Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Partia Piratów walczy z piractwem?

Rekomendowane odpowiedzi

Z najnowszych danych wynika, że w Szwecji gwałtownie zmniejszyło się piractwo. Niewykluczone, że przyczyniła się do tego... Partia Piratów. Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego informuje, że w czerwcu aż 60% szwedzkich użytkowników sieci P2P w ogóle z nich zrezygnowało lub też znacząco ograniczyło aktywność.

Wpływ na takie zachowanie miały nowe przepisy, które weszły w życie 1 kwietnia. Przewidują one, że dostawcy internetu mają obowiązek ujawniać dane osób podejrzanych o nielegalną wymianę plików. Jednak obowiązek taki ciąży na nich wówczas, gdy z wnioskiem o dane zwrócą się do nich organizacje bądź osoby zarządzające prawami autorskimi i wskażą, które dane ich interesują. Innymi słowy, po uchwaleniu nowych przepisów ryzyko, które ponosiła osoba pobierająca pliki zwiększyło się bardzo nieznacznie.

Szwedzi zaczęli jednak postrzegać to ryzyko jako duże, a do zmiany postrzegania przyczyniła się Partia Piratów. Organizacja ta, walcząc o miejsce w Parlamencie Europejskim, straszyła obywateli nowym prawem, co spowodowało, że zaczęli się oni obawiać korzystania z sieci P2P. Partia Piratów ma własnego europosła i, mimochodem, pomogła organizacjom broniącym praw autorskich.

Niewykluczone, że organizacje te wykorzystają teraz dane ze Szwecji by argumentować, że wprowadzenie bardziej surowych przepisów przynosi spodziewane efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, dobre!

 

A te organizacje mogłyby swoje marże obniżyć o 30-50%, i problem sam by się rozwiązał.. Wielu ludzi chętnie kupiłoby oryginalne oprogramowanie, filmy czy muzykę.. Pod warunkiem że kosztowałyby tyle ile są warte ;)

 

Dlaczego np World of Warcraft ma taką popularność na świecie, mimo że trzeba płacić ok 50zł miesięcznie za możliwość grania? Bo ta gra jest rewelacyjna. Dlaczego wersje kolekcjonerskie Wiedźmina (zdaje się 3000 ezgemplarzy po 200zł) rozeszły się w zasadzie jeszcze w przedsprzedaży, a kolejne 100 000 egzemplarzy (po 70-80zł) zwykłej gry rozeszło się niedługo potem? Bo ta gra jest dobra.

 

Dobry towar ludzie kupią sami. A jeśli znajomy kupi grę, skończy ją w 4 godziny, i powie mi że szkoda kasy, no to tej gry nie kupię - i powiem też innym że nie warto. Bo taką grę można kupić za 10zł a nie za 70.

 

Dobra jakość obroni się sama :P Lepiej wziąć niższą marżę i mieć z głowy sporą część piratów, a sprzedać więcej egzemplarzy. Tylko jakoś w naszych czasach każdy się polityką krótkoterminową kieruje - aby zarobić jak najszybciej, aby zdobyć poparcie czy popularność jak najszybciej, a co później się będzie działo, to nieważne.. No i stąd jest zgrzytanie zębami na koniec..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie się nie zgadzam. Będę się upierał, że cena nie gra roli. Do piractwa zachęca łatwość kradzieży oraz niewielkie prawdopodobieństwo wpadki. Gdy pojawiały się w Polsce filmy na DVD ich cena była wyższa niż obecnie, a pensje niższe. Wówczas piraci tłumaczyli się, że gdyby było taniej, toby kupowali. Ceny spadły, pensje wzrosły, a piractwo nadal kwitnie.

Przytoczę Ci też pewną historyjkę z życia. Jakiś czas temu rozmawiałem z pewnym znajomym, który na potęgę ściąga filmy. Pytam go, dlaczego to robi. Przecież oboje z żoną zarabiają takie pieniądze, o jakich 90% Polaków może tylko pomarzyć, więc to nie kwestia ceny. Odpowiedział, że przecież nie będzie kupował każdego filmu, który chce obejrzeć. Sensowny argument, fakt. No to mu zaproponowałem, żeby zapisał się do wypożyczalni. Stwierdził, że nie chciałoby mu się do niej specjalinie jeździć....

 

Poza tym.... coraz popularniejsze są usługi typu VoD, coraz więcej ofert... czy piractwo w Polsce się zmniejsza? Przecież tutaj filmy możesz kupić za kilka-kilkanaście złotych. Nie trzeba iść do sklepu, nie trzeba zapisywać się do wypożyczalni. Ale piractwo kwitnie, prawda?

