Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby każdemu człowiekowi na świecie dać 100akrów ziemi na własność to nawet Australii by się nie zasiedliło nie mówiąc o pozostałych kontynetach  , polecam spojrzeć na to :  http://www.interkart.de/product_info.php?products_id=37&language=pl

 

Ziemia jest praktycznie niezamieszkana , ludzie lubią mieszkać stadnie stąd takie wrażenie ścisku.

 

Fakt. O ile dobrze pamiętam, to kiedyś wyliczyli, że na Ziemi jest miejsce dla 980 mln ludzi. Z tym, że my nawet na odległość wycinamy lasy, więc przypuszczam, że cała planeta by wyglądała jak Kraków po wizycie papieża...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba jeszcze dorzucić przynajmniej drugie tyle na wiszące w przestrzeni wokół ziemskiej, geostacjonarne miasta no i jeszcze trzecie tyle kolonizujące bezludne, pozostałe w układzie słonecznym planety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba jeszcze dorzucić przynajmniej drugie tyle na wiszące w przestrzeni wokół ziemskiej, geostacjonarne miasta no i jeszcze trzecie tyle kolonizujące bezludne, pozostałe w układzie słonecznym planety.

 

Tak, ale to już nie na Ziemi. Możemy w sumie zbudować sferę Dysona wokół Arakis np., będzie miejsca dla 600 000 000 000 000 000 000 000 ludzi :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic z tego-skoro po osiągnięciu dobrobytu spada dzietność,jak kraje rozwijające się też go osiągną to sytuacja demograficzna się ustabilizuje(przy czym może się to zmienić bo wychowanie dzieci może przestać być pracochłonne,poza tym kraje rozwijające się nie muszą koniecznie dogonić zachodu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic z tego-skoro po osiągnięciu dobrobytu spada dzietność,jak kraje rozwijające się też go osiągną to sytuacja demograficzna się ustabilizuje(przy czym może się to zmienić bo wychowanie dzieci może przestać być pracochłonne,poza tym kraje rozwijające się nie muszą koniecznie dogonić zachodu)

 

Spadek dzietności nie jest skutkiem dobrobytu, ale nieumiejętnego rozlokowania dobrobytu. Szwecja jest bogata i ma niezły przyrost, bo prowadzi dobrą politykę socjalną pod tym kątem (pomińmy jej skutki uboczne). Zresztą zawsze się może sprawdzić utopia Asimova :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby każdemu człowiekowi na świecie dać 100akrów ziemi na własność to nawet Australii by się nie zasiedliło nie mówiąc o pozostałych kontynetach  , polecam spojrzeć na to : http://www.interkart.de/product_info.php?products_id=37&language=pl

 

Ziemia jest praktycznie niezamieszkana , ludzie lubią mieszkać stadnie stąd takie wrażenie ścisku.

 

1 Akr = 4046 m² (w przybliżeniu) = 4km²

 

Australia = 7 686 850 km²= 1921712 * 4km²

Gęstość zaludnienia = 2,8 osób/km²

 

Liczba ludności  na świecie = 6 445 398 968

 

Wnioski wyciągnijcie sami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieśmiertelność to raczej chyt reklamowy.

Za Lemem należałoby się raczej zastanowić, jakie będą przyczyny śmierci ludzi za, powiedzmy, pięćdziesiąt lat. Otóż prawdopodobnie wypadki, wojny lub też kataklizmy. Ludzie będą umierali nadal, lecz coraz częściej będzie możliwe planowanie daty autozgonu (co w zasadzie niewiele różne od samobójstwa).

W przyszłości wyłoni się sporo dylematów moralnych - konsekwencji postępu, który powoli i (co mnie akurat, osobiście, cieszy) często niepostrzeżenie wkrada się w nasze życia.

