Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nowy wózek dla inwalidy

Rekomendowane odpowiedzi

Centrum rozwojowo-badawcze Veda International Robot, które zostało zorganizowane przez uniwersytety Kiusiu i Wased oraz kilka firm, zaprezentowało nowy typ elektrycznego wózka inwalidzkiego o nazwie Rodem.

W porównaniu z innymi urządzeniami tego typu znacząco ułatwia on życie użytkowników i ich opiekunów.

Wózek ma napęd na dwa przednie koła, którymi możemy sterować niezależnie. Pojedyncze ładowanie baterii wystarcza na cztery godziny jazdy. Z kolei prędkość poruszania się można łatwo dobierać poprzez ustawienie dżojstika w odpowiednie położenie. Użytkownik ma do wyboru trzy prędkości: 1, 3 oraz 6 kilometrów na godzinę. Urządzenie jeździ też do tyłu z prędkością 3 km/h. Możliwe jest też regulowanie wysokości siedziska w  zakresie 380-700 mm nad ziemią.

Dzięki zmienionej konstrukcji siedziska, ciężar ciała jest inaczej rozłożony, niż w przypadku tradycyjnych wózków. Jak mówi producent, o ile w wózkach tradycyjnych jego rozkład powoduje, że obciążenia rozłożone są tak, jakbyśmy nieśli kogoś na plecach, to w nowym wózku czujemy, jakbyśmy sami byli przez kogoś niesieni.


Inna konstrukcja siedziska sprawia też, że znacznie łatwiej jest wsiąść na wózek. W przypadku tradycyjnego urządzenia wsiadanie składa się z siedmiu etapów, a w dwóch z nich opiekun musi podtrzymywać chorego. Na Rodem można wsiąść w trzech ruchach, bez niczyjej pomocy.

Rozmiary Rodem to 1220x690x700 mm, a więc są podobne do rozmiarów tradycyjnego wózka. Waga urządzenia wynosi około 100 kilogramów, a minimalny promień skrętu to 850 milimetrów.

Veda Internetional Robot chce jesienią bieżącego roku wybrać firmę, która będzie produkowała wózki Rodem. Mają być one sprzedawane od przyszłego roku. Ich przewidywana cena to 500-700 tysięcy jenów (5300-7400 USD).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobre, dobre, ale nie w Polsce, bo po schodach z takim to ciężko, o cenie nie wspomnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. To raczej tylko wózek miejski. No i te gabaryty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waga wózka z inwalidą robi się problemem przy wchodzeniu do autobusu (nawet do niskopodłogowego jest ciężko takimi wózkami wjechać). Wiem bo kiedyś pomagałem inwalidzie wsiadać i mi przy okazji przejechał po stopie. Auć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ten wózek to chyba dla takich z dużym stopniem inwalidztwa,jego zaletą miałby być ten rozkład ciężaru czy coś no i może wielkość.bo prędkość i czas działania baterii jakiś kiepski-mam kolegę co ledwo chodzi(coś z porażeniem mózgu)i pefron mu zafundował takiego śmigacza że pruje po mieście jak na skuterze(czasem podwiezie kogoś :P ) a ze wsiadaniem i wchodzeniem to eh...na tym chyba polega inwalidztwo że łatwo nie jest

