Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba nikt nie wątpi, że oczyszczalnie ścieków to zakłady kluczowe dla ochrony ludzkości przed zakażeniami. Okazuje się jednak, że mogą one odgrywać także rolę w procesie... generowania nowych szczepów mikroorganizmów potencjalnie groźnych dla ludzi.

Odkrycia dokonał dr Chuanwu Xi, pracownik Uniwersytetu Michigan. Naukowiec analizował wodę pobraną z pięciu różnych miejsc w oczyszczalni ścieków na terenie miasta Ann Arbor oraz w jej okolicach. Celem studium była ocena charakterystyki bakterii z rodzaju Acinetobacter żyjących w badanych próbkach.

Wyniki eksperymentu są dość niepokojące. Okazuje się bowiem, że woda opuszczająca zakład zawiera co prawda znacznie mniej bakterii, niż woda do niego wpadająca, lecz znajdowała się w niej znaczna liczba bakterii opornych na działanie antybiotyków. Oznacza to, że gdyby zakaziły one organizm człowieka, leczenie takiej infekcji byłoby wyjątkowo trudne.

 "Rekordowe" okazy bakterii zidentyfikowanych przez dr. Xi wykazywały oporność na 7-8 antybiotyków jednocześnie. Tak silnie zmodyfikowane mikroorganizmy to rzadkość nawet na oddziałach szpitalnych. Co gorsze, nie istnieją jakiekolwiek dane na temat ewentualnego wpływu wieloopornych szczepów Acinetobacter na zdrowie człowieka, przez co oszacowanie ewentualnego ryzyka infekcji jest bardzo ciężkie. 

Główną przyczyną wytworzenia oporności jest ilość antybiotyków odprowadzanych do ścieków. Jak szacuje dr Xi, 20-30 lat temu dowolny lek z tej grupy błyskawicznie zniszczyłby praktycznie wszystkie bakterie obecne w wodzie przepływającej przez oczyszczalnię. Niestety, wiele lat nadużywania i niepoprawnego stosowania antybiotyków sprawiło, że mikroorganizmy dojrzewające w roztworze tych substancji stopniowo stawały się coraz mniej podatne na ich działanie. 

Czy w świetle uzyskanych wyników można uznać, że oczyszczanie ścieków jest procesem szkodliwym? Absolutnie nie. Problemem jest jedynie niedostateczne oczyszczanie wody z leków (pisaliśmy o tym problemie już rok temu). Można więc przypuszczać, że opracowanie technologii usuwających farmaceutyki ze ścieków mogłoby niemal całkowicie rozwiązać problem odkryty przez dr. Xi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Można więc przypuszczać, że opracowanie technologii usuwających farmaceutyki ze ścieków mogłoby niemal całkowicie rozwiązać problem odkryty przez dr. Xi.

Może się czepiam ale jaką treść niesie zacytowane zdanie?

Rozumiem, że autor przypuszcza, że usunięcie farmaceutyków ze ścieków / oczywiście przed ich wprowadzeniem do oczyszczalni / niemal całkowicie zmniejszy liczbę bakterii odpornych na antybiotyki w oczyszczonych ściekach.  Nie rozumiem dlaczego stosuje tryb warunkowy skoro udowodnił, że bakterie te powstają głównie w oczyszczalni z powodu istnienia w wodzie farmaceutyków. Jeśli ich nie będzie to nie powstaną. Powinien więc napisać: opracowanie technologii usuwających farmaceutyki ze ścieków całkowicie rozwiąże problem odkryty przez dr. Xi. Druga sprawa to opracowanie technologii. Musiała by to być co najmniej technologia zastosowana w nerce. Polega ona na wydzielenie z wodnego roztworu  wszystkiego i następnie zawrócenie określonych substancji ponownie do roztworu. Tylko w ten sposób można by oczyścić ściek z farmaceutyków / ogromnej grupy związków chemicznych istniejących i tych które zostaną później wprowadzone /. Pomijając już problem opracowania takiej technologii, po oddzieleniu farmaceutyków nie ma potrzeby dalszego oczyszczania bo to co otrzymamy to już nie będzie ściek.

