Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Reaktor z fabryki

Rekomendowane odpowiedzi

Firma Babcock and Wilcox, która od 50 lat buduje reaktory atomowe dla Amerykańskiej Marynarki Wojennej, zaprojektowała reaktor mPower, który będzie można wyprodukować w fabryce, zamiast budować go na miejscu konstrukcji elektrowni. Dzięki temu czas budowy elektrowni ulegnie skróceniu o połowę, co pociągnie za sobą też mniejsze koszty.

Reaktor typowej elektrowni atomowej ma moc większą niż 1000 megawatów. Konstrukcja potężnych reaktorów jest bardziej opłacalna, gdyż dzięki temu w elektrowni można zastosować ich mniej, a więc można zbudować mniej wszelkich systemów koniecznych reaktorowi do pracy. Z drugiej jednak strony budowa potężnych reaktorów obarczona jest większym ryzykiem, że inwestycja się nie zwróci. Zbudowanie elektrowni atomowej wymaga nakładów rzędu co najmniej 9 miliardów dolarów, a czas jej budowy to co najmniej 5 lat. Nic więc dziwnego, że obecnie nie buduje się zbyt wielu elektrowni tego typu.

Nowy reaktor firmy Babcock i Wilcox jest mniejszy, zapewnia bowiem 150 MW mocy. Jednak kilka takich reaktorów można łączyć, zwiększając moc elektrowni. Ponadto w urządzeniu zintegrowano dwa, zwykle oddzielne, systemy: sam reaktor oraz instalację do wytwarzania pary. Całość jest na tyle mała, że zmieści się na platformie kolejowej, a więc reaktor będzie mógł powstać w znacznej odległości od miejsca, w którym zostanie zamontowany.

Profesor Andrew Kadak z MIT uważa, że prace przy budowie reaktora, które na miejscu budowy elektrowni zajmują 8 godzin, w fabryce zostaną wykonane w ciągu godziny. Oszczędność czasu jest więc olbrzymia. Christofer Mowry, prezes firmy Babcock and Wilcox mówi, że dzięki nowemu reaktorowi elektrownia atomowa może powstać w ciągu trzech lat, a więc zaoszczędzi się co najmniej 2 lata. Zaoszczędzimy nie tylko na kosztach budowy, ale dodatkowo konstrukcja zacznie szybciej na siebie pracować, co zmniejszy ryzyko jej finansowania.

To jednak nie koniec zalet nowej konstrukcji. Każdy z reaktorów będzie pracował w pomieszczeniu na tyle dużym, że będzie można składować w nim odpady generowane przez reaktor w ciągu 60 lat pracy. Jest to o tyle istotne, że elektrownie nie będą musiały budować osobnych pomieszczeń, w których odpady oczekują na transport do docelowego miejsca ich składowania. Ponadto konstrukcja nowych reaktorów zakłada wymianę paliwa co pięć lat, a nie, jak to się dzieje obecnie, co dwa lata. To z kolei wydłuża żywotność elektrowni i pozwala zaoszczędzić na kosztach obsługi.

Profesor Kadak zauważa, że nowy reaktor będzie interesującą propozycją dla ubogich krajów, które będzie stać na elektrownię atomową. Nie wiadomo jednak, czy oszczędności skłonią operatorów wielkich elektrowni w USA do nowego pomysłu.