PS:na rolnieczej w kraku jest podjazd dla inwalidów wspaniale zakończony stopniem(na szczęście zrobili na dole windę i podjazd niepotrzebny)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Florida A&M University powstaje elektryczny "terenowy" wózek inwalidzki. Urządzenie ma wyczuwać rodzaj podłoża i odpowiednio dopasowywać swoją charakterystykę tak, by mogło się po nim poruszać.
      Dotychczas tego typu technologia była stosowana przez wojsko w automatycznych pojazdach. Emmanuel Collins oraz John H. Seely postanowili zastosować ją w codziennym życiu. Naukowcy już dostosowali do swoich potrzeb wojskowy system kontroli, który ocenia otoczenie i tak manewruje, by móc poruszać się niezależnie od przeszkód terenowych.
      Collinsa zainspirowała prezentacja dokonana przez profesora Rory'ego Coopera z University of Pittsburgh Cooper w 1980 roku podczas służby w wojsku odniósł obrażenia, wskutek których doznał urazów rdzenia kręgowego i od tamtego czasu porusza się na wózku. Podczas prezentacji Cooper, który jest m.in. dyrektoem VA Rehabilitation Research and Development Center of Excellence, mówił o potrzebie stworzenia wózków inwalidzkich, które radziłyby sobie w różnym terenie.
      Collins twierdzi, że pierwsze "terenowe" wózki inwalidzkie trafią na rynek w ciągu najbliższych 5 lat.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Noam Sobel oraz współpracujący z nim Anton Plotkin, Aharon Weissbrod i Lee Sela z Instytutu Weizmanna opracowali technologię, która pozwala sterować urządzeniami za pomocą... powietrza wydmuchiwanego i wciąganego nosem. Izraelski system wykrywa zmiany ciśnienia w nozdrzach i przekłada te dane na sygnały elektryczne. Głównym celem naukowców jest umożliwienie osobom z niewładnymi kończynami sterowania wózkiem czy komunikowania się z innymi.
      Technologia została przetestowana zarówno przez osoby zdrowe, jak i całkowicie sparaliżowane. Okazało się, że pozwala ona pokonać wózkiem inwalidzkim skomplikowany tor przeszkód. Umożliwia też na korzystanie z gier komputerowych z niemal taką samą prędkością jak za pomocą klawiatury czy myszy.
      Wdychanie i wydychanie powietrza nosem to bardzo precyzyjny i łatwy do kontrolowania mechanizm. Odbywa się on dzięki pomocy podniebienie miękkiego. Ono jest z kolei sterowana za pomocą nerwów połączonych bezpośrednio z mózgiem. To skłoniło Sobela i jego zespół do stwierdzenia, że nawet u osób najciężej sparaliżowanych kontrola podniebienia miękkiego została zachowana. Badania przeprowadzone za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego pokazały, że uczeni mają rację, a w kontroli podniebienia miękkiego bierze udział kilka obszarów mózgu. Zauważono też, że obszary te w dużej mierze pokrywają się z obszarami odpowiedzialnymi za naukę mówienia, co sugerowało, iż kontrola przepływu powietrza nosem jest intuicyjna.
      Izraelczycy stworzyli więc urządzenie z czujnikiem montowanym przy ujściu nozdrzy. Zbudowano też odpowiednią wersję dla osób korzystających z respiratora. Testy na zdrowych wypadły pomyślnie, urządzenie wypróbowano więc na chorych.
      Jedna z pacjentek, która przeszła udar przed 7 miesiącami, po kilku dniach nauki napisała list do swojej rodziny. Z kolei pacjent, który jest sparaliżowany od 18 lat stwierdził, że nowe urządzenie jest znacznie łatwiejsze w użyciu niż systemy wykorzystujące ruchy powiek. Chorzy byli w stanie pisać listy i grać w gry komputerowe.
      Nauczenie się sterowania wózkiem inwalidzkim zajmowało im 15 minut. Dwa wciągnięcia powietrza informują urządzenie, że wózek ma jechać do przodu. Dwa wydmuchnięcia powodują jazdę w tył. Wydmuchnięcie i wciągnięcie to skręt w lewo, wciągnięcie i wydmuchnięcie - w prawo. Testy pokazały, że osoba sparaliżowana od szyi w dół radzi sobie z wózkiem równie dobrze, jak osoba zdrowa.
