Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Peleryna-niewidka na trzęsienia ziemi?

Rekomendowane odpowiedzi

Na University of Liverpool opracowano nowatorką metodę ochrony przed trzęsieniami ziemi. Polega ona na zmianie kierunku sejsmicznych fal powierzchniowych.

Naukowcy wpadli na pomysł zakopania w ziemi koncentrycznych pierścieni z tworzyw sztucznych. Dzięki odpowiedniemu dobraniu ich elastyczności teoretycznie możliwe jest takie pokierowanie rozchodzeniem się fali, by ominęła ona chroniony obiekt.

Sebastien Guenneau wyjaśnia: Jesteśmy w stanie dobrać barierę ochronną do częstotliwości fal, co oznacza, że możemy zmienić kierunek fali o wielu częstotliwościach. Dla każdego zakresu możemy zastosować parę pierścieni, które wykonają całą pracę, wyginając się w górę i w dół po dotarciu do nich fali. Wówczas fala zostanie pokierowana na zewnątrz bariery ochronnej i tam wróci do swej pierwotnej postaci. Bariera nie odbija fal, one ją omijają i wędrują dalej. Na tym etapie prac jesteśmy w stanie przesunąć ryzyko z jednego obszaru na inny, ale nie całkowicie je wyeliminować.

Praca brytyjskich naukowców może przyczynić się do stworzenia barier ochronnych wokół gęsto zaludnionych obszarów na których często występują trzęsienia ziemi. Uczeni przygotowują się właśnie do przeprowadzenia eksperymentów na małą skalę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W początkowej fazie niemal na pewno wynalazek będzie dostępny wyłącznie dla zamożnych ludzi, którzy będą chronili swoej domy i narażali dodatkowo sąsiadów. Fajna wizja, nie ma co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W początkowej fazie niemal na pewno wynalazek będzie dostępny wyłącznie dla zamożnych ludzi, którzy będą chronili swoej domy i narażali dodatkowo sąsiadów. Fajna wizja, nie ma co.

 

Jeśli technologia wypali, to początkowo zapewne będzie stosowana do ochrony takich obiektów jak elektrownie atomowe, zakłady przemysłowe, a Japończycy pozakładają to sobie wokół miast. Jeśli kogoś będzie na to stać, to sobie swoją willę czymś takim otoczy i fala go ominie. Co nie znaczy, że narazi innych, bo przecież fala do tych innych tak czy inaczej by dotarła.

Nie mam nic przeciwko temu, by osoba, która ma pieniądze, budowała porządniejszy dom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co nie znaczy, że narazi innych, bo przecież fala do tych innych tak czy inaczej by dotarła.

Zwracam uwagę na słowa:

takie pokierowanie rozchodzeniem się fali

a więc nie pochłanianie, tylko przekierowanie fali. Nie jest więc prawdą, że dom sąsiada "i tak zostałby uszkodzony", bo dzięki temu wynalazkowi mógłby dostać zwiększoną dawkę wibracji.

Nie mam nic przeciwko temu, by osoba, która ma pieniądze, budowała porządniejszy dom.

Ja też nie, ale nie wtedy, jeśli środkiem ochrony jest sprowadzanie zagrożenia na drugiego człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeca tu nie idzie o to, żeby fala się odbiła i poszła w innym kierunku, ale o to, by opłynęła chroniony obszar nie wyrządzając szkody. Nie zmieniasz kierunku fali ani siły jej oddziaływania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz wywołać opłynięcie bez zmiany kierunku? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry mikroos, ale nie mogę się zgodzić z twoim tokiem rozumowania.

Załóżmy trzęsienie ziemi o drganiach na poziomie X, takie trzęsienie ma zasięg rzędu KILKUDZIESIĘCIU kilometrów, te 300m lepiej zabezpieczonej posesji sąsiada praktycznie nie stanowi żadnej bariery. Poza tym, pomimo że bariera "przenosi" fale nie czyni tego z 100% sprawnością.