Końcowe zdanie powinno więc brzmieć: Opracowanie technologii usuwających farmaceutyki ze ścieków całkowicie rozwiązuje problem oczyszczania ścieków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że obecność antybiotyku w wodzie spowodowała powstanie oporności, nie oznacza jeszcze automatycznie, że brak antybiotyku usunie tę oporność. Dlatego też problem może pozostać aktualny. A poza tym sama elementarna oporność na pojedyncze antybiotyki rozwija się jeszcze przed oczyszczalnią, a w oczyszczalni zachodzi dopiero wymiana genów pomiędzy poszczególnymi bakteriami. Mówiąc najprościej, oznacza to, że może się okazać, że usuwanie antybiotyków na terenie oczyszczalni to spóźnione działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tak być ale wówczas tytuł "Oczyszczalnie ścieków wylęgarnią bakterii?" nie przystaje do treści. To co napisałeś ma więcej sensu niż teza zawarta w tytule. Nie  mamy do czynienia z wylęgarnią lecz z selekcją bakterii. W obecności farmaceutyków powoduje, że większe szanse przeżycia procesu oczyszczania mają bakterie wykazujące oporność. A pomysł z usuwaniem antybiotyków na terenie oczyszczalni jest bez sensu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, fakty są takie, że sprawę dopiero co odkryto. Ciężko oczekiwać, że ktokolwiek poda pełne wyjaśnienie sprawy, skoro nawet autor odkrycia odcina się od jakichkolwiek jednoznacznych odpowiedzi. Dlatego znak zapytania jest całkiem trafny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy opracowanie szybkiej i taniej (energetycznie) technologii ekstrakcji ze ścieków wodoru i tlenu, a późniejsze ich złożenie do kupy(wody) załatwiłoby problem ? Jeśli jest to dość nieopłacalne, to może by taką technologię wdrożyć w miejscach szczególnie zatruwających wodę antybiotykami ? Zakłady farmaceutyczne zgaduję, ale pewności nie mam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat firmy farm. i wszelkie tego typu laboratoria pracują w oparciu o wyjątkowo ścisłe normy i przepisy. Nie wolno im ot tak sobie wylewać ścieków - takie pracownie zwykle mają dwa, a niekiedy nawet trzy osobne systemy kanalizacyjne, z czego ten przenoszący odpady produkcyjne nigdy nie odprowadza wody do systemu publicznego. Przeważnie po takie odpady przyjeżdża co jakiś czas ciężarówka, a potem zabiera się je do utylizacji.

 

Gdybyśmy już mieli wprowadzać jakieś zmiany, to obstawiałbym raczej ściślejszą kontrolę nad ściekami szpitalnymi. To tam używa się nowych antybiotyków, więc ograniczenie ich wypływu zmniejszyłoby ryzyko, że bakterie ze środowiska nabyłyby oporność. Stare, standardowe antybiotyki to przy tym stosunkowo (tylko stosunkowo!) mały problem, bo w razie wystąpienia oporności pozostają właśnie te nowoczesne, "szpitalne" antybiotyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy takie źródło antybiotyków jest w ogóle do ustalenia ? Ciekawi mnie to czy większościowym ich udziałowcem będą szpitale/placówki medyczne, czy zwykłe gospodarstwa domowe ?

