Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Empatyczny brak akcentu

Rekomendowane odpowiedzi

Silniejsza empatia oraz identyfikacja polityczna z native speakerami sprawia, że akcent osób, które nauczyły się danego języka na późniejszych etapach życia, staje się słabszy (International Journal of Bilingualism).

Lingwiści z Uniwersytetu w Hajfie wyjaśniają, że mocniejszy bądź słabiej słyszalny akcent wyjaśniają dwie teorie. Jedna, czysto językowa, zakłada, że nasz własny system językowy zawęża zakres dźwięków, które jesteśmy w stanie wymówić podczas nauki języków obcych. Kolejna teoria (socjolingwistyczna) uznaje, że na akcent oddziałują czynniki społeczno-emocjonalne, a drugi język stanowi rodzaj etykiety i jest znakiem rozpoznawczym jednostki w odniesieniu do jakiejś większości.

Naukowcy z Hajfy uznali, że Izrael to doskonałe miejsce do zbadania kwestii drugiego języka, ponieważ kraj ten jest swego rodzaju tyglem etnicznym. Przed przystąpieniem do eksperymentu ochotników – studentów Uniwersytetu w Hajfie – podzielono na 3 równoliczne (20) grupy: 1) osób mówiących od urodzenia po hebrajsku, 2) Arabów, którzy nauczyli się hebrajskiego w wieku 7-8 lat oraz 3) rosyjskich imigrantów, którzy opanowywali ten język po 13. roku życia. Co ważne, charakterystyki socjoekonomiczne wszystkich badanych były jednakowe. Wolontariusze mieli odczytać na głos urywki raportu, a potem opisać (również po hebrajsku) obrazek. Ich kwestie nagrywano i dzielono na 2-minutowe fragmenty. Dodatkowo badani wypełniali kwestionariusz dotyczący empatii, składający się z 29 stwierdzeń.

W drugim etapie studium 20 native speakerów oceniało mowę obcokrajowców, a konkretnie "słyszalność" akcentu. Każdy otrzymywał zatem dwie oceny: za akcent i za zdolność współodczuwania.

Okazało się, że u Rosjan silniej wyrażona empatia oznaczała słabszy akcent, zaś u Arabów nie zaobserwowano takiego związku. Lingwiści spekulują, że Arabowie traktują drugi język jako sposób na wyrażenie swojego stosunku do mówiącej po hebrajsku większości. Do równania wyznaczającego językowe ego wkracza nowy czynnik – pozycja socjopolityczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles odkryli, że zdolność do odczuwania empatii można badać, oceniając aktywność mózgu w spoczynku, a niekoniecznie wtedy, gdy dana osoba wykonuje specyficzne zadania.
      Tradycyjnie empatię bada się za pomocą kwestionariuszy i oceny psychologicznej. Ustalenia zespołu dr. Marka Iacoboniego zapewniają alternatywę dla ludzi, którzy z różnych powodów mają kłopot z wypełnianiem kwestionariuszy, np. dla chorych psychicznie czy wykazujących zaburzenia ze spektrum autyzmu. Ocena empatii jest często najtrudniejsza w populacjach, które najbardziej tego potrzebują - podkreśla Iacoboni.
      Do najnowszego studium Amerykanie zebrali grupę 58 osób (30 kobiet i 28 mężczyzn) w wieku 18-35 lat. Dane dot. spoczynkowej aktywności mózgu uzyskano za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Ochotnicy mieli pozwolić myślom wędrować i obserwować czarny krzyżyk na ekranie. Później wszyscy wypełniali kwestionariusz mierzący empatię (Interpersonal Reactivity Index, Interpersonalny Indeks Reaktywności). Na 5-punktowej skali Likerta określali stopień, w jakim dane stwierdzenie się do nich odnosi (od "nie opisuje mnie dobrze" do "opisuje mnie bardzo dobrze").