Firma Babcock and Wilcox chce w 2011 roku wystąpić o przyznanie jej reaktorowi niezbędnych certyfikatów dopuszczających go do użytku. Pierwsza elektrownia wykorzystująca te urządzenia mogłaby rozpocząć pracę do 2018 roku. To jednak mogą być zbyt ambitne założenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogliby Polacy taką fabrykę otworzyć, to pewny zysk, a i u nas by się tanio zbudowało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie zbudujmy i odpalmy chociaż jedną elektrownię ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nasze potężne państwo nie jest w stanie tego zrobić-kasy nie uzbiera-kryzys,poza tym socjal,poza tym cackają się ze zdaniem społeczności lokalnej,zamiast ją poświęcić dla dobra ogółu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że społeczność lokalna to połowa populacji kraju, więc gdzie masz tu ogół? Poza tym pamiętaj, że ten "margines" musi nas wyżywić, więc za przeproszeniem ot tak po prostu za mordę się ich nie da wziąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rolnicy produkują tylko 4% PKB jeśli ot o chodzi. A ostatnio oglądałem reportaż o planowanych miejscach na przyszłe elektrownie i mieszkańcy bardzo życzliwie wypowiadali się o tym pomyśle. Widac świadomość jest już trochę większa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To fakt, ostatnio w Klempiczu w Wielkopolsce było referendum i mieszkańcy stosunkiem 57:43 wyrazili zgodę. Pozytywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze. Za to bardzo niedobrze, że za budowę bierze się państwo. To powinno być prywatne przedsięwzięcie. Państwo, w ramach zachęty, może wykupić grunt i zagwarantować odbiór określonej ilości energii. Inaczej może skończyć się tym, że będziemy mieli kolejnego nieefektywnego molocha do którego przez lata trzeba będzie dokładać z budżetu. Po co nam to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Narodowe Centrum Badań Jądrowych od wielu lat jest wiodącym producentem promieniotwórczego jodu, stosowanego w terapii i diagnostyce medycznej. Naukowcy z Zakładu Badań Reaktorowych nieustannie badają i optymalizują procesy tej produkcji. Najnowszy sposób napromieniania pozwoli na zwiększenie aktywności uzyskanego materiału, ograniczy ilość ciepła wydzielanego podczas produkcji i zmniejszy ilość odpadów promieniotwórczych.
      Jod-131 jest powszechnie stosowanym radioizotopem, który rozpada się poprzez emisję cząstki beta. Stosowany jest w leczeniu nadczynności tarczycy oraz jej niektórych nowotworów, które wykazują zdolność pochłaniania tego pierwiastka. Jod-131 jest stosowany również jako znacznik w radioterapii np. jako metajodobenzyloguanina -131I (131I-MIBG) w terapii guzów chromochłonnych i nerwiaka płodowego.
      Obecnie dwutlenek telluru używany jako materiał tarczowy przy produkcji jodu-131 jest najczęściej napromienianym materiałem w reaktorze MARIA – wyjaśnia inż. Anna Talarowska z Zakładu Badań Reaktorowych. Przed każdym cyklem pracy reaktora, do jego kanałów załadowywanych jest średnio około stu czterdziestu zasobników z TeO2. Rocznie napromienianych jest ponad 3000 zasobników w kanałach pionowych reaktora MARIA. Po przetworzeniu w naszym OR POLATOM jod w postaci radiofarmaceutyków lub roztworów radiochemicznych trafia do odbiorców na całym świecie. Modernizacja procesu napromieniania telluru pozwoli na bardziej wydajną produkcję.
      Jod–131 powstaje w wyniku przemiany β- niestabilnego izotopu 131mTe. Ten ostatni powstaje w wyniku wychwytu neutronu przez atom telluru–130. Warunki pozwalające na wychwyt neutronu przez 130Te panują w reaktorach badawczych takich jak reaktor MARIA. Rdzenie tych reaktorów są projektowane w taki sposób, aby możliwe było umieszczenie zasobników z materiałem tarczowym na określony, optymalny czas napromienienia. Do reaktora MARIA jako tarcza trafia tzw. tellur naturalny, czyli taki, jaki występuje naturalnie w przyrodzie – tłumaczy uczona. Składa się on z ośmiu stabilnych izotopów. Izotop 130Te stanowi jedynie ok. 34 % naturalnego telluru. Pozostałe stabilne izotopy telluru mają większy od 130Te przekrój czynny na wychwyt neutronów. Dzięki dużym wartościom przekrojów czynnych w tellurze znajdującym się w polu neutronów termicznych, a szczególnie epitermicznych, ma miejsce duża generacja ciepła, będącego rezultatem intensywnie zachodzących reakcji jądrowych. Dotyczy to szczególnie izotopu 123Te (stanowiącego 0,9 % naturalnego telluru), którego przekrój czynny na wychwyt neutronów to jest ponad 1000 razy większy, niż w przypadku 130Te. Oznacza to, że dużo łatwiej zachodzi reakcja neutronów z 123Te niż 130Te i jest to efekt niepożądany.
