Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Datowane na epokę kamienia figurki kobiet o obfitych kształtach mogły nie przedstawiać bogiń płodności, lecz stanowić pierwsze zabawki edukacyjne – przekonują archeolodzy.

W ciągu kilkudziesięciu lat w Çatalhöyük, stanowisku archeologicznym w Anatolii w Turcji, wykopano niemal 2 tys. figurek. Ostatnie odkryto w zeszłym tygodniu. Niektóre przedstawiają ludzi, inne owce, kozy lub krowy. W latach 60. część badaczy zaczęła twierdzić, że postaci z dużymi piersiami i masywnymi brzuchami to boginie płodności. Współcześni eksperci nie podzielają jednak ich opinii. Wg nich, można mieć wątpliwości, czy figurki uznane przed 40 laty za kobiety (a przynajmniej spora ich część) nie są przypadkiem mężczyznami.

Profesor Lynn Meskell z Uniwersytetu Stanforda uważa, że skoro większość rzeźb przedstawiała krowy lub owce i kozy, mogły one być reprezentacjami zwierząt, z którymi [w neolicie] obcowano na co dzień. W takich okolicznościach stanowiłyby one pomoce edukacyjne. Wszystkie znaleziono w śmieciach – nie umieszczono ich w niszach, na platformach czy w pochówkach. Prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z ikonami religijnymi w postaci bogiń-matek, jest zatem niewielkie. Pani archeolog uważa, że kobiece figurki stanowią mniej 5% "urobku" z Çatalhöyük.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to mieli już wtedy „wychowanie seksualne”? ;)

 

Moim zdaniem mało prawdopodobne. Zabawki - tak, ale edukacyjne? Człowiek wówczas widział żywe zwierzęta na co dzień i naprawdę nie trzeba było dzieciom pokazywać ich figurek i obrazków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to mieli już wtedy „wychowanie seksualne”? ;)

 

Moim zdaniem mało prawdopodobne. Zabawki - tak, ale edukacyjne? Człowiek wówczas widział żywe zwierzęta na co dzień i naprawdę nie trzeba było dzieciom pokazywać ich figurek i obrazków.

 

Przeciwnie - w zabawie przecież chodzi o wdrażanie do roli dorosłego, zatem zabawkami są zwykle wyobrażenia przedmiotów, z jakimi dorosły styka się "na poważnie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomnieli dodać że tymi zabawkami bawiły się tylko dziewczynki (tak jak dziś lalki są ich domeną).

Zapomniałeś dodać że wyssałeś tą informację z palca i chcesz zarobić na bana. Nie mam już do Ciebie cierpliwości - kolejne Twoje posty niewnoszące nic do tematu, a służące jedynie trollowaniu będę usuwał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałeś dodać że wyssałeś tą informację z palca i chcesz zarobić na bana. Nie mam już do Ciebie cierpliwości - kolejne Twoje posty niewnoszące nic do tematu, a służące jedynie trollowaniu będę usuwał.[/size]

A co ten szlam wniósł do tematu?? bawiłeś się lalkami jak byłeś mały?? Jak tata wrócił z łowów to pokazywał kobiecej części domu z czym walczył i za czym biegał (syn był z nim). Trzeba pamiętać że to faceci rzeźbili , stąd ich fantazje na temat płci przeciwnej również wychodziły spod ręki - mowa była ograniczona albo jeszcze wcale nie istniała o piśmie nie wspominając.

 

PS.  na moderatora , to ty się nie nadajesz powinieneś przestać pić piwo i  wąchać  pieluchy bo zaczynasz świrować. ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz to z kolei ja straciłem cierpliwość.

PS.  na moderatora , to ty się nie nadajesz powinieneś przestać pić piwo i  wąchać  pieluchy bo zaczynasz świrować.

Masz 7 dni odpoczynku od forum na przemyślenie tej sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Archeolodzy niepotrzebnie doprawiają swym znaleziskom (artefaktom) różne wyobrażenia. W tej notce wychodzi to bardzo silnie. Trzeba odróżniać fakt od jego interpretacji. Niestety, w archeologii często bywa tak, że interpretacja wręcz przyrasta do faktu i jest następnie od niego nieodróżnialna. Miałem się możność o tym przekonać podczas współpracy z archeologami na wykopaliskach. Wydaje się, że w przypadku tych "wenus" mamy do czynienia z kolejnym przykładem nadinterpretacji. To dobrze, że sami archeolodzy wzięli się za krytykę własnego warsztatu.