A mogą owe dylematy dotyczyć właśnie możliwości decyzji o zakończeniu własnej egzystencji (lub też arbitralnego ustalenia granicy, poza którą przedłużanie życia stanie się niemoralne) oraz tego, czy każdy wytwór naszych rąk i umysłów winien być nam poddany.

Z wielką niecierpliwością, lecz i niepokojem czekam na próby rozwiązywania powyższych zagadnień...

 

A, jedno jeszcze: Tak z tym ściskaniem ludzi na obszarze wielkości Australii: Pomyślcie tylko, jak blisko byłoby do ukochanej cioci z Ameryki... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 Akr = 4046 m² (w przybliżeniu) = 4km²

 

Australia = 7 686 850 km²= 1921712 * 4km²

Gęstość zaludnienia = 2,8 osób/km²

 

Liczba ludności  na świecie = 6 445 398 968

[/size] 

Dobrze że to zauważyłeś... nie 100akrów tylko 10arów. (sorry)

Policzmy:1ar to 10m*10m= 100m2

10arów = 1000m2

1km2 = 1000m * 1000m = 1 000 000m2

co daje gęstość zaludnienia 1 000 000m2 : 1000m2 = 1000 osób na km2

 

powierzchnia Australii 7 686 850km2 * 1000osób = 7 686 850 000 osób.

 

 

Liczba ludzi na świecie 6 445 398 968 osób miejsca zostaje

(4 osobowa rodzina to 40arów ziemi - marzenie nawet bogatego człowieka.)

 

Dom o powierzchni użytkowej 140m2 zajmuje niecały 1ar .

  Na dzień dzisiejszy większość mieszkańców miast dysponuje tylko balkonem o powierzchni ok. 4m2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że to zauważyłeś... nie 100akrów tylko 10arów. (sorry)

Policzmy:1ar to 10m*10m= 100m2

10arów = 1000m2

1km2 = 1000m * 1000m = 1 000 000m2

co daje gęstość zaludnienia 1 000 000m2 : 1000m2 = 1000 osób na km2

 

powierzchnia Australii 7 686 850km2 * 1000osób = 7 686 850 000 osób.

 

 

Liczba ludzi na świecie 6 445 398 968 osób miejsca zostaje

(4 osobowa rodzina to 40arów ziemi - marzenie nawet bogatego człowieka.)

 

Dom o powierzchni użytkowej 140m2 zajmuje niecały 1ar .

  Na dzień dzisiejszy większość mieszkańców miast dysponuje tylko balkonem o powierzchni ok. 4m2.

 

Faza, ale i tak już ekosystem nas nie wytrzymuje. Równie dobrze możemy żyć na Marsie bez wody pitnej, tlenu i żywności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że to zauważyłeś... nie 100akrów tylko 10arów. (sorry)

Policzmy:1ar to 10m*10m= 100m2

10arów = 1000m2

1km2 = 1000m * 1000m = 1 000 000m2

co daje gęstość zaludnienia 1 000 000m2 : 1000m2 = 1000 osób na km2

 

powierzchnia Australii 7 686 850km2 * 1000osób = 7 686 850 000 osób.

 

 

Liczba ludzi na świecie 6 445 398 968 osób miejsca zostaje

(4 osobowa rodzina to 40arów ziemi - marzenie nawet bogatego człowieka.)

 

Dom o powierzchni użytkowej 140m2 zajmuje niecały 1ar .

  Na dzień dzisiejszy większość mieszkańców miast dysponuje tylko balkonem o powierzchni ok. 4m2.

 

Naucz się liczyć - polecam powrót do podstawówki, albo książki z 1690 r. ale takie w których nie brakuje połowy stron.

