Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Acrux

"A gdybym Ci powiedziała..."

Rekomendowane odpowiedzi

gdyby jednak musiała w wieku 13 lat uprawiać seks pewnie się zabezpieczy bo nie będzie chciała aborcji.

No tak, przecież to dla wszystkich 13-latek przymus i nóż na gardle - seks przecież trzeba uprawiać... Nie wspomnę już o tym, że wszystkie puszczalskie małolaty na pewno używają gumek, tylko w ich przypadku tak często pękają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie kluczowy argument przeciwko aborcji to niski przyrost naturalny na zachodzie.tam gdzie wysoki to ani nie popieram ani nie wykluczam-bo znajduję wiele argumentów etycznych za i przeciw a zważyć nie umiem-więc wybrałem ten praktyczny z przyrostem ::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to nie ma sensu. Była na tyle odpowiedzialna żeby się puścić a na konsekwencje to juz odpowiedzialności zabrakło?  Chwila przyjemności jest warta tyle co ludzkie życie?

Puścić?! Spox, tak się stało jak ją rodzice wychowali.

Oczywiście że tej dziewczynce pomagali dorośli ale kto ma kształtować jej światopogląd jeśli nie jej rodzice. Jestem matką i absolutnie nie popieram aborcji. Jestem pewna ze nawet w przypadku zagrożenia mojego życia pozwoliłabym aby moje dziecko urodziło się i ŻYŁO.

12 letnia dziewczynka może się wydawać za młoda na takie tematy ale jej 14-letnie koleżanki rodzą dzieci. Kiedy wiec ma się dowiedzieć że jeśli będzie  uprawiać seks może być odpowiedzialna za czyjeś życie? Jak skończy 13 lat może być za późno. A jako 14-latka może popełnić samobójstwo bo trudno zaakceptować fakt że się kogoś ZABIŁO.

Przepraszam za takie stwierdzenie, ale to nie ulega wątpliwości po tym co piszesz że jesteś ze wsi (to absolutnie nie jest obraza czy obelga w twoim kierunku, tylko pogląd który wygłaszam by ukazać ci że środowisko cię ukształtowało), a kościół miał ogromny wpływ na twój światopogląd czy tego chcesz czy nie.

urodziło się i ŻYŁO

Ale co to za "ŻYCIE"?

Może Ty dobrze się zajmujesz swoimi dziećmi, 13 latka wątpliwe że da radę.

Cytując słowa mojej babci: "Nie sztuka napier**** dzieci, tylko je wychować i wykształcić".

Kiedy urodziłam pierwsze dziecko miałam 18 lat

W wieku 16 lat byłaś dojrzałą kobietą (chociaż wcale nie dorosłą w nie w pełni świadomą), i zakończyłaś okres wzrostu. Dziecko w wieku 13, ma niewykształcone do końca kości, organy (w tym płciowe), rośnie, rozwija się. W momencie ciąży wszystkie substancje odżywcze i energia idzie na płód. Nie wierzę, że to nie zahamuje wzrostu, nie odwapni kości, a co za tym idzie nie wypaczy ich.

Lekarze podkreślają, iż "Ciąże u bardzo młodych matek traktowane są jako ciąże wysokiego ryzyka, ponieważ częściej występuje tu poród przedwczesny, nadciśnienie (zatrucie ciążowe), niedokrwistość, zakażenie dróg moczowych i choroby przenoszone drogą płciową.(...) Największym jednak problemem jest wysoka częstość występowania opóźnienia rozwoju wewnątrzmacicznego płodu, czyli porody dzieci z hipotrofią. U co trzeciej dziewczyny rodzącej przed ukończeniem 16. roku życia występuje hipotrofia płodu, pomiędzy 17. a 18. rokiem życia patologia ta występuje z częstością 20,3%, zaś u kobiet rodzących po ukończeniu 18 roku życia - 12,6 %. Hipotrofia płodu jest w głównej mierze spowodowana niedojrzałością organizmu ciężarnej dziewczynki i niedoborami żywieniowymi. Niedobory żywieniowe wynikają z tego, że młody organizm sam potrzebuje jeszcze zwiększonej dostawy substratów odżywczych, a nagle większość z nich jest aktywnie odbierana przez rozwijającą się ciążę.(...) Często porody u młodocianych przebiegają zupełnie prawidłowo. Jednak poród u bardzo młodych kobiet jest obarczony nieco wyższym ryzykiem wystąpienia powikłań. Od 10 do 30% tych porodów kończy się cięciem cesarskim."

Chcesz żyć w społeczeństwie kalekich potworków, które od młodości / urodzenia skazane są porażkę? Może za słowami księdza powiesz: "To w imię godności ludzkiej!"

Skoro tak chronisz życie, to dla mnie jest oczywistym że jesteś wegetarianką, prawda? Bo krowa, świnka czy kura to też życie.

Dziś moja córka ma 4 lata. Jest szczęśliwą, ładną i mądrą dziewczynką. Ma młodszą siostrę i tatusia, który wychowuje ją jak własne dziecko mimo iż jej biologicznym ojcem jest ktoś inny.

