Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

Brytyjscy naukowcy pracują nad kuloodpornymi turbanami, by sikhowie mogli służyć w wyposażonych w broń oddziałach policji.

Ponieważ religia nie zezwala im na noszenie hełmu NATO ani na zdjęcie turbanu, dotąd nie było to możliwe. Wyspiarski wynalazek ma być wytrzymały i powstawać z materiału przypominającego kewlar.

Przeprowadzono badania nad materiałem balistycznym na turbany– opowiada inspektor Gian Singh Chahal, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Sikhów w Brytyjskiej Policji. Potem trzeba będzie poszukać fabryki, która by go produkowała.

Dorośli sikhowie – mężczyźni - zakładają turban, by zasłonić włosy, których nie ścinają. Zawój powstaje z materiału o długości 4,5 m. Stanowi on symbol religijny, ale i świadectwo tożsamości. Służąc w brytyjskiej armii, sikhowie nie zgodzili się zdjąć turbanów i walczyli w nich zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Do licha. ;) Jak tu nie walczyć z tradycją. Tradycja czasem naprawdę ogranicza pole manewru. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

No tak, znów zdziwaczenie na punkcie religii... dlaczego mnie to nie dziwi?

Share this post


Link to post
Share on other sites

W sumie, ok. Ludzie mają prawo do własnych poglądów. Tylko szkoda, że czasem kosztem własnego życia, bądź życia innych.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak oto znów nauka musi niwelować efekty religijnej ciemnoty.

Share this post


Link to post
Share on other sites

?Dlaczego od razu efekt ciemnoty? Mają sobie jakąś tradycje i noszą te turbany... chociaż chyba prościej zdjąć turban i hełm założyć.Choć śmieszne i niedorzeczne jest takie rozwiązanie, dla nich to jest genialne i pewnie nie czują się już aż tak dyskryminowani.

Ciekawi mnie czy kuloodporne turbany będą różnokolorowe czy moro ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ta ich religia mnie śmieszy . Ale dla nich pewnie tak samo śmieszna jest nasza religia i niedziela w kościele . Mogliby po prostu pod turban dać hełm ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

już widzę jak by to wyglądało na "polu walki" ;)

Co by nie gadać, każdy ma prawo wierzyć i nie powinien mieć z tego powodu problemów. W tym przypadku hełm był problemem, więc trzeba było się tego problemu pozbyć :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wyobraźcie sobie :

"strzelają . Zestrzelili turban . Już się cieszą . A Hełm uchronił gościa. Bum . Turbanowcy wygrywają"

XD

Share this post


Link to post
Share on other sites
No tak, znów zdziwaczenie na punkcie religii... dlaczego mnie to nie dziwi?

Tyle, że to dziwactwo akurat w żaden sposób na Ciebie nie oddziałuje, a projektanci mają z czego żyć. Stąd nie wiem skąd taki marudny ton ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

A nie pomyślałeś o tym, że jest tak, że całe społeczeństwo musi się zrzucić na zaprojektowanie nowych turbanów tylko dlatego, że paru oszołomów sobie tak zażyczyło?

Share this post


Link to post
Share on other sites

A gdyby takich oszołomów nie było w ogóle, to może niektórzy ludzie nie mieli by za co żyć? Podchodzisz zbyt sceptycznie do wszystkiego, co związane z religią. Na pewno znalazłbym Twój pozytywny komentarz dotyczący rzeczy, która również będzie dotyczyła wąskiej grupy ludzi. Tak jak ludzie bez nóg chcieliby mieć protezy, tak Ci chcą mieć turbany. Dla niektórych wiara jest równie ważna co sprawność fizyczna i musisz to zrozumieć, przynajmniej zaakceptować. Wszyscy na świecie zrzucamy się na samych siebie, myślę, że koszt który poniesie "całe społeczeństwo" szybko mu się zwróci, w końcu świat składa się z zależności przyczynowo skutkowych.

Po drugie bez turbanów oni raczej też by sobie poradzili, o ile pamiętam z notatki to sobie radzili. Więc inicjatywa projektu nie wzięła się raczej od nich samych - kwestia przepisów, moralności etc.

Ogólnie myślę, że oszołomy to zbyt mocne słowa bez uzasadnienia. Aha i jeszcze tylko to info, że mnie też to śmieszy, taka wiara polegająca na tym, że martwisz się o to, co masz na głowie. Ale trzeba to uszanować i tyle.

Share this post


Link to post
Share on other sites

no tak, albo to efekt ciemnoty, albo paru oszołomów... i tak na co dzień pieniądze są wydawane ta wiele bezsensownych spraw. A dla tych ludzi to pogodzenie swojej wiary z życiem codziennym. Dzięki tym śmiesznym turbanom nie będą mieli konfliktu moralnego, religia kontra hełm xD

Share this post


Link to post
Share on other sites
A gdyby takich oszołomów nie było w ogóle, to może niektórzy ludzie nie mieli by za co żyć?

W takim razie proponuję produkcję indywidualnych klawiatur dla każdej pani z ZUS-u, własnego modelu szytych na miarę butów dla każdego policjanta i ergonomicznego tytanowo-węglowego kilofa dla każdego polskiego górnika. A ja jako podatnik życzę sobie jeszcze indywidualnej ramy karbonowej do mojego roweru (o, taką poproszę: http://www.fullcycles.com/images/cervelo-soloist-carbon-frame.jpg albo taką: http://www.suncycling.com/images/Orca_08_Frame.jpg , plzzzz!), bo będę wtedy chętniej jeździł na rowerze, a obywatel zdrowy to obywatel szczęśliwy! A ilu ludzi będzie miało pracę!

Tak jak ludzie bez nóg chcieliby mieć protezy, tak Ci chcą mieć turbany.

Bardzo kiepski przykład. Turbany są czyjąś zachcianką, podczas gdy mają do dyspozycji zwykłe hełmy. Proteza to proteza, naturalnej nogi nie da się odtworzyć.

Dla niektórych wiara jest równie ważna co sprawność fizyczna i musisz to zrozumieć, przynajmniej zaakceptować.

Nie bronię nikomu wierzyć w swojego boga. Bardzo niechętnie podchodzę za to do idiotycznych form eksponowania własnej wiary, a całkowicie nie zgadzam się na wywieranie nacisku przez grupy religijne na funkcjonowanie organów państwa.

Po drugie bez turbanów oni raczej też by sobie poradzili, o ile pamiętam z notatki to sobie radzili. Więc inicjatywa projektu nie wzięła się raczej od nich samych - kwestia przepisów, moralności etc.

Przecież to oni sami sobie zażyczyli tych turbanów w imię identyfikacji z religią. Skoro z punktu widzenia anatomii mogą sobie poradzić także w zwykłym hełmie, to chyba świadczy o tym, że kuloodporne turbany nie są, mówiąc najdelikatniej, koniecznym wydatkiem.

