-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Wśród mrówek z gatunku Megaponera analis zaobserwowano niezwykłe zjawisko. Zwierzęta zajmują się towarzyszami, którzy odnieśli rany w walce. M. analis spędzają całe dnie na poszukiwaniu gniazd termitów, atakowaniu ich i polowaniu na te owady.
Erik Thomas Frank i jego koledzy z Uniwersytetu w Würzburgu przez dwa lata obserwowali M. analis w Parku Narodowym Comoé na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Śledzili 52 kolonie, które przeprowadziły 420 najazdów na gniazda termitów.
Atak rozpoczyna się, gdy wysłana na zwiad mrówka napotka termitierę. Wraca wówczas do własnego gniazda, z którego wyrusza kolumna bojowa licząca 200-500 samic. Po przybyciu na miejsce rozdziela się ona na grupy. Większe mrówki rozkopują termitierę, a mniejsze wchodzą do środka, zabijają termity i wyciągają ciała na zewnątrz. Wówczas większe mrówki biorą owady i przenoszą je do własnego gniazda. Do wyżywienia kolonii liczącej 1000 mrówek konieczne jest przeprowadzenie 2-4 napaści każdego dnia.
Bitwy z termitami są niebezpieczne. Obrońcy często odgryzają głowy i kończyny agresorom lub wbijają się w ich ciała. Rany odnoszą głównie mniejsze mrówki, które operują wewnątrz gniazd termitów. Poranione mrówki starają się wyjść z termitier.
Okazało się, że ranni nie są pozostawiani samym sobie. Po bitwie większe mrówki przeszukują pobojowisko. Mimo, że są ślepe, mają dobry zmysł węchu. Ranne mrówki wydzielają spod szczęk specjalne substancje zapachowe, które udało się zidentyfikować jako disiarczek dimetylu i trisiarczek dimetylu. Gdy większe wyczują mrówkę, która je wydzieliła, zabierają ją do własnego gniazda, nawet jeśli muszą przy tym transportować wbite w jej ciało termity. Na miejscu pozostawiane są tylko martwe i śmiertelnie ranne mrówki. Po powrocie do gniazda z ciał rannych mrówek usuwane są termity. Mrówki, które utraciły kończyny, mają początkowo trudności z poruszaniem się, ale w ciągu 24 godzin ponownie są aktywne. Frank i jego zespół obliczyli, że każdego dnia w ten sposób ratowanych jest 9-15 mrówek, a 95% z nich szybko wraca do normalnej aktywności i ponownie bierze udział w bitwach. A mowa tu tylko o najciężej rannych mrówkach. Z każdej bitwy z długotrwałymi obrażeniami wychodzi co najmniej 21 procent mrówek.
To właśnie duży odsetek rannych wyjaśnia altruizm mrówek. Ich porzucanie byłoby równoznaczne z pozbywaniem się produktywnych członków społeczności. Naukowców zastanowiło jednak noszenie rannych przez inne mrówki. Czy nie wymaga to zbytniego wysiłku? Wybrali więc 20 przypadkowych rannych mrówek i zmusili je do samodzielnego marszu do gniazda. Okazało się, że 30% z nich tam nie dotarła. Większość z nich została upolowana przez pająki i inne gatunki mrówek. Jedna zaś padła z wyczerpania, gdyż musiała ciągnąć ze sobą dwa wbite w jej ciało termity. Noszenie rannych ma więc sens, gdyż pozwala im przeżyć.
Okazało się też, że mrówki ratują rannych wyłącznie wtedy, gdy wracają do gniazda po bitwie. Gdy na drodze kolumny maszerującej w kierunku gniazda termitów ułożono ranną mrówkę, jej towarzysze ją zignorowali. Jednak gdy eksperyment powtórzono, gdy kolumna wracała po napaści na termity, ranna natychmiast została zabrana do gniazda. Nie wystarczy więc, by mrówka wydzieliła odpowiednie substancje. Musi to jeszcze zrobić w odpowiednim kontekście.
Na ewolucję takiego właśnie zachowania miała zapewne wpływ niewielka liczebność kolonii M. analis. Każdego dnia przychodzi w nich na świat zaledwie około 13 młodych, zatem każdy osobnik się liczy.
Naukowcy z Würzburga zauważyli też, że podobne sygnały chemiczne wysyłają też mrówki z gatunku Paltothyreus tarsatus. W ich przypadku jednak sygnały takie powodowały, że mrówka, która je wyczuła, zaczynała szaleńczo kopać w ziemi. Okazało się, że mrówki P. tarsatus często padają ofiarami mrówkolwowatych, które przygotowują z piasku pułapki. Uwalniane w stresie sygnały chemiczne to prośba o wykopanie z takiej pułapki.