Teksty : "1km2 = 1000m * 1000m = 1 000 000m2" oraz "1ar to 10m*10m= 100m2 " <==> "Dom o powierzchni użytkowej 140m2 zajmuje niecały 1ar" po prostu zmiażdżyły i tak już niskie moje zdanie o tobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaśniej się nie dało napisać, masz już działkę?? ogrodziłeś?? masz projekt domu?? posadziłeś drzewko?? 8)

 

 

 

Ps: zanim zaczniesz budować sobie (i innym) zdanie o Mnie, spróbuj poznać i zrozumieć siebie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wcześniej ty powinieneś zrozumieć zagadnienia, na temat których nieudolnie (choć regularnie) próbujesz się wypowiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"1km2 = 1000m * 1000m = 1 000 000m2" oraz "1ar to 10m*10m= 100m2 "

 

A co tutaj jest źle? Poza tymi dalej wspomnianymi 140m^2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co tutaj jest źle?? Poddasze z sypialniami wam się nie podoba??

 

No jeśli chodzi o domek piętrowy, to nie ma sprawy. ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacząć należy od samego słowa nieśmiertelność. Rozumiem, że kiedyś może osiągniemy kosmiczny dla współczesnych ziomków wiek (kilkaset lat), ale to jeszcze nie jest nieśmiertelność. Poza tym, gdybyśmy mieli więcej czasu, po ziemi pełzałyby leniwce... ;) Mnie już własne lenistwo przeraża.

Sztuczne kończyny, narządy... Ok. Ale z tego co mi wiadomo facet tylko czeka na rozpracowanie mózgu (taaaa... hop siup). Wtedy przeniosłoby się wspomnienia ludzkie do... czegoś wirtualnego (rzeczywistości, czy co to tam było) a potem...

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/newsweek_nauka/cyborgi-i-ultraludzie,50559,1

 

I gdzie tu człowiek z krwi i kości?

I co właściwie czyni nas ludźmi?

Tak, tak, geny. A jak genów nie ma?

Ale ten robot podsiada wspomnienia, nawyki, wygląda i zachowuje się jak człowiek.

Kac moralny gotowy.  ::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę aby to geny decydowały o naszym człowieceństwie. Raczej to coś co nam siedzi w głowie. Chociaż tak naprawdę trudno na 100% orzec, to pewnie kwestia uznaniowości. Wśród zwierząt personifikujemy pewne zachowania, czasem powiemy że jakieś zwierzątko zachowało się po ludzku, z drugiej strony osoby w śpiączce, ewentualnie z "ubitym" mózgiem też nazywamy ludźmi - jeszcze żyją, choć ich mózg poszedł już w odstawkę. Moim zdaniem nasze zachowanie, a w zasadzie nasze interakcje z otoczeniem czynią nas ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba oczywiste, że taka nieśmiertelność byłaby ochroną tylko przed starością. Ale kto wie - są mega wytrzymałe nanowłówkna węglowe, jakbyś takie miał pod skórą, to być i uderzenie ciężarówki wytrzymał. Tylko że te technologie są wciąż bardzo młode.

