Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawostka, na discovery kiedys mowili o kobiecie chyba z Indii, ktora w zoladku miala 1,5 kg kuleczke wlosow :D

TO nie jest śmieszne, to jest przykra choroba z która powinno się walczyć, ale nie syzyfowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

<img vspace="0" hspace="0" border="0" align="left" src="http://kopalniawiedzy.pl/m/foto_extra/1159459366_551067.jpeg" alt="włosy" copyright="Włosy

licencja: Creative Commons" />Określone geny mogą zwiększać prawdopodobieństwo kompulsywnego wyrywania włosów, nazywanego <span style="font-weight: bold;">trichotillomanią</span>. Zaburzenie dotyczy od 3 do 5 procent populacji. U osób z trichotillomanią występuje znaczna utrata włosów, a nawet łyse placki. Towarzyszy ona różnym zaburzeniom psychicznym, takim jak zespół Tourette’a, depresja, lęk czy zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.

 

Badanie objęło 44 rodziny, w których jeden lub więcej ich członków chorowało na trichotillomanię. Naukowcy z <span style="font-weight: bold;">Centrum Medycznego Duke University</span> odkryli, że osoby z tym zaburzeniem mają dwie <span style="font-weight: bold;">mutacje w genie SLITRK1</span>. Nie odnaleziono ich w rodzinach, w których nie występuje trichotillomania.

 

Gen SLITRK1 odgrywa pewną rolę w tworzeniu się połączeń między neuronami. Mutacje mogą powodować, że powstają wadliwe połączenia, a skutkiem tego jest trichotillomania. Badacze podkreślają jednak, że mutacje genu SLITRK1 odpowiadają za mały procent trichotillomanii.

 

Odkrycia zespołu opisano w październikowym wydaniu <span style="font-style: italic;">Molecular Psychiatry</span>.

 

Jak do tej pory, nie ma specyficznej metody leczenia trichotillomanii. Niekiedy skutkują leki antydepresyjne i przeciwlękowe.

 

Uważa się, że za trichotillomanię odpowiada <span style="font-weight: bold;">nadaktywność układu serotoninergicznego</span>. Odnotowuje się podwyższony poziom 5HIAA (kwasu 5-hydroksyindolooctowego). Zaburzenie może się pojawić w każdym wieku. Małe dzieci przechodzą je łagodniej. Pojawiają się dodatkowe symptomy, np. zachowania regresywne (m.in. moczenie nocne), a także koszmary senne. Przed 5. rokiem życia częściej chorują chłopcy, później dziewczynki oraz kobiety. Uważa się, że u dzieci trichotillomania jest przejawem lęku, tak jak ssanie kciuka czy obgryzanie paznokci. Włosy są wyrywane z dowolnych części ciała, najczęściej jednak z głowy, brwi, rzęs, przedramienia oraz owłosienia okołoodbytniczego i łonowego. Wyrywanie przyjmuje postać krótkiej czynności lub wielogodzinnego "procederu". Po usunięciu włosy są rolowane, łamane, żute czy zjadane. Czasem wyrywanie łączy się z sytuacją stresową, ale zdarzają się osoby usuwające włosy w sytuacji odprężenia, na przykład podczas oglądania telewizji. Ponieważ trichotillomania jest traktowana jak zaburzenie kompulsywne, wyrywaniu towarzyszy uczucie ulgi, a zaprzestanie wyrywania wzmaga napięcie.

 

Proponuję zapoznać się z blogiem:

 

http://analizastanunienormalnego.blox.pl/html/1310721,262146,14,15.html?1,2006

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem w Stanach np. taka rzecz by przeszła, bo tam specjalnie kształci sie lekarzy w stosowaniu hipnozy. Ale w Polsce mamy prawie samych szarlatanów... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh. mam 14 lat, i mam identycznie jak Przerażona. łącznie z tym pochłanianiem cebulek, zawalonym włosami dywanem.. jest już rok 2009 i wątpie zeby ktokolwiek miał to jeszcze czytać, ale bardzo pokrzepia mnie to że nie jestem sama. jestem jak wiadomo w okresie  dojrzewania, że niby 'buzują hormony' i trichotillomania powinna mi przejść.. ale nie jest tak łatwo. moja mama jest alkoholiczką, rodzice są po rozwodzie. życie troche bardziej teraz się układa, ale miałam bardzo niezdrowe dzieciństwo. i czuje ze moja psychika na tym cierpi. dzień w dzień, nie tylko przez TTM, oczuwam taką inność. zaczeło sie własnie jak byłam jeszcze mała. wyrywanie rzęs, włosów na głowie, włosów łonowych, obgryzanie paznokci.. to tylko jakies zboczenia zewnętrzne, ale do tego dochodzą też jakieś wewnętrzne lęki. kłopoty z zasypianiem, ciągły niepokój.. mam niekończące się kompleksy, nie mogę porozmawiać z nikim o tzw 'babskich sprawach', bo nie mieszkam z mamą, staciłam z nią kontakt.

