Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

A czy to moja wina, że spieramy się o argument absolutnie koronny, czyli kwestię słuszności zabijania zwierząt dla własnej przyjemności?

Nie wydaje mi się, aby akurat to było kwestią dyskusji - dyskusja dotyczyła pytania, czy pan sparaliżowany powinien mieć prawo do polowań i, że z tej chęci wynika PSYCHOPATYCZNA żądza SADYZMU - tak więc owszem udowodniłeś co chciałeś - zabijanie zwierzątek na trofea - be, na inne cele w tym konsumpcyjne - super - czyli totalny binraland - bez uwzględnienia z milion dziewięćset wyjątków.

 

Kwestia słuszności zabijania zwierzątek przez tego pana na pewno nie należy do twoich obowiązków, co zresztą udowodnił ichni sąd przyznając mu prawo do polowań - wątpię, aby sąd zgodził się na "widzimisię" gościa, który za przeproszeniem się po d*pie nie potrafi podrapać - wszyscy wyciągacie zadziwiająco daleko sięgające wnioski z 5 zdań tłumaczonej notki (bóg jeden wie ile razy treść wiadomości została przekręcona nim wylądowała na KW - i nie to nie jest atak na waszą fachowość, a raczej na fachowość twórcy oryginalnego tekstu).

Niemożliwe? - popatrz jak mi pogratulowałeś głupoty dnia jedynie ze względu na moje niedopowiedzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zabijanie zwierzątek na trofea - be, na inne cele w tym konsumpcyjne - super - czyli totalny binraland - bez uwzględnienia z milion dziewięćset wyjątków.

Jako wyjątek podaliśmy w czasie dyskusji choćby eksperymenty medyczne (poza tym nigdzie nie napisałem, że zabijanie na "wszelkie inne cele" jest ok!). Poza tym dyskusja dotyczyła polowań, więc chyba oczywiste, że właśnie o tym piszę najwięcej, prawda?

Kwestia słuszności zabijania zwierzątek przez tego pana na pewno nie należy do twoich obowiązków

Masz rację o tyle, że nie mam prawa mu tego zakazać ani zmienić decyzji sądu. Nie oznacza to jednak, że nie mam prawa do oceny jego zachowania. Nie zawsze to, co zgodne z prawem, jest poprawne etycznie. Do tego czymś zupełnie innym jest ogólna potrzeba dbania o ekosystem, uznawana powszechnie za potrzebę całego społeczeństwa, a czymś zupełnie innym jest zachowanie poszczególnych myśliwych, którzy z polowania robią sobie praktycznie imprezę plenerową i postrzegają zabijanie bezbronnych zwierząt jako rozrywkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wklejam teraz to, co wysłałem ci na Priva, jako że minusa dostałem za niepopieranie/naśmiewanie się z  organizacji z argumentem "nawet nie wiesz czym się peta zajmuje" - internet otworzył mi oczy:

 

A czy ty wiesz, czym się peta zajmuje? Powiedział bym wręcz wchodzi ci w paradę, ze strony peta:

PETA focuses its attention on the four areas in which the largest numbers of animals suffer the most intensely for the longest periods of time: on factory farms, in laboratories, in the clothing trade, and in the entertainment industry.

 

źródło z wikipedii

http://www.newsweek.com/id/134549/

 

zaś z angielskiej wikipedii:

PETA promotes vegetarian and vegan diets through celebrity ads,[89] a vegetarian-specific website,[90] a vegetarian cooking blog[91] and website,[92] by offering free Vegetarian Starter Kits,[93] explicit videos of meat production,[94] and appearances by the "Lettuce Ladies". PETA claims that meat is harmful to human health and the environment. PETA has also criticized kosher methods of animal slaughter for food as being inhumane.

 

No to dziękuję za minusa za to, że nie popieram fanatyzmu i nie rozumiem rozbieranych reklam - wszak marketingowcy już dawno temu odkryli, że kobieta owszem przyciąga wzrok, ale w efekcie osoby oglądające reklamę zapamiętują typkę a nie to, co było reklamowane.

 

I NIE, NIE POPIERAM znęcania się nad zwierzętami tyle że równocześnie nie popieram fanatyzmu, nawet jeżeli ideały są szczytne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako wyjątek podaliśmy w czasie dyskusji choćby eksperymenty medyczne (poza tym nigdzie nie napisałem, że zabijanie na "wszelkie inne cele" jest ok!).

