Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dziurawiec nie pomaga przy drażliwym jelicie

Rekomendowane odpowiedzi

Zgodnie z doniesieniami naukowców z Mayo Clinic, działający przeciwdepresyjnie dziurawiec zwyczajny nie jest skutecznym lekiem na zespół jelita drażliwego (ang. irritable bowel syndrome, IBS).

W ramach naszego studium sprawdzaliśmy, czy ziołowe antydepresanty, takie jak dziurawiec, mogą pomóc pacjentom z zespołem jelita drażliwego. Kilka neuroprzekaźników z mózgu występuje również w jelitach. Dlatego też uważano, że leki na depresję są w stanie wpłynąć na wrażenia dotyczące układu pokarmowego w podobny sposób, jak oddziałują na samopoczucie mózgowe. Naszym celem była ocena użyteczności dziurawca w leczeniu IBS – wyjaśnia dr Yuri Saito, gastroenterolog i główny autor badań.

W eksperymencie wzięło udział 70 osób z zespołem drażliwego jelita. Losowo przypisano je do jednej z dwóch grup: zażywającej przez 3 miesiące dziurawiec bądź placebo. W 86% przypadków badanymi były kobiety, a średnia wieku wynosiła 42 lata. Po 12 tygodniach obserwowania różnych objawów, w tym bólów brzucha, biegunki, zatwardzenia oraz gazów, naukowcy z Mayo stwierdzili, że przedstawiciele grupy placebo zareagowali lepiej niż pacjenci zażywający ziołowy suplement.

Ponieważ ludzie zmagają się z IBS przez lata, szukają niedrogich leków bez recepty, takich jak dziurawiec. Niestety, nasze studium wykazało, że jest on zwyczajnie nieskuteczny. Problem z zespołem drażliwego jelita polega na tym, że żadna metoda leczenia nie jest w pełni skuteczna, a niektóre wywołują poważne efekty uboczne. Mimo to dobrze zaprojektowane badania ziołowych suplementów są bardzo istotne, by lekarze i pacjenci mogli podejmować poinformowane decyzje odnośnie do preparatów godnych polecenia czy wypróbowania. Generalnie brakuje testów alternatywnych preparatów i chorzy są zmuszeni do działania metodą prób i błędów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dopamina, serotonina, adrenalina... Od ich właściwych proporcji zależy płynne funkcjonowanie ludzkiego mózgu. Zaburzenia oznaczają choroby. Dlatego tak ważne jest, by umieć wykrywać takie zaburzenia jak najwcześniej. Zanim jeszcze pojawią się widoczne objawy. Można to będzie robić szybko, prosto i tanio, dzięki pracy zespołu pod kierunkiem prof. Martina Jönsson-Niedziółki z IChF PAN.
      Dążymy do tego, żeby wykrywać neuroprzekaźniki w jak najniższych stężeniach i bez dodatkowego przygotowania próbki - opowiada autorka pracy opublikowanej w Analytical Chemistry, mgr Magdalena Kundys-Siedlecka. W pracy, którą właśnie opublikowaliśmy, udowodniłam, że w mysim serum (czyli krwi bez czerwonych krwinek) potrafię wykryć serotoninę w stężeniu tak niskim, jakie można znaleźć fizjologicznie.
      Serotonina bywa nazywana hormonem szczęścia, zasadne wydało się zatem pytanie, czy chodziło o stężenie u myszy szczęśliwych czy nieszczęśliwych?
      Wydaje mi się, że badane przez nas myszy były takie... zwyczajne – uśmiecha się szef pracowni, prof. Martin Jönsson-Niedziółka - ani szczęśliwe, ani nieszczęśliwe, a poziom serotoniny u nich statystycznie wyrównany.
