Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Google ujawniło szczegóły dotyczące systemu Chrome OS, który trafi do rąk klientów najwcześniej pod koniec przyszłego roku.

System w tej chwili zajmuje 60-krotnie mniej miejsca niż Windows i inne systemy operacyjne. Google chce jednak jeszcze bardziej go odchudzić.

Wszystkie aplikacje i dane osób korzystających z Chrome OS będą przechowywane w chmurze obliczeniowej. Sam system będzie startował tylko z dysków SSD lub pamięci Flash, nie obsłuży on tradycyjnych HDD. Decyzję taką podjęto, gdyż Google chce, by Chrome OS uruchamiał się w zaledwie 7 sekund.

W roli interfejsu Chrome OS zostanie wykorzystana przeglądarka Chrome, a aplikacje będą grupowane w zakładkach.

Systemu nie będzie można kupić czy pobrać z Sieci. Zostanie on preinstalowany w urządzeniach, które będą zgodne ze specyfikacją Google'a. Chrome OS ma obsługiwać procesory x86 oraz ARM. Początkowo będzie on przeznaczony na rynek netbooków, jednak z czasem ma również trafić do notebooków czy pecetów.

Użytkownik systemu Google'a będzie mógł korzystać w trybie offline z danych i aplikacji zgodnych ze standardem HTML5.

Koncern poinformował też, że jądro systemu będzie działało tylko w trybie do odczytu, co powinno zwiększyć jego bezpieczeństwo, gdyż żadne aplikacje nie będą mogły dokonywać w nim zmian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Typowy scenariusz uzycia :

 

Uruchamiasz komputer ktory  po 7 sec jest gotow do uzycia, zadnych problemow z driverami i wirusami. Od razu jest uruchomiona przegladarka ktora posiada mozliwosc uruchamiania autoryzowanych przez googla aplikacji dzialajacych w chmurze serwerowej. Dzieki temu nawet duze programy i gry wymagaja od twojego komputera tylko tyle mocy obliczeniowej aby sie poprawnie wyswietlac i obslugiwac proste zdarzenia. Programy te zawsze sa aktualne, nie ma w zasadzie instalacji czy tez czekania na updaty.

 

Ponadto jesli operujesz na jakims duzym zbiorze danych, to otworzenie go przez inna osobe w sieci, nie wymaga przesylania a jedynie udostepniania, co przebiega blyskawicznie.

 

Jaki jest zonk ? Wszysko, programy oraz twoje dane ma google.

Pytanie jak dlugo pozostanie on "Not Evil"

Ja osobiscie watpie w neutralnosc googla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki jest zonk ? Wszysko, programy oraz twoje dane ma google.

Ja osobiscie watpie w neutralnosc googla.

Gogole nigdy nie był neutralny, w umowie każdej usługi googla jest zastrzeżenie o możliwości wykorzystania materiałów.

Z grami nieco się rozpędziłeś, no chyba że ~3,5mb x ~20/s jest normalnie przepychane przez zwykłe łącze internetowe. W skrócie ogranicznikiem możliwości będzie twoje łącze internetowe (kłania się GPRS/EDGE) - arkusze kalkulacyjne, photoshop, statyczne treści(np dokumenty/prezentacje) why not, ale zapomnij o dynamicznych grach, gdzie "gejmerzy" boleją nad tym, że mysz ma opóźnienie aż 8ms... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZolV: ale przecież nie będzie przymusu korzystania z aplikacji Googla (choć pewnie będą domyślne). Będą też działać webowe apli MS, czy innych firm. Sądzę też, że rychło powstaną alternatywne distra ChOS, z dodaną obsługą HDD i normalnych aplikacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.. rychło powstaną alternatywne distra ChOS, ...

 

I akurat na to licze ;) google ladnie przygotowuje aplikacje i dokumentacje.

I jak dotad wywiazuje sie z obietnic i udostepnia kod zrodlowy :P

 

Osobiscie pod choinke kupuje sobie netbooka z linuxem. W lutym 2010 ma wyjsc KDE4 na urzadzenia mobilne.

 

http://static.arstechnica.com/netbook-sal.png

http://static.arstechnica.com/assets/2009/07/netbook-newspaper-thumb-640xauto-7233.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, najważniejszy w tym wszystkim jest fakt, że w końcu za Linuksem stoi duża firma, która chce, by trafił on do powszechnego użycia.

Być może dzięki Google'owi Linux wyjdzie z niszy. W obecnej sytuacji nie ma bowiem na to szans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Osobiscie pod choinke kupuje sobie netbooka z linuxem. W lutym 2010 ma wyjsc KDE4 na urzadzenia mobilne.

