Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Z badań międzynarodowego operatora telefonii komórkowej T-Mobile wynika, że znacznie wzrosła liczba mężczyzn, którzy wkładają wiele uczucia w pisanie SMS-ów i nawet wiadomości do znajomych oraz przyjaciół tej samej płci kończą wirtualnym pocałunkiem (x). Zjawisko to rozpowszechniło się na tyle, że zaczęto mówić o nowym pokoleniu – metrotekstualistach, co nie bez powodu kojarzy się z opisanym po raz pierwszy przez Marka Simpsona metroseksualistą.

Analiza odpowiedzi ujawniła, że aż 22% panów regularnie włącza całusy do SMS-ów przeznaczonych dla przyjaciół płci męskiej. Metrotekstualność jest najbardziej rozpowszechniona wśród osób w wieku 18-24 lat. Tutaj aż 75% mężczyzn systematycznie zamieszcza iksy w treści wiadomości, a 48% przyznaje, że praktyka ta stała się czymś powszednim wśród ich znajomych. Dwadzieścia trzy procent przedstawicieli tej grupy wiekowej dopuszcza wirtualne pocałunki nawet w ramach wymiany SMS-ów pomiędzy ludźmi niebędącymi bliskimi przyjaciółmi.

Tego typu zwyczaje upowszechniły się również wśród starszych mężczyzn: jeden na 10 panów powyżej 55. roku życia także kończy wiadomość do kolegi całusem.

Co ważne, podpisy odzwierciedlają pewną modę. Wg 52% respondentów, na oznaczenie pocałunku powinno się używać małej litery "x". Za wielką opowiada się jedynie 17%, a jedna osoba na trzy nie poprzestaje na jednej literze, rozmnażając cmoknięcia do wersji "xxxx".

Psycholog kliniczny Ron Bracey podkreśla, że od wieków mężczyzn cechowała rezerwa emocjonalna. Upowszechnienie telefonów komórkowych i serwisów społecznościowych oznacza, że większa część komunikacji odbywa się na poziomie niewerbalnym i przez to wydaje się, że panom łatwiej jest dzielić się uczuciami z innymi, zwłaszcza z przyjaciółmi płci męskiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Upowszechnienie telefonów komórkowych i serwisów społecznościowych oznacza, że większa część komunikacji odbywa się na poziomie niewerbalnym

 

Czy przypadkiem nie jest na odwrót? Wprowadzenie wirtualnych całusów i innych symboli, zwanych emotikonami, emotkami itd. służy właśnie stworzeniu choćby namiastki komunikacji niewerbalnej, która jest zatracana w systemie technicznie przystosowanym wyłącznie do komunikacji werbalnej (w tym sensie, że możemy jedynie czytać tekst - nie widząc wyrazu twarzy, postawy ciała, nie słysząc tonu głosu..).

Zatem wprowadzenie portali społecznościowych i telefonii komórkowej powoduje raczej, że większość informacji musi być przekazana werbalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że internet i smsy to komunikacja wręcz czysto werbalna. Może autorowi chodziło o komunikację, em, „wokalną”?

 

Poza tym, może trochę à propos, najnowsze badania, wbrew próbom demonizowania sieci, sugerują, że Internet nie powoduje izolacji społecznej, a nawet jest wręcz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W życiu bym nie pomyślał, że x może oznaczać całusa w sms'ie. Zawsze myślałem, że :* oznacza buziaka.

Ech... chyba jestem już za stary i nie znam się na aktualnych trendach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inhet, po części się z Tobą zgodzę. Ale zauważ, że nacisk w definicji położony jest na kod, czyli język. Sednem komunikacji werbalnej są słowa, które można przekazać również za pomocą tekstu. I w tym sensie łączność elektroniczna pozwala na komunikację werbalną. Owszem, do przekazu dołączana jest również modulacja głosu itd. Ale zwróć uwagę, że emotikony powstały dlatego, że za żadne skarby nie da się (poza wideokonferencją i to na światłowodzie chyba, żeby dobry framerate był) przekazać przy użyciu technologii elektronicznej (czyli w zasadzie tylko słów) mimiki twarzy, postawy ciała, gestykulacji.