To ja polecam terminatora - po kompletnym rozmazaniu się na ziemi czy drzewie nanoboty połączą ciało ponownie w całość. Tak trochę ironicznie - o ile nie pomylą ręki z nogą czy siusiaka z nosem powinna to być "niezawodna" dla nieśmiertelności technologia. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy ludzie sądzą, że mają jakieś nieprzyjemne zdarzenie za sobą, pamiętają je jako mniej bolesne czy drażniące niż wtedy, gdy oczekują, że znowu będzie miało miejsce. Psycholodzy sądzą, że w ten sposób przygotowujemy się na sprostanie wyzwaniom, a nawet na najgorsze...
      Amerykańscy naukowcy przeprowadzili 8 eksperymentów. Kazali np. ludziom wykonywać nudne zadania komputerowe albo wypytywali o bóle menstruacyjne. Czemu ta sama rzecz jest wspominana bardziej negatywnie, gdy ma się znów wydarzyć? Dr Jeff Galak z Carnegie Mellon Universty i dr Tom Meyvis z New York University uważają, że to przydatny mechanizm adaptacyjny. Możemy zachować równowagę, wykorzystując pamięć do wzmocnienia przeciwko przyszłym krzywdom.
      Wszystko zaczęło się od niewielkiego eksperymentu na 30 osobach. Przez 5 sekund słuchały one włączonego odkurzacza. Ci, którym powiedziano, że zaraz spotka ich to samo, uznawali huczenie za bardziej irytujące od pozostałych. W kolejnych eksperymentach laboratoryjnych uwzględniano więcej ochotników - od 44 do 174. Za każdym razem wykonywali oni nużące zadania, takie jak 50-krotne przeciąganie okręgów z lewej na prawą stronę ekranu. W tym przypadku również ludzie poinformowani o tym, że za jakiś czas znów zasiądą przed komputerem, twierdzili, że czynność była bardziej nudna.
      Później psycholodzy skupili się na emocjach badanych. Ustalili, że wolontariusze mobilizowali negatywne emocje, by "uzbroić się" na przyszłość. Kiedy jednak nie mieli czasu na przemyślenie pierwszego zdarzenia albo ich zasoby poznawcze uszczuplano, prosząc o wykonanie innego zadania, siła oczekiwań spadała.
      Widać też było wyraźnie, że zjawisko nie dotyczy miłych zdarzeń. Wspomnienie czegoś takiego, np. zabawy grami wideo, wydawało się wszystkim równie przyjemne, bez względu na to, czy powtórka z rozrywki była przewidziana, czy nie.
      W podsumowującym badaniu w terenie Galak i Meyvis stwierdzili, że wśród 180 kobiet w średnim wieku 29 lat te, u których miesiączka skończyła się mniej niż 3 dni temu lub spodziewające się okresu w ciągu 3 najbliższych dni pamiętały ostatnie krwawienie jako znacznie bardziej bolesne niż kobiety znajdujące się w połowie cyklu. Co ważne, żadna z nich nie miesiączkowała w czasie badania.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czy możliwe jest, żeby kopnięta sterta cegieł poukładała się sama, tworząc chodnik? Nie bardzo. Jeszcze mniej prawdopodobne jest, żeby cegły same utworzyły budynek. Tymczasem w skali nano jest to możliwe i uczyniono pierwszy krok ku takiej technologii.
      Cząsteczki chemiczne mają tę przewagę nad cegłami, że same się łączą w różne struktury. Trudno jednak zmusić je do tworzenia struktur takich, jakie byśmy chcieli. W dwóch wymiarach takie sztuczki już się udawały: kiedy w cienką warstwę jakiejś substancji wrzucamy odpowiednio dobraną cząsteczkę „gościnną", cząsteczki samorzutnie zorganizują się wokół takiego wtrącenia. Takie struktury jednak pozostawały zawsze dwuwymiarowe, a w nanotechnologii chcemy tworzyć struktury trójwymiarowe.
      Naukowcy z brytyjskiego University of Nottingham po czterech latach badań jako pierwsi osiągnęli przełom, zmuszając cząsteczki do samorzutnej organizacji w struktury trójwymiarowe. Udało im się to osiągnąć, pokrywając powierzchnię jednocząsteczkową warstwą molekuł kwasu tetrakarboksylowego i wrzucając w nią cząsteczki fulerenu C60(tzw. buckyball, sferyczna, pusta w środku cząsteczka złożona z 60 atomów węgla). Cząsteczki kwasu automatycznie organizują się wokół boków kulistego fulerenu. To sposób na tworzenie dodatkowych warstw cząsteczek i znaczący krok w kierunku samoorganizujących się nanostruktur.
