Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Choć bezpieczeństwo naszych samochodów poprawia się z każdym rokiem, ich producentów (na całe szczęście!) wciąż to nie zadowala. Serię technologicznych nowinek zwiększających szansę przeżycia wypadku zaprezentowali właśnie eksperci Mercedesa.

Wydaje się, że inżynierowie spod znaku trójramiennej gwiazdy najwięcej pracy włożyli w udoskonalenie poduszek powietrznych. Pierwszą z poprawek jest zaopatrzenie auta w zestaw czujników mierzących wagę, wzrost i pozycję osób zasiadających na poszczególnych fotelach. Dane te spływają do procesora i służą do ustalenia idealnej siły, z jaką zostaną napompowane air bagi.

Drugi, bardzo interesujący wynalazek, to tzw. braking bag. Jak wskazuje nazwa, jej zadaniem jest spowolnienie auta "skazanego" na zderzenie czołowe. Równie nietypowe, co funkcja nowej poduszki, jest jej umiejscowienie. Jest ona instalowana pomiędzy przednimi kołami i uruchamia się, gdy zestaw czujników odległości uzna, że nie ma szansy na uniknięcie kolizji czołowej.

Także podczas uderzenia z boku można będzie czuć się pewniej. Gdy tylko komputer pokładowy wykryje zagrożenie, we wnętrzu drzwi "napompowane" zostaną specjalne metalowe pojemniki. Ich zadaniem jest, podobnie jak w przypadku tradycyjnych air bagów, rozproszenie energii przekazywanej podczas kolizji. 

Kolejnym zabezpieczeniem jest system odsuwający fotele od drzwi, redukujący zagrożenie ze strony elementów karoserii wgniecionych podczas uderzenia w bok auta. Dodatkowo, aby rozpędzone ciała pasażerów nie zderzyły się głowami, z sufitu wyłoni się kolejna poduszka, chroniąca przed urazami czaszki. Mało tego - w razie potrzeby dojdzie do aktywacji air bagu ukrytego wewnąrz pasów bezpieczeństwa, chroniącego klatkę piersiową i obojczyk.

Inżynierowie Mercedesa zadbali także o bezpieczeństwo podczas uderzenia z tyłu. Gdy uniknięcie kolizji jest niemożliwe, a nadjeżdżające auto znajduje się w odległości poniżej 60 cm, natychmiast... aktywowane zostaną hamulce. Pomysł wydaje się szalony, lecz przedstawiciele producenta uważają, że zmniejszy to ryzyko najechania na auto znajdujące się z przodu. Trzeba im przyznać nieco racji - uderzenie w tył samochodu jest mniej niebezpieczne, niż trafienie poprzedzającego auta maską własnego pojazdu.

Niestety, nie ujawniono nawet orientacyjnych dat premiery nowych wynalazków. Przynajmniej część z nich jest już jednak testowana, co może oznaczać, że niektóre z prezentowanych technologii trafią do aut Mercedesa już za rok lub kilka lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wpadł na teleskopową kolumnę kierownicy, która po uderzeniu przez kierowcę amortyzowałaby część energii kinetycznej jego ciała. W ogóle przydałby się jakiś wynalazek umożliwiający szybkie odsunięcie kierownicy od ciała kierowcy, bo obecnie pojawia się dość spore ryzyko urazów rdzenia kręgowego podczas wyciągania kierowcy z tak ciasnej klatki.

 

A co do innych technologii, po głowie chodzi mi jeszcze m.in. awaryjny (i nie tylko) hamulec aerodynamiczny (wbrew pozorom, skuteczność takich rozwiązań jest kolosalna, choć stosowane są tylko w niektórych sportowych supersamochodach) i delikatny ładunek wybuchowy, który zaraz po wypadku (dajmy na to, po 5 sekundach od wykrycia bezruchu po kolizji) odstrzeliwałby fragmenty blachy i ułatwiał ratownikom dostanie się do wnętrza pojazdu. O słynnym już amortyzowanym zderzaku nawet nie wspomnę. Coś w stylu "braking bagu", podobnego do tramwajowego hamulca szynowego, też chodziło mi po głowie już od dawna :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
hamulec aerodynamiczny (wbrew pozorom, skuteczność takich rozwiązań jest kolosalna, choć stosowane są tylko w niektórych sportowych supersamochodach)

Chodzi Ci pewnie o spojler, który może zmieniać kąt. Aczkolwiek nie jest to standardowy element samochodów, którymi porusza się 99% kierowców :P A jak widzę spojler na Matizie przyczepiony do dachu to aż mnie skręca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wpadł na teleskopową kolumnę kierownicy, która po uderzeniu przez kierowcę amortyzowałaby część energii kinetycznej jego ciała.

