Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Będą ograniczenia dystrybucji paracetamolu?

Rekomendowane odpowiedzi

Eksperci amerykańskiego Federalnego Urzędu ds. Żywności i Leków (FDA) opublikowali oświadczenie, którego efektem może być zmiana przepisów dotyczących stosowania paracetamolu - jednego z najpopularniejszych leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Choć przepisy ustalane przez Amerykanów nie obowiązują w Europie, można się spodziewać, że urzędnicy na Starym Kontynencie rozważą pójście w ślady Amerykanów.

Paracetamol (acetaminofen) jest lekiem tak pospolitym, że mało kto zdaje sobie sprawę z zagrożeń związanych z jego niewłaściwym stosowaniem. Z powodu zatruć tym związkiem w USA notuje się rocznie aż 56000 wizyt w szpitalach, zaś 200 pacjentów umiera. Sytuacja ta skłoniła urzędników FDA do zwołania specjalnego spotkania w tej sprawie. 

Efektem obrad komisji było wydanie oficjalnego dokumentu, w którym wzywa się najwyższych rangą urzędników FDA do głosowania za wprowadzeniem dodatkowych obostrzeń dotyczących dystrybucji preparatów zawierających acetaminofen.

Głównym zaleceniem jest obniżenie dawki podawanej w ulotkach leków jako maksymalna dawka dzienna. Dzisiaj wynosi ona 4 gramy, czyli 8 typowych tabletek. Zdaniem ekspertów, ze względów bezpieczeństwa limit ten powinien zostać obniżony, lecz nie podano dokładnie, do jakiej wartości.

Dodatkowo zaproponowano zmniejszenie maksymalnej zawartości paracetamolu w pojedynczej tabletce do 650 miligramów. Dziś niektóre preparaty dostępne bez recepty zawierają nawet do 1000 mg acetaminofenu na tabletkę, lecz jeśli nowe propozycje zostaną przegłosowane, będą one dostępne wyłącznie z przepisu lekarza.

Nie udało się za to przeforsować propozycji wycofania z rynku dostępnych bez recepty preparatów złożonych zawierających acetaminofen. Autorzy tego pomysłu argumentowali, że mnogość mieszanek zawierających paracetamol znacząco zwiększa ryzyko nieświadomego przedawkowania.

Opinie panelu ekspertów FDA mają wyłącznie charakter doradczy, lecz najczęściej są one zatwierdzane i zawarte w nich tezy stają się przepisami prawa. I choć sprawa nie dotyczy Polaków bezpośrednio, warto ją śledzić. Wielokrotnie okazywało się bowiem, że Europejska Agencja ds. Leków szybko wdraża normy analogiczne do tych obowiązujących na terenie Stanów Zjednoczonych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może jest to dobry pomysł (500 mg wystarcza w zdecydowanej większości sytuacji, a ktoś musi powstrzymać szaleństwo robienia wszystkich leków w forie Forte), ale znacznie skuteczniejsze byłoby chyba duże i bardzo wyraźne ostrzeżenie, żeby nie mieszać z alkoholem. Nie wiem, czy te dane będą zbieżne z amerykańskimi, ale w Polsce zatrucia najczęściej są spowodowane właśnie mieszaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, "FORTE" powinny być wszystkie na receptę, szczególnie gdy mówią/piszą maksymalna dawka w jednej tabletce dostępna bez recepty...

BTW w Niemczech wprowadzono obowiązek posiadania recepty na paracetamol, gdy zawartość opakowania  przekracza 10 gram, choć tutaj kierowano się bardziej względami samobójców (w 2006 ponad 4000 ostrych zatruć, z tego 2/3 podejrzewane nieudane próby samobójcze) niż samej szkodliwości paracetamolu. (za www.welt.de)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie udało się za to przeforsować propozycji wycofania z rynku dostępnych bez recepty preparatów złożonych zawierających acetaminofen. Autorzy tego pomysłu argumentowali, że mnogość mieszanek zawierających paracetamol znacząco zwiększa ryzyko nieświadomego przedawkowania.