Miał byś problem, gdybyś mieszkał np. przy barierze, która ochraniała miasto o powierzchni X kilometrów kwadratowych, tylko możliwe, że wtedy bariera się już nie będzie sprawdzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale Ciebie interesuje to, że na wycinku okręgu, po którym rozchodzi się fala, działa siła F. Załóżmy, że wycinek, na którym znajduje się Twój dom, ma szerokość 20 m. Jeżeli teraz Twój sąsiad postawi sobie taką przegrodę, fala ominie jego dom od lewej i od prawej strony, patrząc od epicentrum. Prawie połowa energii F, która działa na ogrodzony dom (zakładam straty oraz rozpraszanie) pójdzie więc prosto w dom sąsiada. Zresztą... nawet gdyby było to 10%, jest to nieuczciwe i potencjalnie niebezpieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(ironia)Wiem, jak już wybudujesz dom i obok ciebie sąsiad zacznie dziwne "rzeczy" zakopywać wokół posesji naślij na niego ekologów - dużo prostsze rozwiązanie niż martwienie się na zapas. (/i)

 

Weź zrób eksperyment w misce z wodą. Czym jest 10% wobec 8 w skali Richtera? Raczej wątpliwe są szanse, aby właśnie te 10% przesądziło tym, czy budynek będzie nadal stał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale 10% przy np. 4-5 stopniach może zadecydować o tym, czy Twój dom się zawali albo czy popękają w nim ściany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy budynki narażone na trzęsienie ziemi pochłaniają energię z tego trzęsienia ? Kolejne pytanie z laika :P

Jeśli nie pochłaniają to nie ma się o co sprzeczać z tymi pierścieniami, gdyż nic nie zmienią.

Jeśli jest inaczej to też ciężko się sprzeczać o zasadność takich rozwiązań. Porównać by je należało do wałów powodziowych. Czy moralne/fajne/prawnie dozwolone powinno być obwałowanie swojej posesji na terenie zagrożonym powodzią ? Przecież jeśli nie wezmę na siebie tych hektolitrów wody, to trafi ona do sąsiada... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnica pomiędzy 4 i 5 oznacza 10 krotny wzrost mocy, czyli 1000% a nie 10%. Popękanie ścian nie jest wcale mnie groźne niż zawalenie, a wręcz groźniejsze. Gdy już coś się zawali to jest zawalone, a popękane może w każdej chwili się zawalić - nie ma to jak śmierć przy ratowaniu dobytku.

 

@ thibris: te ogrodzone domostwo może oznaczać o 1cm podniesiony poziom wody u sąsiada, czy to dużo? Relatywnie tak i nie: gdy w domu już jest 1m wody, to ten 1cm, nawet 50cm nie robi wielkiej różnicy, ale gdy 1cm mniej oznacza, że woda nie przeleje się przez próg domu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy budynki narażone na trzęsienie ziemi pochłaniają energię z tego trzęsienia ? Kolejne pytanie z laika :P

Z zasady zachowania energii zdecydowanie wynikałoby, że tak.

Porównać by je należało do wałów powodziowych. Czy moralne/fajne/prawnie dozwolone powinno być obwałowanie swojej posesji na terenie zagrożonym powodzią ? Przecież jeśli nie wezmę na siebie tych hektolitrów wody, to trafi ona do sąsiada... :D

Ale bardzo często wały stawia się tak, żeby wodę skierować na poldery albo w inne bezpieczne miejsce.

Różnica pomiędzy 4 i 5 oznacza 10 krotny wzrost mocy, czyli 1000% a nie 10%.

