Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jak płacić za treści w Sieci?

Rekomendowane odpowiedzi

Amerykańskie Stowarzyszenie Wydawców Dzienników poprosiło gigantów IT - IBM-a, Microsoft, Google'a i Oracle'a - o zaproponowanie metod łatwego pobierania opłat za treści publikowane w Sieci.

Najbardziej zaskakującą opinię wyrazili przedstawiciele Google'a, firmy, która kojarzona jest z bezpłatnym udostępnianiem tego, co można w Internecie znaleźć. Stwierdzili oni, że Sieć powinna przynosić korzyści zarówno wydawcom jak i czytelnikom. "Otwartość nie oznacza, że coś jest za darmo" - powiedzieli.

Google chce zaoferować wydawcom system Google Checkout. Użytkownicy mogliby zakładać sobie w tym serwisie konta i za ich pomocą dokonywać płatności na rzecz witryn, z których korzystają. Wyszukiwarkowy gigant jest w stanie zaoferować różne typy płatności. Od subskrypcji po mikropłatności za pojedyncze artykuły.

Z kolei niewielka, czteroosobowa firma założona przez studentów dziennikarstwa rozwija program, który będzie pobierał informacje z różnych źródeł i prezentował je na pasku przeglądarki. Oprogramowanie ma dać możliwość zarabiania wydawcom - od prezentowania reklam, po pobieranie opłat.

Trzeba jednak pamiętać, że łatwiej będzie opracować rozwiązania techniczne, niż przekonać wydawców do ich zastosowania. Wprowadzenie opłat za treści może odstraszyć użytkowników, przyczynić się do spadku odwiedzin i, co za tym idzie, spadku wpływów z reklam. Jednak tendencja do pobierania opłat za treści staje się coraz silniejsza. Część analityków twierdzi, że bieżący rok będzie początkiem epoki pobierania opłat przez wydawców mediów elektronicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pobieranie opłat, nawet symbolicznych za treści w internecie nie może się sprawdzić na dłuższą metę.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której za pomocą google szukacie jakiejś informacji. Otrzymujecie ileś tam wyników wyszukiwania. Klikacie na pierwszą stronę, i musicie zapłacić za nią, nawet jeśli w rzeczywistości nie ma tam interesujących nas informacji. A w trakcie wyszukiwania w internecie trzeba przejrzeć czasem wiele stron, zanim trafi się na poszukiwaną informację.

A różnych informacji często szuka się wiele razy dziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej zaskakującą opinię wyrazili przedstawiciele Google'a, firmy, która kojarzona jest z bezpłatnym udostępnianiem tego, co można w Internecie znaleźć. Stwierdzili oni, że Sieć powinna przynosić korzyści zarówno wydawcom jak i czytelnikom. "Otwartość nie oznacza, że coś jest za darmo" - powiedzieli. 

Proponuję abonament 5 zł rocznie od IP.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pobieranie opłat, nawet symbolicznych za treści w internecie nie może się sprawdzić na dłuższą metę.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której za pomocą google szukacie jakiejś informacji. Otrzymujecie ileś tam wyników wyszukiwania. Klikacie na pierwszą stronę, i musicie zapłacić za nią, nawet jeśli w rzeczywistości nie ma tam interesujących nas informacji. A w trakcie wyszukiwania w internecie trzeba przejrzeć czasem wiele stron, zanim trafi się na poszukiwaną informację.

A różnych informacji często szuka się wiele razy dziennie.

 

Ale tutaj chodzi o treści produkowane przez media, a nie każdą witrynę. Czyli o płacenie np. za CNN, BBC, Science itp itd. Zresztą... nikt przecież nie broni już teraz pobierać opłat. Niewykluczone, że jeśli sprawdzi się to na rynku mediów, to będą je pobierały też inne witryny. Ale na pewno nie będzie tak, że 90% treści będzie płatnych. Ludzie będą skłonni zapłacić za coś wartościowego, a nie za byle jaką stronę. Na tej samej zasadzie, jak wybierają sobie konkretne gazety, które kupują, czy pakiety w telewizji satelitarnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praktyki pobierania oplat w sieci za tresci zniszczylyby internet. Internet to nie jest - jak niektorzy by chcieli - sklep, kiosk, bazar, centrum handlowe dla wybranych etc.