Chyba powinnam zacząć chodzić do psychologa, ale nie wiem, czy potrafiłabym o tym wszystkim mu powiedzieć.. pozatym w czym on może mi pomóc? może warto spróbowac..

 

jednk trichotillomania to moj największy problem, bo skutki są widoczne.. już nie jedna osoba widziała te ubytki.. czytam - wyrywam włosy. siedze przed komputerem - wyrywam włosy. oglądam telewizję - wyrywam włosy..

cokolwiek bym robiła, zawsze jest też wyrywanie włosów. i tego sie nie da zastąpić niczym innym.. bo moja przyjaciółka która chociaz troche stara sie mnie zrozumiec, mówi żebym czyms innym zajęła ręce. próbowałam nawet siedzieć w rękawiczkach. ale to pozbawia mnie satysfakcji wyrwania włosa i skonsumowania tej cholernej cebulki. to nienormalne. musze sie leczyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio medycyna dopatruje się wszystkiego w genach (zamiast w obciążonym wywiadzie rodzinnym, czynnikach społecznych lub motywacyjnych).

papużce nierozłączce stawia się lusterko po stracie partnera by "nie wypieliła się" się po sam korpus do szyi".

Ludzie z nadmiarem testosteronu nie lubią swego owłosienia często (twierdząc, że albo za długie lub za dużo go mają).

Jeżeli geny byłyby wadliwe to by się wyeliminowały w skutek selekcji naturalnej (każda żywa jednostka ma rację bytu czy to pasożyt, wirus lub inne "cholerstwo").

.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyrywam włosy już 3 lata...Na początku szukałam takich okazów, różniących sie znacznie od reszty a teraz...teraz wyrywam jak leci i zjadam cebulki.. to mnie juz przerasta...czy ktokolwiek wyszedł z tego by nie wrócić znów w ciąg?... nawet gdyby udało sie nie wyrywać kilka lat i zdarzy ci sie wyrwac włosa przez przypadek chociaż to bedziesz miał chęc wyrwania kolejnego..wiem o tym bo miałam okolo 6miesięcy przerwe i wszystko szlo zgodnie z planem. lecz to jedno małe potknięcie wszystko zepsuło. wszystko sie zawaliło jak domek z kart..runeło... byłam szczęsliwa ze mam włosy już prawie normalne a tu nagle...trach i juz ich nie ma.. teraz wyrywam dużo..bardzo dużo...rodzina wie ze wyrywam i choc im od ponad roku mowie ze to choroba nie wierzą. wyzywają mnie od głupków itp..wypróbuje metode przyklejenia plastrów na czubki palców by trudniej było chwycic a że mam krótkie to moze sie uda...dziś jest 10 czerwca a 4 lipca mam wesele kuzyna...jak ja pójde z łysą głową...może nie pójdę w ogóle?...  czy ktoś to czyta jeszcze w ogóle?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś to czyta jeszcze w ogóle?...

Ja to czytam. Twój problem jest szerzej opisany. Mam dwie książki w postaci elektronicznej. Autorki, opisanej cytatem z neta poniżej. Wyślij mi swój adres mail w prywatnej wiadomości. Na przykładzie tych jej dwóch publikacji możesz obejrzeć ten przymus z zewnątrz. Opis tejże autorki zaczerpnięty ze strony wydawnictwa książkowego "Jacek Santorski & Co":

Pia Mellody - jest światowym autorytetem w terapii uzależnień i w dziedzinie zaburzeń emocjonalnych będących skutkiem doznanych w dzieciństwie nadużyć. Z prowadzonych przez nią warsztatów i terapii uzależnień korzystają ludzie na całym świecie, a jej poradniki są tłumaczonymi na wiele języków bestsellerami. Pia Mellody wykłada w The Meadows Treatment Center, w Wickenburgu, które jest ośrodkiem dla ofiar traumatycznych przeżyć, przemocy emocjonalnej i różnych form uzależnień. Jest ona autorką bestsellerów o zjawisku współuzależnienia, m.in. Toksycznej miłości i Toksycznych związków.

