Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

A założe się że ci co robili testy w obozach też mieli świetne argumenty, ba nawet lepsze, nie było tej odległości genetycznej.

 

Ja po prostu nie lubie zabijać, jestem przekonana że liczbę tych zwierzaków można ograniczyć, faktycznie nie wiem dużo na ten temat, to co piszę piszę na podstawie tego co wyczytałam w internecie.

 

Tobie to nie przeszkadza i tak naprawdę tu się różnimy, to jest poziom który nie podlega dyskusji.

 

Proponuje w związku z tym zakończyć tą dyskusje bo nie prowadzi do niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A założe się że ci co robili testy w obozach też mieli świetne argumenty, ba nawet lepsze, nie było tej odległości genetycznej.

Ten argument był wybitnie niedorzeczny - nawet nie chce mi się go komentować.

Ja po prostu nie lubie zabijać

A myslisz, że mnie to sprawia satysfakcję? Nie jestem dewiantem, jest to dla mnie bardzo przykre doświadczenie.

jestem przekonana że liczbę tych zwierzaków można ograniczyć

Jasne, że można ale wtedy musisz się liczyć z tym, że niemal na pewno odbije się to na bezpieczeństwie leku podczas stosowania na ludziach. Tak w ogóle, to poczytaj sobie o komisjach bioetycznych i o tym, ile musisz złożyć papierów i z ilu rzeczy się wyspowiadać, żeby w ogóle dostać prawo do zabicia jakiegokolwiek zwierzęcia. To naprawdę nie jest zabawa w rzeźnię, jak to teraz przedstawiasz.

Tobie to nie przeszkadza i tak naprawdę tu się różnimy, to jest poziom który nie podlega dyskusji.

A jednak podlega dyskusji, bo insynuujesz, jakobym był obojętny na cierpienie zwierząt laboratoryjnych. Napisałem wyraźnie, że tak nie jest, więc byłbym wdzięczny, gdybyś odpuściła sobie takie uwagi.

 

Masz rację, skończmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nic nie powiedziałam na temat twojej obojętności.

 

Powiedziałam że nie przeszkadza ci bo masz swoje argumenty, bo uważasz że tak jest lepiej, ludzie się różnią pod względem tego co jest lepiej i ja się od ciebie pod tym względem różnie. Jakby ci przeszkadzało nie bronił byś tego poglądu.

 

Robisz ze mnie ignoranta, sugerujesz że ja z ciebie potwora.

A nawet ludzie którzy nie mają styczności z takimi praktykami mają prawo do własnego zdania na ten temat i ja takowe po prostu posiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że masz prawo mieć swoje zdanie, ale podaliśmy Ci szereg argumentów i przykładów na to, że nie jest tak źle jak uważasz. A Ty po prostu nie wzięłaś nowych informacji pod uwagę, tylko trwasz przy swoich poglądach. A śmiem twierdzić że w temacie testów na zwierzętach mamy większą wiedzę od Ciebie - aczkolwiek nie uważam również że jesteśmy jakimiś wielkimi autorytetami.

 

Niemniej, uważam że powinnaś wziąć pod uwagę nasze argumenty i jeszcze raz spróbować się ustosunkować do sprawy - jeśli wynik dalej będzie taki sam, w porządku, nie mam pretensji. Ale chodzi o to, aby po 'aktualizacji danych' dokonywać 'aktualizacji stanowiska'. Argumenty nie służą odbiciu piłeczki w dyskusji, ale zapoznania drugiej strony z wiedzą, jakiej może nie posiadać - po to aby mogła jeszcze raz przeanalizować sytuację mając pełniejszy obraz sprawy.

 

My też nie lubimy zabijać, tak jak napisał mikroos. Ale na tą chwilę nic lepszego nie da się zrobić - testy na zwierzętach trzeba robić. Ale na pocieszenie, jest to obwarowane właśnie skomplikowanymi procedurami oraz wysokim kosztem. Na pocieszenie powiem Ci też, że obecnie technika jest na tyle wysokim poziomie, że leki są nieraz testowane i projektowane za pomocą symulacji komputerowych - co pozwala zmniejszyć liczbę testów na zwierzętach. Zmniejszyć, a nie wyeliminować, gdyż koniec końców lek i tak musi zostać przetestowany na zwierzętach, a później na ludziach..

