Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Grupa naukowców z Uniwersytetu Hebrajskiego oraz USA i Kanady poinformowała, że w jednym z jerozolimskich grobów znaleziono całun z czasów Chrystusa.

Wszyscy podkreślają, że jest zupełnie inny od Całunu Turyńskiego, ponieważ cechuje go prostszy splot. Na ciało mężczyzny owinięte w kawałki całunu natrafiono w grobie w pobliżu Starego Miasta. Stanowi on część cmentarza zwanego Polem Krwi (Hakeldamach), gdzie Judasz miał popełnić samobójstwo.

Archeolodzy uważają, że zmarły był wyższym kapłanem żydowskim albo arystokratą, który zmarł na trąd. Wg nich, fragmenty tkaniny z bardzo prostym splotem dwustronnym są typowym przykładem ubioru pochówkowego z czasów Jezusa. Oznaczałoby to, że Całun Turyński nie może pochodzić z Jerozolimy I wieku naszej ery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No teraz to się dopiero "(anty)święta wojna" między katolikami i ateistami zacznie. Ci pierwsi będą twierdzić że archeolodzy się mylą i w "użyciu" były rózne typy, ci drudzy z kolei że to dowód na brak boga. Obie strony będą naturalnie opierać się o swoją wiarę (bo ateizm to też wiara, tylko że w brak boga(ów) nie w jego/ich istnienie jak religie) a nie fakty więc do niczego to nie doprowadzi. Tak wiec jedynymi zwycięzcami (czyli nieposzkodowanymi) będą niewierzący czyli agnostycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No teraz to się dopiero "(anty)święta wojna" między katolikami i ateistami zacznie. Ci pierwsi będą twierdzić że archeolodzy się mylą i w "użyciu" były rózne typy, ci drudzy z kolei że to dowód na brak boga.

 

Polecam zajrzeć do słownika zanim następnym razem zaczniesz głosić takie teorie, że ateizm jest wiarą w nieistnienie czegoś. Jak logika sugeruje a-teizm jest zaprzeczeniem wiary czyli teizmu a nie wiarą w coś odwrotnego niż teizm.

Nie wyszło ci filozofowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z filozofii to się wypowiem :D

 

Teizm to wiara w osobowego boga. Ateizm neguje taką możliwość, lub jak to się powszechnie przyjęło, możliwość istnienia jakiejkolwiek formy boskości.

 

Osobiście myślę, że część ludzi wydarzenie to z pewnością od Kościoła oderwie, ale nie spodziewałbym się jakichś wielkich rewolucji. W moim mniemaniu, całun Turyński to coś w rodzaju dodatku, interesującego wątku w całej historii Kościoła i ludzie którzy usłyszą o falsyfikowaniu przekonań o nim powiedzą sobie: "OK, szkoda, że nie jest prawdziwy." - i tu koniec przemyśleń. Nic się nie zmienia poza tym, że nie mamy w posiadaniu kawałka materiału który był świadkiem interesujących nas w mniejszym lub większym stopniu wydarzeń. Dodatkowo, mało kto się w ogóle o tym dowie - zwykły człowiek ma większe problemy w swym szarym życiu, a religia jest, bo jest i bo musi spełniać swoją społeczną funkcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież Kościół nie twierdzi, że Całun Turyński jest autentycznym całunem, w który zawinięto Chrystusa po śmierci bo nie ma na to dowodów. Jednocześnie nie zaprzecza, że jest prawdziwy bo też kategorycznie do tej pory tego nie stwierdzono. Póki co żadnego konfliktu raczej z tego powodu nie będzie. I dobrze bo po co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie można, moim zdaniem, na tej podstawie przesądzić o autentyczności Całunu Turyńskiego.

Powodów, dla których tkaniny się różnią może być wiele.

Tkanina na Całun Turyński mogła zostać sprowadzona, mogła być produkowana na miejscu, ale w lepszym warsztacie. Kapłan mógł zostać zawinięty w najtańszą tkaninę bo, np., chciano się jak najszybciej pozbyć ciała osoby, która zmarła na chorobę zakaźną, bo np. bardziej zaawansowany technologicznie warsztat tkacki w międzyczasie spłoną/zbankrutował albo jeszcze nie istnial (jeśli kapłan zostal pochowany przez Chrystusem), bo akurat dostawy z zagranicy się wyczerpały, a nowe jeszcze nie przyszły...Jest wiele różnych możliwości. Zbyt wiele, by cokolwiek rozstrzygać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam zajrzeć do słownika zanim następnym razem zaczniesz głosić takie teorie, że ateizm jest wiarą w nieistnienie czegoś. Jak logika sugeruje a-teizm jest zaprzeczeniem wiary czyli teizmu a nie wiarą w coś odwrotnego niż teizm.