Wspomniałeś o utylizacji odpadów produkcyjnych - wiesz może jak się to wykonuje ? Jakieś ciała stałe potrafię sobie wyobrazić, ale ścieki z takiej fabryczki już troszkę mniej. Chyba, że działa to na zasadzie oczyszczalni - mało opłacalnego bloku do działań specjalnych, który w normalnej oczyszczalni by generował same koszty, a tam może na siebie zarabiać - dodatkowo ma mniejszą partię ścieków do obróbki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, dokładnych danych nie znam - moje zainteresowanie tematem kończy się w momencie wlania resztek z hodowli do specjalnego pojemniczka ;) Ale wiem, że przyjeżdża jakaś tam firma i odbiera to wszystko, żeby pozbyć się wszelkiego śmiecia z tej wody. Na ile dokładnie usuwają resztki leków, tego nie wiem, ale przepisy są rzekomo b. ostre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A farmy hodowlane zwierząt? Dużo się mówi, że zwierzęta rzeźne masowo szpikuje się antybiotykami, żeby nie chorowały, a przecież jakaś część tych leków jest potem wydalana w różny sposób i trafia do środowiska. Sądzę, że to przynajmniej równie duży problem jak szpitale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, ale na fermach stosuje się zwykle stosunkowo prymitywne antybiotyki. Zagrożenie ze strony szeroko rozumianej medycyny jest o tyle gorsze, że ludzie stosują te bardziej nowoczesne, przez co jest ryzyko, że najlepsze znane nam obecnie antybiotyki stracą skutecnzość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko skąd ten problem? W oczyszczalniach ścieków stosuje się zazwyczaj chlorowanie wody i to jest zazwyczaj skuteczna metoda na bakterie. Nie słyszałem o technologii uzdatniania wody wykorzystującej antybiotyki. Ponadto raz w miesiącu każdy lokalny sanepid zobowiązany jest ustawą do badania wody w określonych punktach a ilości tych bakterii oraz rodzaj są znane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że ciągle stosowanie jednego środka nieuchronnie prowadzi do powstania oporności. Poza tym chlorowanie jest fatalną metodą, mającą wpływ na skład chemiczny wody i jej smak. Sanepid z kolei robi przeważnie tylko badania ilościowe, a nie jakościowe, tzn. nie prowadzi antybiogramów (zresztą nawet gdyby prowadził, to w momencie wykrycia niebezpiecznych bakterii mogłoby już być za późno).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko skąd ten problem? W oczyszczalniach ścieków stosuje się zazwyczaj chlorowanie wody i to jest zazwyczaj skuteczna metoda na bakterie. Nie słyszałem o technologii uzdatniania wody wykorzystującej antybiotyki. Ponadto raz w miesiącu każdy lokalny sanepid zobowiązany jest ustawą do badania wody w określonych punktach a ilości tych bakterii oraz rodzaj są znane

Za chlorowaniem wody jest jeszcze odżelaziacz, dwa zmiękczacze i filtr węglowy. No i na końcu podwójna osmoza. Sanepid robi badania ilościowe i podaje wyniki w cfu/ml dla określonych rodzajów bakterii i z podaniem agaru. Wynik, o ile przekroczy normy podawany jest natychmiast telefonicznie do użytkownika systemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Za chlorowaniem wody jest jeszcze odżelaziacz, dwa zmiękczacze i filtr węglowy. No i na końcu podwójna osmoza. Sanepid robi badania ilościowe i podaje wyniki w cfu/ml dla określonych rodzajów bakterii i z podaniem agaru. Wynik, o ile przekroczy normy podawany jest natychmiast telefonicznie do użytkownika systemu.

A gdzie ty widziałeś taką oczyszczalnie ścieków?? Przeważnie to jest napowietrzanie (utlenianie i flotacja zanieczyszczeń) reszta do rzeki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ty się kiedyś przejdź do oczyszczalni, bo najwyraźniej zatrzymałeś się na latach 70.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, jeśli jesteś zainteresowany to zapraszam na zwiedzanie uzdatniacza wody ultraczystej ( ma potrzeby medyczne). Rok produkcji 2007 (nie mylić z latami 70 - tymi).

Moja pierwsza wypowiedź dotyczyła 1. Oczyszczalni ścieków 2. Uzdatniania wody.

To to dwie różne, choć pokrewne dziedziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos zapewne się odnosił do wypowiedzi trolla, który pisał post przed nim :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@JakinBooz

 

jeśli nie cytuję odpowiedzi, możesz zakładać, że odnoszę się do poprzedniej :D Na temat oczyszczania wody na potrzeby laboratoriów akurat co nieco wiem, bo bawiłem się taką aparaturą przez kilka lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@JakinBooz

 

jeśli nie cytuję odpowiedzi, możesz zakładać, że odnoszę się do poprzedniej :D Na temat oczyszczania wody na potrzeby laboratoriów akurat co nieco wiem, bo bawiłem się taką aparaturą przez kilka lat.