Dlaczego? Ano z tego samego powodu, dla którego polska menelia wywozi śmieci do lasu i tam je wyrzuca. Zaoszczędzi kilka złotych, które potem wyda na piwo, papierosy, bo tego nie kradnie, gdyż kradzież jest obarczona dużym ryzykiem. A przyłapani tłumaczą się tym, że "nie mają pieniędzy" na zamówienie kontenera. Tylko, skoro ten naród taki biedny, że go nie stać na film za kilka złotych, to kto kupuje setki tysięcy samochodów, mieszkań, wydaje rocznie kilkadziesiąt miliardów na używki? Ufoludki czy nielegalni imigranci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, też masz rację. Łatwość piractwa jest ważnym czynnikiem.

Aczkolwiek do końca się z Tobą nie zgodzę - wysokość cen i zamożność ludzi też ma znaczenie..

 

Ale wątek o piractwie już kiedyś był, i nie ma chyba sensu powtarzać dyskusji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale piractwo kwitnie, prawda?

Dlaczego? Ano z tego samego powodu, dla którego polska menelia wywozi śmieci do lasu i tam je wyrzuca. Zaoszczędzi kilka złotych, które potem wyda na piwo, papierosy, bo tego nie kradnie, gdyż kradzież jest obarczona dużym ryzykiem.

To doskonałe porównanie. Powiedział bym nawet że statystyki też się zgadzają.

Dla znacznej części osób cena ma podstawowe znaczenie, oczywiście są też tacy którzy nawet gdyby filmy rozdawane były by za darmo w każdym markecie sciągali by je na potęgę.

 

Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.

Przyczyn piractwa jest wiele, oczywiście koszt nie jest jedynym czynnikiem znacznie ma też łatwiejszy dostęp niż w sklepie, większy wybór, dostęp poprzez internet 24h/7, brak konieczności czekania na przesyłkę.

 

Wyobraźmy sobie teraz sieć P2P w której można ściągnąć każdy film w niskiej rozdzielczości za darmo, w której można pobrać film w jakości DVD za 10zł, HD za 15zł które można samemu nagrać na płytę i wydrukować udostępnioną okładkę. Płatność realizowało by się SMSem. Stronę na której zgromadzono tysiące filmów z zaawansowaną wyszukiwarką i możliwością obejrzenia fragmentu filmu online, z recenzjami, ocenami i opiniami użytkowników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka strona szybko by zbankrutowała, bo przecież taniej byłoby skorzystać z pirackiego torrenta, prawda?

Podobnie, jak zbankrutował serwis SpiralFrog, który oferował muzykę w zamian za obejrzenie reklamy.

 

Ale fakt... wątek o piractwie już był ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka strona szybko by zbankrutowała, bo przecież taniej byłoby skorzystać z pirackiego torrenta, prawda?

Nie prawda, nie było by taniej  ;)

 

w której można ściągnąć każdy film w niskiej rozdzielczości za darmo

 

Cała sztuka to dobór odpowiedniej rozdzielczości poprzedzony badaniami statystycznymi tak aby zabić w największym stopniu pirackie metody pozyskiwania utworów. W połączeniu z szeroko zakrojoną akcją promocyjną i wykorzystaniu efektu skali można osiągnąć sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że w46 zarzucił dobry pomysł z tym sklepem. Tym bardziej że jeśli o sms chodzi, to ludziom często zostają na koncie pieniądze, z którymi nie mają co zrobić. A tak, mogliby zainwestować je w film ;) Na tej samej zasadzie zaczął być finansowany prywatny serwer WoW, na którym gram.. Jak tylko wprowadzili płatność smsem, skończył się problem z pozyskaniem środków na opłacenie serwera (wcześniej zawsze co jakiś czas na koniec miesiąca był wyłączany ze względu na nieopłacenie rachunków).

 

Ceny w takim sklepie po pierwsze mogłyby być niższe bo nie potrzeba całego transportu nośników, ich magazynowania itd..

