Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet prawidłowe założenie kołnierza ortopedycznego na szyję ofiary ciężkiego wypadku może przynieść więcej szkody niż pożytku - uważają naukowcy z Baylor College of Medicine (BCM). Ich kontrowersyjny raport został opublikowany na łamach czasopisma Journal of Trauma.

Jest rzeczą znaną, że u osoby z poważnym urazem można z ogromną łatwością wywołać wtórne uszkodzenia, tłumaczy dr John Hipp, autor-senior publikacji. Odkryliśmy, że w przypadku naprawdę poważnego urazu kołnierz ortopedyczny nie tylko nie chroni kręgosłupa, lecz może tak naprawdę znacznie pogorszyć sytuację.

Do swoich wniosków badacze z BCM doszli na podstawie eksperymentu na zwłokach 9 osób. W każdym z ciał rozcięto więzadła łączące kręgi szyjne, co miało symulować efekt poważnego wypadku z urazem górnego odcinka kręgosłupa. Następnie na uszkodzony fragment ciała założono kołnierz ortopedyczny. Całą procedurę przeprowadzono, oczywiście, zgodnie z obowiązującymi zaleceniami dla lekarzy i ratowników.

Zarówno przed zasymulowaną akcją ratunkową, jak i po niej naukowcy wykonali na badanych zwłokach kilka rodzajów badań obrazowych. Jak się okazało, przeprowadzona procedura wywołała rozsunięcie dwóch najwyższych kręgów kręgosłupa szyjnego aż o 3,3-11,3 mm. W sytuacji ratowania żywego człowieka tak znaczna dyslokacja mogłaby wywołać poważne konsekwencje, włącznie z paraliżem czterokończynowym a nawet zgonem.

Odkryliśmy, że kołnierz ortopedyczny odsuwa głowę od torsu, co może powodować powstanie rozdzielenia [rdzenia kręgowego - przyp. red.] i wtórnych obrażeń, podsumowuje zebrane informacje główny autor studium, dr Peleg Ben-Galim. W związku z odkrytym zjawiskiem jego zespół zwraca uwagę na konieczność opracowania nowych metod stabilizacji szyi, które zapobiegną urazom rdzenia kręgowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo interesujące odkrycie, ciekawe skąd w ogóle wziął się pomysł tak radykalnego eksperymentu. A jeśli chodzi o kołnierze to zapewne wystarczy wprowadzić odpowiednie wyprofilowanie w przekroju, może połączone z pół-otwarciem całości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie od dluzszego czasu zastanawialem sie nad tym

dlaczego nie stosuje sie nierozpreznej szybkostygnacej piany

 

w wielu przypadkach delikwent ma zakladany kolnierz juz poza autem bo inaczej sie nie da

najpierw sie go wyciaga przytrzymujac glowe

 

mozna by bylo najpierw unieruchomic glowe i szyje czyms podobnym do piany poliuretanowej

w zasadzie poza tym ze wrednie sie klei to mogla by to byc nawet taka piana :D - zart oczywiscie

ale zasada jest taka sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ciekawe skąd w ogóle wziął się pomysł tak radykalnego eksperymentu.

Podejrzewam, że z tego, że poważne urazy w wyniku założenia kołnierza to nie mit. rzeczywiście tak się nieraz dzieje. Badacze pewnie chcieli sprawdzić, czy jest to wina np. stresu podczas pracy ratownika, czy też samej metody, która jest zwyczajnie wadliwa.

A jeśli chodzi o kołnierze to zapewne wystarczy wprowadzić odpowiednie wyprofilowanie w przekroju, może połączone z pół-otwarciem całości.

Pewnie tak, albo zostaje opcja jakiegoś kołnierza z "pętlą" przechodzącą przez czubek głowy i mocowaną do ramion.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mikroos

Zamocuj coś takiego osobie uwięzionej we wraku samochodu, pixel ma rację, coś na zasadzie bardzo szybko schnącej piany "wylewanej" do kołnierza uniwersalnego.

Kołnierze uniwersalne mogły by być np. w trzech rozmiarach: dziecko dorosły i gruby

a piana wypełni resztę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zamocuj coś takiego osobie uwięzionej we wraku samochodu

Ale ja nigdzie nie napisałem, że ratownicy źle niosą pomoc. Napisałem jedynie, że badacze chcieli sprawdzić, czy tak się nie dzieje (skoro zdarzają się ofiary, to nie tylko można, ale wręcz należy sprawdzić, dlaczego).

 

Natomiast pomysł z zastosowaniem pianki nie brzmi źle, ale widzę kilka problemów:

1. czas schnięcia (na pewno do rozwiązania, choć przy tak dużej objętości może to być trudne)

2. zmiana objętości podczas schnięcia (pewnie też da się rozwiązać)

3. zdjęcie pianki w szpitalu, kiedy będzie trzeba podjąć dalsze czynności.

