Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Krytykują porozumienie ICANN z rządem USA

Rekomendowane odpowiedzi

Pojawiły się pierwsze poważne głosy krytykujące ostatnie porozumienie pomiędzy ICANN a Departamentem Handlu. Przypomnijmy, że osłabia ono pozycję rządu USA i daje większą kontrolę nad ICANN rządom innych państw.

Zdaniem Brendena Kuebrisa, szefa Internet Governance Project, organizacji założonej przez grupę naukowców specjalizujących się w problemach zarządzania Internetem, nowa umowa powoduje znaczące osłabienie nadzoru nad działaniami ICANN. Jednym z jej najważniejszych zapisów są nowe zasady kontrolowania organizacji. Wcześniej co roku musiała ona składać raporty Departamentowi Handlu (DoC). Teraz będzie raportowała co trzy lata nowemu ciału złożonemu z ochotników, niezależnych ekspertów, przedstawicieli zarządu ICANN oraz urzędników DoC. Problem w tym, że ostanie słowo na temat składu ciała nadzorującego ICANN będzie należało do... szefostwa ICANN.

Ciało kontrolne nie będzie zewnętrzne względem ICANN. Jego skład będzie ustalany przez ludzi, którzy są odpowiedzialni za działania ICANN - mówi Kuerbis.

Jego zdaniem poważnym problemem brak jasnych zasad działania organizacji i mechanizmów sprawdzania, jak wywiązuje się ze swoich obowiązków. Kontrola ze strony organu rządowego USA dawała gwarancję niezależnego nadzoru. W obecnej sytuacji nadzór może stać się fikcją i okazją dla różnych państw oraz organizacji do forsowania własnych interesów.

Ze zdaniem naukowców nie zgadza się wiceprezes ICANN Paul Levins. Mówi, że członkowie organu kontrolnego będą wybierani w publicznej dyskusji, a GAC (Governmental Affairs Commitee), w skład którego wchodzą przedstawiciele państw członkowskich ICANN, a który ma ważny głos w wyborze członków zespołu kontrolnego, jest od ICANN niezależny.

Krytycy nowego porozumienia zauważyli też, że miało ono spowodować, że ICANN stanie się bardziej przejrzysty, a tymczasem samo porozumienie zostało wynegocjowane z Departamentem Handlu w tajemnicy.

Porozumienie zostało jednak poparte przez wiele znanych osób, w tym Vinta Cerfa, oraz przez Henry'ego Waxmana, przewodniczącego Komitetu Izby Reprezentantów ds. Handlu i Energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

racja, kontrola przez rząd USA , choć sprawowało ją jedno państwo była kontrolą, ICANN miało się przed kim tłumaczyć a taka rozproszona kontrola nie będzie kontrolą , gdzie kucharek 6 .... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Krytycy nowego porozumienia zauważyli też, że miało ono spowodować, że ICANN stanie się bardziej przejrzysty, a tymczasem samo porozumienie zostało wynegocjowane z Departamentem Handlu w tajemnicy.