A czy mógłbyś, tak z ciekawości, napisać czy chlorowałeś wodę czy coś coś innego. Bo z chlorowaniem są mega problemy. A ściślej mówiąc z chloraminami, które węglem trudno usunąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chlorowania u mnie nie używano - sterylizacji wody dokonywano przez filtrowanie przez 0,22 um. Dalsze oczyszczanie szło m.in. dzięki filtrom weglowym i RO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wcześniaki i dzieci o niskiej wadze urodzeniowej standardowo otrzymują antybiotyki. Mają one zapobiegać infekcjom, na które takie dzieci są bardzo narażone. Jednak, jak donoszą uczeni z University of Melbourne, podawanie antybiotyków na wczesnym etapie życia może negatywnie odbijać się na życiu dorosłym. Uczeni zauważyli, że u nowo narodzonych myszy, ma to długotrwałe skutki dla mikrobiomu, jelitowego układu nerwowego i funkcjonowania jelit.
      Zwierzęta, którym podawano antybiotyki już od pierwszych godzin życia miały później zaburzone funkcje układu pokarmowego, w tym ruchomość jelit, a w życiu dorosłym cierpiały na objawy przypominające biegunki.
      W artykule Neonatal antibiotics have long term sex-dependent effects on the enteric nervous system opublikowanym na łamach The Journal of Physiology czytamy: Na całym świecie niemowlęta i małe dzieci są wystawiona na działanie największych dawek antybiotyków. Mamy coraz więcej dowodów na to, że wczesne wystawienie na te leki prowadzi do późniejszej podatności na wiele chorób, w tym na zaburzenia pracy jelit, jednak dotychczas nie był jasny wpływ antybiotyków na fizjologię jelit i jelitowy układ nerwowy.
      Dlatego też naukowcy przez 10 dni po urodzeniu podawali myszom wankomycynę, a po 6 tygodniach, gdy myszy były w wieku młodych dorosłych, sprawdzali, jaki miało to wpływ na ich okrężnicę. Odkryliśmy, że wankomycyna w różny sposób zaburzyła funkcjonowanie jelit u samic i samców. W przypadku samic doszło do znaczne wydłużenia czasu przechodzenia pokarmu przez jelita w porównaniu z grupą kontrolną, a u samców znacząco zmniejszyła się ilość wydalanych odchodów. U obu płci odchody miały też wyższy odsetek wody, co jest objawem podobnym do biegunki.
      Uczeni zauważyli też, zależne od płci, różnice w składzie chemicznym i aktywności Ca2+ w neuronach splotu błony mięśniowej (splocie Auerbacha), które biorą udział w kontroli motoryki jelit oraz w neuronach błony podśluzowej, umożliwiającej przesuwalność błony śluzowej układu pokarmowego względem podłoża. U samców neurony splotu błony mięśniowej zostały bardziej uszkodzone przez antybiotyk niż u samic. U obu płci zauważono przeciwstawne sobie zmiany w neuronach błony podśluzowej.
      Wankomycyna doprowadziła też do znacznych zmian w mikrobiomie okrężnicy i pozbawiła ją części receptorów serotoninowych, odgrywających ważną rolę w ruchach perystaltycznych. To pierwsze badania, podczas których wykazano długotrwałe skutki podawania noworodkom antybiotyków na jelitowy układ nerwowy, mikrobiom i receptory serotoninowe.
      Uczeni już planują dalsze badania, podczas których chcą dokładnie poznać mechanizm działania antybiotyków na układ pokarmowy u obu płci. Chcą się tez dowiedzieć, czy wczesne podawanie antybiotyków ma wpływ na metabolizm i funkcjonowanie mózgu w późniejszym życiu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po przebadaniu 40 000 przypadków raka jelita grubego naukowcy doszli do wniosku, że istnieje oczywisty związek pomiędzy przyjmowaniem antybiotyków a rozwojem tej choroby w ciągu 5–10 lat. Autorzy badań, uczeni z Uniwersytetu w Umeå w Szwecji, przypuszczają, że przyczyną zwiększenia ryzyka nowotworu jest wpływ antybiotyków na mikrobiom jelit.
