Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wegetarianie chorują rzadziej, ale...

Rekomendowane odpowiedzi

Spór o wpływ wegetarianizmu na zdrowie jest prawdopodobnie tak samo stary, jak sam wegetarianizm. Do trwającej dyskusji dołączyli badacze z Wielkiej Brytanii, którzy wykazali, że osoby preferujące "zieloną dietę" chorują na większość nowotworów rzadziej od zwolenników mięsa. 

Badanie, którego wyniki opublikowało czasopismo American Journal of Clinical Nutrition, przeprowadzili badacze z Uniwersytetu w Oksfordzie. Swoje informacje uzyskali na podstawie śledzenia stanu zdrowia 63550 osób, zakwalifikowanych do badania w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku.

Jak zawsze w podobnych badaniach, autorzy skorygowali zebrane informacje o dane na temat wieku i stylu życia uczestników. Po "obrobieniu" danych okazało się, że ryzyko zapadnięcia na jakikolwiek nowotwór jest u wegetarian o 11% niższe, niż w grupie "mięsożerców". Niestety, jest też druga strona medalu. Okazuje się bowiem, że wegetarianie częściej (i to aż o 39%) chorują na raka jelita grubego.

Czy na podstawie studium można stwierdzić, że spożywanie mięsa chroni przed nowotworami jelita grubego? Z pewnością byłoby to zbyt duże uproszczenie. Co więcej, badacze z Oksfordu zaobserwowali wzrost prawdopodobieństwa zapadnięcia na tę chorobę u miłośników czerwonego mięsa. Niestety, nie udało się ustalić, dlaczego tak się dzieje i dlaczego mięso białe prowadzi do zmniejszenia zagrożenia.

Przeprowadzone studium dostarcza wielu interesujących informacji, lecz do wyjaśnienia pozostaje wiele nieścisłości. Podczas analizy stanu zdrowia uczestników studium stwierdzono na przykład, że ryzyko zachorowania na jakikolwiek nowotwór było dla całej grupy zmniejszone aż o 38% w stosunku do populacji ogólnej. 

Nietypowe wyniki sugerują, że badana grupa była, pomimo swojej wysokiej liczebności, mało reprezentatywna. Mogłoby to oznaczać, że uzyskane wyniki są dalekie od prawdziwego obrazu rzeczywistości, nawet jeśli badania zostały przeprowadzone poprawnie. Wygląda więc na to, że wyjaśnienie zależności pomiędzy dietą a ryzykiem zachorowania na nowotwory będzie wymagało przeprowadzenia dalszych badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba wolę jednak mieć większe szanse na raka niż zrezygnować z wcinania martwych zwłok zwierzątek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jednak wolę nie naginać swojej natury i jeść mięcho(pewnie zaraz ktoś napisze że się w wielu innych przypadkach się ją nagina dla różnych "racjonalnych"powodów,jednak niejedzenie zwierzęcych trupów a jedzenie wyłącznie roślinnego ścierwa wydaje mi się nieracjonalne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważną treścią tego artykułu jest ilość badanych i to gdzie zostali oni przebadani a więc mniemam że w Wielkiej Brytanii i innych krajach rozwiniętych. Tak więc nie brało się pod uwagę 3/4 ludzkości z krajów rozwijających się i muzułmańskich gdzie mięso nie jest na porządku dziennym choć występuje w diecie. A produkty vege w krajach rozwiniętych odbiegają od ideału przykładem mogą być wysoko przetworzone produkty jak chipsy czy gotowe potrawy które zawierają więcej chemii niż nie jedna kiełbaska ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie ma nic do rzeczy. Tego typu dane koryguje się o takie czynniki, jak styl życia czy właściwości zdrowotne diety (a nie tylko jej składniki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że pełny materiał nie jest dostępny a z abstraktu nie wynika, czy te statystyki są różne dla wegetarian i wegan (ci pierwsi spożywają mleko i jego przetwory oraz jajka, ci drudzy nie); wrzucono do jednego worka te dwie grupy, a przecież ich dieta zasadniczo się różni. Osobiście (opierając się na tym co wiem, bo to interesujący mnie temat) jestem skłonny przypuszczać, że zwiększone ryzyko raka j.g. występuje u wegetarian spożywających mleko (i być może duże ilości sacharozy, czyli słodyczy), a u wegan nie. Bardzo chciałbym się dowiedzieć szczegółów i czy tak jest w rzeczywistości. Może ktoś z Was wykupi dostęp online do pełnych publikacji z AJCN i podzieli się wiedzą? ;)