 

My po prostu zaakceptowaliśmy sytuację, bo nie ma sensu zadręczać się problemami, na które nie ma się wpływu - lepiej uwagę i wysiłek skupić tam, gdzie da się coś zrobić. Niech to np będzie redukcja emisji CO2, metanu, albo segregacja śmieci. Jak śpiewał Łona w 'Fruźki wolą optymistów' (bardzo polecam jego muzykę - naprawdę inteligentny hiphop):

 

"Zaraz powiem czemu każdy problem ma rozwiązanie

Jeśli nie ma rozwiązania to nie ma problemu

Nie ma problemu , trudno nie zrozumieć tego systemu"

 

I tym optymistycznym akcentem kończę mój, jak zawsze przydługi, post :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko moim zdaniem to co mówisz ma wydźwięk taki.

"Ja mam takie poglądy, a jak ty masz inne, powinnaś je przemyśleć i zmienić na takie jakie ja mam".

 

Ja już swoje poglądy przemyślałam, dawno temu.

Moim zdaniem o ile mikroos wysuną sensowne argumenty, które napełniły mnie pewnym optymizmem w tej kwestii, to ty żadnych takowych nie podałeś.

 

Jeżeli traktujesz wszystkich ludzi którzy mają inne poglądy niż ty jak dzieci które należy nauczyć rozumu, to chłopie, może ty coś przemyśl, bo zawsze się tacy znajdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz zatem bardzo powierzchowną interpretację. Nie twierdzę że mój punkt widzenia jest jedyny słuszny.

 

Masz prawo mieć inne poglądy i uszanuję je jeśli obronisz je rzetelnymi argumentami. Ale nie obaliłaś ani moich, ani mikroosa argumentów w żaden sposób, czepiałaś się raczej słówek i sformułowań. Zamiast argumentów jedynym konkretem jaki zauważyłem podczas dyskusji było to, że głęboko nie chcesz cierpienia zwierząt. I z tym się nie kłócę. Ale to jest chęć a nie argument.

 

Moje wypowiedzi może faktycznie mają wydźwięk moralizatorski, ale bynajmniej ich cel nie jest tak płytki jak Ty to przedstawiłaś. Po prostu często zastanawiam się nad światem, różnymi problemami i spojrzeniami na nie, gdy mam wątpliwości zadaję pytania ludziom którzy mogą wiedzieć więcej, i dlatego później nabieram przekonania że moje stanowisko jest słuszne. I podkreślę, że mam zamiaru go bronić za wszelką cenę, bo jestem gotów zmienić poglądy, jeśli ktoś przedstawi mi ku temu racjonalne argumenty.

 

A różnorodność jest potrzebna, wcale się z tym nie kłócę - gdyby wszyscy myśleli jednakowo, nie było by postępu :P

 

W kwestii myszy bronię po prostu stanowiska, że jest to na razie najoptymalniejszy sposób, że nie da się testować leków na sztucznych tkankach ani na skazańcach. I nie twierdzę że nie ma lepszego sposobu od testów na zwierzętach. Twierdzę, że nie ma go na chwilę obecną.. Nie zdołałaś tego stanowiska obalić (przestawić słusznych kontrargumentów), zatem uważam że mam prawo twierdzić iż jest ono słuszne. W razie pojawienia się racjonalnych argumentów przeciw testom na zwierzętach zrewiduję swoje wiadomości na swój temat i zobaczę czy mój pogląd się zmieni czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że widzisz, taz zwane racjonalne argumenty nie istanieją, to jest kwestia sumienia i niczego więcej.

 

Ja sobie świetnie zdaje sprawę że racjonalnie to jest lepsze, uważam nawet że racjonalnie testy na ludziach laboratoryjnych byłyby lepsze, ale tego się nie robi, bo etyka na to nie pozwala.