      Nasze badania pokazują, że istnieje wiele powodów, by ograniczać użycie antybiotyków. Stosowanie antybiotykoterapii jest w wielu przypadkach konieczne i ratuje życie, jednak tam, gdzie mamy do czynienia z lżejszymi chorobami, należy stosować je bardzo ostrożnie. Przede wszystkim dlatego, by nie doprowadzić do rozwoju antybiotykooporności u bakterii. Ale również dlatego, że – jak pokazały nasze badania – antybiotyki zwiększają ryzyko pojawienia się w przyszłości nowotworu jelita grubego, mówi Sophia Harlid z Umeå University.
      Przeprowadzone badania wykazały, że u osób, które przyjmowały antybiotyki przez ponad pół roku, ryzyko rozwoju nowotworu we wstępnicy (okrężnicy wstępującej) jest o 17% wyższe, niż u osób, które antybiotyków nie zażywały. Nie znaleziono natomiast dowodów, by antybiotyki zwiększały ryzyko nowotworu w zstępnicy (okrężnicy zstępującej). Nie zauważono też, by antybiotyki zwiększały ryzyko raka odbytnicy u mężczyzn, a u kobiet przyjmujących antybiotyki ryzyko rozwoju nowotworu odbytnicy było nawet nieco mniejsze niż u pań, które antybiotyków nie zażywały.
      Zwiększone ryzyko raka wstępnicy pojawiało się 5 do 10 latach po przyjmowaniu antybiotyków przez ponad pół roku. Ryzyko było tym większe, im więcej antybiotyków przyjmowali badani, ale istniało nawet u osób, które jednorazowo przyjęły antybiotyki.
      Autorzy badań wykorzystali dane 40 000 osób, które w latach 2010–2016 trafiły do Szwedzkiego Rejestru Raka Jelita Grubego. Dane te porównano z grupą 200 000 Szwedów, którzy nie chorowali na raka jelita grubego. Natomiast dane o użyciu antybiotyków pochodziły z centralnego Szwedzkiego Rejestru Przepisanych Leków z lat 2005–2016. Wnioski z tych badań są takie same, jak z wcześniejszych badań brytyjskich, które były jednak prowadzone na mniejszej grupie pacjentów.
      Szwedzcy naukowcy, chcąc zrozumieć, w jaki sposób antybiotyki mogą zwiększać ryzyko zachorowania, wzięli też pod uwagę osoby, które w związku z infekcjami układu moczowego przyjmowały niebędące antybiotykami leki zabijające bakterie. Leki takie nie wpływają na mikrobiom. Okazało się, że u takich osób ryzyko raka jelita grubego nie rośnie. To zaś sugeruje, że tym, co zwiększa ryzyko raka u osób przyjmujących antybiotyki jest wpływ antybiotyków na mikrobiom.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Journal of the National Cancer Institute.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2010 roku japońska ekspedycja naukowa wybrała się do Wiru Południowopacyficznego (South Pacyfic Gyre). Pod nim znajduje się jedna z najbardziej pozbawionych życia pustyń na Ziemi. W pobliżu centrum SPG znajduje się oceaniczny biegun niedostępności. A często najbliżej znajdującymi się ludźmi są... astronauci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Tutejsze wody są tak pozbawione życie, że 1 metr osadów tworzy się tutaj przez milion lat.
      Centrum SPG jest niemal nieruchome, jednak wokół niego krążą prądy oceaniczne, przez które do centrum dociera niewiele składników odżywczych. Niewiele więc tutaj organizmów żywych.
      Japońscy naukowcy pobrali z dna, znajdującego się 6000 metrów pod powierzchnią, rdzeń o długości 100 metrów. Mieli więc w nim osady, które gromadziły się przez 100 milionów lat.
      Niedawno poinformowali o wynikach badań rdzenia. Tak, jak się spodziewali, znaleźli w osadach bakterie, było ich jednak niewiele, od 100 do 3000 na centymetr sześcienny osadów. Później jednak nastąpiło coś, czego się nie spodziewali. Po podaniu pożywienia bakterie ożyły.
      Ożyły i zaczęły robić to, co zwykle robią bakterie, mnożyć się. Dwukrotnie zwiększały swoją liczbę co mniej więcej 5 dni. Powoli, gdyż np. bakterie E.coli dwukrotnie zwiększają w laboratorium swoją liczbę co około 20 minut). Jednak wystarczyło to, by po 68 dniach bakterii było 10 000 razy więcej niż pierwotnie.