Nie wyszło ci filozofowanie.

Polecam postąpić wbrew aktualnym trendom i zacząć myśleć samodzielnie. Ateiści twierdzą że boga(ów) z całą pewnością niema mimo że nie mają na to dowodów. A zatem wierzą w jego brak (albo są dowody na istnienie czegoś albo wiara, droga nr 3 to nie wiem czy to istnieje w tym przypadku jest to agnostycyzm. Sam się zaliczam do agnostyków i nie zamierzam podtrzymywać błędnego przekonania że ateista = niewierzący).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katolicy vs ateiścy = internetowi fajterzy! Dobrze, że nikt z nich bomb nie podkłada to taki jedyny plus ich istnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam postąpić wbrew aktualnym trendom i zacząć myśleć samodzielnie. Ateiści twierdzą że boga(ów) z całą pewnością niema mimo że nie mają na to dowodów. A zatem wierzą w jego brak (albo są dowody na istnienie czegoś albo wiara, droga nr 3 to nie wiem czy to istnieje w tym przypadku jest to agnostycyzm. Sam się zaliczam do agnostyków i nie zamierzam podtrzymywać błędnego przekonania że ateista = niewierzący).

Polecam abyś zastosował się do swojej rady i pomyślał samemu. Jaka jest wobec Ciebie różnica pomiędzy ateistami a agnostykami ? Taka że ateista opiera się na faktach i namacalnych dowodach, a agnostyka wszystko ryra ? Nie wiem czy są czy nie ma Chin, Australii, ciepłej wody w USA, MacDonalds na Evereście... To ludzie ukuli sobie nową ładniejszą nazwę na brak wiedzy i ogólny "wisimitomizm" chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam abyś zastosował się do swojej rady i pomyślał samemu. Jaka jest wobec Ciebie różnica pomiędzy ateistami a agnostykami ? Taka że ateista opiera się na faktach i namacalnych dowodach, a agnostyka wszystko ryra ? Nie wiem czy są czy nie ma Chin, Australii, ciepłej wody w USA, MacDonalds na Evereście... To ludzie ukuli sobie nową ładniejszą nazwę na brak wiedzy i ogólny "wisimitomizm" chyba.

Panie Thibris widać ,że z filozofii to pan jest baniak...ponieważ wiara w Boga to wiara w coś czego nie można zobaczyć namacalnie i na tym łez padole.. a zamykanie Boga (i nie istnieje tu Bóg katolicki ,żydowski czy inny ..) w ciasnym Pana umysSle nawet określanie go jednym słowem lub porównywanie go z Mc Donaldsem (bleee) jest automatycznie przestaniem mówieniu o Bogu lub pomniejszeniem wagi człowieka do takiego stanu w którym Mc Donalds mógłby być dla pana Bogiem..sela vi ..

Co do całunu...niech się już nim martwi człowiek który ma go w ręku ...to tylko rzecz..w innym wypadku po ziemi po której chodził Chrystus powinni się czołgać a nie walczyć jeszcze..ważna jest w chrześcijaństwie tylko miłość bliźniego...czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnostykami ? Taka że ateista opiera się na faktach i namacalnych dowodach, a agnostyka wszystko ryra ? Nie wiem czy są czy nie ma Chin, Australii, ciepłej wody w USA, MacDonalds na Evereście... To ludzie ukuli sobie nową ładniejszą nazwę na brak wiedzy i ogólny "wisimitomizm" chyba.

Jakich dowodach? nie ma dowodu na brak jakiegokolwiek boga(zaś brak dowodu dowodem nie jest) Poza tym dowody można obalać (udowadniając że jest inaczej niż one twierdzą). Tak wiec ateiści wierzą w brak boga a nie opierają się na naukowych podstawach (zresztą nauka z religiami wcale tak na bakier nie jest, to mit wymyślony przez nomen omen ateistów).Różnica jest taka że wierzący (zarówno wyznawcy jakiejś religii jak i ateiści) uznali jedną z możliwości za pewnik (mimo że jest równie prawdopodobna jak pozostałe), zaś my agnostycy dopuszczamy wszystkie.

 

Co zaś się tyczy "namacalnych" dowodów. przypuśćmy że jutro zostanie odkryta nowa gwiazda (ew wspomniany wcześniej czajniczek albo 2 po przeciwnych stronach słońca dla symetrii). czy to znaczy że dzisiaj jej niema bo niema materialnych dowodów na jej istnienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to włożono kij w mrowisko, ale zupełnie inne...  :D

Kiedyś filozof, ateista zapytał mnie czy twierdzenie, że nie ma jednorożców jest wiarą, czy faktem?