 

Moj poziom etyki poprostu nie pozwala też na to. Dlatego ja wolałabym gorszy sposób, ale taki który jest zgodny z moim sumieniem, na takiej zasadzie kupuje kosmetyki nie testowane na zwierzętach(przynajmniej tak na nich piszą), bo wole mieć szybciej zmarszczki, niż godzić się na to co się dzieje w laboratoriach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
bo wole mieć szybciej zmarszczki, niż godzić się na to co się dzieje w laboratoriach.

Tylko zwróć proszę uwagę, że w przypadku leków stawką nie jest powstawanie zmarszczek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby był taki wybór w przypadku leków też bym tak wybrała. Podkreślam że nie chodzi mi o nie testowanie w ogóle ale o nie testowanie na zwierzętach :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli matka ma wielu partnerów to dziecki przejmuje także najlepsze i przecedza najgorsze cechy osobowości oraz wzorce wszelakie samców z którymi przebywa. Nic te badania nie mają realiów i nie są stygmatyzujące!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby był taki wybór w przypadku leków też bym tak wybrała. Podkreślam że nie chodzi mi o nie testowanie w ogóle ale o nie testowanie na zwierzętach :P

Leki nie testowane na żywych organizmach były by mniej bezpieczne bo nie sprawdzone w praktyce - z tym chyba się zgadzasz.

Wolała byś przyjąć niezbędny Ci lek testowany za pomocą symulacji komputerowych ale nie testowany na zwierzętach ryzykując swoim zdrowiem lub życiem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak :P

I wcale nie jestem jedyna na świecie, z takimi poglądami :D

Po prostu żyje mi się lepiej jak jestem zgodna ze sobą.

 

No i oczywiście nie uważam, że każdy tak powinien :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

??? podziwiam Twoje podejście

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak :P

I wcale nie jestem jedyna na świecie, z takimi poglądami :D

Po prostu żyje mi się lepiej jak jestem zgodna ze sobą.

 

No i oczywiście nie uważam, że każdy tak powinien :D

 

Pewnie zaraz dostanie mi się po reputacji, jednak masz rację, za twoimi poglądami stoi cała sekta - świadkowie jehowy, którzy są min. przeciwni transfuzji krwi.

Ne nabijam się z świadków, bo są niegroźni, o ile się do nich nie przyłączy jednak uważam, że bycie przeciwnym temu podstawowemu zabiegowi świadczy nie najlepiej o danej religii.

 

Z drugiej strony katolicy palili na stosie za pogląd, jakoby ziemia nie była płaska... oh well.

 

Odnośnie ograniczania dostępu ochotników do udziału w eksperymentach medycznych: w Niemczech firma Bayer poszukiwała (płacąc wynagrodzenie) chętnych na bycie królikiem doświadczalnym. Jedyne wstępne wymagania: skończone 25lat i pełnia zdrowia... to ja już wolę eksperymenty na myszach i "beznadziejnych przypadkach"(np. w przypadku raka) niż dobrowolne łykanie specyfiku X, który albo będzie nowym lekiem na trądzik, albo sprawi że za 10 lat będę ja bądź moje dziecko kaleką. Kłania się talidomid.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tych testów Bayera, znów wychodzi nieznajomość tematu i robienie przez media burzy w szklance wody.

 

Testy prowadzone na zdrowych ochotnikach to pierwsza faza testów klinicznych, absolutnie niezbędna do zakończenia procesu rejestracji leku, a więc także zupełnie rutynowa. A na czym taki test polega? Ano na tym, że podaje się 1/60 najmniejszej dawki biologicznie czynnej u zwierzęcia!!! Na dodatek lek podaje się niemal zawsze jednorazowo. Jak sądzisz, jak wysokie jest ryzyko?

 

Mało tego - dodam, że pacjent jest w 100% ochotnikiem, a do tego otrzymuje wynagrodzenie i pełną ochronę ubezpieczeniową i wymaganą przez prawo gwarancję pomocy w razie wystąpienia zagrożenia zdrowia lub życia. Śmiem powiedzieć, ze w mało którym zawodzie dostaje się tak luksusowe warunki i tak dobre wynagrodzenie za jeden dzień pracy.