 

Przy okazji wracam do klasycznego przykładu: czy jeżeli nie masz odpowiedniego wzrostu, by być koszykarzem, masz prawo zażądać obcięcia nóg wszystkim dryblasom?

Ogólnie myślę, że oszołomy to zbyt mocne słowa bez uzasadnienia. Aha i jeszcze tylko to info, że mnie też to śmieszy, taka wiara polegająca na tym, że martwisz się o to, co masz na głowie. Ale trzeba to uszanować i tyle.
Nie bronię nikomu mieć nietypowej wiary, nie bronię nawet bycia zwykłym dziwakiem. Jestem za to bardzo mocno przeciwny ingerencji ruchów religijnych w życie państwa.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jestem za to bardzo mocno przeciwny ingerencji ruchów religijnych w życie państwa.

 

Czemu? Przecież mamy demokrację i wszyscy powinni ingerować w życie państwa. Swoją drogą, kto byłby "życiem państwa" w Arabii Saudyjskiej? :-)

 

Skoro jest technologia, to czemu nie robić z niej użytku? W ogóle czemu się bulwersujesz wydatkiem CUDZYCH pieniędzy? Zresztą, jak chcesz, to zawsze możesz sprzedać SWÓJ telewizor i pieniądze oddać biednym i/lub podatnikom. Masz moje najszczersze pozwolenie ;-)

 

Swoją drogą, jest jeden powód, zresztą wymieniony w artykule, żeby tak czynić. Słyszałeś kiedyś taką sentencję: "In varietate concordia"? Na tej samej zasadzie w różnych krajach wprowadza się języki pomocnicze, a przecież wszyscy moglibyśmy się nauczyć angielskiego... Jest to absurd, ale nieszkodliwy :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Według mnie państwo powinno być "kościelne". Ale powinniśmy uszanować ten ich śmieszny turban,tym bardziej jeśli:

Stanowi on symbol religijny, ale i świadectwo tożsamości.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Czemu? Przecież mamy demokrację i wszyscy powinni ingerować w życie państwa.

Problem w tym, że tutaj maleńka grupa zadecydowała za wszystkich. Nie na tym polega demokracja, wybacz. Jak dla mnie strzeliłeś sobie teraz w stopę ;)

Swoją drogą, kto byłby "życiem państwa" w Arabii Saudyjskiej? :-)
Życiem państwa mogłoby być i powinno być wspólne dążenie do dobrobytu.
Skoro jest technologia, to czemu nie robić z niej użytku?

Temu, że jeżeli wydaje się na coś publiczne pieniądze, to powinny one służyć wszystkim, a nie tylko zaspokajaniu zachcianek grupki krzykaczy.

W ogóle czemu się bulwersujesz wydatkiem CUDZYCH pieniędzy?

To nie są CUDZE pieniądze, tylko wspólne pieniądze wszystkich podatników. Trochę peerelowskim myśleniem zaleciało - ktoś tu chyba zapomina, że pieniądze publiczne należą do WSZYSTKICH, a nie NIKOGO.

Zresztą, jak chcesz, to zawsze możesz sprzedać SWÓJ telewizor i pieniądze oddać biednym i/lub podatnikom. Masz moje najszczersze pozwolenie ;-)
Spokojnie, mam swoje sposoby na pomaganie innym. Tyle tylko, że wolałbym, żeby te moje pieniądze szły na ludzi, którzy ich potrzebują, a nie na tych, którzy coś sobie wymyślili i mają ochotę coś dostać od państwa.

 

 

 

btw. kupi mi ktoś którąś z tych dwóch ram do roweru? Naprawdę bym chcial... to dla mnie wyraz religii i tożsamości! serio!

Swoją drogą, jest jeden powód, zresztą wymieniony w artykule, żeby tak czynić. Słyszałeś kiedyś taką sentencję: "In varietate concordia"? Na tej samej zasadzie w różnych krajach wprowadza się języki pomocnicze, a przecież wszyscy moglibyśmy się nauczyć angielskiego... Jest to absurd, ale nieszkodliwy :-)

Wcale nie nieszkodliwy, bo w Unii każdy świstek papieru musi być tłumaczony na ponad 20 języków. Zdajesz sobie sprawę z tego, ile to kosztuje, i ile można by za to kupić naprawdę potrzebnych rzeczy? Warto przeczytać: http://www.independent.co.uk/news/world/europe/new-members-will-push-eu-translators-bill-to-acircpound700m-568861.html . Rozumiem, że państwo ma sprzyjać obywatelom i zgadzam się z tym, ale poświęcanie dobra ogółu dla małej grupki ludzi, którzy sobie czegoś zażyczyli nie mając realnych przesłanek na poparcie swoich żądań, to absolutne zaprzecznie demokracji.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Turban kuloodporny - turbanem, kask -kaskiem - chełm -Chełmem . . . ale co z postrzałami śmiertelnymi prosto w twarz? To każdy wróg w "orzecha pancernego" będzie celował z kałacha czy snajpy?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Problem w tym, że tutaj maleńka grupa zadecydowała za wszystkich. Nie na tym polega demokracja, wybacz. Jak dla mnie strzeliłeś sobie teraz w stopę ;)

 

Życiem państwa mogłoby być i powinno być wspólne dążenie do dobrobytu.

 

Temu, że jeżeli wydaje się na coś publiczne pieniądze, to powinny one służyć wszystkim, a nie tylko zaspokajaniu zachcianek grupki krzykaczy.

 

Tak jak cała Polska płaci podatki, których część idzie na studia, chociaż studenci to przeciętna grupa wielkościowo, to część tych podatków idzie też na ratowanie irozwój języka kaszubskiego (30 000).

 

To nie są CUDZE pieniądze, tylko wspólne pieniądze wszystkich podatników. Trochę peerelowskim myśleniem zaleciało - ktoś tu chyba zapomina, że pieniądze publiczne należą do WSZYSTKICH, a nie NIKOGO.

 

Oczywiście, o wspólne należy dbać. Ale czy Ty płacisz podatki w Anglii? Czy to jest Twoje wspólne? Jak na razie, Anglicy bez naszych uwag sobie lepiej radzą z finansami niż Polacy jakby nie patrzeć ;-)

 

Wcale nie nieszkodliwy, bo w Unii każdy świstek papieru musi być tłumaczony na ponad 20 języków. Zdajesz sobie sprawę z tego, ile to kosztuje, i ile można by za to kupić naprawdę potrzebnych rzeczy?