Możesz się cieszyć, nie każda taka dziewczyna jak Ty będzie mieć tyle szczęścia.

nie, lepiej będzie jeśli pozwoli żeby jej dziecko zabiło swoje dziecko

To ich sprawa. Rozważ to, bo każdy kij ma dwa końce.

to nie ma sensu. Była na tyle odpowiedzialna żeby się puścić a na konsekwencje to już odpowiedzialności zabrakło?  Chwila przyjemności jest warta tyle co ludzkie życie?

W którym momencie nazywasz to człowiekiem? To nie jej wina tylko rodziców, społeczeństwa, mediów (teledyski z gołymi d*pami, to samo w gazetach, ot chociażby superekspres czy fakt, co rodzice czytają, ich gazetki młodociane filmy w których jak bohaterowie się nie ... to ciężko znaleźć taki film), cała nasza kultura, które krytycznie przyśpieszają chęć współżycia, bo jak nie, to jesteś dziwna i niemodna, i nikt cię nie lubi, itd.

 

Jak dla mnie to niech każdy żyje w zgodzie z własnym sumieniem, i podejmuje decyzje, zgodnie ze swoją moralnością.

 

Na koniec polecam taki film Ewy Bożęckiej "Trzynastka". Daje w czapę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za takie stwierdzenie, ale to nie ulega wątpliwości po tym co piszesz że jesteś ze wsi (to absolutnie nie jest obraza czy obelga w twoim kierunku, tylko pogląd który wygłaszam by ukazać ci że środowisko cię ukształtowało), a kościół miał ogromny wpływ na twój światopogląd czy tego chcesz czy nie.

ho ho, przypomina mi się "popularne" hasło, że na PO głosowała "inteligencja z miasta" :D Czyli jak ktoś ma inne poglądy niż ja ( a ja to jestem "miastowy" i "inteligentny" ) tzn. że musi być "ze wsi"... jak dla mnie taka wypowiedź świadczy... cóż... widać, słychać i czuć  ::P

Ja jakoś takich wniosków nie wysnułem z wypowiedzi cogito (ale pewnie też jestem ze wsi :D )

 

Co do tematu: myślę, że rozmijacie się w celach i intencjach. Z jednej strony racja, że taka propaganda może i nie powinna mieć miejsca (chociaż, jak zauważyliście, propaganda wszechobecnego seksu trwa w mediach w najlepsze), z drugiej jednak strony nie można odebrać racji cogito: rodzice odpowiadają za wychowanie i kształtowanie dzieci. Nie na darmo całe wychowanie wynosi się z domu, tak więc rodzice mają prawo wychowywać dzieci wg. swoich poglądów, a że nastolatki zaczynają współżyć coraz wcześniej to i taka edukacja/propaganda musi się zacząć odpowiednio wcześniej. Argument cogito jest dla mnie całkiem sensowny.

Co do samych poglądów, to ja osobiście jestem zdania, że trzeba uszanować zdanie innych (nawet głupie... a co to znaczy "głupie", kto i kiedy "głupie" definiuje? ). Nie zgadzam się z powszechnym zakazem aborcji, ale nie można przy okazji zakazać głoszenia przekonań (nawet propagandy) odmiennych, bo skończy się to tym, że dzisiaj nie będzie można mówić dzieciom o złych stronach aborcji, a jutro o tym, że nie trzeba się szczepić tylko wystarczy myć ręcę i zdrowo się odżywiać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam cogito na tyle, że wiem - jej poglądy pochodzą nie z zewnątrz, a z jej przemyśleń. Ma bardzo indywidualną postawę.

Tomku, chyba wreszcie powiem Ci to wprost: jeżeli uzywasz sformułowania, które sam mógłbyś nazwać obraźliwym to dlaczego nie użyłeś zsformułowania zachęcającego do dyskusji/wsparcia/pomocy w anlizie. Zarzut to najgorszy sposób porozumienia. Blokuje porozumienie. Blokuje Twoją zdolność do współczucia. Mozesz sie spodziewać reakcji alergicznej na protekcjonalne prostactwo - całkiem ciężkie oskarżenie w kierunku kosmopolity, co?

"Jak dla mnie to niech każdy żyje w zgodzie z własnym sumieniem, i podejmuje decyzje, zgodnie ze swoją moralnością." - zasłona przed odpowiedzialnością za słowa. Nie każda rozmowa rodzica z dzieckiem jest krzykiem, złością, groźbą. Można dyskutować - przekonać do racji, ale tylko gdy nie jest to manipulacja - wtedy można zrobic coś dobrego(dowolnie w którą stronę by zaszła argumentacja dla dobra i zgodności z sumieniem - czego osba przekonywana może nie wiedzieć, że podejmuje odpowiedzialną decyzję(za lub przeciw)) W tym wypadku, jako kosmopolita - izolujesz sie od sytuacji innych ludzi. Łatwiej by Ci było gdybyś napisał: niech każdy robi to o lubi.

