Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z należącego do NASA Centrum Astrobiologii rzucili nowe światło na ewolucję. Z ich badań wynika, że o rozwoju życia na Ziemi zadecydowało przypadkowe łączenie się przedstawicieli dwóch linii prokariotów przed 2,5 miliardami lat.

Biolog molekularny James A. Lake porównał proteiny występujące u ponad 3000 różnych prokariotów - jednokomórkowych organizmów niezawierających jądra komórkowego - i wykazał, że 2,5 miliarda lat temu doszło do łączenia się prokariotów z dwóch linii. To z kolei pozwoliło na powstanie bardziej stabilnego organizmu, który był w stanie czerpać energię z fotosyntezy. W wyniku dalszej ewolucji powstały organizmy, u których ubocznym produktem fotosyntezy był tlen. Pierwiastek ten wzbogacił atmosferę Ziemi, umożliwiając powstanie organizmów, które wykorzystywały tlen w procesach życiowych. Wyższe formy życia nie powstałyby, gdyby to się nie zdarzyło. [Prokarioty - red.] to bardzo ważne organizmy. W czasie, gdy ewoluowały pierwsze prokarioty, w atmosferze Ziemi nie było tlenu - mówi Lake.

Dzięki połączeniu dwóch klas prokariotów, powstały nowe organizmy z podwójną błoną komórkową. Później z niego wyewoluowały sinice - pierwsi producenci tlenu na naszej planecie. Zmieniły one skład chemiczny atmosfery i umożliwiły pojawienie się kolejnych, bardziej złożonych form życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
tlen. Pierwiastek ten wzbogacił atmosferę Ziemi, umożliwiając powstanie organizmów, które wykorzystywały tlen w procesach życiowych. Wyższe formy życia nie powstałyby, gdyby to się nie zdarzyło.

Może czepliwy jestem, ale czy niemożliwe jest powstanie wyższych organizmów nie wykorzystujących metabolzmu tlenu? Skąd taka pewność?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o wydajność energetyczną. Z pojedynczego cyklu glikolizy mozna wytworzyć tylko 2 cząsteczki ATP (podstawowego nośnika energii chemicznej użytecznej dla komórki), a pojedynczy cykl przemian tlenowych pozwala na wytworzenie ok. 36 cząsteczek. Tak mały i prymitywny organizm jak bakteria jeszcze sobie poradzi, ale już gatunek pokroju człowieka absolutnie nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Superszybka odpowiedź. :P

 

A, będę indagował bo to ciekawe, czy nie ma (nie może być) metabolizmów opartych na jeszcze innych zasadach? I czy cykl glikolizy jest tak kiepski sam w sobie, czy po prostu tak źle wypada w konkurencji z metabolizmem tlenowym? I np. bez konkurencji tego drugiego mógłby doprowadzić do powstania bardziej złożonych form (ew. wyewoluować w sprawniejszą wersję?).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że cykl tlenowy wymaga glikolizy, bo jest ona pierwszym etapem, na którym glukoza jest rozkładana na produkty zdatne do spalania tlenowego :P Tak więc jest to po części odpowiedź :D A jeszcze przy okazji warto wspomnieć, że metod oddychania beztlenowego jest co najmniej kilkanaście, więc to nie jest tak, że istnieją tylko dwie opcje, bo pod terminem "oddychanie beztlenowe" kryje się tak naprawdę cała duża grupa procesów :D

 

A czy mogłyby powstać inne wydajne metody spalania? Pewnie tak, ale ciężko o tak prosty, łatwo dostępny i skuteczny akceptor elektronów, jak tlen. Na dodatek produkt takiego spalania, czyli czysta woda, jest nie tylko nietoksyczny, ale nawet bardzo korzystny dla organizmu :D Gdyby już miały więc powstawać jakieś odmienne mechanizmy, to raczej spodziewałbym się procesów o tym samym akceptorze elektronów, ale innym przebiegu procesów. Ale kto wie, może gdzieś tam w głębinach żyją jakieś cudaki, które śmieją się teraz z moich wypocin ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie :P Zobaczymy, co archeany powiedzą, gdy się już z nimi dogadamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, szkoda, że brak mi wykształcenia, by bardziej zgłębiać temat. :P