 

Kolega opowiadał mi kilka lat temu o czymść, co jest/ma być stosowane w USA. Też z kolumną kierownicy, ale działaw inny sposób. Jeśli wsiądziesz do samochodu i nie włożysz kluczyków, komputer uzna, że to włamanie i kolumna kierownicy wysuwa się do przodu, przyciskając do fotela :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chodzi Ci pewnie o spojler, który może zmieniać kąt.

Mniej więcej. W czasie normalnej jazdy mógłby zmniejszać opór aerodynamiczny, a w czasie hamowania - stawać pionowo i całkowicie go zaburzać.

 

Ludzie kompletnie nie doceniają tego, jak aerodynamika wpływa na osiągi, myśląc, że jest to rzecz zarezerwowana dla samochodów wyczynowych. Prawda jest tymczasem taka, że opór aerodynamiczny to zdecydowanie największa siła działająca z zewnątrz na jadące auto. Odpowiednie wykorzystanie tego zjawiska dałoby kolosalne efekty. Żeby nie być gołosłownym, zakrycie kół w naczepie ciężarówki pozwala na zmniejszenie zużycia paliwa całego zestawu nawet o 10% (firma Krone ostatnio wprowadza to rozwiązanie do nowych modeli swoich naczep).

Aczkolwiek nie jest to standardowy element samochodów, którymi porusza się 99% kierowców :D A jak widzę spojler na Matizie przyczepiony do dachu to aż mnie skręca.

Ech, daj spokój :P Chociaż z drugiej strony, gdyby ktoś naprawdę poważnie nad tym pomyślał, możliwe byłoby zmniejszenie zużycia paliwa.

 

@Mariusz

Projekt pewnie upadł po pierwszym pozwie za bezprawne pozbawienie złodzieja wolności :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega opowiadał mi kilka lat temu o czymść, co jest/ma być stosowane w USA. Też z kolumną kierownicy, ale działaw inny sposób. Jeśli wsiądziesz do samochodu i nie włożysz kluczyków, komputer uzna, że to włamanie i kolumna kierownicy wysuwa się do przodu, przyciskając do fotela :D

:D To teraz wystarczy połączyć obydwa pomysły i dwie pieczenie na jednym ogniu mamy :P

Chociaż z drugiej strony, gdyby ktoś naprawdę poważnie nad tym pomyślał, możliwe byłoby zmniejszenie zużycia paliwa.

Tak, tylko to by musiały być firmy, które wiedzą co to opór aerodynamiczny, a nie chłopaki co wyklepią sobie blachę w stodole :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ładne muszą być koszty takiego cacka jak ktoś sobie uderzy przykładowo w kosz na śmieci, taniej chyba wyjdzie zakup nowego mercedesa niż wymiana tych wszystkich poduszek ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ci po pieniądzach jak nie będziesz żył? Podejrzewam, że część nowych systemów będzie jako opcja dodatkowa dla ludzi, którzy są świadomi wartości swojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]W ogóle przydałby się jakiś wynalazek umożliwiający szybkie odsunięcie kierownicy od ciała kierowcy, bo obecnie pojawia się dość spore ryzyko urazów rdzenia kręgowego podczas wyciągania kierowcy z tak ciasnej klatki.

[...]

 

Takie coś montowało AUDI w swoich samochodach w latach 1986-1995. System nazywał się procon-ten (programmed contraction-tension). System korzystał ze stalowych lin, które były zaczepione o skrzynię biegów. Końce lin były zamocowane do kolumny kierownicy i napinaczy pasów kierowcy i pasażera z przodu. Uderzenie czołowe powodowało przesunięcie silnika i napięcie lin. Kolumna kierownicy była wciągana w deskę rozdzielczą, a kierowca i pasażer dociskani pasami do foteli.

 

Co ciekawe było to całkowicie mechaniczne rozwiązanie. Zero elektroniki.

 

System był dość sprawny i AUDI był jednym z ostatnich producentów samochodów, którzy wprowadzili poduszki powietrzne.