To dość absurdalny pomysł. Przynajmniej równie dobrze przedawkowaniu sprzyja mnogość różnych nazw handlowych dla paracetamolu (i innych leków) i również ich trzeba by zabronić…

 

Kluczem jak zawsze jest umiejętność myślenia i czytania osoby biorącej leki. Idiota może się zabić nawet biorąc witaminy. A mnie preparaty kombinowane (np. Solpadeine) nieraz uratowały, bo moje bóle głowy bywają odporne na zwykłe tabletki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim powinni na opakowaniu umieścić wyraźną dużą informację że to paracetamol, niewiele osób czyta ulotki i niewiele wie że apap, panadol, paracetamol, codipar to to samo, stąd pewnie te przedawkowania. apap nie pomógł to wezme panadol, nie pomógło no to teraz codipar . ludzie identyfikują leki po nazwach handlowych i nie kojarzą z substancją aktywną. tak samo dla wielu aspiryna,polopiryna, encopirin to inne leki. tu leży problem z lekami dostępnymi bez recepty i z lekami wogóle.

na każdym leku powinny być duże i wyraźne informacje (conajmniej 25%pow , coś jak info na papierosach) o substancji aktywnej i jej ilości. ale to by uderzyło w producentów i nie przejdzie a byłoby najuczciwsze. a tak mamy inteligentne tabletki, tylko ogniska bólu, i inne bzdurki w reklamach .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do przedawkowywania kwasu acetylosalicylowego, to problem ten jest strasznie rozpowszechniony wśród osób z chorobami serca. Niektórzy wielokrotnie przekraczają dawki polopiryny, aspiriny itd. Potem są rezultaty w formie co najmniej osłabionej krzepliwości krwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy wielokrotnie przekraczają dawki polopiryny, aspiriny itd. Potem są rezultaty w formie co najmniej osłabionej krzepliwości krwi.

Mi się zawsze wydawało, że zmniejszona krzepliwość krwi jest pożądanym efektem, który zmniejsza ryzyko powstawania skrzepów. Jak już się czegoś czepiasz, to lepiej ryzyka powstania wrzodów na żołądku i ryzyka z nagłym powstaniem uczulenia na kwas acetylosalicylowy, szczególnie w przypadku ludzi biorących przez długi czas ekstremalne dawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mi się zawsze wydawało, że zmniejszona krzepliwość krwi jest pożądanym efektem, który zmniejsza ryzyko powstawania skrzepów.

Być może zmienisz zdanie, kiedy dostaniesz powysiłkowej hemoglobinurii albo krwotoku z nosa po zażyciu aspiryny. Nawet u całkowicie zdrowego człowieka może dojść do mikropęknięć w naczyniach, które w zdrowo funkcjonującym organizmie są natychmiast czopowane. Po przyjęciu znacznych dawek NLPZ ta reakcja jest znacznie upośledzona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Być może zmienisz zdanie, kiedy dostaniesz powysiłkowej hemoglobinurii albo krwotoku z nosa po zażyciu aspiryny.

 

Choć jest to stwierdzenie strasznie krótkowzroczne: będzie tak daleko, będę się martwił - idąc tym tokiem myślenia strach rano wstać z łóżka(wszystkie leki mogą zaszkodzić) i równocześnie strach w tym łóżku spać(od roztoczy do osłabienia mięśni).

Akurat ja aspiryny nie wcinam niczym cukierków (mi nie pomaga na bóle głowy), a jak już stosuję to sporadycznie (te niesławne ECA, choć teraz już "stack ECA like - bez Efedryny"). Jak ostatnio oddawałem krew miałem "porządną" hemoglobinę, więc anemii się nie boję, szczególnie, że nawet jak biegam to daleko mi do średniej 150km tygodniowo.

 

Pomijając krwotok z nosa jak często zdarza się hemoglobinuria wynikająca z stosowania aspiryny - 1 na 1000, czy 1 na 10 000?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli stosujesz intensywny wysiłek, ryzyko jest stosunkowo wysokie (szczególnie mowa o ryzyku krwotoków), choć precyzyjnie nie potrafię go opisać liczbami. Inna sprawa, że to nie ma nic wspólnego z anemią, tylko z krzepliwością krwi i jej blokowaniem przez aspirynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anemia jest(może być) skutkiem hemoglobinurii... intensywny wysiłek nie jest równy intensywnemu wysiłkowi - ot intensywna przebieżka na 100m i produkowanie się w kiblu/z sztangą  o ile w drugim przypadku w wysokie ryzyko krwotoku jestem w stanie uwierzyć i nie poddaję wątpliwości, o tyle samo stwierdzenie "intensywny wysiłek" jest zbyt ogólne.