To jest fakt, bo jednorożców nie ma. Więc twierdzenie, że nie ma jednorożców nie jest wiarą w ich nieistnienie tylko wiedzą, że ich nie ma. Co jednak stałoby się, gdybyśmy za jakiś czas na jakiejś odległej planecie (co przy wielkości wszechświata wcale nie jest takie nieprawdopodobne) odkryli istoty żyjące, wśród których byłby jednorożec? Okazałoby się, że to jednak nie był fakt, tylko wiara. Dla mnie ateizm to też religia.

Nawet gdyby całun został uznany przez Kościół za autentyczny, co zapewne nigdy się nie stanie (Co najwyżej kiedyś zostanie stwierdzone, że obliczu wyników dotychczasowych badań naukowych prawdopodobnie jest on prawdziwy/fałszywy), to udowodnienie jego fałszywości nic nie zmieni dla wierzących i zapewne niewiele dla ateistów.

Wiara jest wiarą... Niestety... I chciałoby się zapytać: Dlaczego kwestie wiary są kwestią wiary? Ale to nie jest pytanie pod ten wątek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sig, proszę, przestań się ośmieszać w kwestii ateizmu, bo zapewne poza tą niefortunną wypowiedzią całkiem rozsądny z Ciebie człowiek. A zresztą rób jak chcesz, ale wiedz, że tkwisz w wielkim błędzie (gdybym chciał być złośliwy w tej chwili, to powiedziałbym nawet, że podwójnym). No chyba, że celowo chcesz podjudzać do sprzeczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek wierzący, to ten który kieruje się wiarą i przyjmuje rzecz niepewną za pewną.

Wierzy, że coś istnieje.

Wierzy, że coś nie-istnieje.

Człowiek, który nie kieruje się wiarą nie przyjmuje czegoś za pwenik, przyjmuje, że jest to rzecz niepewna, wymagająca sprawdzenia.

Nie-wierzy, że coś istnieje.

Nie-wierzy, że coś nie-istnieje.

Człowiek rozumny, to ten który kieruje się rozumem i przyjmuje rzecz niepewną za niepewną.

Człowiek rozumny najczęściej staje się człowiekiem wierzącym wtedy, kiedy czegoś nie może sprawdzić lub mu się nie chce sprawdzić i woli przyjąć coś za pewnik.

 

jendrysz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Różnica jest taka że wierzący (zarówno wyznawcy jakiejś religii jak i ateiści) uznali jedną z możliwości za pewnik (mimo że jest równie prawdopodobna jak pozostałe), zaś my agnostycy dopuszczamy wszystkie." LOL

To ja Ci odpowiem równie idiotycznie - agnostycy wierzą że g.wno wiedzą - co też jest wiarą.

Ja nie wierzę, że nie ma boga - ja to wiem. Jeśli kiedykolwiek coś mnie popchnie ku zmianie zdania, to patrząc na to co myślałem kiedyś powiem po prostu że jestem w błędzie, a nie że wierzyłem w coś co nie powinienem.

 

@Q_E

"Panie Thibris widać ,że z filozofii to pan jest baniak...ponieważ wiara w Boga to wiara w coś czego nie można zobaczyć namacalnie i na tym łez padole.. a zamykanie Boga (i nie istnieje tu Bóg katolicki ,żydowski czy inny ..) w ciasnym Pana umysSle nawet określanie go jednym słowem lub porównywanie go z Mc Donaldsem (bleee) jest automatycznie przestaniem mówieniu o Bogu lub pomniejszeniem wagi człowieka do takiego stanu w którym Mc Donalds mógłby być dla pana Bogiem..sela vi .."

Po pierwsze nie panie - bo to jakoś nie pasuje do mego wieku. Po drugie thibris z małej powinno być - ale oczywiście czepiam się z czystej złośliwości :D

MacDonalds vs bóg - 1:0 dla Maca. Przynajmniej mogę się tam najeść do syta. Wybacz, ale nie mam w zwyczaju mówić z namaszczeniem i rozdętym do chorych rozmiarów szacunkiem o czymś w co nie wierzę. Takie życie jak to ująłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest fakt, bo jednorożców nie ma. Więc twierdzenie, że

Skąd ta pewność? każda legenda zawiera ziarnko prawdy.

 

ps nie dam sobie wmówić że ateizm nie jest wiarą. Co do tego czy jest religią to można by jeszcze dyskutować, ale z całą pewnością jest wiarą. Swoją drogą jak by się ściśle trzymać encyklopedycznych terminów to wszyscy są niewierzący :D np chrześcijanie nie wierzą w allacha czy też bogów inków wiec też zaliczają się do niewierzących prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja nie wierzę, że nie ma boga - ja to wiem. Jeśli k

A z czego jeśli nie z wiary ta wiedza wynika? Weź pod uwagę że taka np nauka ciągle się rozwija,i taki np komar musiał po przebadaniu w tunelu aerodynamicznym czekać 3 lata zanim pozwolono mu latać (tyle czasu zajęło odkrycie i  'rozgryzienie' zjawisk dzięki którym utrzymuje się w powietrzu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chrześcijanie nie wierzą w allacha czy też bogów inków wiec też zaliczają się do niewierzących prawda?