Nigdzie nie napisałem, że jest inaczej, ale podałem przykładowe wartości wyjściowe, przy których zwiekszenie energii o 10% może zadecydować o przetrwaniu albo uszkodzeniu budynku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, sprawa jest bardzo prosta: masz prawo chronić swoje życie i mienie. A jeśli ktoś tego nie chce, nie potrafi, nie stać go to już nie Twoje zmartwienie, prawda? Jeśli masz pieniądze i stać Cię na ochronę, a czujesz się zagrożony, to wynajmujesz ochronę. Co jednocześnie oznacza, że ew. bandyci nie napadną na Ciebie, a na sąsiada, który nie ma ochrony. Czy w związku z tym, że on jej nie ma Ty masz obowiązek narażać siebie, żeby tylko mu się nic nie stało? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta bariera to kolejny wynik prac nad metamateriałami (ujemne współczynniki załamania fal i takie tam). Efekt jej działania jest taki, że fale określonego typu są takie same przed przejściem przez "barierę", jak i po przejściu, choć fala nie dostaje się do chronionego obszaru. Podobne obliczenia zrobiono już dla pewnych długości światła widzialnego (wojsko na pewno ma już takie zabawki w wersji mikrofalowej), a także dla niektórych cieczy (cel: falochrony).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dość trafne porównanie ale mikroosowi chodzi raczej o wariant w którym ty masz wynajętą ochronę i dodatkowo na drodze stawiasz szyld "okradać sąsiada, ja mam ochroniarzy"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak już jest dzisiaj - vide wszelkie naklejki "obiekt chroniony" bądź szyldy "uwaga zły pies". Niby nic, ale skoro złodziej się ich przestraszy to pójdzie gdzie indziej - choćby do sąsiada :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Bariera nie odbija fal, one ją omijają i wędrują dalej".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mikroos, sprawa jest bardzo prosta: masz prawo chronić swoje życie i mienie. A jeśli ktoś tego nie chce, nie potrafi, nie stać go to już nie Twoje zmartwienie, prawda?

Czekaj, czekaj. To oznacza, że mam prawo podejść na mieście i próbować Ciebie pobić, a jeśli Ty nie potrafisz isę obronić, to jest to Twój problem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czekaj, czekaj. To oznacza, że mam prawo podejść na mieście i próbować Ciebie pobić, a jeśli Ty nie potrafisz isę obronić, to jest to Twój problem :P

Typowe stwierdzenie kibola, który lubi chodzić na ustawki... Bądź REALISTYCZNY i choć raz nie rób za przeproszeniem głupich porównań.

Jak zobaczę, że ty korzystasz z prawa pobicia pana X, to ja skorzystam z mojego prawa obrony pana X, ot tylko dlatego, że chcę się na kimś "legalnie" wyżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie zauważyłeś ironii, czy tylko się zgrywasz?

 

Dla mnie właśnie takie nadużywanie prawa siły jest mało rozsądną postawą. Ja rozumiem, że każdy ma prawo się bronić przed kaprysami natury, ale przekierowanie fali uderzeniowej na inne budynki nie jest poprawnym wyjściem z sytuacji. Gdyby taka bariera pochłaniała fale, wszystko byłoby ok, ale jeżeli może ona zaszkodzić innym, jest to według mnie niedopuszczalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, zauważyłem ironię, ale jednocześnie mam do ciebie pytanie: czy był byś nadal przeciwny tym "barierom", gdyby sąsiad/państwo zaoferowało ci ich darmowy montaż, pod warunkiem, że trzeci sąsiad znajdzie się poza barierą (Pytam w odniesieniu kalego, który prędzej czy później w każdym się przejawi, a jednocześnie nie każdy i nie zawsze go zauważa...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam nic przeciwko otaczaniu w ten sposób całych miast albo ważnych strategicznie ośrodków, takich jak elektrownie - w tej ostatniej sytuacji opieram się na twierdzeniu, że dobro zbiorowości jest czasem ważniejsze od dobra jednostki. Ale jeżeli jeden sąsiad chce podłożyć drugiemu taką świnię, to moim zdaniem nie powinno to być dozwolone.