 

źródło (abstrakt): http://www.ajcn.org/cgi/content/abstract/ajcn;ajcn.2009.26736Mv1

 

Cancer incidence in vegetarians: results from the European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition (EPIC-Oxford)

 

Background: Few prospective studies have examined cancer incidence among vegetarians.

 

Objective: We report cancer incidence among vegetarians and nonvegetarians in the European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition–Oxford (EPIC-Oxford) study.

 

Design: This was a prospective study of 63,550 men and women recruited throughout the United Kingdom in the 1990s. Cancer incidence was followed through nationwide cancer registries.

 

Results: The standardized incidence ratio for all malignant neoplasms for all participants was 72% (95% CI: 69%, 75%). The standardized incidence ratios for colorectal cancer were 84% (95% CI: 73%, 95%) among nonvegetarians and 102% (95% CI: 80%, 129%) among vegetarians. Comparing vegetarians with meat eaters and adjusting for age, sex, and smoking, the incidence rate ratio for all malignant neoplasms was 0.89 (95% CI: 0.80, 1.00). The incidence rate ratio for colorectal cancer in vegetarians compared with meat eaters was 1.39 (95% CI: 1.01, 1.91).

 

Conclusions: The overall cancer incidence rates of both the vegetarians and the nonvegetarians in this study are low compared with national rates. Within the study, the incidence of all cancers combined was lower among vegetarians than among meat eaters, but the incidence of colorectal cancer was higher in vegetarians than in meat eaters.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wegetarianie wykorzystują niewolniczą pracę krów i zabijają kurze zarodki :-* weganie bestialsko mordują tylko rośliny, które na ich szczęście nie posiadają świadomości :'( jeśli dobrze zrozumiałem różnicę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wegetarianie wykorzystują niewolniczą pracę krów i zabijają kurze zarodki :-* weganie bestialsko mordują tylko rośliny, które na ich szczęście nie posiadają świadomości :'( jeśli dobrze zrozumiałem różnicę

 

jeśli to wszystko, co zrozumiałeś... no to wyrazy współczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie no chętnie bym o tym porozmawiał bo bardzo ciekawią mnie różne odchyły,np. podobno są tacy co jedzą tylko to co spadnie z drzew,poza tym skoro ja jem zwłoki zwierząt to wegetarianie roślinną padlinę,nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

roślinna padlina, świetne określenie ;)

 

a ci, którzy jedzą tylko to, co z drzewa spadnie, to fruktarianie. Nie jedzą żadnych owoców i warzyw, które musieliby zerwać. Co dla mnie jest wręcz głupotą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jeśli to wszystko, co zrozumiałeś... no to wyrazy współczucia.

