Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Ronald Arkin z Georgia Institute of Technology wybrał sobie nietypową specjalizację. Od lat pracuje nad "systemem winy" u robotów. Właśnie wygasł jego trzyletni kontrakt z US Army, w ramach którego Arkin pracował nad "etyką" robotów bojowych.

Zdaniem naukowca, w niedalekiej przyszłości tego typu maszyny mogą zostać wyposażone w "moralność", dzięki czemu na polach bitew będą zachowywały się bardziej humanitarnie niż ludzie.

Arkin udzielił interesującego wywiadu serwisowi CNET, w którym mówi o swojej 25-letniej pracy w dziedzinie robotyki oraz o etyce maszyn. Podkreśla w nim, że nie chodzi tutaj o odczuwanie empatii przez roboty, ale o to, by postępowały etycznie. "Obecnie pracujemy nad systememi, które będą przestrzegały międzynarodowych przepisów dotyczących prowadzenia wojny, naszych własnych kodeksów etycznych i zasad oraz warunków przystąpienia do walki i jej prowadzenia" - mówi Arkin. Dlatego też, stwierdza, zdecydowano, że roboty należy wyposażyć w system poczucia winy. Byłby on rodzajem "kary" dla robota, która polega na automatycznym zmniejszeniu jego zdolności do prowadzenia walki w sytuacji, gdy dotychczasowe działania maszyny doprowadziły do większych niż założono ofiar i zniszczeń. System poczucia winy ma też powstrzymywać robota przed podjęciem akcji bądź też użyciem broni które mogą spowodować nieakceptowalne w danej sytuacji zniszczenia.

Jak mówi Arkin: "Nie tworzymy etyki. Etyka pochodzi z traktatów stworzonych przez prawników i filozofów. Przepisy te były kodyfikowane przez tysiące lat i obecnie istnieją w formie międzynarodowych umów. To, czym się zajmujemy, to przełożenie tych zasad na język, który roboty zrozumieją i będą mogły z nim pracować".

Cały wywiad dostępny jest w serwisie CNET.com.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka etyka robota, jaka programisty. Mocno przeceniana jest "inteligencja" takich maszyn. Ciężko mi zrozumieć pojęcie humanitarności na polu bitwy... Będą strzelać ślepakami? Czy też może strzelać po kolanach zamiast zabijać, zapełniając szpitale kalekami? Wspomniany wybór broni będzie wymuszał wyposażanie w mini arsenał, co podniesie koszty i sprawi nieopłacalnym ryzyko utraty takiej maszyny. Wojna to głupota. To przywódcy zwaśnionych narodów powinni lać się na pięści na ringu zamiast siedzieć w bunkrach. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawszy pomysł - jak już musi być "wojna" szaraczków to zrobić wielkie zawody, gdzie np. 10 000 wybrańców jednego ludu walczy z wybrańcami drugiego ludu - ot takie wesołe 4 letnie igrzyska, po których wszyscy razem pójdą na browara.

 

@ wilk: to co mówisz jest najlepszym rozwiązaniem, ale rozsądniej by było z automatu zamykać prezydenta/duce/führera/cara na 100 lat, gdy tylko zacznie coś nabąkiwać o jakiejkolwiek wojnie "stabilizacyjnej".

 

Podstawowy problem z "inteligentnymi" i moralnymi robotami - jak ten robot ma odróżnić swojego od wroga- po skośnych oczach, czy po pejsach? Zakładając, że "swoi" mają plakietkę, którą robot rozpoznaje, a co jak ktoś tą plakietkę zgubi/ jak przejmie ją wróg... zbyt dużo pytań jak na to, aby robot mógł sam decydować o tym, kto jest wrogiem - skończy się tak jak w terminatorach i innych bajeczkach - roboty będą wycinać wszystkich w pień, jak popadnie. (Co z wirusami i bugami...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że będzie to działać podobnie do systemu IFF w samolotach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wojna robotów to mrzonka. Po wybiciu się wszystkich robotów i tak zostaną skonfliktowani ze sobą ludzie, więc prędzej czy później oni sami chwycą za karabiny i bagnety.

 

Świat to chore miejsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zdaniem naukowca, w niedalekiej przyszłości tego typu maszyny mogą zostać wyposażone w "moralność", dzięki czemu na polach bitew będą zachowywały się bardziej humanitarnie niż ludzie.