      A skąd w ogóle pomysł na taką metodę? Po pierwsze - chcieliśmy wykrywać wiele neuroprzekaźników równocześnie, w tej samej próbce - tłumaczy Magdalena Kundys. Po drugie – w niskich, fizjologicznych stężeniach, co pozwoliłoby wcześnie wykryć ewentualną chorobę. Po trzecie – w jak najmniej przetworzonej próbce: pobrać krew, ślinę, albo np. płyn mózgowo-rdzeniowy i bez dodatkowych przygotowań te neuroprzekaźniki tam ujawnić.
      Mówi się np., że choroba Alzheimera jest wywoływana przez niedobór dopaminy w konkretnych rejonach mózgu, ale w rzeczywistości mechanizmy chorobowe są dużo bardziej skomplikowane. Zwykle nie decyduje nadmiar lub niedobór tylko jednego neuroprzekaźnika, lecz raczej niewłaściwa ich mieszanina. Jeśli uda się dowiedzieć, jakie są stężenia różnych związków w jednej próbce, pobranej w tym samym momencie, z tego samego miejsca, można o wiele precyzyjniej wypowiadać się o tym, co tak naprawdę jest przyczyną takich czy innych objawów chorobowych.
      Jak naszym naukowcom udało się tego dokonać? Kluczem jest wirowanie próbki na elektrodzie. Dzięki temu wymuszany jest szybszy transport masy. Zwiększamy wielokrotnie wydajność reakcji i przyspieszamy pomiar - chwali się mgr Kundys-Siedlecka. Limit detekcji jest ekstremalnie niski. Jesteśmy przy tym w stanie wykryć wszystkie neuroprzekaźniki, które są elektrochemicznie aktywne, czyli podlegają procesom utleniania i redukcji. Ja pokazuję, jak jednocześnie oznaczać dwa z nich: dopaminę i serotoninę. Muszę dodać, że dopaminę identyfikujemy bez pudła, choć jest bardzo podobna do innych: adrenaliny, noradrenaliny i jeszcze paru katecholamin - uśmiecha się badaczka.
      Można by porównać te działania do szukania trawy w trawie. Próbka jest wielką łąką, a my chcemy na niej znaleźć, powiedzmy, kłosownicę wśród turówki. I to się udaje! To możliwe tylko dzięki dobrze zmodyfikowanym elektrodom, które odseparowują sygnały od różnych neuroprzekaźników.
      Oczywiście pomiar we krwi pozwala tylko na bardzo przybliżone określenie stężeń. Przecież wiadomo, że neuroprzekaźniki są wydzielane w różnych obszarach mózgu, a także poza mózgiem. Np. jeśli dany neuroprzekaźnik jest wydzielany w nerkach, to jego stężenie w moczu będzie inne niż we krwi czy łzach.
      W kolejnym etapie badań chcielibyśmy sprawdzić, czy nasza metoda tak samo precyzyjnie wykrywa neuroprzekaźniki we krwi człowieka, jak robi to u myszy - opowiada badaczka. Jeśli to się potwierdzi, będzie można pobierać od pacjenta mniej krwi –wystarczy praktycznie kropla (70 mikrolitrów), by oznaczyć wiele takich substancji, a dążymy do tego, by wykrywać jeszcze niższe stężenia, co dawałoby możliwość oznaczania np. dopaminy w płynach innych niż krew, takich, które w ogóle nie bolą przy pobieraniu.
      Serotoninę umiemy już wykrywać w stężeniach podobnych do ludzkich - precyzuje prof. Jönsson-Niedziółka. Z dopaminą – najciekawszym z neuroprzekaźników – jeszcze się nam nie udaje, a inne mają tak niskie stężenia, że potrzebujemy modyfikacji powierzchni elektrodowej, a zapewne i całej metody, żeby z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że wykrywamy je w nieprzygotowanej próbce. Wiemy natomiast, że przy wyższych stężeniach umiemy już odseparować sygnały serotoniny i dopaminy w tej samej próbce.