 

Tyle, że nawet biorąc pod uwagę wszystkie zagrożenia związane z zażywaniem aspiryny/paracetamolu paracetamol jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny dla zdrowia(wątroby) (szczególnie w połączeniu z alkoholem...).

 

Odnośnie wpływu na krzepliwość krwi: jest grupa osób (udarowcy?!), którzy biorą aspirynę przedewszystkim dla tego efektu i jest grupa osób, która nawet od powąchania polopiryny dostaje krwotoku. Pomiędzy tymi skrajnościami znajdują się zdrowi ludzie, dla których najbardziej uciążliwym efektem ubocznym będzie zgaga - branie tabletek dla brania nigdy nie jest uzasadnione i nawet sztuczna witamina C, czy Kubuś (wit A) może być niebezpieczne przy przesadnym dawkowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tyle, że nawet biorąc pod uwagę wszystkie zagrożenia związane z zażywaniem aspiryny/paracetamolu paracetamol jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny dla zdrowia(wątroby) (szczególnie w połączeniu z alkoholem...).

Temu nie zaprzeczyłem.

Odnośnie wpływu na krzepliwość krwi: jest grupa osób (udarowcy?!), którzy biorą aspirynę przedewszystkim dla tego efektu i jest grupa osób, która nawet od powąchania polopiryny dostaje krwotoku. Pomiędzy tymi skrajnościami znajdują się zdrowi ludzie, dla których najbardziej uciążliwym efektem ubocznym będzie zgaga

Ale Ty sam własnego stopnia ryzyka nie znasz, więc ryzyko istnieje także dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale Ty sam własnego stopnia ryzyka nie znasz, więc ryzyko istnieje także dla Ciebie.

Które to ryzyko jest wyrażane w 1 na 1000/ 1 na 10 000, gdyby było "1 na 100, czy 1 na 10" nie obyło by się bez recepty i brania pod nadzorem lekarza, tak jak mówiłem nie ma sensu popadania w paranoję.

 

Wszystko zaczęło się od stwierdzenia

Co do przedawkowywania kwasu acetylosalicylowego, to problem ten jest strasznie rozpowszechniony wśród osób z chorobami serca. Niektórzy wielokrotnie przekraczają dawki polopiryny, aspiriny itd. Potem są rezultaty w formie co najmniej osłabionej krzepliwości krwi.

które, przynajmniej mi mówi - po co zajmujecie się pierdołami paracetamolem, skoro ludzie mają "poważniejsze" problemy po aspirynie.

Co do brania astronomicznych dawek kwasu ascetosalicylowego - kłania się zasada 80/20: 20% dawki daje 80% "efektu", pozostałe 80% walczy o tych 20% "efektu", tyle że zwykle skutki uboczne niwelują zaletę wysokiej dawki, dlatego od razu lepiej ograniczyć się do terapeutycznych, a jak już ktoś chce brać końskie dawki, to niech choć pofatyguje się do lekarza - każdy przypadek jest inny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, czesiu, ale po aspirynie raczej nie masz 56000 zgłoszeń rocznie do szpitala. Poza tym może i ASA daje trochę efektów ubocznych włącznie z krwotokami, ale z drugiej strony jest to nic przy tym, co paracetamol potrafi zrobić z wątrobą nawet bez mieszania z alkoholem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja gdzieś napisałem, że faktycznie aspiryna jest groźniejsza niż paracetamol? NIE, powtórzę NIE i nigdy tak nie twierdziłem, wręcz przeciwnie moim jedynym celem było pokazanie jak BŁAHE (czasami porządane) są "skutki uboczne" aspiryny w porównaniu z paracetamolem twoja odpowiedź jak już to jest skierowana do dajmona, a nie do mnie.

 