Dla mnie ta mrzonka wygląda na nadzieję dla Ronalda Arkin z Georgia Institute of Technology. Tak poważnie po co robot ma być humanitarny względem innego robota? Poza tym zawsze znajdzie się ktoś, kto "dobry pomysł" wykorzysta w nieodpowiedni sposób, przykładem niech będzie chociażby energia atomowa.

 

Na szczęście stopień zaawansowania/rozmiar/koszt robotów na dzień dzisiejszy są nieadekwatne do działań na polu walki, ale za sto lat... Przynajmniej to nie będzie już naszym zmartwieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ wilk

to nie inteligencja, ani etyka robotów taka jak programisty, w art. wyraźnie jest napisane że oni nie wymyślają etyki tylko ją stosują bo tworzą ją traktaty międzynarodowe.

A jak nie widzisz różnicy w prowadzeniu wojny np przez hitlera, albo stalina a np USA w iraku w latach 90' to już trudno.

 

 

"wojna robotów" będzie efektem konfliktu ludzi a nie odwrotnie

 

wojna to przecież nie zbiórka kiboli po to by pokazać kto jest silniejszy ale narzucanie swojej woli innemu państwu siłą , więc igrzyska itp to jakieś nieporozumienia a żeby zamknąć takiego hitlera czy stalina trzeba by to zrobić siła czyli wojna :P

 

 

uważam że pomineli wszyscy to co najistotniejsze, najciekawsze w tym arcie

 

badania prowadzone od tylu lat nad zagadnieniem "moralności" robotów mogą świadczyć o tym że USA ma autonomiczne roboty wyposażone w broń i nie mam tu na myśli maszyn SWORDS ale roboty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ wilk

to nie inteligencja, ani etyka robotów taka jak programisty, w art. wyraźnie jest napisane że oni nie wymyślają etyki tylko ją stosują bo tworzą ją traktaty międzynarodowe.

 

O ile żywi żołnierze bezpośrednio podlegają traktatom (choć statystyk nikt nie prowadzi), to roboty ktoś musi wpierw zaprogramować, jakiś robotyk (sztab robotyków), jak np. właśnie Ronald Arkin. I o tym pisałem. Człowiek ma wiele opcji do rozważenia widząc wroga i teren oraz posiada indywidualną moralność i strach, robot wykona to co ma na liście.

 

A jak nie widzisz różnicy w prowadzeniu wojny np przez hitlera, albo stalina a np USA w iraku w latach 90' to już trudno.

 

A co to ma wspólnego? Mieszasz kompletnie inne podłoża konfliktów i jednocześnie próbujesz nietrafnie mi wmówić nieznajomość tematu, w dodatku niezwiązanego z artykułem. Nie baw się w sofizmaty, bo polegniesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A jak nie widzisz różnicy w prowadzeniu wojny np przez hitlera, albo stalina a np USA w iraku w latach 90' to już trudno.

Ja nie widzę różnicy - i tu i tu ginęli niewinni ludzie, poza tym USA co chwilę pląta się w jakąś głupią wojnę - wojna wietnamska...

A, jest jedna różnica pomiędzy wojną Hitlera i USA - Hitler walczył dla (poronionej)idei, Bush walczył o złoża ropy naftowej, co się okazało już po "wejściu" Amerykańców do Iraku.

 

wojna to przecież nie zbiórka kiboli po to by pokazać kto jest silniejszy ale narzucanie swojej woli innemu państwu siłą , więc igrzyska itp to jakieś nieporozumienia a żeby zamknąć takiego hitlera czy stalina trzeba by to zrobić siła czyli wojna :P

Wystarczy dokonać stosownej zmiany w konstytucji(wszystkich państw) i już sam naród zaopiekuje się swoim wyrodnym przywódcą bez ingerencji z zewnątrz. Brak zmian w konstytucji - nie ma sprawy, wystarczy nałożyć 100% embargo. Szkoda tylko, że wtedy cywile też cierpią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie dokładnie zmiany w konstytucji proponujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie chodzi o zapis pozwalający obywatelom usunięcie przywódcy. Tylko nie wiem jakby to zaimplementować żeby nie było nadużyć (że np zbierze się 1000 fanatyków i ich 1000 podpisów wystarczy do odwołania albo w drugą stronę - że potrzeba >50% głosów na tak, a z reguły frekwencja w jakichkolwiek głosowaniach wynosi u nas ~45%).