 

No to teraz się zaczyna zabawa :) Podzielę na punkty:

1. Nie prawda, że każdy świstek papieru w UE tłumaczy się na 23 języki. Jest kilka rodzajów dokumentów i tylko najwyższy poziom z nich jest tłumaczony, i na ogół jest to ostateczna wersja, która idzie do Europarlamentu. Żeby było śmieszniej, nie ma obowiązku tłumaczyć dokumentów na języki inne, niż robocze, jeśli dokument dotyczy wąskiego (geograficznie lub etnicznie) problemu. A żeby było jeszcze śmieszniej, co w ogóle UE ma z tym wspólnego?

2. Polityka językowa UE kosztuje nasz 2,5 Euro na rok. Żeby znów było śmieszniej, UE częściowo sama się utrzymuje z nakładanych kar, publikacji i takich tam, nie tylko ze składek członkowskich. No i są takie bazy tłumaczeń, dzięki czemu każde nowe tłumaczenie coraz łatwiej zrobić. Przy tych hektarach tłumaczonego papieru, to taki świstek kosztowałby 0,0001 Eurocenta, albo mniej.

 

Rozumiem, że państwo ma sprzyjać obywatelom i zgadzam się z tym, ale poświęcanie dobra ogółu dla małej grupki ludzi, którzy sobie czegoś zażyczyli nie mając realnych przesłanek na poparcie swoich żądań, to absolutne zaprzecznie demokracji.

 

No tak, ale ponad 93% ludzkości deklaruje jakieś wyznanie. Z pozostałych 7% część jest przesądnych (wśród wierzących zresztą też) i używa łapaczy snów czy innych takich... Skoro tak, to może niech ateiści i agnostycy się tłumaczą ze swoich minimalistycznych preferencji, a nie na odwrót? Widocznie człowiek potrzebę wiary ma. Od tego należałoby wyjść. Zauważ, że podobnie jest w prostytucją - niby człowiek może seksu nie uprawiać, bo ma wolną wolę, i nie umrze od tego, ale jednak biznes prostytucji kwitnie, mimo, że nie pierwszej potrzeby. No i społecznie prostytucja nie jest wcale tak potępiana, jeśli nawet nie rzec, że ma pewne poparcie społeczne.

 

1. Zarówno kewlar jak i turbany były wynalezione, musieli tylko te technologie połączyć.

2. Koszty legislacyjne ograniczają się do UK, więc to ich problem, taką mają politykę ze względu na Wspólnotę Narodów. Nawet, jeśli UE będzie to musiała tłumaczyć z angielskiego, w co wątpię, to koszt wyniesie kilkaset Euro - przecież ile to może mieć stron?

3. Nikt przez to nie cierpi/nie ginie, oprócz ew. tych Sikhów, jak się turbany nie sprawdzą.

Zaspokaja to fundamentalną - przynajmniej na razie mamy powody by tak sądzić - potrzebę człowieka do a) przynależności etnicznej :P tradycji religijnej.

 

Ja tu nie do końca widzę problem :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites
A ja jako podatnik życzę sobie jeszcze indywidualnej ramy karbonowej do mojego roweru (o, taką poproszę: http://www.fullcycles.com/images/cervelo-soloist-carbon-frame.jpg albo taką: http://www.suncycling.com/images/Orca_08_Frame.jpg , plzzzz!), bo będę wtedy chętniej jeździł na rowerze, a obywatel zdrowy to obywatel szczęśliwy!

No tak, służba w policji w interesie innych obywateli, nowa rama do własnego roweru, to bardzo podobne sytuacje. Nie bądź samolubem, i tak już masz fajny rower ;) Co do reszty pomysłów, może niektóre przykłady wyhiperbolizowane, ale np. nowe technologie w górnictwie - czemu nie? Mylisz chyba trochę projekt i zakup. Turban jest na razie projektowany, w notce nie ma informacji o zamówieniach ów. Bynajmniej nie jest to powiedziane wprost, więc nie można insynuować.

Bardzo kiepski przykład. Turbany są czyjąś zachcianką, podczas gdy mają do dyspozycji zwykłe hełmy. Proteza to proteza, naturalnej nogi nie da się odtworzyć.

Bardzo kiepski przykład jeżeli nie starasz się zrozumieć kogoś zasad postępowania. Jeżeli komuś religia zabraniałaby stosowania jakiejś tam protezy, to protestowałbyś wobec projektu innej?

Bardzo niechętnie podchodzę za to do idiotycznych form eksponowania własnej wiary, a całkowicie nie zgadzam się na wywieranie nacisku przez grupy religijne na funkcjonowanie organów państwa.
Jestem za to bardzo mocno przeciwny ingerencji ruchów religijnych w życie państwa.
Problem w tym, że tutaj maleńka grupa zadecydowała za wszystkich. Nie na tym polega demokracja, wybacz. Jak dla mnie strzeliłeś sobie teraz w stopę :)

A czemu? A Solidarność już może wywierać nacisk? Zaczynasz dyskryminować, przecież każdy ma prawo głosu. A głos tej grupy został potraktowany poważnie i stąd pewnie rozpoczęły się badania nad kuloodpornym turbanem. Myślisz, że porwali jakieś samoloty? :P

Przecież to oni sami sobie zażyczyli tych turbanów w imię identyfikacji z religią. Skoro z punktu widzenia anatomii mogą sobie poradzić także w zwykłym hełmie, to chyba świadczy o tym, że kuloodporne turbany nie są, mówiąc najdelikatniej, koniecznym wydatkiem.

Ej, to takie mało rozwojowe podejście. My na co zień też poradzilibyśmy sobie bez nowych technologii i wynalazków. Ale przecież o to chodzi, żeby sprawiać życie łatwiejszym i przyjemniejszym.

 

EDIT W ogóle mikroosie, skąd wziąłeś tą informację, że sikhowie w jakiś sposób wymusili cokolwiek? Bo ja po przeczytaniu notki ciągle tego nie widzę. To dosyć zasadnicze pytanie, bo widzę, że najbardziej awanturujesz się właśnie o wpływ tej grupy ludzi na rząd. Ale może oni w cale żadnego nacisku nie wywierali, tylko tamtejszy rząd, który po prostu odbiega od naszych lokalnych standardów, zainteresował się problem i sam zaproponował takie rozwiązanie problemu? Pozdrawiam

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tak jak cała Polska płaci podatki, których część idzie na studia, chociaż studenci to przeciętna grupa wielkościowo

Od dawna jestem za płatnymi studiami, więc nie czuję się adresatem tego stwierdzenia.

