Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Badacze z IBM-a informują o opracowaniu technologii n.Fluent, która pozwala na tłumaczenie w czasie rzeczywistym tekstów pomiędzy angielskim a 11 innymi językami. Technologia testowana jest przez pracowników IBM-a rozsianych w ponad 170 krajach. Dotychczas przetłumaczyli oni dzięki n.Fluent ponad 40 milionów słów.

IBM zauważa, że w porównaniu z innymi, powszechnie dostępnymi translatorami, n.Fluent ma kilka niewątpliwych zalet. Przede wszystkim jest bardziej bezpieczny, gdyż oprogramowanie może być używane za firmowym firewallem, a tłumaczony tekst nie będzie widoczny dla osób z zewnątrz. Ponadto n.Fluent udowodnił swoją przydatność w tłumaczeniach biznesowych i technicznych. Może być zatem dobrym rozwiązaniem dla firm, które potrzebują szybkich tłumaczeń tekstów.

Obecnie n.Fluent radzi sobie z językiem chińskim (uproszczonym i tradycyjnym), koreańskim, japońskim, francuskim, włoskim, rosyjskim, niemieckim, hiszpańskim, portugalskim i arabskim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takich momentach żałuję, że Polski jest 29. językiem pod kątem używalności na świecie ;)

to polski jest az tak wysoko?:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to polski jest az tak wysoko?;)

 

Pewnie, że tak! Polski lokuje się na 28. lub 29. pozycji (w zależności od źródła) na 6900 języków, które aktualnie istnieją. W samej Unii 7% obywateli posługuje się polskim jako językiem głównym, a dodatkowe 2% jako obcym - czyli nie jest tak źle, a przecież we Lwowie to z prawie każdym się można po polsku dogadać, nie wspominając o innych częściach świata nawet :-)

 

Polski to wbrew pozorom jeden z ciekawszych i lepiej opisanych języków na świecie. Zarąbisty jest. Mamy jedną z lepszych ortografii na świecie, odmiana i fonetyka są bardzo regularne, a możliwości tworzenia poezji w polszczyźnie wyprzedzają większość języków świata (niegdyś w Hiszpanii filozofowie uczyli się polskiego, bo najlepiej oddawał abstrakcyjne myśli z głównych języków europejskich).

 

A że jesteśmy w temacie, to gorąco polecam pielęgnowanie tego unikatowego i przepięknego języka, jakim jest nasza mowa ojczysta :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe rzeczy Waćpan prawisz toż 2% UE to około 10 mln ludzi, wielce jestem ciekaw który naród tak się naszego języka uczy ? Niemcy ? Litwini ?  Wszyscy po trochu ? W każdym razie dla mnie dość sympatyczna nowina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe rzeczy Waćpan prawisz toż 2% UE to około 10 mln ludzi, wielce jestem ciekaw który naród tak się naszego języka uczy ? Niemcy ? Litwini ?  Wszyscy po trochu ? W każdym razie dla mnie dość sympatyczna nowina.

 

Małżeństwa mieszane, potomkowie, studenci na Erasmusie, wymiany tandemowe, rozwiązania biznesowe... w UK to przecież są specjalne oddziały policji mówiące po polsku, tak jak lekarze itd. Zresztą nawet w "Europa da się lubić" były przykłady obcokrajowców płynnie mówiących po polsku.

 

Jedyny problem jest taki, że nauczanie polskiego dla obcokrajowców jest niedopracowane, i większość z tych nauczycieli to totalne lamy (poloniści, a nie lingwiści). Z dobrych wiadomości - staramy się z tym walczyć i powoli powstaje uproszczona systematyka :-)

 

Tak czy siak, Polki nie gęsi, a polski to nie gęganie - nasz język wcale nie gorszy :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwa mieszane, potomkowie, studenci na Erasmusie, wymiany tandemowe, rozwiązania biznesowe... w UK to przecież są specjalne oddziały policji mówiące po polsku, tak jak lekarze itd. Zresztą nawet w "Europa da się lubić" były przykłady obcokrajowców płynnie mówiących po polsku.

Tym razem muszę dodać trochę "jojczenia" polski język jest popularny za granicą z prostego powodu - "zarobkowi pracownicy fizyczni" - chcesz czy nie, ale ja pracowałem z 8 osobnikami, z których 2 "coś kumało", a reszta po niemiecku ani be ani me - lokalni musieli się nauczyć czegokolwiek chociażby w celu uproszczenia wytłumaczenia "co ten robol ma zrobić".

Wiem, zdaję sobie sprawę, że jest to brutalne i niesprawiedliwe względem osób, które opanowały jakikolwiek język obcy, jednak niesmak pozostaje - bardzo łatwo rozpoznać kto pracował z polakami, pierwsze słowa, które każdy zagraniczny pracownik perfekt umie to "k**wa mać".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym razem muszę dodać trochę "jojczenia" polski język jest popularny za granicą z prostego powodu - "zarobkowi pracownicy fizyczni" - chcesz czy nie, ale ja pracowałem z 8 osobnikami, z których 2 "coś kumało", a reszta po niemiecku ani be ani me - lokalni musieli się nauczyć czegokolwiek chociażby w celu uproszczenia wytłumaczenia "co ten robol ma zrobić".

Wiem, zdaję sobie sprawę, że jest to brutalne i niesprawiedliwe względem osób, które opanowały jakikolwiek język obcy, jednak niesmak pozostaje - bardzo łatwo rozpoznać kto pracował z polakami, pierwsze słowa, które każdy zagraniczny pracownik perfekt umie to "k**wa mać".