 

Zresztą, swoją drogą nie wiem czy nasza konstytucja nie daje nam furtki do odwołania władzy. Bo de facto władza jest reprezentantem narodu i jest wybierana z jego woli.. Więc jeśli naród traci wolę? Nie wiem.. w każdym razie wszędzie gdzie władza i pieniądze oraz gdzie odpowiedzialność się rozmywa (zbiorowiska ludzi powyżej kilkuset osó:P to zawsze będą przekręty i chachmęctwa, niezależnie od systemu politycznego i przepisów w konstytucji..

 

Faktycznie ważna tutaj wydaje się inna rzecz - skoro jest projektowana taka 'moralność robotów', to możliwe że USA już ma lub niedługo będzie mieć autonomiczne roboty bojowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wystarczy dokonać stosownej zmiany w konstytucji(wszystkich państw) i już sam naród zaopiekuje się swoim wyrodnym przywódcą bez ingerencji z zewnątrz. Brak zmian w konstytucji - nie ma sprawy, wystarczy nałożyć 100% embargo. Szkoda tylko, że wtedy cywile też cierpią.

Zarówno wszelkie zapisy w konstytucjach, jak i zasada embarga są tylko umowne i przestrzega je grupa ludzi z określonego rejonu kulturowego zgadzając się na daną umowę. Jak wiesz różnych cywilizacji/kultur/sposobów życia jest na świecie ogromna ilość i często jedna nie jest w stanie zaakceptować postępowania innej.

 

Wojny na świecie można wyeliminować w jeden sposób: doprowadzając cały świat do stanu znacznej kontroli i zniewolenia przy jednoczesnym zapewnieniu względnego dobrobytu. Jednak jakimi nadużyciami i degeneracją to grozi, to sami możecie się przekonać na podstawie historii ludzkości lub chociaż obserwując obecnie powstawanie eurosocjalizmu.

 

A jedyny według mnie sposób na skuteczne ograniczenie wrodzonej agresji/zawiści człowieka to promowanie określonego kodeksu moralnego w społeczności o możliwie najwyższym zakresie wolności postępowania i odpowiedzialności za czyny w ramach rodziny, gdzie majestat państwowy/monarszy wtrąca się do lokalnych prolebmów tylko w wyjątkowych okolicznościach, a głównym sposobem "dyscyplinowania" człowieka jest ostracyzm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą, swoją drogą nie wiem czy nasza konstytucja nie daje nam furtki do odwołania władzy.

 

Jasne, że daje, ale wymagałoby to jego działań na szkodę państwa, czyli wbrew konstytucji lub ustawom i postawieniu go przed Trybunał Stanu. Wtedy zajmuje się tym Zgromadzenie Narodowe (Sejm + Senat). Może też z własnej woli ustąpić lub umrzeć w trakcie kadencji w sposób naturalny lub wspomagany... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie zmiany w konstytucji - wystarczy wykreślić prawo wypowiedzenia wojny, pozostawiając jedynie możliwość obrony.

 

Z drugiej strony prowokacja gliwicka... najlepiej wszystkich do izolatek powsadzać, wtedy na pewno wojny nie będzie :P

 

Zarówno wszelkie zapisy w konstytucjach, jak i zasada embarga są tylko umowne i przestrzega je grupa ludzi z określonego rejonu kulturowego zgadzając się na daną umowę. Jak wiesz różnych cywilizacji/kultur/sposobów życia jest na świecie ogromna ilość i często jedna nie jest w stanie zaakceptować postępowania innej.

A myślisz, że czemu mówię o zmianie w konstytucji wszystkich państw - jest to tak utopijne, jak sama utopia, gdzie takie zmiany nie były by konieczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prezydent w Polsce ma prawo wypowiadania wojny, ale nigdy jako agresor.

 

Art. 116 Konstytucji:

 

"Sejm może podjąć uchwałę o stanie wojny jedynie w razie zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji. Jeżeli Sejm nie może się zebrać na posiedzenie, o stanie wojny postanawia Prezydent Rzeczypospolitej."