Oczywiście, o wspólne należy dbać. Ale czy Ty płacisz podatki w Anglii? Czy to jest Twoje wspólne?
Nie, ale mówię o ogólnym pozwalaniu na manipulowanie aparatem państwa przez grupy religijne. Analogicznie, my mamy związkowców, którzy generalnie odstawiają podobne szopki.
Jak na razie, Anglicy bez naszych uwag sobie lepiej radzą z finansami niż Polacy jakby nie patrzeć ;-)
Czy ja wiem? ich gospodarka rozwija się wolniej od naszej. Wg mnie przyrost PKB jest znacznie bardziej miarodajny od PKB per capita, tym bardziej w sytuacji, gdy wyszliśmy z PRL-u dopiero 20 lat temu.
1. Nie prawda, że każdy świstek papieru w UE tłumaczy się na 23 języki. Jest kilka rodzajów dokumentów i tylko najwyższy poziom z nich jest tłumaczony, i na ogół jest to ostateczna wersja, która idzie do Europarlamentu. Żeby było śmieszniej, nie ma obowiązku tłumaczyć dokumentów na języki inne, niż robocze, jeśli dokument dotyczy wąskiego (geograficznie lub etnicznie) problemu. A żeby było jeszcze śmieszniej, co w ogóle UE ma z tym wspólnego?

To ma wspólnego, że sam odwołałeś się do argumentu, że mniejszości ubarwiają kulturę i warto im sprzyjać. Efektem są właśnie takie absurdy. I nawet jeżeli nie każdy dokument jest tłumaczony (przepraszam za nieścisłość), to koszty tłumaczeń są astronomiczne. Co gorsza, są to koszty w dużym stopniu niepotrzebne.

2. Polityka językowa UE kosztuje nasz 2,5 Euro na rok. Żeby znów było śmieszniej, UE częściowo sama się utrzymuje z nakładanych kar, publikacji i takich tam, nie tylko ze składek członkowskich. No i są takie bazy tłumaczeń, dzięki czemu każde nowe tłumaczenie coraz łatwiej zrobić. Przy tych hektarach tłumaczonego papieru, to taki świstek kosztowałby 0,0001 Eurocenta, albo mniej.

Czyli sugerujesz, że ściąganie grzywn jest usprawiedliwieniem dla marnotrawstwa? Dobrze rozumuję, że wynika z tego, że jeśli zasadzę drzewko, to mam prawo pomazać mur sprejem?

No tak, ale ponad 93% ludzkości deklaruje jakieś wyznanie.

Rozmawialiśmy już na temat religii ;) Jest to wiara wyłącznie deklarowana, za którą żadne czyny nie idą. Moim zdaniem ten argument jest całkowicie nieuprawniony i nieprawdziwy.

Skoro tak, to może niech ateiści i agnostycy się tłumaczą ze swoich minimalistycznych preferencji, a nie na odwrót?

Ale dlaczego? To nie ateiści żądają zmian w polityce państwa na swoją korzyść. Oni żądają jedynie tego, żeby nie sprzyjać jakiejś grupie tylko dlatego, że ma widzimisię, a nie ma merytorycznych przesłanek na poparcie swoich racji.

 

Wracając do tematu: kupisz mi ramę do tego roweru? Ja naprawdę jej chcę! Przecież powinienem mieć do tego prawo!

Widocznie człowiek potrzebę wiary ma.

A ja mam potrzebę ramy rowerowej :)

Zauważ, że podobnie jest w prostytucją - niby człowiek może seksu nie uprawiać, bo ma wolną wolę, i nie umrze od tego, ale jednak biznes prostytucji kwitnie, mimo, że nie pierwszej potrzeby.

Problem w tym, że to, że ktoś się prostytuuje i ktoś inny korzysta z tych usług, na mnie nie wpływa. Chociaż przy okazji warto by było wspomnieć, że przydałoby się opodatkowanie tej działalności, podobnie jak każdego biznesu. Przynajmniej skończylibyśmy z zamiataniem problemu pod dywan.

1. Zarówno kewlar jak i turbany były wynalezione, musieli tylko te technologie połączyć.

Więc niech to robią na swój koszt.

2. Koszty legislacyjne ograniczają się do UK, więc to ich problem, taką mają politykę ze względu na Wspólnotę Narodów. Nawet, jeśli UE będzie to musiała tłumaczyć z angielskiego, w co wątpię, to koszt wyniesie kilkaset Euro - przecież ile to może mieć stron?

Powtarzam: chodzi mi o ogólną koncepcję sprzyjania grupce wariatów, którzy sobie czegoś zażyczyli, i na co cały naród musi teraz łożyć.

3. Nikt przez to nie cierpi/nie ginie, oprócz ew. tych Sikhów, jak się turbany nie sprawdzą.

Cierpi cały naród podatników, którzy za te same pieniądze mogliby otrzymać kilka załatanych dziur w asfalcie, że się tak wyrażę obrazowo.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Rozmawialiśmy już na temat religii ;) Jest to wiara wyłącznie deklarowana, za którą żadne czyny nie idą. Moim zdaniem ten argument jest całkowicie nieuprawniony i nieprawdziwy.

 

Jednak te 93% ludzi uważa swój stosunek na tyle realny, że tylko, że się tak wyrażę, masz z tym jakiś problem ;-)

 

Ale dlaczego? To nie ateiści żądają zmian w polityce państwa na swoją korzyść. Oni żądają jedynie tego, żeby nie sprzyjać jakiejś grupie tylko dlatego, że ma widzimisię, a nie ma merytorycznych przesłanek na poparcie swoich racji.

 

Oczywiście, że tak. Żądając, żeby autorytety moralne dla część ludzi nie miały nic do powiedzenia w polityce dokładnie tym jest. Natomiast większość jest zawsze uprzywilejowana. Tutaj jest tak, że jedno starają się trzymać tradycji, a inni starają się ją zwalczać. To jest równoważna abberacja od normy po obu stronach. Bo co jest bardziej naturalne? Tradycja czy jej brak?

 

A że większość działa jak działa... ja o demokrację się nie prosiłem :-)

 

To ma wspólnego, że sam odwołałeś się do argumentu, że mniejszości ubarwiają kulturę i warto im sprzyjać. Efektem są właśnie takie absurdy. I nawet jeżeli nie każdy dokument jest tłumaczony (przepraszam za nieścisłość), to koszty tłumaczeń są astronomiczne. Co gorsza, są to koszty w dużym stopniu niepotrzebne.

 

Jak są niepotrzebne, to się ich nie tłumaczy. Z kilkuset euro podatku płaconego na rok 2,5 euro na głowę trudno uważać za duży wydatek, szczególnie, że:

a) ułatwia mniejszościom typu wszyscy Polacy w Europie komunikację w UE, tak samo każda nacja

:P sprawia, że legislacja jest przejrzysta, a więc bardziej demokratyczna, co akurat w tym porytym ustroju jest pozytywne - jak już ludzie podejmują decyzje, to niech robią to jak najlepiej poinformowani

 

Czyli sugerujesz, że ściąganie grzywn jest usprawiedliwieniem dla marnotrawstwa? Dobrze rozumuję, że wynika z tego, że jeśli zasadzę drzewko, to mam prawo pomazać mur sprejem?