Bez udzialu ludzi w tworzeniu struktury merytorycznej internetu NIE MA. Internet tworzony przez wydawcow bylby jedynie kioskiem.

Jesli ktos publikuje w sieci tylko po to, by zarobic; to lepiej niech tego nie robi. Wg mnie mija sie to z celem. Sam publikuje w sieci uzyteczne informacje dot branzy IT - konkretnie wdrazania rozmaitych systemow operacyjnych - i nie wyobrazam sobie pobierania z tego tytulu oplat.

To moj wklad w siec, kazda inna forma bylaby przeze mnie postrzegana jako przejaw hipokryzji, szeroko pojetej obludy i pazernosci. Materialy platne i spoleczne moga wspolnie koegzystowac, jednak nie wyobrazam sobie sytuacji, w ktorej za dana tresc wymagaloby sie oplat. Osobiscie natychmiastowo odwracam sie od kazdego serwisu, ktory oczekuje ode mnie oplat.

Dla mnie sytuacja jest jasna i klarowna - place za internet dostawcy uslu, troche jak w metrze za przejazd. Place raz i moge jezdzic do woli - nie wyobrazam sobie i nie akceptuje sytuacji, w ktorej ktos moglby chciec pobierac ode mnie w trakcie jazdy dodatkowe oplaty za wygladanie przez okno, spojrzenie na wspolpasazerow, czy czytanie ksiazki.

Wiedza powinna byc bezplatna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Upowszechnienie się płatności za cokolwiek w necie nigdy nie będzie miało miejsca. Powód jest prosty: jak grzyby po deszczu będą powstawały serwisy darmowe. To nie telewizja, gdzie trzeba wykupić koncesję, żeby nadawać - stronę może założyć każdy. Dlatego płatności będa konieczne za zawartość typu premium, ale wcale nie oznacza to, że strony darmowe będą gorszej jakości. Dla 95% użytkowników strony darmowe będą równie wartościowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za telewizję też nie ma płątności,tylko głupcy z TVP chcą abonament egzekwować(jak tak chcą niech sobie egzekwują,ale za coś takiego jak cyfrowy polsat i ntv,tj za użycie dekodera,a nie za kanał ogólnodostępny)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie z tym abonamentem doliczanym do internetu by był w miarę dobry pomysł - jeśli byłby to niski abonament, to klienci specjalnie by się nie burzyli. A podział proponowałbym taki: sprawdzana byłaby częstotliwość oglądania poszczególnych stron przez każdego z klientów, i abonament dzielony byłby wg ilości odwiedzin bądź czasu spędzonego na witrynach (można by coś bardziej wyrafinowanego wymyśleć). Czyli to moje 5zł czy tam ileś było by dzielone np na właścicieli 100 różnych stron.

 

Aczkolwiek przychylę się, że pomysł płatności nie jest najlepszy - wystarczająco kasy koszą już na reklamach. Jak dojdzie do tego płatność, to ludzie zwyczajnie przestaną korzystać i tyle.. Chyba, że zrobić by tak jak na niektórych stronach - dostęp darmowy, ale za opłatą jest wersja bez reklam, nie trzeba tyle czekać w kolejce i tym podobne udogodnienia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo widzę sens doliczania opłat za korzystanie z konkretnych stron do rachunku "ogólnego" za Internet. Najlepiej byłoby jednak, gdyby odbiorca usługi rozliczał się z jej operatorem bezpośrednio. Obecność każdego pośrednika oznacza przecież generowanie dodatkowych kosztów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze że nie ma szans na jakiś dodatkowy podatek od internetu jak niektórzy proponują, dramat, kolejne zaiksy riia i inne kartele tylko teraz żarawałyby na internecie, straszne że komuś wogóle taki pomysł przychodzi do głowy.