No i? Prawie na pewno, jak zawsze zresztą w przypadku KDE, do końca 2010 nie będzie realnie zdatny do użytku. Wydadzą gniota, do którego nikt się nie przekona, i tyle będzie z kolejnego wyjścia Linuksa z cienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem nadzieję, że system google będzie pozwalał na korzystanie ze standardowych aplikacji i dzięki pozycji i renomie firmy zwróci uwagę twórców między innymi gier, i twórców specjalistycznego oprogramowania. Dla mnie najwaleczniejsze było by aby aplikacje do programowania sterowników PLC pojawiały się także na linuxa.

Teraz jednak sytuacja wygląda tak że twórcy aplikacji znów będą musieli pisać je prawie od podstaw dla każdego systemu z osobna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy maniacy anymonopolizmu i antygoolostwa maja teraz zrodlo argumentow do psioczneia na ich praktyki :D

a w sumie mi sie podoba ten posmysl, ze bedzie dzialac 100% netowo ten system i tylko na zatwierdzonym HW. to jest pewna innowacja, swieza mysl, ogolnie ciekawy pomysl. przynajmniej na dzien dobry kto KUPI kompa z tym distro linuxa bedzie mial epwnosc, ze bedzie kuci.

za to jestem tez pewien, ze predzej niz pozniej ;) wyjda hybrydowe distra chromeOSa z innymi, pozwalajacymi na typowo dekstopowe dzialanie, ale google bedzie moglo sie oficjalnie odciac od jego ew problemow ze sprzetem i softem, sprytne zagranie - a entuzjasci ktory POBRALI I ZAINSTALOWALI nieoficjalnego forka i tak sobie poradza :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy siak: zwiększy się liczba sterowników dla Linuksa. I to jest COŚ! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne - pięknie. Laptop od google... moje dane projekty pliki dokumenty przechowywane na serwerach google (w chmurze - czyli ja nie wiem gdzie sa, oni wiedzą dokładnie), informacje o tym gdzie klikam, gdzie zaglądam, jakie słowa wpisuje w wyszukiwarkę, jakie rzeczy znalazłem. Z ich systemem operacyjnym będą to wiedzieli, nawet jeśli nie będę kożystał korzystam z ich wyszukiwarki!

 

Jakie filmy oglądam, jakiej muzyki słucham, na jakie zdjęcia patrze, jakie zakupy robię i w jakich sklepach czy aukcjach, oczywiście zdjęcia z mojego aparatu na google picassa żeby były umieszczone, tak samo jak to z kim rozmawiam na GG Tlenie skapye.. łącznie z moją lista kontaktów.. do tego dodatkowo po łączu internetowym od mojego providera znają moją lokalizację, Jeśli gdzieś wyjadę z ich laptopem i będę korzystał z różnych providerów to będą nawet wiedzieli gdzie i przez ile czasu na wakacjach czy urlopie byłem. Nie trzeba nawet chipów wszczepiać, permamętna inwigilacja od google za darmo ;)

 

Będę kandydował na jakiś urzędowy stołek, posła osła czy cokolwiek, każdy fragment mojego życiorysu będzie w google... kwestia kto i kiedy tego użyje żeby mi się do d*py dobrać. Władza absolutna, wiedzieć o człowieku wszystko... Z tych danych profil psychologiczny człowieka byłby precyzyjniejszy niż stworzony u psychoterapeuty na kozetce,  co ciekawsze - wygenerowany przez automat.

 

To nie s/f to teraźniejszość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed sądem federalnym w San Jose złożono pozew zbiorowy przeciwko Google'owi. Autorzy pozwu oskarżają wyszukiwarkowego giganta o to, że zbiera informacje o internautach mimo iż używają oni trybu prywatnego przeglądarki. Uważają, że Google powinien zapłacić co najmniej 5 miliardów dolarów grzywny.
      Zdaniem autorów pozwu problem dotyczy milionów osób, a za każde naruszenie odpowiednich ustaw federalnych oraz stanowych koncern powinien zapłacić co najmniej 5000 USD użytkownikowi, którego prawa zostały naruszone.
      W pozwie czytamy, że Google zbiera dane za pomocą Google Analytics, Google Ad Managera i innych aplikacji oraz dodatków, niezależnie od tego, czy użytkownik klikał na reklamy Google'a. Google nie może w sposóby skryty i nieautoryzowany gromadzić danych na temat każdego Amerykanina, który posiada komputer lub telefon, piszą autorzy pozwu.
      Do zarzutów odniósł się Jose Castaneda, rzecznik prasowy koncernu. Za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia przeglądarkę w trybie prywatnym, jest jasno informowany, że przeglądane witryny mogą śledzić jego poczynania, stwierdził.
      Specjaliści ds. bezpieczeństwa od dawna zwracają uwagę, że użytkownicy uznają tryb prywatny za całkowicie zabezpieczony przez śledzeniem, jednak w rzeczywistości takie firmy jak Google są w stanie nadal zbierać dane o użytkowniku i, łącząc je z danymi z publicznego trybu surfowania, doprecyzowywać informacje na temat internautów.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...