 

Pomysł na pewno wart rozwiązania, ale może być trudny w realizacji. Natomiast kołnierze już od dawna są dostępne w kilku rozmiarach albo w jednym, regulowanym.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomimo wielu zalet pianki należy też rozważyć taką rzecz - jak zrobić żeby nie dostawała się do ewentualnych ran na karku i szyi ofiary?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuszna uwaga! Chociaż dobrze opracowana pianka mogłaby jednocześnie służyć jako opatrunek :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw pryskało by się powierzchnię skóry jakimś sprejem, następnie zakładało uniwersalny kołnierz i wypełniało pianką. Pianka byłaby zarazem opatrunkiem (niedawno był tu artykuł o takim wynalazku), a sprej zapobiegałby ewentualnemu przyklejanie się pianki i zarazem dezynfekowałby skórę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg mnie wszystkie problemy zwiazane z pianka sa do zalatwienia

- czas schniecia - bez problemu moze to byc natychmiast - to tylko kwestia proporcji skladnikow

- zmiana objetosci - to samo co powyzej

- dostawanie sie ran - tak - to moze byc problem no ale zwykly kolnierz tez sprawia tu problem - tez moze wypadac w miejscu rany. mysle ze z pianka moze byc latwiej bo mozna ja tak wypsikac ze ominie rane zostawiajac dziure "do obslugi rany"

 

poza tym mysle ze mozna by bylo ta piana wiazac nie tylko kark

mozna by tak samo unieruchamiac wszelkie zlamania i inne urazy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem pianki i ran mozna by bylo rowiazac umieszczajac pianke w foli lub uzywajac istniejacych juz plastrow w piance a nastepnie pianka usztywniajaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zalozylem ze delikwent nie nalezy ruszac wogole

wiec nie ma mowy o zadnej folli podkladanej pod pianke

trzeba ja psikac na to co sie zastanie baz grzebania :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w piance widzę jeden poważny minus - pewnie do obejścia, ale ciężej.

Pianka powinna być sztywna - żeby unieruchomiła szyję/głowę, tylko co jeśli na takim pacjencie będzie trzeba szybko przeprowadzić intubację ? Przez piankę raczej ciężko, ściągać ją też łatwo nie będzie...

