Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chirurgia w stylu "zrób to sam"

Rekomendowane odpowiedzi

Liczba osób, które "zawsze wiedzą lepiej", jest tak wielka, że nic nie powinno nas już dziwić. Ale czy można przejść obojętnie obok historii człowieka, który postanowił wykonać na własnym ciele zabieg... obrzezania za pomocą obcinaczek do paznokci? Trudno w to uwierzyć, ale właśnie taki pomysł przyszedł do głowy pewnemu Anglikowi.

Sprawa jest podwójnie dziwna, gdyż brytyjska państwowa służba zdrowia oferuje wycięcie napletka zupełnie za darmo. Mimo to, młody Brytyjczyk postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Po zdezynfekowaniu przyrodzenia za pomocą etanolu oraz przyjęciu dawki środka znieczulającego (oczywiście także alkoholowego, lecz przyjętego doustnie) nieszczęśnik zamknął się w łazience i przystąpił do pracy.

Pomimo najlepszych chęci, zabieg nie miał prawa skończyć się dobrze. W pewnym momencie mężczyzna nie wytrzymał narastającego bólu i wezwał karetkę pogotowia. Ratownicy natychmiast przewieźli chirurga-amatora na oddział ratunkowy szpitala w Stevenage (hrabstwo Hertfordshire).

Jest to jedna z tych rzeczy, której nigdy byśmy nie polecili młodym mężczyznom, przyznał w wywiadzie z dziennikarzami jeden z ratowników przybyłych na miejsce zdarzenia. Efekty [zabiegu] mogą być dość przerażające i silnie wpłynąć na zdolności seksualne mężczyzny.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

litości-takie info spodziewałem się zobaczyć na jakimś popularnym portalu :P a tak przy okazji to moja dziewczyna kiedyś sobie obcinaczem usuwała narośl z ręki czy coś takiego-a tam nieźle ukrwione-hehe ma to cóś do dzisiaj,mimo mrożenia,smarowania i kombinacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na samą myśl mi się słabo robi.

Takiego pomysłu spodziewałbym się najwyżej w roli makabrycznej tortury. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie się wstydził lekarza.

Akurat w zakresie wycinania radzą sobie całkiem nieźle, czego o innych zakresach działalności lekarskiej powiedzieć nie można.

Takie pomysły były kiedyś u Żydów nagminne. I robiono je nożem. Oczywiście teraz są to zabiegi plastyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze pamiętam, to w oryginale Żydzi robili to ostrą srebrną blachą. I chyba jednak zwykle robił to ktoś obeznany, ale tego to już nie jestem pewien.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pisałem o lekarzach nie o Żydach w tym zdaniu.

Jeśli zaś o Żydach to zależy od czasu i miejsca czy robił to ktoś obeznany czy ktoś na zasadzie: "trzeba to zrobię i będe miał doświadczenie :P "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się jak klasyczna opowieść z serii "nagrody Darwina";

Swoją drogą to czytałam kiedyś o otyłym mężczyźnie, który razem z sąsiadem zamknął się w garażu i przeprowadził zabieg liposukcji odkurzaczem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zabieg liposukcji odkurzaczem

 