 

Technicznie masz rację, wziąłem pod uwagę tylko jeden z dwóch aspektów przekazu werbalnego. Ale nie odczytałeś idei mojej wypowiedzi - sednem przekazu werbalnego jest właśnie język, słowa. Bo inaczej można by tylko wyć i pomrukiwać, starając się wyrazić swój stan emocjonalny - ale nie byłby to skodyfikowany system abstrakcyjnych pojęć.. I w tym sensie modulacja głosu nie jest wg mnie przekazem werbalnym - ponieważ sposób przekazania informacji tą techniką jest bliższy przekazom niewerbalnym - ułożeniu ciała, mimice twarzy itd ;)

 

-----------

 

@mrpumpkin: zgadzam się, choć spotkałem się z buziakiem postaci :x  - ale nigdy jako pojedynczy x. Hehe, wychodzi że starzeję się już, mimo że jescze 25 lat nie mam :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja intuicja: Coś werbalnego kojarze z dźwiękiem, więc napisy odpadają. Intuicja mówi, że słowo: werbalnie jest starsze od pierwszych telefonów. Niech mi nikt nie mówi, że słowa w telefonie starym-kablowym lub komórce nie są zniekształcone(szumy+kompresja). Intuicja mówi: taki zmodowany głos jest nienaturalny i z długo istniejącym słowem "werbalnie" -nie ma związku.

-----------------------

btw: Emoty, nic oddają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ze slownik-online.pl :

 

verbum łac., gram. czasownik; słowo.

 

Zatem przekaz werbalny, biorąc pod uwagę etymologię, odnosi się do przekazu za pomocą słów - nie jest powiedziane czy pisanych czy mówionych. Wiadomo, że najpierw powstała mowa, a dopiero potem pismo, ale sednem jest słowo - czyli umowny kod ustalony przez ludzi dla nazywania określonego przedmiotu, czynności, stanu.

 

Ton głosu nie jest tak ściśle ustalony, podobnie jak gestykulacja czy postawa ciała - dlatego traktuje się je jako przekaz niewerbalny. Ponieważ są interpretowane na innym poziomie - bardziej podświadomym, instynktownym.

 

Przekaz tekstowy zawiera wszystkie słowa, jakie można zawrzeć w przekazie mówionym. Nie zawiera natomiast elementów niewerbalnych. Dlatego raczej kwalifikowałbym go do przekazu werbalnego - mimo że nie mamy do czynienia z głosem.

 

Uważam, że argumentuję poprawnie ;) Zaproponujcie inną argumentację, jeśli uważacie że tekst należy do przekazu niewerbalnego (czyli takiego jak na przykład mowa ciała).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że argumentuję poprawnie ;) Zaproponujcie inną argumentację, jeśli uważacie że tekst należy do przekazu niewerbalnego (czyli takiego jak na przykład mowa ciała).

ja jednak użyję kontrargumentacji: słowo to nie wyraz :P

HA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

werbalizm objaśnianie, nauczanie czysto słowne, nie poparte doświadczeniem, dowodami, faktami, konkretami; pustosłowie, czcze, jałowe, akademickie rozprawianie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakim prawem oni analizują treść wysyłanych przeze mnie smsów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, faktycznie nie doczytałem, zwracam honor ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby mi ktoś wysłał :x to pomyślałbym prędzej, że chodzi o 'usta na kłódkę', że niby zaklejone taśmą czy coś ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
można by tylko wyć i pomrukiwać, starając się wyrazić swój stan emocjonalny

Jeśli pominąć popularne „przecinki” i słowa uniwersalne (które znaczą wszystko) to tak porozumiewają się dresiarze pod moim oknem. Czy to jest jeszcze komunikacja werbalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jeśli pominąć popularne „przecinki” i słowa uniwersalne (które znaczą wszystko) to tak porozumiewają się dresiarze pod moim oknem. Czy to jest jeszcze komunikacja werbalna?

Jeżeli już z kilometra widzisz, że dresiarz chce ci porachować kości, to zdecydowanie już niewerbalna. Werbalna natomiast była by, gdyby dres elokwentnie powiedział ci "teraz ci przyłożę" następnie to czyniąc.

 

ps. ponoć jeżeli komuś, stojącemu przed tobą  rozszerzą się nozdrza możesz zacząć wykonywać unik - chce ci rozkwasić twarz... (przykład komunikacji niewerbalnej z książki Joe Navarro, Phil Hellumth Presents Read Em and Reap)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie pisałem o gestykulacji i języku ciała, a o pochrząkiwaniu i postękiwaniu. Czy to jest komunikacja werbalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam że raczej nie - do momentu, dopóki każdy z dźwięków nie będzie miał w miarę sprecyzowanego znaczenia (czyli np na ogół jedno, ale maksymalnie trzy znaczenia - tak jak to jest w normalnym języku ;)  ).