 

Zgadzam się z mikroosem, cogito, raderam i z sobą. Inne zawarte tu poglądy nie próbują wczuć się w sytuacje kobiet po wpadkach. wilk użył określenia "głupie"(a jak pisałem zaadzam się z radarem.) co do "głupie": ocen potencjalnie obraźliwych nie używają ludzie skłonni do współczucia. Przecież ta dziewczynka mogła być w totalnym stresie wyłączającym myślenie. Mogło być kilka innych przyczyn, a ty uzywasz tu po prostu słowa "głupie". Dziewczyna w takim wieku nie ma rozwiniętych dobrze płatów czołowych. Mózg rozwija się od tyłu. Dorosły mózg ma 21 lat. Wtedy mógłbys powiedzieć "głupie" z wieszkym sensem, ale wciąż bez pełnej anlizy potencjalnych powodów dlaczego abrocja się nie odbyła. Wszystko ma swoją przyczynę. Nie uwzględniasz przyczyn: brak inforamcji, brak świadomości, brak wsparcia, brak perspektyw, wyrastanie w dziurze, katowanie w dzieciństwie, brak pieniędzy na psychologa, brak wiedzy o istnieniu psychologa, brak jakiejkolwiek miłości w życiu, brak mamy, jej ojciec - sk***iel... No powiedz mi, że o tym wszytskim pomyślałeś. Jeśli conajmniej o tych rzeczach nie to czasem się mylisz. (nie to co technologie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do "głupie": ocen potencjalnie obraźliwych nie używają ludzie skłonni do współczucia.

 

Jeśli śledziłeś choć troszkę uważnie moją dyskusję z cogito, to zapewne zauważyłeś, że większa jej część przeniosła się z tematu aborcji przedstawionego w filmie na hipotetyczną 14-latkę z ciążą pochodzącą najprawdopodobniej z wpadki. Ona nie ma nic wspólnego z 12-latką z filmu. Niestety cogito chyba zapomniała o tym i używając pokrętnej logiki starała się mój argument o niedostatecznym wychowaniu rodziców przetransformować na to, że dziewczynka z filmu została uświadomiona przez rodziców, tak by pasowało to w jej argumentacji. Manipulacja. Wracając do Twojej wypowiedzi - o jakim Ty stresie mówisz? Mimo wszystko podtrzymuję swoją opinię o skrajnej nieodpowiedzialności takiej decyzji z prostej przyczyny - otóż zdecydowanie się na dziecko ogranicza jej przyszłe możliwości i szanse. Czy tak trudno zrozumieć, że (pomijam oczywisty konflikt z rodzicami, ojcem dziecka, środowiskiem, gdy fakt o ciąży wyjdzie na jaw) problemem staje się dalsza edukacja (wyrzucenie ze szkoły, trudności ze znalezieniem nowej, brak czasu na studia), problemem staje się znalezienie pracy (ktoś to dziecko musi wychować, a mamusia przecież nie będzie niańczyć cały czas, tym bardziej gdy sama pracuje), problemem staje się znalezienie partnera (zazwyczaj sprawca ze strachu przed odpowiedzialnością ucieka, a faceci nie są aż tacy skłonni na partnerkę z dzieckiem). Nie każę przecież wykonywać aborcji w takim przypadku arbitralnie, a jako opcję, urzędnicze przyzwolenie na taki zabieg w tej sytuacji. I tutaj przyznam Ci rację, nie mam współczucia do dziewczyny, która (jak to określiła cogito) puściła się w wieku 13-14 lat licząc na farta, ale dałbym jej szansę, by mogła mimo swojej nieodpowiedzialności dorosnąć, wykształcić się, podjąć pracę i dopiero wtedy założyć normalną rodzinę. No chyba, że ktoś chce propagować akcję "podrzutek". Problem młodocianej ciąży, to tylko jeden z kilku aspektów dotyczących aborcji, nie traćmy z jego powodu spojrzenia na pełen obraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wilk, o ile zgadzam się z Tobą w kwestii wniosku:

Nie każę przecież wykonywać aborcji w takim przypadku arbitralnie, a jako opcję, urzędnicze przyzwolenie na taki zabieg w tej sytuacji.

o tyle w ogóle (no, nie dokońca się poprostu zgadzam) nie przemawia do mnie Twoja argumentacja:

otóż zdecydowanie się na dziecko ogranicza jej przyszłe możliwości i szanse.