      Jako że przepływ powietrza jesteśmy w stanie precyzyjnie kontrolować, powietrze wciągamy i wydmuchujemy, podmuch może być słaby i mocny, długi i krótki, programiści będą w stanie stworzyć skomplikowany "język" umożliwiający precyzyjne sterowanie różnymi przedmiotami.
      Izraelska technologia ma sporo zalet. Jest tania, prosta i łatwo się z niej korzysta. Przyda się ona nie tylko niepełnosprawnym. Może posłużyć przecież jako "trzecia ręka" pilotom czy chirurgom.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Koreański Instytut Zaawansowanej Nauki i Technologii (AIST) pokazał, nowy sposób zasilania transportu miejskiego korzystającego z energii elektrycznej. Koreańczycy proponują umieszczenie pod powierzchnią kabli elektrycznych, ładujących przejeżdżające autobusy za pomocą zjawiska indukcji magnetycznej.
      Uczelnia testuje na swoim kampusie cztery elektryczne autobusy i prowadzi rozmowy na temat rozpoczęcia testów w Seulu i innych miastach. Cały system nazwano roboczo OLEV (online electric vehicle).
      Kable o długości kilkudziesięciu metrów umieszczane są na pasach wydzielonych dla autobusów oraz w pobliżu skrzyżowań, by ładowanie miało miejsce, gdy pojazd zwalnia. Są one połączone z siecią elektryczną. Przejeżdżający nad nimi autobus jest doładowywany niewielką ilością energii. Takie rozwiązanie pozwala na zmniejszenie rozmiarów baterii nawet o 80% i jednoczesne wydłużenie zasięgu pojazdu. Uczeni z KAIST twierdzą, że nie ma potrzeby instalowania systemu na całej długości trasy autobusu. Wystarczy wyposażyć weń 20% trasy oraz przystanki, parkingi i skrzyżowania. Pole magnetyczne wytwarzane jest tylko wtedy, gdy specjalny czujnik w przejeżdżającym autobusie uruchomi linię, nad którą pojazd się znajduje.
      System pozwala na pobranie maksymalnie 62 KW/h, co oznacza 74% skuteczność gdy odległość pomiędzy powierzchnią drogi a podwoziem autobusu wynosi 13 centymetrów.
      Dotychczasowe testy wykazały, że system jest bezpieczny dla ludzi i urządzeń.
      Koreańczycy chcą, by po przeprowadzeniu testów, pierwsze OLEV-y trafiły na ulice miast już w 2013 roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy, którzy zaprezentowali ostatnio prototyp składanego piekarnika elektrycznego z tekstyliów, twierdzą, że ich wynalazek może trafić na sklepowe półki już w przyszłym roku. Waży tylko kilkaset gramów i rozgrzewa się do takiej temperatury, iż da się w nim upiec kurczaka. Idealny sprzęt turystyczny...
      Cienkie i giętkie elementy przewodzące wszyto w odporną na działanie wysokich temperatur tkaninę. Przedwczoraj (3 października) na wystawie Textile International Forum and Exhibition w Tajpej konstrukcję zaprezentowano reporterom. Dziennikarzy poczęstowano przygotowanymi na poczekaniu tostami.
      Naukowcy z finansowanego przez rząd Tajwańskiego Instytutu Badań Tekstylnych twierdzą, że we wnętrzu kuchenki-piekarnika można uzyskać bez szkody dla powlekających materiałów temperaturę aż 149 stopni Celsjusza.
      Mimo że na razie tylko wstępnie zaprezentowano technologię, Tajwańczycy wymieniają szereg sytuacji i miejsc, gdzie mogłaby się okazać przydatna: polową kuchnię wojskową, kemping, przyjęcia pod chmurką oraz organizowane po katastrofach naturalnych obozy pomocowe. W odróżnieniu od kuchni gazowych, tajwański piecyk łatwo przetransportować, ponieważ zajmuje niewiele miejsca. Można go również bezpiecznie (i legalnie) przewozić samolotem. Ma też jednak swoje minusy. Jest zasilany prądem, co oznacza, że nie wszędzie uda nam się z niego skorzystać.
      Zdjęcie kuchenki można znaleźć na witrynie Texyt.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...