Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Mordercza walka o przetrwanie

Rekomendowane odpowiedzi

Nie tylko ludzkie dzieci czasem ze sobą rywalizują, jest to bardzo powszechne zjawisko w świecie zwierząt. U ptaków współzawodnictwo przyjmuje postać walki o najlepsze miejsce w gnieździe. Pisklę, które wygrywa, może usiąść w rejonie, gdzie matka z największym prawdopodobieństwem dostarcza pożywienie.

Wśród jerzyków alpejskich, nazywanych też skalnymi, które budują gniazda na wysokich budynkach czy w zagłębieniach klifów, wygrana najsilniejszego pisklęcia oznacza wyrzucenie innego z gniazda. W ramach nowego badania odkryto, że im większy jest dany lęg, tym większe prawdopodobieństwo przepychanek między rodzeństwem i wypadnięcia części ptaków z gniazda.

Gdy jedno z rodziców wraca do gniazda z posiłkiem dla młodych, rozpoczyna się walka o miejsce w pierwszym rzędzie. Jeśli piskląt jest wiele, na pewno któreś pozostanie głodne.

Aby sprawdzić, czy rzeczywiście zatłoczone gniazdo zwiększa prawdopodobieństwo wypychania, Pierre Bize z Uniwersytetu w Glasgow oraz Alexandre Roulin z Uniwersytetu w Lozannie przyglądali się wydarzeniom, które miały miejsce w 2 miejscach gniazdowania jerzyków alpejskich (oba zlokalizowane na wieżach zegarowych; jedno w Bienne, a drugie w Solothurn).

Naukowcy manipulowali wielkością lęgów w ten sposób, że w każdym gnieździe znajdowało się od 1 do 4 piskląt. Każdego dnia badacze liczyli, ile młodych znajduje się w środku. Gdy któreś wypadało, było z powrotem umieszczane między rodzeństwem.

Jak odnotowuje Bize, młode z gniazd, w których wylęgło się czworo piskląt, wypadały częściej niż ptaki z mniej zatłoczonych gniazd. Wypadanie zależy, według niego, od kondycji zdrowotnej lęgu, która na pewno jest gorsza, gdy ptaków jest więcej.

Uważamy, że słabsze pisklęta intensywniej ze sobą rywalizują. Próbując się pierwsze dopchać do rodziców przylatujących z pożywieniem, bardziej ryzykują, ponieważ podchodzą niebezpiecznie blisko krawędzi i często spadają.

