Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Intensywne ćwiczenia prowadzą do anemii

Rekomendowane odpowiedzi

Izraelscy naukowcy odkryli, że ćwiczący zbyt intensywnie młodzi mężczyźni są niedostrzeganą grupą ryzyka niedokrwistości i niedoborów żelaza (Journal of Adolescent Health).

Dr Drorit Merkel z Chaim Sheba Medical Center w Tel-Hashomer zbadała 153 mężczyzn w wieku 18 lat, którzy trenowali, by dołączyć do elitarnej jednostki bojowej w armii izraelskiej.

Przed rozpoczęciem ćwiczeń anemia występowała u ok. 18% rekrutów. Po pół roku intensywnego treningu odsetek mężczyzn z niedokrwistością potroił się i sięgnął nieco ponad 50%. Wskaźnik niedoboru żelaza także wzrósł z 15 do 27%. Niestety, zespół naukowców nie wspomniał, czy u szkolonych żołnierzy występowały jakieś objawy anemii.

Izraelczycy uważają, że część wyników można wyjaśnić tym, że już od początku w badanej grupie występował odsetek anemii wyższy od przeciętnego (typowego dla populacji generalnej). Nic dziwnego, skoro osoby ubiegające się o miejsce w jednostce specjalnej wcześniej intensywnie ćwiczą w ramach treningu przedrekrutacyjnego.

Niedobór żelaza i anemia są generalnie rzadko spotykane wśród zdrowych chłopców, jednak sportowcy, którzy angażują się w wyczerpującą aktywność, znajdują się w grupie ryzyka tzw. anemii sportowej – wyjaśniają naukowcy. Co jest przyczyną tego zjawiska? Możliwe, że chodzi o wypijanie dużych ilości wody, która czasowo rozrzedza krew bądź o uszkadzanie krwinek wskutek wyjątkowo wytężonej aktywności fizycznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że teraz udowodniono to naukowo, jednak mam wrażenie że  anemia wśród sportowców wyczynowych (konkretnie biegaczy) nie jest niczym wyjątkowym.

 

Co jest przyczyną tego zjawiska? Możliwe, że chodzi o wypijanie dużych ilości wody, która czasowo rozrzedza krew bądź o uszkadzanie krwinek wskutek wyjątkowo wytężonej aktywności fizycznej.

Akurat w przypadku biegaczy spotkałem się z opinią, że jest to efekt "centryfugi" na zasadzie że krwinki rozsypują się od wstrząsów (uderzeń nogami o podłoże).

 

"Wstrząsowa anemia" również tłumaczy anemię rekrutów wojskowych - bądź co bądź podstawą jest wydolność, którą właśnie najefektywniej zwiększa się bieganiem (plus odpowiada specyfikacji zawodu)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to nic nowego. Wstrząs osmotyczny podczas wysiłku potrafi nawet doprowadzić do ostrej niewydolności nerek. Jedynym odkryciem może być tutaj dostarczenie liczbowych danych epidemiologicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potwierdza się złoty środek - (prawie) wszystko umiarkowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed rozpoczęciem ćwiczeń anemia występowała u ok. 18% rekrutów. Po pół roku intensywnego treningu odsetek mężczyzn z niedokrwistością potroił się i sięgnął nieco ponad 50%. Wskaźnik niedoboru żelaza także wzrósł z 15 do 27%. Niestety, zespół naukowców nie wspomniał, czy u szkolonych żołnierzy występowały jakieś objawy anemii.

 

Izraelczycy uważają, że część wyników można wyjaśnić tym, że już od początku w badanej grupie występował odsetek anemii wyższy od przeciętnego (typowego dla populacji generalnej). Nic dziwnego, skoro osoby ubiegające się o miejsce w jednostce specjalnej wcześniej intensywnie ćwiczą w ramach treningu przedrekrutacyjnego.

 

Moim zdaniem "odkrycie" w rzeczywistości nie jest żadnym odkryciem. Zastanówmy się - na starcie 18% to anemicy, po pół roku 50% - super! Ale dlaczego pozostałe 50% nie ma anemii?! O ile przed rekrutacją każdy trenował w własnym zakresie o tyle już w samym wojsku większość miała ten sam podstawowy program wydolnościowy. A jednak z jednej strony anemia wzrosła do 50% i z drugiej 50 przed anemią się uchowało.