 

Jeżdżę AUDI 80 z początku lat 90 i mam właśnie procon-ten :P.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki za informacje na ten temat :P btw. nie wiesz może, dlaczego wycofano ten system? Brzmi bardzo interesująco, tym bardziej, że wymagał stosowania jakiejkolwiek elektroniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już znalazłem odpowiedź na moje pytanko nt. procon-ten. Sprawa jest prosta: chodziło o b. wysoki koszt regeneracji auta nawet po niedużych stłuczkach. Czyli podobnie, jak w przypadku nowych wynalazków Mercedesa :P Sam mam wątpliwości, jak przyjmie je rynek. Koszt wymiany pojedynczego air baga to, o ile wiem, kilka tysięcy zł, więc współczuję właścicielowi Merola wyposażonego w te wszystkie systemy, włącznie z poduszkami wydymającymi drzwi na zewnątrz :D Niby przeżycie jest ważniejsze od kasy, ale...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie ale

Po wypadku jak zostało zauważone lepiej mercedesa złomować i kupić nowego niż naprawiać bo to będzie zabawa dla hobbysty.

Kolejna sprawa to żywotność auta.

Stare mercedesy tzn "beczki" były w stanie zrobić tyle tysięcy kilometrów ile blacha wytrzymała zanim się w pół złamał.

Taki mercedes pojeździ kilka lat i się zrobi z niego "choinka" co chwile będzie coś mrugać tu się jakiś kabel urwie tu nie będzie styku tu wtyczka przerdzewieje i tak dalej 

A każde takie zdarzenie to seria błędów. I wizyta w serwisie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mercedesów, szczególnie tych z wyższej półki (do nich przecież trafią te wynalazki w pierwszej kolejności) raczej nie kupują ludzie, którzy chcą mieć auto na 10 lat. Poza tym przeważnie jeżeli stać kogoś na auto za kilkaset tysięcy złotych, to eksploatacja też nie jest dla nich problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje ale trwałość mercedesów to jedna z rzeczy która składa się na wartość marki.

   

Dziś nowego mercedesa kupuje osoba bogata albo taka u której mercedes na siebie zarobi tak samo jak kiedyś ale starsze roczniki są dalej obiektem pożądania. Na nowego mercedesa stać niewielu na starszego już więcej osób. Ale wielu na nowego merca patrzy pożądliwym wzrokiem bo starsze modele to dobre auta, to właśnie te auta są powszechniejsze i one budują wartość marki bo wszyscy je chwalą. Jeśli za parę lat starsze mercedesy nie będą się nadawać do niczego bo będą skarbonkami na kółkach efekt jaki nowy mercedes będzie wywoływać w społeczeństwie będzie mniejszy co może się odbić na sprzedaży nowych aut. No bo co to będzie za lans autem za którym się nikt nie obejrzy bo jak bo będzie na niego stać to będzie nic nie wart.

 

Nawet stary mercedes trzyma dziś wartość nie dla tego ze to mercedes tylko dla tego ze to jest auto niezawodne 500 tyś to dla diesla z beczki czy 124 to małe fiki miki a silnik i półtora miliona jest w stanie wyklekotać jak buda wytrzyma.

Znajomy jeździ na linii busikowej mercem 308 robi dziesiątki tysięcy km rocznie bo jeżdżą nim w 2 osoby na 2 zmiany codziennie i mówi ze nie ma dla tego auta dziś alternatywy. Natomiast dwóch innych znajomych ma Vita (obaj od nowości) jeden blaszaka drugi busa, blaszak jest goniony po całej Polsce natomiast bus to auto rodzinne na wypady w góry itp oprócz tego w ciągłym użytku i oboje twierdzą ze merca busa już w życiu nie kupią silniki o ile "w miarę" bez awaryjne to CDI to już nie jest stary klekot z beczki tu jakiś wtryskiwacz tu inna pierdoła i koszty lecą poza tym oba Vita rdzewieją jak maluchy eleganty.

 

Mercedes jakościowo się stacza. 8 letnie garażowane auto w którym wypada w karoserii dziura na wylot to nie jest dobra reklama.