      Naukowcom zależało na ustaleniu, jak dokładnie będą w stanie przewidzieć czyjąś dyspozycję empatyczną (troskę empatyczną, ang. Empathic Concern, EC) na podstawie skanów mózgu. Do wychwycenia wzorców wykorzystano uczenie maszynowe. Odkryliśmy, że nawet gdy nie ma mowy o bezpośrednim angażowaniu w zadania dot. empatii, aktywność w ramach [wcześniej zdefiniowanych] sieci może ujawnić dyspozycje empatyczne. Piękno tego badania polega na tym, że MRI pomogło nam przewidzieć wyniki poszczególnych osób w kwestionariuszu.
      Uzyskane wyniki mogą pomóc specjalistom w lepszej ocenie empatii u osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu lub ze schizofrenią, u których występują problemy z wypełnieniem kwestionariusza czy wyrażaniem emocji.
      Uważa się, że takim osobom brakuje empatii. Gdybyśmy jednak byli w stanie pokazać, że ich mózg jest do niej zdolny, dałoby się popracować nad jej wyrażaniem na drodze treningu lub innych form terapii.
      Naukowcy podkreślają, że teraz skupiali się głównie na wzorcach dot. EC, lecz przyszłe testy mogą obrać na cel domniemane sieci leżące u podłoża innych aspektów empatii, np. przyjmowania perspektywy.
      Ze szczegółowymi wynikami można się zapoznać na łamach Frontiers in Integrative Neuroscience.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy zdobyli kolejny dowód na to, że zwierzęta są bardziej „ludzkie” niż wielu jest skłonnych to przyznać. Zauważyli bowiem, że gdy szczury widzą cierpiące zwierzę, w ich mózgach aktywują się te same neurony, które aktywują się, gdy same cierpią. Pozbawienie ich neuronów lustrzanych powoduje zaś brak takiej reakcji. Zwierzęta wykazują więc empatię, a przebieg tego procesu jest podobny, jak u ludzi.
      Wiele badań obrazowych na ludziach wykazało, że gdy sami odczuwamy ból, w naszych mózgach aktywuje się zakręt obręczy. Dokładnie ten sam obszar jest aktywowany, gdy obserwujemy ból innych. Na tej podstawie sformułowano dwie hipotezy. Jedną, że w zakręcie obręczy znajdują się neurony lustrzane, czy neurony, które zostają uruchomione, gdy odczuwamy ból i gdy widzimy, że inni cierpią. Druga, że to właśnie dzięki tym neuronom odczuwamy ból i empatię.
      Jednak były to tylko hipotezy, gdyż nie można było manipulować aktywnością ludzkiego mózgu, by sprawdzić, czy to właśnie zakręt obręczy odpowiada za empatię.
      Teraz naukowcy z Holenderskiego Instytutu Neurologii, jako pierwsi na świecie, przetestowali na szczurach hipotezę o empatii.
      Uczeni najpierw obserwowali, jak reaguje szczur na widok innego cierpiącego szczura. Gdy szczury są przestraszone, zastygają w bezruchu, by nie zauważył ich drapieżnik. Naukowcy zauważyli, że gdy jedno zwierzę było rażone prądem o umiarkowanym natężeniu, obserwujący je szczur zamierał. To sugerowało, że szczur-obserwator czuje emocje drugiego zwierzęcia. Gdy zaczęto rejestrować aktywność mózgów zwierząt okazało się, że podczas obserwacji rażonego prądem szczura aktywowały się te same neurony, które aktywowały się, gdy szczur był rażony prądem. Uczeni postanowili pójść o krok dalej i za pomocą środków chemicznych stłumili aktywność neuronów w zakręcie obręczy. Okazało się, że szczur ze stłumionymi neuronami nie zastyga w bezruchu na widok cierpiącego kolegi.