O *ku*ja*pie*…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego odzyskał wzrok po... wypadku samochodowym. Wcześniej, przez ponad 20 lat był niewidomy. Janusz Góraj przechodził przez ulicę, gdy na przejściu dla pieszych potrącił go samochód.
      Upadłem na maskę samochodu, uderzyłem głową o tę maskę, później osunąłem się na jezdnię, mówił w wywiadzie dla Polsat News.
      Pan Góraj stracił wzrok z powodu ostrej alergii. Nie widział na jedno oko, w drugim widział tylko światło i kontury obiektów.
      Po wypadku został odwieziony do szpitala. Podczas pobytu w nim zaczął odzyskiwać wzrok w lewym oku. Dwa tygodnie później widział już wszystko wyraźnie.
      Ani pan Janusz, ani lekarze nie potrafią wyjaśnić, co się stało. Niewykluczone, że wzrok odzyskał dzięki lekom podawanym mu w trakcie leczenia ortopedycznego.
      Teraz mężczyzna odzyskał samodzielność. Znalazł też pracę ochroniarza w szpitalu, w którym odzyskał wzrok.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa przeprowadzili 1. na świecie całościowy przeszczep penisa i moszny. Lekarze mają nadzieję, że dzięki temu biorca, młody żołnierz, odzyska niemal normalne funkcje moczowo-płciowe.
      Czternastogodzinna operacja odbyła się 26 marca. Przeprowadziło ją 9 chirurgów plastycznych i 2 chirurgów urologów. Choremu przeszczepiono pobrane od martwego dawcy prącie, mosznę bez jąder oraz część ściany jamy brzusznej.
      Taki uraz ma niewyobrażalny wpływ na psychikę. To niełatwe do zaakceptowania. Kiedy się ocknąłem, wreszcie czułem się bardziej normalnie [...] - opowiada ranny w Afganistanie weteran. Po okresie rekonwalescencji w tym tygodniu powinien zostać wypisany ze szpitala.
      Prof. W.P. Andrew Lee wyjaśnia, że można rekonstruować prącie za pomocą tkanek z innych części ciała. By jednak uzyskać erekcję, potrzeba protezy-implantu, a to zwiększa ryzyko zakażeń. Poza tym wskutek innych urazów chorzy często mają zbyt mało tkanek do pobrania.
      By zmniejszyć ilość zażywanych leków immunosupresyjnych, zespół Lee opracował specjalny protokół immunomodulacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Liczne badania wykazały, że używanie przez kierowców telefonów komórkowych w czasie jazdy znacznie zwiększa ryzyko wypadku. Sama rozmowa oznacza 4-krotnie większe prawdopodobieństwo kolizji, a wysyłanie SMS-ów zwiększa je aż 23 razy.
      Proponowane są usługi i aplikacje mające na celu zmniejszenie niebezpieczeństwa. Wszystkie one mają jednak pewną poważną wadę. Działają wówczas, gdy wykryją, iż telefon znajduje się w poruszającym się pojeździe. A to oznacza, że np. zablokowane mogą zostać również telefony pasażerów.
      Naukowcy z Rutgers University oraz Stevens Institute of Technology pracują nad rozwiązaniem, dzięki któremu możliwe będzie blokowanie tylko telefonu kierowcy, a pasażerowie będą mogli swobodnie korzystać ze swoich urządzeń. Uczeni wpadli na pomysł by skomunikować telefon za pomocą technologii Blutooth z systemem stereo w samochodzie. Stereo wysyła niesłyszalne dla ludzkiego ucha dźwięki, które są odbierane przez mikrofon telefonu. Specjalny algorytm wylicza pozycję telefonu w samochodzie, stwierdzając dzięki temu, czy jest on używany przez kierowcę, czy pasażera.
      Wokół tej technologii budowana jest też cała gama aplikacji pomocniczych. Powstaje na przykład program, który informuje osoby z listy kontaktów kierowcy o tym, że właśnie prowadzi on pojazd. Daje im też możliwość stwierdzenia, że rozmowa jest bardzo pilna i mimo to chcą nawiązać połączenie. Inny pomysł to połączenie systemu wykrywania pozycji telefonu z kalendarzem, dzięki czemu, jeśli w kalendarzu mamy zapisane jakieś spotkanie, na które właśnie jedziemy, będziemy mogli łatwo powiadomić uczestników spotkania, że się spóźnimy. Kierowca powinien mieć możliwość nawiązania połączenia za pomocą jednego przycisku. Bez konieczności wyszukiwania w menu kontaktów - mówi Marco Gruteser.
      Prototypowy system został zaprezentowany w laboratorium w ubiegłym roku, teraz jednak znacznie go udoskonalono. Przede wszystkim został już wbudowany w telefony, zintegrowano go z różnymi aplikacjami, a naukowcy pracują nad uproszczeniem algorytmu tak, by wykrywał położenie telefonu w samochodzie w ciągu 3-4 sekund zamiast obecnych 7-8 sekund.
      Gruteser mówi, że największym minusem systemu jest to, iż bazuje on na technologii Bluetooh. Jest ona niedostępna w znakomitej większości starszych modeli samochodów, a i nie wszystkie nowe są w nią wyposażone. Ponadto różne wymiary kabin samochodowych i różna konfiguracja głośników powodują, że wykrywanie nie działa idealnie. Obecnie system potrafi wykryć kierowcę z 90-procentową dokładnością.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Palenie marihuany na 3 godziny przed prowadzeniem samochodu 1,92 razy zwiększa ryzyko wypadku, zwłaszcza ze skutkiem śmiertelnym.