Odkrycia biologów opisano w magazynie Animal Behavior.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe studium sugeruje, że poszukiwanie wrażeń nie jest zachowaniem występującym wyłącznie u ludzi i innych kręgowców. Jedną na dwadzieścia pszczół miodnych także należy uznać za amatorkę przygód. Mózg takiego owada wykazuje unikatowy wzorzec aktywności genowej w obrębie szlaków molekularnych, które u naszego gatunku wiążą się właśnie z pogonią za nowościami czy przeszywającym na wskroś dreszczykiem.
      Jak zapewniają entomolodzy z University of Illinois, odkrycia te rzucają nowe światło na wewnętrzne życie ula. Dotąd postrzegano go jako wysoce zdyscyplinowaną kolonię niezmiennych robotnic, które spełniają pewne role, służąc królowej. Teraz zaczyna się wydawać, że poszczególne robotnice różnią się pod względem chęci wykonywania zadań - twierdzi prof. Gene Robinson. Różnice te można po części przypisać zmienności pszczelich osobowości. U ludzi różnice w poszukiwaniu nowości stanowią [przecież] składnik osobowości.
      Amerykanie przyglądali się 2 zachowaniom pszczół, które wyglądały na poszukiwanie nowości: robieniu rozpoznań związanych z gniazdami i źródłami pokarmu. Kiedy kolonia staje się zbyt duża, musi się podzielić i część pszczół zakłada nowe gniazdo. Na jego poszukiwanie wybiera się mniej niż 5% roju. W porównaniu do reszty owadów, tacy zwiadowcy są 3,4 razy bardziej skłonni do zostania pionierami poszukującymi również kolejnych źródeł pokarmu. To złoty standard badań nad osobowością. Jeśli wykazujesz tę samą tendencję w różnych kontekstach, to jest to cecha osobowościowa. Jak podkreśla Robinson, wola odważnych do pokonania jeszcze jednego kilometra może być istotna dla przeżycia reszty społeczności.
      Później Amerykanie posłużyli się analizą mikromacierzy. W mózgach grup zwiadowców i niezwiadowców odkryto różnice w aktywności tysięcy genów. "Spodziewaliśmy się znaleźć jakieś, ale rzeczywista skala nas zaskoczyła, zważywszy, że jedne i drugie pszczoły są zbieraczkami". Kilka genów o odmiennej ekspresji wiązało się z sygnalizacją katecholaminową, a także bazującą na kwasie L-glutaminowym i gamma-aminomasłowym (GABA). Naukowcy skupili się na tych mechanizamach, bo u kręgowców odpowiadają one za regulację poszukiwania nowości i reagowanie na nagrody.
      By sprawdzić, czy za poszukiwanie nowości u pszczół odpowiadają zmiany w sygnalizacji mózgowej, akademicy podawali grupom owadów związki, które nasilają lub hamują działanie wymienionych wyżej neuroprzekaźników. Okazało się, że kwas glutaminowy i oktopamina (jedna z katecholamin) prowokowały zachowania zwiadowcze u pszczół, które wcześniej nie przejawiały takich tendencji. Blokowanie sygnalizacji dopaminowej ograniczało zaś takie działania.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mrówki z rodzaju Oecophylla dysponują pamięcią kolektywną zapachu mrówek z wrogich gniazd.
      Prof. Mark Elgar z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Melbourne wyjaśnia, że pamięć kolektywna zapewnia przewagę w świecie naznaczonym rywalizacją, ponieważ wszyscy członkowie gniazda podlegają "primingowi" informacjami o wrogu, nim go w ogóle spotkają. Ten rodzaj komunikacji zwraca uwagę na niesamowite cechy mrówczych społeczeństw, ponieważ kolonie niektórych gatunków, np. z rodzaju Oecophylla, mogą się składać z sieci gniazd z milionami robotnic.
      Australijczycy prowadzili eksperymenty na mrówkach Oecophylla smaragdina. Mają one zielonkawe głowy i odwłoki. Żyją na drzewach w gniazdach z liści. Kolonie O. smaragdina są bardziej agresywne w stosunku do mrówek z pobliskich gniazd. Wiedząc to, biolodzy posłużyli się owadami z 12 kolonii i organizowali konfrontacje.
