Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Superkomputerowy awans Chin

Rekomendowane odpowiedzi

Na właśnie opublikowanej liście TOP500, gromadzącej 500 najpotężniejszych komputerów świata, trzy pierwsze miejsca zajęły maszyny korzystające z procesorów AMD. Jednak to Intel, z ponad 80-procentowym udziałem na rynku superkomputerów zdominował listę. Jego głównym konkurentem jest IBM i architektura Power (10,4%), a AMD z 8,4-procentowym udziałem uplasował się na trzecim miejscu. Z procesorów Intela korzystają 402 maszyny, kolejne 52 używa architektury Power, a 42 - kości AMD.

Wspomniane trzy najpotężniejsze komputery znajdują się w USA i są to maszyny Jaguar (Cray XT5-HE), Roadrunner (BladeCenter QS22/LS21 Cluster) oraz Kraker XT5 (Cray XT5-HE).

Jaguar podczas pracy osiąga maksymalną wydajność rzędu 1,79 petaflopsa, jednak jego najwyższa teoretyczna wydajność wynosi aż 2,33 PFlops. Maszyna korzysta z sześciordzeniowych procesorów Istanbul produkcji AMD i ma do dyspozycji 224 162 rdzenie obliczeniowe.

Wydajność Jaguara znacznie przewyższa drugiego na liście Roadrunnera. Superkomputer produkcji IBM-a pracuje z maksymalną prędkością 1,04 PFlops, a jego wydajność teoretyczna to 1,375 PFlops. Mózg superkomputera stanowi 122 400 rdzeni procesorów PowerXCell 8i oraz Opteron DC.

Na trzeciej pozycji ulasował się Kraken XT5, z wydajnością rzędu 831,7 teraflopsów, którego teoretyczna moc obliczeniowa to 1,028 PFlops. Jest on napędzany przez 98 928 rdzeni procesorów Opteron.

Przeglądając najnowszą listę warto zwrócić uwagę na awans Chin w świecie superkomputerów. Najpotężniejszy superkomputer z Państwa Środka - TH-1 - uplasował się na 5. pozycji. Wykonuje on obliczenia z prędkością 563 teraflopsów, a teoretycznie może osiągnąć wydajność rzędu 1,2 PFlops, co mogłoby go awansować na trzecią pozycję. Co ciekawe, chińska maszyna wykorzystuje do obliczeń procesory Xeon oraz układy graficzne Radeon HD4870. Zdaniem specjalistów GPU będą odgrywały coraz większą rolę na rynku superkomputerów.

Chiny wyprzedziły Japonię w liczbie superkomputerów, które trafiły na TOP500, i stają się coraz bardziej poważnym graczem na tym rynku. Liderem listy są Stany Zjednoczone z 277 superkomputerami. Kolejna jest Wielka Brytania, która ma 45 maszyn. Trzecie miejsce należy do Niemiec (27 superkomputerów), a czwarte do Francji (26 maszyn). Chiny z 21 komputerami są piąte, dystansując Japonię posiadającą 16 superkomputerów. Polska, z 3 superkomputerami, znalazła się na 16. pozycji.

Warto też zauważyć odchodzenie w niebyt systemów korzystających z procesorów jednordzeniowych. Tylko 4 superkomputery korzystają z takiego rozwiązania.