 

I tu słuszna uwaga - że niektórym komunikacja werbalna jest niepotrzebna, bo zbyt mózg obciąża..  Przerażające tylko, że istnieje coś takiego w teoretycznie cywilizowanym kraju :/

 

Ja na przykład nie mogę przeżyć, jeśli moja wypowiedź nie zaznacza odwołania się do mojego zdania ('moim zdaniem', 'uważam że', 'wydaje mi się'), nie rozważa przynajmniej dwóch punktów widzenia, popartych w miarę możliwości argumentami oraz jeśli nie zawiera podsumowania wypowiedzi.

 

Czyli w praktyce odpowiedź na jakąkolwiek kwestię wymaga ode mnie sklecenia przynajmniej 3-4 zdań. Dopiero wtedy mogę czuć, że względnie precyzyjnie przekazałem to, co miałem na myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
odpowiedź na jakąkolwiek kwestię wymaga ode mnie sklecenia przynajmniej 3-4 zdań. Dopiero wtedy mogę czuć, że względnie precyzyjnie przekazałem to, co miałem na myśli.

to wcale nie musi byc atut. wiecej nie zawsze oznacza lepiej  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
raczej nie - do momentu, dopóki każdy z dźwięków nie będzie miał w miarę sprecyzowanego znaczenia (czyli np na ogół jedno, ale maksymalnie trzy znaczenia

No to popularne k***a, pie***lić i podobne nie zaliczają się do komunikacji werbalnej. ;) Tak właśnie myślałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ton głosu nie jest tak ściśle ustalony, podobnie jak gestykulacja czy postawa ciała - dlatego traktuje się je jako przekaz niewerbalny. Ponieważ są interpretowane na innym poziomie - bardziej podświadomym, instynktownym.

Przy gestykulacji zapomniałeś o języku migowym - jest to nadal gestykulacja, ale czy nie będzie przekazem werbalnym ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wmyśl definicji jaką ja określałem będzie to w zasadzie przekaz werbalny - ponieważ dany gest symbolizuje konkretne pojęcie lub słowo a nie jest to nerwowe chaotyczne machanie rękoma ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z sekundowym naliczaniem teraz to lepiej opłaca się zadzwonić i komunikacja szybsza + sprawniejsza = mniejsze koszty! To tak jak podstarzały DDA drażniący niskich nakoksowanych lovelass'ów (wszyscy pod wpływem alkoholu) co kończy się lub nie pijatyką. Można budować marne zdania z podtekstem seksualnym czy uwodzenie mającym oczywiście charakter rozpłodowy (marionetki w łapskach ewolucji). Łączenie pica alkoholu z fazą oralną też jest głupotą - przecież można sobie wstrzyknąć alkohol w żyły, bądź zrobić dziurę w brzuchu i żołądku dawkując sobie alkoholek niczym z kroplówki noszonej jako baniak na plecach.