 

No ogólnie tak też bywa. Ale ja osobiście uczę polskiego m.in. dziewczynę, która po prostu lubi Miłosza i Tuwima :-) Zresztą w polskim przekleństwa są głębiej zakorzenione niż w zachodnich językach. Druga sprawa, że "k**wa mać" zna minimum 300 mln ludzi na świecie, ale to niekoniecznie się liczy jako znajomość języka. Tak czy siak, popularność języka powooooli rośnie, ale niestety bardzo źle nauczają tego języka u nas :P Już lepiej się uczyć polskiego w Bawarii i w Michigan niż w Poznaniu czy Wrocławiu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że tak! Polski lokuje się na 28. lub 29. pozycji (w zależności od źródła) na 6900 języków, które aktualnie istnieją. W samej Unii 7% obywateli posługuje się polskim jako językiem głównym, a dodatkowe 2% jako obcym - czyli nie jest tak źle, a przecież we Lwowie to z prawie każdym się można po polsku dogadać, nie wspominając o innych częściach świata nawet :-)

 

Polski to wbrew pozorom jeden z ciekawszych i lepiej opisanych języków na świecie. Zarąbisty jest. Mamy jedną z lepszych ortografii na świecie, odmiana i fonetyka są bardzo regularne, a możliwości tworzenia poezji w polszczyźnie wyprzedzają większość języków świata (niegdyś w Hiszpanii filozofowie uczyli się polskiego, bo najlepiej oddawał abstrakcyjne myśli z głównych języków europejskich).

 

A że jesteśmy w temacie, to gorąco polecam pielęgnowanie tego unikatowego i przepięknego języka, jakim jest nasza mowa ojczysta :-)

o tym, ze kiedys nasz jezyk jest zajebiaszczy wiem doskonale, tym bardziej, ze uwazam dokladnie tak samo :P wiec nie musisz mi tego tlumaczyc :P po polsku mamy niemalze nieograniczona mozliwosc wyrazenia jednej mysli an milion sposobow, a nawet jesli bedzie niepoprawnie gramatycznie - i tak bedzie zrozumiale (zazwyczaj).

ale nie sadzilem, ze polski jest tak popularny. wiem, ze kiedys byl, zwlaszcza u zydow, a pozniej arabow - bo sie u nas edukowali. ponoc nawet polski jezyk byl wykorzystywany na wojnach przez tego typu ludzi, bo byl o wiele lepszy od dowolnego sztucznie stworzonego szyfru, po prostu nie do zlamania dla kogos, kto slowianskich jezykow nie zna ;) ale te czasy raczej minely...

 

a co do 'k**wy' - slyszalem, ze jezyk polski jest ogolnie drugim najwulgarniejszym jezykiem swiata, oraz pierwszym sposrod realnych jezykow. jedenym wulgarniejszym jezykiem od polskiego jest klingonski - no ale...on zostal stworzony na potrzeby star treka :P wiec mozemy go poninac - mamy niechlubne miano najwulgarniejszych na swiecie.

ciekawosta z tym zwiazana: najwulgarniejszy nie oznacza posiadajacego najwiecej wulgaryzmow, po pod tym wzgledem nawet angielski nas wyprzedza (tylko ich wulgaryzmy sa wzgledem naszych lekkie, pokroju 'bloody hell'). za to w zadnym jezyku nie ma takiej roznorodnosci tak ciezkich wulgaryzmow, a co dopiero jeszcze w tak powszechnym uzyciu - kolejna ciekawostka - wulgarnosc wielu slow jest czesto powiazana z ich brzmieniem, dzwiedznoscia. porownajcie sobie brzmienie 'f*ck', oraz 'k**wa', czy 'pier**le'. zwlaszcza gloska R (drzace, polskie R) jest szczegolnie wulgarna. 'f*ck' przelatuje przez usta gladziutko i szybko, zas 'k**wa' daje nam silny, dzwieczny i rozladowujacy wybuch, podobnie jak 'pier**le' daje nam silne, dzwieczne naladowanie. do tego w zadnym jezyku nie ma tak wielu uniwersalnych slow (po angielku w perspektywie calego jezyka jest tylko 'f*ck', wiecej wystepuje co najwyzej regionalnie), a po polsku "k**wa", 'pier**lic", 'jebac" i wiele innych, ktorych znaczenie i ciezar mozna latwo modyfikowac prefiksami i nie tylko (np pier**lic, za***rdolic, przypierdolic, podpierdolic...itd). kolejna sprawa - przez tak silna wulgarnosc naszego jezyka jest on najmniej (!) emocjonalny na swiecie, pozniewaz bedac przywyknieci do taki silnego i finezyjnego bluzgania brakuje nam srodkow wyrazu najsilniejszych emocji - i w zadnym jezyku swiata nie ma zjawiska typu 'ja pier-kurywa-dole', czy tez tak bogatych 'wiazanek', jak 'ja pier**le k**wa jego tlustym ch*jem w dupe j**ana psia mac' :D

no i ponoc slowem, ktore kiedys bylo najciezszym, najbardziej obrazliwym (ludzie staczali ze soba pojedynki za jego uzycie), najwylgarniejszym - byl 'zdrajca'. zauwazcie jak sie go wymawia, bardzo dzwiecznie, szybki wydech, wybuch wrecz, a do tego tak oslizgle plynny, zwlaszcza gdy odpowiednio nienawistnie go zaintonujemy. jednakze historia obdarowujac nas zaborami i innymi takimi problemami sprawila, ze to slowo tak spowszechnialo, ze dzisiaj malo kto by pomyslal, ze mozna je uznac za wulgarne...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde niech w końcu powstanie takie urządzenie które będzie w czasie rzeczywistym tłumaczyć dobrze(nie dosłownie a "z głową")obce języki,z słuchawkami i mikrofonem,w końcu kiedyś nie będzie trzeba się uczyć języków obcych by bez problemu się porozumiewać,myślę że stanie się to już za mojego życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde niech w końcu powstanie takie urządzenie które będzie w czasie rzeczywistym tłumaczyć dobrze(nie dosłownie a "z głową")obce języki,z słuchawkami i mikrofonem,w końcu kiedyś nie będzie trzeba się uczyć języków obcych by bez problemu się porozumiewać,myślę że stanie się to już za mojego życia

 

Nie da się. NIE DA SIĘ. Nie da się, bo języki NIE SĄ kompatybilne. W niemieckim trzeba czekać na koniec zdania, aby się dowiedzieć, czy okno było zamknięte czy otwarte. Nawet, jeśli komputer będzie rozumiał język z ludzką dokładnością, to NIE DA SIĘ fizycznie zrobić czegoś takiego jak w Star Treku, bo języki mają na ogół nieprzystające gramatyki. Polski i Słowacki się dałoby teoretycznie (biorąc pod uwagę kontekst - komputer musiałby mieć inteligencję ludzką), między dialektami chińskiego itd. Ale Polski - Japoński - Niemiecki - Nahuatl - Suahili - Khoe-San to mżonka. Są takie języki, gdzie trudno nawet całymi zdaniami tłumaczyć (np. zdania w angielskim zawierające "the" często odwołują się do wiedzy spoza zdania).