 

Czyli RP może wypowiedzieć wojnę wyłącznie w samoobronie lub obronie sojusznika, ale tylko wtedy, gdy jest to przewidziane przez umowę międzynarodową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prowokacja gliwicka - dla chcącego nic trudnego, to że w polsce tak jest nie znaczy że tak samo jest w konstytucji Hameryki, czy chin i japonii

 

Poza tym co robi polskie wojsko w Afganistanie/Iraku - broni granic Polski? Może choć zagrożonego interesu polskiego? Niepoważny* minister/prezydent wysyła jeszcze głupszych(dobrowolnie godzących się na odstrzelenie tyłka) żołnierzy... Wiem, nie chcę obrażać żołnierzy, bo oni akurat mają najmniej do gadania, ale jednak niektórzy MUSZĄ jechać dobrowolnie, cudów niema.

 

*jeszcze mi brakowało żeby mnie ciągali po sądach za obrazę głowy państwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem najkrócej: będąc żołnierzem zawodowym musisz mieć świadomość tego, że jedziesz na wojnę.

 

A co do prowokacji, to jest tak: wywołanie wojny w takiej sytuacji jest bezprawiem, ale nie możesz przez to twierdzić, że prawo jest złe. Na szczęście zawsze są jeszcze sądy. Poza tym jak Ty to widzisz - całkowity zakaz wypowiadania wojny nawet w razie agresji? Jak rozumiem, obrońcy Westerplatte powinni byli według Twojej wizji wyjść z białymi flagami i powitać załogę pancernika chlebem i solą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chlebem w głowę, solą w oczy :D

 

 

A tak na poważnie.. W sumie ktoś słusznie powiedział że wojny będą zawsze, bo po prostu w człowieku narasta agresja, chęć władzy..

 

Kiedyś się z kolegą zastanawiałem czy wszystko nie ma podłoża seksualnego trochę:

 

Przyjął się, wbrew naturze człowieka, system monogamiczny ze związkami stałymi, z powodu którego zapewne powstają różne frustracje. To raz. Dwa, seks zazwyczaj musi być poprzedzony czymś w rodzaju godów, tak jak u zwierząt, tylko że u ludzi przybiera to formy nieraz bardzo rozdmuchane: wielkie bogactwo, posiadanie ogromnej władzy..

 

Gdyby partnerzy byli oceniani wyłącznie na podstawie cech fizycznych, zapewne nie było by to potrzebne (władza i bogactwo). Gdyby można podejść na ulicy do obcej osoby i zaproponować jej seks i gdyby to była normalna praktyka a coś niemoralnego, tak jak teraz, mogłoby się okazać że spadłaby chęć rywalizacji, pogoń za władzą i pieniędzmi.. Ogółem spadłby poziom agresji i pewnie wtedy wojen też by nie musiało być..

 

To taka luźna dygresja, bo zapewne należy wziąć pod uwagę również szereg innych czynników. Mi chodziło tylko o wskazanie, że wiele obecnych potrzeb człowieka jest wykreowanych sztucznie lub są właśnie takim rozbudowanym systemem 'atrakcyjności godowej'.

 

Ta teoria jako całość jest pewnie nie do końca słuszna, ale podejrzewam że ziarnko prawdy w niej jest :P

 

Poza tym w tej sytuacji też cały pomysł bierze w łeb w momencie gdy przychodzi do realizacji, gdyż warunkiem sukcesu byłoby, aby właśnie nagle te wszystkie kręgi kulturowe były w stanie przyjąć tego typu postawę..

 

 

---------------

 

Innym remedium na agresywność człowieka było by może uprawianie przez wszystkich jakiegoś sportu? Wiem że to nie rozładowuje tak jak zabijanie innych, ale może trochę by pomogło i nawet jeśli konflikty by nie zniknęły, to ich poziom by się obniżył?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem najkrócej: będąc żołnierzem zawodowym musisz mieć świadomość tego, że jedziesz na wojnę.

 

A co do prowokacji, to jest tak: wywołanie wojny w takiej sytuacji jest bezprawiem, ale nie możesz przez to twierdzić, że prawo jest złe. Na szczęście zawsze są jeszcze sądy. Poza tym jak Ty to widzisz - całkowity zakaz wypowiadania wojny nawet w razie agresji? Jak rozumiem, obrońcy Westerplatte powinni byli według Twojej wizji wyjść z białymi flagami i powitać załogę pancernika chlebem i solą?

Możliwe, że nie zauważyłeś przez moje ciągłe edity:

Odnośnie zmiany w konstytucji - wystarczy wykreślić prawo wypowiedzenia wojny, pozostawiając jedynie możliwość obrony.