 

No i bingo, ale nieprawda. Po raz kolejny źle dedukujesz. Osoby wierzące nie wierzą w innych, poza swoimi bogami. A ateiści nie wierzą (żeby nie było nawet, że jest to jakiś stan umysłowy, to jest to wręcz brak wiary) w istnienie jakiegokolwiek boga. To nie jest w jakikolwiek sposób zamienne z wiarą w nieistnienie. Co do tego czy jest religią, to jest to jeszcze bardziej absurdalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podważenie autentyczności którejkolwiek z relikwii nic nie zmieni, bo nie je ludzie czczą tylko Boga a jego istnienie podważyć jest ciężko, równie ciężko jak udowodnić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to było takie proste, niepotrzebne byłyby także bogato zdobione kościoły, a relikwie w ogóle by nie były potrzebne. Bo niby po co miałyby istnieć, gdyby nie miały wpływu na wiarę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest w jakikolwiek sposób zamienne z wiarą w nieistnienie.

Ależ jest, jak już pisałem twierdzą że nie ma żadnego boga mimo iż nie ma na to dowodów, a co za tym idzie wierzą w to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że dowód jest potrzebny, kiedy wprowadza się w obieg jakieś nowe pojęcie. Skoro go nie ma, to wcale nie oznacza, że ci, którzy nie dali się przekonać, automatycznie wierzą w coś przeciwnego. Ateista po prostu nawet nie rozpatruje możliwości istnienia Boga, bo nie ma dla niego przesłanek, by w ogóle próbować taką opcję rozpatrywać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja powtórzę:

 

teista - twierdzi, że istnieje OSOBOWY bóg

ateista - twierdzi, że OSOBOWY bóg nie istnieje

deista - twierdzi, że bóg stworzył świat, ale nie ingeruje w nim

panteista - twierdzi, że świat to bóg i odwrotnie

agnostyk - twierdzi, że nie jesteśmy w stanie dowieść istnienia/nieistnienia boga

 

Wszystkie powyższe twierdzenia, z wyłączeniem agnostycyzmu, są BEZ SENSU idąc za logiką neopozytywistów, według których należy podać sposób weryfikacji hipotezy, aby była ona naukową. Metody takiej w kwestii istnienia/nieistnienia boga ustanowić się nie da, co za tym idzie, dyskusja jest z góry skazana na niepowodzenie, oparta na własnym widzi-mi-się jej uczestników, na ich PRZEKONANIACH, gdyż wiedzy w tej dziedzinie mieć nie mogą. Tak więc agnostycyzm nie jest przejawem lenistwa, a raczej dobrze uzasadnionym stanowiskiem filozoficznym, logicznie wyprowadzonym. Ateizm zaś, jest w tym samym stopniu oparty na wierze jak i teizm.

 

