Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Majowie korzystali z bieżącej wody

Rekomendowane odpowiedzi

Archeolodzy badające miasto Palenque sugerują, że Majowie potrafili wykorzystywać i kontrolować ciśnienie wody. Niewykluczone, że mieli fontanny i toalety spłukiwane bieżącą wodą.

Dotychczas sądzono, że tego typu urządzenia pojawiły się w Ameryce po przybyciu do niej Hiszpanów.

Palenque, jedno z ważniejszych centrów Majów, było zamieszkane w latach 100-800. Znajdowało się tam około 1500 budynków, a liczba mieszkańców oceniana jest na 6000 osób.

W centrum Palenque znajduje się bardzo ciekawy system wodociągowy, niespotykany w innych miastach Majów. Składają się nań m.in. podziemne akwedukty, które z jednej strony przechwytywały wodę ze strumieni, a z drugiej zapobiegały powodziom i erozji gleby.

Kirk French, archeolog z Pennsylvania State University przypomina, że Majowie nazywali miasto Lakmaha, co znaczy "Wielka Woda".

Niedawno, podczas badania systemu wodociągowego odkryto niezwykłą strukturę - rodzaj akweduktu o długości 66 metrów, charakteryzującego się dużymi spadkami, który nagle zwężał się u końca. Naukowcy oceniają, że ciśnienie u jego wylotu było na tyle duże, by stworzyć fontannę wody o wysokości 6 metrów. Urządzenie pochodzi najpóźniej z roku 750, a więc już wcześniej Majowie byli w stanie kontrolować ciśnienie wody.

Naukowcy od dziesięcioleci spekulowali, że pałac w Palenque mógł być wyposażony w toalety spłukiwane bieżącą wodą. Do ich budowy konieczne jest jednak odpowiednie manipulowanie jej ciśnieniem. Teraz wiadomo, że Majowie to potrafili.

French przypomina, że fontanna i manipulowanie ciśnieniem to kolejne z oznak bogactwa miasta. Jest ono bowiem położone w okolicy bardzo zasobnej w wodę, a każdy jego mieszkaniec miał do najbliższego źródła nie dalej niż 150 metrów, tak więc prace inżynieryjne z nią związane były oznaką chęci, a nie konieczności. Tym bardziej, że Majowie nie byli wielkimi inżynierami. "Ich budynki są dość proste. Jednak inżynieria wodna robi wrażenie" - mówi naukowiec.