 

3maj się :P ,daj znać jeśli chcesz, żebym wysłał Ci artykuł, który pozwoli Ci zobaczyć z zewnątrz ten przymus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja żona wyrywa sobie włosy,potem je gryzie i nie wiem,ale chyba połyka.Słyszałem że konieczna jest operacja usunięcia włosów z układu pokarmowego,ponieważ są niestrawne.Nie potrafię jej zachęcić do podjęcia terapii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Probowalam wyslac do Pana wiadomosc na prv - niestety bezskutecznie. Jezeli bylaby taka mozliwosc rowniez prosilabym o przeslanie tych ksiazek i artykulu

 

Pozdrawiam

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to czytam. Twój problem jest szerzej opisany. Mam dwie książki w postaci elektronicznej. Autorki, opisanej cytatem z neta poniżej. Wyślij mi swój adres mail w prywatnej wiadomości. Na przykładzie tych jej dwóch publikacji możesz obejrzeć ten przymus z zewnątrz. Opis tejże autorki zaczerpnięty ze strony wydawnictwa książkowego "Jacek Santorski & Co":

Pia Mellody - jest światowym autorytetem w terapii uzależnień i w dziedzinie zaburzeń emocjonalnych będących skutkiem doznanych w dzieciństwie nadużyć. Z prowadzonych przez nią warsztatów i terapii uzależnień korzystają ludzie na całym świecie, a jej poradniki są tłumaczonymi na wiele języków bestsellerami. Pia Mellody wykłada w The Meadows Treatment Center, w Wickenburgu, które jest ośrodkiem dla ofiar traumatycznych przeżyć, przemocy emocjonalnej i różnych form uzależnień. Jest ona autorką bestsellerów o zjawisku współuzależnienia, m.in. Toksycznej miłości i Toksycznych związków.

 

3maj się :) ,daj znać jeśli chcesz, żebym wysłał Ci artykuł, który pozwoli Ci zobaczyć z zewnątrz ten przymus

 

probowalam sie skontaktowac na prv - niestety bezskutecznie, zalezy mi na tych ksiazkach o ktorych Pan pisze powyzej

 

Pozdrawiam

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fryzjer jest najlepszym terapeutą. Wystarczy jak człowiek się przed nim wyżali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

probowalam sie skontaktowac na prv - niestety bezskutecznie, zalezy mi na tych ksiazkach o ktorych Pan pisze powyzej

 

Pozdrawiam

Odpowiedź wkrótce ;) Choć nie wiem czy będzie dokładnie odpowiadać Twojej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź wkrótce ;) Choć nie wiem czy będzie dokładnie odpowiadać Twojej sytuacji.

 

Dziekuje, wczoraj doznalam szoku gdy przeczytalam o tym wszystkim - ja niestety jestem chora, jak sobie uswiadomilam juz od ponad 25 lat! Bez przerwy. Smieszna, ze dobpiero teraz wpadlam na pomysk zeby sprawdzic co to. Do tej pory, pewnie jak wszyscy myslalam ze to tylko moj problem. trzeba sie za to powaznie zabrac, nie zaierzam robic tego do konca zycia! Pozdrawiam

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję prywatną rozmowę poprzez wymianę korespondencji, ale przez mail. Wyślij mi swój adres przez :

1. zalogowanie się (najpewniej juz jestes zalogowana)

2. kliknac na moja nazwe uzytkownika

3. tam jest przycisk: "Wyslij wiadomosc"

 

i ja wyślę Tobie te książki, ale bardziej zachęcam Cie, i to serdecznie :) ,do przeczytania ze zrozumieniem(!) poniższej wiadomości

 

Jestem osobą, która dawniej była nieśmiała i zamknięta w sobie o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Nie mam trich. Ale jak widać w artykule, powodem takiego zachowania (wyrywanie włosów) w niewielkim procencie jest genetyka. Czyli chodzi o to co w recenzji książek. Zaznaczyłem tam też tytuły Toksyczna miłość i Toksyczne związki. Nie dotyczy to tylko relacji między kobietą i mężczyzną. Zapisane tam badania/rozważania można łatwo przenieść na to co działo się między dziećmi, rodzicami, co się dzieje w relacjach momencie kiedy ludzka psychika się najbardziej określa, czyli w dzieciństwie. Którąś z tych dwóch książek proponuję jako sposób na ogarnięcie większego obrazu siebie w uporządkowany sposób. Proponuję to, bo w ten sposób ma się jakąś nawigację po sobie i to może pomóc w zlokalizowaniu swojej przyczyny. To jest trudne zadanie, ale do wykonania. Ja sam nie jestem psychologiem. Może moje sugestie są nietrafione. (jestem tylko człowiekiem ze swoim a nie innym doświadczeniem)

Dlatego: przyjaciel(100% szczera i oddana osoba) albo specjalista (terapeuta) + ewentualnie wsparcie lekami z grup wspomnianych w notce (konsultacja z DOBRYM psychiatrą ...nie jest łatwo trafić na dobrego, dlatego potrzeba jakiś wywiad lub informacje z internetu, ale tu też trudno polegać).

 

Powiedz co myślisz, najlepiej przez prywatną wiadomość dając mi adres mail do siebie (kiedy dyskusja nie jest publiczna jak na forum, które każdy widzi to łatwiej mówić otwarcie - oczywiście jeśli podajesz "greentomb" i nie jest to uniwersalny login do różnych miejsc w internecie to przecież jednak jest anonimowo :) , po co ja tyle gadam? ;) ).