 

Niestety im więcej elektroniki tym gorzej. Bo potem wyskakują jakieś błędy po deszczy, przy przymrozkach, przy dużej wilgotności, po wjechaniu w kałuże, po trzaśnięciu drzwiami. To naprawdę ludzi zniechęca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Sam mam wątpliwości, jak przyjmie je rynek. Koszt wymiany pojedynczego air baga to, o ile wiem, kilka tysięcy zł, więc współczuję właścicielowi Merola wyposażonego w te wszystkie systemy, włącznie z poduszkami wydymającymi drzwi na zewnątrz :D Niby przeżycie jest ważniejsze od kasy, ale...

Tylko widzisz, jednak Mercedesami jeździła kiedyś elita. Ja nie mówię, że to źle, że teraz właściwie każdy pracujący człowiek może uzbierać na używanego Mercedesa. Ale właśnie dlatego to nie są już te same samochody - kiedyś ta marka była zarezerwowana dla pewnej "klasy".

Myślę, że obecni właściciele nowych Mercedesów jednak są w stanie pokryć koszta wymiany takiego systemu. Ponadto zakładanie, że będę miał wypadek i wszystko wystrzeli jest dla mnie błędne. Mój ojciec jeździ na prawdę dużo i do tej pory (a miał wiele kolizji) poduszki wystrzeliły mu raz jak wpadł w poślizg na autostradzie przy sporej prędkości zimą. Także statystycznie rzecz biorąc, myślę, że ten system zadziała wtedy, kiedy na prawdę będzie potrzebny - a w takiej sytuacji, kiedy hipotetycznie uratuje to komuś życie, to myślę, że ten ktoś z uśmiechem na twarzy wyda taką konkretną kwotę na regenerację, tudzież nowy samochód.

 

