Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak donosi Taipei Times, centrum działające w ramach tajwańskiego Industrial Technology Research Institute, ma zamiar do końca przyszłego roku opracować system komputerowy w kontenerach. Najpierw zostanie powołane konsorcjum, które w ciągu najbliższych miesięcy opracuje koncepcję typowego morskiego kontenera o długości 12 metrów, który pomieści do 1000 serwerów. Takie kontenery mogą być modułami tworzącymi centrum bazodanowe.

Koszt pojedynczego kontenera z serwerami mógłby wynieść około 5 milionów dolarów.

Tego typu rozwiązanie może świetnie sprawdzić się w czasach, gdy na popularności zyskują usługi typu cloud computing. Klient otrzymywałby gotowy, wstępnie skonfigurowany moduł i w miarę potrzeb mógłby podłączać kolejne kontenery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to przybędzie im konkurent :D

Sun sprzedaje swoje kontenery od ubiegłego roku. Google też coś próbowało powalczyć na tym rynku, ale się poddali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem to Google`owe serwerownie są właśnie oparte na budowie kontenerowej. Widiałem gdzieś fotki z takiego data center, więc nie wiem skąd wiadomość że się poddali :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czyli teraz będzie można połączyć piractwo komputerowe z piractwem morskim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      AMD poinformowało, że za kwotę 334 milionów dolarów kupi producenta mikroserwerów firmę SeaMicro. Po tej zapowiedzi akcje AMD poszły w górę o 2%.
      Analitycy uważają, że co prawda zakup SeaMicro nie wpłynie w najbliższym czasie na działanie AMD, ale będzie miał znaczenie w przyszłości. Połączenie technologii obu firm pozwoli AMD na stworzenie bardzo interesującej oferty na rynek chmur obliczeniowych i centrów bazodanowch.
      Przedstawiciele AMD poinformowali, że interesuje ich technologia SeaMicro i maja nadzieję, że będą mogli licencjonować ją innym producentom tanich w utrzymaniu serwerów.
      Transakcja to jednocześnie cios w Intela, który ma ścisłe związki z tą firmą. Obecnie wszystkie serwery SeaMicro korzystają z procesorów Atom. Jeszcze kilka tygodni temu odbyła się wspólna konferencja prasowa Intela i SeaMicro, podczas której przedstawiciele Intela chwalili mniejszą firmę.
      AMD zapowiada, że maszyny z Atomem nadal będą sprzedawane. Jednak jeszcze przed końcem bieżącego roku w firmowej ofercie znajdzie się pierwszy serwer z procesorem AMD Opteron.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści ostrzegają, że 8 marca część użytkowników internetu mogą czekać poważne kłopoty. Właśnie na ten dzień FBI zapowiedziało wyłączenie swoich serwerów, które zastąpiły serwery przestępców, kierujących użytkowników na złośliwe witryny.
      W listopadzie FBI zlikwidowało botnet DNSChanger. Jego twórcy infekowali komputery i manipulowali adresami internetowymi tak, że użytkownicy trafiali na witryny, których jedynym celem było wyświetlanie reklam. FBI zastąpiło serwery przestępców własnymi maszynami, dzięki czemu komputery zainfekowane przez botnet mogły bez przeszkód łączyć się z internetem. Ponadto FBI było w stanie zidentyfikować zarażone maszyny.
      Jednak Biuro z góry założyło, że zastępcze serwery będą działały tylko przez jakiś czas, by użytkownicy komputerów zarażonych DNSChangerem mieli czas na wyczyszczenie komputerów ze szkodliwego kodu. „Zastępcza sieć“ FBI ma zostać wyłączona właśnie 8 marca. Oznacza to, że komputery, które nadal są zarażone, stracą dostęp do internetu, gdyż będą usiłowały łączyć się z nieistniejącymi serwerami DNS.
      Eksperci ostrzegają, że wiele komputerów wciąż nie zostało wyczyszczonych ze szkodliwego kodu. Z danych firmy ID wynika, że co najmniej 250 z 500 największych światowych firm oraz 27 z 55 największych amerykańskich instytucji rządowych używa co najmniej jednego komputera lub routera zarażonego DNSChangerem. Nieznana jest liczba indywidualnych użytkowników, którzy mogą mieć kłopoty.
      Zespół odpowiedzialny w FBI za zwalczanie DNSChangera rozważa przedłużenie pracy serwerów. Jednak nawet jeśli nie zostaną one wyłączone 8 marca, to niewiele się zmieni. Internauci, zarówno prywatni jak i instytucjonalni, nie dbają o to, co dzieje się z ich komputerami. Można tak wnioskować chociażby z faktu, że największa liczba skutecznych ataków jest przeprowadzonych na dziury, do których łaty istnieją od dawna, jednak właściciele komputerów ich nie zainstalowali. Przykładem takiej walki z wiatrakami może być historia robaka Conficker, który wciąż zaraża miliony maszyn, mimo, że FBI od 2009 roku prowadzi aktywne działania mające na celu oczyścić zeń internet.
      Ponadto, jeśli FBI nie wyłączy swoich serwerów, to DNSChanger nadal będzie groźny. Robak uniemożliwia bowiem pobranie poprawek, co oznacza, że niektóre z zarażonych nim maszyn nie były aktualizowane od wielu miesięcy, a to wystawia je na jeszcze większe niebezpieczeństwo.
      Firmy, które chcą sprawdzić, czy ich komputery zostały zarażone DNSChangerem powinny skontaktować się z witryną DNS Changer Working Group. Użytkownicy indywidualni mogą skorzystać z narzędzia do sprawdzenia komputera.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google Apps for Business zyskały największego jak dotąd klienta. Hiszpański bank BBVA ogłosił, że 110 000 jego pracowników będzie korzystało z oferty Google’a.
      Zdaniem niektórych ekspertów decyzja ta może być punktem zwrotnym dla całego europejskiego rynku chmur obliczeniowych. Skoro duża instytucja finansowa zdecydowała się na korzystanie z zewnętrznej chmury, w jej ślady z czasem mogą pójść inne przedsiębiorstwa.
      Migracja BBVA do chmury Google’a zakończy się prawdopodobnie jeszcze w bieżącym roku. W ramach Google Apps for Business bank zyska dostęp do Gmaila, Google Calendar, Talk, Docs, Groups, Sites i Video.
      Dzięki takiemu ruchowi pracownicy BBVA zyskają dostęp do firmowych dokumentów z dowolnego miejsca na świecie, dzięki czemu staną się bardziej elastyczni i mobilni.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...