Żadne poważniejsze zmiany nie zaszły natomiast w systemach operacyjnych. Twórcy superkomputerów najchętniej używają Linuksa, który jest obecny na 446 (89,2%) maszynach. Pod kontrolą Windows pracuje 5 (1%) superkomputerów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas dorocznej konferencji chińskiego przemysłu gier wideo, która odbyła się w Kantonie, zaprezentowano raport dotyczący wpływu państwowych regulacji ilość czasu, jaką najmłodsi mieszkańcy Państwa Środka spędzają przy online'owych grach wideo. Raport opisuje skutki wprowadzonych w połowie 2021 uregulowań, zgodnie z którymi operatorzy serwisów z grami wideo mogą oferować dostęp do nich osobom nieletnim jedynie w piątki, soboty, niedziele i święta w godzinach od 20 do 21.
      Jeszcze kilka lat temu media pełne były doniesień o problemach z uzależnieniem chińskich dzieci i młodzieży od gier wideo. Teraz, jak twierdzą przedstawiciele przemysłu, problem został w dużej mierze rozwiązany. Ze wspomnianego raportu wynika bowiem, że aż 70% młodych Chińczyków spędza przy grach online mniej niż 3 godziny w tygodniu. Ponadto 86% rodziców jest zadowolonych z wpływu nowych regulacji na ich dzieci. Zadowolenie to jest w pełni zrozumiałe. Tencent, lider na chińskim rynku gier poinformował, że ilość czasu, jaką łącznie przy grach wideo spędzają nieletni z Państwa Środka, spadła aż o 92%.
      Rządowe regulacje nie dotyczyły zresztą wyłącznie operatorów gier online. Spore ograniczenia nałożono na całą branżę. Na wydanie nowych gier trzeba mieć zgodę rządu, władze w Pekinie zakazały produkcji gier zawierających przemoc, wychwalających bogactwo czy zawierających treści związane z kultem celebrytów.
      Ograniczenia doprowadziły do tego, że w roku 2022 – po raz pierwszy od 2003 roku, od kiedy prowadzone są statystyki – doszło do skurczenia się chińskiego rynku gier wideo. Rynkowa wartość liderów rynku, jak Tencent Holdings czy NetEase Inc, spadła o ponad połowę. Tym bardziej, że pomiędzy sierpniem 2021, a marcem 2022 rząd nie zatwierdził żadnego nowego tytułu. Jednak w ciągu ostatnich miesiącach widać wyraźną zmianę. Władze wyraźnie poluzowały swoją politykę. W grudniu ubiegłego roku, po raz pierwszy od 18 miesięcy, na chiński rynek dopuszczono zagraniczne tytuły i to od razu 44. Analitycy spodziewają się, że w bieżącym roku władze w Pekinie zezwolą w sumie na sprzedaż 800–900 nowych tytułów gier. To natychmiast odbiło się na wycenie rynkowych liderów, których akcje w dużej mierze odrobiły straty z 2022 roku.
      Dane wskazują jednak, że chińska populacja graczy pozostała stabilna. Pomiędzy rokiem 2021 a 2022 zmniejszyła się ona jedynie o 0,33% i wynosi obecnie 664 miliony.
      W kontekście tak olbrzymiej liczby osób sięgających po gry wideo warto wspomnieć, że problem spędzania dużej ilości czasu przy elektronicznej rozrywce, czy wręcz uzależnień, wbrew pozorom wcale nie musi dotyczyć najmłodszych. Z badań przeprowadzonych przez firmę ExpressVPN wynika, że osoby w wieku 20–40 lat nie tylko częściej niż nastolatki grają w gry wideo, ale też odczuwają z nimi silniejszy związek emocjonalny. Z ankiety przeprowadzonej na 2000 graczy z USA i Wielkiej Brytanii wynika, że młodzi dorośli i nastolatki spędzają mniej czasu, niż osoby starsi. O ile bowiem wśród osób w wieku 30–40 lat do codziennego grania przyznało się 68% ankietowanych, to wśród dwudziestolatków odsetek ten wynosił 58%. Równie zaskakujący może być fakt, że choć osoby w wieku 46–55 lat rzadziej niż młodsi grają codziennie, to częściej zdarza im się zarywać noce przy grze. W tej grupie wiekowej jest też najwyższy odsetek osób, które spędzają na graniu więcej niż 24 godziny w tygodniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie NASA rozpoczęli naprawę miejsca wycieku wodoru i mają nadzieję, że misja Artemis I będzie mogła wystartować już 23 września. Podczas gdy Amerykanie, nie bez przeszkód, dokonują kolejnych kroków w dziedzinie podboju kosmosu, dystans do nich starają się nadrobić Chińczycy. Ich ambity program związany z Księżycem szybko posuwa się naprzód. Na rok 2024 zaplanowali misję Chang'e-6 i chcą, jako pierwsi w historii, przywieźć próbki z niewidocznej z Ziemi strony Srebrnego Globu.