 

Ja bym badanie rozpoczął na dzień dobry od testów wydolności (obok testów krwi), powtarzając test po pół roku. Dzięki czemu uzyskał bym (być może) jakąś korelację procentowy przyrost wydolności/anemia, kto wie, może nawet poszukiwał bym związku z BMI. Następnym faktorem jest pożywienie - wszyscy jedli to samo, czy jednak były 2-3 dania do wyboru. O ile kaloryczność posiłków mogła być/była na tym samym poziomie mogły się znacznie różnić właśnie zawartością żelaza...

 

Jeszcze raz zacytuję

Izraelczycy uważają, że część wyników można wyjaśnić tym, że już od początku w badanej grupie występował odsetek anemii wyższy od przeciętnego (typowego dla populacji generalnej).

No tak, bo do elitarnej jednostki wojskowej przyjmuje się "cherlawych anemików", którzy słaniają się na nogach. Moim zdaniem bez uwzględnienia przyczyny (wstępnej) anemii twierdzenie naukowców jest "dyrdymałami" - stąd uważam, że powinno się wykonać test wydolnościowy w trakcie rekrutacji.

 

ps. test wydolnościowy nie równa się standardowemu testowi sprawnościowemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że na dzień dzisiejszy naukowcy "wybadali" oczywistą oczywistość (intensywny trening biegowy może wywołać anemię) ale nie wykonali, bądź nie pochwalili się najmniejszym krokiem w stronę zaradzenia, bądź choć SENSOWNEGO wyjaśnienia stanu rzeczy. (efekt obciążeń treningowych/diety)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możemy się chyba zgodzić, że na chwilę obecną osobom intensywnie trenującym polecić możemy dietę bogatą w żelazo, witaminy B6, B12, C i mikroelementy (miedź, kobalt, mangan), by nie wpadali w anemię.

 

Coś mi się widzi, że gdyby zwiększyć zawartość tych składników w pożywieniu rekrutów, nie byłoby ich tak wielu z takimi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sporo jest też błędów w samym treningu. Nagminne jest przecież zaniedbywanie rozgrzewki, a wiadomo, że pozwala ona organizmowi na adaptację do narastającego obciążenia. Z kolei nagłe wejście na wysokie obroty grozi szokiem osmotycznym i hemolizą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sporo jest też błędów w samym treningu. Nagminne jest przecież zaniedbywanie rozgrzewki, a wiadomo, że pozwala ona organizmowi na adaptację do narastającego obciążenia. Z kolei nagłe wejście na wysokie obroty grozi szokiem osmotycznym i hemolizą.

Wątpię - długie wybieganie jest zwykle na poziomie 70-80% możliwości - w tym tempie można całkiem spokojnie pociągnąć niezły dystans. Szybszy bieg oznacza krótsze dystansy.

 

Nie zaprzeczam - brak rozgrzewki może skutkować zerwaniami i naciągnięciami, natomiast brak "schłodzenia" to przede wszystkim przykurcze ścięgien/gorsza regeneracja po wysiłkowa.

Pozostaje jeszcze problem przetrenowania - nie ma to jak przedpotopowe metody treningowe i trenerzy, którzy gdzieś coś przeczytali ale i tak robią dokładnie na odwrót.

 

Możemy się chyba zgodzić, że na chwilę obecną osobom intensywnie trenującym polecić możemy dietę bogatą w żelazo, witaminy B6, B12, C i mikroelementy (miedź, kobalt, mangan), by nie wpadali w anemię.

 

Coś mi się widzi, że gdyby zwiększyć zawartość tych składników w pożywieniu rekrutów, nie byłoby ich tak wielu z takimi problemami.

 

Eh, gdyby to było takie proste - nadmiar żelaza jest równie szkodliwy co niedobór. Tyle że nadmiar o wiele łatwiej stwierdzić (kolor/konsystencja stolca). Ten sam problem dotyczy cynku. Mam wrażenie że wojskowi powinni mieć robione raz na 1-2 miesiące badanie hemoglobiny i odpowiednio skorygowaną dietę. (Tutaj dodał bym pomiar hemoglobiny w "neutralny" dzień (tzn 2-3 dni bez ciężkich treningów))

 

Zanim ktoś się czepi moich naukowych podstaw - to była tylko moja opinia i nikt nie ma obowiązku się z nią zgodzić - chętnie wysłucham kontrargumentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wątpię - długie wybieganie jest zwykle na poziomie 70-80% możliwości - w tym tempie można całkiem spokojnie pociągnąć niezły dystans. Szybszy bieg oznacza krótsze dystansy.