French chce przez najbliższe 5 lat zajmować się "hydroarcheologią". Przypuszcza bowiem, że w wielu innych miejscach Nowego Świata uda się znaleźć, przeoczone dotychczas, dowody na wykorzystywanie ciśnienia wody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Palenque, dawnym mieście Majów, po raz pierwszy znaleziono bogato zdobioną ozdobę nosa wykonaną z ludzkiej kości. Ozdoby takie nosili władcy oraz kapłani, podczas ceremonii, w czasie których wcielali się w K'awiila, boga kukurydzy i płodności. Niezwykły zabytek pochodzi z późnego okresu klasycznego (600–850). Został złożony w rytualnym depozycie na zakończenie jednego z budynków pałacu w Palenque.
      Ozdobę, długości 6,4 i szerokości 5,2 centymetrów, wykonano z końca dalszego kości piszczelowej. Po lewej stronie widzimy przedstawienie majańskiego mężczyzny. Ma bogatą ozdobę głowy, kolczyki i naszyjnik z koralików. Na jego lewym ramieniu wyrzeźbiono glif ak'ab oznaczający „ciemność” lub „noc”. Ramię prawe jest wyciągnięte i kolejna część sceny znajduje się po prawej stronie ozdoby. W prawej dłoni mężczyzna trzyma długi ozdobiony przedmiot. Na dole przedstawiono ludzką czaszkę bez żuchwy. Motywy takie są częste w majańskiej rzeźbie pogrzebowej.
      Ozdoba, gdy była noszona, tworzyła nieprzerwaną linią od czoła po czubek nosa. Zdaniem archeologów, miało to reprezentować znaną nam z ikonografii wydłużoną głowę K'awiila. To pierwsza tego typu ozdoba znaleziona w Palenque, chociaż niejednokrotnie znajdowano tam przedstawienia ludzi noszących tego typu ozdoby. Jedno z nich widać na przykład na sarkofagu króla Pakala oraz na owalnym tablecie przedstawiającym tego władcę z matką.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rezerwat Balamkú to biała plama na mapie archeologii. Obszar o powierzchni 3000 km2, ograniczony od południa autostradą Chetumal-Escarcega jest bardzo słabo rozpoznany pod względem archeologicznym. W marcu na północy regionu Balamkú specjaliści z University of Houston rozpoczęli rozpoznanie lotnicze prowadzone za pomocą systemu LIDAR. Wykazało ono, że istnieją tam nieznane dotychczas prehiszpańskie struktury. Doktor Ivan Ṡprajc ze Słoweńskiej Akademii Nauk zorganizował misję badawczą, która odkryła miasto Majów.
      Miejscowość, nazwana Ocomtún, czyli „Kamienna Kolumna” w języku Majów z Jukatanu, znajduje się na wyniesieniu terenu otoczonym rozległymi mokradłami. Jej centrum z monumentalnymi budowlami zajmuje ponad 50 hektarów (0,5 km2). Dotychczas zidentyfikowano tam liczne duże budynki, w tym piramidy o wysokości ponad 15 metrów. Było to ważne regionalne centrum, które istniało prawdopodobnie w epoce klasycznej (250–1000). Najliczniejsze fragmenty ceramiki, jakie dotychczas zebraliśmy pochodzą z późnego okresu klasycznego (600–800), jednak dopiero analizy próbek zdradza nam coś więcej na temat historii tego miejsca, mówi Ṡprajc.
      Naukowcy zauważyli liczne cylindryczne kolumny, które stanowiły fragment wejść do wyższych kondygnacji budynków, a Ṡprajc zwraca uwagę na południowo-wschodnią część centrum, w której znajdują się trzy place, budynki i liczne tarasy. "Pomiędzy dwoma głównymi placami znajduje się kompleks złożony z niskich długich struktur ułożonych niemal w koncentryczne kręgi. Jest tam też boisko do gry", opisuje ten fragment miast uczony. Kompleks z południowego-wschodu jest połączony groblą z częścią północno-zachodnią, w której znajdują się największe budowle. Widzimy tam kwadratowy plac o boku długości 80 metrów i wysokości 10 metrów, a w jego północnej części znajduje się piramida o wysokości 25 metrów.
      Ze wstępnych badań wynika, że w schyłkowym okresie klasycznym (800–1000) w Ocomtún zaszły poważne zmiany. Świątynie wybudowane wówczas w centrum placów i tarasów powstały z materiału pozyskanego z otaczających je budynków. To odzwierciedlenie zmian ideologicznych, społecznych i demograficznych okresu kryzysów, które przed X wiekiem doprowadziły do upadku złożonych organizmów społeczno-litycznych i załamania populacji na centralnych nizinach zamieszkanych przez Majów.
      W bliższej i dalszej okolicy znaleziono też inne struktury o charakterze podobnym do Ocomtún: schody, monolityczne kolumny i brak zabytków z inskrypcjami. Ocomtún znajduje się o 36 kilometrów na północny-zachód od Nadzcaan, odkrytego w 1993 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad połowa największych jezior na świecie traci wodę, wynika z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowy z USA, Francji i Arabii Saudyjskiej. Przyczynami tego stanu rzeczy są głównie globalne ocieplenie oraz niezrównoważona konsumpcja przez człowieka. Jednak, jak zauważają autorzy badań, dzięki opracowanej przez nich nowej metodzie szacunku zasobów wody, trendów oraz przyczyn jej ubywania, można dostarczyć osobom odpowiedzialnym za zarządzanie informacji, pozwalającymi na lepszą ochronę krytycznych źródeł wody.
