-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Prescottia sibundoyensis to nazwa nowo odkrytego przez polskich naukowców storczyka rosnącego w dolinie Sibundoy w południowej Kolumbii. Orchidea została znaleziona na terenie planowanego rezerwatu przyrody, który chce stworzyć Fundacja „Biodiversitatis”.
Nowy gatunek orchidei został odnaleziony podczas prac prowadzonych przed dr hab. Martę Kolanowską z Uniwersytetu Łódzkiego w dolinie Sibundoy. Prescottia sibundoyensis jest storczykiem naziemnym, co jest rzadkością wśród tropikalnych orchidei.
Tropikalne storczyki to w przeważającej części epifity, czyli rośliny samożywne rosnące na innych roślinach, przede wszystkim na drzewach. Przedstawiciele Prescottia, w tym nowo odkryty gatunek, to orchidee naziemne. Obecnie do tego rodzaju zaliczanych jest około 20 storczyków, które występują od amerykańskiej Florydy po Argentynę – powiedziała PAP dr Kolanowska.
Największa różnorodność tych roślin obserwowana jest w Brazylii. Gatunki Prescottia łatwo odróżnić od innych neotropikalnych orchidei na podstawie budowy kwiatów.
Elementy okwiatu są niewielkie, osiągają 4-5 mm długości, są cienkie i zrośnięte ze sobą, poza warżką, pełniącą rolę powabni dla owadów, która jest mięsista i wklęsła - przypomina hełm lub kaptur. Prętosłup, czyli organ powstały w wyniku zrośnięcia nitki pręcika (część męska) z szyjką słupka (część żeńska), jest krótki i gładki – dodała badaczka.
Prescottia sibundoyensis jest stosunkowo dużą rośliną – osiąga nawet 75 cm wysokości. Posiada liczne, choć niepozorne, biało-zielone kwiaty. Cechami odróżniającymi nowy gatunek są ząbkowane krawędzie długoogonkowych liści oraz długie, skręcone wyrostki warżki.
Nieznany wcześniej gatunek orchidei opisali – wraz z dr hab. Martą Kolanowską – dr Sławomir Nowak i prof. Dariusz Szlachetko z Uniwersytetu Gdańskiego oraz ich kolumbijski współpracowniki – Ramiro Medina Trejo.
Storczyk został odnaleziony na terenie, który Fundacja „Biodiversitatis” planuje objąć ochroną rezerwatową, w wilgotnym lesie górskim na wysokości ok. 2350 m n.p.m. Fundacja chce stworzyć w dolinie Sibundoy rezerwat przyrody, polską stację badawczą i centrum edukacyjne.
Obszar rezerwatu ma objąć 30 hektarów lasu tropikalnego położonego w górzystym terenie po wschodniej stronie Andów, niedaleko granicy z Ekwadorem. Zdaniem naukowców jest to bardzo ciekawy obszar pod względem różnorodności biologicznej. Stacja badawcza w Kolumbii byłaby pierwszą tego typu polską placówką w tym kraju i jedną z nielicznych na świecie.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Podczas spotkania Amerykańskiej Unii Geofizycznej profesor Natalie Mahowald z Cornell University przedstawiła wyniki swoich unikatowych badań nad poziomem naturalnego zapylenia atmosfery. Wynika z nich, że w ciągu ostatnich 100 lat ilość naturalnego kurzu w powietrzu wzrosła dwukrotnie. Ma to olbrzymi wpływ na klimat i ekologię naszej planety.
Pyły i klimat wpływają na siebie pośrednio i bezpośrednio na wiele różnych sposobów. Większe zapylenia atmosfery oznacza, że do powierzchni planety dociera mniej promieniowania słonecznego, więc jest ona mniej nagrzewana, co równoważy w pewnym stopniu efekt cieplarniany związany z większą koncentracją dwutlenku węgla. Pył wpływa też na formowanie się chmur, prowadzi do częstszego występowania susz, co z kolei skutkuje pustynnieniem i... większą ilością pyłu w atmosferze. Jednocześnie pył jest ważnym źródłem żelaza w ocenach. Jego większa koncentracja sprzyja wzrostowi planktonu i innych organizmów, które redukują ilość dwutlenku węgla w atmosferze.
Zespół profesor Mahowald, chcąc ocenić zmiany w naturalnym zapyleniu atmosfery, zbierał dane z rdzeni lodowych, osadów z jezior i koralowców. Powiązali każdą z próbek z prawdopodobnym źródłem pyłu i obliczyli tempo jego opadania na powierzchnię. Uzyskane w ten sposób dane wprowadzili do komputerowego Community Climate System Model, dzięki czemu mogli zbadać wpływ zapylenia na temperaturę, opady, koncentrację żelaza w oceanach oraz na ilość węgla w atmosferze.