 

A nauka języków to coś fajnego. Zresztą wg badań nic tak nie podnosi ogólnej inteligencji i zdolności koncentracji niż nauka języków (koncentracja się rozwija, aby przełączać słownictwo i konstrukcje gramatyczne - ot, lingwiści zauważają o 60% więcej szczegółów na drodze, np. znaków drogowych czy elementów ruchu).

 

Co do wulgarności - klingoński jest słabszy. Zresztą język poetycki jest ciekawszym przykładem naszej polszczyzny. Ale jest taka prawda, że w każdym języku rozwijają się najważniejsze społecznie aspekty. Stąd taka wulgarność języka i mnogość określeń na pijactwo (średnio Polak zna 10-50 określeń na bycie pijanym, podczas gdy na świecie standard to 5). Coś to o nas mówi... i o naszym języku ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Coś to o nas mówi... i o naszym języku ;-)
moze mamy cos wspolnego z krasnoludami? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdrobnienia, zgrubienia — zauważcie, że np. język angielski nie dysponuje czymś takim prawie w ogóle! A w polskim mamy prawie nieograniczone możliwości. Mamy niemal dowolny szyk wyrazów w zdaniu i wiele rzeczy, których inny mogą nam pozazdrościć. Tłumaczyłem niedawno Francuzce, piszącej poezje po angielsku, zalety polskiego języka. Była zachwycona, w szoku, wreszcie chyba w zazdrości. :>

 

Niewiele mamy czasów w porównaniu do niektórych języków (chociaż tryb dokonany i niedokonany czasowników zastępuje drugie tyle czasów, które są w np. angielskim). Żal mi, że język się nam upraszcza. Liczba podwójna zginęła dawno temu (pozostały szczątki), zaniknął nam czas zaprzeszły (o dziwo chyba jest nadal zrozumiały, choć ostatnie publiczne użycie jakie kojarzę to chyba u Słowackiego).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdrobnienia, zgrubienia — zauważcie, że np. język angielski nie dysponuje czymś takim prawie w ogóle! A w polskim mamy prawie nieograniczone możliwości. Mamy niemal dowolny szyk wyrazów w zdaniu i wiele rzeczy, których inny mogą nam pozazdrościć. Tłumaczyłem niedawno Francuzce, piszącej poezje po angielsku, zalety polskiego języka. Była zachwycona, w szoku, wreszcie chyba w zazdrości. :>

 

Niewiele mamy czasów w porównaniu do niektórych języków (chociaż tryb dokonany i niedokonany czasowników zastępuje drugie tyle czasów, które są w np. angielskim). Żal mi, że język się nam upraszcza. Liczba podwójna zginęła dawno temu (pozostały szczątki), zaniknął nam czas zaprzeszły (o dziwo chyba jest nadal zrozumiały, choć ostatnie publiczne użycie jakie kojarzę to chyba u Słowackiego).

 

Aspektów w polskim mamy tak naprawdę 7, to jest najfajniejsze ;]

 

A jakby Francuzka albo ktoś inny chciał się uczyć polskiego, to daj mi znać ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa dyskusja się wywiązała. Ja również doceniam wartość naszego języka i ubolewam nad jego uproszczeniem. Denerwują mnie również ciągłe zapożyczenia z angielskiego, chociaż wiem, że to proces nieuchronny i od dawna mający miejsce. Były zapożyczenia z łaciny, z włoskiego, czeskiego, rosyjskiego, no to teraz mammy z angielskiego  :-\

Jeszcze odnośnie poprawności językowej w radiowej Trójce jest bardzo ciekawy program pt. "Co w mowie piszczy" - pani K. Kłosińska wyjaśnia niejednokrotnie podstawowe trudności językowe - takie, z którymi mamy problemy na co dzień.

Pamiętam, że kiedyś nie znosiłem programów pana Miodka w telewizji, ale był taki czas, gdy bardzo się tym zainteresowałem i żałuję teraz, że nie jest już emitowany jego program.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jest też odcinek "Wojciech Cejrowski - o języku" na youtube, trochę zahacza o politykę, ale sam fakt upraszczania jest wart uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w angielskim zdrobnienia sa powszechne, ale fakt, ze nie maja az takiej swobody i stopniowania. co do liczby podwojnej - wiekszosc ludzi sadzi, ze np oczyma, uszyma, placyma, rekoma itp to to samo, co oczami, uszami, palcami, rekami itp...niestety.

co do czasow - jestem przekonany, ze gdyby wprowadzic u nas systematyke w stylu angielskiego, czy laciny, to by sie okazalo, ze mamy 10x wiecej czasow i typow deklinacji, koniugacji itp (mieszajacych sie ze soba), niz inne jezyki, zas gdyby im wprowadzic nasza systematyke, okazaloby sie, ze maja niewiele czasow, ktore podlegaja jeszcze pewnym niezaleznym odmianom. no ale systematyka kazdego jezyka jest dobrana tak, aby oddawac jak najlepiej jego charakter i sposob myslenia ludzi, dla ktorych ow jezyk jest mowa ojczysta, wiec pewnie ciezko by bylo robic takie konwersje.