Miałem na myśli rozpoczęcie np. HIIT bez rozgrzewki. W podobny sposób, na dodatek w stanie ogólnego lekkiego osłabienia, dobił się jeden z moich kolegów, więc informację potwierdzam z praktyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szokiem osmotycznym i hemolizą.

 

Czy raczej naciągnięciami/zerwaniem?!

HIIT to zakręcony trening nawet po rozgrzewce, jak jest wykonywany na złym podłożu (beton/asfalt w chłodne dni)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Facet miał hemoglobinurię i przejściową niewydolność nerek, więc mam wrażenie, że są to dość jednoznaczne objawy hemolizy wewnątrznaczyniowej. Tak jak mówię: nie rozgrzał się i wziął się za bardzo intensywny trening. Na dodatek był ogólnie lekko osłabiony jakimś tam przeziębieniem i katastrofa gotowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że zbytnio upraszczasz - ja np. podejrzewam, że bez względu na rozgrzewkę i tak efekt końcowy był by ten sam - hemoglobinuria, być może sama krew w moczu wystąpiła by 1-2 treningi później ot tyle. Widać facet znacznie przekroczył swoje możliwości (należy podziwiać jego wolę walki z samym sobą, ale...).

 

To jest sytuacja podobna do złamania nogi Wasilewskiego - z jednej strony nie musiało być, ale z drugiej strony tak czy inaczej by się stało przy jednym z najbliższych starć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chińscy naukowcy dali nam kolejny powód, by pozostawiać niezgrabione liście w spokoju. Rośliny do przeprowadzania fotosyntezy potrzebują jonów tlenku żelaza na drugim stopniu utlenienia (Fe2+). Jednak większość żelaza w glebie stanowią jony na trzecim stopniu utlenienia (Fe3+). Uczeni ze Wschodniochińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Szanghalu odkryli, że żelazo zawarte w opadłych liściach pomaga uzupełnić te niedobory, zamieniając Fe3+ w Fe2+ za pomocą transferu elektronów.
      Rośliny w sposób naturalny zamieniają Fe3+ w Fe2+ za pomocą reakcji redukcji, w której biorą udział molekuły znajdujące się w korzeniach. Mimo to, nadal mogą cierpieć na niedobory Fe2+. Ma to poważne konsekwencje dla rolnictwa. Przez brak Fe2+ rośliny gorzej przeprowadzają fotosyntezę, dochodzi do zaburzeń w wytwarzaniu chlorofilu (chlorozy) w młodych liściach oraz słabego wzrostu korzeni, co prowadzi do zmniejszenia plonów, mówi Shanshang Liang, jeden z członków zespołu badawczego.
      Stosowane standardowo w rolnictwie nawozy nieorganiczne, jak FeSO4 nie są zbyt wydajne, gdyż dostarczane wraz z nimi jony Fe2+ szybko zmieniają się w Fe3+. Z kolei lepiej spełniające swoją rolę nawozy organiczne, jak chelaty żelaza, są drogie. Można, oczywiście, zmodyfikować rośliny genetycznie tak, by bardziej efektywnie czerpały Fe2+, jednak to wyzwanie zarówno naukowe, ponadto rośliny GMO wciąż budzą kontrowersje. Tymczasem wystarczy pozostawić szczątki roślin, by zapewnić dostarczenie do gleby składników zapewniających rozwój kolejnych pokoleń roślin.
      Chiński zespół już podczas poprzednich badań zauważył, że żelazo zmienia swoją wartościowość podczas biochemicznych reakcji polegających na transferze elektronów. Proces taki zachodzi pomiędzy Fe3+ a pewnymi enzymami w korzeniach roślin. Teraz naukowcy wykorzystali rentgenowską spektrometrię fotoelektronów, spektroskopię fourierowską w podczerwieni oraz spektroskopię UV-VIS do obserwacji zamiany Fe3+ w Fe2+ w liściach herbaty, zimokwiatu wczesnego i innych roślin.
      Nasza praca pozwala zrozumieć, skąd się bierze Fe2+ w glebie oraz w jaki sposób – za pomocą opadłych liści – dochodzi do zamiany Fe3+ w Fe2+. To bardzo wydajny proces, dodaje Shanshang Liang.