 

Zresztą, a'propos cen. Myślę że piractwo jest też powodowane tym, że kupując oryginalny produkt dostajemy z reguły dokładnie to samo, co przy pirackim - główną zawartość, i koniec. No, płyta jest zadrukowana, i dorzucą jakąś ulotkę czasem. Ale kiedyś jak kupowało się grę czy muzykę, dostawało się za tą cenę 70-90zł dodatkowe gadżety - jakiś materiał z wykonywania płyty, koszulkę, kubek, czapkę czy tym podobne smaczki, które wielu ludzi chętnie chciało mieć i się nimi chwalić :P  Uważam, że gdyby obecnie zostało to utrzymane, sprzedaż by wzrosła :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi którzy ściągają z P2P dalej by to robiła, nawet gdyby mieli możliwość otrzymania tego samego contentu za 10zł. Jakoś do wypożyczalni im się nie chce chodzić, jakoś gierki za 19zł, nadal są piracone. Cena gra tu ogromną rolę, ale szkoda że tą rolą jest wymówka.

 

PS. Prywatny serwer WOW, to też piractwo - a wcześniej pisałeś że taka jakość się sama broni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prywatny serwer wow posiada masę bugów i niedoróbek - i uważam że nie do końca jest to piractwo, ponieważ nie dostaję pełnowartościowego produktu. Za to stanowi on świetną reklamę dla tego, co może być na serwerze oficjalnym.

 

Normalnie, w życiu nie wydałbym 300zł na grę, w którą jeszcze oprócz tego za samą możliwość grania muszę płacić 50zł/m-c. Ale że miałem okazję poznać, jak niesamowita może być ta gra - powoli przymierzam się do zakupu :P  Jak zacznę zarabiać, to będzie to jedna z rzeczy po prawie jazdy, karabinie do asg, samochodzie i nowym komputerze (oraz kilku oryginalnych grach do niego, na które wcześniej nie było mnie stać).

 

Uważam, że cena nie jest jedynie wymówką - aczkolwiek domyślam się, że dla wielu ludzi każda cena byłaby zbyt duża. Tak jak zauważyłeś - nawet gdyby mieli dostać za darmo, ale musieliby przejechać się na drugi koniec miasta, to było by zbyt ciężko tyłek ruszyć.. Ale nie wszyscy tacy są ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, te piractwo. Był przykład z RadioHead? że za darmo, a i tak "ukradzione" torrentami? A jak traktujecie ludzi, którzy "piracą", ale jednocześnie kupują oryginały Z SENTYMENTU. Ja już zalegalizowałem w ten sposób ~70% mojej kolekcji, pozostałych 30% nie ma możliwości kupienia - gry z ery 386.

Z jednej strony jest to podejście "be", ale o ile ktoś prędzej czy później kupi oryginał, to możemy już umownie mówić o odroczonej płatności, od której zapłaty dłużnik się miga.

 

Zresztą o czym mówimy, skoro ludzie nie potrafią zrezygnować z 2 paczek fajek na rzecz kultowej gry, czy pośredniego wsparcia zespołu zakupem na allegro.

 

Moim zdaniem przyszłość branży multimedialnej leży w mikropłatnościach za niezabezpieczone treści. W przypadku muzyki można udostępnić za darmo format mp3 128kbit/s z płatnym udostępnieniem bezstratnych formatów(+ np 30 sek próbka porównawcza).

 

Ciekawym, choć nierealnym rozwiazaniem było by oddzielenie materiału od licencji. Na zasadzie: treść można pobrać z dowolnego źródła (zerowy koszt), niech nawet ThePirateBay. Zaś samymi licencjami będzie zarządzać oddzielna aplikacja, która będzie analizowała format pliku i na tej podstawie wyceniała wartość, oferując możliwość "downgradu" treści.

 

Moim zdaniem koncerny zamiast walczyć z "nielegalnym" transferem treści powinni wykorzystać zjawisko darmowej dystrybucji i skoncentrować się na marginesie zysku, który chcą na danej kopii osiągnąć.

 

edit: Odnośnie muzyki - w końcu słyszę ją za darmo w radiu zarówno zwykłym jak i internetowym, więc czemu nie można udostępnić tego samego za darmo w niksiej jakości?

Na serwisie Youtube można już znaleźć kilka wytwórni muzycznych (między innymi Armada), które udostępniają swoją muzykę za darmo, w cale nie niższej jakości. Skoro organizacje typu riaa mówią o potencjalnych stratach, to ja powiem o potencjalnym zysku osiąganym na każdej osobie, która uzna, że najwyższy czas zapłacić za wyższą jakość/udział na koncercie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie wdawać się w kolejną bezowocną dyskusję o piractwie, odpowiem tylko na to:

edit: Odnośnie muzyki - w końcu słyszę ją za darmo w radiu zarówno zwykłym jak i internetowym, więc czemu nie można udostępnić tego samego za darmo w niskiej jakości?