Archeologia jest ważną dziedziną wiedzy i szkoda byłoby, aby błądziła po manowcach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
mowa była ograniczona albo jeszcze wcale nie istniała

Uśmiałem się…

 

Przeciwnie - w zabawie przecież chodzi o wdrażanie do roli dorosłego

Oj, sądzę raczej, że wdrażanie do roli dorosłego było bardziej praktyczne (typu: bierz rózgę i idź pasać gęsi, jak starszy, to krowy, u ludów pasterskich oczywiście).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie popuszczę - znam to z własnego doświadczenia, jako ze na wsi wyrosłem. Zresztą czym innym mogą się bawić dzieci, jak nie modelami rzeczywistych obiektów? Przecież i teraz nie jest inaczej - mamy Barbie, samochodziki, samolociki i roboty.

Ale Krzyś Milne wszak miał na półce głównie zwierzątka. Zreszta popatrz tutaj - poza wszystkim ciekawe...http://galeria.wiara.pl/thumbnails.php?album=36

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypominam, że teoria pomocy edukacyjnych nie ma na swoje poparcie właściwie nic konkretnego, więc dzielimy skórę na czymś, co nawet nie wiadomo, czy było niedźwiedziem, czy łosiem. ;) Zabawki, czemu nie, ale z tą edukacyjnością to moim zdaniem mocna przesada. Edukacja, powtórzę swoje zdanie (całkiem prywatne) była raczej praktyczna, od momentu, kiedy dziecko mogło się w czymkolwiek przydać.