Pytanie o czyich możliwościach i szansach mówimy? Patrząc w ten sposób mało kto mógłby się decydować na dziecko, przecież to ograniczenia i koszty. Mówię to po obserwacjach poczynionych na swojej żonie od momentu poczęcia. Jej myślenie zmieniło się diametralnie, nie ma wtedy "ja", tylko jest "my". Myślę, że nie zrozumie tego ktoś kto nie był w ciąży, ale instynkt macierzyński jest naprawdę silny (o tak, kiedyś mikroos dyskutował z waldim chyba, o tym, że nie ma dowodu na istnienie miłości - może i nie ma, ale ona jest mimo braku "dowodów" i widziałem ją na własne oczy, gotową do poświęcenia własnego życia, autentycznie, tak jak widziałem ją często w swoim domu po urodzeniu dziecka) i w tym aspekcie aborcja może mieć faktycznie bardzo duży wpływ na psychikę kobiety - nie ważne w jakim wieku. Może nie na darmo natura wyposażyła nas w "mechanizmy blokujące" w przypadku kiedy komuś trzeba odebrać życie? Ba, nawet jak się je odbierze nieumyślnie, potrąci samochodem, nie z własnej winy, wyrzuty sumienia pozostają na całe życie (a może mogłem jechać wolniej, a może zauważyć, a może...)

Czy tak trudno zrozumieć, że (pomijam oczywisty konflikt z rodzicami, ojcem dziecka, środowiskiem, gdy fakt o ciąży wyjdzie na jaw) problemem staje się dalsza edukacja (wyrzucenie ze szkoły, trudności ze znalezieniem nowej, brak czasu na studia), problemem staje się znalezienie pracy (ktoś to dziecko musi wychować, a mamusia przecież nie będzie niańczyć cały czas, tym bardziej gdy sama pracuje), problemem staje się znalezienie partnera (zazwyczaj sprawca ze strachu przed odpowiedzialnością ucieka, a faceci nie są aż tacy skłonni na partnerkę z dzieckiem).

Myk jest taki, że za bardzo upraszczasz (a co za tym idzie Twoje argumenty nie muszą do wszystkich przemawiać).

Konfliktu z rodzicami wcale nie musi być.

Wyrzucenie ze szkoły coraz rzadziej się zdarzają (a wiem coś o tym z racji przebywania w w/w środowisku) a co za tym idzie i trudności ze znalezieniem nowej nie ma.

Nie każdy musi (musi chcieć) studiować - powtarzając za kabaretem "czyś Ty zgłupiała, chcesz żeby potem dziecko nie mogło pracy znaleźć!?!" :P

Mamusia i tak rzadko niańczy cały czas. Ja pracuję, żona pracuje, a dziecko wychowuje babcia na spółkę z przedszkolem, a po pracy i w weekendy my.

Z partnerem może być problem, ale i nie musi, bardziej rozumiałbym wychowywanie dziecka w samotności "z przymusu" niż to, że decydują się na to "singielki".

I tutaj przyznam Ci rację, nie mam współczucia do dziewczyny, która (jak to określiła cogito) puściła się w wieku 13-14 lat licząc na farta

i tutaj się nie zgodzę z żadnym z Was. Przecież to jeszcze dzieci, w sensie psychiki i odpowiedzialności! Ilu widzieliście w życiu odpowiedzialnych 13-14 latków? Jak ja pomyślę o czym myślałem, czym się zajmowałem jak miałem 14 lat to śmiech mnie ogarnia. Ha, jak miałem 18 i 20 to jest już inne myślenie niż teraz, a nie mam jeszcze 30 lat, ale mam pracę, kredyty, rodzinę. Tu właśnie jest rola rodziców, żeby odpowiednio wcześnie poruszyć temat (może i "przejaskrawiona propaganda" o negatywnych skutkach aborcji u młodych działałaby jak terapia szokowa? Chociaż nie jestem zwolennikiem takich metod).

, ale dałbym jej szansę, by mogła mimo swojej nieodpowiedzialności dorosnąć, wykształcić się, podjąć pracę i dopiero wtedy założyć normalną rodzinę.

No ok, ale czy w świetle tego co pisałem wcześniej o psychice, czy to jest takie proste? Czy większą korzyścią (nauką) będzie pozbycie się "problemu" czy konieczność sprostania mu w życiu?

No chyba, że ktoś chce propagować akcję "podrzutek".

nie wiem co to za akcja, ale może pewnym rozwiązaniem byłaby właśnie adopcja?

Wiem, tu też sporo problemów, ewentualne przyszłe roszczenia biologicznej matki itd itp.

Problem młodocianej ciąży, to tylko jeden z kilku aspektów dotyczących aborcji, nie traćmy z jego powodu spojrzenia na pełen obraz.

Zgadza się, ale opisany wcześniej problem psychiki istnieje w każdym wieku.

 

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości:

- rozpatruję sprawę wyłącznie pod kątem etycznym/zdrowotnym/społecznym, a nie religijnym. Nie mniej jednak jeśli ktoś tak na to patrzy, ale ma dobre argumenty to rozpatrzę je, bez protekcjonizmu czy "atakującego" tonu wypowiedzi

- jestem za pozwoleniem na aborcję w szczególnych przypadkach, ale opisane powyżej rzeczy stanowią moje wątpliwości, dlatego uważam, że każdy może mieć swoje zdanie, skoro sam nie potrafię roztrzygnąć do końca jak powinno być...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

radar, wilk, Tomku

Przepraszam za moje uogólnienia. Uogólnienia są tak złe jak zarzuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za takie stwierdzenie, ale to nie ulega wątpliwości po tym co piszesz że jesteś ze wsi (to absolutnie nie jest obraza czy obelga w twoim kierunku, tylko pogląd który wygłaszam by ukazać ci że środowisko cię ukształtowało), a kościół miał ogromny wpływ na twój światopogląd czy tego chcesz czy nie.Ale co to za "ŻYCIE"?