Większość naukowców koncentruje się na badaniu zapylenia powodowanego przez człowieka. Badania zespołu Mahowald pokazały, jak ważny jest naturalny pył pustynny. Dowiadujemy się z nich bowiem, że zmiany w temperaturze i opadach spowodowały, że na przestrzeni XX wieku ilość węgla pochłanianego na lądach zmniejszyła się o 6 ppm (część na milion), a w tym samym czasie zwiększone opadanie naturalnego pyłu do oceanów i rosnąca w nich koncentracja żelaza przyczyniły się do zwiększenia pochłaniania węgla z atmosfery o 4 ppm.
"W końcu mamy informacje o tym, jak wygląda obieg pustynnego pyłu. Ma to naprawdę duży wpływ na nasze rozumienie klimatu" - mówi profesor Mahowald.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Pszczoły kojarzą nam się z ulami bądź zwisającymi z gałęzi rojami, tymczasem naukowcy opisali ostatnio gatunek pszczoły, który buduje gniazda ze sklejonych ze sobą płatków kwiatów. Całość przypomina kokon i jest naprawdę kolorowa. Wewnątrz znajduje się pojedyncze jajo, osłaniane najprawdopodobniej w ten sposób do momentu wyklucia postaci dorosłej – imago.
Wykorzystywanie fragmentów roślin do budowy gniazda nie jest powszechne wśród pszczół – opowiada dr Jerome Rozen z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Jego część międzynarodowego zespołu badała ciekawie wyglądające gniazda Osmia (Ozbekosima) avoseta w Turcji. Inna 3-osobowa podgrupa naukowców analizowała kwiatowe wytwory tego samego gatunku w Iranie. Ich wspólny artykuł ukazał się w piśmie American Museum Novitates. Sam gatunek pszczoły został odkryty pod koniec lat osiemdziesiątych w dwóch wybranych do najnowszego studium lokalizacjach, ale dopiero teraz udało się zebrać fakty istotne dla jego biologii.
Gatunek reprezentuje ok. 20 tys. osobników. Naukowcom bardzo zależało na poznaniu ich zwyczajów, w końcu pszczoły są głównymi zapylaczami i zapewniają przetrwanie wielu ekosystemów. Obserwacje wykazały, że samica buduje jedno gniazdo przez dzień lub dwa. W sumie powstaje ich ok. 10, często są zlokalizowane obok siebie. Na początku owad odgryza płatki od kwiatu, a potem transportuje je do wygrzebanej w ziemi jamki, która ma wielkość orzecha ziemnego. Potem przychodzi czas na mocowanie konstrukcji. Samica formuje kokon, umieszczając na sobie kolejne płatki. Od czasu do czasu upewnia się, że wszystko będzie się trzymać razem, stosując klej z nektaru. Po wybudowaniu kolorowej tuby wzmacnia ją od wewnątrz gliną, na którą nakłada jeszcze jedną warstwę płatków. W ten sposób powstaje coś w rodzaju kanapki: pomiędzy dwiema warstwami materiału roślinnego znajduje się spoidło z błota.
Choć na zdjęciach wydają się duże, kwiatowe osłonki mierzą zaledwie 1,3 cm. Nic więc dziwnego, że w środku mieści się tylko jedno jajeczko. Matka zapewnia rozwijającemu się potomstwu pokarm. Na dnie kokonu umieszcza zapas nektaru i pyłku. Jajo składa na samej górze. Analiza pozostałości pyłku z odnóży wykazała, że owady z Turcji odwiedzały wyłącznie kwiaty sparcety siewnej (Onobrychis viciifolia), a irańskie spokrewnionego z nią Hedysarum elymaiticum. Oznacza to, że gatunek wąsko się wyspecjalizował i związał swoje losy z plemieniem Hedysareae z rodziny bobowatych.
Samica zapieczętowuje tubę. Najpierw zagina wewnętrzne płatki, potem dodaje gliny, a na odchodnym zapieczętowuje zewnętrzne płatki. Choć trudno w to uwierzyć, tak przygotowana kapsuła jest niemal hermetyczna, co stanowi doskonałe zabezpieczenie przed wszystkim, co można sobie wyobrazić. Po zaledwie 3-4 dniach z jaja wylęga się larwa. Gdy zje nektar, obraca stwardniałą osłonę. Dr Rozen nie wie, czy zwierzę spędza zimę jako larwa, czy już jako dorosły osobnik.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Pszczoły wolą nektar z niewielkimi ilościami nikotyny i kofeiny od nektaru pozbawionego tych substancji – twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Hajfie. Może to być osiągnięcie ewolucyjne, które miało – podobnie jak u ludzi – prowadzić pszczoły do uzależnienia – wyjaśnia profesor Ido Izhaki.