Mam nadzieję, że choć w minimalnym stopniu pomogłem wyjaśnić tę kwestię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W pobliżu kibucu Ramat Rahel przy drodze Via Hebron na południu Jerozolimy odkryto grób z przełomu IV i III wieku p.n.e., w którym prawdopodobnie pochowano heterę. Wyjątkowe miejsce spoczynku i unikatowe wyposażenie grobu pozwalają pogłębić wiedzę na temat okresu hellenistycznego na tym obszarze. W komorze grobowej umieszczonej na kamienistym stoku znaleziono zwęglone ludzkie kości, które doktor Yossi Nagar z Izraelskiej Służby Starożytności zidentyfikował jako szczątki młodej kobiety. Jak mówi doktor Guy Stiebel z Uniwersytetu w Telawiwie, mamy tutaj do czynienia z najstarszym przykładem kremacji w Izraelu okresu hellenistycznego.
      Obok zwłok znaleziono świetnie zachowane doskonałej jakości lustro z brązu. To drugie lustro tego typu znalezione w Izraelu i jedno z 63 takich luster w świecie hellenistycznym, zauważył dyrektor wykopalisk, Liat Oz.
      W starożytnej Grecji hetery (gr. ἑταίρα – towarzyszka) cieszyły się większym poważaniem, pozycją społeczną i niezależnością niż zamężne kobiety. Były biegłe w sztuce, często bardzo dobrze wykształcone, miały zapewniać nie tylko usługi seksualne, ale i towarzystwo.
      Po odkryciu pochówku naukowcy zaczęli zastanawiać się, skąd grób greckiej kobiety na drodze wiodącej do Jerozolimy, z dala od najbliższych greckich osad. Grób ten szczególnie nas interesuje, gdyż niewiele mamy informacji o Jerozolimie i jej otoczeniu w czasach hellenistycznych – dodaje dr Stiebel. Wstępną odpowiedź na to pytanie daje analiza przedmiotów znalezionych w grobie. Przede wszystkim rzadkiego i kosztownego lustra z brązu. Tego typu przedmioty znajdowano dotychczas w świątyniach i grobach świata greckiego i hellenistycznego zawsze w kontekście posiadania ich przez kobiety. Dodatkową wskazówką, potwierdzającą pochodzenie zmarłej, były zagięte gwoździe, często znajdowane w pochówkach z kremacją w świecie greckim i rzymskim.
      Naukowcy doszli do wniosku, że mamy tutaj do czynienia raczej z pochówkiem hetery niż zamężnej kobiety, gdyż te drugie rzadko opuszczały dom. Brak zaś osadnictwa w pobliżu miejsca pochówku wskazuje, że mamy do czynienia z kobietą, która podróżowała w towarzystwie albo wysokiej rangi oficera, albo urzędnika. Takie lustra z brązu były kosztownymi luksusowymi przedmiotami. Grecka kobieta mogła w ich posiadanie wejść w dwojaki sposób. Albo był to jej posag, albo prezent dla hetery od zamożnego klienta. Wiemy o heterach, które były towarzyszkami, a nieraz i żonami, słynnych filozofów, wysokich rangą urzędników, generałów czy władców. Dlatego też naukowcy uważają, biorąc pod uwagę cały kontekst znaleziska, że to prawdopodobnie pochówek kobiety greckiego pochodzenia, która towarzyszyła wysokiemu rangą oficerowi lub urzędnikowi podczas kampanii Aleksandra Wielkiego lub – co bardziej prawdopodobne – podczas wojny diadochów.
      Po wstępnych badaniach izraelscy naukowcy skupiają się na bardziej szczegółowych analizach. Chcą na przykład określić, gdzie wyprodukowano lustro, co może pozwolić na poznanie pochodzenia jego właścicielki, a być może uda się zdobyć jakieś informacje na temat mężczyzny, któremu towarzyszyła. Więcej szczegółów poznamy w dniach 11-12 października, podczas konferencji na temat nowych odkryć w okolicach Jerozolimy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młodzi mężczyźni o dość wysokich dochodach są grupą najbardziej podatną na manipulacje za pomocą pseudoprofesjonalnego pustosłowia dotyczącego finansów. Badamy proces decyzyjny dotyczący spraw finansowych. Wiele osób uważa, że ekonomia i rynki kapitałowe są trudne do zrozumienia. Mamy tam do czynienia z pozornie imponującą terminologią, pełną żargonu i sloganów, których w pełni nie rozumiemy, mówi profesor Gustav Tinghög z Uniwersytetu w Linköping.
      Obiektem badań były manipulacje za pomocą profesjonalnie brzmiącego pustosłowia. Niekoniecznie jest ono nieprawdziwe, ale składa się z luźno powiązanych terminów, które brzmią profesjonalnie i znacząco. W rzeczywistości takie pustosłowie nic nie znaczy. Służy ono jedynie zmyleniu słuchacza.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że osoby podatne na takie pustosłowie mają mniej analityczne umysły i niższą inteligencję słowną. Takie osoby często wierzą w nieprawdziwe informacje i teorie spiskowe. Badania wykazały też, że osoby potrafiące dobrze wylewać z siebie takie pustosłowie są postrzegane jako bardziej inteligentne od innych. To akurat najczęściej jest prawdą.