 

I jeszcze jedno: czym innym jest nieobjęcie kogoś ochroną, a czym innym - takie stawianie zabezpieczeń, w wyniku którego ktoś inny jest dodatkowo narażany na zwiększone szkody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie w artykule nie pisano o zwiększonych szkodach dla sąsiada, a jedynie o niemożliwości zupełnego wytłumienia drgań/fali/ jak kto zwał. Jedynie ty uparłeś się, że ta bariera stwarza zagrożenie dla znajdujących się poza.

Tak jak w wcześniejszym przykładzie z 1 cm wzrostu wody również tutaj możliwy "wzrost" zniszczeń musisz potraktować relatywnie. Gdy już ktoś wybuduje sobie takie barierki to wszyscy z poza powinni zainwestować w ubezpieczenie przed trzęsieniem ziemi/zawaleniem budynku - istnieje szansa wyjścia na plus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Latem zeszłego roku współpracujący z archeologami detektoryści odkryli w okolicach Rakovníka w kraju środkowoczeskim unikatową biżuterię - złoty pierścień i rozbitą na trzy części sprzączkę. Badania międzynarodowego zespołu, koordynowane przez Muzeum T. G. M. Rakovník, wykazały, że datują się one na 2. połowę V w., a więc na okres wielkiej wędrówki ludów.
      W biżuterii wykorzystano czeskie granaty oraz almandyny, pochodzące najprawdopodobniej z Indii i Cejlonu. Eksperci wskazują na śródziemnomorskie pochodzenie zabytków. Wg nich, wyprodukowano je w warsztacie w Konstantynopolu lub Rawennie.
      Bracia Slám natrafili na skarb na głębokości ok. 20 cm. Ponieważ stwierdzili, że to coś wyjątkowego, niezwłocznie skontaktowali się z ekipą z Muzeum w Rakovníku.
      Unikatowość znaleziska polega na tym, że pierścień zachował się w idealnym stanie - jest jak nowy. Sprzączkę podzielono [zaś] na trzy części - opowiada Kateřina Blažková z Działu Archeologii Muzeum T. G. M. Rakovník.
      Specjaliści podejrzewają, że po obrabowaniu grobu arystokraty ktoś ukrył tu swoją część łupu (dlatego sprzączka jest podzielona).
      Artefakty badano w różnych instytutach i laboratoriach, w tym w Luwrze. W pierścieniu znajduje się czeski granat. [...] Ma specyficzne cechy, których nie znajdziemy nigdzie indziej na świecie - opowiada dr Thomas Calligaro z Centre de Recherche et de Restauration des musées de France.
      Eksperci z Francji podkreślają, że skarb z Rakovníka można precyzyjnie datować na podstawie podobnych odkryć. Do najważniejszych należą obiekty z grobu Childeryka I z Tournai w dzisiejszej Belgii, który zmarł w 481 r. To nam pokazuje, z jakiego okresu pochodzi znalezisko z kraju środkowoczeskiego - wyjaśnia archeolog Michel Kazanski.
      Badania w różnych ośrodkach zajęły rok. Ponieważ sprzączkę rozbito, można się było zapoznać ze szczegółami jej budowy. Specjaliści analizowali metal i kamienie; w przyszłym roku powinno być znane dokładne miejsce pochodzenia granatów.
      Ten klejnot z okresu wielkiej wędrówki ludów jest wyjątkowy z dwóch względów: uwagę przyciągają bogate zdobienie i waga. Całość zawiera ponad 150 g złota, a także liczne cięte granaty i almandyny oraz trzy kawałki zielonego szkła - opowiada dyrektorka Muzeum Magdalena Elznicová Mikesková.
      Warto podkreślić, że nieopodal pierścienia i sprzączki archeolodzy odkryli w tym roku pozłacaną srebrną ozdobę rzędu końskiego z końca VI w. W odróżnieniu od skarbu nie została jednak celowo zakopana; wydaje się, że ktoś ją po prostu zgubił.