Barbie i samochodzików bym pomocami edukacyjnymi nie nazwał… :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
      Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
      Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
      Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
      Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
      Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
      Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Geisingen-Gutmadingen w powiecie Tuttlingen w Badenii-Wirtembergii firma ArcheoTask GmbH dostała zadanie przeprowadzenia badań archeologicznych. Władze planują bowiem inwestycje, które mają przyciągnąć biznes, a że w sąsiedztwie znaleziono wcześniej średniowieczne groby, do pracy zaprzęgnięto najpierw archeologów. Decyzja okazała się ze wszech miar słuszna.
      Archeolodzy dokonali dwóch interesujących odkryć. Nad brzegami Dunaju, w miejscu, w którym ma powstać zbiornik retencyjny na wody opadowe odkryli pozostałości prehistorycznej osady oraz neolityczny grób z III tysiąclecia p.n.e. należący do przedstawicieli kultury ceramiki sznurowej. Natomiast tam, gdzie w przyszłości mają rozwijać się firmy znaleziono wczesnośredniowieczny cmentarz.
      Neolityczny pochówek jest o tyle interesujący, ze w południowo-wschodnich Niemczech rzadko znajduje się groby kultury ceramiki sznurowej. W grobie znaleziono zdobiony kubek oraz głowicę kamiennej siekierki z otworem pośrodku, w którym montowano trzonek.
      Z kolei średniowieczny cmentarz pochodzi z okresu wielkiej wędrówki ludów, kiedy to na terytorium Cesarstwa Rzymskiego zaczęły napływać plemiona barbarzyńskie. Archeolodzy dokładnie udokumentowali każdy ze znalezionych grobów. Większość z nich zawierało dobra grobowe, jak miecze, lance, tarcze i biżuterię, na przykład szklane koraliki, kolczyki czy pasy, mówi doktor Andreas Haasis-Berner, miejscowy przedstawiciel Państwowego Biura Ochrony Zabytków. Nasza gmina Gutmadingen jest prawdopodobnie znacznie starsza, niż się nam wydawało, stwierdził burmistrz Martin Numberger. W przyszłym roku Gutmandingen ma obchodzić 750-lecie istnienia. Miejscowość została po raz pierwszy wspomniana w dokumentach w 1273 roku pod nazwą Gutmetingen.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół ekspertów przyjrzał się bliżej zwyczajom grzebalnym w najstarszym mieście świata, Çatalhöyük. Domy w Çatalhöyük noszą ślady odbywania w nich rytuałów, w tym rytuałów pogrzebowych. Zmarli chowani byli w domach, w przypadku niektórych z nich używano pigmentów, a miejsca pochówku malowano.
      Już z wcześniejszych badań wiemy o związkach pomiędzy użyciem pigmentów a rytuałami pogrzebowymi. Na Bliskim Wschodzie wykorzystanie barwników w kontekście funeralnym i architektonicznym rozpowszechniło się szczególnie w drugiej połowie IX i w VIII tysiącleciu przed Chrystusem. Nowe badania ujawniły, że w Çatalhöyük w przypadku pochówków niewielkiej liczby zmarłych użyto pigmentu.
      Wydaje się, że na decyzję o samym użyciu pigmentu nie miał wpływu ani wiek, ani płeć zmarłem osoby. Jednak wszystko wskazuje na to, że użycie konkretnego koloru – cynobrowego, błękitu miedzi czy malachitu – jest już powiązane z rolą społeczną zmarłego. Prawdopodobnie stosowanie cynobru na głowę zostało zarezerwowane głównie dla mężczyzn. Cynober ma specjalne znaczenie w wielu kulturach na przestrzeni ludzkiej historii. To jaskrawo czerwony barwnik, który nie blaknie, a po podgrzaniu ma właściwości halucynogenne i uspokajające.
      Wiele wskazuje na to, że miał on też specjalne znaczenie w Çatalhöyük, gdzie znaleziono go w przypadku niewielkiej liczby pochówków i malunków naściennych. Naukowcy przypuszczają, że obecność cynobru jedynie na kościach czołowych i skroniowych zmarłych oraz obecność fitolitów może sugerować obecność opasek na głowę, które zmarli mogli nosić również za życia. Tutaj warto przypomnieć, że np. etniczni mieszkańcy Vanuatu uważają opaski na głowę za wartościowe przedmioty i mogą je nosić tylko wysoko postawieni w społeczności mężczyźni. Z kolei w Chinach epoki neolitu i brązu cynober był zarezerwowany dla pochówków elit. Oczywiście to daleko posunięte porównania, jednak obecność cynobru może wskazywać na osoby o wysokim statusie społecznym. Trzeba też zauważyć, że wciąż prowadzone w Çatalhöyük badania genetyczne nie wykazały dotychczas pokrewieństwa ani pomiędzy zmarłymi zdobionymi cynobrem, ani zmarłymi pochowanymi w tym samym domu. To zaś może wskazywać, że status społeczny w Çatalhöyük się nabywało, a nie dziedziczyło. Jednak na razie jest zbyt wcześnie, by wysuwać ostateczne wnioski, gdyż badania DNA przeprowadzono na zbyt małej próbce osób.
      Drugi widoczny trend w zwyczajach funeralnych to wykorzystanie kolorów niebieskiego (błękit miedzi) i zielonego (malachit), w pochówkach kobiet i nastolatków. najstarsze znane nam przykłady wykorzystania tych kolorów pochodzą z późnego okresu kultury natufijskiej sprzed ok. 11 000 lat. Kolory te kojarzone są czasem z płodnością i dojrzałością, to zaś może mieć też dodatkowy związek z rozwojem społeczeństw rolniczych.