      Najbardziej niesamowite jest to, że te procesy przebiegają dokładnie w tych samych regionach mózgów szczurów i ludzi. Już wcześniej obserwowaliśmy wzmożenie aktywności w zakręcie obręczy na widok cierpiących ludzi. Nie dotyczy to psychopatów, u których aktywność ta jest znacznie zredukowana, mówi główny autor badań, profesor Christian Keysers. Badania rzuciły też nieco światła na zaburzenia psychopatologiczne. Pokazuje nam to, że empatia, zdolność do odczuwania emocji innych stworzeń, jest głęboko zakorzeniona w ewolucji. Podstawowe mechanizmy empatii dzielimy ze zwierzętami, jak szczury. Zwykle szczury nie cieszą się dobrą opinią. Następnym jednak razem, gdy nazwiesz kogoś szczurem, może okazać się to komplementem, stwierdza Keysers.
      Zapraszamy do wysłuchania wypowiedzi profesora Keysersa, w której mówi o neuronalnych podstawach empatii.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdolność rozwijania różnych akcentów okazuje się bardziej rozpowszechniona wśród ssaków niż dotąd sądzono. Po ostatnich badaniach na kozach wiadomo np., że i u nich występuje takie zjawisko.
      Plastyczność wokalna to zdolność modyfikowania dźwięków głosu w zależności od środowiska społecznego. U człowieka mamy do czynienia z ogromną plastycznością wokalną, ale w przypadku większości innych ssaków zakładano, że wokalizacje są zaprogramowane genetycznie, co ogranicza zdolność uczenia.
      Doktorzy Elodie Briefer i Alan McElligott z Queen Mary, University of London oceniali wpływ czynników genetycznych i społecznych na zawołania koźlątek. W sumie badano 4 grupy kóz karłowatych, które były rodzeństwem lub rodzeństwem przyrodnim. Zwierzęta obserwowano w 2 okresach: w wieku 1 tygodnia, gdy wraz z rodzeństwem pozostawały ukryte przed drapieżnikami oraz po 5 tygodniach od urodzenia, kiedy tworzyły grupy zwierząt w tym samym wieku (fr. crèches).
      Mimo ograniczonego repertuaru wokalnego zawołania przyrodniego rodzeństwa stawały się do siebie bardziej podobne, gdy maluchy wychowywały się w jednej grupie społecznej.
      Odkryliśmy i nie było to, oczywiście, zaskoczeniem, że genetycznie spokrewnione koźlątka wydawały podobne dźwięki. Okazało się jednak , że zawołania młodych wzrastających w tych samych grupach społecznych [crèches] również się do siebie upodobniały i podobieństwo rosło, gdy koźlątka stawały się coraz starsze. Sugeruje to, że młode kozy mogą modyfikować swoje zawołania podług otoczenia społecznego, rozwijając podobne akcenty - wyjaśnia dr Briefer.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U ludzi prospołeczne zachowania napędza przeważnie empatia. Zastanawiając się, czy podobna motywacja występuje u nienaczelnych ssaków, badacze z Uniwersytetu w Chicago postanowili zbadać szczury. Okazało się, że gryzonie te nie tylko uwalniają towarzyszy z pułapki, ale i dzielą się z nimi potem czekoladą. Chyba więc można mówić o współodczuwaniu?
      Inbal Ben-Ami Bartal i Peggy Mason podzielili 60 szczurów na pary. Po 2 tygodniach wspólnego mieszkania duety umieszczono na specjalnej arenie. Jedno zwierzę trafiało do plastikowej pułapki, którą dało się otworzyć za pomocą pchnięcia pyskiem. Wolne gryzonie wydawały się zaniepokojone sytuacją. Po 12 dniach ćwiczeń 77% nauczyło się uwalniać drugiego szczura. Grupa kontrolna stykała się z pustą pułapką oraz pułapką z pluszową myszą. W tym przypadku zwierzęta nie były tak silnie zainteresowane jej otwieraniem - sztukę tę opanowało zaledwie 12%.