Można też skorzystać z konsultacji (lepszej lub gorszej) z osobami z całej Polski, poprzez forum poświęcone ludziom z przeróżnymi takimi problemami (znajdziesz swój dział :) ) : http://www.nerwica.com/

 

Życzę pozytywnej walki o siebie z licznymi, masowo występującymi powodzeniami :) (nie będą tylko powodzenia, ale jeśli podejmujesz teraz decyzję, że chcesz walczyć - to walczysz :) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Proponuję prywatną rozmowę poprzez wymianę korespondencji, ale przez mail. Wyślij mi swój adres przez : 1. zalogowanie się (najpewniej juz jestes zalogowana) 2. kliknac na moja nazwe uzytkownika 3. tam jest przycisk: "Wyslij wiadomosc" i ja wyślę Tobie te książki, ale bardziej zachęcam Cie, i to serdecznie :) ,do przeczytania ze zrozumieniem(!) poniższej wiadomości Jestem osobą, która dawniej była nieśmiała i zamknięta w sobie o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Nie mam trich. Ale jak widać w artykule, powodem takiego zachowania (wyrywanie włosów) w niewielkim procencie jest genetyka. Czyli chodzi o to co w recenzji książek. Zaznaczyłem tam też tytuły Toksyczna miłość i Toksyczne związki. Nie dotyczy to tylko relacji między kobietą i mężczyzną. Zapisane tam badania/rozważania można łatwo przenieść na to co działo się między dziećmi, rodzicami, co się dzieje w relacjach momencie kiedy ludzka psychika się najbardziej określa, czyli w dzieciństwie. Którąś z tych dwóch książek proponuję jako sposób na ogarnięcie większego obrazu siebie w uporządkowany sposób. Proponuję to, bo w ten sposób ma się jakąś nawigację po sobie i to może pomóc w zlokalizowaniu swojej przyczyny. To jest trudne zadanie, ale do wykonania. Ja sam nie jestem psychologiem. Może moje sugestie są nietrafione. (jestem tylko człowiekiem ze swoim a nie innym doświadczeniem) Dlatego: przyjaciel(100% szczera i oddana osoba) albo specjalista (terapeuta) + ewentualnie wsparcie lekami z grup wspomnianych w notce (konsultacja z DOBRYM psychiatrą ...nie jest łatwo trafić na dobrego, dlatego potrzeba jakiś wywiad lub informacje z internetu, ale tu też trudno polegać). Powiedz co myślisz, najlepiej przez prywatną wiadomość dając mi adres mail do siebie (kiedy dyskusja nie jest publiczna jak na forum, które każdy widzi to łatwiej mówić otwarcie - oczywiście jeśli podajesz "greentomb" i nie jest to uniwersalny login do różnych miejsc w internecie to przecież jednak jest anonimowo :) , po co ja tyle gadam? ;) ). Można też skorzystać z konsultacji (lepszej lub gorszej) z osobami z całej Polski, poprzez forum poświęcone ludziom z przeróżnymi takimi problemami (znajdziesz swój dział :) ) : http://www.nerwica.com/ Życzę pozytywnej walki o siebie z licznymi, masowo występującymi powodzeniami :) (nie będą tylko powodzenia, ale jeśli podejmujesz teraz decyzję, że chcesz walczyć - to walczysz :) )

 

 

W momencie klikniecia wyslij wiadomosc pojawia sie informacja ze nie moze Pan otrzymywac zadnych nowych wiadomosci...:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ mamy problem z prywatnymi wiadomościami to podam jeden mój mail, a potem ponawiguję Cie do drugiego mojego maila, z którego korzystam i jest dla ludzi. Teraz podam pierwszy, nie jest dla ludzi,ale to mój mail:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