 

Tomku. Musisz jeszcze trochę popracować nad intuicją i wyciąganiem wniosków bo pochodzę i wychowałam się w 31 pod względem liczby ludności mieście w kraju a moi rodzice nie chodzili do kościoła nawet w święta. Kościół katolicki i jego poglądy mało mnie interesują. nie jestem katoliczką. Ale muszę przyznać  że mnie rozbawiłeś.

 

Dyskusja w tym temacie z facetami, którzy nie maja dzieci i nigdy nie musieli wybierać czy pozwolimy komuś żyć czy nie jest trochę specyficzna. Bo Wy w większości macie tylko wyrobione zdanie na temat aborcji a ja byłam do niej zmuszana i obroniłam swoje dziecko.

 

Jeśli śledziłeś choć troszkę uważnie moją dyskusję z cogito, to zapewne zauważyłeś, że większa jej część przeniosła się z tematu aborcji przedstawionego w filmie na hipotetyczną 14-latkę z ciążą pochodzącą najprawdopodobniej z wpadki. Ona nie ma nic wspólnego z 12-latką z filmu. Niestety cogito chyba zapomniała o tym i używając pokrętnej logiki starała się mój argument o niedostatecznym wychowaniu rodziców przetransformować na to, że dziewczynka z filmu została uświadomiona przez rodziców, tak by pasowało to w jej argumentacji. Manipulacja.

 

Wilku. Ta 12-latka nieuświadomiona mogłaby się stać 14-latką z niechcianą ciążą. Niedawno miałam sobie zakupić książkę o manipulacji ale widzę że umiem robić to tak sama z siebie. Suuuper  :P

 

Czy tak trudno zrozumieć, że (pomijam oczywisty konflikt z rodzicami, ojcem dziecka, środowiskiem, gdy fakt o ciąży wyjdzie na jaw)

oczywisty konflikt?? no tu to stałeś się wyrocznią. Czasami konflikt się nie pojawia jest za to megaszczęście

 

 

problemem staje się dalsza edukacja (wyrzucenie ze szkoły, trudności ze znalezieniem nowej, brak czasu na studia)

 

Ty chyba żartujesz, jeszcze nie spotkałam się z sytuacją że dziewczyna została wywalona ze szkoły z powody ciąży. wręcz przeciwnie nauczyciele są pomocni, życzliwi i często ustalają dla takiej nastoletniej matki indywidualny tok nauczania. I bez różnicy czy to się dzieje w ostatniej klasie liceum czy w pierwszej gimnazjum.

I często tez zdarza się sytuacja że taka dziewczyna z dzieckiem jest bardziej zmotywowana do nauki bo zna jej wartość życiu.

 

Nie rozumiem jeszcze tego narzekania że matka pomaga córce wychować dziecko. a jak Urodzi w wieku 25 lat i będzie pracować całymi dniami i wtedy opieką i wychowaniem zajmuje się matka i teściowa to już jest dobrze?

 

Gdzieś jeszcze widziałam argument że ciąża zaburza rozwój matki. Tak ale o wiele groźniejsze jest moim zdaniem pijaństwo nastolatków bo hamuje rozwój mózgu. Przeczytałam kiedyś że kiedy dziewczyna ma okres to wchodzi w wiek rozrodczy czyli może zajść w ciąże czyli to normalne.

To nasza cywilizacja wytworzyła sobie pogląd ( z którym się akurat zgadzam) że rodzić dzieci powinno się od ok 18 lat. Dawniej 13-letnie dziewczynki wychodziły za mąż i rodziły dzieci swoim conajmiej dwa razy starszym mężom i nikogo to nie dziwiło.

teraz to pedofilia, gwałt i nastoletnia ciąża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie o czyich możliwościach i szansach mówimy?

 

Dowolnej, niepełnoletniej dziewczynki, będącej na utrzymaniu rodziców i uczęszczającej do gimnazjum lub liceum. I o jakości wychowania jej hipotetycznego dziecka.

 

i w tym aspekcie aborcja może mieć faktycznie bardzo duży wpływ na psychikę kobiety - nie ważne w jakim wieku.

 

Może mieć, podobnie jak problemy z wychowaniem potomka, których się podjęła. Życie to nie je bajka.

 

Ilu widzieliście w życiu odpowiedzialnych 13-14 latków? Jak ja pomyślę o czym myślałem, czym się zajmowałem jak miałem 14 lat to śmiech mnie ogarnia.

 

Nie chcę tego stawiać jako argument, aczkolwiek czytałem, iż dziewczęta wyprzedzają w rozwoju emocjonalnym chłopców o ok. 3 lata.