Zdaniem uczonych uruchamiane związkami chemicznymi zachowania M. analis oraz powodowane empatią i innymi czynnikami zachowania ludzi, którzy dbają o rannych czy chorych wyewoluowały osobno, ale mają podobne podstawy. Zachowywanie przy życiu członków własnej grupy przynosi grupie korzyści.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Pożar, który objął ponad 100 ha terenu w rejonie Rano Raraku we wschodniej części Wyspy Wielkanocnej (przypomnijmy, że znajdują się tam mokradła i słynne moai), uszkodził część posągów. W niektórych przypadkach szkody są ponoć nienaprawialne. Nie wiadomo, ile moai uległo uszkodzeniu.
Pożar wybuchł w poniedziałek. Rejon został zamknięty dla odwiedzających. Prowadzone jest śledztwo.
Reprezentujący Ma'u Henua Indigenous Community Ariki Tepano opisuje szkody na stanowisku jako nienaprawialne. Moai są całkowicie osmalone. Skutki działania ognia widać na pierwszy rzut oka.
Burmistrz Pedro Edmunds Paoa uważa (zresztą nie tylko on), że pożar nie był wypadkiem.
Bez względu na wielkość nakładów finansowych, pęknięć oryginalnego [...] materiału nie da się naprawić - dodał Edmunds Paoa w wywiadzie dla Radio Pauta.
Na profilu Municipalidad de Rapa Nui na Facebooku podkreślono, że brak wolontariuszy utrudniał uzyskanie kontroli nad ogniem. Zakres szkód będzie dopiero oceniany.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Pożary lasów w USA są czterokrotnie bardziej rozległe i zdarzają się trzykrotnie częściej niż jeszcze w roku 2000, informują specjaliści z Cooperative Institute for Research in Environmental Sciences (CIRES) na University of Colorado Boulder. Wyniki przeprowadzonej przez nich analizy zostały opublikowane na łamach Science Advances. Naukowcy wykazali, że duże pożary nie tylko zdarzają się częściej, ale dochodzi do nich też na nowych obszarach, które wcześniej nie płonęły.
Virginia Iglesias i jej zespół postanowili sprawdzić, jak zmieniły się rozmiar, częstotliwość oraz zasięg pożarów w USA. Przeanalizowali więc dane dotyczące ponad 28 000 pożarów z lat 1984–2018. Informacje czerpali z bazy danych Monitoring Trends in Burn Severity (MTBS), w której gromadzone są zarówno satelitarne zdjęcia pożarów, jak i stanowe oraz federalne informacje na ich temat.
Naukowcy odkryli, że w latach 2005–2018 na całym terytorium kontynentalnych USA doszło do większej liczby pożarów niż w ciągu wcześniejszych dwóch dekad. Na wschodzie i zachodzie liczba pożarów uległa podwojeniu, a na Wielkich Równinach jest ich obecnie 4-krotnie więcej niż wcześniej. Zwiększył się też obszar objęty pożarami. W poprzednich dekadach roczna mediana obszaru objętego pożarami na zachodzie kraju wynosiła 4019 km2, obecnie zaś wzrosła do 14 249 km2. Na Wielkich Równinach zaś odnotowano wzrost z 1204 km2 do 3354 km2.
Naukowcy przyjrzeli się też ekstremom i stwierdzili, że na zachodzie i Wielkich Równinach wzrosła częstotliwość występowania wielkich pożarów oraz ryzyko, że równocześnie będzie dochodziło do więcej niż jednego wielkiego pożaru.
Więcej wielkich pożarów występujących w tym samym czasie już teraz zmienia skład i strukturę pokrywy roślinnej, wpływa na występowanie pokrywy śnieżnej i dostępność wody pitnej. To poważne wyzwanie dla systemu ochrony przeciwpożarowej, które zagraża życiu, zdrowiu i majątkom milionów Amerykanów, mówi Iglesias.
Uczeni zauważyli też, że we wszystkich regionach kraju zwiększył się zasięg występowania pożarów. To oznacza, że odległości pomiędzy pożarami są mniejsze, a także, że pożary zaczęły występować w miejscach, w których wcześniej ich nie było.