 

Porównanie postawy lililei do postawy zakazującej przyjmowania transfuzji też była niedorzeczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dam sensowniejszy przykład/pytanie dla lililei:

Skoro jesteś przeciwna testom (zabijającym) na zwierzętach oznacza to, że:

1) nie spożywasz mięsa/jaj

2) nie nosisz żadnych skórzanych ciuchów/butów/torebek/rzemyków

3) siedzenie twojego roweru/tapicerka samochodu nie jest skórzana

w każdym innym, wypadku stajesz się niestety hipokrytką, ale to tylko moje zdanie.

@ mikroos: teraz lepiej? pozdrawiam

ps. wmówisz mi, że wpadka z talidomidem nigdy więcej się nie powtórzy? nie ma szans, aby to zagwarantować - zawsze istnieje jakieś ryzyko. Talidomid był w europie stosowany, wpadł w Ameryce jedynie dzięki przypadkowi i dociekliwości stażystki z FDA.

W przypadku leków na otyłość też wystarczy jednorazowa dawka aby ocenić skuteczność leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

 

Poniekąd czesiu masz rację, ale tylko poniekąd. Można jeść mięso ale niegodzić się na zabijanie zwierząt w celach doświadczeń. Ja myślę że lililea tutaj za podstawę przyjmuje istnienie cierpienia zwierząt. A nie wnikając mocno w to jak to się dzieje w różnych rzeźniach, zasadniczo w ubojni zwierzę cierpi możliwie mało i krótko (ze względu na porażenie prądem w celu ogłuszenia i podcięcie tętnic aby z nieprzytomnego spłynęła krew) natomiast przy testach leków bywa z tym różnie, ale potencjalnie jest narażone na długotrwałe męczarnie.

 

Zatem można używać skór i jeść mięso ze zwierząt zabitych szybko i prawie bezboleśnie ale jednocześnie przeciwstawiać się testom na zwierzętach.

 

Sam uważam że testy na zwierzętach są przykrą koniecznością (ale o tym pisałem już wcześniej), niemniej uważam że trochę się zagalopowałeś w wysnuwaniu wniosków..

 

PS. Mikroos, gratuluję wagi głosu 7 :P Ciekawe kiedy ja będę mieć 4 :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ps. wmówisz mi, że wpadka z talidomidem nigdy więcej się nie powtórzy? nie ma szans, aby to zagwarantować - zawsze istnieje jakieś ryzyko.

Oczywiście, że nie dam Tobie gwarancji. Wydaje mi się jednak, że obecnie testy są na tyle złozone, a przepisy - na tyle restrykcyjne, że bezpieczeństwo leków dopuszczanych do obrotu dziś jest wielokrotnie niższe, niż w czasach wspomnianego przez Ciebie talidomidu. Wmówisz mi, że jest inaczej? :P

W przypadku leków na otyłość też wystarczy jednorazowa dawka aby ocenić skuteczność leku?

Pierwsza faza testów klinicznych (czyli ta na ochotnikach, którym się płaci) polega wyłącznie na ustaleniu farmakokinetyki leku, czyli szybkości jego wchłaniania, dystrybucji, metabolizmu i wydalania. Jedna dawka wystarcza w zupełności. Wynagradzanie za udział w testach jest dozwolone wyłącznie w przypadku pierwszej fazy.

 

 

Lucky_one - nie ma czego gratulować, chyba że uzależnienia od forum ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli moja babcia ma żyć dłużej dzięki poświeceniu paruset białych myszek - niech giną w męczarniach i wcale nie jest mi przykro!!! Nie czuję się sadystą, wszystko... za życie mojej babci! Sto lat!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

 

Poniekąd czesiu masz rację, ale tylko poniekąd. Można jeść mięso ale niegodzić się na zabijanie zwierząt w celach doświadczeń. Ja myślę że lililea tutaj za podstawę przyjmuje istnienie cierpienia zwierząt. A nie wnikając mocno w to jak to się dzieje w różnych rzeźniach, zasadniczo w ubojni zwierzę cierpi możliwie mało i krótko.

 

Zatem można używać skór i jeść mięso ze zwierząt zabitych szybko i prawie bezboleśnie ale jednocześnie przeciwstawiać się testom na zwierzętach.