Jak nam się uda już odkryć parę innych żyć w kosmosie, to się pewnie przekonamy, jakie mogą być ciekawe cuda w tym zakresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się w 100% oddychanie tlenowe jest wyjątkowo korzystne dla organizmu ponieważ daje o wiele więcej cząsteczek ATP niż beztlenowe ponadto produktem cyklu oddychania jest woda metaboliczna, która praktycznie nie różni się składem od wody przyswajanej przez nas każdego dnia :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co z futurystycznymi wizjami naukowców o życiu opartym na krzemie lub żyjącym w atmosferze metanu? Naturalnie chodzi mi o formy wyższe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, czy korzystne energetyczne wykorzystanie tlenu uksztalowało się dlatego że tlen ma takie właściwości czy poprostu dlatego że on był . innymi słowy nie jest powiedziane czy jakby do opisanego przypadku nie doszło , i niepowstałyby sinice produkujące tlen nie powstałyby inne rozwinięte formy życie korzystające z innego pierwiastka . znamy tylko życie na ziemi takie jakie wyewoluował pod wpływam takich a nie innych zdarzeń które te zdarzenia właśnie taki życie ukształtowały, gdyby zdarzenia były inne życie po prostu wyewoluowało by inaczej a nie niepowstałoby w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele wskazuje na to, że życie na Ziemi po prostu "skorzystało" z tlenu, bo był on łatwo dostępny, a przy tym bardzo reaktywny, przez co był dobrym akceptorem elektronów. Cała reszta pozostaje zagadką, podobnie jak hipoteza świata krzemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że po uwodorowaniu tworzy toksyczny HCl.

 

Toksyczny dla nas. Ale gdyby życie wyewoluowało inaczej dlatego, że nie było by tlenu i zamiast niego korzystało by właśnie z chloru to czy nie jest możliwe, że dla nich HCl nie był by toksyczny?

Oczywiście nie możemy porównywać HCl do H2O bo te substancje mają zupełnie inne właściwości. HCl nie ma tak zbudowanej dipolarnej cząsteczki jak woda, która tworzyła by przy pomocy wiązań wodorowych, tego rodzaju sieć pseudokrystaliczną. Nie ma tak ogromnej pojemności cieplnej, zakres temperatur w który m jest w stanie stałym, stanie płynym i gazowym jest szerszy więc te zmiany nie zachodziły by tak często. Nie ma niezwykle ważnej właściwości jaką ma woda: nie jest tak, że w stanie stałym ma mniejszą gęstość, niż gdy jest w stanie ciekłym w temperaturze o kilka stopni wyższej - "lód" z HCl nie pływał by po powierzchni.

Właściwości są bardzo odmienne. Ale nie oznacza to, że inny organizm o kompletnie innym metaboliźmie nie mógł by ich wykorzystać dla użytku własnego metabolizmu - innego od znanych dzisiaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Toksyczny dla nas. Ale gdyby życie wyewoluowało inaczej dlatego, że nie było by tlenu i zamiast niego korzystało by właśnie z chloru to czy nie jest możliwe, że dla nich HCl nie był by toksyczny?

Ciężko oczekiwać, żeby organizm był w stanie wytwarzać znaczne ilości stężonego HCl, bo energetyczne koszty wytwarzania mechanizmów obronnych niemal na pewno przewyższałyby korzyści. To już wynika z czystej chemii - HCl jest na tyle agresywny, że raczej nie sprzyja dużym organizmom. Zobacz, że jedyne organizmy zdolne do przeżycia w silnie kwasowym środowisku to bakterie i archeany, czyli organizmy bardzo mało rozwinięte. Przypadek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może czepliwy jestem, ale czy niemożliwe jest powstanie wyższych organizmów nie wykorzystujących metabolzmu tlenu? Skąd taka pewność?