      Nie jest to pierwsze osiągnięcie profesora Neila Champnessa i jego zespołu. Wcześniej odkryli oni, jak wykorzystać wiązania wodorowe do łączenia cząstek DNA w molekularne struktury, a niedawno opublikowali studium opisujące, jak nieregularne cząsteczki są adsorbowane na strukturach powierzchniowych.
      Studium na temat tworzenia trójwymiarowych, samoorganizujących się struktur ukazało się w prestiżowym periodyku Nature Chemistry.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brak wody pitnej to problem wielu rejonów świata. Niestety, jednocześnie większość z nich jest zbyt biedna, żeby w pełni rozwiązać ten problem. Częstym przypadkiem jest brak możliwości, technologii a zwłaszcza pieniędzy na stworzenie sieci wodociągowej, stacji uzdatniania wody, czy podobnej infrastruktury. Wynalazek południowoafrykańskich naukowców - saszetka wielkości torebki herbaty - ma umożliwić uzdatnienie nawet bardzo brudnej wody tanio i skutecznie.
      Autorem rozwiązania jest Eugene Cloete, wykładowca Stellenbosch University w RPA, mikrobiolog, specjalista od systemów uzdatniania wody i nanotechnologii. Właśnie nanotechnologia jest kluczem do opracowanego filtra. Saszetka ma taki kształt i wielkość, że można ją łatwo dopasować do typowej szyjki butelki. Specjalna kompozycja materiałów: węgla aktywowanego oraz przede wszystkim bakteriobójczych nanowłókien pochłania zanieczyszczenia i zabija mikroorganizmy.
      Jak zapewnia Marelize Botes, jedna torebka wystarcza do oczyszczenia całej butelki nawet bardzo brudnej wody. Po oczyszczeniu woda ma być równie wysokiej jakości, jak kupowana woda butelkowana. Zużyty filtr może być bezpiecznie wyrzucony - rozkłada się w ciągu kilku dni, nie pozostawia śladu i nie jest toksyczny dla człowieka.
      Celem Eugene Cloete'a było stworzenie taniej metody, prostej w użyciu i niewymagającej infrastruktury. Docelowy koszt ma wynosić około pół centa amerykańskiego za sztukę, co jest ceną przystępną nawet dla bardzo ubogich terenów.
      Obecnie trwają badania wynalazku przez południowoafrykańską instytucję standaryzującą. Jeśli zakończą się pomyślnie - w co twórcy wierzą - przetestowany filtr ma trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nie kończą się nowe pomysły i koncepcje na zastosowanie grafenu - pojedynczej warstwy atomów węgla - w nanotechnologii. Do listy jego wielu atrakcyjnych cech trzeba dodać jeszcze jedną: dobrze współpracuje z DNA.
      Stworzenie nowych bioczujników, pozwalających na szybkie i bezbłędne identyfikowanie przyczyn chorób, to zajęcie wielu naukowców i laboratoriów na świecie. Narodowe Laboratorium Północno-Zachodniego Pacyfiku, należące do Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych oraz Uniwersytet Princeton osiągnęły w tej dziedzinie wymierny sukces, łącząc grafen z ludzkim DNA.
      Podczas badań okazało się, że pojedyncza spirala DNA silnie i trwale łączy się z powłoką grafenową. To podsunęło myśl do sporządzenia czujnika, wykrywającego konkretne DNA w badanych próbkach. Pojedyncza spirala DNA z genu poszukiwanego czynnika chorobotwórczego jest umieszczana na powierzchni grafenu. Ponieważ naturalnym stanem cząstek DNA jest podwójna spirala, oddzielona nitka „poszukuje" odpowiadającej sobie pary. Zatem kiedy taki czujnik zanurzymy w krwi, lub innym płynie ustrojowym, umocowana na grafenie pojedyncza nić DNA będzie działać jak bardzo wybiórczy haczyk, łapiący swój odpowiednik. Jeśli poszukiwany czynnik „złapie przynętę" i przyczepi się do czujnika, ten generuje sygnał, który można zarejestrować.