      Gustav Tinghög. Daniel Västfjäll i Mario Kienzler skupili się na pustosłowiu dotyczącym finansów. Na przekazach brzmiących profesjonalnie, które jednak są całkowitym nonsensem. Wyniki swoich badań opublikowali właśnie w Journal of Behavioral and Experimental Finance. Uczeni skonstruowali specjalną skalę, na której badani mieli oceniać znaczenie zdań będących zarówno całkowitym nonsensem, jak i cytatami ze zdobywców Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii. W ten sposób naukowcy sprawdzali zdolność badanych do odróżnienia sensownego przekazu ekonomicznego od pustosłowia.
      Badania przeprowaono na ponad 1000 osobach, a każda z nich miała ocenić wypowiedzi dotyczące produktów i usług finansowych, takich jak inwestycje, pożyczki czy zarządzanie pieniędzmi. Uczestników pytano m.in. czy oceniane przez nich zdania zawierają prawdę czy kłamstwo.
      Okazało się, że grupą najbardziej podatną na manipulacje dotyczące finansów są młodzi dobrze zarabiający mężczyźni. Przeceniają oni bowiem swoją wiedzę na temat finansów. Z kolei grupą, która najlepiej potrafiła wyłapać manipulacje i pustosłowie dotyczące finansów były starsze kobiety o niższych dochodach. One bowiem nie przeceniały swojego doświadczenia w finansach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W wielu grobach z wczesnego średniowiecza widać dowody na ich otwieranie, przemieszczania zwłok i zabieranie złożonych wraz z nimi przedmiotów. Ślady takie widoczne są dosłownie w całej Europie, od dzisiejszej Rumunii po Anglię, a archeolodzy interpretują je jako przykłady rabunku. Alison Klevnäs i jej koledzy w Uniwersytetu w Sztokholmie uważają jednak, że to rodziny zmarłych otwierały groby i zabierały z nich cenne przedmioty.
      Szwedzcy naukowcy dokonali syntezy pięciu wcześniejszych badań regionalnych nad tym zjawiskiem. Zauważyli, że bardzo szybko zaczęło się ono rozpowszechniać od końca VI wieku i objęło duże połacie Europy. Na niektórych cmentarzach ślady otwierania nosiły 1–2 groby, na innych niemal wszystkie. Często otwierano je na tyle szybko po pogrzebie, że ani ciało, ani trumna nie uległy rozkładowi.
      W takich otwieranych grobach znajduje się niedbale porzucone szkielety, porozrzucane przedmioty, a resztki cennych przedmiotów, często drobinki metali, dowodzą, że ci, którzy groby otwierali, zabierali z nich co najcenniejsze. Na przykład w jednym z grobów z Kent zabrano brosze przyczepione do ubrania, ale pozostawiono srebrne wisiorki i naszyjnik ze szklanymi paciorkami. W innych grobach pozostały np. fragmenty pochodzące z mieczy, ale nie same miecze. Autorzy badań wskazują, że ci, którzy otwierali groby nie próbowali maksymalizować zysku.
      Szwedzcy naukowcy uważają, że groby otwierali członkowie rodziny i zabierali z nich cenne przedmioty, które były przekazywane między pokoleniami, takie jaki brosze czy miecze. Przedmioty osobiste, jak np. noże należące do zmarłego, nie były zabierane. Badania wykazały, że niektóre przedmioty były zabierane z grobów niemal zawsze. W szczególności były to miecze, saksy (duży nóż bojowy) i brosze.
      Czasem też groby otwierano z obawy przed zmarłym, chcąc zapobiec jego powrotowi do świata żywych. Takie szkielety noszą ślady poważnych manipulacji, jak na przykład przekręcania czaszki w stronę pleców czy odcinanie stóp. Jednak tego typu groby stanowią mniej niż 1% wszystkich badanych.
      O ile zwyczaj otwierania grobów i zabierania z nich przedmiotów może wydawać się szokujący, to musimy sobie uświadomić, że pozostawienie zmarłego w spokoju nie jest uniwersalnym postępowaniem ludzkości. Od tysiącleci ludzie wchodzili w różne interakcje ze zmarłymi. W późnej epoce kamienia groby projektowano tak, by można było odwiedzać zmarłych. A i dzisiaj istnieje wiele kultur, w których żyjący mają fizyczny kontakt ze zmarłymi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Pompejach dokonano kolejnego fascynującego odkrycia. Tym razem są nim niemal idealnie zachowane szczątki dwóch mężczyzn – najprawdopodobniej niewolnika i jego pana. Naukowcy sądzą, że obaj zginęli podczas próby ucieczki. Ich szczątki znaleziono w willi na obrzeżach Pompejów.