      Weźmy przy tym pod uwagę, że mówimy o bakteriach sprzed 100 milionów lat. O mikroorganizmach, które żyły, gdy planeta była opanowana przez dinozaury. Minęły cztery ery geologiczne, a one – chronione przed promieniowaniem kosmicznym i innymi wpływami środowiska przez kilometry wody – czekały w uśpieniu.
      Jeśli teraz uświadomimy sobie, że 70% powierzchni planety jest pokryte osadami morskimi, możemy przypuszczać, że znajduje się w nich wiele nieznanych nam, uśpionych mikroorganizmów sprzed milionów lat.
      Kolejną niespodzianką był fakt, że znalezione przez Japończyków bakterie korzystają z tlenu. Osady, z których je wyodrębniono, są pełne tlenu. Problemem w SPG nie jest zatem dostępność tlenu, a pożywienia.
      To jednak nie koniec zaskoczeń. Okazało się, że wydobyte z osadów bakterie nie tworzą przetrwalników (endosporów). Bakterie przetrwały w inny sposób. Jeszcze większą niespodzianką było znalezienie w jednej z próbek dobrze funkcjonującej populacji cyjanobakterii z rodzaju Chroococcidiopsis. To bakterie potrzebujące światłą, więc zagadką jest, jak przetrwały 13 milionów lat w morskich osadach na głębokości 6000 metrów. Z drugiej strony wiemy, że jest niektórzy przedstawiciele tego rodzaju są wyjątkowo odporni. Tak odporny, że niektórzy mówią o wykorzystaniu ich do terraformowania Marsa.
      Biorąc uwagę niewielkie przestrzenie z powietrzem wewnątrz osadów, brak endosporów i szybkie ożywienie, naukowcy przypuszczają, że bakterie pozostały żywe przez 100 milionów lat, jednak znacząco spowolniły swój cykl życiowy. To zaś może oznaczać, że... są nieśmiertelne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chłopcy, którym w ciągu dwóch tygodni po narodzeniu podano antybiotyki, z większym prawdopodobieństwem będą znacznie niżsi i lżejsi niż ich rówieśnicy. Efektu takiego nie zaobserwowano u dziewczynek. Takie wnioski płyną z badań, które przeprowadził Samuli Rautava i jego koledzy z Uniwersytetu w Helsinkach. Finowie postanowili zbadać długoterminowe skutki podawania antybiotyków dzieciom, które nie ukończyły 2. tygodnia życia.
      Na potrzeby swoich badań naukowcy przyjrzeli się 12 422 dzieciom od momentu urodzenia się do wieku 6 lat. Wszystkie dzieci urodziły się w latach 2008–2010 w Szpitalu Uniwersyteckiego w Turku. Wśród badanych było 1151 dzieci, którym w ciągu pierwszych 14 dni życia podano antybiotyki, gdyż lekarze podejrzewali u nich infekcję bakteryjną.
      Analiza wykazała, że dzieci, którym tak wcześnie podano antybiotyki z większym prawdopodobieństwem są w pierwszych sześciu latach życia znacznie niższe i lżejsze niż ich rówieśnicy, którzy antybiotyków nie dostali. Zjawisko takie zaobserwowano wyłącznie w odniesieniu do chłopców. Po raz pierwszy wykazaliśmy, że podanie antybiotyków w pierwszych dniach życia niesie ze sobą długoterminowe skutki, mówi Rautava.
      Naukowcy podejrzewają, że antybiotyki powodują długoterminowe zmiany mikrobiomu jelit, co skutkuje niższym wzrostem. Jak mówi współautor badań, Omry Koren z Uniwersytetu Bar-Ilan w Izraelu, mikrobiom jelit to „zapomniany organ”. Pomaga on w trawieniu, bierze udział w rozwoju układu odpornościowego, chroni nas przed szkodliwymi bakteriami. Dopiero zaczynamy poznawać olbrzymią rolę, jaką mikrobiom ten odgrywa w naszym życiu. Gdy używamy antybiotyków, by zabijać bakterie chorobotwórcze, zabijamy też korzystne bakterie, mówi Rautava.
      Naukowcy, by sprawdzić, czy mniejsze wzrost i waga chłopców są spowodowana podawaniem antybiotyków, podali myszom mikroorganizmy z kału dzieci, którym podawano i nie podawano antybiotyków. Okazało się, że samce myszy – ale już nie samice – były mniejsze i lżejsze, gdy na początku życia zetknęły się z mikroorganizmami od dzieci, którym podano antybiotyki.
