawet na odległość, bo strona stanie się bezużyteczna.

 

Pamiętaj też, że w samej UE jest 27 krajów, więc zmienianie adresu za każdym razem, gdy w jednym z krajów stary zostanie zablokowany, to jeszcze większa abstrakcja, niż blokowanie nowego adresu w reakcji na każdą jego zmianę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wytrzymałem i zajrzałem czy jeszcze coś napiszesz, ale to już naprawdę ostatni post  ;) Śledzenie ruchu sieciowego całego internetu jest na obecną chwilę niewykonalne, same wejścia na nasze przykładowe WP generuje gigabajty ciężkiego do analizy ruchu sieciowego, a stron w internecie są miliony. Potencjalny internetowy pedofil nie ustawiłby strony na swojej sieci lokalnej, bo byłby łatwy do namierzenia i wcale nie trzeba by wtedy blokować jego IP, tylko od razu można po niego z kajdankami przyjść. Analizę ruchu sieciowego odwiedzanej strony posiada jedynie właściciel strony, oraz ISP wchodzącego, których obecnie na rynku są tysiące. Ponadto wystarczy że namiętnie wchodzący na stronę użyje elite proxy i już nic nie zdziałamy.

 

Co do stałych klientów to niestety nie tak to działa, strony tego typu są robione na masówkę. Lepiej mieć 30 małych stronek niż jedną dużą. Klienci wyszukują stron (tutaj mam niewiadomą - domyślam się że ktoś kto prowadzi stronę zamieszcza namiętnie ich adresy na jakichś forach na hasło - od razu uprzedzam ripostę na TOR czy innym freenecie użytkownik forum również jest nie do znalezienia)

 

Co do 27 krajów to nie problem to obejść, jeśli strona jest zablokowana we Francji, to nie znaczy że mieszkając w Francji nie mogę na nią wejść. Wystarczy połączyć się z nią przez proxy (najlepiej elite proxy, albo sieć TOR). A tak swoją drogą to uparłeś się na te granice (27 krajów) Internet nie ma granic, mówiąc o internecie trzeba myśleć globalnie, jakby Polska graniczyła z Meksykiem i z Azorami :D Jak taka Francja blokuje stronę, to dla internetu nic to nie znaczy, bo tak naprawdę wystarczy że w jednym kraju na świecie będzie można na tę stronę wejść, a jak ktoś chce i to tak się do niej dostanie ;)

 

Za docinki przepraszam, dobranoc :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Filtr stworzony na Uniwersytecie w Exeter może rozłożyć plastikowe mikrowłókna, które trafiają do wody podczas prania ubrań. Inteligentny filtr je wychwytuje i za pomocą zestawu enzymów rozkłada do 2 produktów: kwasu tereftalowego i glikolu etylenowego. W wysokich stężeniach związki te mogą być toksyczne, ale ilość wody wykorzystywana w czasie prania wystarczy do rozcieńczenia ich do bezpiecznego poziomu.
      Filtr opracowało 10 studentów z różnych kierunków. By rozpocząć produkcję filtra i jego montowanie w urządzeniach, grupa PETexe współpracuje z partnerami przemysłowymi, np. firmą Miele.
      Syntetyczne włókna, takie jak poliester czy nylon, stanowią sporą część materiałów ubraniowych. Mikrowłókna uwalnianie w czasie każdego prania spływają do oceanu. Przez to znajdują się w wodzie z kranu, jedzeniu, które spożywamy, a nawet w powietrzu, którym oddychamy. Nasz inteligentny filtr, zaprojektowany tak, by pasował do odpływu pralek, wychwytuje ok. 75% tych włókien i je rozkłada - wyjaśnia Rachael Quintin-Baxendale.
      Quintin-Baxendale dodaje, że rozłożenie w ten sposób większych kawałków plastiku zajęłoby dużo czasu, ale mikrowłókna są tak drobne, że mamy nadzieję rozłożyć je w pełni pomiędzy praniami. Obecnie eksperymentujemy z różnymi stężeniami enzymów, aby znaleźć optymalne warunki do tego procesu.
      Lydia Pike opowiada, że polimerem najczęściej wykorzystywanym w ubraniach jest poli(tereftalan etylenu), PET. Podstawowym enzymem stosowanym przez nas do rozłożenia go jest PETaza.
      Oprócz tego studenci pracują nad aplikacją, która pozwoli ludziom monitorować proces i zarządzać filtrem. Dzięki niej możliwe też będzie udostępnianie danych; członkowie PETexe wykorzystają je do poprawienia wydajności enzymów.
      Choć na obecnym etapie skupiamy się na pralkach, możliwe, że działające na podobnych zasadach filtry znajdą zastosowanie w fabrykach materiałów i w stacjach uzdatniania wody.
      Projekt jest wspierany i sponsorowany przez różne podmioty, w tym Google'a. Filtr uzyskiwany za pomocą drukarki 3D został stworzony na listopadowy iGEM (International Genetically Engineered Machine), czyli konkurs z dziedziny biologii syntetycznej organizowany przez MIT. PETexe ma jednak nadzieję, że pomysł uda się dalej rozwinąć...