      Najprawdopodobniej mężczyźni przeżyli pierwszą erupcję Wezuwiusza, która pokryła miasto grubą warstwą popiołu. Zginęli następnego dnia, gdy miasto zniszczyła lawina piroklastyczna. Obaj leżeli blisko siebie, a ich zwłoki znaleziono w miejscu, w którym odkryto stajnię ze zwłokami generalskich koni.
      Zdaniem ekspertów młodszy z mężczyzn liczył sobie 18–25 lat. Niektóre kręgi miał skompresowane, co wskazuje, że wykonywał pracę fizyczną. Był robotnikiem lub niewolnikiem. Starszy mężczyzna, w wieku 30–40 lat, był silniej zbudowany. Obaj zginęli w korytarzu willi. Naukowcy mają nadzieję, że kolejne wykopaliska pokażą, gdzie mężczyźni zmierzali i jaką rolę odgrywali w eleganckiej willi.
      W ciągu ostatnich kilku lat w Pompejach dokonano fascynujących odkryć. Znaleziono m.in. mężczyznę, którego mózg zamienił się w szkło,  zwłoki 2 kobiet i 3 dzieci czy inskrypcję wskazującą, że Pompeje zostały zniszczone później, niż dotychczas sądzono.
      Ruiny Pompejów zostały odkryte w XVI wieku, a wykopaliska rozpoczęto w 1748 roku. Dotychczas znaleziono ponad 1500 ludzkich zwłok. Szacuje się, że erupcja Wezuwiusza zabiła około 2000 mieszkańców Pompejów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mężczyźni stanowią większe zagrożenie na drogach niż kobiety, a pojazdami nieproporcjonalnie zagrażającymi innym uczestnikom drogi są motocykle. Takie wnioski płyną z badań opublikowanych na łamach British Medical Journal. Badania te, w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych, brały pod uwagę nie tylko sposób korzystania z drogi, ale też rodzaj pojazdu, jakim się poruszamy liczbę przebytych kilometrów.
      Ryzyko związane z ruchem drogowym jest zwykle oceniane w przeliczeniu na mieszkańca danego kraju. Jednak w ostatnim czasie coraz częściej zbiera się dane, które pozwalają obliczyć ryzyko w zależności od liczby przejechanych kilometrów czy czasu podróży. To zaś pozwala specjalistom na dokonywanie bardziej szczegółowych ocen, związanych z wykorzystaniem konkretnego środka transportu.
      Rachel Aldred i Rob Johnson z University of Westminster oraz Christopher Jackson i James Woodcock z University of Cambridge postanowili szczegółowo sprawdzić zagrożenie, jakie na drogach Anglii stanowią różne kategorie kierowców oraz różne pojazdy.
      W podsumowaniu badań [PDF] czytamy, że w przeliczeniu na każdy przejechany kilometr, autobusy i ciężarówki stwarzają największe ryzyko spośród samochodów dla innych użytkowników drogi, a rowery stanowią najmniejsze ryzyko. Motocykle stwarzają zaś znacząco większe ryzyko niż samochody. Ryzyko zgonu innych użytkowników drogi stwarzane na każdy kilometr przejechany przez samochody osobowe i furgonetki jest większe na drogach wiejskich. Generalnie, ryzyko jest większe na większych drogach, co sugeruje związek ryzyka z prędkością. Nie dotyczy to jednak ciężarówek. Mężczyźni stwarzają większe zagrożenie niż kobiety, z wyjątkiem sytuacji, w której kierują autobusami. Mężczyźni są też nadreprezentowani jako kierowcy pojazdów stwarzających większe ryzyko.
      Autorzy badań oceniali ryzyko dla innych użytkowników drogi stwarzane przez rowery, samochody osobowe (w tym taksówki), furgonetki, autobusy, ciężarówki i motocykle. Uwzględniali przy tym płeć kierowcy oraz rodzaj drogi. Drogi zostały podzielone na główne w obszarach miejskich, boczne w obszarach miejskich, główne w obszarach pozamiejskich, boczne w obszarach pozamiejskich oraz niesklasyfikowane. Ryzyko zgonu szacowano w przeliczeniu na każdy miliard kilometrów. Wykorzystano dane dotyczące wypadków na terenie Anglii w latach 2005–2015. Jako, że szacowano ryzyko stwarzane dla innych użytkowników drogi, z danych tych usunięto informacje o 24% wypadków, w których zaangażowanych był wyłącznie pojazd sprawcy oraz o 3% wypadków, gdzie nie określono rodzaju pojazdu sprawcy.
      W zestawie analizowanych danych większość informacji (85% wszystkich poszkodowanych i 75% ofiar śmiertelnych) przypadało na kolizje dwóch pojazdów. W takim wypadku ofiary przypisywano drugiemu z pojazdów. Na przykład jeśli doszło do kolizji samochodu i roweru, w której ranni zostali i kierujący rowerem i kierujący samochodem, wówczas rannego rowerzystę przypisywano do ryzyka stwarzanego dla innych uczestników drogi przez samochód, a rannego kierowcę – do ryzyka stwarzanego dla innego uczestnika drogi przez rower.
      Jeśli w kolizji brało udział więcej pojazdów podobnej wielkości, poszkodowanych przypisywano losowo do każdego z pojazdów. Gdy zaś było więcej pojazdów o różnej wielkości, każdego z poszkodowanych przypisywano do ryzyka stwarzanego przez największy z pojazdów.