Też się kiedyś mocno nad tym zastanawiałem... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.08.2009 o 17:38, KopalniaWiedzy.pl napisał:

powstały nowe organizmy z podwójną błoną komórkową.

Nonsens

Kreacja protokomórek z podwójną błoną białkowo-lipidową zachodzi bez przerwy w rejonach podwodnych gejzerów. Przegrzana woda zawierająca związki wapnia, po wstrzyknięciu do zimnej wody otaczającej gejzer tworzy koronkowe struktury, na których są agregowane białka i fosfolipidy, tworząc podwójną błonę białkowo-lipidową. Błona ta natychmiast zaczyna się rozbudowywać i fałdować do wnętrza komórki, tworząc siateczkę śródplazmatyczną i podejmując prymitywne czynności przechwytywania z otoczenia aminokwasów oraz usuwania zbędnych produktów. Proces ten albo zamiera, albo kształtuje się dalej, prowadząc niekiedy do powstania całkiem udatnej maszyny biologicznej. Prędzej czy później w końcu rozpada się, ponieważ nie funkcjonuje żadne centrum koordynujące, a przechwycone z zewnątrz łańcuchy nukleotydów nie niosą ze sobą żadnej sensownej informacji. Taki proces scalenia zaszedł tylko raz w ciągu miliardów lat i dał początek pierwszej komórce, z której wywodzą się wszystkie organizmy na naszej planecie.

Podsumowując, najpierw powstają szkieleciki wapienne, a na niektórych z nich pęcherzyki zbudowane z pochwyconych z otoczenia i zagregowanych białek i lipidów. Niektóre z nich tworzą nawet wewnętrzne struktury. Proces ten trwa, odkąd pojawiła się woda i błotne gejzery.

Acha, a wszystkie aminokwasy biorące udział w tworzeniu białek żywych organizmów zostały wykryte w kosmosie za pomocą spektroskopii. To tak, aby uprzedzić głupie prowokacje.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś tak jeszcze z 9 miesięcy poczekał... ładna rocznica by była.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Ksen napisał:

Nonsens

Po dziesięciu latach dysponujesz wiedzą, właśnie dzięki pracy naukowców, z których teraz ironizujesz. Ale dzięki za aktualizację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, 3grosze napisał:

Po dziesięciu latach dysponujesz wiedzą, właśnie dzięki pracy naukowców, z których teraz ironizujesz. Ale dzięki za aktualizację.

Ta wiedza pochodzi jeszcze z ubiegłego wieku:

Tunnicliffe V.: The Biology of Hydrothermal Vents: Ecology and Evolution. „Oceanography and Marine Biology an Annual Review”. 29, s. 319–408, 1991.