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Francji zaczyna się ogólnonarodowe dochodzenie, dot. przypadków wad wrodzonych (amelii) występujących wśród dzieci urodzonych w 3 regionach.
      Pierwsze dochodzenie zakończyło się, bo urzędnikom nie udało się zidentyfikować wspólnej przyczyny. Kolejne śledztwo rozpoczęto, gdy nieco później w departamencie Ain odnotowano 11 kolejnych przypadków (wg epidemiologów, de facto nie były one nowe, ale nie zostały uwzględnione w poprzednim zestawieniu).
      Przypadki braku kończyn występują w Ain w pobliżu granicy ze Szwajcarią, a także w Bretanii i Loarze Atlantyckiej.
      W środowym wystąpieniu telewizyjnym minister zdrowia Agnès Buzyn zapowiedziała, że pierwsze wyniki ogólnonarodowego dochodzenia będą opublikowane już w styczniu. Na resztę trzeba zaś będzie poczekać do lata.
      Myślę, że cała Francja chciałaby wiedzieć [co się dzieje]. Nie chcemy niczego wykluczać. Może chodzi o coś ze środowiska, może o jedzenie albo picie, a może o jakąś wdychaną substancję. Na razie nic nie wiadomo.
      Wszystkie przypadki z Ain dotyczą osób zamieszkałych w promieniu 17 km od miejscowości Druillat, stąd spekulacje związane z pestycydami.
      Genetyk, dr Elizabeth Gnansia, podkreśla, że znacząca była liczba skupionych przypadków rzadkiej wady wrodzonej. [...] Możecie sobie wyobrazić, że siedmioro urodzonych między 2009 a 2014 r. dzieci z tą samą wadą dotyczącą przedramienia chodzi do tej samej wiejskiej szkoły? Nie potrzebujemy statystyk [by zauważyć, że coś jest na rzeczy]. To 50-krotność oczekiwanych wartości.
      Polegając na doniesieniach od lekarzy, regionalny rejestr wad wrodzonych Remera już w lipcu zgłaszał obawy związane z możliwym wzrostem przypadków z Ain (odkryto klaster 7 przypadków z okolic Druillat; dot. on okresu 6 lat). Mimo to we wstępnym raporcie z października Santé publique France stwierdziła, że przypadki z lat 2009-14 nie wykraczają poza narodową średnią. Chwilę później doszukano się jednak kolejnych 11 przypadków z Ain, do których doszło na przestrzeni 15 lat (od roku 2000).
      Specjaliści przyglądali się też 3 przypadkom z Loary Atlantyckiej i 4 z Bretanii. Choć przyznano, że liczby przewyższają średnią, nie udało się znaleźć wspólnej przyczyny.
      Ponieważ w raporcie wspominano, że monitoring wad wrodzonych był prowadzony tylko przez kilka rejestrów, które obejmują jedynie 19% urodzeń we Francji, pojawiły się obawy, że liczba przypadków tajemniczej amelii może być zaniżona.
      We wtorek (30 października) Santé publique France poinformowała, że dzięki analizie szpitalnych baz danych zidentyfikowano nowe przypadki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy w wiadomościach telewizyjnych widzimy jednostki amerykańskiej marynarki wojennej, większość z nas nie podejrzewa, że właśnie w US Navy pływa najstarszy pozostający w służbie czynnej okręt wojenny. Osoby interesujące się historią wojskowości zapewne wiedzą, że pierwszy w historii lotniskowiec o napędzie atomowym, zwodowany w 1961 roku USS Enterprise, wciąż jest wykorzystywany. Jednak to nie do niego, a do... drewnianej trójmasztowej fregaty USS Constitution należy miano najstarszego okrętu wojennego w służbie czynnej.
      Państwo bez floty
