Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Forrester Research informuje, że udział Windows Visty w rynku korporacyjnych desktopów wynosi obecnie 11,9%. Przed dziewięcioma miesiącami do tego systemu należało 7,3% rynku. Dane Forrestera wskazują, że rzeczywiście mimo złej opinii, biznes w Europie i Ameryce Północnej powoli zmienia zdanie na temat tego systemu. Ma na to wpływ również Windows 7, gdyż wiadomo, że maszyny korzystające z Visty będą w pełni kompatybilne z najnowszym OS-em Microsoftu. Ogólne udziały Windows na korporacyjnych desktopach wynoszą 96,2%, czyli o 0,6 punktu procentowego mniej niż w czerwcu 2008.

Do Windows XP należy aż 86% rynku. Można się spodziewać, że leciwy system zachowa swoją mocną pozycję przez najbliższych kilkanaście miesięcy, kiedy to większość przedsiębiorstw będzie gotowa do przejścia na Windows 7.

Warto też zwrócić uwagę na wzrost udziałów Apple'a. System Mac OS X jest obecny na 3,6% firmowych desktopów, podczas gdy przed dziewięcioma miesiącami jego udział wynosił 2,7%. Oznacza to wzrost aż o 30% - wynik tym bardziej imponujący, iż Apple nie prowadzi żadnych działań na rynku klientów korporacyjnych i nic nie wskazuje na to, by miało zamiar opracować strategię rozwoju na ten rynek. Zdaniem analityka Benjamina Graya, rzeczywisty udział Mac OS X-a może być wyższy, gdyż wiele firm uruchamia system Apple'a w środowisku wirtualizacyjnym działającym pod Windows XP.

Gray uważa też, że obecnie biznes oczekuje przede wszystkim na premierę Windows 7 oraz, w mniejszym stopniu, na Mac OS X 10.6. Masowe przechodzenie firm na Windows 7 rozpocznie się na przełomie lat 2010 i 2011.

Udziały Linuksa na rynku korporacyjnych desktopów spadły do 0,1%.

Dane Forrestera pochodzą z kwartalnego badania 85 000 komputerów w 2500 firm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak klient nie ma wyboru to i % udziału w rynku rośnie, to chyba normalne jak w dominie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

udział Mac OS X-a może być wyższy

OS X-a?

tzn OS iksa!?

poprawcie to bo wstyd. To nie jest iks, tylko rzymskie 10 :P

Powino być po prostu Mac OS X.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OS X-a?

tzn OS iksa!?

poprawcie to bo wstyd. To nie jest iks, tylko rzymskie 10 :P

Powino być po prostu Mac OS X.

Chodziło o odmianę tak jak Windows, Windowsa z tym że niepotrzebnie został wstawiony myślnik. Bardziej poprawnie byłoby dodać apostrof, albo przebudować zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apostrof stosujemy po samogłoskach, więc na pewno on w tej sytuacji nie pasuje. Jeśli już coś musi byc, to faktycznie myślnik, bo jednak mówiąc o systemie Apple'a mówi się najczęściej "mak oes iks", a nie "mak oes dziesięć" więc można odmieniać to jako "mak oes iksa", czyli "Mac OS X-a".

 