Wächtershäuser G.: Evolution of the First Metabolic Cycles. „Proceedings of National Academy of Sciences”. 87 (1), s. 200–204, 1990.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA wybrała sześć niewielkich amerykańskich firm, które w sumie otrzymają 20 milionów dolarów na rozwój technologii usuwania odpadów z niskiej orbity okołoziemskiej oraz rozwiązania problemu pyłu osiadającego na urządzeniach pracujących poza Ziemią. Prowadzone przez nas misje wymagają innowacyjnych rozwiązań złożonych wyzwań pojawiających się podczas pobytu w kosmosie. Niewielkie firmy mogą mieć wielki wpływ na rozwiązanie problemów od dawna gnębiących przemysł kosmiczny, mówi Jenn Gustetic,  dyrektor ds. wstępnych innowacji i partnerstwa w NASA Space Technology Mission Directorate.
      Sześć wspomnianych firm współpracowało już z NASA w ramach programu Small Business Innovation Research. W jego ramach NASA przeznacza co roku 180 milionów USD na współpracę z amerykańskimi przedsiębiorstwami zatrudniającymi mniej niż 500 osób. Pieniądze od agencji kosmicznej pozwalają im na dalsze rozwijanie obiecujących technologii. Każda z firm wybranych do współpracy w bieżącym roku ma mniej niż 60 pracowników.
      Na niskiej orbicie okołoziemskiej ludzie pozostawiają coraz więcej śmieci. To zepsute satelity i ich fragmenty czy pozostałości po wystrzeliwaniu kolejnych misji. Odpady te zmuszają pojazdy kosmiczne do manewrowania, zagrażają bezpieczeństwu astronautów i satelitów. Z czasem cała orbita może stać się bezużyteczna. Cztery z wybranych przedsiębiorstw proponują technologie, które mają rozwiązać ten problem.
      Firma Busek otrzyma 3,4 miliona USD na rozwój technologii autonomicznego deorbitowania niewielkich satelitów przy użyciu nietoksycznego paliwa. Z kolei CU Aerospace ma za 2,6 miliona USD stworzyć napęd wielokrotnego użytku do niewielkich misji przechwytujących odpady na orbicie. Firmie Flight Works przyznano 4 miliony dolarów na rozwinięcie technologii tankowania na orbicie pojazdów zajmujących się usuwaniem odpadów, a Vestigo Aerospace ma zademonstrować działający żagiel Spinnaker, który – montowany za pomocą prostego połączenia mechanicznego i elektrycznego – będzie rozwijany po zakończeniu misji małych (do 180 kg) satelitów, zwiększając w ten sposób opór stwarzany przez atmosferę i pozwalając na szybsze, przewidywalne i całkowicie pasywne deorbitowanie takich pojazdów.
      Przyszłe misje NASA będą obejmowały roboty podróżujące po powierzchni Marsa i Księżyca. Osiadający na tych urządzeniach pył może znacząco skrócić czas ich pracy czy doprowadzić do awarii instrumentów naukowych. Pył jest też niebezpieczny dla urządzeń, które będą potrzebne podczas misji załogowych. Rozwiązaniem tego problemu mają zająć się dwa kolejne przedsiębiorstwa. Firma Applied Material System Engineering ma za 2,6 miliona USD zademonstrować system nakładania w przestrzeni kosmicznej swojej powłoki ograniczającej osadzanie pyłu, a ATSP Innovations otrzyma 3,2 miliona USD na stworzenie prototypowego materiału odpornego na ekstremalne temperatury, ciśnienia i pył obecne na powierzchni planet, księżyców, asteroid i komet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
      Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
      Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
      Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
      Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
      Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
      Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA tymczasowo straciła kontakt z Voyagerem 2, drugim najodleglejszym od Ziemi pojazdem kosmicznym wysłanym przez człowieka. Przed dwoma tygodniami, 21 lipca, popełniono błąd podczas wysyłania serii komend do Voyagera, w wyniku czego jego antena odchyliła się o 2 stopnie od kierunku wskazującego na Ziemię. W tej chwili Voyager, który znajduje się w odległości niemal 20 miliardów kilometrów od naszej planety, nie może odbierać poleceń ani przesyłać danych.