      Przed kilkoma dniami biżuterię i ozdobę zaprezentowano na konferencji prasowej w Urzędzie Kraju Środkowoczeskiego. Latem 2022 r. planowana jest wystawa w Muzeum T. G. M. Rakovník. Szefowa placówki wspomina też o wydaniu publikacji popularnonaukowej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich dziesięcioleci naukowcy zauważyli, że do silnych trzęsień ziemi zwykle dochodzi grupowo. Wydarzenia te nie są przypadkowo rozłożone. To zaś sugeruje, że może istnieć jakaś wspólna globalna przyczyna takiego właśnie ich rozkładu. Autorzy badań opublikowanych właśnie w Scientific Reviews dostarczają pierwszego mocnego dowodu, że trzęsienia te są wywoływane przez... Słońce.
      Duże trzęsienia nie są równomiernie rozłożone. Istnieje pomiędzy nimi jakaś zależność. Postanowiliśmy więc sprawdzić hipotezę, czy może na nie wpływać aktywność słoneczna, mówi współautor badań, Giuseppe De Natale, dyrektor ds. badawczych w Narodowym Instytucie Geofizyki i Wulkanologii w Rzymie.
      Trzęsienia ziemi są zwykle powodowane przez ruch mas skalnych we wnętrzu Ziemi. Naukowcy nie od dzisiaj wiedzą, że niektóre z wielkich trzęsień zdarzają się w grupach. Dotychczas nie istnieje powszechnie zaakceptowane wyjaśnienie tego fenomenu.
      Autorzy najnowszych badań przyjrzeli się danym dotyczącym trzęsień ziemi i aktywności słonecznej z ostatnich 20 lat. Wykorzystali w tym celu przede wszystkim dane z satelity SOHO (Solar and Heliospheric Observatory). Znajduje się on w odległości 1,45 miliona kilometrów od Ziemi i rejestruje, ile materiału ze Słońca trafia na Ziemię. Uczeni porównali dane z SOHO z informacjami z ISC-GEM Global Instrumental Earthquake Catalogue, poszukując korelacji pomiędzy trzęsieniami ziemi a aktywnością słoneczną.
      Okazało się, że więcej silnych trzęsień ziemi ma miejsce wówczas, gdy rośnie liczba i prędkość protonów docierających ze Słońca. Co więcej, w ciągu 24 godzin po tym, jak liczba protonów osiągnie maksimum, dochodzi do największej liczby trzęsień ziemi o magnitudzie powyżej 5,6 stopnia. Korelacja ta jest niezwykle silna. Testy statystyczne wykazały, że prawdopodobieństwo, iż jest to przypadek, jest niezwykle małe, mniejsze niż 1:100 000, mówi De Natale.
      Po zauważeniu tej korelacji naukowcy zaczęli poszukiwać przyczyny tego zjawiska. Uważają, że Słońce powoduje trzęsienia ziemi wywołując efekt piezoelektryczny.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że podany wysokiemu ciśnieniu kwarc, a powszechnie występuje on we wnętrzu naszej planety, może generować impuls elektryczny wywołany efektem piezoelektrycznym. De Natale i jego zespół sądzą, że wiele niewielkich impulsów elektrycznych pochodzących z kwarcu może prowadzić do destabilizacji szczelin w skorupie ziemskiej, które i bez nich są bliskie całkowitego pęknięcia.
      Warto tutaj zauważyć, że już wcześniej w czasie trzęsień ziemi notowano sygnatury wydarzeń elektromagnetycznych – takie jak zjawiska świetlne na niebie czy emisję fal radiowych. Niektórzy naukowcy sądzą, że zjawiska te są powodowane przez same trzęsienia ziemi. Jednak wiele badań wykazało istnienie anomalii elektromagnetycznych przed trzęsieniami, a nie po nich. Zatem prawdziwy związek pomiędzy trzęsieniami ziemi a tymi zjawiskami jest wciąż przedmiotem sporów.