co do zapozyczen z innych jezykow - o ile sa to slowa, to jeszcze nie problem, bo po prostu wzbogaca nam sie slownik (pod warunkiem tez, ze to nie sa zbyt 'pojemne' slowa, ktore wypieraja inne, bardziej szczegolowe). gorzej ze zjawiskami zapozyczen gramatycznych - najbardziej groteskowym jest podkladanie rzeczownika jako przymiotnikowy prefiks (nie wiem jak to nazwac) typu "KredytBank". w liceum bylem na wykladzie wspomnianego prof. miodka na wydziale tumanistycznym :P US i on wlasnie duzo wtedy na ten temat mowil - obrazujac ludziom absurd tego zjawiska okresleniem "KartofelZupa" zamiast "zupa ziemniaczana";), ktore z reszta ponoc bylo cytatem innego jezykoznawcy.

innym bardzo, bardzo zlym zjawiskiem, na ktore nam nasza profesor od kultury jezyka polskiego (przez rok studiowalem prawo) zwrocila uwage, jest przeinaczanie znaczen slow przez dziennikarzy, czesto zmieniajac je do tego stopnia, ze tworza sie tak pojemne kombajny, ze ich nieprawidlowe uzycie wypiera inne slowa, podobnie jak zbyt pojemne zapozyczenia, jesli nie jeszcze gorzej. przykladami moze byc slowo, ktore sie juz przyjelo w nowym znaczeniu - 'kultowy' - kiedys kult byl kultem, a nie popularnoscia. a dzis? nawet polonistka w gimnazjum uczyla mnie, ze jakistam poeta byl kultowy, co mnie osobiscie az gryzlo w uszy...drugim doskonalym, bardziej na czasie przykladem jest 'ikona'. ikona to albo obrazek religijny, albo ikona komputerowa (jako zapozyczenie a angielskiego) jest graficznym znakiem oznaczajacym jakis program. ale mimo to ikona NIE jest symbolem, metafora, alegoria, skojarzeniem, ani niczym z tych rzeczy, a juz na pewno popularny czlowiek nie moze byc ikona. nie wiem jak was, ale mnie to naprawde razi. podobnie jest z bynajmniej, ktore ostatnio ludzie uzywaja jako przynajmniej - choc jest to przeczenie. ale niestety zjawisko modnych, nierozumianych slow jest na tyle silne, ze niszczy to wpierw jezyk potoczny, a dalej te zniszczenia sila rzeczy przedostaja sie do mowy oficjalnej - zwlaszcza, ze wielu pismakow bezmyslnie przyklada reke do tego procesu.

o niezwykle przykrym dla estetyki jezyka zjawisku wciskania na sile w liczbie pojedynczej dopelniacza "a" oraz "ow" w jego liczbie mnogiej chyba nie musze wspominac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jest też odcinek "Wojciech Cejrowski - o języku" na youtube, trochę zahacza o politykę, ale sam fakt upraszczania jest wart uwagi.

 

Tak, ale Cejrowski, choć zgadzam się z celem jego wypowiedzi - jest wysoce nieogarnięty w lingwistyce. Gdzieś (także na yt) argumentuje, że nie można pisać "włanczać", bo nie ma dźwięku "awł" [an]. Ale polski ma łącznie 6 samogłosek nosowych, i występuje dźwięk /ã/ dla zbitki [a] + [n]. Takich wpadek ma trochę.

 

Ale fakt, jak trudne może być zapamiętanie pisowni/wymowy słowa "włączać"...

 

w angielskim zdrobnienia sa powszechne, ale fakt, ze nie maja az takiej swobody i stopniowania. co do liczby podwojnej - wiekszosc ludzi sadzi, ze np oczyma, uszyma, placyma, rekoma itp to to samo, co oczami, uszami, palcami, rekami itp...niestety.

co do czasow - jestem przekonany, ze gdyby wprowadzic u nas systematyke w stylu angielskiego, czy laciny, to by sie okazalo, ze mamy 10x wiecej czasow i typow deklinacji, koniugacji itp (mieszajacych sie ze soba), niz inne jezyki, zas gdyby im wprowadzic nasza systematyke, okazaloby sie, ze maja niewiele czasow, ktore podlegaja jeszcze pewnym niezaleznym odmianom. no ale systematyka kazdego jezyka jest dobrana tak, aby oddawac jak najlepiej jego charakter i sposob myslenia ludzi, dla ktorych ow jezyk jest mowa ojczysta, wiec pewnie ciezko by bylo robic takie konwersje.

 

Nie. To SĄ formy liczby mnogiej. To BYŁY formy liczby podwójnej, ale nie dalej jak w XVI czy XVII wieku. Zresztą występowała też lokalnie liczba podwójna :-)

 

Ponadto - mamy 13 klas koniugacyjnych, 6 gromad i 4 grupy. Ale tylko jeden wyjątek :-) Ponadto czasy polskie to przeszły, teraźniejszy i przyszły. KONIEC. Reszta czasów (zaprzyszły, zaprzeszły) tak samo jak strona bierna to naleciałości. Obecne dwa czasy przyszłe w polskim to tylko rozróżnienie aspektowe. Czyli mamy 5 czasów tak naprawdę, a było maksimum 8 w polskim, czyli dwa razy mniej niż w angielskim.

 

Porównaj naszą deklinację (7 przypadków, 17 typów odmian) z węgierską (29 przypadków) czy estońską lub sanskrycką, to padniesz.

 

Same konwersje w języku występują non stop. Nawet "automyjnia" to naleciałość gramatyczna, która wchodzi do polskiego od kilkudziesięciu lat. Chociaż "specustawa" czy "poljęzyk" mnie bolą w oczy...