      W wyniku zmiany położenia anteny Voyager nie ma łączności z Deep Space Network (DSN), zarządzaną przez NASA siecią anten służących do łączności z misjami międzyplanetarnymi. W skład DSN wchodzą trzy ośrodki komunikacyjne, w Barstow w Kalifornii, w pobliżu Madrytu i Canberry. Rozmieszczono je tak, by każda misja w głębokim kosmosie miała łączność z przynajmniej jednym zespołem anten. Ośrodek z Canberry, którego jedna z anten jest odpowiedzialna za komunikację z sondą, będzie próbował skontaktować się z Voyagerem, w nadziei, że uda się nawiązać łączność.
      Na szczęście NASA zabezpieczyła się na tego typu przypadki. Kilka razy w roku Voyagery resetują położenie swoich anten tak, by mieć łączność z Ziemią. Najbliższy reset nastąpi 15 października. Jeśli więc wcześniej nie uda się połączyć z Voyagerem, będzie można się z nim skomunikować za 2,5 miesiąca.
      Voyager 2 został wystrzelony 20 sierpnia 1977 roku. Odwiedził Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a w 2018 roku opuścił heliosferę i wszedł w przestrzeń międzygwiezdną, dostarczając intrygujących wyników badań. NASA nie po raz pierwszy nie ma kontaktu z sondą. W 2020 roku agencja nie kontaktowała się z nią przez 8 miesięcy, gdyż remontowana była antena DSS 43 w pobliżu Canberry, której zadaniem jest wymiana informacji z sondą.
      Voyagery zasilane są radioizotopowymi generatorami termoelektrycznymi, które zamieniają w prąd elektryczny ciepło generowane przez rozpad plutonu-238. Zapasy plutonu stopniowo się wyczerpują, więc naukowcy wyłączają kolejne zużywające prąd urządzenia. Najprawdopodobniej obie sondy stracą zasilanie w 2025 roku. Do tej pory jednak naukowcy spróbują wycisnąć z nich najwięcej, jak się da.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      John Lowke i Endre Szili z University of Southern Austrlia wyjaśnili, dlaczego błyskawice mają nieregularny zygzakowaty kształt. Z modelu stworzonego przez naukowców wynika, że zygzakowaty kształt błyskawicy powiązany jest z obecnością wysoce wzbudzonych metastabilnych atomów tlenu. Umożliwiają one szybszy przepływ ładunku elektrycznego z chmur do gruntu.
      Powstawanie błyskawicy to proces wieloetapowy. Najpierw pojawiają się liderzy. To wyładowania długości kilkudziesięciu metrów, pochodzące z chmur burzowych. Lider rozpala się na około 1 milisekundę tworząc jeden ze „stopni” błyskawicy i gaśnie. Utworzony przezeń kanał jest przez kilkadziesiąt mikrosekund ciemny, po czym na końcu wygasłego lidera pojawia się kolejny rozbłysk. W ten sposób tworzy się kolejny stopień. Proces ten powtarza się, nadając błyskawicy charakterystyczny kształt. Co interesujące, fragment błyskawicy, który rozbłysł i zgasł, nie rozbłyska ponownie, mimo iż cały czas stanowi część kanału przewodzącego ładunki. Wiele kwestii związanych z powstawaniem błyskawic jest dotychczas nierozwiązanych, a naukowców szczególnie interesuje natura ciemnej kolumny przewodzącej, która łączy liderów z chmurą burzową.
      Lowke i Szili uważają, że zygzakowaty kształt błyskawicy związany jest z obecnością metastabilnego tlenu singletowego delta. Średni czas życia takiego stanu wzbudzonego wynosi około 1 godziny, a molekuły takiego tlenu powodują, że elektrony odłączają się od ujemnie naładowanych jonów tlenu, zwiększając przewodnictwo otaczającego je powietrza. Zdaniem uczonych, czas, który upływa pomiędzy dwoma kolejnymi etapami tworzenia się błyskawicy odpowiada czasowi, jaki potrzebny jest, by na końcówkach liderów doszło do wystarczającej koncentracji metastabilnych molekuł. To zwiększa siłę pola elektrycznego, umożliwiając dalszą jonizację powietrza. Ponadto ta większa koncentracja molekuł utrzymuje się na wcześniejszych etapach, dzięki czemu kanał przewodzący zostaje utrzymany nawet bez pola elektrycznego. Naukowcy mają nadzieję, że ich badania przyczynią się do opracowania bardziej skutecznych metod ochrony infrastruktury przed błyskawicami.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...