 

Sugeruję, że skoro w USA PKB jest 3 x większe, niż w Polsce, to mogą wstawiać pacjentom do sal telewizory. No i tak robią. A żeby było śmieszniej, w Nowym Jorku wprowadzili 8 języków urzędowych, tak swoją drogą.

 

A Twoja analogia niepoprawna. Jak posadzisz drzewko wcześniej niż sądziłeś, to masz czas zrobić ogrodzenie.

 

Wracając do tematu: kupisz mi ramę do tego roweru? Ja naprawdę jej chcę! Przecież powinienem mieć do tego prawo!

 

We Francji są dopłaty do rowerów. Bo czemu nie - stać ich i sprzyja to zdrowiu. Tak jak różnorodność kultura i językowa sprzyja:

a) kulturze

:D tożsamości

c) inteligencji - nie ma nauki znanej ludzkości, która by tak wszechstronnie rozwijała zdolność koncentracji i układania pamięci, jak nauka języków. Osoby dwujęzyczne wykazują średnio 60% wyższą koncentrację na drodze i mają lepsze wyniki w matematyce. Szczególnie, że wielojęzyczność jest stanem bardziej zbliżonym do naturalnego niż monolingwizm.

 

Więc niech to robią na swój koszt.

 

Społeczeństwo polega na tym, że się nawzajem wspiera. Dlatego to człek rządzi światem. Oni też płacą podatki na rzeczy, z których nie korzystają. Nawet jeśli Ty tego nie popierasz, to w istocie tak jest, więc równanie jest poprawne. No i UK zyskuje na tym, że będzie mogło wcielić sporo tych ludków do służby.

 

A ja mam potrzebę ramy rowerowej.

Zrób z tego istotną potrzebę, a na pewno jakąś dostaniesz. Widać jest Was za mało. Albo pojedź do Francji :)

 

Powtarzam: chodzi mi o ogólną koncepcję sprzyjania grupce wariatów, którzy sobie czegoś zażyczyli, i na co cały naród musi teraz łożyć.

 

Grupka tych normalnych ludzi działa w oparciu o to, co służyło im kilkaset lat. Fakt faktem, nie jest to postępowe podejście, ale naród na to nie narzeka.

 

Czy ja wiem? ich gospodarka rozwija się wolniej od naszej. Wg mnie przyrost PKB jest znacznie bardziej miarodajny od PKB per capita, tym bardziej w sytuacji, gdy wyszliśmy z PRL-u dopiero 20 lat temu.

 

Polska to zarąbisty kraj. To fakt. I mieliśmy dużo niesprzyjających warunków. To też fakt. Ale to, że nas rozebrali na kawałki było efektem tego, że nasi przodkowie po prostu nie zadbali o to, a potem w dwudziestoleciu nie zdążyliśmy się podnieść, chociaż pewnie 30 lat by nam wystarczyło. Jakkolwiek jesteśmy zasobnym narodem, to nie szukajmy powodów "na zewnątrz" tylko, które wyjaśniałby czemu nie jesteśmy w światowej czołówce. Gwarantuję Ci, że podlegamy tym samym zasadom i zanim się zbliżymy do poziomu życia w Wielkiej Brytanii, to nasza gospodarka zdąży bardzo spowolnić, może nawet bardziej niż ich - oni w końcu mają już doświadczenie. A z nas się będą śmiać Ukraińcy...

 

Cierpi cały naród podatników, którzy za te same pieniądze mogliby otrzymać kilka załatanych dziur w asfalcie, że się tak wyrażę obrazowo.

 

Widziałeś drogi w Egipcie albo w Iraku? Robione przez Polaków, dziur nie ma od dawna. Kwestia motywacji i administracji. Wiesz, że z funduszu przeznaczonego dla Polski na lata 2007-2013 z UE wydaliśmy na razie ok. 1%? Pieniędzy nie brakuje, brakuje nam zdolności samoorganizacji.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zastanawiam się dlaczego wszelkie tematy o religii mają takie wielkie powodzenie. :). Ludzie lubią dyskusje. :P

 

Mnie się jednak wydaje, że wszystko jest wciąż na swoim miejscu. Jeśli ktoś chce mieć kuloodporny turban, czy trujące pejsy, to niech sam sobie je zrobi. U nas jeszcze islamiści (odłamy, czy co tam) nie wymagają Koranu z tytanu. Ludzie są fascynujący. :D. Aczkolwiek dalej sądzę, że polityka i religia nie idą w parze. I mówię tak mimo iż jestem religijna. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

W parze nie powinny iść. Ale należy się szacunek. Każdy ma prawo głosu, jeżeli wierzący tworząc pewną grupę, tzn. że mogą się o coś starać. Podobnie niewierzący mogą taką grupę stworzyć i domagać się swoich praw/udogodnień.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Jednak te 93% ludzi uważa swój stosunek na tyle realny, że tylko, że się tak wyrażę, masz z tym jakiś problem ;-)

Błagam Cię, daj spokój. Ten "realny stosunek" kończy się na tym, że większość nie chce ingerencji KRK w życie państwa, a poparcie dla kary śmierci wynosi kilkadziesiąt procent.

Oczywiście, że tak. Żądając, żeby autorytety moralne dla część ludzi nie miały nic do powiedzenia w polityce dokładnie tym jest. Natomiast większość jest zawsze uprzywilejowana. Tutaj jest tak, że jedno starają się trzymać tradycji, a inni starają się ją zwalczać. To jest równoważna abberacja od normy po obu stronach. Bo co jest bardziej naturalne? Tradycja czy jej brak?

Nie wydaje mi się, żeby tradycja Sikhów była naturalna w UK. Nie wydaje mi się też, jakoby stanowili oni większość.

Jak są niepotrzebne, to się ich nie tłumaczy.

Problem w tym, co klasyfikujemy jako potrzebne, bo interpretacja tego określenia może być bardzo różna. Dla mnie jasnym jest, że wydawanie miliarda euro rocznie na to, żeby zaspokoić potrzeby jakiejś grupki, to pomyłka.

Sugeruję, że skoro w USA PKB jest 3 x większe, niż w Polsce, to mogą wstawiać pacjentom do sal telewizory. No i tak robią.

Wporzo, ale nie mów, że w gospodarce idzie im lepiej, niż nam. Startowali z lepszej pozycji, ale wcale nie idzie im specjalnie lepiej. Jak by nie było, to my się szybciej rozwijamy.

A żeby było śmieszniej, w Nowym Jorku wprowadzili 8 języków urzędowych, tak swoją drogą.