Wyniki analizy potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewały media, opinia publiczna i sami strażacy. Niestety, natura nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wraz z ocieplaniem się klimatu rośnie ryzyko występowania coraz większych i coraz częstszych pożarów. Najgorsze jeszcze przed nami, stwierdził współautor badań, William Travis.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Wraz ze zmianami klimatu Alaskę nawiedzają coraz poważniejsze i częstsze pożary lasów, które uwalniają do atmosfery olbrzymią ilosć węgla i azotu uwięzione w drzewach i glebie. Zjawisko takie może przyspieszyć globalne ocieplenie. Jednak najnowsze badania wskazały, że lasy liściaste, które zastępują spalone lasy iglaste, nie tylko rekompensują ten uwolniony węgiel, ale w ciągu 100 lat przechwytują i akumulują 4-krotnie więcej węgla, niż uwolniło się z zastąpionej przez nie spalonej roślinności.
Badania, przeprowadzone przez uczonych z Northern Arizona University sugerują, że szybciej rosnące mniej palne lasy liściaste mogą działać jak stabilizujące sytuację bufory, które zapobiegają zbyt dużemu rozprzestrzenianiu się pożarów wśród lasów iglastych.
Badania rozpoczęły się w 2004 roku, podczas sezonu olbrzymich pożarów, gdy na Alasce spłonęło 7-krotnie więcej lasów niż długoterminowa średnia. Spalone tereny były historycznie zasiedlone przez świerk czarny. Jednak po pożarach na części spalonych terenów pojawiły się szybko rosnące osika i brzoza. Naukowcy przeanalizowali 75 obszarów, na których w 2004 roku spłonęły świerki czarne i obserwowali je przez kolejnych 13 lat. Zebrali olbrzymią ilość danych z drzew i gleby w różnym wieku, porównywali intensywność pożarów, obserwowali odradzanie się roślinności.
W 2005 roku sądziłam, że nie ma mowy, by las ten wchłonął węgiel, który utracił w czasie pożaru, mówi profesor Michelle Mack, główna autorka badań. W literaturze fachowej mamy wiele doniesień o tym, że bardzo poważne pożary uwalniają więcej węgla, niż zostanie wchłonięte przed kolejnym takim pożarem. Okazało się jednak, że drzewa liściaste nie tylko uzupełniły straty, ale zrobiły to bardzo szybko.
Z badań wynika, że osika i brzoza rosnące na miejscu spalonych świerków akumulują węgiel szybciej niż świerk i przechowują go głównie w drewnie i liściach, a nie warstwie organicznej gleby. Z symulacji komputerowych wynika, że po 100 latach drzewa liściaste wchłoną tyle samo azotu i więcej węgla niż zostało uwolnione w czasie pożaru.
Byłam zaskoczona, że drzewa liściaste mogą tak efektywnie wyłapać utracony węgiel, komentuje profesor Heather Alexander. Nawet gdy mamy do czynienia naprawdę z poważnym pożarem i dochodzi do uwolnienia dużych ilości węgla ze spalonych świerków, drzewa liściaste często zastępują iglaste i wykazują niesamowitą zdolność do wyłapywania i składowania węgla. To bardzo ważne spostrzeżenie w regionie, w którym powszechnie występuje jedynie 5 gatunków drzew. Badania wykazały, że pożary mogą prowadzić do dramatycznych zmian w składzie lasu i w jego zdolności do przechwytywania węgla.
Węgiel to tylko część układanki. Wiemy, że drzewa te pomagają chłodzić lokalny klimat i są mniej palne, więc zmniejsza się prawdopodobieństwo pożarów. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki możemy stwierdzić, że mamy tu do czynienia z dość silnym efektem stabilizującym klimat w lasach północy, dodaje Mack.
Naukowcy nie znają jeszcze odpowiedzi na kilka istotnych pytań. Nie wiedzą na przykład, czy gdy dojrzałe liściaste drzewa umierają, będą zastępowane przez drzewa o tej samej strukturze i zdolności do przechwytywania węgla. Nie wiedzą również, czy po pożarze drzewa takie zachowują swoje zdolności do wychwytywania węgla.
Zamiana wolno rosnących świerków na szybko rosnące drzewa liściaste może rekompensować skutki pożarów lasów na północy. Nie wiemy jednak, jak będzie wyglądał budżet węglowy tych lasów w miarę przyspieszania globalnego ocieplenia na większych wysokościach geograficznych, dodaje Isla Myers-Smitch z University of Edinburgh, która nie była zaangażowana w opisywane badania.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
W niedzielę 19 około godziny 19.30 jeden z mieszkańców Kopytkowa zauważył uciekające łosie, a następnie unoszący się słup dymu. Rozpoczął się potężny pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego – największego parku narodowego w Polsce. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, a pożaru dotychczas nie udało się opanować. Park co roku zmaga się z pożarami, jednak nie przekraczają one 200 hektarów. Obecnie spłonęło już ponad 1400 ha.