      Istotą proponowanej zmiany w sposobie produkcji jest napromieniowanie tarcz z naturalnym tellurem o wzbogaceniu w 130Te do 95% (zamiast dotychczasowych 33,8%). Dzięki czemu zmniejszy się liczba reakcji neutronów z innymi izotopami telluru, które stanowią nieużyteczną część końcowego produktu, a znaczącą podwyższy się wydajność napromieniania. Nowy sposób napromieniania tarcz pozwoli na uzyskanie większej aktywności 131I, przy jednoczesnym zmniejszeniu ilość odpadów produkcyjnych i bardziej efektywnym wykorzystaniu kanałów pionowych reaktora. Zwiększenie aktywności końcowego produktu, zmniejszenie ilości odpadów i optymalizacja wykorzystania kanałów, to krok ku wydajniejszej produkcji, a więc też szerszemu dostępowi tego radioizotopu. Cały czas analizujemy procesy napromieniania tak aby możliwie najlepiej zmaksymalizować ich efekty – podkreśla inż. Talarowska.
      Otrzymane wyniki dotychczasowych analiz pozwalają na wyciągnięcie dwóch zasadniczych wniosków: zastosowanie wzbogaconego telluru znacznie zwiększa wydajność produkcji oraz zmniejsza generację ciepła w zasobnikach. Obecnie trwają prace eksperymentalne, których wyniki pozwolą dokonać końcowej oceny. Z punktu widzenia reaktora MARIA niezbędne jest przygotowanie dokumentacji – m.in. instrukcji i procedur.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Państwa wykorzystujące elektrownie atomowe są przygotowane na długotrwałe składowanie odpadów. Jedną z najważniejszych zasad bezpiecznego składowania takich odpadów jest niedopuszczenie do kontaktu z wodą. Jednak, jak się okazuje, współczesne metody przechowywania mogą... ułatwiać skażenie, jeśli już dojdzie do kontaktu z wodą.
      Wiadomo, że odpady z elektrowni atomowych trzeba przechowywać przez setki lat. Jeśli w tym czasie dostanie się do nich woda, istnieje ryzyko skażenia wód gruntowych radioaktywnymi izotopami i rozprzestrzenienie zanieczyszczeń daleko poza miejsce składowania odpadów.
      Aby temu zapobiec odpady zatapia się w obojętnym chemicznie nierozpuszczalnym szkle, a samo szkło umieszcza się w beczkach ze stali nierdzewnej, które izolują całość od otoczenia.
      Testy wykazały, że każde z tych rozwiązań świetnie się sprawdza. Przynajmniej w teorii. Grupa naukowców z Pacific Northwest National Laboratory, Pennsylvania State University, Ohio State University, Rensselaer Polytechnic Institute oraz francuskiej Komisji Energii Atomowej i Alternatywnych Źródeł Energii, stwierdziła, że jeśli woda w jakiś sposób dostanie się do beczki, to na styk stali i szkła będzie działał jak katalizator przyspieszający degradację obu materiałów i uwalnianie odpadów do środowiska.
      Naukowcy skupili się na zbadaniu scenariusza, w którym woda przedostaje się do beczek. Takiej sytuacji nie można wykluczyć. Nie wiemy bowiem, jak w ciągu setek lat zmieni się otoczenie, w którym przechowywane są odpady. Nie potrafimy przewidzieć, jak zmiany we wzorcach odpadów wpłyną na krążenie wód gruntowych. Zatem nawet tam, gdzie obecnie jest sucho i gdzie składuje się z beczki z odpadami, w przyszłości może pojawić się woda.
      Zatem, jak stwierdzili specjaliści, należy tak przechowywać odpady z elektrowni atomowych, by pozostawały one bezpieczne nawet wówczas, gdy zostaną narażone na kontakt z wodą. Dotychczasowe testy wykazywały, że zarówno stal nierdzewna jak i szkło są długoterminowo stabilne przy kontakcie z wodą. Jednak teraz eksperci testowali, co się stanie, jeśli szkło i stal mają ze sobą kontakt, a pomiędzy nie dostanie się woda.
      Okazało się, że na styku obu materiałów zachodzą inne reakcje chemiczne niż na powierzchni każdego z nich z osobna. Przy długoterminowym kontakcie z wodą tak czy inaczej dochodzi do rozpuszczenia materiału. Na styku stali i szkła lokalna koncentracja takich rozpuszczonych materiałów może być wysoka, co tworzy nowe środowisko chemiczne, przyspieszając korozję. Materiały zaczynają ze sobą reagować w znacznie szybszym tempie niż ma to miejsce normalnie. Pojawia się zjawisko korozji szczelinowej, podczas której zwiększa się lokalna kwasowość, co sprzyja przyspieszeniu korozji stali.
      Naukowcy postanowili sprawdzić swoje przewidywania w praktyce. Zetknęli ze sobą szkło i stal nierdzewną, dodali do tego roztwór chlorku sodu. Całość była przez 30 dni trzymana w temperaturze 90 stopni Celsjusza. Później oba materiały zbadano za pomocą mikroskopu. Okazało się, że z części szkła całkowicie zostały wypłukane metale. To typowe zjawisko wymywania metali ze szkła w kwaśnym środowisku. W pobliżu miejsca prowadzenia eksperymentu zanotowano znaczące zwiększenie ilości żelaza, co pokazuje, że również stal zaczęła się rozpuszczać. Naukowcy uważają, że dodatkowo reaktywność, a co za tym idzie degradacja materiałów, jest zwiększana przez chrom, który w dużych ilościach (m.in. 11%) wchodzi w skład stali nierdzewnej.