      Przeprowadziliśmy pierwsze wszechstronne badania trendów oraz przyczyn zmian ilości wody w światowych jeziorach, wykorzystując w tym celu satelity oraz modele obliczeniowe, mówi główny autor badań, Fangfang Yao z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Boulder (CU Boulder). Mamy dość dobre informacje o słynnych jeziorach, jak Morze Kaspijskie, Jezioro Aralskie czy Salton Sea, jeśli jednak chcemy dokonać szacunków w skali globalnej, potrzebujemy wiarygodnych informacji o poziomie wód i objętości jeziora. Dzięki tej nowej metodzie możemy szerzej spojrzeć na zmiany poziomu wód jezior w skali całej planety, dodaje profesor Balaji Rajagopalan z CU Boulder.
      Naukowcy wykorzystali 250 000 fotografii jezior wykonanych przez satelity w latach 1992–2020. Na ich podstawie obliczyli powierzchnię 1972 największych jezior na Ziemi. Użyli też długoterminowych danych z pomiarów poziomu wód z dziewięciu satelitów. W przypadku tych jezior, co do których brak było danych długoterminowych, wykorzystano pomiary wykorzystane za pomocą bardziej nowoczesnego sprzętu umieszczonego na satelitach. Dzięki połączeniu nowych danych z długoterminowymi trendami byli w stanie ocenić zmiany ilości wody w jeziorach na przestrzeni kilku dziesięcioleci.
      Badania pokazały, że 53% największych jezior na świecie traci wodę, a jej łączny ubytek jest 17-krotnie większy niż pojemność największego zbiornika na terenie USA, Lake Meads. Wynosi zatem około 560 km3 wody.
      Uczeni przyjrzeli się też przyczynom utraty tej wody. W przypadku około 100 wielkich jezior przyczynami były zmiany klimatu oraz konsumpcja przez człowieka. Dzięki tym badaniom naukowcy dopiero teraz dowiedzieli się, że za utratą wody w jeziorze Good-e-Zareh w Afganistanie czy Mar Chiquita w Argentynie stoją właśnie takie przyczyny. Wśród innych ważnych przyczyn naukowcy wymieniają też odkładanie się osadów. Odgrywa ono szczególnie ważną rolę w zbiornikach, które zostały napełnione przed 1992 rokiem. Tam zmniejszanie się poziomu wody jest spowodowane głównie zamuleniem.
      Podczas gdy w większości jezior i zbiorników wody jest coraz mniej, aż 24% z nich doświadczyło znacznych wzrostów ilości wody. Są to głównie zbiorniki znajdujące się na słabo zaludnionych terenach Tybetu i północnych części Wielkich Równin oraz nowe zbiorniki wybudowane w basenach Mekongu czy Nilu.
      Autorzy badań szacują, że około 2 miliardów ludzi mieszka na obszarach, gdzie w zbiornikach i jeziorach ubywa wody, co wskazuje na pilną potrzebę uwzględnienia takich elementów jak zmiany klimatu, konsumpcja przez człowieka czy zamulanie w prowadzonej polityce. Jeśli na przykład konsumpcja przez człowieka jest ważnym czynnikiem prowadzącym do utraty wody, trzeba wprowadzić mechanizmy, które ją ograniczą, mówi profesor Ben Livneh. Uczony przypomina jezioro Sevan w Armenii, w którym od 20 lat poziom wody rośnie. Autorzy badań łączą ten wzrost z wprowadzonymi i egzekwowanymi od początku wieku przepisami dotyczącymi sposobu korzystania z wód jeziora.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odnaleziono kolejny fragment barokowej fontanny z Neptunem, która niegdyś zdobiła plac Nowy Targ we Wrocławiu. Okazało się, że jedna z czterech muszli - trzymanych oryginalnie przez syreny i trytony - pełniła funkcję ozdoby w ogródku mieszkanki Wielowsi Średniej.
      Jak podaje serwis Wroclaw.pl, na muszlę natrafiła dziennikarka Radia Wrocław. Przeprowadzała wywiad z mieszkańcami podsycowskiej miejscowości i to oni skierowali ją w konkretne miejsce.
      Siedemnastego stycznia br. niemal kompletny element został przewieziony do Wrocławia.
      Wratislavianista dr Tomasz Sielicki – który wpadł na trop fontanny – przypomina, że w zeszłym roku odnaleziono rzeźbę Neptuna [korpus z prawie całą lewą nogą; górna część sięga linii żuchwy], jedną z muszli, jedną ze ślimacznic, kapitel z resztkami delfinów, głowę delfina oraz dolną partię syreny bądź trytona.
      Wiosną poszukiwania będą kontynuowane. Choć priorytetem jest odnalezienie głowy Neptuna, inne elementy są również na wagę złota, bo pomogą w ewentualnym odtworzeniu fontanny. Dr Sielicki szacuje, że dotąd odnaleziono ok. 50% całości.
      Wszystkie zebrane części oddano w depozyt do Muzeum Miejskiego Wrocławia. W pracowni kamieniarskiej na Starym Cmentarzu Żydowskim czekają na stabilne dodatnie temperatury; wtedy zostaną oczyszczone.
      Mówiąc o przyszłości, dr Sielicki wspomina o 2 ewentualnych scenariuszach. Pozostałości fontanny można by gdzieś wyeksponować albo, co wymagałoby większych środków pieniężnych, pokusić się o odtworzenie zabytku. Wratislavianista uważa, że da się to zrobić dzięki wykorzystaniu odnalezionych elementów i odkuciu nowych na wzór historycznych. Sprawa dalszych losów zabytku pozostaje otwarta.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Musiał minąć wiek ze sporym okładem, by barokowy Neptun ze znanej wrocławskiej fontanny powrócił do miasta. Dotąd wszyscy myśleli, że podczas oblężenia Festung Breslau w 1945 r. został zniszczony razem z pl. Nowy Targ, śledztwo wratislavianisty, dr. Tomasza Sielickiego, wykazało jednak, że jego losy potoczyły się zgoła inaczej...