Tyle wywodu polonistycznego :P Przynajmniej ja tak to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwóch profesorów z University of Indiana przeprowadziło badania, z których wynika, że Amerykanie mają coraz mniejsze szanse, by spędzić całe życie zawodowe w jednej prywatnej firmie. Okazuje się bowiem, że przedsiębiorstwa istnieją coraz krócej.
      W przyszłym numerze Academy of Management Annals ukaże się artykuł, z którego dowiemy się, że od lat 60. gwałtownie zmniejsza się liczba przedsiębiorstw, które są w stanie utrzymać się na rynku przez 5, 10, 15 i 20 lat.
      Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku firmy, które weszły wówczas na giełdę miały 50% szans na to, że będą obchodziły 20. rocznicę istnienia. Jednak już te firmy, które na giełdzie pojawiły się w latach 90. miały tylko 20% szansy, że przetrwają 20 lat. Podobny proces widoczny jest także w przypadku, jeśli postawimy mniejsze wymagania co do czasu istnienia przedsiębiorstw. Spośród tych, które powstały w latach 60. aż 80% istniało 10 lat później. Dla firm, których giełdowy debiut nastąpił po roku 2000 odsetek ten wynosił już 50%. Analizy dokonane przez Rene Bakkera i Matthew Josefy'ego oparto na danych o 32 000 przedsiębiorstw notowanych na giełdzie w latach 1960-2015.
      Ten trend obrazuje ważne zmiany, jakie zaszły u podstaw przedsiębiorstw. Krótko istniejące, tymczasowe firmy, które są rozwiązywane po szybkim osiągnięciu założonych celów to coraz częstsze zjawisko w wielu działach gospodarki, stwierdzili naukowcy. Dawniej osoby zakładające i rozwijające przedsiębiorstwa robiły to z myślą o przekazaniu ich kolejnym pokoleniom. Historia amerykańskiej przedsiębiorczości to historia rodzinnych firm. Cała filozofia stojąca za zakładaniem spółek polegała na tym, by przedsiębiorstwo mogło przeżyć swojego założyciela, dając mu w pewnym sensie nieśmiertelność. Ironią losu jest obecnie, że wielkie przedsiębiorstwa nie istnieją obecnie dłużej, niż żyje ich założyciel. Coraz mniej z nich jest przekazywanych kolejnym pokoleniom.
      Klasyczne teorie zarządzania pozytywnie łączą długie istnienie firmy z jej wiarygodnością, nabywanym doświadczeniem i stabilnością. Jednak w niektórych kontekstach, np. w sektorze technologii, zaawansowany wiek firmy jest negatywnie postrzegany, gdyż promowana jest młodość i świeżość. Bakker i Josefy zadają więc pytanie, czy w USA nie mamy coraz częściej do czynienia z „jednorazowymi” przedsiębiorstwami, a ta jednorazowość jest odbiciem tymczasowości w innych aspektach życia społecznego. Uczeni uważają, że z jednej strony krótszy czas życia firm jest spowodowany coraz częstszymi połączeniami i przejęciami. Z drugiej jednak strony jest on też spowodowany kulturą biznesową, która promuje start-upy. Żyjemy w czasach, w których założenie i zlikwidowanie firmy jest łatwe. Wiele młodych przedsiębiorstw wydaje się skazanych na los „organizacyjnych supernowych”, świecą jasno i żyją krótko, stwierdza Bakker.
      Społeczeństwo często postrzega likwidację firmy jako klęskę, jednak czasem lepiej jest by firma upadła, niż trwała w stagnacji. Dzięki likwidacji uwalniane są zasoby i pracownicy, którzy mogą zacząć robić coś innego. Koniec jednej firmy może być początkiem sukcesu innej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kenijska firma Mocality oskarżyła Google’a o nieuczciwe praktyki biznesowe. Wyszukiwarkowy gigant miał wykorzystać tworzoną od dwóch lat bazę danych Mocality do namawiania firm, by korzystały z usług Google’a, fałszywie przy tym informując, że firmy ze sobą współpracują.
      Dyrektor Mocality Stefan Magdalinski wyjaśnia na blogu, że firma stworzyła największą w kraju bazę przedsiębiorstw. Budowano ją przy pomocy internautów, którym płacono za wpisy do bazy. Przez dwa lata zapłaciliśmy 11 milionów szylingów kenijskich (ponad 100 000 USD) - pisze Magdalinski. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że gdy od czasu, gdy Google rozpoczął program mający na celu pomóc kenijskim przedsiębiorstwom w zaistnieniu w internecie, Mocality zaczęła odbierać dziwne telefony. Jeden czy dwóch biznesmenów zadzwoniło i chcieli od nas pomocy przy ich witrynie internetowej. Obecnie nie oferujemy takich usług, tylko bazę danych. Początkowo nie zwróciliśmy na to uwagi, ale takie telefony powtarzały się - czytamy na blogu.
      Pracownicy Mocality przeanalizowali logi swojego serwera i odkryli, że z jednego z adresów IP należących do Google’a sprawdzano wpisy dotyczące firm z bazy danych. Mocality przygotowało pułapkę. Gdy ze wspomnianego adresu IP znowu odwiedzono bazę danych, odwiedzającemu podsunięto fałszywy numer telefonu, który w rzeczywistości należał do Mocality. Odpowiednio poinstruowany operator udawał przedsiębiorcę i nagrywał toczoną rozmowę. Pod fałszywy numer zadzwoniła osoba przedstawiająca się jako pracownik Google’a, która stwierdziła, że Google i Mocality współpracują ze sobą i oferowała odpłatne utworzenie witryny w ramach przedsięwzięcia Kenya Business Online. Oczywiście obie firmy w rzeczywistości nie mają podpisanej umowy o współpracy.