 

Cały pic polega na tym, że Polacy to naród przodujący we wzajemnym obrzucaniu się błotem i olewania tego, co sami wypracowaliśmy. Nasz język to część naszej kultury i jest wystarczająco prężny, żeby nie ustępować angielskiemu. Ale mało kto traktuje sam język jako część naszej kultury...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ponoc im jezyk ma mniej slowkek okreslajacych rozne wlasciwosci innego slowa typu przyimki itp, a wiecej koncowkowania (np przypadki), tym jezyk dojrzalszy i bardziej zaawansowany ewolucyjnie (co nie znaczy, ze nie moze sie denegerowac, zwlaszcza w przypadku jezykow 'uniwersalnych' i mieszanych z kilku). wbrew pozorom ponoc dla czlowieka uczacego sie od dziecka swego jezyka ojczystego koncowkowanie jest o wiele prostsze i naturalniejsze, niz okreslanie jednego slowa szeregiem innych, zas ta druga opcja jest latwiejsza do opanowania przez ludzi uczacych sie jezyka obcego, gdzie mozna szybko logicznie poukladac sobie kilka slow bez przeksztalcania ich, mimo, ze takowa wypowiedz jest tak naprawde o wiele dluzsza i bardziej skomplikowana, zamiast miescic maksimum informacji w minimum dzwiekow...

no ale ja jestem dopiero na 1 roku filologii angielskiej, wiec tematy lingwistyczne ogarniam raczej tyle, co z ciekawosci sie z roznych zrodel dowiadywalem sam z siebie, a nie na studiach :P tym bardziej, ze od jezykoznastwa mamy kobiete, ktora wali takim denglishem, ze nie sposob jej zrozumiec...

co do zlozonosci jezykow ugrofinskich i innych takich, wiem, ze w nich jest jeszcze "gorzej', niz u nas, ale tamte jezyki w ogole polegaja na zlepkach slow (ponoc po wegiersku podmiotem, orzeczeniem, dopelnieniem i hujfiecojeszcze na raz potrafi byc jedno slowo bedace zlepkiem kilku), za z innego typu (my jestesmy fleksyjno-costam chyba, a oni w ogole jakis kosmos ;) )

no i wspomniana automyjnia itp to to samo zjawisko, co kartofelzupa i choc jest to ekonomiczna, praktyczna dla jezyka potocznego konstrukcja, czesto razi w polskim jezyku, bo jest bardzo obca...

poza tym w jezyku polskim znaczenie zdania jest zawate glownie leksykalnie, w slowach, gramatyka zmienia stosunkowo niewiele (owszem, zdarzaja sie przypadki, gdzie przecinek inaczej polozony moze zmienic calkiem zens zdania, ale w jezyku polskim jest to bardzo malo powszechne i m.in. dlatego mamy tak ogromna swobode w ukladaniu szyku zdania), podczas, gdy np po angielku gramatyka ma przynajmniej rownie ogromna wage przy nadawaniu zdaniu znaczenia, co slowa, i zjawisko przecinka jest spotykane na kazdym kroku (oczywiscie w dialektach oficjalnych, jak RP, w uproszczonych potocznych dialektach bywa to roznie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu nie moge edytowac posta? ;/ chcialem popoprawiac bledy i nie moge ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ponoc im jezyk ma mniej slowkek okreslajacych rozne wlasciwosci innego slowa typu przyimki itp, a wiecej koncowkowania (np przypadki), tym jezyk dojrzalszy i bardziej zaawansowany ewolucyjnie (co nie znaczy, ze nie moze sie denegerowac, zwlaszcza w przypadku jezykow 'uniwersalnych' i mieszanych z kilku). wbrew pozorom ponoc dla czlowieka uczacego sie od dziecka swego jezyka ojczystego koncowkowanie jest o wiele prostsze i naturalniejsze, niz okreslanie jednego slowa szeregiem innych, zas ta druga opcja jest latwiejsza do opanowania przez ludzi uczacych sie jezyka obcego, gdzie mozna szybko logicznie poukladac sobie kilka slow bez przeksztalcania ich, mimo, ze takowa wypowiedz jest tak naprawde o wiele dluzsza i bardziej skomplikowana, zamiast miescic maksimum informacji w minimum dzwiekow...

no ale ja jestem dopiero na 1 roku filologii angielskiej, wiec tematy lingwistyczne ogarniam raczej tyle, co z ciekawosci sie z roznych zrodel dowiadywalem sam z siebie, a nie na studiach :P tym bardziej, ze od jezykoznastwa mamy kobiete, ktora wali takim denglishem, ze nie sposob jej zrozumiec...

co do zlozonosci jezykow ugrofinskich i innych takich, wiem, ze w nich jest jeszcze "gorzej', niz u nas, ale tamte jezyki w ogole polegaja na zlepkach slow (ponoc po wegiersku podmiotem, orzeczeniem, dopelnieniem i hujfiecojeszcze na raz potrafi byc jedno slowo bedace zlepkiem kilku), za z innego typu (my jestesmy fleksyjno-costam chyba, a oni w ogole jakis kosmos ;) )

no i wspomniana automyjnia itp to to samo zjawisko, co kartofelzupa i choc jest to ekonomiczna, praktyczna dla jezyka potocznego konstrukcja, czesto razi w polskim jezyku, bo jest bardzo obca...

poza tym w jezyku polskim znaczenie zdania jest zawate glownie leksykalnie, w slowach, gramatyka zmienia stosunkowo niewiele (owszem, zdarzaja sie przypadki, gdzie przecinek inaczej polozony moze zmienic calkiem zens zdania, ale w jezyku polskim jest to bardzo malo powszechne i m.in. dlatego mamy tak ogromna swobode w ukladaniu szyku zdania), podczas, gdy np po angielku gramatyka ma przynajmniej rownie ogromna wage przy nadawaniu zdaniu znaczenia, co slowa, i zjawisko przecinka jest spotykane na kazdym kroku (oczywiscie w dialektach oficjalnych, jak RP, w uproszczonych potocznych dialektach bywa to roznie).