      Naukowcy zauważyli też, że wydajność całego procesu oraz równowaga pomiędzy jonami Fe2+ a Fe3+ mogą silnie zależeć od temperatury otoczenia. Dlatego też planują przeprowadzić badania w tym kierunku. Stwierdzili też, że kwasowość gleby ma istotny wpływ na wchłanianie Fe2+ przez rośliny. Jesteśmy też zainteresowani tym, w jaki sposób opadłe liście poprawiają jakość gleby. To może doprowadzić do opracowania nowych strategii produkcji rolnej, stwierdzają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie latają w kosmos od kilkudziesięciu lat i od samego początku specjaliści badają skutki zdrowotne pobytu w przestrzeni kosmicznej. Wiemy, że długotrwałe przebywanie w stanie nieważkości prowadzi do osłabienia mięśni i kości, a niedawne badania sugerują, iż uszkadza również mózg. Teraz, dzięki badaniom finansowanym przez Kanadyjską Agencję Kosmiczną, dowiedzieliśmy się też, dlaczego astronauci cierpią na anemię.
      Dotychczas sądzono, że anemia kosmiczna to skutek szybkiej adaptacji organizmu do warunków związanych z przemieszczeniem się płynów do górnej części ciała. W procesie tym astronauci tracą około 10% płynu z naczyń krwionośnych. Sądzono, że w wyniku tego procesu dochodzi do spadku liczby czerwonych krwinek oraz że organizm przystosowuje się do nowej sytuacji w ciągu około 10 dni. Okazało się jednak, że przyczyna jest zupełnie inna.
      Doniesienia o kosmicznej anemii sięgają czasów pierwszych załogowych wypraw w kosmos. Jednak dotychczas nie wiedzieliśmy, co jest przyczyną jej występowania. Nasze badania pokazały, że już w momencie znalezienia się w przestrzeni kosmicznej organizm przyspiesza proces niszczenia czerwonych krwinek i przyspieszone tempo utrzymuje się przez całą misję, mówi główny autor badań, doktor Guy Trudel z University of Ottawa.
      Podczas pobytu na Ziemi nasz organizm tworzy i niszczy około 2 milionów czerwonych krwinek na sekundę. Naukowcy z Ottawy odkryli, że w czasie pobytu w kosmosie niszczonych jest około 3 milionów krwinek na sekundę. Posiadanie mniejszej liczby krwinek nie jest problemem w warunkach nieważkości, jednak gdy wylądujesz na Ziemi, innej planecie czy księżycu, gdzie masz do czynienia z grawitacją, anemia oznacza mniejszą liczbę energii, mniejszą wytrzymałość i siłę. A to może zagrażać powodzeniu misji.
      Kanadyjczycy zaprzęgli do badań 14 astronautów. Mierzyli zawartość tlenku węgla w wydychanym przez nich powietrzu. Jedna molekuła CO powstaje ze zniszczenia jednej molekuły hemu, czerwonego barwnika krwi. Na tej podstawie mogli oszacować tempo niszczenia komórek krwi podczas pobytu człowieka w przestrzeni kosmicznej.
      Uczeni nie badali produkcji czerwonych ciałek w kosmosie, ale przyjęli, że i ona musiała się zwiększyć. Gdyby bowiem tak nie było, każdy astronauta cierpiałby na ciężką anemię. Tymczasem wśród 13 astronautów, którym po powrocie na Ziemię pobrano krew, anemię miało 5. Dalsze badania pokazały, że anemia ta całkowicie ustępuje w ciągu 3-4 miesięcy po powrocie na Ziemię.
      Co ciekawe, gdy zbadano astronautów rok po zakończeniu misji, okazało się, że ich organizmy wciąż niszczą o 30% czerwonych krwinek więcej, niż przed misją. To zaś sugeruje, że w przestrzeni kosmicznej wystąpiły jakieś długotrwałe zmiany kontroli poziomu czerwonych ciałek krwi. Stwierdzono również, że im dłuższy pobyt w kosmosie, tym poważniejsza anemia.
      Badania kanadyjskich naukowców oznaczają, że przy planowaniu długotrwałych misji kosmicznych, z pobytem na Marsie i Księżycu, należy brać pod uwagę kwestię anemii i zastanowić się, jak jej zapobiegać. Można próbować to zrobić na przykład poprzez odpowiednią dietę. Nie wiemy też, jak długo po misji utrzymuje się stan, w którym dochodzi do podwyższonego tempa niszczenia czerwonych krwinek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowy, na czele którego stali specjaliści z University of Edinburgh, zidentyfikował geny powiązane ze starzeniem się i wyjaśnia, dlaczego proces starzenia się przebiega tak różnie u różnych ludzi. Wyniki badań sugerują, że utrzymywanie odpowiedniego poziomu żelaza we krwi pomaga starzeć się lepiej i żyć dłużej.