napisz tam, to mail pośredni potem z tamtego podam prawdziwy

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój prawdziwy mail wysłałem przez prywatną wiadomość na Twój profil. Na górze strony jest kopertka, tam powinna być wiadomość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie.... jestem kolejną chorą :( od około 10 lat.. mam 20. naczytałam się mnóstwo o tym, nigdy nie podjęłam leczenia, tzn odwiedziłam klinikę w łodzi i kilku psychologów ale już więcej sie tam nie pojawiłam :/ tak baaardzo podnosi mnie na duchu to że nie jestem sama... chciałabym móc mieć kontakt z Wami chorymi ... rozmowa byłaby dla mnie bardzo ważna, potrzebuję jej. chce wreszcie cis z tym zrobić :,(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chcesz coś z tym zrobić, dlaczego po prostu nie wznowisz leczenia? Rozmowa z innymi chorymi może wspomóc, ale szanse na całkowite wyleczenie za pomocą takiej terapii widzę marnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nawet tego nie zaczęłam ... byłam jedynie na spotkaniu z psychologiem i wiem że on się nie nadaje :/ czasem jest lepirj czasem gorzej.. najgorsze jest to że dodatkowo ( od niedawna) bardzo zaczęły mi także wypadać włosy !!! mam ich coraz mniej :( nie stać mnie na leczenie psychiatryczne i dermatologiczne :( i właśnie taż widzę to wszystko marnie :( mi włosy juz praktycznie nie odrastają :,( mam tak zniszczone cebulki , mieszki włosa . całe życie w chustce ??? nie chce peruki !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tych wszystkich informacji jestem raczej pewna, że cierpię na tę chorobę. Włosy zaczęłam wyrywać sobie w piatej klasie podstawówki.Pojawił się pierwszy łysy plac na głowie. Lekarz dermatolog stwierdził łysienie plackowate. Przyjmowałam suplementy diety, wcierano mi specjalne płyny przepisywane przez lekarza, zamrażano cebulki. Domownicy widzieli, że ciągle pociągam za pojedyńcze włosy, później zorientowali się, że je wyrywam. Jedne wyrywałam, w tym czasie jak następne odrastały. Doszło do tego, że większośc z nich straciła. Zaplatanie warkocza, by zakryć łyse miejsca nie pomogło, trzeba było robić kok na głowie od góry, żeby zaczesać efekty moich działań. Nie należę do osób szczególnie zalęknonych, ale należy wspomnieć, że wychowałam sie w rodzienie wieloproblemowej: przemoc domowa, alkoholizm konkubenta matki, bieda, to była moja codzienność. Wszystko to ukrywałam przed rówieśnikami. W czasie wyrywania włosów odczuwałam ukojenie. Rwałam je w sytuacji stresowej i równiez wtedy, gdy byłam spokojna. Tak jak jedna z forumowiczek wyszukiwałam ,,ciekawe okazy", ze zgrubieniami, skręcone itd. Po wyrwaniu rozgryzałam cebulkę. Moje włosy leżały wszędzie. Starałam sie je oczywiście wyrzucać, by nikt nie zorientował się, że robię takie rzeczy. Jak zaczęłam dorastać, to i zaczęłam sie wstydzić, że wyglądam coraz gorzej. Na szczęście sytuacja domowa polepszyła się znacznie, z domu odszedł agresor, finanse uległy poprawie. U mnie skutkowało wychodzenie z domu w towarzystwo, zajęcie się sportem, zwiększenie aktywności fizycznej. Niestety z choroby nie wyleczyłam się zupełnie. W czasie czytania książki nadal zdarza mi sie wyrwać od kilku do kilkunastu włosów, wyrywam też sobie brwi. Czasami je przycinam, żeby mi było trudniej je chwycić, ale i takie kuszą. Przed ważnymi dla mnie wydarzen