Proponuję zrobić więcej ankiet na kopalni wiedzy układanych niekoniecznie przez nałokowców (byle były odkrywcze).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młodzi mężczyźni o dość wysokich dochodach są grupą najbardziej podatną na manipulacje za pomocą pseudoprofesjonalnego pustosłowia dotyczącego finansów. Badamy proces decyzyjny dotyczący spraw finansowych. Wiele osób uważa, że ekonomia i rynki kapitałowe są trudne do zrozumienia. Mamy tam do czynienia z pozornie imponującą terminologią, pełną żargonu i sloganów, których w pełni nie rozumiemy, mówi profesor Gustav Tinghög z Uniwersytetu w Linköping.
      Obiektem badań były manipulacje za pomocą profesjonalnie brzmiącego pustosłowia. Niekoniecznie jest ono nieprawdziwe, ale składa się z luźno powiązanych terminów, które brzmią profesjonalnie i znacząco. W rzeczywistości takie pustosłowie nic nie znaczy. Służy ono jedynie zmyleniu słuchacza.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że osoby podatne na takie pustosłowie mają mniej analityczne umysły i niższą inteligencję słowną. Takie osoby często wierzą w nieprawdziwe informacje i teorie spiskowe. Badania wykazały też, że osoby potrafiące dobrze wylewać z siebie takie pustosłowie są postrzegane jako bardziej inteligentne od innych. To akurat najczęściej jest prawdą.
      Gustav Tinghög. Daniel Västfjäll i Mario Kienzler skupili się na pustosłowiu dotyczącym finansów. Na przekazach brzmiących profesjonalnie, które jednak są całkowitym nonsensem. Wyniki swoich badań opublikowali właśnie w Journal of Behavioral and Experimental Finance. Uczeni skonstruowali specjalną skalę, na której badani mieli oceniać znaczenie zdań będących zarówno całkowitym nonsensem, jak i cytatami ze zdobywców Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii. W ten sposób naukowcy sprawdzali zdolność badanych do odróżnienia sensownego przekazu ekonomicznego od pustosłowia.
      Badania przeprowaono na ponad 1000 osobach, a każda z nich miała ocenić wypowiedzi dotyczące produktów i usług finansowych, takich jak inwestycje, pożyczki czy zarządzanie pieniędzmi. Uczestników pytano m.in. czy oceniane przez nich zdania zawierają prawdę czy kłamstwo.
      Okazało się, że grupą najbardziej podatną na manipulacje dotyczące finansów są młodzi dobrze zarabiający mężczyźni. Przeceniają oni bowiem swoją wiedzę na temat finansów. Z kolei grupą, która najlepiej potrafiła wyłapać manipulacje i pustosłowie dotyczące finansów były starsze kobiety o niższych dochodach. One bowiem nie przeceniały swojego doświadczenia w finansach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Pompejach dokonano kolejnego fascynującego odkrycia. Tym razem są nim niemal idealnie zachowane szczątki dwóch mężczyzn – najprawdopodobniej niewolnika i jego pana. Naukowcy sądzą, że obaj zginęli podczas próby ucieczki. Ich szczątki znaleziono w willi na obrzeżach Pompejów.
      Najprawdopodobniej mężczyźni przeżyli pierwszą erupcję Wezuwiusza, która pokryła miasto grubą warstwą popiołu. Zginęli następnego dnia, gdy miasto zniszczyła lawina piroklastyczna. Obaj leżeli blisko siebie, a ich zwłoki znaleziono w miejscu, w którym odkryto stajnię ze zwłokami generalskich koni.
      Zdaniem ekspertów młodszy z mężczyzn liczył sobie 18–25 lat. Niektóre kręgi miał skompresowane, co wskazuje, że wykonywał pracę fizyczną. Był robotnikiem lub niewolnikiem. Starszy mężczyzna, w wieku 30–40 lat, był silniej zbudowany. Obaj zginęli w korytarzu willi. Naukowcy mają nadzieję, że kolejne wykopaliska pokażą, gdzie mężczyźni zmierzali i jaką rolę odgrywali w eleganckiej willi.
      W ciągu ostatnich kilku lat w Pompejach dokonano fascynujących odkryć. Znaleziono m.in. mężczyznę, którego mózg zamienił się w szkło,  zwłoki 2 kobiet i 3 dzieci czy inskrypcję wskazującą, że Pompeje zostały zniszczone później, niż dotychczas sądzono.