      Naukowcy wciąż nie wiedzą, dlaczego problem dotyczy tylko chłopców. BartinBlaser z Rutgers University spekuluje, że przyczyną mogą być różnice w ekspresji genów w jelitach. Różnice takie ujawniają się między płciami już 2 dni po urodzeniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jednym z największych zagrożeń zdrowotnych dla ludzkości jest coraz powszechniejsza antybiotykooporność. Nadmiar antybiotyków, zarówno tych przepisywanych przez lekarzy, jak i stosowanych w hodowli zwierząt czy środkach higienicznych, prowadzi do pojawiania się coraz groźniejszych opornych na leczenie szczepów bakterii. Specjaliści obawiają się, że ludzie znowu zaczną umierać na choroby, które obecnie są uleczalne.
      Istnieje pilna potrzeba znalezienia nowych antybiotyków działających przede wszystkim na wielolekooporne bakterie gram-ujemne. Dlatego też naukowcy coraz częściej szukają pomocy w niekonwencjonalnych źródłach, w tym w medycynie ludowej. Na łamach MDPI Applied Microbiology ukazał się artykuł, którego autorzy informują, że dzięki irlandzkiej medycynie ludowej odkryli w glebie organizmy wytwarzające skuteczne antybiotyki. Doniesienie takie przeczy jednocześnie rozpowszechnionemu przekonaniu o wyczerpaniu się naturalnych źródeł skutecznych antybiotyków.
      Naukowcy z Ulster University pracujący pod kierunkiem doktora Gerry'ego A. Quinna wykazali, że używana w dawnej medycynie ludowej ziemia z West Fermanagh zawiera wiele gatunków mikroorganizmów wytwarzających antybiotyki. Obszar ten, na którym znajdują się liczne jaskinie, mokradła i alkaliczne gleby trawiaste nosi liczne ślady neolitycznego osadnictwa.
      Już wcześniej ten sam zespół naukowy zidentyfikował w West Fermanagh nieznany szczep bakterii, który skutecznie zwalcza cztery z sześciu najgroźniejszych antybiotykoopornych patogenów szpitalnych, w tym MRSA (metycylinooporny gronkowiec złocisty).
      Uczeni z Ulsteru skupili się tym razem z na innym obszarze West Fermanagh, który również ma alkaliczną glebę, powiązaną z medycyną ludową. Fakt, że tradycyjna medycyna jest obecna w wielu opowieściach ludowych, zachęcił nas do sprawdzenia innych obszarów pod kątem występowania mikroorganizmów wytwarzających antybiotyki, mówi doktor Paul Facey ze Swansea University.
      Okazało się, że gleba w nowo zbadanych miejscach wykazuje jeszcze szersze działanie przeciwko mikroorganizmom, niż gleba wcześniej badana. Dzięki sekwencjonowaniu DNA udało się wyodrębnić zamieszkujące ją organizmy. Odkryto w ten sposób nieznane dotychczas gatunki bakterii, o których informacje umieszczono w amerykańskiej bazie narodowej tego typu mikroorganizmów.
      Badania przeprowadzone przez Quinna i jego kolegów wykazały, że nowo odkryta bakteria Streptomyces sp. CJ13 powstrzymuje wzrost licznych wieloopornych organizmów. Wpływa ona hamująco na wzrost takich patogenów jak m.in. Pseudomonas aeruginosa, rozpowszechnionej oportunistycznej bakterii gram-ujemnej wywołującej chroniczne infekcje płuc u osób cierpiących na mukowiscydozę, MRSA - odpowiedzialnej za liczne infekcje ran czy na drożdże z rodzaju Candida.
      Sprawdziliśmy też wpływ temperatury i przechowywania na stabilność inhibitora Streptomyces sp. CJ13 obecnego w podłożu, informują autorzy badań. Okazało się, że w agarze, na którym hodowano bakterie, aktywność antybiotyku utrzymywała się przez 11 miesięcy w temperaturach od 4 do 10 stopni Celsjusza. Spadła ona w tym czasie o 40%.
      Jeden z członków zespołu badawczego, doktor Hamid Bakshi przypomniał, że bakterie Streptomyces są z powodzeniem wykorzystywane w onkologii i terapiach antywirusowych. Biorąc to pod uwagę naukowcy wiążą ze Streptomyces sp. CJ13 olbrzymie nadzieje.
      Takie odkrycia jak to opisywane powyżej są niezwykle istotne, gdyż od kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z zastojem w dziedzinie opracowywania nowych antybiotyków.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...