iami ,,hoduję" brwi, wtedy wyglądam dobrze, ale po kilku dniach robię to samo. W trakcie oglądania telewizji mimowolnie ich dotykam i kończy sie na ich wyrywaniu. Z racji tego, że jestem dorosła, bardziej panuje nad tym. Njwazniejsze jest, żeby mieć sie czym zająć, i nie chodzi tutaj tylko o same ręce. Należy odwrócić swoją uwagę. Im więcejsięgam rękami do bri, tym większą ochotę mam na to i częściej to robię.Czasami jednak zdarza mi się nie wyrywać ich nawet przez kilkanaście dni i więcej. Np. w czasi wyjazdu na wakacje w ogóle o tym nie myslałam. Cieszę się, że trafiłam na tę stronę, jestem bardziej świadoma swojego stanu i może bardziej będę panowć nad sobą. Niemniej jednak wszystkim, którzy się z tym męczą współczuję i trzymam za nich kciuki. Łysa nie jestem, ukńczyłam studia, mam dobra pracę, mam też długie włosy. Muszę więc o nie dbać, a właściwie o każdy jeden. O brwi też :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
      Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
      Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
      Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
      Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
      Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
      Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Powszechnie spotykany rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) może znacząco zmienić nasze rozumienie mechanizmów ewolucyjnych, pomóc w opracowaniu lepszych roślin uprawnych czy w walce z rakiem. To modelowa roślina wykorzystywana do badań w botanice (m.in. w genetyce). A najnowsze badania nad nią przyniosły zaskakujące informacje.
      Zawsze sądziliśmy, że mutacje DNA przytrafiają się losowo na całej jego długości. Okazuje się, że mutacje nie są aż tak bardzo przypadkowe i nie jest przypadkiem, gdy pomagają roślinom. To prowadzi co całkowitej zmiany myślenia o mutacjach, mówi profesor Grey Monroe z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis.
      Uczony wraz z kolegami pracowali przez trzy lata nad skewencjonowaniem DNA setek rzodkiewników pospolitych. Genom tej rośliny jest stosunkowo nieduży, zawiera 120 milionów par bazowych. Genom człowieka ma 3 miliardy par. I to właśnie z powodu tej prostoty rzodkiewnik jest rośliną modelową.
      Prace zaczęły się w Instytucie im. Maxa Plancka, gdzie w warunkach laboratoryjnych hodowano rzodkiewniki. Roślinom zapewniono bardzo dobre warunki. Tak dobre, że egzemplarze, które w naturze by nie przetrwały z powodu różnego rodzaju defektów, mogły nadal rosnąć.
      Gdy następnie zskewencjonowano genom setek rzodkiewników, znaleziono w nich ponad milion mutacji. I – wbrew temu czego się spodziewano – okazało się, że mutacje istnieje nielosowy wzorzec mutacji.
      Na pierwszy rzut oka to, co odkryliśmy, wydaje się przeczyć obowiązującym teoriom mówiącym, że mutacje są całkowicie losowe i jedynie dobór naturalny decyduje o tym, która mutacja się utrzyma, mówi jeden z głównych autorów badań, Detlef Weigel z Instytutu im. Maxa Plancka. Okazało się bowiem, że istnieją całe fragmenty DNA, w których do mutacji dochodzi rzadko. We fragmentach tych odkryto nadreprezentację najbardziej istotnych genów, odpowiedzialnych np. za wzrost komórek czy ekspresję genów. To bardzo ważne fragmenty genomu. Obszary, które są najważniejsze są chronione przed mutacjami, mówi Monroe. Jako, że są to regiony wrażliwe, mechanizmy naprawy DNA muszą być tam szczególnie efektywne, dodaje Weigel.
      Badacze zauważyli, że sposób, w jaki DNA jest zawinięte wokół różnych rodzajów białek wydaje się dobrym wskaźnikiem tego, czy dany fragment będzie ulegał mutacjom. "To oznacza, że jesteśmy w stanie przewidzieć, które geny są bardziej narażone na mutacje, a które mniej. A to daje nam całkiem dobre pojęcie o tym, co się dzieje", stwierdza niemiecki uczony.
      Odkrycie nabiera szczególnego znaczenia na gruncie teorii ewolucji. Oznacza ono bowiem, że rzodkiewnik ewoluował tak, by chronić swoje geny przed mutacjami. To niezwykle ekscytujące odkrycie, gdyż możemy zacząć zastanawiać się, w jaki sposób chronić ludzkie DNA przed mutacjami, cieszy się Weigel.
      Jeśli będziemy wiedzieli, dlaczego jedne obszary DNA są bardziej podatne na mutacje niż inne, możemy spróbować rozwijać rośliny o pożądanych cechach. A także opracować metody ochrony przed mutacjami prowadzącymi do nowotworów.
      Nasza praca daje szerszy obraz sił stojących za naturalną bioróżnorodnością. Może ona zainspirować teoretyczne i praktyczne badania nad ewolucyjną rolą mutacji, czytamy w podsumowaniu badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie, w porównaniu do naszych najbliższych kuzynów – szympansów – są szczególnie podatni na rozwój złośliwych nowotworów pochodzących z tkanki nabłonkowej. Nawet wówczas, gdy brak genetycznej podatności na takie choroby czy gdy nie mają styczności z czynnikami ryzyka, np. z tytoniem. Badania przeprowadzone w Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego (UCSD) pozwalają wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje.