 

już teraz niektóre polskie serwisy prawnicze, o padatkach, itp są płatne. IDG część artykułów jest płatnych, wyborcza - też płatne. nie wiem o czym niektórzy piszą że to się nieprzyjmie jak to funkcjonuje, tyle tylko że źle, bo mało kto się zdecyduje płacić kilka złotych za jeden artykuł, lub nawet dostęp tygodniowy jak on chce przeczytać tylko to. miałem tak kilka razy i szukałem gdzie indziej.

mikropłatności to jest dobre rozwiązanie, nie kupuje dostępu do całej witryny skoro chce jeden art przeczytać, a płace kilka centów z art i tyle. oczywiście nie po wejściu z google, tylko wcześniej wiem ile ten art będzie kosztował i decyduje czy wchodze.obsługuje to kilka globalnych firm jak google gdzie mam konto z np 10$

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mikroos: mylisz się. Natychmiast to powstałyby strony zdolne do zastąpienie np. KopalniWiedzy, ale dlatego, że BBC, CNN, Science czy The New York Times wprowadzą opłaty nie pojawią się serwisy zdolne je zastąpić. To kolosalna inwestycja w ludzi, sprzęt, całe lata budowania marki itp. itd.

Kwestia jest taka: jeśli opłaty wypalą, to niemal wszystkie tego typu serwisy (BBC, CNN, Science itp.) pójdą w tym kierunku. Bo jeśli wprowadzenie opłat spowoduje znaczny przyrost dochodów, to czemu nie. Sądzę, że wcześniej czy później i tak do tego dojdzie. Chyba, że zostanie wymyślone coś zupełnie innego niż reklama i płatne treści.

 

A co do abonamentu... jeśli miałby być obowiązkowy to byłaby skrajna głupota i kolejne złodziejstwo, A dobrowolny...? nierealne. Abonament w Internecie pobierany na poziomie ISP? Jak go rozliczać? I co z prywatnością?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
@mikroos: mylisz się. Natychmiast to powstałyby strony zdolne do zastąpienie np. KopalniWiedzy, ale dlatego, że BBC, CNN, Science czy The New York Times wprowadzą opłaty nie pojawią się serwisy zdolne je zastąpić. To kolosalna inwestycja w ludzi, sprzęt, całe lata budowania marki itp. itd.

No właśnie nie ;) Kolosalną inwestycją jest posiadanie reporterów na całym świecie. Przepisać wiadomości z dużego serwisu potrafi każdy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zabawne, jak bardzo potrafia uciec w abstrakcje biznesu ludzie, ktorzy nie widza juz niczego, procz zysku. W tych czasach nastapil jakis zaskakujacy zwrot w mysleniu wytworcow komercyjnej tresci - wydaje im sie - z punktu widzenia finansow - ze czytelnik zgodzi sie na wszystkie proponowane zmiany, bo przeciez czytelnika mierza poziomem slupkow, sprowadzaja do wspolnego mianownika. Wrong!

Gdyby nie czytelnicy, nie byloby mowy o jakichkolwiek mediach pisanych. To czytelnicy sa odbiorcami i to oni dokonuja ostatecznego wyboru. Nic nie zmieni tego faktu - a juz na pewno nie brak swiadomosci pana "Z" - CEO duzej gazety, czy korporacji.

Odbiorcy maja najwieksza sile i mozliwosc - moga zyc bez newsow, gazet, rewelacji i radzic sobie bez nich znakomicie. Maja tez wybor w postaci konkurencji. Jaki wybor maja wydawcy? tylko jeden:

dostosowywac swoja oferte do CZYTELNIKA, a nie prognozowanych; czy zyczeniowych przychodow z tytulu sprzedazy swojego 'wielce poczytnego' [bo - w istocie - wciaz bezplatnego] tytulu.

Nie mozna zmusic czlowieka swiadomego do podazania za widzimisie wydawcow, mozna zas zachowywac sie fair i sprawic, by nasz potencjalny czytelnik sam z siebie mial ochote czynnie wspierac swoj ulubiony tytul.