      Naukowcy oparli swoje badania na na analizie danych genetycznych ponad miliona osób. Jesteśmy bardzo podekscytowani tymi wynikami. Mamy tutaj silną sugestię, że zbyt wysoki poziom żelaza we krwi zmniejsza liczbę zdrowo przeżytych lat oraz że utrzymywanie odpowiedniego poziomu żelaza pozwala kontrolować proces starzenia się. Sądzimy, że nasze odkrycia dotyczące metabolizmu żelaza pozwoli wyjaśnić, dlaczego spożywanie bogatego w żelazo czerwone mięso wiąże się z różnymi schorzeniami wieku starszego, jak na przykład z chorobami serca, mówi główny badać doktor Paul Timmers.
      Wraz z wiekiem nasz organizm powoli traci zdolność do homeostazy, czyli utrzymywania równowagi pomiędzy poszczególnymi parametrami. Brak tej równowagi jest przyczyną wielu chorób, a w końcu śmierci. Jednak przebieg procesu starzenia się jest bardzo różny u różnych ludzi. U niektórych pojawiają się poważne chroniczne schorzenia już w dość młodym wieku i ludzie ci szybko umierają, inni z kolei żyją w zdrowiu przez bardzo długi czas i do końca swoich dni są w dobrej kondycji.
      Autorzy najnowszych badań przyjrzeli się genom i odkryli dziesięć regionów odpowiedzialnych za długość życia, długość życia w zdrowiu oraz długość życia w idealnych warunkach. Naukowcy zauważyli, że istnieje silna korelacja pomiędzy tymi trzema czynnikami, a poziomem żelaza we krwi. Badania statystyczne przeprowadzone metodą randomizacji Mendla potwierdziły, że poziom żelaza ma najbardziej istotny wpływ na długość życia w zdrowiu.
      Na poziom żelaza we krwi wpływ ma nasza dieta. Zbyt wysoki lub zbyt niski jego poziom jest powiązany z chorobami wątroby, chorobą Parkinsona, a w starszym wieku wiąże się z obniżeniem zdolności organizmu do zwalczania infekcji. "Możliwości syntezy hemu spadają wraz z wiekiem. Jego niedobory prowadzą do akumulacji żelaza, stresu oksydacyjnego i dysfunkcji mitochondriów.
      Akumulacja żelaza pomaga patogenom w podtrzymaniu infekcji, co jest zgodne z obserwowaną u osób starszych podatnością na infekcje. Z kolei nieprawidłowa homeostaza żelaza w mózgu wiąże się z chorobami neurodegeneracyjnymi, jak choroba Alzheimera, Parkinsona czy stwardnienie rozsiane, piszą autorzy badań.
      Naukowcy zastrzegają, że kwestie te wymagają dalszych badań, ale już przewidują, że ich odkrycie może doprowadzić do opracowania leków, które zmniejszą niekorzystny wpływ starzenia się na zdrowie, wydłużą nie tylko ludzkie życie, ale też okres życia w zdrowiu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Danii i USA odkryli, że efekty ćwiczeń są różne, w zależności od tego, czy wykonuje się je rano, czy wieczorem. Na przykładzie myszy wykazali, że ćwiczenia na początku ciemnego okresu aktywności (to odpowiednik naszego poranka) skutkują większą odpowiedzią metaboliczną mięśni szkieletowych, zaś te wykonywane na początku jasnej fazy spoczynku (naszego wieczora) zwiększają wydatkowanie energii przez dłuższy czas.
      Wydaje się, że istnieją dość istotne różnice w zakresie efektów ćwiczeń wykonywanych rano i wieczorem. Prawdopodobnie są one kontrolowane przez zegar biologiczny. Ćwiczenia poranne aktywują programy genowe w komórkach mięśniowych, sprawiając, że mogą one efektywniej metabolizować cukier i tłuszcz. Z kolei ćwiczenia wieczorne zwiększają wydatkowanie energii przez cały organizm w dłuższym okresie - wyjaśnia prof. Jonas Thue Treebak z Novo Nordisk Foundation Center for Basic Metabolic Research.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze i z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine mierzyli wpływ ćwiczeń na komórki mięśniowe, w tym odpowiedź transkrypcyjną i dot. metabolitów. Okazało się, że o wiele silniej oddziałują na nie ćwiczenia poranne i że zjawisko to jest kontrolowane przez centralny mechanizm obejmujący białko HIF1α, które jest ważnym regulatorem glikolizy podczas hipoksji (niedotlenienia).