Pewnie dałoby się znaleźć materiał który po zaschnięciu tworzy coś na kształt gipsu, wtedy wystarczy tylko mocniej puknąć i dostęp do odcinka szyjnego stoi otworem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Alpach Berneńskich odkryto rzymskie artefakty, które wg specjalistów, są ofiarami dla bóstw. Skarb odnaleziono dzięki wspinaczowi, który latem 2020 r. zdobywał Ammertenhor poza wyznaczonymi szlakami. Gdy natrafił na monetę, powiadomił Służbę Archeologiczną Kantonu Berno (Archäologische Dienst des Kantons Bern), która przeprowadziła wykopaliska.
      Podczas wykopalisk na wysokości ok. 2600 m n.p.m. odkryto 100 monet, 27 małych kryształów górskich, 59 rzymskich gwoździ do butów, broszę oraz fragment tabliczki wotywnej w kształcie liścia. Znalezione monety datują się na okres od rządów Tyberiusza (22–30) po rządy Arkadiusza (395–408).
      Okazjonalnie znajduje się w Alpach pojedyncze rzymskie monety. To stanowisko jest wyjątkowe z dwóch powodów: lokalizacji i liczby monet - powiedziała Newsweekowi Regula Gubler, menedżerka naukowa projektu. Częściej znajduje się artefakty - monety czy brosze - na przełęczach. Nasze stanowisko leży [jednak] daleko od obszarów zamieszkanych (zarówno w czasach rzymskich, jak i obecnie), na wysokości 2590 m n.p.m., i zdecydowanie nie jest przełęczą.
      Gubler wyjaśniła, że stanowisko jest zlokalizowane na płaskowyżu między dwoma szczytami. W dodatku znajduje się o parę godzin wędrówki od najbliższej drogi i z dala od szlaków wspinaczkowych. Specjalistka podkreśliła, że z tego powodu zaopatrzenie dla mieszkających w obozie archeologów transportowano drogą powietrzną.
      Naukowcy podejrzewają, że mamy do czynienia ze świętym miejscem, do którego ludzie udawali się, by złożyć ofiarę błagalną bądź dziękczynną. Kryształy górskie występują naturalnie w tej okolicy. Wg Gubler, ich obecność mogła sprawić, że lokalizacja wydawała się odpowiednia do celów rytualnych. Rzymianie cenili kryształy górskie, Pliniusz Starszy poświęcił im dużo miejsca w swojej „Historii naturalnej”. A o tym, że mamy do czynienia z ofiarą, a nie z przypadkowo zgubionym mieszkiem z pieniędzmi, świadczy nie tylko odosobnienie miejsca znalezienia, ale przede wszystkim kompozycja skarbu. Wchodzące w jego skład monety odpowiadają temu, co znajdujemy w świątyniach.
      Skądinąd wiemy, że Rzymianie oddawali cześć lokalnym bóstwom. W pobliskim mieście Thun, które po rzymskim podboju z 58 roku stało się jednym z głównych centrów administracji w regionie, istniał kompleks świątynny, w którym znaleziono tabliczkę z dedykacją dla żeńskich bóstw Alp. Odkrycie wysoko w górach dowodzi, że Rzymianie nie tylko z daleka oddawali cześć bogom Alp, ale wybierali się na długie wędrówki, by złożyć im ofiarę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W okręgu Huanchaco w peruwiańskiej prowincji Trujillo znaleziono kolejnych 76 pochówków dzieci, które zostały złożone w ofierze. To już 6. na tym obszarze masowy pochówek dzieci zabitych w ceremonialny sposób. Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Pampa La Cruz.
      Wspomniane masowe pochówki datowane są na lata 1050–1500. Dzieci były poświęcane w ceremoniach związanych z ważnymi momentami tworzenia się, rozwoju i konsolidacji społeczności kultury Chimu. Najnowsze znalezisko składa się z Kopca I, w którym pochowano 25 dzieci i Kopca II, gdzie pochowanych zostało 51 ofiar. W sumie na badanym terenie odkryto szczątki 302 dzieci złożonych w ofierze.
      W Kopcu I zauważono też, że 5 młodych kobiet zostało pochowanych w pozycji siedzącej i ułożone mniej więcej w kształt okręgu. Archeolodzy próbują rozszyfrować znaczenie takiego ułożenia ciał. Kopiec I to zresztą najwcześniejszy ze znanych pochówków ofiarnych. Jego powstanie związane jest z jakimś wydarzeniem z lat 1050–1100 i składano tam ofiary do roku 1200. Pochowane tutaj dzieci ułożono stopami na zachód, głowami na wschód. Są zwrócone plecami do morza. Taki sposób ułożenia dotyczy wszystkich ciał z tego kopca.
      W Kopcu II 90% ofiar zostało zabitych podczas jednego wydarzenia. „Na zdjęciu lotniczym z 1942 roku widać, że kopiec otoczony jest polami i kanałami kultury Chimu. Obecnie już tego nie widać. Ofiarę z dzieci złożono, by poświęcić nowo zakładane pola uprawne", mówi dyrektor Programa Arqueológico Huanchaco, Gabriel Prieto Burméster.
      Zdaniem naukowca ofiary 1. i 2., w ramach których poświęcano dzieci, mają podobne podłoże. Natomiast ofiara 3., która miała miejsce w latach 1200–1300, związana jest z wydarzeniem, podczas którego kultura Chimu dokonała postępu wojskowego i terytorialnego na północ. Tutaj w ramach ofiary poświęcono dzieci, które zostały złożone do grobów przyozdobione piórami. Ponadto, sądząc po deformacjach czaszek, dzieci te mogły przybyć z Lambayeque, doliny Jequetepeque lub Chicama. Możliwe też, że jedna para została przywieziona z Casmy, dodaje uczony. Z kolei uroczystości ofiarne 4. oraz 5., do których doszło w latach 1300–1450, były powiązane z konsolidacją imperium Chimu. Widzimy tutaj dzieci pochowane w czymś, co przypomina mundur. Miały opaski na biodrach, kolorowe kamizelki i nakrycia głowy przypominające turbany. To okres szczytowej potęgi Chimu, przypomina Prieto. Ostatnie z wydarzeń, ofiara 6., miało miejsce już po podporządkowaniu sobie Chimu przez Inków. Ofiary złożono pomiędzy rokiem 1450 a 1500.