Nie moja wina, że ludzie łykają gripexy jak cukiereczki, bo dzięki temu cudownie staną na nogi (ironizując te tabletki są przecież inteligentne, więc nie mogą zaszkodzić tfu! Inteligentne tabletki powinny być tak samo zabronione jak WTK soplica...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Barcelona Institute for Global Health przeprowadzili badania epidemiologiczne, które – jak twierdzą – poprawiają błędy wcześniejszych podobnych badań i wspierają hipotezę o związku pomiędzy używaniem paracetamolu przez ciężarną kobietę a objawami ADHD i zaburzeniami ze spektrum autyzmu (ASC) u ich dzieci.
      W ramach badań uwzględniono dane dotyczące ponad 70 000 dzieci z sześciu europejskich studiów. Okazało się, że dzieci, które przed urodzeniem miały kontakt z paracetamolem są narażone na o 19% większe ryzyko pojawienia się objawów ASC i o 21% większe ryzyko wystąpienia objawów ADHD.
      W naszej analizie uwzględniliśmy najsłabsze elementy wcześniejszych metaanaliz. Biorąc pod uwagę wszystkie dowody dotyczące paracetamolu i rozwoju neurologicznego zgadzam się z wcześniejszymi zaleceniami, że nie powinno się całkowicie rezygnować z podawania paracetamolu kobietom ciężarnym i dzieciom, ale powinien on być stosowany tylko wtedy, gdy to konieczne, mówi doktor Jordi Sunyer.
      W krajach rozwiniętych około 46–56 procent kobiet w którymś momencie ciąży przyjmuje paracetamol. Jest on uważany za najbezpieczniejszy środek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy dla ciężarnych i dzieci. Pojawia się jednak coraz więcej badań wiążących prenatalny kontakt z paracetamolem z gorszym rozwojem poznawczym, większą liczbą problemów z zachowaniem, symptomami ASC i ADHD.
      Wcześniejsze metaanalizy świadczące o takim związku były krytykowane za różne niedociągnięcia i błędy. Autorzy najnowszych badań uwzględnili uwagi krytyków. Wykorzystaliśmy dużą próbkę, w której znajdowały się dzieci z wielu europejskich krajów: Wielkiej Brytanii, Danii, Holandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii. Ponadto użyliśmy tych samych kryteriów dla wszystkich grup, by uniknąć heterogeniczności, która była problemem w poprzednich badaniach, mówi główna autorka badań, Silvia Alemany.
      W sumie pod uwagę wzięto 73 881 dzieci. W zależności od kraju, paracetamol przyjmowało w czasie ciąży od 14 do 56 procent ich matek. Związek pomiędzy paracetamolem a jego niekorzystnym wpływem na dziecko był nieco silniejszy w przypadku chłopców.
      Autorzy nie znaleźli związku pomiędzy podawaniem paracetamolu po urodzeniu, a objawami ACS.
      Wyniki badań opublikowano na łamach European Journal of Epidemiology.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szwajcarscy naukowcy opracowali metodę, za pomocą której można z zegarmistrzowską precyzją dostarczać leki (np. psychiatryczne czy przeciwnowotworowe) do wybranych miejsc w mózgu. Pozwala to uniknąć skutków ubocznych i pozwolić, by lek działał dokładnie tam, gdzie jest potrzebny.
      Nowa metoda, stworzona przez zespół z Politechniki Federalnej w Zurychu, jest nieinwazyjna. Precyzyjne dostarczanie leku jest kontrolowane z zewnątrz, za pomocą ultradźwięków. Wyniki ekipy prof. Mehmeta Fatiha Yanika opublikowano na łamach pisma Nature Communications.
      By dostarczać leki z milimetrową precyzją, Szwajcarzy zastosowali stabilne liposomy z lekiem, które sprzężono z wypełnionymi gazem wrażliwymi na ultradźwięki mikrobąbelkami. W ten sposób uzyskano kontrolowane ultradźwiękami nośniki leków (ang. Ultrasound-Controlled drug carriers; UC-carriers). Do tego opracowano sekwencję agregacji-uwalniania (ang. Aggregation and Uncaging Focused Ultrasound Sequence, AU-FUS).
      Zogniskowane ultradźwięki są już wykorzystywane w onkologii, by niszczyć nowotwór w precyzyjnie zdefiniowanych miejscach. W szwajcarskiej metodzie pracuje się jednak z dużo niższym poziomem energii, by nie uszkodzić tkanek.