 

dedykuję ci cytat:

 

 

Ja po prostu nie lubie zabijać, jestem przekonana że liczbę tych zwierzaków można ograniczyć, faktycznie nie wiem dużo na ten temat, to co piszę piszę na podstawie tego co wyczytałam w internecie.

Który czarno na białym mówi o postawie lililei do zabijania zwierząt.

 

Osobiście nie jem mięsa/ryb od 5 roku życia, ale to nie ma podłoża ideologicznego, po prostu tak wyszło. Humanitaryzm jest wszędzie potrzebny, jednak mówienie o humanitarnej śmierci jest hipokryzją i sprzecznością. Zresztą chyba mogę podejrzewać, że nie przy każdym teście te myszy muszą zginąć z ręki eksperymentatora/ w wyniku badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zresztą chyba mogę podejrzewać, że nie przy każdym teście te myszy muszą zginąć z ręki eksperymentatora/ w wyniku badań.

Co dokładnie masz na myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam na myśli, że nie każdy test automatycznie oznacza śmierć testowanych zwierząt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że nie. Tego też nie miałem zamiaru przekazać. Ale zgodzisz się ze mną, że sieknięcie prądem na tyle silnym że w ciągu pół sekundy zwierzę traci przytomność, a później nieświadoma śmierć, jest mniejszym cierpieniem niż na przykład wywołanie u zwierzęcia raka wątroby, a potem sprawdzanie czy lek tego raka usunie..

 

Potencjalnie zwierzę doświadczalne jest narażone na większe cierpienia.. aczkolwiek rzeczywiście nie zawsze musi ono cierpieć czy umierać... choć mam wrażenie że po skończonych testach te zwierzęta nawet jeśli przeżyją, to się zabija, bo nie nadają się do powtórnych badań - są już 'skażone' lekami, mogącymi wpływać na wyniki kolejnych badań..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potencjalnie zwierzę doświadczalne jest narażone na większe cierpienia.. aczkolwiek rzeczywiście nie zawsze musi ono cierpieć czy umierać... choć mam wrażenie że po skończonych testach te zwierzęta nawet jeśli przeżyją, to się zabija, bo nie nadają się do powtórnych badań - są już 'skażone' lekami, mogącymi wpływać na wyniki kolejnych badań..