No i?

A Twoja analogia niepoprawna. Jak posadzisz drzewko wcześniej niż sądziłeś, to masz czas zrobić ogrodzenie.
Wcale nie niepoprawna. To jset dokładnie to samo, o czym Ty piszesz. Zamiast drzewka postaw sobie grzywnę, a zamiast trwonienia pieniędzy - daj puchę farby. Wychodzi na to samo.
We Francji są dopłaty do rowerów.

Akurat francuski system kieruje się nieuchronnie w kierunku przepaści, więc nie stawiałbym ich za jakikolwiek wzór. To przykład prawdopodobnie najbardziej rozdętego i najgłupszego socjalizmu, jaki świat widział.

Tak jak różnorodność kultura i językowa sprzyja:

a) kulturze

;) tożsamości

Wspominałem już, że chcę ramę?

 

Natomiast co do inwestowania w kulturę - błagam, nawet nie porównuj tego z produkcją kewlarowych turbanów. Jedno nijak się ma do drugiego, bo nikt nie broni Sikhom życia według własnych zasad, tylko ja osobiście jestem przeciwny tworzeniu dla nich osobnego umundurowania za wspólne pieniądze.

 

btw. Mam rozumieć, że jeżeli zostanę zawodowym laborantem i będę chciał jeździć po labie na rowerze, bo tak mi nakazuje religia, to też powinienem mieć takie prawo? Ba, nawet więcej powiem: idąc tropem Twojego myślenia powinno wyjsć na to, że powinienem, w imię swojej religii, zażądać zaprojektowania dla mnie roweru do jeżdżenia po tym labie!

Dlatego to człek rządzi światem.

Tak? Moim zdaniem rządzą bakterie. Poradzą sobie bez nas wspaniale, a my bez nich zginiemy błyskawicznie.

Oni też płacą podatki na rzeczy, z których nie korzystają.

Widzisz, ja nie mam nic przeciwko temu, żeby społeczeństwo zrzucało się na rzeczy potrzebne całemu społeczeństwu. Problem jest w tym, że tutaj mamy grupkę, dla której tworzy się coś, co wcale nie jest realnie potrzebne, bo wynika tylko z czyjejś zachcianki niepopartej żadnym merytorycznym argumentem. Chyba kompletnie tego nie zauważasz.

Zrób z tego istotną potrzebę, a na pewno jakąś dostaniesz.

To jest istotna potrzeba!

Grupka tych normalnych ludzi działa w oparciu o to, co służyło im kilkaset lat. Fakt faktem, nie jest to postępowe podejście, ale naród na to nie narzeka.

Skąd wiesz, że nie narzeka? Poza tym ja nie mówię o tym, co Brytyjczycy na to, tylko o tym, co ja sam uważam o spełnianiu zachcianek grupy ludzi, za którymi nie przemawia nic poza wiarą w urojoną postać jakiegoś bożka.

 

Co do gospodarki - zgadzam się, ale to Ty uważasz, że brytyjska gospodarka ma się lepiej. Póki co, jest to jednak nieprawda.

 

Widziałeś drogi w Egipcie albo w Iraku? Robione przez Polaków, dziur nie ma od dawna. Kwestia motywacji i administracji. Wiesz, że z funduszu przeznaczonego dla Polski na lata 2007-2013 z UE wydaliśmy na razie ok. 1%? Pieniędzy nie brakuje, brakuje nam zdolności samoorganizacji.