      Zespół profesora Marka Asbridge'a z Dalhousie University przeprowadził metaanalizę 9 badań obserwacyjnych, w przypadku których łączna liczebność prób poszkodowanych w wypadkach osób wynosiła 49.411. Naukowcy wyliczyli prawdopodobieństwo wypadku, gdy palenie marihuany potwierdziły badania toksykologiczne pełnej krwi (występował w niej psychoaktywny metabolit THC - 11-OH-THC) albo sam kierowca wspominał, że palił 3 godziny przez wypadkiem lub później, a jednocześnie wykluczono picie alkoholu i zażywanie narkotyków innych niż marihuana.
      Nie wiadomo, jaki dokładnie poziom THC (tetrahydrokannabinolu) upośledza umiejętności psychomotoryczne potrzebne do prowadzenia pojazdów mechanicznych, ponieważ w większości studiów (6) poprzestawano na wykryciu THC we krwi, a tylko w 3 ustalano stężenie głównej substancji psychoaktywnej konopi. Mimo że nie sprawdzaliśmy wpływu dawki na ryzyko i powagę wypadku, badanie kierowców, którzy zginęli, ujawniło większe ilości THC we krwi. Choć stopień upośledzenia zdolności prowadzenia samochodu może nie być tak duży jak przy upojeniu alkoholowym, to jednak się pojawia i wymaga reakcji służb zdrowia publicznego [oraz ustawodawców] - napisano w raporcie opublikowanym na łamach British Medical Journal.
      Wiele z badań oceniających wpływ konopi na zdolność kierowania samochodem prowadzi się w laboratorium, dlatego choć mają one wysoką trafność wewnętrzną (na zmienną zależną wpływa tylko zmienna niezależna), nie wiadomo, jak wyniki uzyskane na symulatorze mają się do stylu prowadzenia prawdziwego auta. Ich uczestnikami dość często są palacze marihuany z długim stażem, którzy wykonują zadania nie odzwierciedlające złożoności jazdy w naturalnych warunkach. Z tego powodu naukowcy skoncentrowali się na studiach obserwacyjnych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzy lata po wypadku, w którym zginęła 23-letnia studentka, profesorowi Patrickowi Harranowi i University of California Los Angeles postawiono pierwsze w historii USA zarzuty karne związane z wypadkiem w laboratorium badawczym.
      Prokurator Okręgowy Los Angeles postawił uczonemu i uczelni zarzuty celowego naruszenia zasad bezpieczeństwa pracy, co doprowadziło do śmierci pracownika. Wydano nakaz aresztowania Harrana, któremu grozi do 4,5 roku więzienia. Uczelnia może zostać skazana na zapłatę odszkodowania w wysokości do 1,5 miliona dolarów.
      Sheharbano Sangji przed trzema laty pobierała z butelki za pomocą strzykawki wysoce reaktywny t-butyl litu. W pewnym momencie płyn się zapalił, a od niego zajęło się ubranie kobiety, która nie miała na sobie żadnej odzieży ochronnej. Poparzona zmarła w szpitalu 18 dni później.
      Po wypadku w USA pojawiły się wezwania do zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa w laboratoriach naukowych. Jednak, jak stwierdzili redaktorzy pisma Nature, sytuacja nie uległa zmianie, czego dowodem jest wypadek z kwietnia bieżącego roku, podczas którego w jednym z laboratoriów Yale University zginęła 22-letnia studentka Michele Dufault.
      Ze danych Biura Statystyk Pracy wynika, że średnia liczba wypadków w laboratoriach naukowych i wydziałach rozwojowych spadła z 2,1 na 100 zatrudnionych w 2003 roku do 1,2 w roku 2009. Biuro zajmuje się jednak tylko statystykami dotyczącymi przemysłu, a wszystko wskazuje na to, że w laboratoriach uniwersyteckich dochodzi do większej liczby wypadków niż w przemyśle. Dzieje się tak dlatego, że w przemyśle obowiązuje ścisła hierarchia, szefostwo działów badawczych jest odpowiedzialne przed zarządem, a w laboratoriach rzadziej pojawiają się młodzi, niedoświadczeni ludzie. Tymczasem, jak wynika z ubiegłorocznych badań Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, aż 70,5% studentów oraz 52,1% absolwentów przyznaje, że zdarza się, iż przebywają w laboratorium sami. W laboratoriach przemysłowych samodzielna praca jest zakazana.
      Jim Kaufman, prezes Instytutu Bezpieczeństwa Laboratoriów uważa, że proces profesora Harrana zmieni postępowanie amerykańskiego środowiska naukowego. To poważnie wpłynie na sposób myślenia ludzi o ich odpowiedzialności, bo teraz okazuje się, że naprawdę można pójść do więzienia. Przywołuje przy tym przykład Wielkiej Brytanii, gdzie przed 25 laty w laboratorium Sussex University doszło do eksplozji. W jej wyniku kawałek metalu wbił się w brzuch studenta. Uniwersytet oskarżono o zaniechanie, a wypadek miał głęboki wpływ na sposób pracy w akademickich laboratoriach.
      Obecnie w oświadczeniu UCLA czytamy, że śledztwo prowadzone przez Kalifornijski Wydział Bezpieczeństwa Pracy nie wykazało żadnych zaniechań. Fakty nie dają podstaw do wysuwania oskarżeń na gruncie kodeksu karnego, stwierdził uniwersytet.
      Zdaniem Russa Phifera, byłego szefa Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, między Harranem, UCLA a prokuraturą dojdzie do ugody, gdyż naukowiec i jego uczelnia nic nie mogą zyskać na procesie. W ramach tej ugody Harran i UCLA będą prawdopodobnie musieli - w ramach robót publicznych - przygotować serię spotkań z szefami innych laboratoriów akademickich w USA, podczas których omówią szczegóły wypadku sprzed trzech lat oraz przygotują zalecenia dotyczące zwiększenia bezpieczeństwa.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...