PETA president and co-founder Ingrid Newkirk has described her group’s overall goal as “total animal liberation.” This means the complete abolition of meat, milk, cheese, eggs, honey, zoos, aquariums, circuses, wool, leather, fur, silk, hunting, fishing, and pet ownership. In a 2003 profile of Newkirk in The New Yorker, author Michael Specter wrote that Newkirk has had at least one seeing-eye dog taken away from its blind owner. PETA is also against all medical research that requires the use of animals, including research aimed at curing AIDS and cancer.

http://www.petakillsanimals.com/article_detail.cfm?article=134

daj mi jeszcze z 2 minusy, bo tym razem to ty bredziłeś.

 

Nie oznacza to jednak, że nie mam prawa do oceny jego zachowania. Nie zawsze to, co zgodne z prawem, jest poprawne etycznie. Do tego czymś zupełnie innym jest ogólna potrzeba dbania o ekosystem, uznawana powszechnie za potrzebę całego społeczeństwa, a czymś zupełnie innym jest zachowanie poszczególnych myśliwych, którzy z polowania robią sobie praktycznie imprezę plenerową i postrzegają zabijanie bezbronnych zwierząt jako rozrywkę.

Tyle że ty nie oceniasz jego zachowania, a go już skazałeś - "czymś zupełnie innym jest zachowanie poszczególnych myśliwych, którzy z polowania robią sobie praktycznie imprezę plenerową i postrzegają zabijanie bezbronnych zwierząt jako rozrywkę" - nie znasz motywów gościa czy jest to proste postrzelanie czy też chęć spełnienia cywilnego obowiązku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie skrytykowałem Ciebie za to, że Ty z kolei krytykowałeś PETA. Minusa dostałeś za to, że, jak sam teraz zresztą przyznajesz, wcześniej nie zweryfikowałeś danych.

 

Poza tym (a raczej: przede wszystkim) minusa dostałeś też za nazywanie eksperymentów medycznych na zwierzętach sadyzmem. Tak się głupio składa, że obserwuję tę dziedzinę od drugiej strony i mogę Cię zapewnić, że w każdej sytuacji dążymy do minimalizacji cierpień.

 

Natomiast jedyna moja wypowiedź dotycząca bezpośrednio bohatera notki dotyczyła tego, że jest IMO chorą postawą kupowanie sprzętu do polowań, gdy nie rozwiązało się swojego problemu zdrowotnego. W moim odczuciu jest to trochę tak, jakbyś kupił sobie telewizor, a potem nie miał na chleb - masz prawo to zrobić, ale dla mnie będzie to chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..................

 

Wydaje mi się, że wciąż dokonujesz naciąganych rozróżnień. Nie wmówisz mi, że każdy, czy nawet większość, naukowców przeprowadzających eksperymenty na zwierzętach, ma na myśli jakieś wielkie dobro ludzkości. Naukowcy, jak to ludzie, myślą o swoich karierach, grantach, sławie, zapisaniu się w historii, czy najpospolitszych zarobkach. Dobro pacjentów, wyższe cele badań, to zwykła wymówka.

 

Podobnie zwykłą wymówką - przynajmniej dla amatorów (dla profesjonalistów są to polecenia) - jest fakt, że odstrzał zwierzyny jest konieczny. Chodzi jednak o to, że takie wymówki pozwalają wejść w przestrzeń "eufemizmów". Naukowiec myśli o logicznym konstrukcie eksperymentu, myśliwy-amator myśli o tym, że upoluje najgrubszego zwierza w województwie i w obu przypadkach, na identycznej zasadzie, w tło odsuwany jest fakt mordu, czy tortury na zwierzęciu. Dlatego zarówno tego naukowca, jak myśliwego, nie można nazwać psychopatą, czy sadystą.

 

Cel nie uświęca środków, taka jest prawda. Niektórym tylko pozwala zapomnieć o istocie środków i dlatego normalny człowiek może strzelać do zwierząt, wieszać trofea, czy przeprowadzać na zwierzętach eksperymenty. Tutaj nie ma żadnej istotnej różnicy między nimi. I w obu przypadkach możemy mówić, że istnieje wyższa konieczność; to właśnie nazywamy tzw. mniejszym złem.