Ciekawe jaka kwota poszła na te wynalazki - aby wiedzieć w jakiej skali te urządzenia mają być wprowadzone, aby przyniosło to zysk :D Do tej pory bawi mnie fakt, że całe koszta stworzenia technologii do Veyrona wciąż się nie zwróciły, pomimo tego, że samochód kosztuje milion euro :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ruszasz na urlop? Wiesz, jak przygotować samochód do podróży? Przed wyjazdem w daleką trasę powinieneś dobrze sprawdzić stan techniczny pojazdu, a także zabrać ze sobą odpowiednie akcesoria. Niech nic nie zaskoczy Cię podczas wyjazdu, a na pewno wrócisz wypoczęty!
      Jak przygotować samochód na wakacyjną podróż?
      Oczywiście każdy samochód powinien być regularnie sprawdzany, nie tylko przed wyjazdami na wakacje. Jednak jak wiemy w praktyce, bywa z tym różnie. Pamiętaj, że kiedy wybierasz się daleko od domu, koniecznie powinieneś przygotować auto do trasy. Zwłaszcza jeśli zabierasz ze sobą rodzinę. Zapewnienie bezpieczeństwa podróżującym bliskim to absolutny priorytet każdego kierowcy. Przygotowanie samochodu nie polega wyłącznie na sprawdzeniu jego stanu technicznego, ale także zabraniu odpowiednich akcesoriów lub narzędzi. Powinieneś także upewnić się, jaki zakres ubezpieczenia obejmuje Twoje auto i podróżujące z Tobą osoby.
      Sprawdź pobliski warsztat na trasie Twojej podróży:
      https://motointegrator.com/pl/pl/warsztaty
      Sprawdzenie stanu pojazdu i krótki serwis przed wyjazdem
      Podróże zazwyczaj planowane są z odpowiednim wyprzedzeniem. Upewnij się więc wcześniej w jakim stanie są najważniejsze podzespoły Twojego pojazdu. Sprawdź poziom zużycia klocków hamulcowych, a także stan bieżnika opon. Jeśli cokolwiek budzi Twoje wątpliwości, udaj się do mechanika. Ważne jest także sprawdzenie poziomu płynu chłodniczego i oleju. Jeśli poziom jest minimalny, konieczne będzie ich uzupełnienie. W bagażniku warto wozić także zapasową butelkę oleju i płynu chłodniczego. Nigdy nie wiadomo, co spotka Cię po drodze. Dzięki przygotowaniu zapasu będziesz mógł uzupełnić stan płynów, aby bezpiecznie dojechać do warsztatu samochodowego w razie wycieków. Przed wyjazdem warto także udać się na szybki przegląd do mechanika. Podda weryfikacji także stan zawieszania oraz stan pasków osprzętu, które również lubią niezapowiedziane odmówić posłuszeństwa. Przy okazji warto także odgrzybić i „nabić” klimatyzację. W końcu czeka Cię kilkugodzinna podróż, a lato bywa upalne.
      Co zabrać ze sobą w wakacyjną podróż?
      Przede wszystkim, sprawdź koło zapasowe. Powinieneś mieć także ze sobą pasujący klucz i lewarek, za pomocą którego możliwe będzie podniesienie auta. Wiele samochodów nie przewiduje już miejsca na koło zapasowe. Wtedy konieczne jest wożenie tak zwanego „zestawu naprawczego” składa się on z pianki wypełniającej ubytki w oponie oraz kompresora, z pomocą którego możliwe jest napompowanie koła. W bagażniku pojazdu koniecznie powinien znaleźć się także trójkąt ostrzegawczy oraz ważna gaśnica samochodowa. Obowiązkowym wyposażeniem, choć często lekceważonym, jest kamizelka odblaskowa, którą powinieneś założyć podczas nieoczekiwanych postojów. W bagażniku powinno się również znaleźć miejsce na apteczkę, mimo, że nie jest ona wymagana w świetle przepisów.
      W podróż zabierz także podstawową skrzynkę z narzędziami. Powinny się w niej znaleźć: taśma izolacyjna, opaski zaciskowe, zestaw wkrętaków i kluczy płasko oczkowych i zapasowe żarówki. Choć w nowoczesnych autach niewiele można naprawić samodzielnie, warto mieć takie podstawowe narzędzia. Z ich pomocą możesz naprawić np. bagażnik dachowy. Poza tym przygotuj akcesoria ułatwiające jazdę. Powinien to być uchwyt do telefonu, a także ładowarka samochodowa. Jeśli nie korzystasz z map Google, powinieneś zabrać ze sobą również nawigację GPS. Mogą przydać się również okulary przeciwsłoneczne z polaryzacją, jeśli masz spędzić za kółkiem wiele godzin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego odzyskał wzrok po... wypadku samochodowym. Wcześniej, przez ponad 20 lat był niewidomy. Janusz Góraj przechodził przez ulicę, gdy na przejściu dla pieszych potrącił go samochód.
      Upadłem na maskę samochodu, uderzyłem głową o tę maskę, później osunąłem się na jezdnię, mówił w wywiadzie dla Polsat News.
      Pan Góraj stracił wzrok z powodu ostrej alergii. Nie widział na jedno oko, w drugim widział tylko światło i kontury obiektów.
      Po wypadku został odwieziony do szpitala. Podczas pobytu w nim zaczął odzyskiwać wzrok w lewym oku. Dwa tygodnie później widział już wszystko wyraźnie.
      Ani pan Janusz, ani lekarze nie potrafią wyjaśnić, co się stało. Niewykluczone, że wzrok odzyskał dzięki lekom podawanym mu w trakcie leczenia ortopedycznego.
      Teraz mężczyzna odzyskał samodzielność. Znalazł też pracę ochroniarza w szpitalu, w którym odzyskał wzrok.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Parkując samochód na zewnątrz, zwłaszcza w okolicy, gdzie występują wiewiórki, warto od czasu do czasu zapobiegawczo zajrzeć pod maskę. Przekonała się o tym Holly Persic z Pensylwanii, która wybrawszy się autem do biblioteki, poczuła swąd spalenizny i miała wrażenie, że SUV wydaje dziwne dźwięki. Kobieta zadzwoniła do męża, który poradził jej, by zajrzała pod maskę. Okazało się, że w środku znajduje się cała masa orzechów czarnych i trawy - jednym słowem, wiewiórcze zapasy na zimę.
      Wyjęcie ponad 200 orzechów zajęło prawie godzinę. Później małżonkowie pojechali do warsztatu. Tam po rozmontowaniu podwozia udało się wyjąć resztę orzechów (dobre pół wiaderka). Te, które leżały na bloku cylindrów, były czarne i miały charakterystyczną woń spalenizny - opowiada Chris Persic. Na szczęście nie doszło do jakichś poważniejszych uszkodzeń.
      Skarb spod maski wyjaśnił, co się stało z orzechami, które spadły z dużego drzewa. Na ziemi nie pozostało ich za dużo, a Chris zachodził ostatnio w głowę, gdzie się podziały...