      Nasza metoda to dwie korzyści dla każdego szpitala, który zechce ją zastosować: po pierwsze, czas – w przypadku serotoniny to najszybsza znana metoda wykrywania, od pobrania do wyniku upływa mniej niż godzina; no, chyba że próbkę trzeba przewieźć” – precyzuje profesor. „Po drugie, koszt – metoda jest tania, a sprzęt może obsługiwać technik laborant po krótkim przeszkoleniu.
      Wymagana jest głównie cierpliwość – uśmiecha się mgr Kundys-Siedlecka. Pozostaje czekać, aż efekty badań zespołu IChF PAN trafią pod szpitalne strzechy, pomogą poznać mechanizmy rozwoju takich chorób, jak depresja czy alzheimer i usprawnią ich leczenie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zwiększenie przyjmowanych dawek witamin z grupy B może zmniejszyć stres związany z pracą (Human Psychopharmacology).
      W ramach 3-miesięcznego eksperymentu naukowcy ze Swinburne University of Technology podawali połowie ochotników suplementy z wysoką dawką witamin B, a reszcie (grupie kontrolnej) placebo.
      Na początku studium Australijczycy zbadali wszystkich 60 ochotników za pomocą testów osobowościowych. Oceniano także wymogi dot. ich pracy, nastrój, poziom lęku i stresu. Badania powtórzono po 1 i 3 miesiącach.
      Na końcu 3-miesięcznego okresu osoby z zażywającej witaminy B grupy eksperymentalnej wspominały o o wiele niższym poziomie stresu związanego z pracą niż na początku. Doświadczały one niemal 20-proc. spadku natężenia odczuwanego stresu. W grupie kontrolnej nie zaszły żadne znaczące zmiany - opowiada prof. Con Stough.
      Czemu się tak stało? Witamina B, która znajduje się w nieprzetworzonym pokarmach, takich jak mięso, rośliny strączkowe czy pełne ziarna, jest integralną częścią syntezy neuroprzekaźników koniecznych dla psychologicznego dobrostanu [witamina B6 jest np. zaangażowana w produkcję dopaminy czy serotoniny].
      Mniej zestresowany pracownik jest zdrowszy i bardziej produktywny. Korzyści z jedzenia i zażywania suplementów z witaminami z grupy B odnoszą więc wszyscy. Stough przestrzega jednak przed huraoptymizmem. Wg niego, trzeba jeszcze określić wpływ suplementów z witaminą B na większej grupie. Najlepiej przez 2-3 lata.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W aptekach, także polskich, można kupić różne preparaty bez recepty z wyciągiem z owoców boczni piłkowanej (Serenoa repens). Są one polecane przy zaburzeniach oddawania moczu związanych z łagodnym przerostem prostaty. Okazuje się jednak, że nie są skuteczniejsze od placebo.
      W ramach największych i najdłuższych badań dotyczących ekstraktu z owoców boczni piłkowanej, zwanej też palmą sabalową, naukowcy z 11 ośrodków na terenie Ameryki Północnej testowali stężenia stanowiące nawet 3-krotność standardowych dawek zalecanych przez producentów. Odkryli, że u mężczyzn z przerostem gruczołu krokowego suplement nie ogranicza objawów ze strony dolnego układu moczowego (zalegania moczu z objawami zapalenia pęcherza).
      Co zaskakujące, w porównaniu do placebo, w czasie zwiększania dawki suplementu nie było żadnego mierzalnego efektu – ani w postaci korzyści, ani toksyczności. Takie preparaty nie robią więc nic poza efektem placebo – utrzymuje dr Claus Roehrborn, szef urologii na University of Texas Southwestern.