 

Wilku. Ta 12-latka nieuświadomiona mogłaby się stać 14-latką z niechcianą ciążą.

 

Mogłaby lub nie. Nikt z nas nie jest w stanie o tym przesądzić, bo nie wynika z tego filmu jakie zasady mogli wpoić jej rodzice w tej materii. Zatem gdybanie takie jest nadużyciem. Stąd albo dyskutujemy o tym konkretnym filmie, albo o aborcji i jednej z sytuacji jaką jest małoletnia ciąża.

 

oczywisty konflikt?? no tu to stałeś się wyrocznią. Czasami konflikt się nie pojawia jest za to megaszczęście

 

- Mamusiu, tatusiu, chyba jestem w ciąży. :P

- Fantastycznie! Brawo! Zuch dziewczyna! Odrobiłaś lekcje?

 

Nie rozumiem jeszcze tego narzekania że matka pomaga córce wychować dziecko. a jak Urodzi w wieku 25 lat i będzie pracować całymi dniami i wtedy opieką i wychowaniem zajmuje się matka i teściowa to już jest dobrze?

 

Nie. Ale przynajmniej będzie ją stać na niankę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edit: imo Aborcja to wprowadzenie prawa spartańskiego, tyle że bez przymusowego zrzutu ze skały

 

Sytuacja z życia za aborcją w "ciężkich wypadkach". Problemem nie jest opieka/urodzenie upośledzonego dziecka, ale to co jest potem i nie mówię o "trudach opieki" nie nie. Popatrzcie na to z trochę innej perspektywy - nikt nie będzie żył wiecznie, ale istnieją spore szanse, że dziecko (nawet silnie upośledzone) przeżyje swoich rodziców. Co się stanie wtedy z tym dzieckiem, gdy rodziców już zabraknie - hospicjum? to ja już wolę aborcję i adopcję niż zgotowanie memu dziecku takiego losu.

 

Zaś do cogito- czy była byś tak samo przeciwna aborcji w sytuacji, gdyby się okazało, że dziecko nigdy nie będzie w stanie zawiązać sznurówek/podetrzeć sobie tyłka, ba nawet nie będzie możliwości podyskutowania z dzieckiem...  W moim odczuciu to są uzasadnione wypadki dla aborcji i nie tyle ze względu na MOJĄ wygodę, ale właśnie ze względu na "dobro" dziecka. W sumie mógł bym zapytać ciut inaczej, czy decyzja o urodzeniu dziecka była by dla ciebie "tak samo łatwa/ciężka", gdyś wiedziała, że dziecko nie ma szans na normalny rozwój intelektualny.

Fizycznego rozwoju się nie czepiam - bez sensu jest aborcjonować dziecko tylko dlatego, że brakuje mu małego palca u nogi, ale przy gwarantowanej ślepocie... (sam nie wiem jak bym zdecydował, daję sobie 35% na rozważenie aborcji)- automatycznie to można co najwyżej iść rano do kibla a nie decydować o (nie) swoim dziecku. 

 

Naciski ze strony kościoła/rodziny/społeczeństwa/państwa - no cóż ja bym tych co naciskają zarówno za jak i przeciw postawił pod murem i zastrzelił. Wychodząc z założenia - MÓJ los, MOJE życie, MOJE dziecko, MOJA decyzja - każdy kto naciska/piętnuje jest głupim fanatykiem - jak fanatyk chce, żeby robiono tak czy siak, to niech sam tak robi a innym da żyć po swojemu.

Tak żeby co poniektórzy nie musieli wysilać intuicji* - jestem ze wsi i ksiądz się trzy razy żegna na mój widok...

* - :P bez urazy wilk, podałem to jako przykład, że nie każdy łapie się na stereotyp wiocha-bogobojny

 

Zaś co do ciążących 13 - wina jest po stronie rodziców, ale nie tyle dziewczynki co chłopaka - to on moczy i to on powinien wiedzieć SKĄD SIĘ BIORĄ dzieci - na miejscu typek godził bym się (w tym wieku) conajwyżej na petting, choć to jest i tak zdecydowanie za wcześnie.

 

Z dziećmi rodzącymi dzieci jest tak jak w dobrym starym przysłowiu: "Głupota nie boli, ale kosztuje".

 

Dla spostrzegawczych - w zasadzie nic się nie zmieniło dzieci teraz tak jak kiedyś zaciążają i chodzą na dyskoteki po zakończeniu szkoły podstawowej - tyle że kiedyś człowiek był po podstawówce o 2 lata starszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zaś co do ciążących 13 - wina jest po stronie rodziców, ale nie tyle dziewczynki co chłopaka - to on moczy i to on powinien wiedzieć SKĄD SIĘ BIORĄ dzieci - na miejscu typek godził bym się (w tym wieku) conajwyżej na petting, choć to jest i tak zdecydowanie za wcześnie.