Z pożarem walczą Ochotnicze Straże Pożarne, Państwowa Straż Pożarna, Lasy Państwowe użyczyły samolotów gaśniczych, jednak pożar zagraża kolejnym bezcennym terenom. Dramatyzm sytuacji najlepiej oddaje oświadczenie dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego, Andrzeja Gregoruka.
Dziś płonie największy polski park narodowy, jedne z najlepiej zachowanych torfowisk w Europie. To ptasi raj. Tysiące gęsi, kaczek, wiele batalionów, rycyków, kulików zatrzymywało się tu na wiosennych migracjach, by się wzmocnić przed dalszą wędrówką. W nieprzebytych bagiennych lasach są ostoje rzadkich dzięciołów, sów, bielików, czy orlików grubodziobych - najrzadszych orłów Europy. Odnotowano tu ponad 280 gatunków ptaków, w tym wiele rzadkich i gdzie indziej ginących, takich jak dubelt, cietrzew, wodniczka. To miejsce, gdzie mogliśmy podziwiać łosie, bo tu właśnie jest ich najwięcej w całym kraju i tutaj przetrwały okres nadmiernych polowań. Żyją tu rysie, kilka rodzin wilków...nie czas wszystko wymieniać... Mszyste torfowiska tworzyły się tu powoli od tysięcy lat, tworząc mokrą, bagienną gąbkę, dającą najlepszy, bo naturalny magazyn retencyjny, w tak suchych ostatnio latach. To przyrodnicza perła, bo w ostatnim stuleciu osuszono aż 86% wszystkich torfowisk Polski. Rzadkimi roślinami zachwycają się naukowcy całej Europy.
Biebrza fascynuje ogromem przestrzeni i otwartym krajobrazem. Ten, kto choć raz przeszedł biebrzańskim szlakiem, chce tu wracać. Tymczasem ten tragiczny pożar trawi wszystko... dziś rano miał powierzchnię blisko 1,5 tys. ha, to prawie tyle, co 2 tysiące boisk piłkarskich! A tak bardzo się powiększył. Ptaki tracą w ogniu swoje lęgi! Pisklętom grozi głód, bo ich żerowiska pełne do niedawna drobnych zwierząt, po przejściu żywiołu będą pustynią.
Park organizuje zbiórkę na walkę z żywiołem i doposażenie dla Ochotniczych Straży Pożarnych. Wzruszeni jesteśmy Państwa postawą podczas pożaru i zrozumieniem, że Biebrzański Park Narodowy to nasze narodowe dobro. By je uratować potrzebujemy wsparcia. Nasze środki zabezpieczane na wypadek pożarów (150 tys. w tym dofinansowanie z Funduszu leśnego Lasów Państwowych) skończyły się już wczoraj. Pożary nękają nas co roku, zwykle mają jednak powierzchnię do 200 ha rocznie, tymczasem spalony tylko w kwietniu ogniem obszar to blisko 2 tys. ha! teraz intensywnie staramy się o dodatkowe wsparcie i dotacje na pokrycie kosztów nalotów samolotami gaśniczymi, jeden kurs to koszt ok. 10 tys.zł A tych kursów było wiele, końca nie widać...
Prosimy o Państwa finansowe wsparcie, by lepiej wyposażyć GASZĄCYCH OBECNIE POŻAR DRUHÓW OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH Z POBLISKICH WSI I MIASTECZEK. Ochotnicy są na każde wezwanie, dniem i nocą z narażeniem życia walczą z ogniem w dolinie Biebrzy. Ale rozmiar tragedii i ilość wyjazdów powoduje zużycie najpotrzebniejszych sprzętów do gaszenia.
Zebrane środki przeznaczone zostaną na zakup:
- tłumic do ręcznego gaszenia,
- małych motopomp, które można przenosić w niedostępny teren, służących do pobierania i gaszenia wodą z bagien, cieków wodnych,
- paliwa na dojazdy, niezbędnych kosztów gaszenia pożarów.
Darowizny na doposażenie ochotniczych straży pożarnych i gaszenie pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym można wpłacać na specjalne konto Bank BGK 31 1130 1059 0017 3397 2620 0016 wpłaty tytułem: "darowizna pożar 2020"
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.