Odnośnie żołnierza zawodowego, o ile nie jesteś w legii cudzoziemskiej twoim głównym zadaniem jest ochrona granic państwa, a nie smykanie się po świecie i bicie z kim popadnie tylko dlatego że np. Bush uznał, że chce mieć dostęp do złóż ropy w Iraku.

 

Dlatego też mówiłem - wiem że żołnierz nie ma nic do gadania: "Albo zgłosisz się dobrowolnie na misję, albo zwijaj manatki i wypad do domu", tyle że to ci, którzy ryzykują niepotrzebnie życiem żołnierzy powinni za to prawnie odpowiadać. Chociażby głośna sprawa żołnierzy oskarżonych o "masakrę" w "NANGAR KHEL" - czyj interes oni bronili, na pewno nie państwa polskiego. Niezależnie od winy żołnierzy beknąć powinien ten, który ich wysłał, chociażby za to że wysłał (być może) niekompetentnych wojaków, bądź niekompetentnego dowódcę w celu innym niż obrona granic kraju.

 

Przecież każdy wie - żołnież bez rozkazu nawet po nosie się podrapać nie może :P

 

Odnośnie prowokacji z tego co pamiętam zwycięzców się nie rozlicza z grzechów. Poza tym skoro za prowokację idziesz pod sąd - dlaczego od razu nie zapuszkowano  Hitlera...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitler nie poszedł pod sąd głównie dlatego, że jego własny naród tak zadecydował. Przecież jego ugrupowanie miało w tamtych czasach szalone poparcie.

 

A co do wojny - o ile pamiętam, to jakieś zgromadzenie przywódców NATO zadecydowało, że atak na WTC był atakiem na USA. Formalnie mieliśmy więc pełne prawo zaatakować. To, że wprowadzono w błąd Busha i to, że moralnie nie powinnismy byli tego robić, to osobna sprawa. Nie próbuję przez to powiedzieć, że to była dobra decyzja, ale zwróć uwagę, że z punktu widzenia prawa mogliśmy to zrobić w majestacie własnej Konstytucji. Wniosek? Konstytucję mamy bardzo dobrą, ale przy odpowiednim zaangażowaniu sił politycznych możliwe jest manipulowanie nawet całymi krajami, na dodatek nawet tymi, które mają słusznie skonstruowaną konstytucję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze powiedziane mikroos.

 

Jak pisałem - Ci co są na górze, zawsze znajdą sposób na chachmęctwa - między innymi właśnie przez to, że odpowiedzialność przy tylu ludziach i tak dużej liczbie szczebli się rozmywa.. I po pierwsze nie wiadomo kto coś schrzanił, a po drugie nie da się go pociągnąć do odpowiedzialności, bo albo się wytłumaczy jakimś przepisem, chwilową niepoczytalnością, złym stanem zdrowia albo że ktoś mu kazał (oczywiście ktoś kogo albo nie można znaleźć albo komu nie można tego udowodnić) itd..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ironicznie rzecz ujmując: a w ostateczności zawsze pozostaje immunitet...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takiej sytuacji pociąga się urzędnika do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Wiem, że Twoja wypowiedź była ironiczna, ale warto pamiętać o tej instytucji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wojna robotów to mrzonka. Po wybiciu się wszystkich robotów i tak zostaną skonfliktowani ze sobą ludzie, więc prędzej czy później oni sami chwycą za karabiny i bagnety. Świat to chore miejsce.

Swiat nie jest chorym miejscem. Chore są umysły ludzi, którzy zamiast wykorzystać potencjał intelektu do kreacji i rozwoju, wykorzystują go do destrukcji i egoistycznych egocentrycznych zachcianek nie szanujących delikatnego systemu matki natury. A wojna robotów to tylko nazwa dla ludzkiej wojny, prowadzonej za pomocą stworzenia zwanego robotami. Kolejny przejaw ludzkiej głupoty włożonej w nową finezyjną i technologicznie zaawansowaną postać. Tak samo jak z energią atomu... można z niej czerpać, można nią niszczyć. Przypisanie zastosowania zależy tylko i wyłącznie od twórcy, czyli NAS LUDZI

Chora fascynacja wojną, nienawiść w każdej jednostce społeczeństwa przejawiająca się w polityce... zanim zabierzemy się za robotykę, za cokolwiek, trzeba popracować nad socjologią psychologią kulturą i mentalnością społeczeństwa, wejść na nowy pułap świadomości społecznej żeby uniknąć samodestrykcji... Zachodnia cywilizacja uważa się za cywilizowaną kiedy tak naprawdę lubujemy się w tym w czym starożytni Rzymianie !!!