 

Cóż - języki są różne i służą do różnych celów. Takie próby uogólniania które nic nie uogólniają to w sumie niewiele dają :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

posty da się edytować tylko przez jakiś czas po dodaniu,potem opcja ta znika,związane to chyba było z niejakim waldim który usuwał lub zmieniał posty które już napisał tak że wychodził spory bałagan;jak dla mnie sprawa nieaktualna i opcja edycji posta w dowolnym momencie winna być dostępna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam brzydki zwyczaj edytowania posta przez dluuugi czas, az bede zadowolony - lub az gdy (zauwaze, ze) ktos odpowie. wiem, ze jest opcja 'podglad' przed wyslaniem, ale i tak zawsze pozniej mimo wszystko znajduje nowe bledy, albo cos, co bym chcial dopowiedziec, lub powiedziec inaczej, czy tez kolejna mysl do dopisania ;) no ale mniejsza, offtopic :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam brzydki zwyczaj edytowania posta przez dluuugi czas, az bede zadowolony - lub az gdy (zauwaze, ze) ktos odpowie. wiem, ze jest opcja 'podglad' przed wyslaniem, ale i tak zawsze pozniej mimo wszystko znajduje nowe bledy, albo cos, co bym chcial dopowiedziec, lub powiedziec inaczej, czy tez kolejna mysl do dopisania ;) no ale mniejsza, offtopic :P

 

To może zamiast edycji od początku używaj przecinków, poprawnego cudzysłowu i polskich diakrytyków :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie uzywam jedynie polskich diaktrykow - z zalozenia - w ogole :P reszty uzywam od samego poczatku (no chyba, ze z cudzyslowem chodzi ci o ten "podwojny" - on i tak nie jest prawidlowy, bo jest na obu koncach u gory, wiec wzorem angielskiego czasem uzywam podwojnego, czasem pojedynczego, zaleznie od tresci), co nie zmienia faktu, ze literowki itp sie mimo to wkradaja. z reszta przeczytaj tamten post ze zrozumieniem, dlaczego uzywam opcji edycji ;) OT