Co z testami na podejrzewane interakcje pomiędzy lekami? Czy do tego też jest konieczna następna seria gryzoni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mózg chroniony jest przez czaszkę, opony mózgowo-rdzeniowe i barierę krew-mózg. Dlatego leczenie chorób go dotykających – jak udary czy choroba Alzheimera – nie jest łatwe. Jakiś czas temu naukowcy odkryli szlaki umożliwiające przemieszczanie się komórek układ odpornościowego ze szpiku kości czaszki do mózgu. Niemieccy naukowcy zauważyli, że komórki te przedostają się poza oponę twardą. Zaczęli więc zastanawiać się, czy kości czaszki zawierają jakieś szczególne komórki i molekuły, wyspecjalizowane do interakcji z mózgiem. Okazało się, że tak.
      Badania prowadził zespół profesora Alego Ertürka z Helmholtz Zentrum München we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium oraz Uniwersytetu Technicznego w Monachium. Analizy RNA i białek zarówno w kościach mysich, jak i ludzkich, wykazały, że rzeczywiście kości czaszki są pod tym względem wyjątkowe. Zawierają unikatową populację neutrofili, odgrywających szczególną rolę w odpowiedzi immunologicznej. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie, gdyż wskazuje, że istnieje złożony system interakcji pomiędzy czaszką a mózgiem, mówi doktorant Ilgin Kolabas z Helmholtz München.
      To otwiera przed nami olbrzymie możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, potencjalnie może zrewolucjonizować naszą wiedzę o chorobach neurologicznych. Ten przełom może doprowadzić do opracowania bardziej efektywnych sposobów monitorowania takich schorzeń jak udar czy choroba Alzheimer i, potencjalnie, pomóc w zapobieżeniu im poprzez wczesne wykrycie ich objawów, dodaje profesor Ertürk.
      Co więcej, badania techniką pozytonowej tomografii emisyjnej (PET) ujawniły, że sygnały z czaszki odpowiadają sygnałom z mózgu, a zmiany tych sygnałów odpowiadają postępom choroby Alzhaimera i udaru. To wskazuje na możliwość monitorowania stanu pacjenta za pomocą skanowania powierzchni jego głowy.
      Członkowie zespołu badawczego przewidują, że w przyszłości ich odkrycie przełoży się na opracowanie metod łatwego monitorowania stanu zdrowia mózgu oraz postępów chorób neurologicznych za pomocą prostych przenośnych urządzeń. Nie można wykluczyć, że dzięki niemu opracowane zostaną efektywne metody ich leczenia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na łamach Human Brain Mapping ukazał się artykuł, którego autorzy informują o zauważeniu międzypłciowych różnic w budowie mózgu u 5-letnich dzieci. Różnice zaobserwowane w istocie białej uwidaczniają różnice w rozwoju obu płci. Wyraźnie widoczny jest dymorfizm płciowy, a już w 5-letnim mózgu widać znaczne różnice w wielu regionach mózgu. Uzyskane wyniki zgadzają się z wynikami wcześniejszych badań, które wskazywały na szybszy rozwój mózgu kobiet.
      Podczas badań naukowcy wykorzystali technikę MRI obrazowania tensora dyfuzji. Polega ona na wykrywaniu mikroskopijnych ruchów dyfuzyjnych cząsteczek wody w przestrzeni zewnątrzkomórkowej tkanek. Jednym z głównych parametrów ocenianych tą metodą jest frakcjonowana anizotropia (FA). Jako, że tkanka nerwowa ośrodkowego układu nerwowego ma uporządkowaną budowę, oceniając współczynnik FA można zauważyć różnice w budowę istoty białej.
      Uczeni z Uniwersytetu w Turku porównali tą metodą budowę istoty białej u 166 zdrowych niemowląt w wieku 2–5 tygodni oraz 144 zdrowych dzieci w wieku od 5,1 do 5,8 lat. O ile u niemowląt nie zauważono istotnych statystycznie różnic pomiędzy płciami, to już u 5-latków wyraźnie widoczne były różnice międzypłciowe. U dziewczynek wartości FA dla całej istoty białej były wyższe we wszystkich regionach mózgu. Szczególnie zaś duża różnica występowała dla tylnych i bocznych obszarów oraz dla prawej półkuli.
      W naszej próbce typowo rozwijających się zdrowych 5-latków odkryliśmy szeroko zakrojone różnice międzypłciowe we frakcjonowanej anizotropii istoty białej. Dziewczynki miały wyższą wartość FA we wszystkich obszarach, a różnice te były istotne. [...] W naszych badaniach uwidoczniliśmy znacząco większe różnice niż wcześniej opisywane. Uzyskane przez nas wyniki pokazują dymorfizm płciowy w strukturze rozwijającego się 5-letniego mózgu, z wyraźnie wykrywalnymi zmianami w wielu regionach, czytamy na łamach Human Brain Mapping.