      W ramach serii prób akademicy z antypodów umieszczali mrówkę z interesującego ich gniazda na specjalnej arenie. Naprzeciw niej stawiano mrówkę z innego gniazda. Po 15 zaznajamiających spotkaniach ekipa Elgara symulowała inwazję. Na lub w pobliżu "ogniskowego" gniazda umieszczano 20 robotnic ze znanego już gniazda. Podobnie postępowano z 20 owadami z niepoznawanych wcześniej gniazd. Mrówki broniły swojej kolonii o wiele bardziej agresywnie, gdy intruzi pochodzili z gniazda poznawanego wcześniej przez przedstawiciela "atakowanych".
      Odkryliśmy, że po spotkaniu z rywalem, mrówka wraca do kolonii i przekazuje informacje o zapachu rywala i o tym, jak agresywny był przebieg spotkania. Kiedy kolonia wielokrotnie wchodzi w kontakt z tym samym rywalizującym gniazdem, spotkania stają się coraz bardziej agresywne. Sugeruje to, że mrówki przekazują nie tylko informacje o tożsamości, ale i o częstotliwości spotkań. A że częściej krzyżują się drogi mieszkańców położonych bliżej gniazd, stąd największa wrogość wśród sąsiadów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Budowanie gniazd nie jest instynktowne. Ptaki muszą się go nauczyć. Do takiego wniosku doszli ornitolodzy z Uniwersytetów w Edynburgu i Glasgow oraz University of St Andrews, analizując zachowanie samców wikłacza maskowego (Ploceus velatus) z Botswany podczas budowania w sezonie lęgowym gniazd z trawy.
      Okazało się, że przy kolejnych gniazdach poszczególne ptaki zmieniają technikę budowania, poza tym niektóre osobniki wyplatają swoje gniazda w kierunku od lewej do prawej, a inne od prawej do lewej. Akademicy zauważyli także, że w miarę jak samce nabierały wprawy, coraz rzadziej upuszczały źdźbła traw.
      Brytyjczycy, którym pomagali koledzy po fachu z Botswany, wybrali właśnie wikłacze, ponieważ, po pierwsze, konstruują one skomplikowane gniazda, co może świadczyć o inteligencji, a po drugie, wyplatają ich w ciągu sezonu lęgowego nawet kilkadziesiąt, dzięki czemu można monitorować zmiany w technice budowania tego samego osobnika.
      Jeśli ptak buduje gniazdo według genetycznego szablonu, powinniśmy oczekiwać, że wszystkie ptaki będą za każdym razem budować gniazda dokładnie w ten sam sposób. Tymczasem wcale tak nie jest. Wikłacze maskowe wykazywały sporą zmienność w tym zakresie, ujawniając oczywistą rolę doświadczenia. Nawet w przypadku ptaków praktyka czyni mistrza – podsumowuje dr Patrick Walsh ze Szkoły Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Edynburgu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Studium entomologów z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji ujawniło, że mrówki z gatunku Temnothorax longispinosus potrafią rozpoznać najgroźniejszych przeciwników i zaatakować ich z odpowiednią dozą agresji (Ethology).
      T. longispinosus zamieszkują lasy liściaste Ameryki Północnej. Preferują klimat umiarkowany. Gniazdują w opadłych na ziemię gnijących gałązkach, liściach czy żołędziach. Na co dzień muszą sobie radzić z rajdami robotnic innych gatunków mrówek, które zabierają ich larwy. Podczas obrony T. longispinosus starają się zabić wroga ugryzieniami. Jak na mądre owady przystało, nie marnują jednak energii i innych zasobów na poślednich napastników. Jeśli już gryźć, to najgroźniejszego.
      Pracami niemieckiego zespołu kierowali Inon Scharf i Susanne Foitzik. Chcąc sprawdzić, jak T. longispinosus zareagują na 4 gatunki intruzów, kolonię przeniesiono do laboratorium. Pierwsza robotnica reprezentowała nieznany gatunek, który nie dzieli z naszymi mrówkami habitatu. Druga należała do tego samego gatunku, co one [T. longispinosus]. Trzecia to znany przeciwnik - spokrewniony gatunek zamieszkujący te same obszary. Na końcu pojawiała się robotnica z gatunku porywającego młode (dla mrówek najazd bywa prawdziwą katastrofą, bo przy okazji napastnicy uśmiercają często królową i robotnice). Okazało się, że w pierwszych trzech przypadkach T. longispinosus jedynie przepychały się z obcymi, a w kontakcie z 4. wykazywały prawdziwą agresję: gryzły i próbowały zabić. To zaskakujące, ale umiały przeprowadzić rozróżnienie - opowiada dr Scharf.