Pamiętaj, że sam ze sobą, to on sobie może dobrze ręką zrobić, a do ciąży jednak potrzebna jest mu jeszcze druga osoba. Odpowiedzialność ponosi więc także dziewczyna. Nawet więcej powiem: to przede wszystkim ona powinna zadbać o to, żeby nie wpaść, bo facet zawsze może uciec i płacić alimenty, ale z dzieckiem zostanie ona (rzecz jasna, nie popieram tego zjawiska, ale takie są fakty - to dziewczynie powinno zależeć bardziej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z mikroosem. Jak by nie było to kobieta zostaje z tym dzieckiem i to ona zachodzi w ciąże. To najbardziej jej sprawa żeby się pilnować i kontrolować.

 

Zauważyłam że wielu ze zwolenników aborcji uważa że dziecko to własność rodzica.

Ja uważam że to nie własność to osobne życie i nie mamy prawa o nim decydować. A jak dzieciak skończy 30 lat to też jest własnością i można z nim robić co się chce?

 

Bez względu na to jak żyłoby moje dziecko nie zabiłabym go. nawet gdyby było ciężko chore lub upośledzone. To pewnie paradoks dla racjonalnie myślącego człowieka ale jako matka nie mogę inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zauważyłam że wielu ze zwolenników aborcji uważa że dziecko to własność rodzica.

Ja uważam że to nie własność to osobne życie i nie mamy prawa o nim decydować.

W takim razie dlaczego wychowujesz swoje dziecko? Dlaczego każesz mu myć zęby i być grzecznym oraz wybierasz mu szkołę (przynajmniej podstawową)? Czy to też nie jest forma decydowania o dziecku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Ja za nie nie decyduje. Jestem opiekunem i przewodnikiem. Nie zmuszam do mycia zębów tłumacze i proponuje. Jestem bogatsza w doświadczenia od swoich córek ale nie decyduje za nie o wszystkim one same często przekonują się że warto słuchać moich rad. Dzieci nie da się kontrolować . Maluchy już od urodzenia są osobnymi istotami. same wiedzą kiedy np są spać i jeść. Zadaniem rodzica jest pielęgnować indywidualność i być obok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko fajnie brzmi, ale wiesz doskonale, że w rzeczywistości część decyzji podejmuje się odgórnie, bez konsultacji (jakoś nie wierzę, że jeżeli Twoje dziecko np. skrajnie nie lubiłoby mycia zębów, nie zaczęłabyś go do tego zmuszać np. po miesiącu zaniedbywania tego rytuału). Nie wierzę, że w 100% przypadków jesteś w stanie przekonać swoje dziecko tak, by bezkrytycznie przyjęło zaproponowane przez Ciebie rozwiązania. Zresztą... samo wychowywanie jest narzucaniem swojej woli, nie mów, że nie - skoro dziecko przejmuje po Tobie jakieś wzorce, to oznacza to tylko tyle, że narzucasz mu pewne zachowania. Nie jest to złe samo w sobie, ale twierdzenie, że nie decydujesz za dziecko, to wg mnie mrzonka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udały mi się moje dzieci i nie miałam takich skrajnych przypadków. Jest zasadnicza różnica między wychowywaniem a szkoleniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że tak. Ale zobacz, że wychowywanie jednak jest narzucaniem wzorców. Przecież tłumacząc dziecku, że nie wolno bić kolegów, też w jakiś sposób narzucasz mu swoje zdanie. Jasne, że to nie jest złe samo w sobie, ale nie jest prawdą, jakobyś nie wymuszała na dzieciach pewnych postaw. Jedyna różnica polega na tym, że stosujesz perswazję, a więc pewną formę manipulacji, a nie przemoc. Ale ostateczny efekt jest praktycznie ten sam i jest nim przejęcie postaw po rodzicu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos i cogito, skupiliście się na temacie pobocznym.

Po pierwsze, kazać dziecku myc zęby to nie to samo co go zabić czy okaleczyć. Nie widzisz różnicy? Oczywiście, że zabraniam dzieku bić inne dzieci, wyrywac zabawki, każe jeść, spać, myć zęby, mówić dzień dobry, dziękuję i do widzenia, tylko primo: czy jak dziecko dorośnie też będę mógł mu kazać czy raczej jako dorosły człowiek sam będzie o tym decydować (ile jest takich dzieci co w ogóle bije swoich rodziców, rodzice się wypierają bandytów, morderców, gwałcicieli i to bez winy rodziców, bez bicia, maltretowania itd?), secundo: co to ma wspólnego z aborcją, czyli całkowitym uniemożliwieniem dziecku podjęcia tych decyzji? Także rodzice tylko kształtują, wskazują pewien kierunek rozwoju, ale nie decydują o wszystkim - o dziecku tak, ale nie o osobie, która w tego dziecka wyrosła.