      Ponieważ poranne ćwiczenia wydają się zwiększać zdolność miocytów do metabolizowania cukrów i tłuszczu, akademicy interesują się nim ze względu na pacjentów z dużą nadwagą i cukrzycą typu 2.
      Skoro jednak ćwiczenia wieczorne zwiększają wydatkowanie energii w godzinach następujących po aktywności fizycznej, wg Jonasa Thue Treebaka, trudno tak po prostu stwierdzić, że ćwiczenie rano jest bezsprzecznie lepsze od ćwiczeń wieczornych.
      Na tej podstawie nie możemy z pełnym przekonaniem powiedzieć, co jest najlepsze: ćwiczenia rano czy wieczorem. Na tym etapie badań da się jedynie stwierdzić, że skutki tych ćwiczeń są różne. Musimy, oczywiście, przeprowadzić kolejne eksperymenty, które wskażą potencjalne mechanizmy leżące u podłoża zaobserwowanych korzystnych skutków. Chętnie rozszerzymy badania na ludzi, tak by ocenić, czy czasowane ćwiczenia mogą być wykorzystywane w terapii chorób metabolicznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Witamina D jest niezbędna do prawidłowego działania sieci perineuronalnej, która stabilizuje połączenia między neuronami. To może wyjaśniać, czemu jej niedobory prowadzą do takich zaburzeń, jak depresja.
      Ponad miliard ludzi na świecie ma niedobór witaminy D. Związek między niedoborami tej witaminy i problemami poznawczymi jest zaś badaczom dobrze znany - opowiada prof. Thomas Burne z Uniwersytetu Queensland. Niestety, nie wiadomo, jak dokładnie witamina D wpływa na budowę i działanie mózgu.
      Australijski zespół odkrył, że poziom witaminy D oddziałuje na sieć perineuronalną. Gdy jest jej tyle, co trzeba, silna, wspierająca sieć wokół neuronów [...] stabilizuje połączenia między komórkami.
      Gdy podczas eksperymentów z diety zdrowych dorosłych myszy wyeliminowano witaminę D, po 20 tygodniach okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, znacząco gorzej przebiegało u nich uczenie i zapamiętywanie. Naukowcy stwierdzili, że w hipokampie, rejonie mózgu kluczowym dla uczenia, doszło do silnie zaznaczonego zaniku sieci perinneuronalnych. Zaobserwowaliśmy także spadek liczby i siły połączeń między neuronami w tym obszarze. Wiele wskazuje więc na to, że deficyty uczenia przestrzennego można przypisać zaburzeniu właściwej łączności strukturalnej hipokampa.
      Australijczycy uważają, że witamina D odgrywa ważną rolę w stabilizowaniu sieci. Kiedy jej poziom spada, rusztowanie jest łatwiej rozkładane przez enzymy.
      Kiedy neurony w hipokampie tracą swoje wspierające sieci perineuronalne, mają problem z zachowaniem połączeń, co ostatecznie prowadzi do utraty funkcji poznawczych.
      Burne uważa, że niedobór witaminy D może silniej oddziaływać na hipokamp, bo jest on bardziej aktywną strukturą. Można go porównać do kanarka w kopalni - szwankuje w pierwszej kolejności, bo wyższe zapotrzebowanie energetyczne uwrażliwia go na niedobór niezbędnych składników odżywczych [...]. Intrygujące jest to, że niedobór witaminy D silniej wpływa na prawy niż na lewy hipokamp.
      Burne podkreśla, że utrata funkcji tego obszaru może się w istotny sposób przyczyniać do flagowych objawów schizofrenii: dużych deficytów pamięciowych oraz zaburzonego postrzegania rzeczywistości.
      Akademicy cieszą się, że zmiany dot. sieci perineuronalnych wykryto u dorosłych myszy. Mam nadzieję, że skoro są one dynamiczne, istnieje szansa na ich odbudowanie, co pozwala myśleć o nowych metodach terapii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...