      Zawierające drobnocząsteczkowe związki nośniki-UC są wstrzykiwane. Mogą to być, na przykład, zatwierdzone do użytku leki neurologiczne bądź neuropsychiatryczne, które pozostaną w krwiobiegu, dopóki będą enkapsulowane. Następnie wykorzystuje się 2-etapowy proces. W pierwszym etapie stosuje się falę ultradźwiękową o niskiej energii, by nośniki leków zgromadziły się w pożądanym miejscu w mózgu. Zasadniczo wykorzystujemy pulsy ultradźwięków, by wokół wybranego miejsca stworzyć wirtualną klatkę [...]. Gdy krew krąży, przepłukuje nośniki leku przez cały mózg. Ten, który trafi do klatki, nie może się z niej jednak wydostać - wyjaśnia Yanik.
      W drugim etapie stosuje się wyższą energię ultradźwiękową, by wprawić nośniki w drgania. Siła ścinająca niszczy lipidową membranę, uwalniając lek. Koniec końców lek pokonuje nietkniętą barierę krew-mózg w wybranym regionie i dociera do swojego celu molekularnego.
      W ramach testów akademicy zademonstrowali skuteczność metody na szczurach. Za jej pomocą zablokowali pewną sieć neuronalną, łączącą 2 regiony mózgu. Walidowaliśmy naszą metodę, nieinwazyjnie modulując rozprzestrzenianie aktywności neuronalnej w dobrze zdefiniowanym mikroobwodzie korowym (w szlaku czuciowo-ruchowym wibryssów). Manipulowaliśmy tym obwodem, ogniskowo hamując korę czuciową wibryssów za pomocą [...] muscymolu, który jest selektywnym agonistą receptora GABA-A.
      Ponieważ nasza metoda agreguje leki w miejscu, gdzie powinny zadziałać, można obniżyć dawkę. W eksperymentach na szczurach ilość leku była, na przykład, 1300-krotnie niższa od typowej dawki.
      Inne grupy badawcze wykorzystywały już zogniskowane ultradźwięki do dostarczania leków do konkretnych obszarów mózgu. Ich metody nie obejmowały jednak pułapek i miejscowego koncentrowania leków. Zamiast tego bazowano na lokalnym niszczeniu komórek naczyń krwionośnych; miało to zwiększyć transport leku z naczyń do tkanki nerwowej. W naszej metodzie fizjologiczna bariera między krwiobiegiem a tkanką nerwową pozostaje nienaruszona.
      Obecnie naukowcy oceniają skuteczność nowej metody na zwierzęcych modelach choroby psychicznej czy zaburzeń neurologicznych. Badają ją także pod kątem nieoperowalnych guzów mózgu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk (IChF PAN) we współpracy z Wydziałem Chemicznym Politechniki Warszawskiej opracowali nową, bezrozpuszczalnikową metodę enkapsulacji cząsteczek leków w materiałach porowatych typu MOF (ang. Metal-Organic Framework).
      W obecnych czasach przemysł farmaceutyczny kładzie duży nacisk na poszukiwanie nowych form nośników leków, które usprawniłyby ich precyzyjność i pozwoliły kontrolować czas uwalniania. Ze względu na dużą powierzchnię właściwą i możliwość dostosowania kształtu, wielkości i funkcjonalności porów, bardzo obiecującą klasą materiałów, które mogą stanowić platformę do przenoszenia leku w organizmie, są organiczno-nieorganiczne hybrydowe materiały typu MOF. Stosowane obecnie metody wypełniania porów materiałów MOF cząsteczkami leku polegają na nasączaniu uprzednio zsyntezowanego i aktywowanego materiału MOF w odpowiednio przygotowanych roztworach leków. Ta z pozoru prosta czynność jest czasochłonna i obejmuje pojedyncze operacje: syntezę i aktywację materiału MOF, nasączanie, przemywanie i suszenie. Otrzymane w ten sposób materiały mają mniejszą pojemność niż obecnie stosowane nośniki leków - mezoporowate krzemionki czy nośniki organiczne.
      Od wielu lat mój Zespół prowadzi intensywne badania nad projektowaniem i syntezą molekularnych prekursorów oraz ich kontrolowaną transformacją do hybrydowych materiałów funkcjonalnych. Realizujemy to strategią typu "bottom-up", wykorzystując zarówno klasyczne metody rozpuszczalnikowe, jak i przyjazne środowisku metody mechanochemiczne - mówi prof. Janusz Lewiński.