 

Twoje rozróżnienia: myśliwy, a naukowiec, na kilometry zieją hipokryzją. Owszem, myśliwy-amator poluje dla przyjemności, ale nie zabija dla przyjemności, nie w tym tkwi przyjemność. Podobnie naukowiec prowadzi badania czerpiąc z tego satysfakcję i przyjemność, ale nie czerpie tej przyjemności i satysfakcji z faktu, że w badaniach przeprowadza eksperymenty na zwierzętach. To takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Mikroos, więc dobrze. Proszę ujmij w kilku zdaniach pomysł na łowiectwo w Polsce. Jakie masz rzeczowe argumenty na ten temat, oprócz zaprzeczania : nie, bo nie. Jakie rozwiązania byś proponował. Proszę o ujęcie takich tematów jak:

 

-regulacja zwierzyny wyrządzającej szkody (jeleniowate, drapieżniki, ptactwo)

-wypłacanie odszkodowań leśnikom, rolnikom (uprawy oraz zwierzęta gospodarskie)

-odstrzał zdziczałych zwierząt domowych (koty, psy)

-badania nad zwierzyną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że wciąż dokonujesz naciąganych rozróżnień. Nie wmówisz mi, że każdy, czy nawet większość, naukowców przeprowadzających eksperymenty na zwierzętach, ma na myśli jakieś wielkie dobro ludzkości. Naukowcy, jak to ludzie, myślą o swoich karierach, grantach, sławie, zapisaniu się w historii, czy najpospolitszych zarobkach. Dobro pacjentów, wyższe cele badań, to zwykła wymówka.

W porządku, zgadzam się. Mimo to uważam, że więcej jest idealistów, niż sadystów.

 

Co do myśliwych natomiast: dla nich kluczem, tak jak sam napisałeś, jest upolowanie "największego zwierza w województwie". Dla naukowca za to uśmiercenie zwierzęcia przeważnie jest jedynie środkiem niezbędnym do realizacji jakiegoś innego celu, a nie celem samym w sobie. Ilustrując to prostym przykładem z życia: czym innym jest kradzież bułki w celu posiadania bułki, a czym innym - kradzież w celu zaspokojenia głodu. Niby pośredni efekt ten sam, czyli utrata jednej bułki z inwentarza i straty dla kierownika sklepu, a mimo to moralna ocena tego zjawiska będzie przeważnie różna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Douger

 

Zacznijmy od tego, że nigdzie nie napisałem, że odstrzał zwierząt jest zły. Wprost przeciwnie - jest potrzebny. Źródłem problemu nie jest sam fakt strzelania do zwierząt, tylko nastawienie samych myśliwych, którzy robią sobie z polowań okazję do dobrej zabawy. Jeżeli człowiek wykazuje takie zachowania, to IMO źle to świadczy o stanie jego psychiki.

 

A co do rozwiązań, pisałem już dużo wcześniej: polowania nie są złe same w sobie, ale należy dążyć do absolutnej minimalizacji zagrożeń. Skoro wychodzi się z bronią do lasu, do którego mogą wejść osoby postronne, konieczne jest ogrodzenie terenu polowania. Naprawdę nie interesuje mnie Twoje tłumaczenie, że istnieje jakieś ryzyko wpisane w polowania, kiedy ofiarą ma być osoba, która w ogóle nie chce się na terenie tego polowania znaleźć. Twierdzenie, że myśliwy uważa i bardzo się stara, też mnie nie przekonuje, bo ofiary jednak się zdarzają. Gdyby teren polowań był jasno oznaczany (i to w sposób pozwalający odróżnić, czy polowanie odbywa się w konkretnym momencie, a nie czy ogólnie zdarza się, że ktoś na tym terenie strzela), problem przestałby istnieć (ewentualnie: ofiary byłyby winne same sobie, a myśliwi mieliby 1. czyste sumienie 2. znacznie większą swobodę, co byłoby korzystne także dla nich samych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji, i nie staram się tu wywołać odrębnej dyskucji, argumentacja za odstrzałem dzikiej zwierzyny też nie jest specjalnie przekonywująca. Z jednej strony "troska" o ekosystem, z drugiej "spełnianie potrzeb społecznych w zakresie usprawniania myślistwa" jak mówi ustawa...

 

Czesiu - dobrze, że poświęciłeś chwilę na wyszukanie wiadomości dotyczących działalności PETA. Jako uzupełnienie dodam tylko, iż finansuje ona kilkadziesiąt (w 2008r było to dokładnie 46) niezależnych projektów związanych z ochroną zagrożonych gatunków (w tym moich ulubionych białych nosorożców oraz goryli górskich). BBC miało kilka lat temu o tym dokument, tzn. o działalności PETA i spory fragment poświęcony był właśnie tym współfinansowanym projektom zewnętrznym.