Tyle z mojego punktu widzenia, slowem dodatku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi się pomysł lucky one z abonamentem dzielonym wg tych stron z których korzystamy jest całkiem sensowny,mamy wiele bardziej zdzierczych i niesłusznych opłat,więc może takie coś wejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, i zaczęłaby się nowa era dialerów. Jakiś program wchodziłby w Twoim imieniu za stronę, bez Twojej wiedzy wykonywał czynności, za które będzie trzeba płacić, a Ty dowiadywałbyś się o tym na koniec miesiąca. To ja już wolę autoryzację transakcji przy każdym wejściu na płatną stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie nie - ja miałem na myśli stałą opłatę - więc w wypadku takiego dialera uległby tylko zmianie jej rozdział ;) A o to, niech się martwią Ci, do których te pieniądze idą - żeby zrobić system odporny na dialery, bo to w ich interesie by było :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A o to, niech się martwią Ci, do których te pieniądze idą - żeby zrobić system odporny na dialery, bo to w ich interesie by było

Wprost przeciwnie - w ich interesie byłoby, żeby dialery mogły działać. Przecież jeżeli całe społeczeństwo traci, to nie traci nikt, a skoro nie traci nikt, to nikt nie będzie się burzył o tych parę groszy. Poza tym taki system łączonych płatności skończyłby się kompletnie niekontrolowanym manipulowaniem cenami - skoro jeden na tysiąc użytkowników korzysta z danej strony, to nikt nie zauważy podwyżki o 200%, bo po rozłożeniu na całe społeczeństwo to znów będzie tylko parę groszy. Jak w NFZ normalnie ;) To ja już wolę indywidualne płatności za rzeczywiste korzystanie z usług.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli pojawią się takie płatności to powstanie kolejne odgałęzienie piractwa i tak w momencie powstania system będzie skazany na śmierć. To się nie uda bo prędzej czy później zginie śmiercią naturalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po części się zgadzam z Tobą mikroos. Niemniej szukałem po prostu jakiegoś wyjścia od tego, że jeśli masowo zaczną wprowadzać opłaty, to będzie to kosztować każdego użytkownika znacznie więcej niż te 5zł na miesiąc czy rok.. W moim rozwiązaniu ta kwota byłaby stała jako że tak powiem 'koszt korzystania ze stron internetowych' - pieniądze te rozdzielane byłyby pomiędzy strony, z których korzystam.

 

Dlatego mówię, że dialery by się nie opłacały - bo ja i tak płaciłbym 5zł - po prostu większa część tej sumy szła by na korzyść jednej ze stron. Ale właśnie o to mi chodziło - że inne strony nie pozwoliłyby się okradać, i zabierać sobie ich porcji z tych 5zł - zatem postulowałyby dla własnego dobra wdrożenie systemu odpornego na dialery ;)

 

Też uważam że najlepiej gdyby płacić tylko za to, co wykorzystasz.. ale trudno stworzyć do tego dobry system. Bo np przeczytanie jakiegoś artykułu niekoniecznie musi znaczyć, że znalazłeś w nim to czego szukałeś.. No i masz płacić czy nie? Niby tak, bo dzięki providerowi miałeś możliwość przeczytania. Ale jeśli musisz takich artykułów przeczytać 10, 100 czy 500, to nagle okazuje się że nawet 1gr za artykuł staje się horrendalną opłatą za znalezienie potrzebnej Ci informacji..

 

Jeśli nie płacić za możliwość przeczytania, to powstaje pytanie za co w takim razie?

 

System opłat zabiłby internet - zwłaszcza jeśli stałby się powszechny.. Albo jak zauważył Piotrek, powstałoby kolejne odgałęzienie piractwa..