      Na łamach FASEB BioAdvances ukazał się artykuł, którego autorzy informują, że za co najmniej część tej podatności możemy obwiniać unikatową mutację genetyczną, która pojawiła się w czasie ewolucji Homo sapiens.
      W pewnym momencie ludzkiej ewolucji gen SIGLEC12, a konkretnie proteina Siglec-12, którą gen ten koduje na potrzeby układu odpornościowego, uległ mutacji. W jej wyniku utracił on zdolność rozróżniania pomiędzy własnymi a obcymi mikroorganizmami, mówi profesor Ajit Varki z San Diego School of Medicine i Moores Cancer Center. Jednak gen ten nie zniknął z populacji. Wydaje się, że ta dysfunkcyjna proteina Siglec-12 zaczęła czynić szkody u mniejszości ludzi, których organizmy wciąż ją wytwarzają.
      Podczas badań zdrowych i nowotworowych tkanek naukowcy zauważyli, że około 30% osób, które wciąż wytwarzają proteiny Siglec-12 jest narażonych na niemal 2-krotnie wyższe ryzyko pojawienia się zaawansowanego nowotworu niż ludzie, którzy Siglec-12 nie wytwarzają.
      Pomimo utraty ważnego miejsca wiązania kwasu sjalowego proteina Siglec-12 rekrutuje białko Shp2 i przyspiesza wzrost guza w modelu mysim. Sądzimy, że ta dysfunkcyjna proteina Siglec-12 ułatwia u ludzi rozwój złośliwych nowotworów, co zgadza się ze znanymi sygnaturami nowotworów Shp2-zależnych.
      Jak dodaje Ajit Varki, badania takie mogą przydać się w diagnostyce i leczeniu nowotworów. Uczeni już opracowali test z moczu, który pozwala na wykrycie dysfunkcyjnej proteiny. Być może będziemy też w stanie selektywnie wykorzystać przeciwciała przeciwko Siglec-12 podczas chemioterapii i dostarczać je do komórek nowotworowych, bez szkodzenia zdrowym komórkom, dodaje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Epidemia SARS-CoV-2 trwa już na tyle długo, że mamy coraz bardziej wiarygodne dane zarówno na temat samego wirusa, jak i dane epidemiologiczne dotyczące rzeczywistego odsetka zgonów spowodowanych zarażeniem. Wiemy też, że koronawirus mutuje, chociaż – wbrew temu, co pisały niektóre media – nie można mówić o obecności różnych szczepów.
      W tej chwili wydaje się, że SARS-CoV-2 mutuje w podobnym tempie co inne koronawirusy, w tym SARS i MERS. To bardzo dobra wiadomość. Oznacza to bowiem, że tempo jego ewolucji jest ponad 2-krotnie wolniejsze od tempa mutacji wirusa grypy. A skoro nadążamy z wyprodukowaniem szczepionki na grypę sezonową, to gdy już pojawi się szczepionka na SARS-CoV-2 zdążymy wytworzyć jej nową wersję, jeśli wirus zmutuje.
      Kolejne ważne pytanie dotyczy odsetka osób, które umierają z powodu infekcji nowym koronawirusem. Tutaj widzimy bardzo duży rozrzut informacji. Od ponad 5% do mniej niż 1%. Tak olbrzymie różnice wynikają zarówno z różnych metod liczenia, jak i z faktu, że na początku epidemii dane mogą być poważnie zaburzone zarówno przez małą próbę osób chorych, jak i przez fakt, że wykrywa się wówczas nieproporcjonalnie dużo poważnych przypadków zachorowań.
      Śmiertelność możemy liczyć na dwa sposoby. Albo biorąc pod uwagę liczbę zmarłych w stosunku do liczby wykrytych zachorowań, albo też biorąc pod uwagę liczbę zmarłych w stosunku do szacowanej liczby zarażonych. Żadna z tych metod nie jest doskonała.
      Wyobraźmy sobie, że zaraziło się 100 osób. U 70 z nich objawy nie pojawiły się lub też choroba przebiegła bardzo łagodnie, zarażeni nie zgłosili się do lekarza, nie uznali też, że zainfekował ich nowy wirus. Z kolei pozostałych 30 osób zachorowało poważniej, zdiagnozowano u nich nowego wirusa. Z tych osób 1 zmarła. W takim przypadku mamy 1 na 30 zdiagnozowanych, więc mówimy, że śmiertelność infekcji wyniosła 3,3%. Jednak w rzeczywistości było to 1%, tylko, że nie wiedzieliśmy o 70 przypadkach zakażeń. Właśnie taki błąd szacunków pojawia się najczęściej na początku epidemii, kiedy to nie rozpoznaje się wielu łagodnych przypadków zachorowań. Dlatego też wielu specjalistów mówi, że początkowe szacunki są zwykle bardzo mocno przesadzone.
      Możemy też posłużyć się drugą metodą, czyli porównaniem liczby zmarłych z szacowaną liczbą zarażonych. Ona również nie jest doskonała, gdyż nie znamy liczby zarażonych. Możemy ją tylko szacować, a tutaj łatwo o błędy.
      Na początku marca WHO oficjalnie podała, że śmiertelność koronawirusa wynosi 3,4%. Jednak były to dane wyliczone pierwszą metodą. Już wówczas pojawiały się głosy mówiące, że są to szacunki zawyżone. Obecnie, po kilku tygodniach, otrzymujemy coraz więcej danych by stwierdzić, że śmiertelność COVID-19 jest znacznie niższa, niż wspomniane już 3,4%.