      Ruiny Pompejów zostały odkryte w XVI wieku, a wykopaliska rozpoczęto w 1748 roku. Dotychczas znaleziono ponad 1500 ludzkich zwłok. Szacuje się, że erupcja Wezuwiusza zabiła około 2000 mieszkańców Pompejów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mężczyźni stanowią większe zagrożenie na drogach niż kobiety, a pojazdami nieproporcjonalnie zagrażającymi innym uczestnikom drogi są motocykle. Takie wnioski płyną z badań opublikowanych na łamach British Medical Journal. Badania te, w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych, brały pod uwagę nie tylko sposób korzystania z drogi, ale też rodzaj pojazdu, jakim się poruszamy liczbę przebytych kilometrów.
      Ryzyko związane z ruchem drogowym jest zwykle oceniane w przeliczeniu na mieszkańca danego kraju. Jednak w ostatnim czasie coraz częściej zbiera się dane, które pozwalają obliczyć ryzyko w zależności od liczby przejechanych kilometrów czy czasu podróży. To zaś pozwala specjalistom na dokonywanie bardziej szczegółowych ocen, związanych z wykorzystaniem konkretnego środka transportu.
      Rachel Aldred i Rob Johnson z University of Westminster oraz Christopher Jackson i James Woodcock z University of Cambridge postanowili szczegółowo sprawdzić zagrożenie, jakie na drogach Anglii stanowią różne kategorie kierowców oraz różne pojazdy.
      W podsumowaniu badań [PDF] czytamy, że w przeliczeniu na każdy przejechany kilometr, autobusy i ciężarówki stwarzają największe ryzyko spośród samochodów dla innych użytkowników drogi, a rowery stanowią najmniejsze ryzyko. Motocykle stwarzają zaś znacząco większe ryzyko niż samochody. Ryzyko zgonu innych użytkowników drogi stwarzane na każdy kilometr przejechany przez samochody osobowe i furgonetki jest większe na drogach wiejskich. Generalnie, ryzyko jest większe na większych drogach, co sugeruje związek ryzyka z prędkością. Nie dotyczy to jednak ciężarówek. Mężczyźni stwarzają większe zagrożenie niż kobiety, z wyjątkiem sytuacji, w której kierują autobusami. Mężczyźni są też nadreprezentowani jako kierowcy pojazdów stwarzających większe ryzyko.
      Autorzy badań oceniali ryzyko dla innych użytkowników drogi stwarzane przez rowery, samochody osobowe (w tym taksówki), furgonetki, autobusy, ciężarówki i motocykle. Uwzględniali przy tym płeć kierowcy oraz rodzaj drogi. Drogi zostały podzielone na główne w obszarach miejskich, boczne w obszarach miejskich, główne w obszarach pozamiejskich, boczne w obszarach pozamiejskich oraz niesklasyfikowane. Ryzyko zgonu szacowano w przeliczeniu na każdy miliard kilometrów. Wykorzystano dane dotyczące wypadków na terenie Anglii w latach 2005–2015. Jako, że szacowano ryzyko stwarzane dla innych użytkowników drogi, z danych tych usunięto informacje o 24% wypadków, w których zaangażowanych był wyłącznie pojazd sprawcy oraz o 3% wypadków, gdzie nie określono rodzaju pojazdu sprawcy.
      W zestawie analizowanych danych większość informacji (85% wszystkich poszkodowanych i 75% ofiar śmiertelnych) przypadało na kolizje dwóch pojazdów. W takim wypadku ofiary przypisywano drugiemu z pojazdów. Na przykład jeśli doszło do kolizji samochodu i roweru, w której ranni zostali i kierujący rowerem i kierujący samochodem, wówczas rannego rowerzystę przypisywano do ryzyka stwarzanego dla innych uczestników drogi przez samochód, a rannego kierowcę – do ryzyka stwarzanego dla innego uczestnika drogi przez rower.
      Jeśli w kolizji brało udział więcej pojazdów podobnej wielkości, poszkodowanych przypisywano losowo do każdego z pojazdów. Gdy zaś było więcej pojazdów o różnej wielkości, każdego z poszkodowanych przypisywano do ryzyka stwarzanego przez największy z pojazdów.
      W analizie nie uwzględniono autostrad, gdyż tam nie jest dopuszczalny ruch pieszych ani wielu rodzajów pojazdów.
      W sumie naukowcy mieli więc do przeanalizowania wypadki, w których zginęło 14 425 osób (to 69% wszystkich wypadków śmiertelnych w badanym okresie), w tym 4509 pieszych. Uczeni mieli do dyspozycji informacje o liczbie kilometrów przejeżdżanych w Anglii przez poszczególne typy pojazdów, informacje o podziale płci wśród posiadaczy praw jazdy, o kategoriach praw jazdy wydanych kobietom i mężczyznom itp. itd. Na przykład, jako że kobiety stanowią 4% posiadaczy praw jazdy upoważniających do kierowania pojazdami o ładowności powyżej 3500 kg, badacze przyjęli, że kobiety odbywają 4% podróży takimi pojazdami.