 

Także chyba ogółem system opłat za treści jest przesadzoną pazernością twórców, którzy na samych reklamach zarabiają pewnie niemałe pieniądze, i w ogóle nie powinien być wprowadzany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie ;) Kolosalną inwestycją jest posiadanie reporterów na całym świecie. Przepisać wiadomości z dużego serwisu potrafi każdy :P

 

Noż to przecież o tym mówię. We wcześniejszym poście stwierdzasz "Upowszechnienie się płatności za cokolwiek w necie nigdy nie będzie miało miejsca. Powód jest prosty: jak grzyby po deszczu będą powstawały serwisy darmowe."  - a ja mówię, że to nie jest prawda, bo serwisów takich jak BBC, CNN czy Science nie zastąpisz łatwo. Łatwo zastąpisz KW czy inne małe serwisy, ale nie giganta z budowaną latami marką i reporterami na całym świecie.

 

Jeśli zamknięcie całości/części serwisu i udostępnianie go za opłatą będzie przynosiło większą kasę niż model utrzymywania go z reklam, to bardzo dużo wielkich serwisów zaakceptuje taki model. Pytanie tylko, czy już teraz jest na to czas i czy zrobi to na tyle dużo serwisów, że się to rozpowszechni.

 

@lucky_one: co właściwie proponujesz? System przymusowy, w którym każdy ma do opłaty za łącze dołączony abonament za korzystanie z treści? To nie wypali, bo jest wbrew podstawowym zasadom ekonomii. Wyobraź sobie, jakby się skończyło np. dla rynku piekarskiego wprowadzenie abonamentu od każdego człowieka, kŧóry, w zamian za abonament mógłby w dowolnej piekarni wziąć dowolną ilość towaru.... Jak byś chciał to rozdzielać? Musiałbyś narzucić wszystkim piekarzom obowiązek robienia takich samych bułek, chlebów, pączków... musiałbyś narzucić im liczbę tych bułek/chlebów/począków do wyprodukowania, musiałbyś zmusić producentów półproduktów do dostarczania konkretnej ilości zboża, soli, wody, drożdży i czego tam jeszcze do tego sypią, musiałbyś narzucić ceny paliw, pojazdów, urządzeń, regulować płace, wymianę handlową pomiędzy przesiębiorstwami.. żeby to wypaliło musiałbyś mieć gospodarkę centralnie sterowaną, a gospodarka centralnie sterowana nie może istnieć, bo nie jesteś w stanie wszystkim na taką skalę sterować...

Inny sposób, to abonament płacony ISP tylko przez chętnych, który ISP rozliczają z producentami treści. Tylko wtedy ISP i producenci treści musieliby mieć dane o każdym użytkowniku korzystającym z serwisów, dokładnie go śledzić ile czasu, co robił, które treści wykorzystywał. Musieliby te dane przechowywać, weryfikować, prowadzić potężną księgowość dla wspólnych rozliczeń. Wyobrażas sobie lokalnego ISP, który ma, powiedzmy 2000 klientów, że rozlicza się co miesiąc z 50 000 firm z całego świata? Ten ISP musiałby zatrudnić dla każdego z tych klientow osobną księgową mówiącą w trzech językach i znającą świetnie przepisy podatkowe Pakistanu i Burundi. Koszty, oczywiście, poniósłby klient.

 

Najlepszym rozwiązaniem jest... pozostawienie wszystkiego rynkowi. Serwisy, które będą oferowały płatne treści już sobie znajdą odpowiednie rozwiązanie. Jeśli będziesz próbował narzucać przymusowe czy dobrowolne abonamenty na poziomie ISP to wszystko pierdutnie.

 

I co to znaczy "pazerność" i zabranianie opłat? Jeśli ludzie będą skłonni płacić za treści, to prawem ich twórcy jest pobieranie tych opłat. Niezależnie od tego, ile zarabiają z innych źródeł.

A co do reklamy... wielkie serwisy zarabiają na reklamie duże pieniądze, odsetek blokujących reklamy jest tam jednocyfrowy i to one raczej wprowadzą opłaty. Na przykładzie KW mogę Ci powiedzieć, że oboje z Anią mamy z serwisu takie pieniądze, za jakie 99% Polaków nie kiwnęłaby palcem w bucie. Dochody z reklam są mizerniutkie jeśli nie ma się milionów użytkowników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Noż to przecież o tym mówię. We wcześniejszym poście stwierdzasz "Upowszechnienie się płatności za cokolwiek w necie nigdy nie będzie miało miejsca. Powód jest prosty: jak grzyby po deszczu będą powstawały serwisy darmowe."  - a ja mówię, że to nie jest prawda, bo serwisów takich jak BBC, CNN czy Science nie zastąpisz łatwo. Łatwo zastąpisz KW czy inne małe serwisy, ale nie giganta z budowaną latami marką i reporterami na całym świecie.