Przecież prawie każdy artysta w dzisiejszych czasach udostępnia singiel na YT, Myspace czy własnej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie wdawać się w kolejną bezowocną dyskusję o piractwie, odpowiem tylko na to: Przecież prawie każdy artysta w dzisiejszych czasach udostępnia singiel na YT, Myspace czy własnej stronie.

Chodzi o ten paradoks Youtube= superrrrrrr, mp3 beeeeeee, beeeeee, "bo wydawca o tej opcji nie pomyślał"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale akurat YT jest bardzo ściśle kontrolowane przez właścicieli praw autorskich, więc jeżeli coś tam trafia i się utrzymuje, to na 99,99% ma aprobatę właściciela praw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale akurat YT jest bardzo ściśle kontrolowane przez właścicieli praw autorskich, więc jeżeli coś tam trafia i się utrzymuje, to na 99,99% ma aprobatę właściciela praw.

Teraz będę ci to powoli tłumaczył gumowym młotkiem:

Co z tego, że to jest na serwisie YouTube, jeżeli ja chce to mieć u siebie na dysku twardym, W NISKIEJ JAKOŚCI, chociażby dlatego, że mam takie a nie inne łącze internetowe. Tyle że "wy" (a przede wszystkim Mariusz) uważacie, że jeżeli wydawca nie udostępnił danego kanału, to jest on nielegalny (radiohead i "kradzież" przezP2P).

 

Mnie interesuje jakie masz/macie sensowne i racjonalne argumenty na wytłumaczenie, dlaczego np słuchając Britni Śpirś na YouTube jestem "legalny", a słuchając tego samego utworu(w porównywalnej jakości) pobranego z internetu w formacie MP3 jestem "nielegalny"?

 

Wątpię, aby google cokolwiek płacił wydawcom, skoro YouTube generuje przeogromne straty. O - świetnym rozwiązaniem była by sprzedaż(mikropłatności) utworów przez Youtube, na zasadzie podobało ci się to co słyszałeś - zapłać i miej więcej(głównie jakościowo, pośrednio ilościowo).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze, to nie sądzę, żebyś mógł być skazany za zrobienie sobie kopii filmu z YT. Prawo tego najprawdopodobniej nie przewiduje, ale ja osobiście (nie będac prawnikiem!) interpretowałbym to jako kopię materiału, w którego posiadanie wszedłeś legalnie, czyli kopię legalną. Prawo po prostu chyba nie przewiduje takiej opcji, ale nie wydaje mi się, żeby jednoznacznie jej zakazywało (a skoro jednoznacznie nie zakazuje, to pozwala na to).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, znowu muszę wyciągnąć młotek: ale ja nie chcę filmu z Youtube, ja chcę tylko ścieżkę dźwiękową, MP3 i nie interesują mnie kruczki prawne, tylko TWOJE/WASZE ZDANIE. I nie interesują mnie argumenty w stylu "w przypadku muzyki to coś innego, bo autor prawie nic z tego nie ma"

 