      Autorzy przypuszczają, że różnice te mogą wynikać z różnej dynamiki rozwoju mózgu u obu płci. Przypominają też, że z innych badań wynika, iż w późniejszym wieku dynamika ta jest wyższa u chłopców, przez co z wiekiem różnice się minimalizują. To zaś może wyjaśniać, dlaczego autorzy niektórych badań nie zauważali różnic w próbkach starszych osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy ponad 100 lat temu z pewnej angielskiej kopalni węgla wydobyto skamieniałą rybią czaszkę, jej odkrywcy z pewnością nie zdawali sobie sprawy, jaką sensację skrywa ich znalezisko. Przeprowadzone niedawno badania tomograficzne wykazały, że w czaszce zwierzęcia sprzed 319 milionów lat zachował się mózg. To najstarszy znany nam dobrze zachowany mózg kręgowca.
      Organ ma około 2,5 cm długości. Widoczne są nerwy, dzięki czemu naukowcy mają szansę na lepsze poznanie wczesnej ewolucji centralnego układu nerwowego promieniopłetwych, największej współcześnie żyjącej gromady ryb, w skład której wchodzi około 30 000 gatunków. Odkrycie rzuca też światło na możliwość zachowania się tkanek miękkich kręgowców w skamieniałościach i pokazuje, że muzealne kolekcje mogą kryć liczne niespodzianki.
      Ryba, której mózg się zachował, to Coccocephalus wildi, wczesny przedstawiciel promieniopłetwych, który żył w estuariach żywiąc się niewielkimi skorupiakami, owadami i głowonogami. Tan konkretny osobnik miał 15-20 centymetrów długości. Naukowcy z Uniwersytetów w Birmingham i Michigan nie spodziewali się odkrycia. Badali czaszkę, a jako że jest to jedyna skamieniałość tego gatunku, posługiwali się wyłącznie metodami niedestrukcyjnymi. Na zdjęciach z tomografu zauważyli, że czaszka nie jest pusta.
      Niespodziewane odkrycie zachowanego w trzech wymiarach mózgu kręgowca daje nam niezwykłą okazję do zbadania anatomii i ewolucji promieniopłetwych, cieszy się doktor Sam Giles. To pokazuje, że ewolucja mózgu była bardziej złożona, niż możemy wnioskować wyłącznie na podstawie obecnie żyjących gatunków i pozwala nam lepiej zdefiniować sposób i czas ewolucji współczesnych ryb, dodaje uczona. Badania zostały opublikowane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Pittsburghu są prawdopodobnie pierwszymi, którzy donoszą o istnieniu w ludzkim mózgu 12-godzinnego cyklu aktywności genetycznej. Co więcej, na podstawie pośmiertnych badań tkanki mózgowej stwierdzili, że niektóre elementy tego cyklu są nieobecne lub zburzone u osób cierpiących na schizofrenię.
      Niewiele wiemy o aktywności genetycznej ludzkiego mózgu w cyklach krótszych niż 24-godzinne. Od dawna zaś obserwujemy 12-godzinny cykl aktywności genetycznej u morskich, które muszą dostosować swoją aktywność do pływów, a ostatnie badania wskazują na istnienie takich cykli u wielu różnych gatunków, od nicienia C. elegans, poprzez myszy po pawiana oliwkowego.
      Wiele aspektów ludzkiego zachowania – wzorzec snu czy wydajność procesów poznawczych – oraz fizjologii – ciśnienie krwi, poziom hormonów czy temperatura ciała – również wykazują rytm 12-godzinny, stwierdzają autorzy badań. Niewiele jednak wiemy o tym rytmie, szczególnie w odniesieniu do mózgu.
      Na podstawie badań tkanki mózgowej naukowcy stwierdzili, że w mózgach osób bez zdiagnozowanych chorób układu nerwowego, w ich grzbietowo-bocznej korze przedczołowej, widoczne są dwa 12-godzinne cykle genetyczne. Zwiększona aktywność genów ma miejsce w godzinach około 9 i 21 oraz 3 i 15. W cyklu poranno-wieczornym dochodzi do zwiększonej aktywności genów związanych z funkcjonowaniem mitochondriów, a zatem z zapewnieniem mózgowi energii. Natomiast w godzinach popołudniowych i nocnych – czyli ok. 15:00 i 3:00 – zwiększała się aktywność genów powiązanych z tworzeniem połączeń między neuronami.