      Amerykanie ustalili, że motywem działania szczurów nie mogły być korzyści zapewniane przez fizyczny kontakt. Poruszające się swobodnie gryzonie nadal uwalniały swoich kolegów, choć nie mogły się z nimi spotkać po zakończeniu misji. Naukowcy podkreślają, że wyciągając towarzysza z opresji, nie próbowały wyeliminować drażniących czy niepokojących dźwięków, bo uwięziony szczur nie nawoływał zbyt często i głośno.
      Co jest dla szczura ważniejsze: zdobycie smakołyka w postaci czekolady czy udzielenie pomocy? Eksperymenty Bartala i Mason pokazały, że w przypadku, gdy uwięziony znajdował się obok pojemnika z czekoladą, zwierzęta otwierały obie pułapki i przeważnie dzieliły się słodyczami. Podczas eksperymentu szczury równie szybko otwierały oba pojemniki, podczas gdy w warunkach kontrolnych z czekoladą i pustą pułapką zdecydowanie szybciej dobierały się do czekolady.
      Wg Bartala, pomaganie z pobudek empatycznych jest głęboko zakorzenionym ssaczym zachowaniem. Oznacza to, że nie trzeba specjalnego planowania, by się pojawiło.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      By stwierdzić, czy obca osoba ma genetyczne inklinacje do bycia miłą, godną zaufania i współczującą, potrzebujemy zaledwie 20 sekund (Proceedings of the National Academy of Sciences).
      To niesamowite, że zwyczajnie obserwując osobę siedzącą w fotelu i słuchającą wypowiedzi partnera, zupełnie obcy ludzie mogą w 20 s stwierdzić, kto jest godny zaufania, miły lub współczujący - podkreśla szef studium, Aleksandr Kogan z U of T Mississauga.
      W badaniu koordynowanym przez Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley wzięły udział 24 pary. Każda dostarczyła próbki DNA. Ochotnikom polecono, by opowiedzieli partnerowi o sytuacjach, kiedy cierpieli. Psycholodzy filmowali tylko osobę słuchającą.
      Później wyciszone 20-sekundowe nagrania pokazano drugiej grupie, która nie znała nikogo z opowiadających. Bazując wyłącznie na wyrazach twarzy i mowie ciała, należało ocenić, którzy ze słuchających wydają się najbardziej godni zaufania, mili i współczujący/troskliwi.
      Okazało się, że słuchający, którzy zostali uznani za najbardziej empatycznych, mieli charakterystyczny genotyp - byli szczęśliwymi posiadaczami dwóch kopii wersji G genu receptora oksytocyny. W dziesiątce osób obdarzonych największym zaufaniem znalazło się aż 6 właścicieli genotypu GG. W dziesiątce, która została pod tym względem oceniona najgorzej, dziewięć miało co najmniej jedną kopię wersji A.
      Ludzie nie mogą widzieć genów, dlatego musi istnieć coś, co sygnalizuje te różnice genetyczne obcym. Odkryliśmy, że osoby, które mają dwie kopie wersji G, prezentują więcej wzbudzających zaufanie zachowań: więcej potakują, w większym stopniu podtrzymują kontakt wzrokowy, więcej się uśmiechają i przyjmują bardziej otwartą pozycję ciała - wyjaśnia Kogan.
      W ramach wcześniejszych badań Kalifornijczycy sprawdzali, jak zachowują się osoby z różnymi kombinacjami alleli receptora oksytocyny: AA, AG i GG. Stwierdzili, że najdokładniejsi w interpretowaniu emocji innych byli ludzie z 2 kopiami wersji G. AA i AG mieli więcej trudności z postawieniem się na czyimś miejscu i z większym prawdopodobieństwem denerwowali się w trudnych sytuacjach.
      Kogan zaznacza, że nie będąc GG, nie należy się załamywać, bo o tym, czy ktoś potrafi współpracować i jest pomocny, nie decyduje przecież pojedynczy gen.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=zngSaBF0e1I
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...