Patrząc na to z innej perspektywy: na youtube nie masz bezpośredniego odnośnika umożliwiającego pobranie treści - musisz kombinować, czyli niejako obejść zabezpieczenie serwisu, czyli... ale tak jak mówiłem interesuje mnie opinia, a nie kruczki prawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc napisałem Tobie swoją opinię: prawo wg mnie nie zakazuje robienia kopii materiału udostępnionego publicznie, a ja prywatnie też nie uważam tego za jakiś zły uczynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy 14 sierpnia bieżącego roku naukowcy ze stacji badawczej w Tarfala zmierzyli południowy wierzchołek najwyższej góry Szwecji – Kebnakaise – okazało się, że jego wysokość to 2094,6 metra nad poziomem morza. To najmniejsza wartość zanotowana od czasu rozpoczęcia regularnych pomiarów w latach 40. XX wieku. To jednocześnie niemal 2 metry mniej niż przed rokiem o tej samej porze roku.
      Obecnie dysponujemy nieprzerwaną serią pomiarów południowego wierzchołka, dokonywanych od połowy lat 40. Wskazują one, że pokryty lodowcem szczyt zmienia swój kształt i wysokość. Pomiędzy latem a zimą dochodzi zwykle do zmian wysokości o 2 do 3 metrów. Największą wysokość wierzchołek ma w maju, najmniejszą zaś we wrześniu.
      Wspomniane pomiary z sierpnia bieżącego roku pokazują, jak bardzo na szczyt wpływa globalne ocieplenie. Południowy wierzchołek nigdy w historii pomiarów nie był tak niski. Pomiar wykonany rok wcześniej, 7 sierpnia 2020 pokazał wartość 2096,5 metra. Później w ciągu miesiąca jego wysokość zmniejszyła się o kolejne pół metra.
      Wysokość wierzchołka jest ściśle związana z masą lodowca Storglaciärens. Zmiany wysokości wierzchołka są więc dobrym symbolem tego, jak lodowiec reaguje na globalne ocieplenie. Gdy wspinacze wędrują na szczyt przechodzą przez płaski fragment przed szczytem. Na początku obecnego wieku płaszczyzny tej nie było. Od 2020 roku wierzchołek obniżył się o około 2 metry, ale płaszczyzna urosła o ok. 1,2 metra, mówi profesor glacjologii Per Holmlund, który pracuje w stacji Tarfala.
      Od ubiegłego roku Storglaciärens stracił średnio 0,5 m grubości, co odpowiada około 26 000 ton wody. Zmiany te spowodowane są zarówno przez cieplejsze powietrze, jak i inaczej wiejące wiatry.
      W sierpniu 2018 roku naukowcy z Tarfala poinformowali, że wierzchołek południowy jest – po raz pierwszy w historii pomiarów – niższy niż zbudowany ze skał wierzchołek północy. Obecna dramatyczna utrata masy przez Storglaciärens oznacza, że w dłuższym terminie najwyższym szczytem Szwecji przez cały rok będzie północny wierzchołek Kebnakaise. Ma on wysokość 2096,8 m. n.p.m.
      Jeszcze w drugiej połowie XX wieku wysokość południowego wierzchołka Kebnakaise sięgała 2120 metrów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      To jeden z najstarszych psów znalezionych w miejscach pochówku w Szwecji. Jest on dobrze zachowany, a fakt, że pochowano go w środku osady z epoki kamienia jest czymś niezwykłym, mówi osteolog Ola Magnell z Lund.
      Odkrycia pochówku sprzed 8400 lat dokonano w Ljungaviken w gminie Solvesborg na południu Szwecji. W grobie wraz ze zwierzęciem złożono różne przedmioty, co przywodzi na myśl artefakty, które wkładano do pochówków ludzi. Wbrew temu, co napisały światowe media, pies został pochowany sam. Nie towarzyszył mu pochówek człowieka.
      Szczątki psa świetnie się zachowały, gdyż w tym samym czasie szybko podnoszące się morze zalało myśliwską wioskę. Woda pogrzebała wszystko pod warstwami piasku i mułu. Teraz, po raz pierwszy od 8000 lat szczątki wsi znowu ujrzały światło dzienne. Dotychczas znaleziono tam duże ilości krzemienia, pozostałości po ogniskach i dużego domu.
      Mamy nadzieję, że uda nam się podnieść całego psa, mówi zarządzający wykopaliskami Carl Persson z Blekinge Museum. Takie odkrycie powoduje, że czujemy się jeszcze bliżej związani z ludźmi, którzy tu kiedyś żyli. Pochowany pies pokazuje, jak bardzo jesteśmy do nich podobni. W taki sam sposób odczuwamy stratę i żałobę", dodaje.
      Szczątki psa znaleziono w ramach największych w historii wykopalisk prowadzonych w tym regionie. Prowadzi się je w ramach przygotowań przed budową osiedla mieszkaniowego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      MPAA, amerykańskie stowarzyszenie przemysłu filmowego, które w głównej mierze przyczyniło się do zamknięcia Megaupload, wzięło na celownik kolejny serwis. Do sądu okręgowego na Florydzie trafił wniosek o wydanie nakazu zamknięcia Hotfile. Działa on na podobnych zasadach jak Megaupload, a MPAA twierdzi, że ponad 90% przechowywanych tam materiałów stanowią treści chronione prawami autorskimi. Co ciekawe, to niepierwsze starcie Hotfile z przemysłem filmowym. W ubiegłym roku serwis zapowiedział, że pozwie do sądu firmę Warner Bros., gdyż miała ona naruszyć zasady korzystania z narzędzi antypirackich Hotfile doprowadzając do usunięcia z serwisu treści, do których nie posiadała praw.