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dyrektor wykonawczy IBM-a Arvind Krishna poinformował, że jego firma przestanie rekrutować ludzi na stanowiska, na których w najbliższych latach mogą być oni zastąpieni przez sztuczną inteligencję. W wywiadzie dla Bloomberga menedżer stwierdził, że rekrutacja na stanowiska biurowe, na przykład w dziale HR, może zostać znacznie spowolniona lub całkowicie wstrzymana. Obecnie na tego typu stanowiskach – gdzie nie ma kontaktu z klientem – IBM zatrudnia 26 000 osób.
      Zdaniem Krishny, w ciągu najbliższych 5 lat sztuczna inteligencja może zastąpić 30% z nich. To oznacza, że w samym tylko IBM-ie maszyny zastąpią 7800 osób. Stąd też pomysł na spowolnienie lub wstrzymanie rekrutacji, dzięki czemu uniknie się zwalniania ludzi.
      Krishna mówi, że takie zadania, jak pisanie listów referencyjnych czy przesuwanie pracowników pomiędzy poszczególnymi wydziałami, prawdopodobnie zostaną całkowicie zautomatyzowane. Inne zaś, takie jak analizy produktywności czy struktury zatrudnienia, ludzie będą wykonywali jeszcze przez kolejną dekadę.
      Błękitny Gigant zatrudnia obecnie około 260 000 osób i wciąż zwiększa zatrudnienie. Potrzebuje pracowników przede wszystkim do rozwoju oprogramowania oraz osób pracujących z klientem. Na początku bieżącego roku firma ogłosiła, że planuje zwolnienia, które w sumie obejmą 5000 osób, ale jednocześnie w I kwartale zatrudniła 7000 osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prace międzynarodowej grupy badawczej, na czele której stali specjaliści ze Skołkowskiego Instytutu Nauki i Technologii (Skoltech) w Moskwie oraz IBM-a zaowocowały powstaniem energooszczędnego superszybkiego przełącznika optycznego. Urządzenie nie wymaga chłodzenia, a jednocześnie jest ponad 100-krotnie szybsze od najszybszych współczesnych tranzystorów.
      Tym, co czyni to urządzenie tak bardzo energooszczędnym jest fakt, że do przełączenia stanu potrzebuje zaledwie kilku fotonów, mówi główny autor badań Anton Zasiedatieliew. W laboratorium udało się nam go przełączać za pomocą pojedynczego fotonu. I to w temperaturze pokojowej. Jednak minie sporo czasu, zanim taka technologia będzie mogła trafić do procesorów optycznych, dodaje profesor Pawlos Lagudakis.
      Możliwość przełączania za pomocą pojedynczego fotonu oznacza, że układ jest niezwykle energooszczędny i zostało niewiele miejsca na jego dalsze udoskonalenie. Oczywiście musimy przy tym pamiętać, że obecnie działa to jedynie w wyspecjalizowanym laboratorium. Jednak tak właśnie zaczyna się wielu historia technologii, które w końcu trafiają do codziennego użytku. Większość współczesnych tranzystorów elektrycznych potrzebuje dziesiątki razy więcej energii, by się przełączyć, a te, którym wystarczy pojedynczy elektron, działają znacznie wolniej niż zademonstrowany właśnie przełącznik optyczny.
      Jednak szybkość i energooszczędność to nie jedyne zalety nowej technologii. Równie ważny jest fakt, że przełącznik działa w temperaturze pokojowej i nie wymaga chłodzenia. Tymczasem systemy chłodzenia potrzebne współczesnym komputerom nie tylko wpływają na koszty samego sprzętu, ale też znacząco zwiększają zużycie energii koniecznej do ich zasilania.
      Urządzenie składa się z dwóch laserów. Bardzo słaby promień lasera kontrolnego jest używany do przełączania stanu drugiego jaśniejszego z laserów. Do przełączenia wystarczy kilka fotonów, stąd wynika wysoka efektywność całości. Przełączanie odbywa się wewnątrz mikrownęki. To 35-nanometrowej grubości organiczny polimer półprzewodzący zamknięty pomiędzy dwiema nieorganicznymi warstwami o wysokim współczynniku odbicia. Mikrownęka zbudowana jest w taki sposób, by jak najdłużej więzić nadchodzące światło, prowadząc w ten sposób do jego sprzężenia z materiałem wnęki.
      Oddziaływanie światła z materią to podstawa działania nowego urządzenia. Gdy fotony sprzęgają się z parami dziura-elektron – tworzącymi kwazicząstkę o nazwie ekscyton – pojawiają się kwazicząstki ekscyton-polaryton. Gdy silniejszy z laserów oświetla przełącznik powstają tysiące identycznych krótko żyjących kwazicząstek tworzących kondensat Bosego-Einsteina, w którym kodowany jest stan urządzenia „0” lub „1”.
      Najpierw za pomocą silniejszego lasera we wnęce tworzone są kwazicząstki o energiach większych niż energia podstawowa. Przełącznik znajduje się w stanie „0” Do przełączenia potrzebny jest laser słabszy, za pomocą którego tworzona jest grupa kwazicząstek o energii podstawowej. Ich pojawienie się wywołuje lawinowy proces przełączania się pozostałych kwazicząstek do stanu podstawowego. W ten sposób uzyskujemy stan „1”. Czas przełączania liczony jest w femtosekundach, dzięki czemu przełącznik jest ponad 100-krotnie szybszy od współczesnych tranzystorów.
      Naukowcy użyli kilku sztuczek, by utrzymać zapotrzebowanie na energię na jak najniższym poziomie przy jednoczesnym zmaksymalizowaniu pracy urządzenia. W efektywnym przełączaniu pomagają wibracje molekuł półprzewodzącego polimeru. Konieczne było precyzyjne dopasowanie częstotliwości pracy laserów, stanu kondensatu i energii wibracji molekuł polimeru.
      Przed nami jeszcze sporo pracy. Musimy zmniejszyć całkowite zapotrzebowania urządzenia na energię. Obecnie jest ono zdominowane przez silniejszy z laserów, który utrzymuje przełącznik w gotowości. Prawdopodobnie trzeba będzie wykorzystać tutaj perowskitowego superkryształu, z którym wcześniej eksperymentowaliśmy. Są one doskonałymi kandydatami to zbudowania naszego przełącznika, gdyż zapewniają bardzo silną interakcję światła z materią, stwierdzają autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W laboratorium IBM-a w Zurichu zaprezentowano rekordowo pojemny napęd taśmowy. Pojedynczy kartridż pozwala na przechowanie aż... 580 terabajtów danych. To aż 29-krotnie więcej niż oferowany obecnie przez IBM-a kartridż o pojemności 20 TB. Błękitny Gigant jest tutaj rynkowym liderem. Najnowszy standard przemysłowy LTO-Ultrium (Linear Tape-Open, version 9) mówi o kartridżach o pojemności 18 TB.
      Mark Lantz, menedżer CloudFPGA odpowiedzialny w IBM Zurich za technologie taśmowe mówi, że w ostatnich latach taśmy magnetyczne przeżywają swój renesans. Ma to związek z jednej strony z wykładniczym wzrostem ilości wytwarzanych danych, które trzeba gdzieś archiwizować oraz z jednoczesnym spowolnieniem przyrostu gęstości zapisu na dyskach twardych. Jak zauważa Lantz, w ciągu ostatnich kilkunastu lat składane roczne tempo wzrostu gęstości zapisu na HDD spadło do poniżej 8%. Jednocześnie świat produkuje coraz więcej danych. Roczny wzrost wytwarzania informacji wynosi aż 61%. Eksperci mówią, że do roku 2025 wytworzymy 175 zetabajtów danych.