      Z analizy dowiadujemy się, że samochody osobowe można powiązać z 66% ofiar śmiertelnych na drogach, ciężarówki z 16,5%, furgonetki z 9%, autobusy z 5,3%, motocykle z 2,3%, a rowery z 0,4%. Widoczne są różnice w proporcjach w zależności od rodzaju drogi. Na przykład na dużych drogach pozamiejskich ciężarówki są powiązane z 23,6% ofiar śmiertelnych. Z kolei autobusy powiązano z 9,3% ofiar śmiertelnych na dużych drogach miejskich i z 7,8% ofiar śmiertelnych na podrzędnych drogach miejskich.
      Okazuje się, że na wszystkich rodzajach dróg autobusy są powiązane z 19,2 wypadkami śmiertelnymi na każdy miliard kilometrów. Dla ciężarówek jest ot 17,1 zgonów na miliard kilometrów. Motocykle, pomimo ich niewielkich rozmiarów, są powiązane z 7,6 zgonów na miliard kilometrów. Z kolei samochody, które powodują najwięcej zgonów, można powiązać z 3,3 zgonów wśród innych użytkowników dróg na każdy miliard kilometrów. Furgonetki to 2,6 zgonów, a rowery to 1,1 zgonu.
      Ryzyko znacznie się różni w zależności od typu drogi. Samochody ciężarowe stwarzają znaczne, podobne, ryzyko na wszystkich rodzajów dróg. Jednak już w innych typach pojazdów widać różnice. Motocykle stwarzają trzykrotnie większe ryzyko na dużych drogach miejskich niż na podrzędnych drogach miejskich. Podobny wzorzec widoczny jest w przypadku autobusów. Tutaj każde miliard kilometrów przejechanych na dużych drogach miejskich jest powiązane z dwukrotnie większą liczbą zgonów wśród innych uczestników ruchu niż miliard kilometrów przejechany na podrzędnych drogach miejskich.
      W przypadku rowerów ryzyko na dużych drogach pozamiejskich jest znacznie wyższe niż dla wszystkich innych typów dróg. W przypadku samochodów osobowych, furgonetek i rowerów ryzyko jest generalnie wyższe na drogach poza miastami niż w miastach.
      Naukowcy przedstawili też dane dotyczące osób rannych w wypadkach, jednak są to dane mniej wiarygodne, gdyż większość wypadków z rannymi nie jest zgłaszanych na policję. Obowiązek taki dotyczy tylko wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
      Okazuje się też, że mężczyźni stwarzają większe zagrożenie na drogach niż kobiety. W przypadku samochodów osobowych i furgonetek kierowanych przez mężczyzn zagrożenie zgonem dla innych uczestników drogi jest 2-krotnie większe niż w przypadku tych samych pojazdów kierowanych przez kobiety. Jeśli zaś mężczyźni siadają za kierownicę ciężarówki, to na każdy miliard kilometrów stwarzają oni 4-krotnie większe zagrożenie niż w przypadku kobiet. Jeszcze gorzej jest w przypadku motocykli. Tutaj ryzyko stwarzane dla innych uczestników drogi przez mężczyzn jest aż 10-krotnie wyższe, niż gdy motocyklem kieruje kobieta.
      Kobiety i mężczyźni kierujący rowerami i autobusami stwarzają dla innych porównywalne ryzyko na każdy miliard kilometrów.
      Ogólnie rzecz biorąc z badań wynika, że autobusy i ciężarówki stwarzają na drogach znacząco większe zagrożenie niż samochody osobowe i furgonetki. Ryzyko stwarzane przez motocykle plasuje się pomiędzy ciężarówkami/autobusami a osobówkami/furgonetkami, co, biorąc pod uwagę wielkość motocykli oznacza, że stwarzają one nieproporcjonalnie duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Najmniejsze zagrożenie stwarzają rowery.
      Większe drogi wiążą się z większym zagrożeniem, ale nie dotyczy to ciężarówek. Mężczyźni stwarzają od 2 do 4 razy większe zagrożenie na drogach niż kobiety, ale i tutaj są dwa wyjątki – autobusy gdzie zagrożenie jest podobne i motocykle, gdzie zagrożenie stwarzane przez mężczyzn jest znacznie wyższe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psycholodzy z zespołu prof. Clausa-Christiana Carbona z Uniwersytetu Ottona i Fryderyka w Bambergu odkryli, że ludzie rozpoznają czyjąś płeć w 244 milisekundy (243,9 ms od początku bodźca), a oceny atrakcyjności dokonują 59 milisekund (58,6) później.
      Jedna z teorii głosi, że wyewoluowaliśmy, by szybko wykrywać atrakcyjność, żeby zwiększyć swoje szanse na wybór odpowiedniego partnera.