      W analizie nie uwzględniono autostrad, gdyż tam nie jest dopuszczalny ruch pieszych ani wielu rodzajów pojazdów.
      W sumie naukowcy mieli więc do przeanalizowania wypadki, w których zginęło 14 425 osób (to 69% wszystkich wypadków śmiertelnych w badanym okresie), w tym 4509 pieszych. Uczeni mieli do dyspozycji informacje o liczbie kilometrów przejeżdżanych w Anglii przez poszczególne typy pojazdów, informacje o podziale płci wśród posiadaczy praw jazdy, o kategoriach praw jazdy wydanych kobietom i mężczyznom itp. itd. Na przykład, jako że kobiety stanowią 4% posiadaczy praw jazdy upoważniających do kierowania pojazdami o ładowności powyżej 3500 kg, badacze przyjęli, że kobiety odbywają 4% podróży takimi pojazdami.
      Z analizy dowiadujemy się, że samochody osobowe można powiązać z 66% ofiar śmiertelnych na drogach, ciężarówki z 16,5%, furgonetki z 9%, autobusy z 5,3%, motocykle z 2,3%, a rowery z 0,4%. Widoczne są różnice w proporcjach w zależności od rodzaju drogi. Na przykład na dużych drogach pozamiejskich ciężarówki są powiązane z 23,6% ofiar śmiertelnych. Z kolei autobusy powiązano z 9,3% ofiar śmiertelnych na dużych drogach miejskich i z 7,8% ofiar śmiertelnych na podrzędnych drogach miejskich.
      Okazuje się, że na wszystkich rodzajach dróg autobusy są powiązane z 19,2 wypadkami śmiertelnymi na każdy miliard kilometrów. Dla ciężarówek jest ot 17,1 zgonów na miliard kilometrów. Motocykle, pomimo ich niewielkich rozmiarów, są powiązane z 7,6 zgonów na miliard kilometrów. Z kolei samochody, które powodują najwięcej zgonów, można powiązać z 3,3 zgonów wśród innych użytkowników dróg na każdy miliard kilometrów. Furgonetki to 2,6 zgonów, a rowery to 1,1 zgonu.
      Ryzyko znacznie się różni w zależności od typu drogi. Samochody ciężarowe stwarzają znaczne, podobne, ryzyko na wszystkich rodzajów dróg. Jednak już w innych typach pojazdów widać różnice. Motocykle stwarzają trzykrotnie większe ryzyko na dużych drogach miejskich niż na podrzędnych drogach miejskich. Podobny wzorzec widoczny jest w przypadku autobusów. Tutaj każde miliard kilometrów przejechanych na dużych drogach miejskich jest powiązane z dwukrotnie większą liczbą zgonów wśród innych uczestników ruchu niż miliard kilometrów przejechany na podrzędnych drogach miejskich.
      W przypadku rowerów ryzyko na dużych drogach pozamiejskich jest znacznie wyższe niż dla wszystkich innych typów dróg. W przypadku samochodów osobowych, furgonetek i rowerów ryzyko jest generalnie wyższe na drogach poza miastami niż w miastach.
      Naukowcy przedstawili też dane dotyczące osób rannych w wypadkach, jednak są to dane mniej wiarygodne, gdyż większość wypadków z rannymi nie jest zgłaszanych na policję. Obowiązek taki dotyczy tylko wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
      Okazuje się też, że mężczyźni stwarzają większe zagrożenie na drogach niż kobiety. W przypadku samochodów osobowych i furgonetek kierowanych przez mężczyzn zagrożenie zgonem dla innych uczestników drogi jest 2-krotnie większe niż w przypadku tych samych pojazdów kierowanych przez kobiety. Jeśli zaś mężczyźni siadają za kierownicę ciężarówki, to na każdy miliard kilometrów stwarzają oni 4-krotnie większe zagrożenie niż w przypadku kobiet. Jeszcze gorzej jest w przypadku motocykli. Tutaj ryzyko stwarzane dla innych uczestników drogi przez mężczyzn jest aż 10-krotnie wyższe, niż gdy motocyklem kieruje kobieta.
      Kobiety i mężczyźni kierujący rowerami i autobusami stwarzają dla innych porównywalne ryzyko na każdy miliard kilometrów.
      Ogólnie rzecz biorąc z badań wynika, że autobusy i ciężarówki stwarzają na drogach znacząco większe zagrożenie niż samochody osobowe i furgonetki. Ryzyko stwarzane przez motocykle plasuje się pomiędzy ciężarówkami/autobusami a osobówkami/furgonetkami, co, biorąc pod uwagę wielkość motocykli oznacza, że stwarzają one nieproporcjonalnie duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Najmniejsze zagrożenie stwarzają rowery.
      Większe drogi wiążą się z większym zagrożeniem, ale nie dotyczy to ciężarówek. Mężczyźni stwarzają od 2 do 4 razy większe zagrożenie na drogach niż kobiety, ale i tutaj są dwa wyjątki – autobusy gdzie zagrożenie jest podobne i motocykle, gdzie zagrożenie stwarzane przez mężczyzn jest znacznie wyższe.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...