 

Tak czy owak... rozbierane akcje reklamowe/promocyjne, propagowanie wegetarianizmu, walka z eksperymentami na zwierzętach (z czym ja osobiście nie do końca się zgadzam) - fanatyzm? Ja to słowo rezerwuję dla faszyzmu, bojówek religijnych, etc, ale co kto woli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ilustrując to prostym przykładem z życia: czym innym jest kradzież bułki w celu posiadania bułki, a czym innym - kradzież w celu zaspokojenia głodu. Niby pośredni efekt ten sam, czyli utrata jednej bułki z inwentarza i straty dla kierownika sklepu, a mimo to moralna ocena tego zjawiska będzie przeważnie różna.

 

Zgoda, zachodzą tutaj subtelne różnice w ocenie moralnej. Jednak, po pierwsze - w obu przypadkach celem nie jest kradzież (pozbawienie sklepikarza bułki), lecz bułka. Po drugie - w przypadku osoby kradnącej bułkę w celu zaspokojenia głodu, często bliższą analogią do działań naukowca byłby przypadek, kiedy osoba ta tę bułkę kradnie i przeznacza dla jakichś nieokreślonych bezdomnych, samemu czerpiąc satysfakcję ze znalezienia odkrywczego sposobu na kradzież, uznania jakim się dzięki temu działaniu cieszy w środowisku podobnych złodziei, czy wdzięczności ze strony bezdomnych (co przecież, mimo wszystko, też ma znamiona egoizmu*).

 

* Chociaż to już problem tego, czy w ogóle można mówić o altruizmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS.

 

Myślę, że problem widzisz przede wszystkim w tym, jak łatwo jedni przechodzą do porządku dziennego nad kradzieżą bułki, jaką niefrasobliwość przy tym wykazują. Ot - ukradnę sobie bułkę. Nie przeczę, taka postawa występuje wśród "łebków", którzy jadą sobie na polowanie nowoczesną terenówką zapakowaną pod sufit piwem i kiełbaskami. Wydaje mi się jednak, że to jest problem nieodpowiedzialności, a nie jakiegoś sadyzmu, czy psychopatii, to jest rodzaj bezrefleksyjnego infantylizmu jaki spotykamy w przypadku dziecka depczącego mrówki (takie dziecko ma przecież uczucia, tylko nie poświęca specjalnej myśli temu co w istocie robi). Nie każdy myśliwy-amator jest taki, to mniejszość.

 

Mamy też np. typ. bogatych Niemców w podeszłym wieku, którzy koniecznie chcą ustrzelić grubego zwierza, przyjeżdżają do leśniczówki i płacą za tę atrakcję wielce się przy tym emocjonując swoją rolą, a o polowaniach tacy często niewiele wiedzą. Cóż, można to nazwać swego rodzaju głupotą, ale to nie jest sadyzm.

 

I póki tacy "myśliwi" przestrzegają reguł, nie pastwią się nad zwierzyną i nie strzelają po pijaku na prawo i lewo, lecz piwko piją na podsumowanie, samo polowanie przeprowadziwszy profesjonalnie, to można ich - z całym infantylizmem - zostawić samym sobie. Głupotę można spotkać wszędzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz - dla Ciebie nie jest to sadyzm, dla mnie jest. Po prostu różnimy się w postrzeganiu tego zjawiska :D Dla mnie jest to sadyzm, na dodatek o tyle żałosny, że w stylu damskiego boksera - nie mam odwagi podejść, więc strzelam zza krzaka do bezbronnego i niespodziewającego się niczego zwierza, a potem, przy ognisku, staram się zgrywać prawdziwego mężczyznę, opowiadając o tym z dramatyzmem odpowiadającym położeniu tego zwierzaka jednym pchnięciem noża i wymknięciu się z sideł śmierci w bezpośrednim starciu.

 

Trofea z takiego polowania? W mojej ocenie moralnej (i pod względem prestiżu, również wg mnie) niczym nie różnią się od powieszenia sobie na ścianie torebki okradzionej wcześniej kobiety. Niby coś tam się zdobyło i może nawet ładnie wygląda, ale przy takiej przewadze siły ciężko nazwać myśliwego prawdziwym facetem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwnie, w takim razie, definiujesz sadyzm. Sadyzm, a obojętność, czy niefrasobliwość, to zupełnie różne rzeczy.