      Gdy zakończyła się amerykańska Wojna o Niepodległość (1775-1783) nowo powstałe państwo było tak ubogie, że sprzedało swój ostatni okręt wojenny, fregatę USS Alliance. W tym samym 1785 roku berberyjscy piraci z Algieru zajęli na Morzu Śródziemnym dwa statki należące do amerykańskich kupców. Wtedy to Thomas Jefferson, przedstawiciel USA we Francji, wezwał Kongres do powołania marynarki wojennej. Jednak przez wiele lat jego apele pozostawały bez echa. Wcześniej amerykańscy kupcy nie musieli obawiać się piratów, gdyż byli obywatelami Wielkiej Brytanii i chroniła ich potężna flota. Sytuacja jednak uległa radykalnej zmianie po uzyskaniu niepodległości. Nie tylko piraci, ale wiele państw zauważyło, że można bezkarnie atakować i przejmować amerykańskie jednostki handlowe. Gdy we Francji wybuchła rewolucja, nowy rząd zezwolił swojej flocie na zajmowanie jednostek handlowych USA podejrzewanych o prowadzenie interesów z Wielką Brytanią. To samo robiła flota brytyjska wobec statków podejrzewanych o handlowanie z Francją. Mimo to politycy z USA niechętnie myśleli o powołaniu własnej marynarki wojennej. Kraj był biedny, posiadanie floty postrzegano jako przejaw imperializmu, nie chciano też drażnić europejskich potęg. Dopiero gdy w 1793 roku piraci ponownie uderzyli przejmując 11 statków, Kongres i Izba Reprezentantów postanowiły działać.
      Pechowe początki
      W 1794 roku uchwalono Naval Act, który przewidywał budowę sześciu fregat. Zgodnie z sugestią konstruktora Joshui Humphreysa miały być one większe od francuskich i brytyjskich fregat, by móc nawiązać z nimi walkę, jednocześnie zaś miały być na tyle małe i zwrotne, by uciec przed okrętami liniowymi. Naval Act przewidywał jednocześnie, że jeśli pomiędzy USA a Algierem zostanie podpisany traktat pokojowy, budowa okrętów zostanie przerwana.
      Stępkę pod kilem USS Constitution położono 1 listopada 1794 roku, a imię dla okrętu wybrał sam prezydent George Washington.
      W maju 1796, po zawarciu pokoju z Algierem, prace nad fregatami zostały przerwane. Dopiero po gorących sporach i debatach prezydent wyraził zgodę na dokończenie trzech najbardziej zaawansowanych jednostek - Constitution, United States i Constellation.
      Budowę zakończono i 20 września 1797 roku na nabrzeżu portu w Bostonie zgromadzili się dostojni goście, wśród nich prezydent John Adams, by być świadkami zwodowania okrętu. USS Constitution ruszył po pochylni by... zatrzymać się po przebyciu nieco ponad 8 metrów. Okazało się, że okręt jest zbyt ciężki. Dwa dni później kolejna próba wodowania również zakończyła się niepowodzeniem - jednostka przesunęła się o kolejne 9 metrów. Ostatecznie okręt udało się zwodować 21 października 1797 roku.
      Pierwsze zadanie bojowe jednostka otrzymała już w maju 1798 roku, gdy jeszcze nie była w pełni gotowa. Wzięła wówczas udział w quasi-wojnie przeciwko Republice Francuskiej. Ta niewypowiedziana wojna toczyła się w latach 1798-1800 głównie na morzu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec jednej z francuskich wiosek pozwał Google’a o naruszenie prywatności i domaga się 10 000 euro odszkodowania. Francuzowi nie podobalo się, że w serwisie Google Maps  znalazło się jego zdjęcie wykonane w chwili gdy sikał we własnym ogrodzie. Twarz mężczyzny została co prawda zamazana, jednak mieszkańcy wioski z łatwością go poznali i stał się on przedmiotem żartów. Teraz domaga się odszkodowania i usunięcia zdjęcia z serwisu. wyrok w tej sprawie zapadnie 15 marca.