      T. longispinosus prowadzą zacięte wojny terytorialne. Walczą zarówno z koloniami T. longispinosus, jak i z koloniami innych mrówek z rodzaju Temnothorax. Porwane larwy są częściowo przeznaczane do zjedzenia, a częściowo do wylęgnięcia. Nowe osobniki zasilają szeregi robotnic.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sroki faworyzują niektóre ze swoich piskląt. Robią to jednak na dziwnej zasadzie: lepiej opiekują się młodymi z przeważającej w gnieździe płci. Tak więc jeśli w danym lęgu jest więcej samic, umrze większa liczba samców i na odwrót (Journal of Avian Biology).
      Dr Sang-im Lee i jej zespół z Seoul National University i Ewha University badali śmiertelność piskląt sroki. Szefowa ornitologów podkreśla, że wzorzec niekorzystnego położenia słabiej reprezentowanej płci "nie jest kompatybilny z wcześniejszymi hipotezami". Uprzednio zgony młodych należących do gatunków z dymorfizmem płciowym (gdzie rozmiary poszczególnych płci są wyraźnie różne) przypisywano dwóm mechanizmom: 1) podatności większej płci bądź 2) dominacji rozmiarów. Pierwszy zakłada, że większa płeć (u srok samce) umiera, gdy pogarszają się warunki środowiskowe i rodzice nie są w stanie zapewnić potomstwu odpowiedniej ilości pożywienia. Zgodnie z drugim mechanizmem, młode większej płci, czyli w omawianym przypadku samce, dominują nad mniejszymi współgniazdownikami, tutaj samicami. Doktor Lee myślała, że czarno-białe ptaki wpiszą się w któryś ze schematów, tak się jednak nie stało...
      Koreańczycy stwierdzili, że wzorce śmiertelności piskląt nie wiążą się z zachowaniem młodych wobec siebie – np. gnębieniem słabiej reprezentowanej płci przez przeważający gang płci przeciwnej – lecz z postępowaniem samych sroczych rodziców. Ponieważ pisklęta rzadszej płci umierają z większym prawdopodobieństwem, pod koniec 5-tygodniowego okresu karmienia przez matkę i ojca obserwuje się większe odchylenie w kierunku widocznym już od momentu wylęgu.
      Odchylenie jest specyficzne dla danego gniazda. Lee mówi, że wygląda to tak, jakby każda para miała w głowie idealny skład płciowy grona swoich dzieci i skoro nie udało się go uzyskać na etapie składania jaj, trzeba do niego doprowadzić później...
      Wcześniej naukowcy wiedzieli, że niektóre ptaki, np. wróble i sikory, potrafią manipulować stosunkiem młodych należących do różnych płci już na etapie jaja. Dlaczego więc sroki regulują płeć potomstwa tak późno? Może srokom, które w porównaniu do wróbli czy sikor, długo opiekują się swoimi młodymi, opłaca się nie zmieniać niczego na etapie jaja, bo nigdy nie wiedzą, co je czeka w przyszłości. Ptaki te zaczynają więc od losowego rozdzielania chromosomów płciowych i tym samym zostawiają sobie pole manewru uwzględniające nieprzewidywalne.
      Choć na razie niewiele wiadomo, Koreańczycy zauważyli, że pary srok w dobrej kondycji lub z lepszymi umiejętnościami rodzicielskimi wyprowadzają lęgi z odchyleniem w kierunku samców, natomiast rodzice "gorszego sortu" wychowują raczej więcej córek.
      U wielu gatunków ptaków jakość rodzicielstwa znajduje odzwierciedlenie w terminie złożenia jaj. Lepsi, czytaj zdrowsi, rodzice robią to wcześniej. Zespół Lee stwierdził, że choć wcześni sroczy rodzice nie mają na początku więcej synów, podczas okresu sprawowania opieki wywołują taką śmiertelność córek, by tuż przed opuszczeniem gniazda w grupie było nieco więcej samców niż samic. Niewykluczone, że tylko najlepsi rodzice mogą sobie pozwolić na synów, którzy wymagają dostarczenia większych ilości (o 10%) pożywienia niż córki.
      Koreańczycy sądzą, że pierwotny skład lęgu może się wiązać ze specyficznym stosunkiem rodziców do synów i córek. Dlatego nie powinno się podczas badań ornitologicznych zamieniać młodych między gniazdami. Zespół Lee umieszcza kamery w gniazdach, by sprawdzić, jak sroki manipulują składem płciowym młodych (dzieje się to zapewne za pośrednictwem sposobu karmienia).
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...