 

Bliższe temu jest pojęcie psychopatii, ale również nieodpowiednie, gdyż niefrasobliwość - a jestem pewien, że to ona najczęściej pełni w takich wypadkach posługę - to zachowanie, które zakłada właśnie "przeskoczenie" dylematu, lekce sobie branie czegoś, co przy odpowiedniej (dojrzałej) dozie refleksji, wydałoby się czymś poważnym. Psychopatia natomiast zakłada brak uczuć. Psychopata nie może być niefrasobliwy; on nie przeskakuje dylematu, on go nie ma. Sadyzm wreszcie, zakłada czerpanie przyjemności z poniżenia, cierpienia, strachu, dominacji nad inną istotą.

 

Myśliwi o jakich mówimy przejawiają zwykłą głupotę, są infantylni, to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Groteskowy, chciałbym odnieść się raz jeszcze do tego argumentu, że nie w zabijaniu tkwi przyjemność. Stosujesz tu jakiegoś rodzaju uzasadnienie czy usprawiedliwienie poczynań ludzi z uwagi na ich subiektywne mniemanie o wartości tego, co robią. Powołujesz się też na etos i tradycję, które przenoszą ich czyny w sferę gry. Nie odpowiedziałeś jednak na ważny argument: regulacje o charakterze etosu i gry niczego nie tłumaczą, bo w dziejach niemal zawsze towarzyszyły i towarzyszą np. wielkim zbrodniom. Podobnie zbrodniarze biorący udział np. w czystkach etnicznych zawsze, od wojen burskich po Jugosławię, wyjaśniają swoje postępowanie właśnie na gruncie psychologicznym oraz społecznym. Nie widzą nic złego w tym, że przeprowadzali masowe egzekucje albo gwałty, ba, często jest to społecznie akceptowana próba męskości. Czy moglibyśmy uznać, że ich działania - wówczas zyskujące szeroką aprobatę w tamtym czasie, miejscu i otoczeniu - były w porządku? Bo na płaszczyźnie psychologicznej nie było mordowania tylko gra w usuwanie szkodników i stawanie się mężczyzną. I zrozum mnie dobrze, nie chodzi mi o to, że rytuały przejścia lub gra jako taka są złe; chodzi o to, że nie można za ich pomocą przekreślić moralnych wątpliwości związanych z zabijaniem. To, że polowaniem można się "cieszyć" jako szlachetną grą, nic nie zmienia w fakcie, że człowiek idzie do lasu ranić lub zabijać zwierzęta. Równie dobrze można zdemaskować te myśliwskie etosy i posłać ludzi na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre wypowiedzi są w stylu: nie znam, nie rozumiem, więc na wszelki wypadek zaatakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popatrz lepiej na siebie: "proszę o odpowiedź, a jak dostaję ją w formie konstruktywnej i merytorycznej, ani nie przyznaję racji, ani nie polemizuję dalej".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ja wybierałem jeden argument z dziesięciu, a kiedy zadano proste pytania zmieniłem ton wypowiedzi i dałem odpowiedź zaprzeczającą poprzednim własnym postom.

 

Twoje propozycje są durne i niewykonalne. Chyba nie wyobrażasz sobie taśmowania 90% powierzchni Polski, bo jeden koleś ma jakieś widzimisie. Jeśli będzie przepis wymagający takich procedur, to zainteresowani będą się do niego stosować. Nikt nie jest taki głupi, żeby dokładać sobie pracy i pieniędzy, jeśli nie jest to konieczne.

Jeśli tak się boisz postrzału to zadzwoń łowczego, albo prezesa koła dzierżawiącego dany obwód. Oni na 100% przekażą ci plan polowań zbiorowych i indywidualnych oraz ich rozmieszczenie w terenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
dałem odpowiedź zaprzeczającą poprzednim własnym postom.
?!
Twoje propozycje są durne i niewykonalne.

Co najwyżej dla leniwych, którym wydaje się, że lasy są ich wyłączną własnością i mają prawo strzelać, gdzie i kiedy im się podoba.

Chyba nie wyobrażasz sobie taśmowania 90% powierzchni Polski, bo jeden koleś ma jakieś widzimisie.

To nie jest widzimisie, tylko konkretny wymóg bezpieczeństwa. Na tej samej zasadzie mógłbyś stwierdzić, że niewykonalne jest oznakowanie wszystkich dróg w kraju. Sprawa jest tymczasem prosta: chcesz się pobawić w strzelanie, zapewnij bezpieczeństwo. Na durnym polu paintballowym z kulkami żelatynowymi musisz, a na polowaniu z prawdziwą bronią już nie? To jest dopiero durne!

Jeśli będzie przepis wymagający takich procedur, to zainteresowani będą się do niego stosować.