      W Çatalhöyük znaleziono też zbiorniki na pigmenty, narzędzia do ich nakładania oraz ślady ich produkcji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) dowiedli, że miejsce urodzenia matki jest związane z ryzykiem wystąpienia autyzmu u jej dziecka. Uczeni wykorzystali dane ze zróżnicowanego rasowo hrabstwa Los Angeles i odkryli, że w porównaniu z dziećmi białych Amerykanek dzieci pochodzących z zagranicy Czarnych, Filipinek, Wietnamek oraz kobiet urodzonych w Ameryce Centralnej i Południowej są narażone na większe ryzyko autyzmu. To samo dotyczy dzieci Czarnych i hiszpańskojęzycznych kobiet urodzonych w USA.
      Badacze wzięli pod uwagę wiele różnych czynników, takich jak wiek matki, poziom wykształcenia, status ekonomiczny, posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego i wiele innych, o których wiadomo, że mają wpływ na ryzyko wystąpienia autyzmu. Po ich uwzględnieniu istotnym czynnikiem okazało się właśnie miejsce urodzenia matki.
      Epidemiologia od dawna korzysta za badań nad migracjami ludności, co pozwala zrozumieć, w jaki sposób czynniki środowiskowe i genetyczne wpływają na ryzyko wystąpienia choroby w populacji. Fakt, że w USA 22% chłopców w wieku 6 lat to dzieci imigrantów otwiera przed nami unikatową możliwość badania wpływu narodowości, rasy i pochodzenia na spektrum autyzmu - powiedziała główna autorka badań, doktor Beate Ritz.
      Analizami objęto dzieci, urodzone w hrabstwie Los Angeles u których w latach 1998-2009 zdiagnozowano autyzm. Dzieci w chwili diagnozy liczyły sobie 3-5 lat. We wspomnianym okresie urodziło się ponad 1,6 miliona dzieci, a autyzm zdiagnozowano u 7540.
      Okazało się, że w porównaniu z dziećmi białych Amerykanek urodzonych w USA dzieci Czarnych urodzonych poza granicami Stanów Zjednoczonych były narażone na o 76% wyższe ryzyko rozwinięcia się autyzmu. W przypadku dzieci kobiet urodzonych w Wietnamie ryzyko było o 43% wyższe, a dzieci matek pochodzących z Filipin były o 25% bardziej narażone. Jeśli kobieta urodziła się w Ameryce Centralnej lub Południowej to jej urodzone w USA dziecko miało o 26% większą szansę rozwoju autyzmu. W przypadku kobiet Czarnych i hiszpańskojęzycznych urodzonych w USA ryzyko takie było wyższe o, odpowiednio, 14% i 13%.
      Istnieje wiele czynników, dla których dzieci matek urodzonych za granicami USA częściej cierpią na autyzm. Ich matki wyjechały, czy to samodzielnie czy z własnymi rodzinami, do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia, uciekając przed wojnami, głodem, biedą czy katastrofami naturalnymi. To czynniki stresowe, związane też często z niedożywieniem i brakiem opieki lekarskiej. Po przyjeździe do USA stres psychologiczny nie znika natychmiast. Ludzie znajdują się w obcym kraju, często bez znajomości języka, niejednokrotnie jako nielegalni imigranci, nie jest im łatwo znaleźć pracę i wykupić ubezpieczenie zdrowotne. Odkrycie, że również miejsce urodzenia się matki jest istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój chorób ze spektrum autyzmu wskazuje, iż specjaliści muszą zwiększyć swoje wysiłki w celu wczesnego wykrycia i leczenia tych chorób w dużych zróżnicowanych etnicznie społecznościach imigrantów, stwierdziła doktor Ritz.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Matki przekazują swoim dzieciom kolor włosów, oczu czy choroby dziedziczne. Jak dowodzą najnowsze badania Wexner Medical Center na Ohio State University, mogą też przekazywać korzyści ze zdrowego trybu życia. Okazuje się bowiem, że nawet umiarkowana ilość ćwiczeń fizycznych w czasie ciąży i po niej zwiększa w mleku matki ilość składników, które redukują u dziecka ryzyko takich chorób jak cukrzyca, otyłość czy choroby serca.
      Już wcześniej nasze badania wykazywały, że aktywność fizyczna matki poprawia zdrowie dziecka. Chcieliśmy jednak poznać odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, mówi główna autorka badań, Kriston Stanford. Jako, że dysponujemy dowodami, iż mleko matki odgrywa tutaj zasadniczą rolę, chcieliśmy wyizolować te składniki, które poprawiają zdrowie dziecka.
      Na potrzeby swoich badań naukowcy badali myszy, których matki prowadziły mało aktywny tryb życia i karmili te myszy mlekiem matek, które w czasie ciąży były aktywne. Okazało się, że myszy odnosiły korzyści z picia takiego mleka. To zaś dowiodło, że korzyści zdrowotne są przekazywane za pośrednictwem mleka, a nie wyłącznie za pośrednictwem genów.
      W kolejnym etapie badań naukowcy przyjrzeli się mleku 150 kobiet. Odkryli, że w mleku tych pań, które w ciągu dnia przeszły dłuższy dystans, występuje więcek składnika o nazwie 3SL. Wzrost 3SL niekoniecznie był związany z intensywnością ćwiczeń. Zatem nawet aktywność fizyczna o umiarkowanej intensywności zwiększa ilość tego składnika w mleku, mówi profesor Stanford. Ćwiczenia fizyczne są bardzo korzystne dla zdrowia kobiety zarówno w czasie ciąży jak i po porodzie. A wszystko, co poprawia zdrowie matki, poprawia też zdrowie dziecka.
      Wiele jednak kobiet z różnych względów nie może karmić piersią lub też nie powinno ćwiczyć w czasie ciąży. Dlatego też naukowcy starają się wyizolować 3SL z mleka i chcą sprawdzić, czy z mleka aktywnych fizycznie kobiet można przygotować preparat, który pomoże dzieciom kobiet nieaktywnych fizycznie lub niekarmiących piersią.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...