      Wkrótce po założeniu pułapki wspomniany wyżej adres IP przestał być wykorzystywany, a bazę odwiedzał IP należący do kwatery głównej Google’a, który wcześniej był używany jako oficjalny IP Google’a w Indiach. Ponownie podsunięto fałszywy numer telefonu i godzinę później odebrano telefon od pracownika Google’a zapewniającego o rzekomej współpracy z Mocality.
      Nie spodziewałem się natrafić na trwające całymi miesiącami, systematyczne działania, mające na celu zniszczenie naszej firmy za pomocą fałszywych informacji, w które zaangażowano call centers na dwóch kontynentach - napisał Magdalinski.
      Google zapowiedział wydanie oświadczenia w tej sprawie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft oskarżył jednego z największych brytyjskich sprzedawców detalicznych o produkowanie pirackich kopii Windows. Zdaniem koncernu firma Comet Group PLC, która posiada drugą co do wielkości sieć sprzedaży elektroniki, w jednej ze swoich fabryk nielegalnie produkuje CD z Windows.
      Microsoft wystąpił do sądu przeciwko Comet Group. Jak napisaliśmy w złożonej dzisiaj skardze, Comet wyprodukował i sprzedał niczego niepodejrzewającym klientom w Wielkiej Brytanii tysiące podrobionych płyt. Działania Cometa były nieuczciwe wobec klientów. Oczekujemy innej postawy od sprzedawców produktów Microsoftu - i nasi klienci zasługują na lepsze traktowanie - powiedział David Finn, prawnik z Microsoftu.
      Koncern twierdzi, że w fabryce w Hampshire Comet wyprodukował dziesiątki tysięcy płyt z Windows XP i Windows Vista i rozprowadził je wśród klientów w Wielkiej Brytanii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Linux, który niedawno obchodził 20. urodziny, ma grupę zagorzałych zwolenników wśród użytkowników domowych, sporą część rynku serwerów i praktycznie zmonopolizował rynek superkomputerów. Jednak, jak wykazały ostatnie badania, zaczynają się od niego odwracać developerzy.
      Kalifornijska firma Evans Data Corp. przeprowadziła wśród developerów ankietę, w której pytano ich, na jakiej platformie pracują. Okazało się, że Linux spadł z drugiego na trzecie miejsce. Wyprzedził go Mac OS X, którego używa 7,9% ankietowanych developerów. Do korzystania z Linuksa przyznało się 5,6% pytanych.
      Al Hilwa z IDC nie jest zaskoczony takim wynikiem. Mac zdobywa popularność wśród użytkowników i w związku z tym wielu developerów zmienia swoje preferencje.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analitycy uważają, że Apple ma zamiar zrezygnować z wydawania osobnych systemów operacyjnych dla komputerów stacjonarnych i urządzeń mobilnych. Koncern chce do roku 2016 mieć jeden system, który będzie działał na wszystkich jego urządzeniach. To z pewnością przyniesie wiele korzyści zarówno firmie jak i klientom, jednak wdrożenie takiej strategii nie będzie łatwe.
      Peter Misek, analityk z Jefferies & Co. napisał w swoim raporcie: Sądzimy, że Apple chce połączyć iOS z OSX w jedną platformę dla aplikacji i chmur obliczeniowych, a początek prac przypadnie na lata 2012-2013. Uważamy, że z wyjątkiem tych miejsc, gdzie wymagana jest najwyższa wydajność, Apple będzie przygotowywało system pod kątem współpracy z 32-bitową architekturą ARM. Gdy w roku 2016 na rynek trafią 64-bitowe układy ARM Apple będzie już dysponowało wspólną architekturą sprzętową i programową.
      Pomysł Apple'a nie jest nowy. Microsoft od dłuższego już czasu twierdzi, że np. tablety powinny korzystać z systemu takiego, jak pecety, a nie ze zmodyfikowanych systemów dla smartfonów. Koncern z Redmond od dłuższego już czasu pracuje nad jedną platformą dla różnych urządzeń. Takie rozwiązanie daje użytkownikowi tę korzyść, że niezależnie od tego, z jakiego urządzenia korzysta, nie będzie musiał się uczyć i przyzwyczajać do innego systemu.
      Łatwiejsze będzie też integrowanie różnych urządzeń ze sobą - od smartfonów, poprzez tablety czy pecety, po telewizory.
      Dla producentów oznacza to jednak spore kłopoty. Skonstruowanie systemu operacyjnego, który działałby na różnych architekturach procesora nie jest proste.
      Niewykluczone że, jak sądzą niektórzy, Apple z czasem całkowicie przejdzie na architekturę ARM. Pojawiają się też pewne sygnały świadczące o tym, że koncern Jobsa pracuje nad własnym procesorem. Trudno jednak orzec, na ile jest to prawdopodobne, przynajmniej w odniesieniu do najbardziej wydajnych urządzeń. Nikt bowiem nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wypadało za kilka lat porównanie wydajności platform ARM i x86.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...