      MPAA od lat prowadzi działania mające nakłonić władze i prawodawców, że serwisy umożliwiające hostowanie i współdzielenie plików powinny być zamykane. Teraz, niewątpliwie zachęcona skutecznym zamknięciem Megaupload, organizacja postanowiła udać się do sądu. MPAA twierdzi, że Hotfile celowo zachęca użytkowników do nielegalnego dzielenia się chronionymi prawem treściami oraz im w tym pomaga. Prawnicy Hotfile odpowiadają, że zasady działania serwisu są zgodne z  opracowaną przez Bibliotekę Kongresu ustawą DMCA.
      Jeśli jednak MPAA udowodni, że serwis celowo umożliwia łamanie prawa, sąd prawdopodobnie nakaże jego zamknięcie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Megaupload został zamknięty przez władze Nowej Zelandii na wniosek amerykańskich organów ścigania. Kim Dotcom, jego założyciel, poinformował, że wśród użytkowników serwisu znajdowało się wielu urzędników amerykańskiego rządu.
      Prawnicy Megaupload ciężko pracują, by użytkownicy odzyskali dostęp do swoich danych. Prowadzimy negocjacje, by mogli oni odzyskać dane. I wiecie co. Odkryliśmy, że wielu użytkowników Megaupload to amerykańscy urzędnicy rządowi, wśród nich pracownicy Departamentu Sprawiedliwości i Senatu - powiedział Dotcom.
      Za użytkownikami Megaupload wstawiła się też organizacja Electronic Frontier Foundation, która prowadzi stronę MegaRetrieval w odzyskaniu dostępu do danych.
      Megaupload pozwalał użytkownikom na przechowywanie na swoich serwerach ich własnych plików. Oczywiście znaczną część stanowiły pliki naruszające prawa autorskie, jednak nie wszyscy użytkownicy łamali prawo.
      Po aresztowaniu Dotcoma i zamknięciu serwisu użytkownicy stracili dostęp do swoich plików. Co prawda serwery, na których są przechowywane dane zostały już dawno przeszukane i firmy hostujące mogą zrobić z nimi co chcą, jednak domena Megaupload.com została przejęta przez amerykańskie organa ścigania. Firmy hostujące dotychczas Megaupload zgodziły się przez jakiś czas nie kasować danych, mimo że nie otrzymują już pieniędzy za ich przechowywanie. Obecnie trwają starania o to, by użytkownicy mogli przynajmniej przenieść pliki na swoje własne dyski. Ich udostępnienie nie będzie jednak proste. Uruchomienie domeny, która pozwoli na dostęp do tych plików może skończyć się jej ponownym zablokowaniem, jeśli będzie ona oferowała materiały naruszające prawa autorskie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Studenci najsłynniejszej uczelni technicznej świata - MIT-u (Massachusetts Institute of Technology) - mogą otrzymać od władz uczelni certyfikat ukończenia kursu... piractwa. I nie chodzi tutaj o piractwo komputerowe, a to prawdziwe, morskie.
      Uczelnia postanowiła uczynić oficjalnym zwyczaj, który był praktykowany przez jej studentów przez co najmniej 20 lat. MIT wymaga, by uczący się ukończyli w czasie studiów co najmniej 4 różne kursy wychowania fizycznego. Teraz ci, którzy z powodzeniem ukończą strzelanie z pistoletu, łuku, żeglarstwo i szermierkę otrzymają oficjalny certyfikat
      Carrie Sampson Moore, dziekan wydziału wychowania fizycznego, mówi, że co roku kontaktowali się z nią studenci, prosząc o wydanie zaświadczenia o ukończeniu kursu pirata. Zawsze mówiłam im, że to inicjatywa studencka i byli bardzo rozczarowani - stwierdziła Moore.
      Od początku bieżącego roku postanowiono, że uczelnia zacznie wydawać oficjalne certyfikaty. Drukowane są one na zwoju pergaminu z równą starannością jak inne uczelniane dyplomy. Właśnie otrzymało je czterech pierwszych piratów, a w kolejce czekają następni.
      Mimo, iż cała ta historia może brzmieć niepoważnie, to certyfikat i warunki jego uzyskania są traktowane przez uczelnię całkiem serio. Przyszli piraci nie mogą liczyć na żadną taryfę ulgową, a otrzymanie świadectwa ukończenia kursu wiąże się ze złożeniem przysięgi. Stephanie Holden, która znalazła się w czwórce pierwszych piratów, zdradziła, że musiała przysiąc, iż ucieknie z każdej bitwy, której nie będzie mogła wygrać i wygra każdą bitwę, z której nie będzie mogła uciec.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...