      Jako, że gęstość zapisu HDD niemal stanęła w miejscu, dramatycznie wzrosła cena każdego gigabajta dysnku twardego. Już w tej chwili 1 bit HDD jest czterokrotnie droższy niż 1 bit taśmy magnetycznej. Ta wielka nierównowaga pojawiła się w bardzo niekorzystnym momencie, gdy ilość wytwarzanych danych zaczęła gwałtownie rosnąć. Centra bazodanowe mają coraz większy problem. Na szczęście zdecydowana większość danych to informacje, które są rzadko potrzebne. To zaś oznacza, że w ich przypadku szybkość odczytu danych nie jest rzeczą zbyt istotną. Mogą być więc przechowywane na taśmach magnetycznych.
      Taśmy mają wiele zalet w porównaniu z dyskami twardymi. Są bardziej odporne na ataki cyberprzestępców, do działania potrzebują mniej energii, są trwałe i znacznie tańsze w przeliczeniu na gigabajt. Zalety te spowodowały, że – jak ocenia IBM – już 345 000 eksabajtów danych przechowywanych jest właśnie na taśmach.
      Najnowszy napęd taśmowy to wynik 15-letniej współpracy IBM-a i Fujifilm. Od roku 2006 firmy pobiły sześć kolejnych rekordów dotyczących napędów taśmowych. Ostatnie osiągnięcie było możliwe dzięki udoskonaleniu samej taśmy, głowicy odczytującej oraz serwomechanizmu odpowiadającego za precyzję pozycjonowania głowicy. Firma Fujifilm odeszła tutaj od przemysłowego standardu jakim jest ferryt baru i pokryła taśmę mniejszymi cząstkami ferrytu strontu. Inżynierowie IBM-a, mając do dyspozycji nową taśmę, opracowali nową technologię głowicy odczytująco-zapisującej, która współpracuje z tak gładką taśmą.
      O tym jak wielkie postępy zostały dokonane w ciągu kilkunastoletniej współpracy Fujifilm i IBM-a najlepiej świadczą liczby. W roku 2006 obie firmy zaprezentowały taśmę pozwalającą na zapisanie 6,67 miliarda bitów na calu kwadratowym. Najnowsza taśma pozwala na zapis 317 miliardów bitów na cal. Kartridż z roku 2006 miał pojemność 8 TB, obecnie jest to 580 TB. Szerokość ścieżki zapisu wynosiła przed 14 laty 1,5 mikrometra (1500 nanometrów), teraz to zaledwie 56,2 nanometra. Liniowa gęstość zapisu w roku 2006 sięgała 400 000 bitów na cal taśmy. Na najnowszej taśmie na każdym calu można zapisać 702 000 bitów. Zmniejszyła się też – z 6,1 mikrometra do 4,3 mikrometra – grubość taśmy, wzrosła za to jej długość. W pojedynczym kartridżu mieści się obecnie 1255 metrów taśmy, a przed 14 laty było to 890 metrów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      IBM uruchomił w Nowym Jorku Quantum Computation Center, w którym znalazł się największy na świecie zbiór komputerów kwantowych. Wkrótce dołączy do nich nich 53-kubitowy system, a wszystkie maszyny są dostępne dla osób i instytucji z zewnątrz w celach komercyjnych i naukowych.
      Quantum Computation Center ma w tej chwili ponad 150 000 zarejestrowanych użytkowników oraz niemal 80 klientów komercyjnych, akademickich i badawczych. Od czasu, gdy w 2016 roku IBM udostępnił w chmurze pierwszy komputer kwantowy, wykonano na nim 14 milionów eksperymentów, których skutkiem było powstanie ponad 200 publikacji naukowych. W związku z rosnącym zainteresowaniem obliczeniami kwantowymi, Błękity Gigant udostępnił teraz 10 systemów kwantowych, w tym pięć 20-kubitowych, jeden 14-kubitowy i cztery 5-kubitowe. IBM zapowiada, że w ciągu miesiąca liczba dostępnych systemów kwantowych wzrośnie do 14. Znajdzie się wśród nich komputer 53-kubitowy, największy uniwersalny system kwantowy udostępniony osobom trzecim.
      Nasza strategia, od czasu gdy w 2016 roku udostępniliśmy pierwszy komputer kwantowy, polega na wyprowadzeniu obliczeń kwantowych z laboratoriów, gdzie mogły z nich skorzystać nieliczne organizacje, do chmur i oddanie ich w ręce dziesiątków tysięcy użytkowników, mówi Dario Gil, dyrektor IBM Research. Chcemy wspomóc rodzącą się społeczność badaczy, edukatorów i deweloperów oprogramowania komputerów kwantowych, którzy dzielą z nami chęć zrewolucjonizowania informatyki, stworzyliśmy różne generacje procesorów kwantowych, które zintegrowaliśmy w udostępnione przez nas systemy kwantowe.
      Dotychczas komputery kwantowe IBM-a zostały wykorzystane m.in. podczas współpracy z bankiem J.P. Morgan Chase, kiedy to na potrzeby operacji finansowych opracowano nowe algorytmy przyspieszające pracę o całe rzędy wielkości. Pozwoliły one na przykład na osiągnięcie tych samych wyników dzięki dostępowi do kilku tysięcy przykładów, podczas gdy komputery klasyczne wykorzystujące metody Monte Carlo potrzebują milionów próbek. Dzięki temu analizy finansowe mogą być wykonywane niemal w czasie rzeczywistym. Z kolei we współpracy z Mitsubishi Chemical i Keio University symulowano początkowe etapy reakcji pomiędzy litem a tlenem w akumulatorach litowo-powietrznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze IBM-a postawili sobie ambitny cel. Chcą co roku dwukrotnie zwiększać wydajność komputerów kwantowych tak, by w końcu były one szybsze lub bardziej wydajne niż komputery klasyczne. Podczas tegorocznych targów CES IBM pokazał przełomowe urządzenie: IBM Q System One, pierwszy komputer kwantowy, który ma być gotowy do komercyjnego użytku.
      Celem IBM-a jest coś, co nazywają „Quantum Advantage” (Kwantowa przewaga). Zgodnie z tym założeniem komputery kwantowe mają zyskać „znaczną” przewagę nad komputerami klasycznymi. Przez „znaczną” rozumie się tutaj system, który albo będzie setki lub tysiące razy szybszy od komputerów kwantowych, albo będzie wykorzystywał niewielki ułamek pamięci potrzebny maszynom kwantowym lub też będzie w stanie wykonać zadania, jakich klasyczne komputery wykonać nie są.
      Wydajność komputera kwantowego można opisać albo za pomocą tego, jak sprawują się poszczególne kubity (kwantowe bity), albo też jako ogólną wydajność całego systemu.
      IBM poinformował, że Q System One może pochwalić się jednym z najniższych odsetków błędów, jakie kiedykolwiek zmierzono. Średni odsetek błędów na dwukubitowej bramce logicznej wynosi mniej niż 2%, a najlepszy zmierzony wynik to mniej niż 1%. Ponadto system ten jest bliski fizycznemu limitowi czasów koherencji, który w w przypadku Q System One wyniósł średnio 73 ms.To oznacza, że błędy wprowadzane przez działanie urządzenia są dość małe i zbliżamy się do osiągnięcia minimalnego możliwego odsetka błędów, oświadczyli badacze IBM-a.
      Błękitny Gigant stworzył też Quantum Volume, system pomiaru wydajności komputera kwantowego jako całości. Bierze on pod uwagę zarówno błędy na bramkach, błędyh pomiarów czy wydajność kompilatora. Jeśli chcemy osiągnąć Quantum Advantage w latach 20. XXI wieku, to każdego roku wartość Quantum Volume musi się co najmniej podwajać, stwierdzili badacze. Na razie udaje im się osiągnąć cel. Wydajność pięciokubitowego systemu Tenerife z 2017 roku wynosiła 4. W 2018 roku 20-kubitowy system IBM Q osiągnął w teście Quantum Volume wynik 8. Najnowszy zaś Q System One nieco przekroczył 16.
      Sądzimy, że obecnie przyszłość komputerów to przyszłość komputerów kwantowych, mówią specjaliści z IBM-a.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...