      Sprawdzono, jaka jest czułość i wybiórczość projektowanego bioczujnika. Podczas prób z dołączanymi do wolno pływających nici DNA fluorescencyjnymi molekułami wykazano, że „łapanie" dokładnie poszukiwanych fragmentów jest dwukrotnie silniejsze niż łapanie fragmentów jedynie podobnych, które mogłyby fałszować wyniki.
      Zbadano też trwałość takiego czujnika - i tu dokonano kolejnego rewelacyjnego odkrycia. Okazało się, że grafen stanowi doskonałą ochronę nici DNA. Podczas prób z DNAzą - enzymem trawiącym DNA - okazało się, że podczas gdy wolno pływające nici są rozkładane natychmiast, nici DNA przytwierdzone do grafenowej powierzchni unikają zniszczenia przez 60 minut.
      Prostota działania i wykonania, oraz wysoka trwałość i skuteczność mogą sprawić, że rozpowszechnienie się tego typu czujników stanie się przełomem w diagnostyce medycznej. Nie koniec to jednak planów zespołu badawczego związanych z odkrytymi właściwościami grafenu. Skoro grafen tak dobrze współdziała z DNA, chcą poszukać sposobu na jej wykorzystanie do dostarczania leków bezpośrednio do chorych komórek, a może nawet wykorzystanie jej w terapii genowej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Złoto od zawsze było drogim symbolem zbytku i luksusu. Dziś zyskuje nowe znaczenie, jego właściwości są coraz szerzej wykorzystywane w nowoczesnych technologiach. Począwszy od pozłacania styków, które dzięki temu nie śniedzieją i nie przerywają (kto pamięta, że dawniej klawiatury komputerów miały złocone styki?), aż po... no właśnie, gdzie jest granica zastosowania złota? Wyobrażacie sobie złoto w podeszwach waszych butów? No to wyobraźcie.
      Dr Adrian Fuchs ze Szkoły Nauk Fizycznych i Chemicznych Uniwersytetu Technologicznego w Queensland opracował nową technologię, może nie sensacyjną, ale mająca wiele zastosowań praktycznych. Australijski uczony odkrył sposób skutecznego rozpraszania nanocząstek metali w tworzywach sztucznych, jak polimery, czy plastik. Nowa metoda pozwoli uzyskiwać materiały o doskonałych, czy niespotykanych właściwościach. Pierwsze, co się narzuca, to materiały o zwiększonej wytrzymałości. Trwała i bardziej kolorowa farba, nie pękające plastikowe obudowy, elastyczne, ale nie ścierające się podeszwy butów. Farba - jak mówi odkrywca - to w zasadzie plastik, dodanie do niej nanocząstek złota powoduje, że kolory z całego widzialnego spektrum stają się bardziej intensywne, a sama farba odporna na trudne warunki środowiskowe.
      Właściwości metali zmieniają się w nanoskali, łącząc unikalne cechy nanocząstek z tworzywami sztucznymi uzyskujemy całkiem nowe materiały kompozytowe. To pozwoli na opracowanie nie tylko nowych, lepszych powierzchni ochronnych, ale na przykład lepiej działających leków, czy nowatorskich katalizatorów.
      Doskonałe przewodnictwo złota pozwoli właśnie, wg dra Fuchsa, po wymieszaniu z cząsteczkami innych metali, uzyskać nowe rodzaje katalizatorów. Nanocząstki złota i ditlenku tytanu zatopione w polimerze tworzą bardzo efektywny katalizator oczyszczający wodę; ditlenek tytanu pochłania światło i przekształca je w prąd elektryczny, który jest dalej przewodzony przez złoto. Zatapianie nanocząstek w plastikowych kapsułkach pozwoli na lepsze dozowanie leków przeciwnowotworowych, które będą same wyszukiwać ogniska chorobowe.
      Szybsze i tańsze komputery dzięki nowym rodzajom układów elektronicznych, lepsze wyświetlacze w telewizorach i monitorach i wiele innych możliwości otwiera się przed technologami. Nanocząstki złota i innych metali już niedługo będą powszechne w naszym otoczeniu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...