Ale to nie ma teraz nic do rzeczy, jakie kto buduje drogi. Chodzi o to, że zmarnowana zostanie kasa na turbany, podczas, gdy można ją było lepiej wykorzystać.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie biomedyczni z Duke University wykazali, że hełmy z I wojny światowej równie dobrze jak te współczesne chronią przed falą uderzeniową. A jeden konkretny model, francuski Adrian z 1915 roku, przewyższa współczesne hełmy pod względem ochrony głowy przed falą uderzeniową.
      Nowoczesne hełmy lepiej chronią przed pociskami czy tępymi uderzeniami, ale przez dziesięciolecia ich konstruktorzy nie potrafili poprawić ochrony głowy w sytuacji, gdy w pobliżu wybuchnie pocisk, a żołnierz zostanie poddany działaniu fali uderzeniowej.
      Stwierdziliśmy, że wszystkie hełmy stanowiły solidną ochronę przed falą uderzeniową wybuchu, ale zdumiało nas, że hełmy sprzed 100 lat sprawowały się równie dobrze, co współczesne konstrukcje. Okazało się, że niektóre z historycznych hełmów były nawet lepsze, mówi Joost Op't Eynde, główny autor badań.
      Naukowcy dopiero niedawno zainteresowali się wpływem fali uderzeniowej na mózgi żołnierzy. Spowodowane to było faktem, że hełmy projektowane są pod kątem odporności na uderzenia pocisków, a fala uderzeniowa była do niedawna groźna głównie dla płuc. W wyniku jej działania dochodziło do śmiertelnych uszkodzeń płuc na długo zanim taka fala mogła zaszkodzić mózgowi.
      Jednak po rozpowszechnieniu się pancerzy chroniących ciało, płuca żołnierzy są dobrze chronione. Okazało się, że na współczesnym polu walki fala uderzeniowa zabija uszkadzając mózg, a nie płuca. Stąd też potrzeba zbadania stopnia ochrony, jaką hełmy zapewniają w obliczu fali uderzeniowej. Tym bardziej, że nie są one projektowane pod kątem takiej ochrony.
      Uczeni z Duke University postanowili porównać hełmy współczesne z tymi z I wojny światowej, gdyż stwierdzili, że współczesny żołnierz noszący pancerz jest chroniony podobnie, jak żołnierz z I wojny światowej znajdujący się w okopie podczas wybuchu.
      Naukowcy porównali hełmy Brodie (Wielka Brytania), Adrian (Francja) i Stahlhelm (Niemcy) ze współczesnym amerykańskim Advanced Combat Helmet.
      Hełmy zakładano na głowę manekina wyposażoną w liczne czujniki. Całość umieszczano pod urządzeniem, które gwałtownie uwalniało sprężony hel, wywołując falę uderzeniową. Na hełmach testowano falę o różnej sile, odpowiadającej eksplozji pociusk artyleryjskiego w odległości od 1 do 5 metrów od celu. Siła działająca na głowę manekina była następnie przeliczana na ryzyko pojawienia się krwawienia w mózgu.
      Okazało się, że każdy z hełmów zmniejszał ryzyko umiarkowanego krwawienia z mózgu od 5 do 10 razy. Jednak hełm Adrian zapewniał najlepsza ochronę. Te wyniki były intrygujące, gdyż francuski hełm był wykonany z podobnych materiałów co hełmy niemiecki i brytyjski, miał nawet cieńsze ścianki. Główna różnica między nimi jest taka, że hełm ten ma na górze grzebień. Jego celem była ochrona przed odłamkami, ale może on również chronić przed falą uderzeniową, mówi Op't Eynde. Z kolei jeśli chodzi o siły działające z boku, a nie z góry, to znaczenie miało tutaj szerokość hełmu i to, jak dużą część głowy obejmował.
      Niezależnie jednak od konstrukcji, każdy z hełmów dobrze chronił przed falą uderzeniową. A to wskazuje, jak podkreślają uczeni, że warto podczas projektowania hełmów skupić się też na tym aspekcie ochrony żołnierza. Tym bardziej, że tak proste rzeczy jak grzebień od góry i szerokość hełmu mają olbrzymie znaczenie. Współczesne materiały i techniki produkcyjne powinny pozwolić na takie ulepszenie hełmów, że będą lepiej chroniły przed falą uderzeniową niż hełmy sprzed 100 lat, stwierdzają autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Robotnicy budowlani znaleźli w porcie rzecznym w Bobrujsku na Białorusi unikatowy ok. 1000-letni hełm (wstępne datowanie wskazuje na koniec IX- początek XI w.).
      Dr Igor Marzalyuk, szef Komitetu Stałego Edukacji, Kultury i Nauki Izby Reprezentantów, powiedział agencji BelTA, że to unikatowe odkrycie. To pierwszy taki hełm na Białorusi. Podobne znajdowano na Ukrainie w kurhanach wojowników, np. w Czarnej Mogile z Czernihowa [...].
      W miejscu znaleziska zostaną przeprowadzone wykopaliska. Archeolodzy uważają, że natrafią jeszcze na inne ciekawe artefakty.
      Hełm zachował się w dość dobrym stanie. Został przekazany do dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjska policja wykorzystuje specjalny algorytm, który informuje śledczych, które sprawy można rozwiązać. Okazało się, że jednostki, które korzystają z tego algorytmu, prowadzą śledztwa w mniej niż połowie spraw, jakie do nich trafiają. Reszta jest od razu umarzana, gdyż algorytm stwierdza, że i tak nie uda się ich rozwiązać.
      Stosowanie algorytmu oszczędza czas i pieniądze, ale rodzi obawy o to, że policja w ogóle nie zajmuje się sprawami, które – wbrew temu co stwierdził algorytm – można by rozwiązać.
      Obecnie algorytm używany jest wyłącznie w przypadku bójek i innych zakłóceń porządku publicznego, jednak niewykluczone, że w przyszłości będzie stosowany też do innych rodzajów przestępstw.
      Zwykle, gdy policja dowiaduje się o przestępstwie, na miejsce wysyłani są śledczy, którzy zbierają dane i na ich podstawie, opierając się na własnym doświadczeniu, decydują, czy dalej prowadzić sprawę. Jednak w ostatnich latach wskutek zmian w sposobie raportowania, brytyjska policja ma do czynienia ze znacznie większą liczbą zgłaszanych przestępstw.
      Stąd też pomysł na wykorzystanie Evidence Based Investigation Tool (EBIT), algorytmu, który ocenia prawdopodobieństwo rozwiązania sprawy. Jest on od roku używany przez policję z Kent, gdzie pobicia i zakłócenia porządku publicznego stanowią około 30% zgłaszanych przestępstw.
      Jak informuje sama policja, przed wprowadzeniem EBIT funkcjonariusze prowadzili śledztwa w około 75% zgłaszanych spraw. Od czasu gdy używają EBIT odsetek prowadzonych śledztw spadł do 40%. Policjanci chcieliby prowadzić śledztwo w każdej sprawie i złapać sprawcę. Jeśli jednak analiza możliwości rozwiązania sprawy wskazuje, że śledztwo nie ma szans powodzenia, może lepiej użyć zasobów w innych, bardziej obiecujących, śledztwach, mówi Ben Linton z Metropolitan Police.
      Autorem EBIT jest Kent McFadzien z University of Cambridge. Trenował on swój program na próbce tysięcy napadów i zakłóceń porządku publicznego. Zidentyfikował osiem czynników decydujących o tym, czy sprawa może zostać rozwiązana, takich jak np. obecność świadków, nagrań z kamer przemysłowych czy znajomość nazwiska potencjalnego przestępcy. Jednak, jako że czynniki takie mogą się zmieniać, EBIT każdego dnia umieszcza w spisie spraw możliwych do rozwiązania jedną lub dwie takie sprawy, których rozwiązanie ocenia jako mało prawdopodobne. Policjanci nie wiedzą, które to sprawy, gdyż algorytm nie informuje ich o szczegółowej ocenie, wymienia tylko sprawy możliwe do rozwiązania. W ten sposób algorytm jest ciągle testowany i trenowany.
      Istnieją jednak obawy, że jako iż EBIT jest trenowany na już zakończonych śledztwach, pojawiające się błędy mogą być w nim wzmacniane. Jeśli na przykład w jakimś regionie nie ma kamer przemysłowych, algorytm może uznawać sprawy z tego regionu za trudne lub niemożliwe do rozwiązania, przez co mieszkańcy regionu będą poszkodowani, gdyż policja nie zajmie się przestępstwami mającymi tam miejsce.
