Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Potwór z Loch Ness to nie plezjozaur

Rekomendowane odpowiedzi

Niektórzy wierzą, że potwór z Loch Ness naprawdę istnieje i opisują go jako stworzenie o głowie węża, którego dalsza część ciała bardziej przypomina z kolei żółwia.

Plezjozaur jest olbrzymim gadem kopalnym o niezwykle długiej szyi (jej długość sięgała niekiedy nawet 2 metrów) i kończynami w kształcie płetw. Żył w morzach w jurze i kredzie (ok. 160 mln lat temu). Nie wiadomo, dlaczego plezjozaury miały tak długie szyje, jednak Leslie Noè z Sedgwick Museum w Cambridge ma na ten temat pewną teorię.

Na spotkaniu Stowarzyszenia Paleontologii Kręgowców w Ottawie Noè powiedział, że według niego, dzięki bardzo długiej szyi plezjozaur mógł zanurzać głowę i sięgać nią aż do spoczywających na dnie organizmów o miękkim ciele, którymi się odżywiał.

Brytyjczyk badał skamieniałości kośćca plezjozaura nazywanego Muraenosaurusem. Udało mu się stwierdzić, że jego szyja była giętka i nawet w pochylonej pozycji zwierzę nie miało większych problemów z poruszaniem nią. Szyja była dużą rurą doprowadzającą pokarm, służącą do zbierania organizmów o miękkich ciałach. Plezjozaury miały zbyt delikatne czaszki, by umieć sobie poradzić z łupem w twardej muszli.

Inne rewelacje pana Noè rozczarują na pewno fanów potwora z Loch Ness. Budowa szyi absolutnie uniemożliwia plezjozaurowi unoszenie głowy ponad powierzchnią wody i pływanie w tej pozycji. Tak więc potwór nie może w żadnym razie być plezjozaurem, jeśli oczywiście istnieje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wygląd potwora z Loch Ness (Nessie) i nie tylko zainspirowała "dinomania" z okresu georgiańskiego.
      Charles Paxton z University of St Andrews i paleontolog Darren Naish z Uniwersytetu w Southampton przeanalizowali przeszło 1500 domniemanych spotkań z potworami wodnymi. Cofnęli się aż do początku XIX w.
      Stwierdzili, że pogląd na to, jak taki potwór powinien wyglądać, zmieniał się z czasem, dlatego ludzie odeszli od form wężopodobnych do istot z długimi szyjami.
      Zmiana ta nastąpiła po pierwszych odkryciach skamieniałości dinozaurów i gadów morskich (lepidozaurów), np. długoszyich plezjozaurów.
      Autorzy publikacji z pisma Earth Sciences History przejrzeli 1688 doniesień (opowieści z pierwszej ręki, a także opisów z gazet i książek), które dotyczyły 1543 pojawień się potworów. W analizie statystycznej trendów pomięto oczywiste mistyfikacje.
      Okazało się, że liczba domniemanych pojawień się długoszyich stworów morskich spotęgowała się w XIX w. Stało się to po odkryciach sławnych paleontologów i wystawach organizowanych na terenie Wielkiej Brytanii.
      Choć wzmianki o domniemanych pojawieniach się wodnych potworów mają długą historię, ok. 1800 r. tylko 10% z nich miało długą szyję jak plezjozaury. Do lat 30. XX w. ich odsetek wzrósł zaś aż do niemal 50%.
      Przypomnijmy, że to 22 lipca 1933 r. po raz pierwszy "zaobserwowano" Nessie na lądzie. George Spicer jechał wtedy z żoną z Inverness do Foyers. W pewnym momencie na wzniesieniu za Whitefield ok. 60 metrów od auta przez szosę przepełzło ponoć okropne, ciemnoszare zwierzę. Wg Spicerów, miało długą, falującą szyję. Dwunastego listopada tego samego roku Hugh Gray sfotografował coś, co zgodnie z jego opowieścią, było stworzeniem o dużym tułowiu i, ponownie, długiej, wyprostowanej szyi. Krytycy widzieli to jednak inaczej. Dla nich istota ze zdjęcia wyglądała raczej jak wydra, zbutwiała kłoda lub pies pływający z kijem w pysku.
      W miarę gdy liczba doniesień o długoszyich potworach rosła, liczba raportów dot. wężowych istot spadała.
      Wydaje się, że odkrycie w XIX w. skamieniałości długoszyich gadów morskich wpłynęło na to, jak ludzie interpretowali to, co zobaczyli w wodzie - opowiada dr Paxton.
      Jak wyjaśniają Paxton i Naish, przez "dinomanię" powstało coś w rodzaju zbiorowego złudzenia. Wskutek tego jakikolwiek nieznany kształt poruszający się w wodzie uznawano za dinozaura lub coś podobnego.
      Z artykułu można się dowiedzieć, że duet przetestował hipotezę wysuniętą po raz pierwszy w 1968 r. przez amerykańskiego pisarza science fiction Lyona Sprague de Campa, że po tym, gdy mezozoiczne gady stały się dobrze znane, doniesienia o morskich potworach, które dotąd były opisywane jako węże, zaczęły "ewoluować" w kierunku bliższym mezozoicznym morskim gadom, takim jak plezjozaury czy mozazaury. Zakładało to 3 kolejne "podhipotezy", że nastąpił: 1) spadek liczby doniesień, w których ciało potwora opisywano jako wężowe lub przypominające węgorza, 2) wzrost liczby "spotkań" z istotami z szyją (a to cecha plezjozaura) lub wzmianek o plezjozaurach wprost oraz 3) wzrost liczby doniesień o potworach wyglądających jak mozazaury.
      Koniec końców stwierdzono, że o ile w ciągu ostatnich 200 lat rzeczywiście nastąpił spadek liczby doniesień o istotach wężokształtnych i wzrost liczby wzmianek o istotach z szyją/plezjozaurach, o tyle proporcja raportów dot. potworów mozazaurokształtnych się nie zmieniła.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na jednej z antarktycznych wysp odnaleziono kości małego 1,5-metrowego plezjozaura. To jeden z najbardziej kompletnych szkieletów. W środę (13 grudnia) trafi on na wystawę w South Dakota School of Mines and Technology's Museum of Geology.
      Dorosłe plezjozaury osiągały długość nawet 10 metrów. Żyły miliony lat temu w ciepłym morzu otaczającym Antarktydę. Ich płetwy kształtem przypominały płetwy współczesnych pingwinów.
      Wydobywając kościec dinozaura, naukowcy zmagali się z wyjątkowo niekorzystnymi warunkami pogodowymi: bardzo niską temperaturą i silnym wiatrem, którego prędkość przekraczała momentami 112 kilometrów na godzinę. Podmuchy uniemożliwiały skorzystanie z pomocy helikoptera.
      Odkrywcy szkieletu "dzieciaczka" (James E. Martin, kustosz działu paleontologii kręgowców, Judd Case z Eastern Washington University oraz Marcelo Reguero z Museo de La Plata) opowiadają, że świetnie zachowały się okolice jego żołądka, np. rozwidlone żebra (niekiedy trójzębowe) oraz liczne okrągłe kamienie. Te ostatnie pomagały prawdopodobnie w trawieniu.
      Szczątki plezjozaura odnaleziono pod pokładami popiołu wulkanicznego. Dlatego też badacze przypuszczają, że to erupcja zabiła młodzika.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...