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naturalne jaskinie to ważne cele przyszłych misji NASA. Będą one miejscem poszukiwań dawnego oraz obecnego życia w kosmosie, a także staną się schronieniem dla ludzi, mówi Ali Agha z Team CoSTAR, który rozwija roboty wyspecjalizowane w eksploracji jaskiń. Jak wcześniej informowaliśmy, na Księżycu istnieją gigantyczne jaskinie, w których mogą powstać bazy.
      Team CoSTAR, w skład którego wchodzą specjaliści z Jet Propulsion Laboratory i California Instute of Technology to jednym z zespołów, który przygotowuje się do wzięcia udziału w tegorocznych zawodach SubT Challenge organizowanych przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych).
      CoSTAR wygrał ubiegłoroczną edycję SubT Urban Circuit, w ramach której roboty eksplorowały tunele stworzone przez człowieka. Teraz coś na coś trudniejszego i mniej przewidywalnego. Czas na naturalne jaskinie i tunele.
      Specjaliści z CoSTAR i ich roboty pracują w jaskiniach w Lava Beds National Monument w północnej Kalifornii. Jaskiniowa edycja Subterranean Challenge jest dla nas szczególnie interesująca, gdyż lokalizacja taka bardzo dobrze pasuje do długoterminowych planów NASA. Chce ona eksplorować jaskinie na Księżycu i Marsie, w szczególności jaskinie lawowe, które powstały w wyniku przepływu lawy. Wiemy, że takie jaskinie istnieją na innych ciałach niebieskich. Kierowany przez Jen Blank zespół z NASA prowadził już testy w jaskiniach lawowych i wybrał Lava Beds National Monument jako świetny przykład jaskiń podobnych do tych z Marsa. Miejsce to stawia przed nami bardzo zróżnicowane wyzwania. Jest tam ponad 800 jaskiń, mówi Ben Morrell z CoSTAR.
      Eksperci zwracają uwagę, że istnieje bardzo duża różnica w dostępności pomiędzy tunelami stworzonymi przez człowieka, a naturalnymi jaskiniami. Z jednej strony struktury zbudowane ludzką ręką są bardziej rozwinięte w linii pionowej, są wielopiętrowe, z wieloma poziomami, schodami, przypominają labirynt. Jaskinie natomiast charakteryzuje bardzo trudny teren, który stanowi poważne wyzwanie nawet dla ludzi. Są one trudniej dostępne, z ich eksploracją wiąże się większe ryzyko, są znacznie bardziej wymagające dla systemów unikania kolizji stosowanych w robotach.
      Agha i Morrell mówią, że jaskinie lawowe ich zaskoczyły. Okazały się znacznie trudniejsze niż sądzili. Stromizny stanowią duże wyzwanie dla robotów. Powierzchnie tych jaskiń są niezwykle przyczepne. To akurat korzystne dla robotów wyposażonych w nogi, jednak roboty na kołach miały tam poważne problemy. Przed urządzeniami stoją tam zupełnie inne wyzwania. Zamiast rozpoznawania schodów i urządzeń, co było im potrzebne w tunelach budowanych przez człowieka, muszą radzić sobie np. z nagłymi spadkami czy obniżającym się terenem.
      Miejskie tunele są dobrze rozplanowane, nachylone pod wygodnymi kątami, z odpowiednimi zakrętami, prostymi korytarzami i przejściami. Można się tam spodziewać równego podłoża, wiele rzeczy można z góry zaplanować. W przypadku jaskiń wielu rzeczy nie można przewidzieć.
      Celem SubT Challenge oraz zespołu CoSTAR jest stworzenie w pełni autonomicznych robotów do eksploracji jaskiń. I cel ten jest coraz bliżej.
      Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy podczas jednego z naszych testów robot Spot [Boston Dynamics – red.] w pełni autonomicznie przebył całą jaskinię. Pełna autonomia to cel, nad którym pracujemy zarówno na potrzeby NASA jak i zawodów, więc pokazanie, że to możliwe jest wielkim sukcesem, mówi Morrell. Innym wielkim sukcesem było bardzo łatwe przełożenie wirtualnego środowiska, takiego jak systemy planowania, systemy operacyjne i autonomiczne na rzeczywiste zachowanie się robota, dodaje. Jak jednak przyznaje, zanotowano również porażki. Roboty wyposażone w koła miały problemy w jaskiniach lawowych. Dochodziło do zużycia podzespołów oraz poważnych awarii sprzętu. Ze względu na epidemię trudno było sobie z nimi poradzić w miejscu testów, stwierdza ekspert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 30. w siłach zbrojnych Wielkiej Brytanii może służyć około 30 000 robotów, które będą wypełniały różne zadania zarówno na linii frontu jak i w jej pobliżu, stwierdził szef sztabu brytyjskiej armii generał Nick Carter. Myślę, że możemy mieć 120-tysięczną armię, z czego 30 000 to będą roboty, kto wie, powiedział.
      Obecnie Wielka Brytania ma 73 870 żołnierzy gotowych do prowadzenia działań bojowych. To sporo mniej niż zakładane 82 050. W przyszłości zakładana liczba może zostać obniżona do 75 000 przy założeniu, że część luk wypełni technologia.
      Wszystkie rodzaje brytyjskich sił zbrojnych są obecnie zaangażowane w prace badawczo-rozwojowe, w ramach których powstają zarówno niewielkie drony, jak i zdalnie sterowany pojazdy lądowe i podwodne. Niektóre z nich mają być uzbrojone, inne będą służyły wyłącznie działaniom rozpoznawczym. Wśród rozwijanych systemów jest np. dron i9, który jest uzbrojony w dwie strzelby. Maszyna ma być używana podczas walk w mieście, przede wszystkim do szturmowania budynków, kiedy to dochodzi do największej liczby strat własnych.
      Zgodnie z obecnie obowiązującymi zasadami brytyjskiego Ministerstwa Obrony jedynie ludzie mogą decydować o otwarciu ognia. Jednak pojawia się coraz więcej obaw o wybuch wojny, w której będą brały udział autonomiczne roboty samodzielnie podejmujące decyzje o działaniach bojowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Rutgers University stworzyli kierowanego USG robota do pobierania krwi, który radził sobie z tym zadaniem tak samo dobrze, a nawet lepiej niż ludzie. Odsetek skutecznych procedur wyliczony dla 31 pacjentów wynosił 87%. Dla 25 osób z łatwo dostępnymi żyłami współczynnik powodzenia sięgał zaś aż 97%.
      W urządzeniu znajduje się analizator hematologiczny z wbudowaną wirówką. Może ono być wykorzystywane przy łóżkach pacjentów, a także w karetkach czy gabinetach lekarskich.
      Wenopunkcja, czyli nakłuwanie żyły, by wprowadzić igłę bądź cewnik, to częsta procedura medyczna. W samych Stanach rocznie przeprowadza się ją ponad 1,4 mld razy. Wcześniejsze badania wykazały, że nie udaje się to u 27% pacjentów z niewidocznymi żyłami, 40% osób bez żył wyczuwalnych palpacyjnie i u 60% wyniszczonych chorych.
      Powtarzające się niepowodzenia związane z wkłuciem pod kroplówkę zwiększają ryzyko zakażeń czy zakrzepicy. Czas poświęcany na przeprowadzenie procedury się wydłuża, rosną koszty i liczba zaangażowanych w to osób.
      Takie urządzenie jak nasze może pomóc pracownikom służby zdrowia szybko, skutecznie i bezpiecznie pozyskać próbki, zapobiegając w ten sposób niepotrzebnym komplikacjom i bólowi towarzyszącemu kolejnym próbom wprowadzenia igły - podkreśla doktorant Josh Leipheimer.
      W przyszłości urządzenie może być wykorzystywane w takich procedurach, jak cewnikowanie dożylne, dializowanie czy wprowadzanie kaniuli tętniczej.
      Kolejnym etapem prac ma być udoskonalenie urządzenia, tak by zwiększyć odsetek udanych procedur u pacjentów z trudno dostępnymi żyłami. Jak podkreślają Amerykanie, dane uzyskane w czasie tego studium zostaną wykorzystane do usprawnienia sztucznej inteligencji w robocie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Robot z piórami gołębia to najnowsze dzieło naukowców z Uniwersytetu Stanforda. Korzysta ono z dodatkowego elementu, ułatwiającego ptakom latanie – możliwości manipulowania rozstawem piór i kształtem skrzydeł.