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mercedes-Benz oświadczył, że do roku 2039 chce zaprzestać sprzedaży pojazdów z tradycyjnymi silnikami spalinowymi. Po tej dacie w ofercie niemieckiego giganta znajdą się wyłącznie pojazdy z silnikami nie emitującymi węgla. W ciągu 20 lat będziemy mieli całą flotę neutralnych pod względem emisji węgla samochodów pasażerskich, poinformował Ola Kallenius, szef wydziału badawczego Mercedesa, który w przyszłym tygodniu zastąpi Dietera Zetsche na stanowisku przedowniczącego zarządu Daimlera.
      Obecnie koncern planuje, że za 20 lat w jego ofercie znajdą się wyłącznie samochody elektryczne lub hybrydy, ale nie wykluczono innych rozwiązań."Obecnie skupiamy się na rozwiązaniach związanych z napędem za pomocą prądu. Jednak nie wykluczamy i będziemy pracować nad innymi rozwiązaniami, takimi jak na przykład ogniwa paliwowe czy e-paliwa, dodaje Kallenius. Dzisiaj nikt nie wie, jaki rodzaj napędu będzie najlepszy za 20 lat. Dlatego też zachęcamy polityków, by wprowadzili rozwiązania neutralne pod względem technologicznym. Niech wyznaczą cel, ale niech nie określają, w jaki sposób należy go osiągnąć, dodaje.
      Przedstawiciele Daimlera mówią, że syntetyczne paliwa pozyskiwane dzięki odnawialnej energii powinny napędzać hybrydowe samochody, które nie będą emitowały CO2. Obecnie na rynku nie ma takich paliw. Koncern obiecuje też, że do roku 2022 wszystkie jego europejskie fabryki będą neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, a do roku 2030 samochody elektryczne mają stanowić 50% wszystkich sprzedawanych przezeń pojazdów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zderzenia jąder ołowiu zachodzą w ekstremalnych warunkach fizycznych. Ich przebieg można opisać za pomocą modelu zakładającego, że przekształcająca się, ekstremalnie gorąca materia – plazma kwarkowo-gluonowa – płynie w postaci setek smug. Dotychczas „ogniste smugi” wydawały się konstrukcjami czysto teoretycznymi. Jednak najnowsza analiza zderzeń pojedynczych protonów wzmacnia tezę, że odpowiada im rzeczywiste zjawisko.
      W 2017 roku fizycy z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie przedstawili przemawiający do wyobraźni model zjawisk zachodzących w trakcie zderzeń jąder ołowiu przy wysokich energiach. W modelu założono, że powstająca w zderzeniach egzotyczna materia, plazma kwarkowo-gluonowa, oddala się od miejsca kolizji w formie licznych smug, rozciągniętych wzdłuż pierwotnego kierunku ruchu jąder. Smugi te powinny poruszać się tym szybciej, im bardziej są odległe od osi zderzenia. Obecnie badacze zastosowali model „smug ognistych” do znacznie prostszych zderzeń proton-proton. Gdy porównali swoje przewidywania z danymi zebranymi w eksperymentach w europejskim ośrodku badań jądrowych CERN, czekała ich nie lada niespodzianka.
      Jądra ołowiu zawierają ponad dwieście protonów i neutronów. Gdy dwa tak duże obiekty się zderzają, przy odpowiednio wielkich energiach powstaje płynna mieszanina kwarków i gluonów (cząstek w normalnych warunkach zlepiających kwarki w protony i neutrony). Plazma kwarkowogluonowa błyskawicznie ekspanduje i równocześnie się wychładza. W rezultacie istnieje tak krótko i w tak małym obszarze przestrzeni (o rozmiarach zaledwie setek milionowych części jednej miliardowej metra), że nie potrafimy jej bezpośrednio obserwować. Na dodatek interakcje między cząstkami plazmy są zdominowane przez oddziaływania silne i są tak skomplikowane, że z ich opisem współczesna fizyka po prostu sobie nie radzi. Ślady plazmy kwarkowo-gluonowej widać tylko pośrednio, w cząstkach wybiegających z miejsca zderzenia. Teoria przewiduje bowiem, że jeśli plazma kwarkowo-gluonowa rzeczywiście się wytworzyła, detektory powinny rejestrować wyraźnie większą liczbę cząstek dziwnych (a więc takich, które zawierają kwarki dziwne s).