      Jeden z takich przykładów to Korea Południowa, gdzie dzięki bardzo szeroko zakrojonym testom, udało się wykryć wiele łagodnych i bezobjawowych infekcji. Na 8413 wykrytych przypadków mamy tam 84 zgony, czyli śmiertelność wynosi 1%. Kolejny przykład to wycieczkowiec Diamond Princess, gdzie rygorystyczna kwarantanna pozwoliła na wykrycie nawet asymptomatycznych przypadków zakażenia. Z 712 zarażonych zmarło 7 osób, co również daje wynik 1%.
      Oczywiście te liczby nie powinny nas uspokajać. Musimy bowiem pamiętać, że to nie zmienia faktu, iż COVID-19 jest szczególnie groźna dla osób starszych oraz obciążanych innymi chorobami. To właśnie one głównie umierają i to ze względu na ich dobro powinniśmy być bardzo ostrożni, by nie roznosić epidemii.
      Pamiętajmy też, że nawet śmiertelność rzędu 1% oznacza, iż COVID-19 jest ponad 10-krotnie bardziej śmiertelny niż sezonowa grypa, że wirus dłużej utrzymuje się w powietrzu i na różnych powierzchniach, zatem łatwiej się nim zarazić oraz, że nie ma nań szczepionki. Na nią będziemy musieli poczekać do końca przyszłego roku. Wiemy też, że SARS-CoV-2 zaraża bardzo szybko, co znakomicie utrudnia powstrzymanie epidemii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obniżanie poziomu złego cholesterolu LDL zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Za idealne uznaje się poziomy poniżej 100 mg/dl. Czy jednak stężenie LDL może być zbyt niskie? Okazuje się, że prawdopodobnie tak, bo kobiety z LDL poniżej 70 mg/dl są ponad 2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym niż kobiety z poziomem LDL wynoszącym 100-130 mg/dl.
      Autorzy raportu z pisma Neurology odkryli również, że panie z najniższym poziomem trójglicerydów miały podwyższone ryzyko udaru krwotocznego w porównaniu do ochotniczek z najwyższym ich stężeniem.
      Naukowcy podkreślają, że udary krwotoczne są o wiele rzadsze od udarów niedokrwiennych. Są trudniejsze w leczeniu, a przez to bardziej śmiertelne.
      Obniżanie poziomu cholesterolu i trójglicerydów, np. przez modyfikację diety bądź zażywanie statyn, to popularna metoda zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Nasze duże badanie pokazuje jednak, że u kobiet bardzo niskie stężenia także niosą za sobą pewne ryzyko. Kobiety mają wyższe ryzyko udaru niż mężczyźni, po części dlatego, że żyją dłużej, dlatego jasne sprecyzowanie metod obniżania ryzyka jest bardzo istotne - podkreśla Pamela Rist z Brigham and Women's Hospital w Bostonie.
      Badanie objęło 27.937 kobiet w wieku 45 i starszych, uczestniczek Women's Health Study, u których całkowity cholesterol (LDL, HDL i trójglicerydy) określono na początku studium. Naukowcy analizowali dane medyczne, by określić, ile pań przeszło udar krwotoczny.
      Średni okres, w którym śledzono losy ochotniczek, wynosił 19 lat. W sumie zidentyfikowano 137 przypadków udaru krwotocznego.
      Udar krwotoczny wystąpił u 9 z 1069 kobiet z poziomem cholesterolem rzędu 70 mg/dl bądź niższym, w porównaniu do 40 z 10.067 ze stężeniem cholesterolu między 100 a 130 mg/dl. Po wzięciu poprawki na inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. na wiek, palenie czy nadciśnienie, stwierdzono, że kobiety z bardzo niskim poziomem LDL są 2,2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym.
      W przypadku trójglicerydów panie podzielono na 4 grupy. Kobiety z grupy z najniższym stężeniem miały poziom na czczo wynoszący 74 mg/dl lub mniej albo poziom nie na czczo wynoszący 85 mg/dl bądź mniej. U kobiet z najwyższego kwartyla poziom na czczo wynosił ponad 156 mg/dl, a nie na czczo ponad 188 mg/dl.
      Amerykanie zauważyli, że udar krwotoczny miały 34 (0,6%) kobiety spośród 5.714 z najniższym stężeniem trójglicerydów, w porównaniu do 29 (0,4%) spośród 7.989 z najwyższym ich stężeniem. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, naukowcy stwierdzili, że przedstawicielki najniższego kwartyla były 2-krotnie bardziej zagrożone udarem.
      Dla cholesterolu całkowitego i dobrego cholesterolu HDL nie stwierdzono różnic dot. ryzyka udaru krwotocznego.
      Kobiety z bardzo niskim poziomem LDL lub niskim stężeniem trójglicerydów powinny być monitorowane przez lekarza pod kątem innych modyfikowalnych czynników ryzyka udaru. Chodzi np. o nadciśnienie i palenie [...]. Potrzebne są też dalsze badania, które pokażą, jak obniżyć zagrożenie udarem krwotocznym u pań z bardzo niskim poziomem LDL i niskim stężeniem trójglicerydów - zaznacza Rist.
      Ograniczeniem studium jest fakt, że poziomy cholesterolu i trójglicerydów mierzono tylko raz, na początku badań. Poza tym gdy mierzono te wartości, wiele ochotniczek przeszło już menopauzę, przez co akademicy nie sprawdzili, czy status menopauzalny w jakiś sposób modyfikuje związek miedzy poziomami cholesterolu oraz trójglicerydów i udarem krwotocznym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...