      Jeśli trenujemy algorytm na historycznych danych dotyczących aresztowań i zgłoszeń przestępstw, wszelkie odchylenia i dysproporcje będą trafiały do algorytmu, który będzie się ich uczył i je wzmacniał, ostrzega Joshua Loftus z Uniwersytetu Stanforda.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Texas A&M University odkrył najstarszą broń znalezioną w Ameryce Północnej. To grot włóczni, którego wiek oceniono na 15 500 lat. Odkrycia dokonali naukowcy pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Watersa. Grot, wraz z pozostałościami po wielu innych sztukach broni, znaleziono na stanowisku Debra L. Friedkin znajdującym się około 65 kilometrów na północny-zachód od Austin. Stanowisko to jest intensywnie badane od 12 lat.
      Wspomniany grot, wykonany z czertu, został znaleziony wraz z innymi narzędziami w warstwie datowanej na 15 500 lat. Jest więc starszy od kultury Clovis, którą przez dziesięciolecia uważano za najstarszą kuklturę Ameryki.
      Nie ma wątpliwości, że grot ten był używany do polowań. To odkrycie jest istotne z tego względu, że dotychczas na żadnym stanowisku archeologicznym starszym od kultury Clovis nie znaleziono grotów włóczni, a jedynie kamienne narzędzia. Ten grot jest starszy od grotów kultur Clovis i Folsom. Kultura Clovis jest datowana na 13 000 – 12 700 lat, a Folsom jest młodsza. Archeolodzy zawsze marzą o tym, by znaleźć narzędzie charakterystyczne dla danego okresu, takie jak właśnie groty broni miotanej, które byłyby starsze od Clovis. I z takim właśnie znaleziskiem mamy tutaj do czynienia, mówi Waters.
      Jednym ze znaków rozpoznawczych kultury Clovis jest charakterystyczny dla niej zaawansowany grot. Podobnego kształtu obustronnych żłobień nie spotyka się nigdzie poza zasięgiem oddziaływania tej kultury.
      Osadnictwo ludzkie w Ameryce podczas ostatniego zlodowacenia było złożonym procesem i widać to w puli genetycznej mieszkańców kontynentu. Teraz zaczynamy to widzieć też w zabytkach archeologicznych, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Ujęcie seryjnego mordercy nazwanego przez prasę Golden State Killer pokazało, jak przydatnymi narzędziami w rękach policji mogą być ogólnodostępne bazy danych genealogicznych, w których obywatele dobrowolnie pozostawiają próbki DNA. Teraz analizy przeprowadzone przez naukowców wykazały, że już za kilka lat – przynajmniej w USA – przed śledczymi nie ukryje się nikt, kto pozostawił na miejscu przestępstwa swój ślad genetyczny.
      Jeśli jesteś biały, mieszkasz w USA i twój daleki krewny korzysta z serwisów genealogicznych, to istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że policja zidentyfikuje cię dzięki kodowi genetycznemu. Badania przeprowadzone właśnie przez naukowców z Columbia University wykazały, że wykorzystując próbkę DNA daleko spokrewnionej osoby i z grubsza szacując wiek poszukiwanego przestępcy, policja już teraz jest w stanie zawęzić krąg podejrzanych do mniej niż 20 osób. A wszystko to dzięki bazie danych zawierających kod genetyczny zaledwie 1,3 miliona osób.
      Wykorzystanie takiej metody pozwala w tej chwili na identyfikację około 60% białych Amerykanów, nawet jeśli oni sami nigdy nie udostępnili swojego DNA. Za kilka lat będzie tak można zidentyfikować każdego, mówi Yaniv Erlich, genetyk c Columbia Univeristy.
      Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się tej metodzie po tym, jak policja wykorzystała ją do złapania seryjnego mordercy, który działał w latach 70. i 80. DNA pozostawione przez niego na miejscach zbrodni zostało porównane z bazą danych GEDmatch. To bezpłatny serwis, zawierający dane o mniej niż milionie osób, do którego każdy może przesłać próbkę, a firmy takie jak 23andMe przeanalizują DNA i określą krąg spokrewnionych osób, które również przesłały próbki.
      W całej tej sprawie najbardziej niezwykły jest fakt, że schwytany morderca był bardzo daleko spokrewniony z osobami, których DNA znajdowało się w bazie. Na tyle daleko, że najprawdopodobniej się nie znali. Otóż Golden State Killer i osoby, których DNA było w przeszukanej bazie mieli tych samych prapradziadków. Pradziadkowie byli inni, dziadkowie byli inni, rodzice też byli inni. Do tych informacji wystarczyło dodać szacowany wiek mordercy i miejsca popełnienia przestępstw, by znacząco zawęzić krąg poszukiwanych.
      Naukowcy szybko zaczęli zastanawiać się, jak wiele osób o nieznanym DNA można zidentyfikować za pomocą takich serwisów. W tym celu Erlich i jego zespół przyjrzeli się bazie MyHeritage, która zawiera 1,28 miliona profili DNA. Analiza wykazała, że jeśli mieszkasz w USA, a twoi przodkowie pochodzą z Europy, to istnieje 60% szans, że osoba, z którą masz wspólnych prapradziadków lub jesteście bliżej spokrewnieni, dostarczyła swój profil genetyczny do MyHeritage. Dla osoby, której przodkowie pochodzą z Afryki Subsaharyjskiej odsetek ten spada do 40%.
      Erlich postanowił też sprawdzić, jaka jest szansa, że w takiej sytuacji policja zidentyfikuje cię podobnie, jak Golden State Killera. Okazało się, że dodając do informacji genetycznej takie dane jak szacunkowa ocena wieku i prawdopodobna lokalizacja geograficzna można zmniejszyć początkową pulę 850 osób do zaledwie 17 podejrzanych.
      GEDmatch, dzięki której policja znalazła mordercę, zawiera DNA około 0,5% dorosłej populacji USA. Gdy odsetek ten wzrośnie do 2% dzięki tej bazie będzie można zidentyfikować ponad 90% osób mających europejskie korzenie. To zaskakujące, jak niewielka musi być ta baza, mówi genetyk Noah Rosenberg z Uniwersytetu Stanforda.
      Co więcej, połączenie baz policyjnych z ogólnodostępnymi może dać jeszcze lepsze wyniki. Jak donosi najnowszy numer Cell, analizy wykazały, że ponad 30% osób, których profil DNA znauduje się w policyjnej bazie danych, można skojarzyć z ich krewnymi z komercyjnych baz danych. Jakby jeszcze tego było mało, dodatkowe łączne analizy danych zawartych w obu typach baz pozwalają ujawnić szczegóły wyglądu podejrzanego lub jego krewnych, jak kolor oczu czy przebyte choroby. Z tymi bazami można zrobić więcej, niż się powszechnie uważa,  mówi Rosenberg.
      Uczeni zwracają uwagę, że takie analizy, które są pocieszające z punktu widzenia pracy policji, mogą jednak stanowić zagrożenie dla prywatności. Rozwiązaniem może być np. przesyłanie serwisom genealogicznym swoich danych DNA w formie zaszyfrowanej. Wówczas policja mogłaby z nich korzystać tylko we współpracy z danym serwisem, a zatem za zgodą sądu. Erlich uważa też, że USA powinny zmienić prawo dotyczące prywatności osób zgłaszających się na ochotnika do badań naukowych.
      Teoretycznie osoby takie powinny być trudne do zidentyfikowana. jednak Erlich wykorzystał bazę GEDmatach do zidentyfikowania anonimowej kobiety, która dostarczyła swoją próbkę naukowcom. Jej dane zostały zanonimizowane przez instytucję badawczą, jednak kobieta korzystała też z serwisów genealogicznych, a tam dane nie są anonimowe. Zatem ktoś, kto działa w złej wierze i ma dostęp do próbek w instytucjach naukowych, może pokusić się o identyfikację osób biorących udział w badaniach.
      Być może rozwiązaniem byłoby przyjęcie przez Kongres przepisów ograniczających policji możliwość korzystania z danych genealogicznych. Użycie takich baz byłoby uzasadnione w przypadkach poważnych przestępstw jak morderstwo, ale już nie w drobnych sprawach.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...