Wypisz-wymaluj międzyrządowe negocjacje w sprawie porozumienia antypirackiego, które toczą się po cichu i pod stołem, w pełnej tajemnicy przed opinią publiczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po latach dyskusji ICANN zgodził się na niemal całkowitą swobodę w rejestrowaniu generycznych nazw domen najwyższego rzędu (gTLD). Obecnie znajduje się tam 22 nazw domen, takich jak .com, .mil czy .aero. Od roku 2013 w internecie pojawi się znacznie więcej gTLD. Niewykluczone, że zobaczymy np. domeny .car, .shop czy .medical.
      Zamówienia na nowe domeny będą przyjmowane od 12 stycznia przyszłego roku. Ich zarejestrowanie nie będzie ani proste, ani tanie. Wnioskodawca będzie musiał wykazać, że ma prawo do nazwy, o którą się stara. Ponadto będzie musiał zapłacić aż 185 000 dolarów. Właściciel takiej domeny będzie też musiał utrzymać odpowiednią infrastrukturę, konieczną do jej obsługi oraz zespół specjalistów dostępny przez 24 godziny na dobę. Eksperci mówią, że standardy, których trzeba dochować, by zarejestrować nową gTLD są równie wyśrubowane jak standardy dla budowy drapaczy chmur. Dlatego też niewiele firm będzie w stanie im sprostać, co z pewnością znacząco ograniczy liczbę nowych domen.
      Nowe domeny z pewnością przydadzą się ponadnarodowym koncernom, które będą mogły zarejestrować swoje nazwy i utrzymywać witryny np. w domenie msoffice.microsoft czy powerpc.ibm.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      ICANN zgodził się na uruchomienie nowej domeny najwyższego poziomu. Witryny z rozszerzeniem .XXX mają w założeniu służyć prezentacji treści pornograficznych.
      Walka o domenę .XXX trwała od 2004 roku. Początkowo ICANN nie był przekonany do potrzeby jej istnienia, z czasem jednak zmienił zdanie.
      Za .XXX będzie odpowiedzialna ICM Registry, organizacja założona specjalnie w tym celu przez International Foundation for Online Responsibility.
      Dotychczas zarezerwowano wstępnie 295.675 adresów w domenie .XXX. To pokazuje, jak duże było na nią zapotrzebowanie. ICM Registry pobiera 10 dolarów za zarejestrowanie adresu na rok.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas zakończonej właśnie ceremonii w Miami, ICANN przekazał ostatnią pulę adresów IPv4. Oznacza to symboliczny koniec internetu posługującego się tym protokołem. W ciągu kilku miesięcy, gdy lokalni rejestratorzy wyczerpią należące do nich pule, przyznawane będą tylko adresy IPv6.
      Każdy z pięciu regionalnych rejestratorów otrzymał po około 16 milionów adresów. Gdy i one się wyczerpią, lokalni dostawcy internetu nie będą w stanie komunikować się z siecią za pomocą samych tylko IPv4. Będą musieli korzystać ze specjalnych mechanizmów, co może niekorzystnie odbić na wydajności sieci.
      IPv4 korzysta z 32-bitowych adresów, co daje około 4 miliardów 300 milionów możliwych kombinacji. Wszystkie one zostały rozdzielone. Z kolei IPv6 wykorzystuje 128-bitowe adresy. To oznacza, że liczba możliwych kombinacji wynosi 2128. Trudno nawet wyobrazić sobie, że pulę tę można będzie kiedykolwiek wyczerpać.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po wieloletnich sporach jest szansa, że powstanie, przeznaczona dla treści pornograficznych, domena najwyższego rzędu .xxx. ICANN udzielił wstępnego poparcia projektowi powołania takiej domeny.
      To z kolei oznacza, że proces jej zatwierdzenie może toczyć się szybką ścieżką.
      Powstanie domeny .xxx mogłoby ułatwić życie wielu internautom, którzy chcą uniknąć pornograficznej zawartości.
      Zainteresowanie nową domeną jest bardzo duże. Już w tej chwili wstępnie zarezerwowano w niej 11 000 adresów.
      Walka o .xxx trwa od 2005 roku. Wówczas domena uzyskała wstępną akceptację, ale sprzeciwili się jej konserwatywni politycy. ICANN też był przeciw, gdyż jego przedstawiciele obawiali się, że powstanie takiej domeny spowoduje, iż organizacja zostanie zobowiązana do nadzorowania zawartości domeny. W lutym bieżącego roku amerykańscy sędziowie orzekli, że ICANN nie miał podstaw do odmowy rejestracji .xxx. Organizacja zaakceptowała wyrok i rozpoczęła konsultacje dotyczące jej ustanowienia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zatrudniony w Google'u specjalista ds. bezpieczeństwa, Tavis Ormandy, został skrytykowany zarówno przez Microsoft jak i niezależnych badaczy za nieodpowiedzialne zachowanie i naruszenie zasad etyki zawodowej, które propaguje jego pracodawca. Ormandy'emu dostało się za to, że ujawnił lukę w mechanizmie whitelist Windows zaledwie w pięć dni po tym, jak poinformował o niej Microsoft. Koncern z Redmond nie miał zatem szans, by zbadać dziurę oraz przygotować i przetestować poprawki.
      Ormandy poinformował Microsoft w sobotę, a już w najbliższy czwartek opublikował szczegółowe informacje wraz z przygotowanym przez siebie prototypowym szkodliwym kodem.
      Ormandy broni się mówiąc, że gdyby nie opublikował szkodliwego kodu, jego informacje zostałaby zlekceważona. Dodaje też, że działał we własnym imieniu i Google nie ma z tym nic wspólnego.
      Microsoft obawia się, że działanie Ormandy'ego doprowadzi do rozpoczęcia szeroko zakrojonych ataków na użytkowników Windows. Wszystko wskazuje na to, że atak można przeprowadzić nie tylko za pomocą Internet Explorera, ale wszystkich najpopularniejszych przeglądarek. Microsoft opublikował dokument, w którym opisał sposób na ominięcie niebezpieczeństwa i pracuje nad łatą. Ormandy udostępnił prototypową łatę, jednak zdaniem Microsoftu nie działa ona należycie.
      Tymczasem Google'owskiego eksperta krytykują też jego koledzy po fachu. Robert Hansen, szef SecTheory napisał na blogu firmy Kaspersky, że nie jest rozsądne spodziewać się, by łata powstała w tak krótkim czasie. Google w przeszłości był najbardziej aktywnym propagatorem idei odpowiedzialnego ujawniania luk. Być może dla Google'a wszystko jest w porządku, ale dla innych specjalistów tak nie jest. Hipokryzja jest zadziwiająca - stwierdził Hansen. Wtóruje mu Andrew Storms, dyrektor ds. bezpieczeństwa w firmie nCircle. Przypomina on, że nie po raz pierwszy Ormandy zdecydowanie za wcześnie ujawnia szczegóły dziur w produktach Microsoftu. Tavis próbuje twierdzić, że jego działanie nie są działaniami jego pracodawcy, ale musi dziwić fakt, że w ten sposób chętnie dolewa oliwy do ognia, podsyca walkę pomiędzy Microsoftem i Google'em oraz rysuje negatywny obraz bezpieczeństwa produktów Microsoftu - stwierdza Storms.
      Rzecznik prasowy Google'a również próbuje odcinać się od akcji Ormandy'ego. Jednak trudno nie zauważyć, że działanie Ormandy'ego zbiega się z czasem z ogłoszeniem przez Google'a rezygnacji z systemu Windows. Wyszukiwarkowy koncern wspomniał przy tym o względach bezpieczeństwa, jednak eksperci nie wierzą w szczerość takiej motywacji.
      Nie wszyscy jednak potępiają Ormandy'ego tak zdecydowanie. H.D. Moore, twórca Metasploit, uważa, że najlepszym sposobem na zmuszenie producenta oprogramowania do szybkiej publikacji łaty jest wydanie prototypowego szkodliwego kodu. Ostrożny w potępianiu jest też Gordon Lyon, niezależny ekspert ds. bezpieczeństwa i były szef Computer Professionals for Social Responsability. Stwierdził on, że dzięki działaniu pracownika Google'a jego komputer jest bezpieczny, a wszyscy użytkownicy mogą zabezpieczyć się, sięgając po poradę Microsoftu i stosując zawarty w niej sposób na obejście luki.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...