      Badania grupy De Natale odwracają związek przyczynowo-skutkowy. Wskazują one bowiem, że anomalie elektromagnetyczne to nie skutek, a przyczyna trzęsień ziemi. Jak wyjaśniają autorzy badań, gdy protony ze Słońca trafiają w ziemską atmosferę powodują powstanie pola magnetycznego, które propaguje się na całą planetę. Pole to prowadzi do deformacji skompresowanego kwarcu we wnętrzu Ziemi, co wywołuje trzęsienia.
      To nie pierwszy raz, gdy naukowcy próbują powiązać Słońce z trzęsieniami ziemi. Takie stwierdzenia spotykają się ze sceptycyzmem sporej części naukowców. Niektórzy mówią o słabościach analizy statystycznej, inni mają wątpliwości co do doboru danych. Myślę, że obecnie uzyskane wyniki nie dowodzż żadnej istniejącej fizycznej zależności. Być może ona istnieje, ale dowodów tutaj brak, mówi Jeremy Thomas z NorthWest Research Associates.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przeprowadzone przez NASA badania potwierdziły, że Saturn niszczy swoje pierścienie w maksymalnym tempie oszacowanym przez misje Voyager 1 i 2. Pierścienie są ściągane na powierzchnię planety, na którą spada tworzący je lód i pył.
      Szacujemy, że z pierścieni opada na Saturna tyle wody, że w ciągu pół godziny wypełniłaby ona basen olimpijski. W tym tempie pierścienie Satruna znikną w ciągu 300 milionów lat, jeśli jednak weźmiamy pod uwagę nie tylko dane z Voyagerów, ale też to, co przekazała sonda Cassini na temat materiału opadającego na równik Saturna, to możemy stwierdzić, że pierścienie znikną w czasie krótszym niż 100 milionów lat. To bardzo szybko, biorąc pod uwagę fakt, że Saturn liczy sobie ponad 4 miliardy lat, mówi James O'Donoghue z Goddard Space Flight Center, główny autor badań dotyczących pierścieni Saturna.
      Naukowcy od dawna zastanawiali się, że Saturn narodził się z pierścieniami, czy też nabył je później. Najnowsze badania sugerują, że prawdziwy jest drugi z tych scenariuszy. Uczeni sądzą, że pierścienie liczą sobie nie więcej niż 100 milionów lat. Tyle bowiem czasu musiało zająć pierścieniowi C dojście do obecnego stanu, zakładając, że pierwotnie był on równie gęsty co pierścień B.
      Zdaniem O'Donoghue pierścienie Saturna znajdują się obecnie w połowie swojego życia. Niewykluczone też, że w przeszłości równie gęste pierścienie miały Jowisz, Uran i Neptun. Obecnie pozostały im jednie ich resztki.
      Nie wiadomo, skąd się wzięły pierścienie wokół planety. Jedna z teorii mówi, że mogą być one pozostałościami po księżycach, które zaczęły się zderzać, gdy ich orbity zakłóciła przelatująca obok kometa lub asteroida.
      Pierwsze sygnały o zanikających pierścieniach Saturna przesłały nam Voyagery. Na zgromadzonych przez nie danych widoczne były zarówno dziwne zmiany w naładowaniu jonosfery Saturna, różnice w gęstości pierścieni jak i wąskie ciemne pasy wokół planety. Kilka lat później Jack Connerney z NASA opublikował pracę, w której wysunął teorię, że wszystkie te zjawiska są połączone i mają związek z opadaniem materiału z pierścieni na planetę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 50 laty podczas wykopalisk prowadzonych w Herodionie pod kierunkiem profesora Gideona Fostera z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, znaleziono pierścień z brązu. Teraz udało się odczytać zawartą na nim inskrypcję. Okazało się, że należał do człowieka, który skazał na śmierć Jezusa Chrystusa.