      Naukowcy z IChF PAN we współpracy z kolegami z Wydziału Chemicznego PW opracowali nową, prostą i bezrozpuszczalnikową metodę enkapsulacji leków w materiałach typu MOF, w której zastosowany kompleks metalu działa zarówno jako prekursor leku, jak i element budulcowy materiału MOF. Według naukowców, wykorzystanie tej metody pozwoliło w sposób znaczący usprawnić enkapsulację cząsteczek leku w materiałach typu MOF oraz otworzyć drogę do otrzymywania wielu innych kompozytów typu "lek@MOF".
      To jest szybka i prosta procedura, w której reakcja mechanochemiczna bez użycia rozpuszczalnika pozwala na otrzymanie kompozytu "lek@MOF" nawet w 20 min - mówi dr Daniel Prochowicz, współautor pracy.
      Synteza mechanochemiczna jest bardzo prosta. Do przeprowadzenia reakcji potrzebujemy stałych prekursorów i elektrycznego młyna. Podczas mielenia substratów siła mechaniczna robi za nas całą robotę - mówi Jan Nawrocki, doktorant w grupie prof. Lewińskiego oraz pierwszy autor publikacji.
      Naukowcy podkreślają, że opracowana przez nich metoda z użyciem miedziowego klastera ibuprofenowego jest dopiero początkiem badań nad bardziej biokompatybilnymi materiałami, opartymi między innymi na cyrkonie i żelazie.
      Droga, która pozwoli na wykorzystanie materiałów typu MOF w przemyśle farmaceutycznym, jest zapewne długa i kręta, jednak jeśli zostaną one wprowadzone na rynek, to nasza metoda, ze względu  na swoją prostotę wytwarzania, będzie bardzo korzystna z ekonomicznego  punktu widzenia - mówi Prochowicz.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      By zapobiec fałszowaniu leków, tabletkom czy kapsułkom nadaje się unikatowe kształty i kolory. Stosowane są też różne oznaczenia czy charakterystyczne opakowania. Nie na wiele się to jednak zdaje, bo zgodnie z oszacowaniami, sfałszowane leki stanowią co najmniej 10% globalnego rynku farmaceutycznego. Powodują one znaczne straty na rynku farmaceutycznym, a niekiedy zagrażają zdrowiu i życiu pacjentów.
      Naukowcy z Purdue University wpadli na pomysł, by jako zabezpieczenie wdrożyć jadalne fizycznie nieklonowalne funkcje PUF (ang. Physical Unclonable Function), które dotąd znaliśmy z zastosowań elektroniczno-informatycznych.
      Jadalne PUF zespołu Younga Kima są cienkimi filmami. Ponieważ są w 100% białkowe, można je spożywać jako część tabletki bądź kapsułki.
      PUF cechuje zdolność generowania innej odpowiedzi przy każdej stymulacji, przez co są one nieprzewidywalne i skrajnie trudne do duplikowania. Jak tłumaczą autorzy artykułu z pisma Nature Communications, nawet producent nie mógłby stworzyć drugiego identycznego znacznika PUF.
      Oświetlanie znacznika LED-ami generuje odpowiedzi, które są używane do wyekstrahowania klucza bezpieczeństwa. Źródłem entropii są losowo rozmieszczone fluorescencyjne mikrocząstki jedwabiu.
      Naukowcy wykorzystali 4 białka fluorescencyjne (eCFP, eGFP, eYFP i mKate2), które mają specyficzne szczyty wzbudzenia i emisji w paśmie światła widzialnego. Amerykanie posłużyli się jedwabiem z ekspresją białek fluorescencyjnych, produkowanym przez transgeniczne jedwabniki. Później sporządzano wodny roztwór fluorescencyjnej fibroiny, przeprowadzano liofilizację i delikatne rozdrabnianie do mikrocząstek o kształcie zeolitu (miały one rozmiar 99,3 ± 7,9 μm). W kolejnym etapie fluorescencyjne mikrocząstki rozsypywano po dużej płaskiej powierzchni i "zalewano" roztworem fibroiny.
      Całość musi schnąć w ciemności w temperaturze otoczenia. Na koniec wystarczy przezroczysty film o grubości 150 μm podzielić na kwadraty. Co ważne, proces da się przeskalować do masowej produkcji.
      Choć po regeneracji fluorescencyjnego jedwabiu poszczególnych rodzajów cząstek nie dało się, oczywiście, rozróżnić gołym okiem, zachowywały one swoje fluorescencyjne właściwości; po oświetleniu białym światłem eCFP, eGFP, eYFP i mKate2 dają niebieski, zielony, żółty i czerwony kolor.
      Obecnie ekipa pracuje nad aplikacją na smartfony dla aptek i konsumentów. Nasz pomysł jest taki, by wykorzystać smartfon do oświetlenia tagu i zrobienia mu zdjęcia. Następnie aplikacja identyfikuje lek jako autentyczny bądź podrobiony - opowiada dr Jung Woo Leem.