      Podczas eksperymentu monitorowano aktywność mózgu 25 studentów, którzy oglądali 100 portretów i odnotowywali, jakiej płci są uwiecznione na nich osoby i czy są one atrakcyjne.
      Carbon podkreśla, że prędkość, z jaką dokonywano oceny po identyfikacji płci, sugeruje, że ludzie silnie kierują się płciowymi stereotypami atrakcyjności.
      Choć może się to wydawać bardzo niesprawiedliwe, atrakcyjność twarzy bardzo ułatwia codzienne życie. Atrakcyjni dorośli są [na przykład] postrzegani jako bardziej inteligentni. Oprócz tego atrakcyjni ludzie są generalnie bardziej zadowoleni z życia i szczęśliwi.
      Wyniki badań Niemców ukazały się w piśmie Neuroscience Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nie tylko w komediach mężczyźni głupieją w obecności pięknej kobiety. Przed trzema laty przeprowadzono badania, w których udowodniono, że po krótkiej interakcji z atrakcyjną kobietą mężczyźni wykazują obniżone zdolności umysłowe.
      Najnowsze eksperymenty, przeprowadzone na holenderskim Radboud University Nijmegen wykazały, że zdolności męskiego mózgu zostają upośledzone nawet wówczas, gdy panowie są przekonani, iż obserwuje ich kobieta.
      Sanne Nauts i jej zespół przeprowadzili serię eksperymentów, w których brali udział kobiety i mężczyźni. Najpierw badani przechodzili test Stroopa. Jego zadaniem jest pomiar zdolności do przetwarzania sprzecznych informacji. Polega on na tym, że badanym pokazuje się nazwy kolorów zapisane drukiem innego koloru niż jego nazwa. Na przykład wyraz „zielony“ może być zapisany na czerwono, a „niebieski“ na zielono. Zadaniem badanych jest jak najszybsze stwierdzenie, jaki kolor ma tusz, którym wydrukowano wyraz. To wymagające zadanie dla mózgu i niejednokrotnie wykazano, że jeśli mózg jest zmęczony, zadanie wykonywane jest wolniej.
      Po teście Stroopa badani brali udział w drugiej części eksperymentu. Mieli usiąść na krześle przed kamerą internetową i czytać na głos różne wyrazy. Powiedziano im, że przez kamerę będzie ich obserwowała osoba, która postara się z ruchu ich warg zgadnąć, jakie wyrazy czytają. Podano jedynie imię tej osoby. Części badanych podano imię męskie, części żeńskie. Po tej fazie badań ponownie zostali poddani testowi Stroopa. Okazało się, że kobiety osiągały takie same wyniki jak za pierwszym razem, niezależnie od płci osoby, która miała je obserwować. Tymczasem mężczyźni, którzy sądzili, że przez kamerę obserwowała ich kobieta gorzej rozwiązali test.
      Drugi eksperyment był bardzo podobny. Również i tym razem rozpoczęto od testu Stroopa. Po jego zakończeniu badanym powiedziano, że ponownie czeka ich test z czytaniem wyrazów do kamery. Ten etap jednak w rzeczywistości pominięto i po chwili powtórzono test Stroopa. Rezultaty były takie jak za pierwszym razem. U kobiet nie zauważono żadnej różnicy, u mężczyzn, którzy sądzili, że będą oglądani przez kobietę, wydajność spadła.
      Zdaniem Nauts takie wyniki pokazują, że nawet gdy kontakt zachodzi przez telefon czy komunikator, to sama  świadomość interakcji z kobietą upośledza zdolności umysłowe mężczyzn. Uczona spekuluje, że być może męski mózg jednocześnie podświadomie rozważa  szanse na umówienie się z przedstawicielką płci pięknej. Być może wytłumaczenie jest też inne. Mężczyźni mogą chcieć podświadomie zaimponować kobiecie. Wiele wcześniejszych eksperymentów pokazało, że im bardziej staramy się wywrzeć dobre wrażenie, tym gorzej mózg radzi sobie z tym zadaniem. Zauważono np. że jeśli ktoś ma silne uprzedzenia rasowe, to po rozmowie z osobą innej rasy, podczas której stara się ukryć swoje uprzedzenia, zdolności umysłowe się pogarszają. Podobne zjawisko zauważono wśród uboższych studentów elitarnych uniwersytetów, którzy są obserwowani przez swoich bogatych kolegów.
      Wszystko zatem wskazuje na to, że im bardziej skupiamy się na tym, jakie wrażenie wywieramy, tym większe mamy trudności w jasnym myśleniu. W przypadku mężczyzn wystarczy samo przekonanie o zachodzącej interakcji z kobietą, by zdolności umysłowe uległy obniżeniu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...