      Państwo Środka ma podstawy do optymizmu. W 2019 roku w ramach misji Chang'e-4 przeprowadzili pierwsze w historii lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca. Było to możliwe dzięki wcześniejszemu umieszczeniu satelity komunikacyjnego w punkcie L2 (punkcie Lagrange'a) systemu Ziemie-Księżyc. Satelita tan przekazywał sygnały między Chang'e-4 a Ziemią.
      Rok później z powodzeniem przeprowadzili misję Chang'e-5 w ramach której na Ziemię zostały przywiezione pierwsze od ponad 40 lat próbki materiału z Księżyca. Misja była bardzo skomplikowana. Wykorzystano podczas niej orbiter, lądownik, pojazd startujący z powierzchni Srebrnego Globu oraz kapsułę powracającą z próbkami na Ziemię. Pekin przeprowadził automatyczne dokowanie na orbicie Księżyca, dzięki czemu można było przetestować technologie potrzebne podczas planowanej przed końcem dekady misji załogowej na Srebrny Glob.
      Misja Chang'e-6 ma wyląować w Basenie Biegun Południowy - Aitken. To największy krater uderzeniowy. Jest tak wielki, że mogą znajdować się tam skały pochodzące z głębokości dziesiątków kilometrów. Ponadto przed trzema laty naukowcy z Baylor University zidentyfikowali pod kraterem tajemniczą masę. Może to być pozostałość po asteroidzie, której uderzenie utworzyło krater. Przywiezione stamtąd próbki mogłyby dać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących ewolucji Srebrnego Globu.
      Również na rok 2024 zaplanowana jest misja Chang'e-7. Ma ona lądować w okolicy, w której może też w przyszłości lądować załogowa misja Artemis 3. Celem tej misji będzie badanie zacienionych kraterów, w którym może znajdować się zamarznięta woda. Trzy lata później na Księżycu ma lądować Chang'e-8. Będzie ona prowadziła eksperymenty związane z wykorzystaniem miejscowych zasobów przez przyszłe misje załogowe.
      Żeby spełnić te ambitne zamierzenia Chiny potrzebują potężniejszych rakiet. W planach jest przygotowanie statku kosmicnego złożonego z trzech stopni głównych rakiety Long March 5 i poprawienie wydajności silników. Ma powstać rakieta zdolna do zabrania w okolice Księżyca ładunku o masie 27 ton. To mniej więcej tyle, co obecne możliwości SLS wykorzystywanej w programie Artemis. Przed rokiem 2030 mają się odbyć dwa loty takiej rakiety.
      Jeśli jednak Chiny myślą o budowie infrastruktury na Księżycu, Państwo Środka będzie potrzebowało potrzebowało znacznie potężniejszego pojazdu kosmicznego. Long March 9 ma być w stanie zabrać w podróż do Księżyca 50 ton ładunku. Jej zbudowanie będzie wymagało od chińskich inżynierów dokonania olbrzymich postępów technologicznych oraz wzniesienia nowego kompleksu startowego. Amerykanie zapowiadają, że rakietę zdolną do wyniesienia na Księżyc ponad 46 ton ładunku będą mieli w roku 2026. Chińczycy na Długi Marsz 9 będą musieli poczekać jeszcze wiele lat, ale Państwo Środka szybko nadrabia zaległości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chiny doświadczają fali upałów, która ma olbrzymi wpływ na ludzi, rolnictwo i przemysł. Największe chińskie jezioro, zwykle pełne wody o tej porze roku, skurczyło się do 20% swojej powierzchni, upały niszczą uprawy, a z braku elektryczności zamykane są fabryki. Chiny doświadczają najdłuższej i najcieplejszej fali upałów od czasu, gdy w 1961 roku zaczęto dokonywać pomiarów w skali całego kraju. A historyk pogody, Maximiliano Herrera, twierdzi, że to najpotężniejsza fala upałów zanotowana gdziekolwiek na świecie.