      Studium przeprowadzono między czerwcem 2008 a październikiem 2010 roku. Wzięło w nim udział 379 mężczyzn w wieku 45 lat i starszych. Losowano ich do jednej z dwóch grup – eksperymentalnej bądź placebo. Naukowcy ustalili, że zwiększanie na przestrzeni 72 tygodni dziennej dawki ekstraktu z boczni piłkowanej nie zmniejszyło nasilenia objawów ze strony układu moczowego. Specjaliści analizowali też wpływ suplementu na jakość życia; oceniali częstość oddawania moczu w nocy, funkcjonowanie w sferze seksualnej, zaburzenia snu oraz problemy związane z nietrzymaniem moczu. Niestety, nie zaobserwowano żadnych różnic między grupami.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mięta pieprzowa aktywuje przeciwbólowy kanał kationowy TRPM8 i dzięki temu przynosi ulgę pacjentom z zespołem jelita drażliwego (ang. Irritable Bowel Syndrome, IBS).
      Dr Stuart Brierley z Uniwersytetu w Adelajdzie podkreśla, że podczas gdy mięta pieprzowa była od lat stosowana przez naturopatów, dotąd nie było klinicznych dowodów, które demonstrowałyby, czemu jest tak skuteczna w usuwaniu bólu.
      Nasze badania pokazują, że mięta pieprzowa działa za pośrednictwem specyficznego przeciwbólowego kanału kationowego TRPM8, ograniczając reaktywność włókien wrażliwych na ból, zwłaszcza tych aktywowanych przez gorczycę i chili. To potencjalnie pierwszy krok w zdefiniowaniu nowego podejścia klinicznego do leczenia IBS w ramach tzw. głównego nurtu.
      Niektórzy ludzie z IBS zauważają, że symptomy pojawiają się po spożyciu tłustych i pikantnych potraw, kawy i alkoholu, ale sprawa jest bardziej złożona. Wydaje się, że istnieje wyraźny związek między IBS a wcześniejszym zapaleniem żołądka i jelit. Pozostawia ono włókna nerwowe w stanie pobudzenia, zmieniając mechanizmy działające w ścianie jelit, co prowadzi do bólu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Akupunktura jest często stosowana w celu uśmierzania bólu, jednak brytyjscy i koreańscy uczeni twierdzą, że brak dowodów na jej skuteczność, a coraz częściej pojawiają się doniesienia o efektach ubocznych.
      Naukowcy z Univeristy of Exter & Plymouth oraz z Koreańskiego Instytutu Medycyny Orientalnej przejrzeli naukowe artykuły dotyczące używania akupunktury jako metody przeciwbólowej. Akupunktura jest związana z poważnymi skutkami ubocznymi. Można argumentować, że biorąc pod uwagę jej popularność, skutki uboczne stanowią niewielki odsetek. My uważamy, że nawet pojedyncze wystąpienie efektów ubocznych, których można uniknąć, to zbyt wiele. Sytuację można poprawić poprzez odpowiedni trening osób stosujących akupunkturę - mówi główny autor badań, profesor Edzard Ernst.
      Koreańsko-brytyjski zespół przeprowadził szczegółowe badania literatury naukowej. Spośród 266 artykułów, 56 zakwalifikowane jako treści o odpowiedniej jakości naukowej.
      Uczeni zauważyli, że najnowsze testy akupunktury wykonane według najwyższych standardów naukowych wykazały, iż różne typy akupunktury, w tym "udawana akupunktura", podczas której igły nie są wbijane w skórę pacjenta, są jednakowo skuteczne w leczeniu chronicznego bólu krzyża. Autorzy takich badań twierdzą, że przyczyną są nastawienie pacjenta, terapeuty oraz dobra komunikacja pomiędzy nimi.
      Efekty uboczne pojawiające się po akupunkturze podzielono na trzy kategorie: infekcje (38 przypadków), urazy (42 przypadki) oraz inne (13 przypadków). Większość z nich nie jest jednak spowodowanych samą akupunkturą a brakiem umiejętności Najczęstszymi powikłaniami są spowodowanie odmy opłucnowej oraz infekcje bakterie i wirusowe. Zanotowano też pięć przypadków śmiertelnych.
      Biorąc pod uwagę opublikowane i krytycznie zrecenzowane artykuły naukowe, można stwierdzić, że akupunktura jest nie bardziej efektywna niż placebo - podsumowała doktor Harriet Hall.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...