      Google Maps od dawna powoduje kontrowersje, a koncern Page’a i Brina wiele razy był oskarżany o naruszenie prywatności. W Japonii firma musiała powtórzyć zdjęcia w 12 miastach, gdyż mieszkańcy skarżyli się, że aparaty umieszczono zbyt wysoko i fotografowały one to, co znajdowało się w za płotem prywatnych posiadłości.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli ktoś próbuje rzucić palenie, ale nic z tego nie wychodzi, naukowcy z Uniwersytetu Cornella proponują pewne połowiczne, ale było nie było, korzystne dla zdrowia rozwiązanie - papierosy z filtrem zawierającym ekstrakty naturalnych przeciwutleniaczy, które znacznie zmniejszają ilość przechodzących do dymu wolnych rodników. W filtrach wykorzystano likopen i wyciąg z pestek winogron.
      Jak twierdzi doktor Boris Dzilkovski, współautor artykułu z Journal of Visualized Experiments, technika może znacznie ograniczyć zagrożenia zdrowotne wynikające z palenia papierosów, ponieważ wolne rodniki są ważną grupą związków rakotwórczych.
      Naukowcy już wcześniej pracowali nad tzw. biofiltrami, w których wykorzystywano hemoglobinę oraz węgiel aktywny i mimo że wykazano, że hemoglobina i związki zawierające grupę hemową częściowo usuwają tlenek azotu(II), reaktywne formy tlenu oraz lotne związki nitrozowe, rozwiązań tych nie skomercjalizowano ze względu na koszty. Relacjonując przebieg badań nad biofiltrami, nie sposób nie wspomnieć o szikoninie, która reprezentuje grupę fitoaleksyn, czyli niskocząsteczkowych związków przeciwdrobnoustrojowych, syntetyzowanych i gromadzonych przez rośliny. Wykorzystywana w medycynie chińskiej szikonina występuje w warstwie korowej korzeni wielu roślin z rodziny Boraginaceae.
      Podczas badań z filtrami z likopenem i ekstraktem z pestek winogron naukowcy posłużyli się spektroskopią rezonansu spinowego elektronowego. Aby wprowadzić przeciwutleniacze do standardowego filtra z octanu celulozy (0,4 mg/filtr), piknogenol i ekstrakt z pestek winogron rozpuszczono w 95% etanolu, a likopen w acetonie. Objętości rozpuszczalnika były różne, zależnie od rozpuszczalności przeciwutleniaczy. Następnie pokryto je 10 mg węgla aktywnego. W tym celu przez ok. 12 godzin węgiel wirowano w warunkach beztlenowych z roztworem przeciwutleniaczy, a potem filtrowano i suszono.
      Filtr przecięto na pół, między tak uzyskanymi arkusikami umieszczono zaimpregnowane węglem aktywnym przeciwutleniacze, a całość sklejono taśmą. Filtr kontrolny sporządzono dokładnie w ten sam sposób, ale w środku nie znalazły się, oczywiście, antyoksydanty. Oba filtry przymocowano do fifki z tytoniem. Przed symulacją palenia papierosy trzymano przez minimum 2 dni w temperaturze 20 st. Celsjusza i wilgotności względnej równej 60%, używając nasyconego roztworu bromku sodu (NaBr).
      Naukowcy stwierdzili, że likopen i wyciąg z pestek winogron szybko usuwają do 90% wolnych rodników fazy gazowej dymu. Niestety, po tygodniu przechowywania w temperaturze pokojowej filtry autorstwa Dzilkovskiego, Jacka H. Freeda i Long-Xi Yu traciły sporą część pojemności wychwytującej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...