Skoro mnie pytałeś, jakie mam propozycje, wskazałem je. Sam fakt, że nazywasz je durnymi, bo utrudniałyby Tobie życie, jeszcze mnie nie przekonuje, bo bardziej cenię bezpieczeństwo osób postronnych, niż wygodę garstki egoistów bawiących się w wojenkę/damski boks ze zwierzętami.

Jeśli tak się boisz postrzału to zadzwoń łowczego, albo prezesa koła dzierżawiącego dany obwód. Oni na 100% przekażą ci plan polowań zbiorowych i indywidualnych oraz ich rozmieszczenie w terenie.

Chyba coś Ci się do reszty poprzewracało. Ja jako osoba zagrożona mam jeszcze z własnej inicjatywy dowiadywać się, czy będzie polowanie?! To może równie dobrze powinienem móc oddawać strzały w centrum miasta, a potem jak kogoś trafię stwierdzić, że przecież ofiara mogła się dowiedzieć, czy nie będzie strzelania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgłoś swoje propozycje do zarządu PZŁ i Ministerstwa Środowiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No no, co za merytoryczna odpowiedź... Widzę, że wiele masz na poparcie swojego stanowiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że tak, bo twoją propozycję uważam za absurdalną i zwyczajnie nieżyciową. A skoro twierdzisz,że jest taka genialna i potrzebna, odpowiednie organy zapewne to dostrzegą i wprowadzą ją w życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wporzo. Uznajmy ochronę osób postronnych za rzecz niepotrzebną.

 

To kiedy umawiamy się na ustawkę, bezbronny Ty vs ja rzucający przed siebie bez ostrzeżenia nożami, skoroś taki cwany? Przecież nie ma potrzeby, żebym Ciebie ostrzegał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wporzo. Uznajmy ochronę osób postronnych za rzecz niepotrzebną.

 

To kiedy umawiamy się na ustawkę, bezbronny Ty vs ja rzucający przed siebie bez ostrzeżenia nożami, skoroś taki cwany? Przecież nie ma potrzeby, żebym Ciebie ostrzegał.