      Rekordy ciepła zostały pobite w wielu miejscach Państwa Środka, jednak z największym problemem musieli zmagać się mieszkańcy 22-milionowego Chongqingu. Przed 8 dniami, 18 września, temperatura sięgnęła tam 45 stopni Celsjusza. Nigdy wcześniej, poza pustyniami prowincji Sinciang, nie notowano w Chinach tak wysokiej temperatury. Dotychczasowy chiński rekord ciepła wynosił 43,7 stopni Celsjusza. Co więcej, przez kolejne dwie doby temperatura w Chongqingu nie spadła poniżej 34,9 stopnia, co stanowi rekord sierpniowego minimum w Chinach.
      To, co dzieje się w Chinach, to połączenie najbardziej intensywnych i najbardziej długotrwałych upałów obejmujących olbrzymi obszar. Herrera, który monitoruje ekstrema temperaturowe na świecie mówi, że to bezprecedensowa sytuacja.
      Państwo Środka doświadcza suszy, przez którą spadły poziomy rzek, a 66 z nich całkowicie wyschło. Poziom wody w Jangcy jest w niektórych miejscach najniższy od 1865 roku, kiedy to zaczęto dokonywać regularnych pomiarów.
      Spadek poziomu rzek oznacza problemy z produkcją energii z hydroelektrowni. Dotknęło to szczególnie prowincji Syczuan, w której znajduje się Chongqing. Prowincja ta aż 80% energii pozyskuje z hydroelektrowni. Spadek produkcji energii oznaczał konieczność zamknięcia dziesiątek fabryk. Susza zniszczyła też kilkadziesiąt tysięcy hektarów upraw i uszkodziła kilkaset tysięcy. Wielu mieszkańców chroni się przed upałem w... tunelach metra.
      Niedobory energii z elektrowni wodnych to poważny długoterminowy problem. Chiny bardzo intensywnie rozwijają odnawialne źródła energii i mają ambitne plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. Na długo zanim zaczęto inwestować w energetykę wiatrową i słoneczną, Chiny rozbudowały system mniejszy i większych elektrowni wodnych. Wiele firm pobudowało swoje zakłady w prowincji Syczuan, by korzystać z taniej energii z hydroelektrowni. Prowincja dotychczas mogła polegać na tym źródle energii tak bardzo, że jej nadmiar był wysyłany do innych regionów kraju.
      Teraz sytuacja uległa zmianie. Zmniejszenie produkcji z hydroelektrowni, które w ubiegłym roku dostarczyły Chinom aż 15% energii, spowodowało, że produkcję zwiększyły elektrownie węglowe. To zaś wiąże się ze zwiększeniem emisji gazów cieplarnianych, a zatem grozi dalszą destabilizacją klimatu. A to w wyniku tej właśnie destabilizacji Chiny doświadczają bezprecedensowej – trwającej już ponad 70 dni – fali upałów. Część specjalistów już wyraża obawy, że sytuację tę spróbują wykorzystać menedżerowie elektrowni węglowych, by przekonać władze do zmiany planów przekształcenia chińskiej energetyki w niskoemisyjną.
      Z drugiej jednak strony powtarzające się w ostatnich latach fale upałów i susze, przeplatane gwałtownymi powodziami, spowodowały, że w oficjalnej retoryce chińskich władz otwarcie zaczęto łączyć te zjawiska ze zmianami klimatu i antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych. Władze Państwa Środka zapowiadają, że szczyt emisji dwutlenku węgla zostanie osiągnięty przed rokiem 2030, a później nastąpi jej spadek. Dlatego też Chiny są światowym liderem pod względem tempa przyłączania mocy z instalacji słonecznych i wiatrowych. W pierwszym kwartale bieżącego roku Chiny zainwestowały 4,3 miliarda dolarów w samą tylko energetykę słoneczną. To niemal 3-krotny wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Do roku 2025 Chiny chcą dwukrotnie zwiększyć produkcję energii ze Słońca i wiatru. Jeśli to się uda, to odnawialne źródła będą zapewniały Chinom 33% energii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad dwóch latach prac obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły CHIPS and Science Act, ustawę, która ma zachęcić do inwestycji w amerykański przemysł półprzewodnikowy. Przewiduje ona wydatkowanie z budżetu federalnego 52 miliardów USD w ciągu pięciu lat i zezwala na udzielenie 25-procentowej ulgi podatkowej na budowę lub rozbudowę zakładów produkujących półprzewodniki lub urządzenia do ich wytwarzania. Ustawa to część pakietu o wartości 280 miliardów dolarów, który ma zwiększyć konkurencyjność USA na polu nowych technologii.
      Ze wspomnianych 52 miliardów dolarów 39 miliardów przeznaczono na granty na budowę nowych fabryk, 11 miliardów trafi do federalnych programów badawczych zajmujących się półprzewodnikami, a 2 miliardy zostanie wydatkowane na projekty obronne związane z mikroelektroniką. Dodatkowo 200 milionów dolarów otrzyma Narodowa Fundacja Nauki, a pieniądze te mają zostać przeznaczone na promowanie wzrostu siły roboczej w przemyśle półprzewodnikowym. Departament Handlu ocenia, że do roku 2025 USA będą potrzebowały dodatkowych 90 000 osób pracujących w tym przemyśle. Twórcy ustawy przeznaczyli też 500 milionów dolarów na koordynację z zagranicznymi partnerami rządowymi rozwoju technologii bezpieczeństwa informatycznego, telekomunikacyjnego, działań na rzecz łańcucha dostaw w przemyśle półprzewodnikowym, w tym na rozwój bezpiecznych technologii komunikacyjnych, półprzewodnikowych i innych.
      Eksperci mówią, że ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na rozwój przemysłu półprzewodnikowego w USA. Zwracają uwagę przede wszystkim na ulgę podatkową, dzięki której warunki budowy fabryki półprzewodników w USA będą podobne, jak budowa za granicą. Ustawa nie tylko ma stworzyć wiele dobrze płatnych miejsc pracy czy zapobiec w USA niedoborom półprzewodników, których cały świat doświadczył w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo. Obecnie 90% najbardziej zaawansowanych półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie. Chiny uznają ten kraj za swoją zbuntowaną prowincję i ciągle grożą jej „odzyskaniem”. Dlatego też Państwo Środka z uwagę przygląda się wojnie na Ukrainie. Jeśli Zachód dopuści, by Rosja podbiła Ukrainę, może to zachęcić Chiny do ataku na Tajwan. Nawet jeśli taki atak by się nie powiódł, mógłby on wywołać długotrwałe problemy z dostawami półprzewodników.
      Wielcy producenci już od pewnego czasu zwiększają swoją obecność w USA. GlobalFoundries rozbudowuje kosztem 1 miliarda USD swoje zakłady w Malcie w stanie Nowy Jork, TSMC buduje kosztem 12 miliardów dolarów fabrykę w Arizonie, samsung planuje wydać 17 miliardów USD na fabrykę w pobliżu Austin i zapowiada, że w przyszłości może zainwestować w USA nawet 200 miliardów dolarów. Intel zapowiedział budowę fabryki w Ohio. Firma chce na nią wydać 20 miliardów USD, ale mówi wprost, że wielkość inwestycji będzie zależna od dofinansowania na podstawie CHIPS Act. Koncern zapowiedział też, że – przy odpowiednim wsparciu rządowym – jest gotów zainwestować kolejnych 100 miliardów USD w ciągu najbliższych 10 lat.
      Ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na innowacje w USA, mówi Russell T. Harrison, dyrektor amerykańskiego oddziału Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników, który od początku był zaangażowany w prace nad tym aktem prawnym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...