Odróżniasz znaczenie słów "upowszechnienie się" oraz "istnienie"? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podkreślam, postulowałem za taką stałą opłatą tylko dlatego, że jeśli wprowadzono by opłaty za każdą usługę, to okazało by się nagle, że trzeba płacić znacznie większe pieniądze za korzystanie z treści w internecie niż w przypadku tego co ja proponowałem.. Zgadzam się, że poza tym to rozwiązanie jest kiepskie.. Ale po prostu szukałem pomysłu na to, jak ominąć ekspansję najpierw płatnych stron, a później - podwyższania cen dostępu..

 

Jedyna nadzieja, że użytkownicy na tyle masowo nie przyjmą takiego rozwiązania, że serwisy te pójdą z torbami, jeśli nie znajdą innej formy zdobywania pieniędzy.

 

PS. Nie znaczy to że uważam, iż totalnie wszystko w internecie musi być darmowe - pewne strony jak najbardziej mogą być płatne, ale niech pozostaną w mniejszości. Tak jak powiedziałem - wprowadzenie płatności za większość serwisów, spowodowałoby, że największe rachunki byłyby za internet.

 

PS2. Nie twierdzę też, że każdy zarabia na reklamach krocie. No ale Yahoo czy Google, to nie KW, prawda? To są giganci, którzy na reklamach zapewne zbierają takie fortuny, że niejeden z nas miałby przy obecnym trybie życia problem z wydaniem tego zanim by umarł (ze starości)..  Zdaję sobie sprawę że dla małych portali po pierwsze liczby odwiedzin są niewielkie, a po drugie oferty reklamowe im prezentowane nie są najbardziej lukratywne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amazon poinformował, że w każdym tygodniu grudnia sprzedawał ponad milion urządzeń z rodziny Kindle. Szczególnie interesująca jest informacja, że pierwsza i czwarta spośród najbardziej popularnych książek kupowanych w tym czasie przez użytkowników Kindle’a zostały wydane niezależnie przez samych autorów, bez pośrednictwa tradycyjnych wydawnictw. Taki sposób wydawania, od razu w formacie elektronicznym, umożliwia niedawno uruchomiona usługa Kindle Direct Publishing.
      Najlepiej sprzedającym się urządzeniem był najdroższy przedstawiciel rodziny Kindle - tablet Kindle Fire. Urządzenie jest obecnie oferowane tylko klientom z USA. Nie wiadomo, kiedy będzie dostępne w innych krajach.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy wydawcy mają poważny problem. Amazon zdecydował się na bezpośrednią konkurencję z nimi. Internetowy gigant postanowił, że nie ograniczy się tylko do sprzedawania książek. Firma zaczęła podpisywać umowy bezpośrednio z autorami i ma zamiar samodzielnie wydawać książki zarówno w formie papierowej jak i elektronicznej.
      Pierwszym autorem, z którym podpisano umowę, jest Tim Ferris. Później dołączyła do niego aktorka i reżyser Penny Marshall, która ponoć dostała za swoje wspomnienia 800 000 dolarów.
      Wydawcy mówią, że Amazon bardzo usilnie przekonuje ich najlepszych autorów do zmiany dotychczasowego wydawcy.
      Wszyscy boją się Amazona. Jeśli prowadzisz księgarnię, to już od pewnego czasu Amazon jest twoim konkurentem. Jeśli zaś jesteś wydawcą, to pewnego dnia się budzisz i okazuje się, że Amazon konkuruje też i z tobą. Jeśli jesteś agentem, Amazon może zabrać ci źródło utrzymania, bo podpisuje umowy bezpośrednio z autorami i nie potrzebuje pośredników. To stara strategia: dziel i rządź - mówi Richard Curtis, agent i wydawca książek elektronicznych.