      Badania samej stali wykazały, że w wyniku reakcji pokryła się też warstwą aluminium, sodu i innych metali. To wskazuje, że część rozpuszczonego materiału osadziła się na stali. Taka warstwa może z czasem zmniejszyć reaktywność i zmniejszyć tempo korozji stali, jednak potrzebne są dłużej trwające eksperymenty, by to potwierdzić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nokia poinformowała, że ograniczy produkcję telefonów w swoich dotychczasowych fabrykach i częściowo przeniesie ją do Azji, gdzie urządzenia będą składane. Mniej pracy będą miały zakłady w Finlandii, Meksyku i na Węgrzech, a to oznacza, że zwolnienia mogą dotknąć nawet 4000 osób. Przeniesienie składania urządzeń do Azji pozwoli nam szybciej dostarczać je na rynek - oświadczyła Nokia. Pozwoli to też na lepszą współpracę z dostawcami i szybsze wprowadzanie nowych rozwiązań.
      Rozumiemy, że planowane zmiany będą trudne dla naszych pracowników. W okresie przejściowym chcemy pomóc im oraz lokalnym społecznościom - stwierdził Niklas Savander, wiceprezes Nokii ds. rynków. Zapewnił jednocześnie, że dotychczasowe fabryki nadal będą odgrywały ważną rolę łańcuchu produkcji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ken Busseler, chemik z Woods Hole Oceanographic Institute, poinformował o wynikach badań nad wpływem katastrofy elektrowni atomowej w Fukushimie na pobliskie środowisko oceaniczne. W miesiąc po katastrofie w oceanie w miejscu zrzutu wody z elektrowni stwierdzono, że stężenie cezu-137 jest o 45 000 000 razy większe niż normalnie. Jednak w związku z ruchem wód szybko zaczęło ono spadać. W lipcu, cztery miesiące po wypadku, stężenie przekraczało normę już „tylko“ 10 000 razy.
      Najnowsze analizy wykazują, że woda nie stanowi już zagrożenia dla ludzi i zwierząt. Jednak, jak ostrzega Busseler, osady morskie mogą być groźne przez wiele dziesięcioleci. Uczonego martwi jeszcze coś. Od lipca poziom cezu-137 w wodzie utrzymuje się na niemal stałym poziomie. Jego zdaniem, skażona woda wciąż wpływa do oceanu. To najprawdopodobniej woda, która wcześniej wsiąkła w grunt. Wraz z osadami dennymi będzie ona przez długie lata stanowiła zagrożenie.
      Firma TEPCO, operator elektrowni w Fukushimie, ujawniła, że w grunt mogło wsiąknąć nawet 45 ton wody skażonej strontem. Pierwiastek ten koncentruje się w kościach i wywołuje ich nowotwory. Zagrożeniem dla człowieka mogą być zatem małe ryby, które są spożywane wraz z ośćmi.
      Jak pamiętamy, morska woda była wykorzystywana do awaryjnego chłodzenia reaktorów po katastrofie. Mniej skażoną wodę odprowadzano bezpośrednio do oceanu, by zrobić w zbiornikach miejsce na wodę bardziej skażoną. Jednak jej część również wyciekła.
      FIrma TEPCO od czasu wypadku regularnie bada próbki wody. Buesseler i inni naukowcy przygotowali właśnie analizę tych danych. Szczególne obawy budzi cez-137, którego okres połowicznego rozpadu wynosi aż 30 lat. Dla Japończyków, to nie pierwsze zagrożenie tego typu. ZSRR od lat 50. ubiegłego wieku pozbywał się odpadów nuklearnych wrzucając je do oceanu. W latach 60. duże ilości cezu-137 pochodzącego z sowieckiej armii, zostały zatopione niedaleko Japonii. Prowadzone w 2010 roku badania wykazały, że jego koncentracja spadała już do 1,5 Bq/m3. Tymczasem wyciek z Fukushimy spowodował koncentrację rzędu 68 milionów Bq/m3. Nigdy wcześniej takie ilości pierwiastków radioaktywnych nie były obecne w oceanie.
      Naukowcy wzywają do przeprowadzenia badań osadów morskich. Jest to ważne także i z tego powodu, że w japońskiej kuchni dużą rolę odgrywają owoce morza. Tymczasem żyjące przy dnie zwierzęta mogą być przez dziesięciolecia wystawione na zwiększone dawki promieniowania, co w efekcie może zagrozić ludziom.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Firma Globalfoundries poinformowała o rozpoczęciu produkcji w nowym zakładzie Fab 8 w stanie Nowy Jork. To, jak twierdzi koncern, największa na świecie fabryka korzystająca z 300-milimetrowych plastrów krzemowych. Powierzchnia jej clean roomu wynosi niemal 28 000 metrów kwadratowych, a maksymalne zdolności produkcyjne to 60 000 plastrów miesięcznie. Fabryka korzysta z technologii gate-first, metalowych bramek i materiałów o wysokiej stałej dielektrycznej.
      Obecnie zakład jest przystosowany do produkcji 32- i 28-nanometrowych układów. W przyszłości, gdy fabryka będzie produkowała układy w technologii 22 i 20 nanometrów, sposób produkcji zostanie przestawiony na gate-last, który jest stosowany przez większość producentów układów scalonych.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...