      Leem dodaje, że tag działa przez co najmniej 2 miesiące bez degradacji białek. Teraz Amerykanie muszą potwierdzić, że trwałość znacznika może dorównać okresowi przydatności do spożycia leku i że nie wpływa on na kluczowe składniki (substancje aktywne) lub ich moc.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Eksperci informują, że w ciągu ostatnich dekady amerykańskie władze wydały ponad 700 ostrzeżeń dotyczących suplementów diety, które zawierały niezatwierdzone i potencjalnie szkodliwe składniki. W aż 98% przypadków składniki te nie były wymienione na opakowaniu suplementu, stwierdziła US Food and Drugs Agency.
      Specjaliści, którzy przeanalizowali działania FDA dotyczące suplementów diety stwierdzili, że w latach 2007–2016 aż 46% ostrzeżeń wydanych przez tę agendę dotyczyło suplementów, które miały poprawiać sprawność seksualną, a 41% – takich, które miały powodować spadek wagi. Niemal wszystkie pozostałe podejrzane suplementy to środki, których zażycie miało wspomagać rozbudowę muskulatury.
      Z analiz wynika też, że w ostatnich latach rośnie problem podejrzanych suplementów. Aż 57% wydanych ostrzeżeń dotyczył ostatnich 5 z 10 przebadanych lat.
      W ciągu ostatniej dekady, odkąd tylko zajmuję się tym tematem, obserwuję szybki wzrost liczby suplementów zawierających leki, mówi doktor Pieter Cohen, profesor z Harvard Medical School. Jeszcze w 2009 roku mniej niż 150 obecnych na rynku suplementów zawierało leki. Obecnie takich suplementów jest ponad 1000, zauważa uczony.
      Cohen to autor przedmowy do wspomnianych badań, które zostały opublikowane w JAMA Network Open. Na czele grupy badawczej stał Madhur Kumar z Wydziału Żywności Leków Kalifornijskiego Departamentu Zdrowia Publicznego. Zespół Kumara zauważa, że ponad połowa dorosłych Amerykanów przyjmuje suplementy, a rynek tych środków jest wart 35 miliardów dolarów.
      FDA (Agencja ds. Żywności i Leków), która zajmuje się suplementami, uznaje je za żywność, a nie za lekarstwa. To bardzo istotne rozróżnienie. O ile bowiem leki podlegają ścisłemu nadzorowi, to już suplementy nie. Zanim nowy lek trafi na rynek jego producent musi wykazać, że jest on bezpieczny i działa tak, jak jego producent obiecuje. Suplementy nie podlegają takim warunkom. Nie ma obowiązku wykazywania ich bezpieczeństwa i efektywności. Prawo przewiduje, że sami producenci powinni zadbać o to, by suplementy były bezpieczne i odpowiednio oznaczone. Nie muszą przedstawiać FDA żadnych dowodów.
      Eksperci zauważają, że tego typu rozwiązanie prawne oznacza, iż co prawda FDA ma prawo do wycofania z rynku każdego suplementu, który okazał się niebezpieczny, ale dzieje się to po fakcie. To zaś oznacza, że istnieje ryzyko, iż w końcu na rynek trafi suplement, który spowoduje poważne problemy zdrowotne u dużej liczby osób. Już wcześniej publikowano badania, których autorzy szacowali, że w USA z powodu zażywania suplementów każdego roku na ostry dyżur trafia 23 000 osób, a 2000 zostają hospitalizowane.
      Aż 20% ostrzeżeń wydanych w ciągu dekady przez FDA dotyczyło suplementów zawierających co najmniej jeden niezatwierdzony składnik. Najczęściej ostrzeżenia dotyczyły środków zawierających sildenafil (Viagra). Z kolei odnośnie suplementów na odchudzanie aż 85% ostrzeżeń dotyczyło zawartości sibutraminy. Środek ten został wycofany z rynku w 2010 roku, gdyż okazało się, że powoduje on ryzyko ze strony układu krążenia. Jeśli zaś chodzi o ostrzeżenia co do suplementów na rozrost mięśni, to najczęściej ostrzegano przez takimi zawierającymi sterydy i im podobne składniki.
      Jeśli twój lekarz nie zaleca ci suplementów, to ich nie bierz. Swoim pacjentom, którzy koniecznie chcą przyjmować suplementy, radzę, by wybierali takie, które zawierają jeden składnik oraz by unikali suplementów, które obiecują poprawę stanu fizycznego, jak np. takich na rozbudowę mięśni czy polepszenie działania układu odporności, mówi Cohen.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...