O nie! tak dobrze NIE MA! Sorry bardzo, ale w tej sytuacji się nie wybronisz. Co innego, gdyby Douger włóczył ci się przed tarczą, do której strzelałeś/rzucałeś/ puszczałeś oczko. Wyjątkowo niedorzeczny argument z twojej strony Mikroos. I skończcie już tą przepychankę bo niczego merytorycznego nie dodajecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja jako postronny gość w lesie mam wiedzieć, gdzie dokładnie znajdują się zwierzęta, których wytropienie zajmuje myśliwemu parę godzin (tym bardziej, że ja ich w ogóle nie szukam)? Dla mnie ta metaforyczna tarcza jest w lesie niewidoczna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Texas A&M University odkrył najstarszą broń znalezioną w Ameryce Północnej. To grot włóczni, którego wiek oceniono na 15 500 lat. Odkrycia dokonali naukowcy pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Watersa. Grot, wraz z pozostałościami po wielu innych sztukach broni, znaleziono na stanowisku Debra L. Friedkin znajdującym się około 65 kilometrów na północny-zachód od Austin. Stanowisko to jest intensywnie badane od 12 lat.
      Wspomniany grot, wykonany z czertu, został znaleziony wraz z innymi narzędziami w warstwie datowanej na 15 500 lat. Jest więc starszy od kultury Clovis, którą przez dziesięciolecia uważano za najstarszą kuklturę Ameryki.
      Nie ma wątpliwości, że grot ten był używany do polowań. To odkrycie jest istotne z tego względu, że dotychczas na żadnym stanowisku archeologicznym starszym od kultury Clovis nie znaleziono grotów włóczni, a jedynie kamienne narzędzia. Ten grot jest starszy od grotów kultur Clovis i Folsom. Kultura Clovis jest datowana na 13 000 – 12 700 lat, a Folsom jest młodsza. Archeolodzy zawsze marzą o tym, by znaleźć narzędzie charakterystyczne dla danego okresu, takie jak właśnie groty broni miotanej, które byłyby starsze od Clovis. I z takim właśnie znaleziskiem mamy tutaj do czynienia, mówi Waters.
      Jednym ze znaków rozpoznawczych kultury Clovis jest charakterystyczny dla niej zaawansowany grot. Podobnego kształtu obustronnych żłobień nie spotyka się nigdzie poza zasięgiem oddziaływania tej kultury.
      Osadnictwo ludzkie w Ameryce podczas ostatniego zlodowacenia było złożonym procesem i widać to w puli genetycznej mieszkańców kontynentu. Teraz zaczynamy to widzieć też w zabytkach archeologicznych, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzymając w rękach broń, częściej zakładamy, że inni też ją mają.
      Prof. James Brockmole z University of Notre Dame przeprowadził z kolegą z Purdue University 5 eksperymentów. Ochotnikom pokazywano na komputerze serię zdjęć. Mieli oni określić, czy osoba na zdjęciu trzyma broń, czy neutralny obiekt, np. telefon komórkowy. Badani wykonywali zadanie, dzierżąc w dłoniach zabawkową broń albo coś neutralnego, np. piłeczkę.
      Naukowcy różnicowali przebieg poszczególnych eksperymentów. Czasem ludzie ze zdjęć nosili kominiarki; zmieniano też ich rasę oraz wymagany sposób reagowania, gdy badanym wydawało się, że mają oni ze sobą broń. Bez względu na scenariusz, ochotnicy częściej widzieli na fotografiach broń, gdy trzymali broń, a nie piłkę.
      Na zdolność obserwatora do wykrycia i skategoryzowania obiektu jako broni wpływają przekonania, oczekiwania i emocje. Teraz wiemy, że jego zdolność do zachowania się w określony sposób [możliwość skorzystania z broni] także bardzo zmienia rozpoznanie obiektu. Wydaje się, że ludzie mają spory problem z oddzieleniem tego, co postrzegają, od własnych myśli o tym, co mogliby [...] zrobić.
      Psycholodzy udowodnili, że u podłoża zaobserwowanego zjawiska leży możność działania. Okazało się bowiem, że sam widok leżącej obok broni w ogóle nie wpływał na ochotników. By coś się stało, trzeba było ją trzymać.
      Wyniki poprzednich badań wskazują, że ludzie postrzegają właściwości przestrzenne otoczenia w kategoriach zdolności do wykonania w nim zamierzonego działania. Brockmole wyjaśnia, że na takiej zasadzie osoby z szerszymi ramionami postrzegają drzwi jako węższe. Jak widać, w przypadku broni dzieje się coś podobnego...
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pysk ryb pił jest wyciągnięty w tzw. rostrum. Okazuje się, że to broń typu wszystko w jednym, bo nie tylko pozwala wyczuć ofiarę, ale i po zamachach wykonywanych na boki z imponującą prędkością zmienia się w widelec - kąsek nabija się bowiem na zęby.
      Wcześniej biolodzy wiedzieli, że ryby piły reagują na pole elektryczne ofiar. Na rostrum znajdują się tysiące elektroreceptorów, dodatkowo kanaliki w pokrywającej je skórze pozwalają wykryć ruch wody. Teraz australijsko-amerykańskiemu zespołowi udało się sfilmować te krytycznie zagrożone wyginięciem zwierzęta w akcji, co rozwiało wątpliwości dotyczące szczegółów działania piły.
      Barbara Wueringer z University of Queensland podkreśla, że była bardzo zaskoczona, widząc biegłość, z jaką ryby piły posługują się swoim "oprzyrządowaniem". Wystarczy powiedzieć, że poruszają rostrum z prędkością kilku wymachów na sekundę.