Może mieć, podobnie jak problemy z wychowaniem potomka, których się podjęła. Życie to nie je bajka.

wilk: no właśnie, to nie je bajka i jak się naważyło piwa to trzeba je wypić. Różnica w "wypiciu" polega na tym, że problemy z wychowaniem potomka można przezwyciężać, mieć chwile rozpaczy, ale i chwile szczęścia, postarać się samemu wyrosnąć i swoje dziecko wychować jak najlepiej. Co natomiast zrobić z wyrzutami sumienia? Czym je zatrzeć? Czy patrząc potem na swoje następne dziecko nie będzie stawać przed oczami to, któro mogło się urodzić, ale mu nie pozwoliliśmy?

IMHO to nie jest takie proste.

Nie. Ale przynajmniej będzie ją stać na niankę.

Nie wiadomo...

Zatem gdybanie takie jest nadużyciem.

:P

 

Wychodząc z założenia - MÓJ los, MOJE życie, MOJE dziecko, MOJA decyzja - każdy kto naciska/piętnuje jest głupim fanatykiem - jak fanatyk chce, żeby robiono tak czy siak, to niech sam tak robi a innym da żyć po swojemu.

czesiu: to nie takie proste. Wychodząc z takiego założenia to Josef Fritzl i jemu podobni powinni "być oki", nie wspominając o dzieciobójcach itd.

Jakieś kwestie muszą być niestety regulowane przez prawo...

 

Za to dobrze napisał czesiu "w zasadzie nic się nie zmieniło", więc skoro wcześniej dało się takie dzieci wychować, to w sumie, dlaczego miało by się nie dać teraz?

Lepsza medycyna, wiedza, świadomość, możliwości (choćby nauka zdalna, kursy, internet) itd. itp.

Sam nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

radar: przecież wyraźnie napisałem, że nie krytykuję wychowywania dzieci! Napisałem jedynie, że nie jest prawdą, że wychowywanie nie jest narzucaniem własnej woli, bo wg mnie jest. Dobrze, że rodzice to robią(!), ale chyba jednak źle, że nie dostrzegają, że to też jest wymuszanie czegoś na dziecku (nawet jeśli robi się to subtelnie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'' Sam nie wiem...  ''

Tak właściwie powinien powiedzieć każdy tu z dyskutujących, bo niechciana ciąża w wieku gówniarskim to głównie obciążenie psychiczne dla niej, która jeszcze będąc dzieckiem przeskakuje gwałtownie w okres bycia matką i to bez wsparcia ''tatusia'' (bez miłości, bez zrozumienia, bez wsparcia otoczenia, bez mieszkania, bez wieku młodzieńczego, bez edukacji itd. jednym słowem same bzy). Myślcie co robicie bo to nie komputerowa gra - tylko prawdziwe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ok, ale schodząc z aborcji na wychowanie, zaczęło się od tego:

Zauważyłam że wielu ze zwolenników aborcji uważa że dziecko to własność rodzica.

Ja uważam że to nie własność to osobne życie i nie mamy prawa o nim decydować.

W takim razie dlaczego wychowujesz swoje dziecko? Dlaczego każesz mu myć zęby i być grzecznym oraz wybierasz mu szkołę (przynajmniej podstawową)? Czy to też nie jest forma decydowania o dziecku?

radar: przecież wyraźnie napisałem, że nie krytykuję wychowywania dzieci! Napisałem jedynie, że nie jest prawdą, że wychowywanie nie jest narzucaniem własnej woli, bo wg mnie jest. Dobrze, że rodzice to robią(!), ale chyba jednak źle, że nie dostrzegają, że to też jest wymuszanie czegoś na dziecku (nawet jeśli robi się to subtelnie).

Wydaje mi się, że nieporozumienie wynika z tego, że Ty patrzysz na dziecko jak... na dziecko :P Ja natomiast jako rodzic patrzę na człowieka, na dziecko, które wiecznie tym dzieckiem nie będzie (i tak zrozumiałem wypowiedź cogito).

W tym sensie dziecko to faktycznie nie jest własność rodzica, tj. młody człowiek, który kiedyś będzie podejmował samodzielne, być może zupełnie odmienne niż rodzic, decyzje i ma do tego prawo. Więc podchodząc do tego od tej strony, my jako rodzice, nie możemy go tych praw pozbawiać. Wychowujemy je, kształtujemy, zabraniamy, karzemy, nagradzamy, to wszystko tak, ale głównie (pomijam patologie) dla jego dobra i rozwoju, i po to by kiedyś samo mogło decydować i żyć tak jak my teraz żyjemy. Żyć, słowo klucz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, to nie je bajka i jak się naważyło piwa to trzeba je wypić.

 

Jasne, ale nie może to być karą. Może tylko uściślę swoje zdanie odnośnie ciąży w wyniku przysłowiowej wpadki, bo mam wrażenie, że niektórzy pomijają tutaj celowo granicę wieku. Jeśli tyczy się to dziecka, osoby niepełnoletniej, to jestem za umożliwieniem aborcji (po konsultacjach itd.), jeśli tyczy się to osoby pełnoletniej - nie.

 

Nie wiadomo... :P

 

Jeśli nie, to już jej problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...