      David Lentink ze Stanforda przyglądał się sposobowi pracy skrzydeł, poruszając skrzydłami martwego gołębia. Zauważył, że najważniejszy dla zmiany kształtu skrzydeł są kąty poruszania się dwóch stawów: palca i nadgarstka. To dzięki ich zmianie sztywne pióra zmieniają kształt tak, że zmienia się cały układ skrzydeł, co znakomicie pomaga w kontroli lotu.
      Korzystając z tych doświadczeń Lentink wraz z zespołem zbudowali robota, którego wyposażyli w prawdziwe pióra gołębia.
      Robot to urządzenie badawcze. Dzięki niemu naukowcy z USA mogą prowadzić eksperymenty bez udziału zwierząt. Zresztą wielu testów i tak nie udało by się przeprowadzić wykorzystując zwierzęta. Na przykład uczeni zastanawiali się, czy gołąb może skręcać poruszając palcem tylko przy jednym skrzydle.
      Problem w tym, że nie wiem, jak wytresować ptaka, by poruszył tylko jednym palcem, a jestem bardzo dobry w tresurze ptaków, mówi Lentink, inżynier i biolog z Uniwersytetu Stanforda. Robotyczne skrzydła rozwiązują ten problem. Testy wykazały, że zgięcie tylko jednego z palców pozwala robotowi na wykonanie zakrętu, a to wskazuje, że ptaki również mogą tak robić.
      Uczeni przeprowadzili też próby chcąc się dowiedzieć, jak ptaki zapobiegają powstaniu zbyt dużych przerw pomiędzy rozłożonymi piórami. Pocierając jedno pióro o drugie zauważyli, że początkowo łatwo się one z siebie ześlizgują, by później się sczepić. Badania mikroskopowe wykazały, że na krawędziach piór znajdują się niewielkie haczyki zapobiegające ich zbytniemu rozłożeniu. Gdy pióra znowu się do siebie zbliżają, haczyki rozczepiają się. W tym tkwi ich tajemnica. Mają kierunkowe rzepy, które utrzymują pióra razem, mówi Lentink.
      Uczeni, aby potwierdzić swoje spostrzeżenia, odwrócili pióra i tak skonstruowane skrzydło umieścili w tunelu aerodynamicznym. Pęd powietrza utworzył takie przerwy między piórami, że wydajność skrzydła znacznie spadła.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z amerykańsko-chińskiego zespołu zbudowali miękkiego robota z funkcjami neurobiomimetycznymi. Naukowcy twierdzą, że to pierwszy krok w kierunku bardziej złożonego sztucznego układu nerwowego.
      Prof. Cunjiang Yu z Uniwersytetu w Houston podkreśla, że dzięki temu w przyszłości powstaną protezy, które będą się bezpośrednio łączyć z nerwami obwodowymi w tkankach biologicznych, zapewniając sztucznym kończynom funkcje neurologiczne. Osiągnięcie autorów publikacji z pisma Science Advances przybliża też perspektywę miękkich robotów, które będą potrafiły myśleć i podejmować decyzje.
      Akademicy z ekipy Yu dodają, że ich odkrycia przydadzą się zarówno specjalistom z dziedziny neuroprotetyki, jak i obliczeń neuromorficznych (chodzi o przetwarzanie dużych ilości danych przy niewielkim zużyciu energii; a wszystko to za pomocą urządzeń naśladujących elektryczne działanie sieci nerwowych).
      Czerpiąc inspiracje z natury, naukowcy zaprojektowali tranzystory synaptyczne, czyli tranzystory działające podobnie do neuronów, które spełniają swoje funkcje nawet po rozciągnięciu o 50%.
      Podczas testów tranzystor umożliwiał np. powstanie potencjału postsynaptycznego pobudzającego czy zjawiska facylitacji (ang. paired-pulse facilitation, PPF), a także realizował funkcje pamięciowe.
      Koniec końców miękki robot został wyposażony w odkształcalną sztuczną skórę z gumy wrażliwej na nacisk i tranzystorów synaptycznych. Dzięki temu był w stanie "wyczuwać" interakcje ze środowiskiem zewnętrznym i odpowiednio na nie reagować.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...