      Osobnikom sfilmowanym dzięki ukrytym kamerom podawano kawałki tuńczyków i kiełbi. Pchnięcia były niekiedy wystarczająco silne, by przepołowić rybne bloki. Wyszło też na jaw, że rostrum świetnie się nadaje do przyszpilania upolowanych kąsków do dna.
      W ramach najnowszego studium akademicy obserwowali, jak niedawno schwytane piły słodkowodne (Pristis microdon) nabijały "ofiarę", reagując na słabe pole elektryczne wody i dna, które miało przypominać to charakterystyczne dla żywych zwierząt.
      Fakt, że ryby piły poruszają się w kolumnie wody, by ściągnąć stamtąd ofiary, świadczy, że są bardziej aktywnymi myśliwymi niż dotąd sądzono. Kiedyś rostrum postrzegano jako pogrzebacz do przekopywania osadów dennych. Teraz okazało się, że mamy raczej do czynienia z, jak to ujmuje Wueringer, anteną połączoną z bronią. Rostra występujące u innych ryb spełniają albo funkcję wykrywacza, albo broni. U żaglicowatych pozwalają ogłuszać ofiary, natomiast wiosłonosowate wykorzystują rozmieszczone tam receptory do wyczuwania i nakierowywania się na pole elektryczne planktonu.
      Ryby piły nie kopią co prawda w dnie, ale przesuwają po nim rzędy zębów. Wg naukowców, zajmują się wtedy ostrzeniem. Ich zachowanie porównywano z rochowatymi, które mają z rybami piłami wspólnego przodka, ale nie wykształciły piły.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Płomykówki zwyczajne (Tyto alba) polują niemal bezszelestnie. Udaje im się to, bo lecą bardzo wolno, przez co ograniczają liczbę machnięć skrzydłami. Wolny lot to zasługa specjalnej budowy i kształtu skrzydeł.
      Dr Thomas Bachmann z Uniwersytetu Technicznego w Darmstadt zbadał upierzenie tych sów oraz wykonał obrazowanie 3D ich kośćca. Wyniki swoich badań przedstawił na dorocznej konferencji Stowarzyszenia Biologii Integracyjnej i Porównawczej w Charleston.
      Płomykówki polują przeważnie w ciemności, dlatego polegają na informacjach akustycznych. Muszą latać cicho, by słyszeć przemieszczające się nornice i nie zaalarmować ofiary, że znajdują się gdzieś w pobliżu.
      Jedną z najważniejszych cech skrzydeł T. alba jest duża krzywizna. Zapewnia ona lepszą nośność. Przepływ powietrza nad górną powierzchnią skrzydła ulega przyspieszeniu, przez co spada ciśnienie. Skrzydło jest zasysane w górę, w kierunku niższego ciśnienia.
      Za sprawą delikatnej powierzchni zredukowaniu ulega hałas związany z tarciem pióra o pióro. Poza tym całe ciało sowy jest pokryte grubą warstwą piór. Płomykówka ma ich o wiele więcej niż ptak podobnej wielkości. Gęsto rozmieszczone pióra działają jak panele akustyczne, które pochłaniają wszystkie niechciane dźwięki.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z organizacji Public Intelligence opublikowali informację dotyczącą broni, która nie zabija, a którą chce budować lub udoskonalać Pentagon. Taka broń ma posłużyć przede wszystkim do rozwiązywania konfliktów bez eskalowania przemocy i wywoływania niechęci czy nienawiści do żołnierzy.
      Analitycy twierdzą, że obecnie używana broń tego typu nie tylko pozwala na zażegnanie kryzysu, ale wywołuje też pozytywny oddźwięk u miejscowej ludności.
      Jednym z takich urządzeń jest Raytheon Active Denial System. To urządzenie mikrofalowe, które na krótki czas podgrzewa skórę. Temperatura jest na tyle wysoka, że „ostrzelany“ jest zmuszony do wycofania się, jednocześnie zaś broń ma nie powodować ran. Pentagon chce zwiększyć zasięg systemu tak, by niemożliwe było zbliżenie się do niego na odległość pozwalającą na ostrzelanie z małej broni ręcznej.
      Innym urządzeniem jest Distributed Sound and Light Array (DSLA). To połączenie laserów, świateł i systemu dźwiękowego, które ma zdezorientować tłum. Ma jednak tę wadę, że użyte z bliskiej odległości może uszkodzić uszy i oczy.
      W przyszłym roku Pentagon rozpocznie testy udoskonalonego granatu hukowego. Ma on oślepiać człowieka na 10 sekund i wystawiać go na działanie dźwięku o natężeniu 143 decybeli.
      Udoskonalona zostanie też gumowa amunicja. Wojskowi domagają się, by miała ona większy zasięg i została wyposażona w barwnik pozostawiający ślady na ubraniu i ciele ostrzelanego, by można było go później zidentyfikować.
      Jeśli zaś chodzi o broń, która jeszcze nie istnieje, to na „liście życzeń“ Pentagonu znalazły się dwa interesujące systemy. jeden z nich to Subsurface Non-Lethal Engagement-Impulse Swimmer Gun. Ma być to broń generująca pod wodą impuls dźwiękowy, który z odległości nawet 150 metrów będzie wywoływał zaburzenia orientacji oraz nudności u wrogich płetwonurków. Odmiana tego systemu będzie generowała nanosekundowy impuls elektryczny, powodujący utratę kontroli nad mięśniami. Pentagon nie wyklucza takiej modyfikacji tej broni, że możliwe będzie zatrzymywanie za jej pomocą samochodów lub statków, poprzez przeciążenie ich systemów elektronicznych.
      Najciekawszym pomysłem ma być jednak Laser Based Flow Modification. W zamierzeniach pomysłodawców tego systemu, pozwoli on na „ostrzelanie“ krawędzi natarcia skrzydła samolotu, dzięki czemu zmieni się siła nośna i maszyna zostanie zmuszona do lądowania.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...