      Dzięki odkryciom w Pampa La Cruz wiemy, że ofiary z ludzi, przede wszystkim z dzieci, były ważnym elementem religii Chimu i służyły do celebrowania i podkreślania wielkości imperium. Dowodem na to jest sześć opisanych przez nas wydarzeń związanych ze składaniem ofiar, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Studenci i naukowcy informatycy z Politechniki Łódzkiej pomyśleli o poruszających się pieszo osobach niewidomych i niedowidzących i stworzyli specjalny kołnierz, który służy przekazywaniu informacji o kierunku ruchu i koniecznych manewrach. Proponowany system nawigacji został zaprojektowany we współpracy z lekarzami i fizjoterapeutami. Kołnierz jest wykonany z oddychającej tkaniny sportowej i umożliwia rozmieszczenie maleńkich siłowników wibracyjnych stosownie do preferencji użytkownika.
      Innowacyjne podejście do problemu polega na wykorzystaniu zmysłu dotyku szyi jako kanału przekazywania informacji o sugerowanym kierunku ruchu. Użycie wibracji jako sposobu komunikacji jest nowym rozwiązaniem w systemach elektroniki osobistej i systemach wsparcia.
      Kołnierz koduje kierunki geograficzne oraz proste manewry na krótkie impulsy wibracyjne odczuwane przez noszącą go na szyi osobę – tłumaczy inż. Mikołaj Woźniak z zespołu projektowego. Kołnierz, który jest bezprzewodowo sterowany poprzez mikrokontroler, łączy się za pośrednictwem Bluetooth z popularnymi nawigacjami, np. z Google Maps. Większość dotychczasowych rozwiązań opiera się o komunikację audio. Dzięki naszemu rozwiązaniu osoba niedowidząca do poruszania się nie angażuje słuchu - kluczowego dla niej w odbieraniu świata zewnętrznego, a jedynie odczuwa delikatne bodźce pojawiające się w okolicach szyi. Jest to ważne z punktu [widzenia] poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, ale i z uwagi na zwiększony komfort i pewność siebie osób z niepełnosprawnością. Impulsy są wykonywane przez maleńkie silniki wibracyjne w odpowiednich odstępach czasu lub w momentach wymagających wykonania manewru.
      Autorzy urządzenia do nawigacji dla pieszych osób niedowidzących z wykorzystaniem wibroaktywnego sprzężenia zwrotnego na szyi: inż. Mikołaj Woźniak, mgr inż. Julia Dominiak, Adam Lewczuk, dr hab. inż. Krzysztof Grudzień, prof. PŁ, dr inż. Zbigniew Chaniecki, dr inż. Adam Rylski, dr hab. inż. Andrzej Romanowski, prof. PŁ.
      Innowacyjny system nawigacji został nagrodzony złotym medalem na Międzynarodowej Warszawskiej Wystawie Wynalazków IWIS.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego odzyskał wzrok po... wypadku samochodowym. Wcześniej, przez ponad 20 lat był niewidomy. Janusz Góraj przechodził przez ulicę, gdy na przejściu dla pieszych potrącił go samochód.
      Upadłem na maskę samochodu, uderzyłem głową o tę maskę, później osunąłem się na jezdnię, mówił w wywiadzie dla Polsat News.
      Pan Góraj stracił wzrok z powodu ostrej alergii. Nie widział na jedno oko, w drugim widział tylko światło i kontury obiektów.
      Po wypadku został odwieziony do szpitala. Podczas pobytu w nim zaczął odzyskiwać wzrok w lewym oku. Dwa tygodnie później widział już wszystko wyraźnie.
      Ani pan Janusz, ani lekarze nie potrafią wyjaśnić, co się stało. Niewykluczone, że wzrok odzyskał dzięki lekom podawanym mu w trakcie leczenia ortopedycznego.
      Teraz mężczyzna odzyskał samodzielność. Znalazł też pracę ochroniarza w szpitalu, w którym odzyskał wzrok.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obecność kręgosłupa pozwoliła kręgowcom na podbój oceanów i lądów. Do niedawna jednak nie było jasne, kiedy i gdzie się on pojawił. Nowe dane sugerują, że kręgosłup wyewoluował w płytkich wodach przybrzeżnych.
      Lauren Sallan i jej zespół z University of Pennsylvania przeanalizowali niemal 3000 skamieniałości wczesnych ryb. Ich porównanie oraz określenie, z jakiego środowiska pochodzą, pozwoliło na stwierdzenie, gdzie doszło do ich wyodrębnienia.
      Odkryliśmy, że wszystkie kręgowce, od pierwszych bezszczękowców po rekiny i ryby kostnoszkieletowe pochodzą z bardzo ograniczonego środowiska płytkich wód wokół brzegu, mówi Sallan. Takie wnioski to olbrzymia niespodzianka, gdyż duże skoki ewolucyjne są zwykle powiązane ze środowiskami odznaczającymi się duża bioróżnorodnością, jak np. rafy koralowe. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że zmiany ewolucyjne, dzięki którym oceany zapełniły się rybami, miały miejsce w wodach przybrzeżnych. Sallan sugeruje, że kręgowce powstały właśnie tam, gdyż obecność szkieletu pozwalała na lepsze radzenie sobie z falami i niespokojnymi płytkimi wodami.
      Odkrycie może też wyjaśniać, dlaczego mamy tak niewiele skamieniałości wczesnych kręgowców. Jeśli rzeczywiście żyły one w płytkich wodach, to fale mogły zniszczyć ich szkielety, zanim zdążyły one sfosylizować.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...