      Przebudowa w latach 70. XIX wieku
      Kamienna fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., zastąpiła studnię z końca XVI w. Jak tłumaczy dr Sielicki, była ona w swojej historii wielokrotnie uszkadzana, dlatego przechodziła remonty. Najpoważniejsza przebudowa miała miejsce w latach 70. XIX w. Budowano wtedy nowoczesne wodociągi z wieżą ciśnień Na Grobli, co wiązało się ze zmianą zaopatrzenia w wodę miejskich fontann. Przy okazji włodarze Breslau postawili odnowić figury. Ostatecznie zakres modernizacji był jednak o wiele szerszy. Wykonano nowe rzeźby, a z czasem o zamianie tej wszyscy zapomnieli - tłumaczy wratislavianista. Całkiem nową rzeźbę Neptuna, przedstawiającą boga z trójzębem uniesionym ku górze, wykonał w 1874 r. Albert Rachner (ten sam, który jest autorem popiersia Linneusza z Ogrodu Botanicznego). Ponieważ zdjęć sprzed przebudowy jest mniej niż fotografii z późniejszego okresu, nikt nie zwrócił na to uwagi.
      Powszechnie uważano, że na Nowym Targu stoi cały czas ta sama fontanna z XVIII w. Tymczasem było to dzieło w dużej mierze młodsze. I to ono uległo zniszczeniu w 1945 r. Do dziś zachowały się tylko jego nieliczne fragmenty. Torso Neptuna można oglądać w Parku Staromiejskim na wysokości zakładów kąpielowych - podkreśla dr Sielicki.
      Zawikłane losy pierwotnej rzeźby
      Gdzie więc podział się barokowy Neptun? Dr Sielicki natrafił na wskazówki w XIX-w. prasie. Jak udało mu się ustalić, Rachner chciał, by dzieło zachowano dla potomnych, stąd pomysł przekazania rzeźby wrocławskiemu Muzeum Starożytności. Nie ma jednak dowodów, że tak się stało. Zamiast tego Neptun stał przez kilkanaście lat na posesji Carla Müllera, emerytowanego porucznika i byłego radnego miejskiego, przy ulicy Świętokrzyskiej. Później - w 1889 r. - trafił do jego majątku w Wielowsi Średniej w powiecie sycowskim. W tamtejszym parku powstała niewielka fontanna, na której szczycie umieszczono barokową rzeźbę.
      W latach 60. XX w. przez Dolny Śląsk przeszła silna nawałnica. Spadający konar roztrzaskał parkową fontannę na kilka fragmentów. Rzeźba Neptuna straciła ręce i głowę, ale większość jej przetrwała. Pomimo kilku inwentaryzacji kawałki leżały pod drzewami przez kilkadziesiąt lat - opowiada wratislavianista.
      Poszlaki z lokalnej prasy
      Gdy dr Sielicki natrafił na wzmiankę w „Breslauer Zeitung”, pojechał do Wielowsi Średniej z Joanną Biniek z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu. Razem namierzyli roztrzaskaną fontannę. Autentyczność Neptuna potwierdzili historycy sztuki – Barbara Andruszkiewicz i dr Romuald Nowak z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To ten sam, który gorszył wrocławian swoją nagością w XVIII w. i który był milczącym świadkiem burzliwych wydarzeń Wiosny Ludów - cieszy się dr Tomasz Sielicki.
      Po około 2 miesiącach od odkrycia, 7 grudnia fragmenty rzeźby przewieziono na teren Starego Cmentarza Żydowskiego we Wrocławiu. Zabezpieczeniem, zbadaniem i konserwacją Neptuna zajmie się Muzeum Miejskie Wrocławia. Zakres działań będzie zależeć od dostępnych środków pieniężnych.
      O historii wodotrysku słów kilka
      Fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., powstała w warsztacie Johanna Adama Karingera. Figurę stworzył rzeźbiarz Johann Jakob Bauer. Za prace kamieniarskie odpowiadał Johann Baptista Lemberger. Fontanna składała się z ośmiobocznej niecki, w środku której znalazły się cztery postaci legendarnych stworzeń morskich – syren i trytonów. Każda z nich podtrzymywała jedną muszlę, które razem tworzyły czaszę. Z niej wyrastał kapitel, na szczycie którego umieszczono cztery delfiny. Z ich paszcz tryskała woda do czaszy, a z niej – do basenu. Dzieło wieńczyła postać Neptuna, antycznego boga mórz, rzek i jezior - wyjaśnia dr Sielicki. Wodotrysk pełnił 2 funkcje: był źródłem wody pitnej i upiększał publiczny plac handlowy.
      Neptun był tylko częściowo owinięty szatą, budził więc zgorszenie wielu osób. Choć fontannę zabezpieczono ogrodzeniem, rzeźbę i tak notorycznie dewastowano, dlatego zatrudniono stróża do jej pilnowania. Trójząb budził [z kolei] śmiech wrocławian, ponieważ przypominał widły do przerzucania gnoju. Z tego względu mieszczanie nazywali Neptuna Jurkiem (lub po śląsku Jorgiem) z widłami (Gabeljürge). W 1838 r. przy okazji jednego z remontów atrybut boga wymieniono na wersję pozłacaną o antycznej formie.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...