      Russel Grandinetti, jeden z menedżerów Amazona, zauważa, że jedynymi osobami niezbędnymi na rynku czytelniczym są autor i odbiorca. Wszyscy inni mogą zarobić na interakcji pomiędzy nimi, ale mogą też i stracić.
      Na razie wiadomo, że jeszcze przed końcem bieżącego roku Amazon opublikuje 122 książki. Nie wiadomo z iloma autorami, na ile książek i na jakich warunkach podpisano już umowy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Apple opublikował plany dotyczące sprzedaży subskrypcyjnej treści dla aplikacji sprzedawanych za pośrednictwem App Store. Koncern Jobsa chce, by sprzedawcy treści rozpowszechniający je na zasadzie subskrypcji oddawali mu 30% z pieniędzy płaconych przez klientów. Uderza to przede wszystkim w wydawców gazet czy w Amazona, sprzedającego książki dla urządzeń produkowanych przez Apple'a.
      Nasza filozofia jest prosta. Jeśli aplikacja zyskuje sybskrybenta dzięki Apple'owi, Apple zarabia 30%. Jeśli to wydawca zachęca nowego lub istniejącego subskrybenta do korzystania z aplikacji, zatrzymuje sobie 100%, a Apple nie ma z tego nic - stwierdził Steve Jobs.
      Jednocześnie wydawcy będą musieli usunąć z aplikacji wszelkie odnośniki umożliwiające zakup ich treści poza App Store. To oznacza, że np. Amazon ze swojej aplikacji do e-booków, którą obecnie rozprowadza na App Store, będzie musiał usunąć istniejące tam odnośniki. Ponadto cena subskrypcji oferowana przez wydawcę poza App Store nie może być niższa niż w App Store. Wszelkie płatności za subskrypcje będą przetwarzane przez Apple'a, który od razu zatrzyma sobie 30 procent ceny.
      Na razie nie wiadomo, od kiedy twórcy aplikacji będą musieli wprowadzić zmiany wymagane przez Apple'a.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomimo tego, że internet kojarzy się z dostępem do darmowych treści, to większość użytkowników jest skłonna za nie płacić. Tak przynajmniej wynika z badań Pew Internet and American Life Project. W ich ramach przebadano 755-osobową grupę amerykańskich internautów. Okazało się, że 65% z nich już płaciło za treści z sieci.
      Najpopularniejszymi kupowanymi treściami były muzyka i oprogramowanie dla pecetów oraz aplikacje dla telefonów lub tabletów. Aż 33% badanych kupowało muzykę i programy, a 21% - aplikacje dla smartfonów oraz tabletów.
      Ponadto 18% przyznało, że płaci za dostęp do cyfrowych gazet i magazynów.
      Pew Institute pytał badaną grupę o 15 różnych rodzajów zawartości spotykanych w sieci.
      Ciekawostką jest fakt, że 23% badanych płaci regularnie abonament za dostęp do treści, 16% płaciło za pobranie plików, a 8% za dostęp do strumieniowego przekazu wideo.
      Szczegółowe zestawienie również jest bardzo ciekawe. Poza cieszącymi się największą popularnością muzyką, oprogramowaniem i aplikacjami, aż 19% płaci za dostęp do gier online, 18% za gazety, magazyny czy raporty, 16% za wideo, filmy i programy telewizyjne. Kolejne 15% kupuje lub kupowało dzwonki do telefonów, 12% za cyfrowe zdjęcia, 11% za członkostwo na bezpłatnych witrynach (co jest związane z dostępem do dodatkowej zawartości). Cyfrowe książki kupowało 10% badanych, 7% płaciło za podcasty, 5% za wirtualne przedmioty w grach, a tyle samo za kody i inne dane pozwalające w grach oszukiwać. Kolejne 5% wydaje pieniądze na dostęp do serwisów randkowych, a 2% - na serwisy pornograficzne.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...