Nektar jest wydzieliną miodników i stanowi wodny roztwór zapewniających energię cukrów, przede wszystkim glukozy i fruktozy. Nektary niektórych roślin zawierają niewielkie ilości toksycznych substancji, m.in. nikotyny czy kofeiny. W ramach omawianego studium entomolodzy postanowili sprawdzić, czy wymienione alkaloidy miały wabić pszczoły, czy też stanowią raczej produkt uboczny niekoniecznie związany z takim celem.
Naturalnie nikotyna występuje w nektarach w stężeniach do 2,5 mg na litr, głównie w różnych odmianach Nicotiana glauca. Stężenie kofeiny, którą można znaleźć w kwiatach cytrusów, waha się w granicach od 11 do 17,5 mg na litr nektaru. W kwiatach grejpfruta poziom alkaloidu jest nawet wyższy, sięgając 94,2 mg/l. Chcąc dociec, czy owady wolą nektar z nikotyną bądź kofeiną, Izraelczycy sporządzili sztuczną mieszankę o różnej zawartości naturalnych cukrów i obu alkaloidów. Stężenia kofeiny i nikotyny zmieniały się od poziomów typowych dla nektarów do stężeń niewystępujących w naturze.
Okazało się, że pszczoły wolały nektar z alkaloidami od nektaru czystego. Preferowane stężenie nikotyny to 1 mg/l, czyli podobnie jak w przyrodzie. Mając do wyboru wydzielinę z wyższą zawartością nikotyny lub całkowicie jej pozbawioną, owady "opowiadały się" za tą drugą.
Badacze nie wiedzą, czy w toku ewolucji uzależniające substancje pojawiły się w nektarze, by zwiększyć skuteczność zapylania. Roślinom, które przetrwały dobór naturalny, udało się osiągnąć właściwy poziom uzależniających substancji. Dzięki temu mogą przyciągać, a nie odstraszać owady. Specjaliści z Hajfy mówią, że ich badanie wykazało istnienie preferencji, nie uzależnienia. Obecnie sprawdzają oni, czy pszczoły rzeczywiście stają się uzależnione od nikotyny i kofeiny.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Na wyspie Réunion na Oceanie Indyjskim odkryto świerszcza, który zapyla storczyki. Udało się to dzięki reagującej na ruch kamerze nocnej.
W 2008 roku związana z Królewskimi Ogrodami Botanicznymi w Kew doktorantka Claire Micheneau badała, jak epifityczne storczyki z rodzaju Angraecum przystosowały się do różnych zapylaczy z wyspy Réunion. Autorem interesującego filmu jest jej współpracownik Jacques Fournel. Widać na nim "zgrzytającego świerszcza" (Glomeremus sp.), który wycofując się z zielonobiałych kwiatów Angraecum cadetii, przenosi na głowie pyłek.
Rodzaj Angraecum stał się znany m.in. dzięki Karolowi Darwinowi, który utrzymywał, że ze względu na budowę madagaskarski storczyk A. sesquipedale musi być zapylany przez ćmę z aparatem gębowym w postaci długiej ssawki. Teoria została potwierdzona w wiele lat po jego śmierci (w 1903 r.), a stworzeniem przystosowanym do zapylania tych kwiatów okazał się wyposażony w 30-cm trąbkę Xanthopan morganii praedicta.
Monitorując zawartość pyłku, wiedzieliśmy, że musiało dojść do zapylenia. Nie zaobserwowaliśmy go jednak w ciągu dnia. To dlatego zamontowaliśmy kamerę nocną i złapaliśmy świerszcza na gorącym uczynku. Oglądając ujęcie po raz pierwszy, zdaliśmy sobie sprawę, że sfilmowaliśmy zaskakującą zmianę w sposobie zapylania Angraecum, rodzaju, który jest przystosowany głównie do zapylania przez ćmy. To było niesamowite doznanie.
Prowadząc swoje badania, Micheneau zauważyła też, że dwa inne storczyki z interesującego ją rodzaju (A. bracteosum i A. striatum) są zapylane przez niewielkie ptaki: szklarniki białorzytne (Zosterops borbonicus) i szklarniki krzywodziobe (Zosterops olivaceus).
Nowo odkryty świerszcz jest bardzo skutecznym zapylaczem, sprawdza się przy tym zadaniu lepiej niż ptaki "obsługujące" pokrewne gatunki. Co więcej, istnieje dopasowanie rozmiarów głowy owada i ostrogi, czyli rurki stanowiącej uchyłek jednego z płatków. Bezskrzydły świerszcz sięga do kwiatów, wspinając się po liściach bądź przeskakując z sąsiednich roślin. Bada otoczenie długimi czułkami.
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.