      Zderzenia proton-proton w akceleratorach w CERN produkują mało cząstek dziwnych. Powszechnie przyjmuje się więc, że w ich trakcie plazma kwarkowo-gluonowa nie powstaje. Uwzględniliśmy ten fakt w naszym modelu smug ognistych, po czym skonfrontowaliśmy jego przewidywania z danymi z eksperymentu NA49 na akceleratorze SPS. Zgodność była zdumiewająco dobra. Można więc powiedzieć, że teraz 'zobaczyliśmy' smugę ognistą w jakościowo innych warunkach fizycznych, tam, gdzie w ogóle się jej nie spodziewaliśmy!, tłumaczy dr hab. Andrzej Rybicki (IFJ PAN), jeden z autorów publikacji w czasopiśmie Physical Review C.
      Kolizję dwóch jąder ołowiu musieliśmy modelować jako złożenie kilkuset smug. W takich warunkach trudno powiedzieć cokolwiek o własnościach pojedynczej smugi. Jednak gdy z modelu wyekstrahowaliśmy rozkład pospieszności, czyli relatywistycznej prędkości cząstek produkowanych przez pojedynczą smugę, okazało się, że jej kształt bardzo dobrze opisuje prawdziwe dane z pomiarów produkcji cząstek w zderzeniach proton-proton!, precyzuje mgr Mirek Kiełbowicz, doktorant IFJ PAN.
      Aby wykresy, otrzymane za pomocą modelu smug ognistych zbudowanego dla zderzeń jąder ołowiu, zgadzały się z danymi eksperymentalnymi dla zderzeń proton-proton, należało je przeskalować o czynnik 0,748. Krakowscy badacze wykazali, że parametr ten nie jest swobodny. Pojawia się on po uwzględnieniu w bilansie energetycznym zmian związanych z różną produkcją cząstek dziwnych i można go odtworzyć z danych eksperymentalnych. Był to kolejny silny argument wzmacniający fizyczną poprawność modelu.
      Pracuję nad modelem smug ognistych w ramach mojej pracy magisterskiej, więc nie zdziwiło mnie, że opisuje on dane ze zderzeń jądro-jądro w sporym zakresie energii. Kiedy jednak zobaczyłem, że wyekstrahowana przez nas funkcja fragmentacji tak dobrze zgadza się z danymi ze zderzeń proton-proton, trudno było ukryć zaskoczenie, wspomina Łukasz Rozpłochowski, student Uniwersytetu Jagiellońskiego współpracujący z grupą z IFJ PAN.
      Materia powstająca w zderzeniach proton-proton, chłodniejsza i jakościowo inna niż plazma kwarkowo-gluonowa, wydaje się więc zachowywać jak pojedyncza ognista smuga. Jej pewne własności – takie jak prędkości emitowanych cząstek czy sposoby ich rozpadów – z jakiegoś powodu są zdumiewająco podobne do własności ognistych smug plazmy kwarkowo-gluonowej. A ponieważ plazma kwarkowo-gluonowa tworzy się przy większych energiach i w zderzeniach obiektów kwantowych o dużej złożoności, uprawnione staje się stwierdzenie, że to ona dziedziczy niektóre cechy materii formującej ogniste smugi w zderzeniach proton-proton.
      Gdy opisywaliśmy zderzenia jądro-jądro, ogniste smugi były dla nas jedynie pewnymi abstrakcyjnymi konstrukcjami, czymś czysto teoretycznym. Nie wnikaliśmy w ich fizyczną naturę, w to, czym mogą być w rzeczywistości. Przeżyliśmy prawdziwy wstrząs, gdy zestawiając dane eksperymentalne z naszym modelem odkryliśmy, że to, co powstaje w zderzeniach proton-proton, zachowuje się dokładnie tak jak nasza pojedyncza ognista smuga, podsumowuje dr Rybicki.
      Wyniki najnowszej analizy, przeprowadzonej przez krakowskich fizyków w ramach grantu SONATA BIS nr 2014/14/E/ST2/00018 Narodowego Centrum Nauki, wzmacniają zatem przypuszczenie, że ognistym smugom, wedle teorii formującym się w zderzeniach proton-proton i jądro-jądro, odpowiadają rzeczywiste procesy fizyczne zachodzące w przepływach ekstremalnie gorącej materii kwantowej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...