      O ile nam wiadomo, są to pierwsze badania wykazujące istnienie 12-godzinnych cykli w ekspresji genów w ludzkim mózgu. Rytmy te są powiązane z podstawowymi procesami komórkowymi. Jednak u osób ze schizofrenią zaobserwowaliśmy silną redukcję aktywności w tych cyklach, informują naukowcy. U cierpiących na schizofrenię cykl związany z rozwojem i podtrzymywaniem struktury neuronalnej w ogóle nie istniał, a cykl mitochondrialny nie miał swoich szczytów w godzinach porannych i wieczornych, gdy człowiek się budzi i kładzie spać, a był przesunięty.
      W tej chwili autorzy badań nie potrafią rozstrzygnąć, czy zaobserwowane zaburzenia cykli u osób ze schizofrenią są przyczyną ich choroby, czy też są spowodowane innymi czynnikami, jak np. zażywanie leków lub zaburzenia snu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Macierzyste komórki mózgu Homo sapiens popełniają mniej błędów niż komórki neandertalczyka w przekazywaniu chromosomów komórkom potomnym. To jeden z elementów, które mogą wyjaśniać, dlaczego obecnie jesteśmy jedynym gatunkiem rodzaju Homo, który chodzi po Ziemi.
      U ssaków wyższych, w tym u człowieka, kora nowa stanowi największą część kory mózgowej. Ta występująca wyłącznie u ssaków struktura jest odpowiedzialna m.in. za procesy poznawcze, jak pamięć, myślenie czy funkcje językowe. Naukowcy z Instytutu Molekularnej Biologii Komórki i Genetyki im. Maxa Plancka w Dreźnie oraz Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku donieśli, że u H. sapiens komórki macierzyste tej kory dłużej niż u neandertalczyków przygotowują chromosomy do podziału komórkowego. Dzięki tym dłuższym przygotowaniom w komórkach pojawia się mniej błędów. To zaś mogło mieć swoje konsekwencje dla rozwoju i funkcjonowania mózgu.
      Gdy w wyniku ewolucji naszych przodków na Ziemi pojawił się człowiek współczesny, neandertalczyk i denisowianin, u jednego z nich – człowieka współczesnego – doszło do zmian w około 100 aminokwasach. Nauka nie opisała jeszcze znaczenia większości tych zmian. Jednak sześć z nich zaszło w dwóch proteinach, które odgrywają kluczową rolę w rozkładzie chromosomów podczas podziału komórkowego.
      Naukowcy z Drezna i Lipska postanowili przyjrzeć się znaczeniu tych zmian dla rozwoju kory nowej. Wykorzystali w tym celu myszy, u których pozycja wspominanych aminokwasów jest identyczna, jak u neandertalczyków. Wprowadzili do organizmów zwierząt warianty aminokwasów spotykane u H. sapiens, tworząc w ten sposób model rozwoju mózgu współczesnego człowieka. Zauważyliśmy, że te trzy aminokwasy w dwóch proteinach wydłużyły metafazę, fazę podczas której chromosomy są przygotowywane do podziału komórki. W wyniku tego w komórkach potomnych występowało mniej błędów w chromosomach, podobnie jak u człowieka.
      Uczeni chcieli jednak się upewnić, czy zestaw aminokwasów, jaki mieli neandertalczycy, działa odwrotnie niż aminokwasów H. sapiens. Użyli więc organoidów ludzkiego mózgu. Organoidy to rodzaj wyhodowanych w laboratorium miniaturowych wersji organów, które chcielibyśmy badać. Do takich miniaturowych organów wprowadzili zrekonstruowane sekwencje aminokwasów neandertalczyków. Okazało się wówczas, że metafaza uległa skróceniu, a w chromosomach pojawiło się więcej błędów.
      Zdaniem głównego autora badań, Felipe Mory-Bermúdeza, eksperyment dowodzi, że te zmiany w aminokwasach występujących w proteinach KIF18a oraz KNL1 powodują, że u H. sapiens pojawia się mniej błędów podczas podziałek komórek mózgu niż u neandertalczyka czy szympansa. Musimy bowiem pamiętać, że błędy w rozkładzie chromosomów to zwykle nie jest dobra wiadomość. Obserwujemy je np. w takich schorzeniach jak trisomie czy nowotwory.
      Nasze badania pokazują, że niektóre aspekty ewolucji i funkcjonowania ludzkiego mózgu mogą być niezależne od jego wielkości. Rozmiar mózgu neandertalczyka był podobny do naszego. Odkrycie pokazuje też, że błędy w chromosomach mogły mieć większy wpływ na funkcjonowanie mózgu neandertalczyka niż na funkcjonowanie mózgu człowieka współczesnego, stwierdził nadzorujący badania Wieland Huttner. Svante Pääbo, który również nadzorował badania zauważa, że potrzebne są kolejne prace, które wykażą, czy mniejsza liczba błędów w naszych mózgach miała wpływ na ich funkcjonowanie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...