      Pierścień był jednym z tysięcy przedmiotów znalezionych przez zespół Fostera. Jednak dopiero najnowocześniejsza technika pozwoliła przyjrzeć się zabytkowi.
      Po jego oczyszczeniu i sfotografowaniu za pomocą specjalnej kamery z laboratorium Izraelskiej Służby Starożytności okazało się, że pierścień, najprawdopodobniej służący do stawiania pieczęci na dokumentach, jest ozdobiony rysunkiem kielicha na wino otoczonym greckim napisem „Pilatos”.
      Poncjusz Piłat był piątym z kolei prefektem rzymskiej prowincji Judea. Rządził najprawdopodobniej w latach 26–36 po Chrystusie. Jak mówi profesor Danny Schwartz, w tym czasie imię Piłat było rzadkie. Nie znam żadnego innego Piłata z tego okresu, a fakt, że Piłat posiadał taki pierścień, dowodzi, iż jego właściciel był człowiekiem zamożnym oraz znaczącym, stwierdza uczony. Kolejnym dowodem na to, że chodzi właśnie o Poncjusza Piłata jest fakt, iż w czasach rzymskich pierścienie były noszone przez kawalerzystów jako wyznacznik ich statusu, a Poncjusz Piłat był kawalerzystą.
      Jako, że mamy tutaj do czynienia z dość prostym pierścieniem uczeni przypuszczają, że był on używany przez Piłata podczas codziennej pracy. Ewentualnie mógł być używany przez urzędnika, który miał prawo sygnować dokumenty w imieniu namiestnika. Pierścień jest jednym z zaledwie dwóch zabytków archeologicznych świadczących o historyczności Poncjusza Piłata. Pierwszy z nich, kamień z fragmentem inskrypcji na którym pojawia się nazwisko namiestnika, również został znaleziony przez profesora Fostera.
      Miejsce znalezienia pierścienia, fort Herodion, został wybudowany na polecenie króla Heroda. Po jego śmierci stał się on wielkim kompleksem grobowym, jednak górna jego część była używana przez rzymskich urzędników rządzących w Judei. Prawdopodobnie był on siedzibą centralnej administracji rzymskiej za czasów Piłata.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zeszłoroczne trzęsienie ziemi w Japonii spowodowało uwolnienie z płyty oceanicznej pióropusza metanu. Wraz z gazem uniosły się żyjące w płytach i nieco wyżej w kolumnie wody mikroorganizmy. Pojawiła się charakterystyczna mleczna chmura (Scientific Reports).
      Trzydzieści sześć dni po trzęsieniu zespół doktora Shinsuke Kawagucciego z Japońskiej Agencji Nauk Morsko-Lądowych i Technologii (JAMSTEC) pobrał w 4 punktach wzdłuż Rowu Japońskiego próbki wody z głębokości do 5,7 km; w pobliżu znajdowało się epicentrum z 11 marca. Chmura mierzona od najniższego punktu rowu miała ok. 500 km długości, 400 km szerokości i 1,5 km wysokości. Gdy Kawagucci wrócił po 98 dniach od kataklizmu, nadal tam była. Stwierdzono, że stężenie metanu w chmurze było 20-krotnie wyższe niż w wodzie przed trzęsieniem.
      Ponieważ w CH4 występował izotop węgla pasujący do izotopu wykrytego wcześniej podczas badań wiertniczych rowu, metan musiał pochodzić z rejonów położonych głęboko pod dnem.
      Próbki wody badano nie tylko pod kątem stężenia metanu, ale i obecności RNA mikroorganizmów. Okazało się, że 36 dni po trzęsieniu na głębokości 5 km było 7-krotnie więcej bakterii i archeonów niż wcześniej. Po 98 dniach poziom mikroorganizmów wrócił z grubsza do normy, ale nadal wykrywano gatunki występujące w płytach oceanicznych.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...