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych wegetarian, którym wydaje się, że zabicie rośliny nie czyni jej krzywdy i jest dopuszczalne, choć zrobienie tego samego ze zwierzęciem jest już zbrodnią. Baaardzo płytkie mają myślenie w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no jest różnica-świadomość i cierpienie istot posiadających układ nerwowy rozbudowany.poza tym dochodzi to że nie będzie miejsca na ziemi na krowy i trzeba będzie się przerzucić na rośliny.więc wegetarianizm nie jest aż taki głupi,choć się z nim niezgadzam-jeśli już to tylko w kwestii szympansów,innych naczelnych no i delfinów,chociaż jeśli potrzebujemy ich do eksperymentów to dopuszczałbym wszystko,dla dobra nauki no i ludzi,taki egoizm gatunkowy(moim zdaniem słuszny,pomijając to że dobro ludzi cenię niżej niż dobro rozumności-nie wzdragałbym się przed zastąpieniem nas sztuczną inteligencją,ale to tylko taki mój kaprys-nie mam dowodów że rozwój rozumności jest celem istnienia).z czystego egoizmu gatunkowego i okrucieństwa zabijałbym i zjadał inne gatunki daleko z nami spokrewnione a ziemię zabetonował jeśli tylko to będzie wygodniejsze dla ludzi(hehe założyłem z kolegą greypeace,niedługo zrobię stronę ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, ale rośliny także odczuwają ból i cierpią, a do tego uruchamaiją różne mechanizmy obronne, na co jest bardzo wiele dowodów. Już o tym kiedyś wspominałem: to tylko udowadnia cynizm ekooszołomów, którzy po prostu chcą mieć czyste sumienie, bo zwierzątko krzyczy i kwiczy, a do tego próbuje gryźć i kopać. Tymczasem roślinka umiera w ciszy, więc oszołomek ma czyste rączki, bo "skoro nie krzyczała, to przecież krzywda się jej nie działa". Podwójnie nierówna walka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ból jako wrażenie wysyłane przez układ nerwowy to może nie, ale na pewno reagują na stres i bronią się przed nim, więc nietrudno się domyślić, że jest to jakieś nieprzyjemne doznanie. Czyli tak czy inaczej skazują rośliny na taką czy inną formę cierpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rośliny także odczuwają ból i cierpią

 

Tak? To naprawdę ciekawe. Możesz wyjaśnić na jakiej podstawie tak twierdzisz? Albo inaczej, jakie kryteria przyjęte przez Ciebie pozwalają Ci stwierdzić, że organizm żywy odczuwa ból i cierpi?

 

Może uprzedzając dalszą dyskusję, od razu przedstawię swoje stanowisko - rozstrzygam to z punktu widzenia posiadania bądź nie układu nerwowego (takiego jak u zwierząt). Rośliny go nie posiadają, więc nie czują, co nie zmienia faktu, że w różnoraki sposób reagują na bodźce - ale nie czują bólu i nie mają świadomości. W królestwie zwierząt występuje układ nerwowy i im bardziej jest on skomplikowany i złożony, w tym większym stopniu występuje czucie oraz przejaw świadomości. Takie są moje kryteria określania, czy organizm może odczuwać ból lub cokolwiek innego.

 

 

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych wegetarian

 

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych nie-wegetarian.

 

 

nie no chętnie bym o tym porozmawiał bo bardzo ciekawią mnie różne odchyły

 

Szkoda, że tylko to Cię interesuje, zamiast rzeczowej dyskusji na temat wyniku tych badań. Wygląda na to, że ten temat jest Ci tak bardzo nie na rękę, że jesteś zainteresowany jedynie drwinami i ośmieszaniem. W sumie to typowa reakcja psychologiczna. Ot, taki często spotykany odchył zatwardziałego mięsożercy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tak? To naprawdę ciekawe. Możesz wyjaśnić na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Jeżeli organizm wyraźnie reaguje na stres i odbija się to na jego kondycji i dobrobycie, to w moim odczuciu możesz mówić o cierpieniu.

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych nie-wegetarian.

Ależ oczywiście, że tak. Każda forma fanatyzmu jest głupotą. Dlatego ja osobiście nie mam nic przeciwko wegetarianizmowi (sam unikam spożywania mięsa, choć w moim wypadku jest to związane głównie ze sprawami czysto dietetycznymi, że tak to ujmę), nawet rozumiem i popieram informowanie o nim i propagowanie go (o ile robi się to rzetelnie), ale fanatyzm którejkolwiek ze stron konfliktu mnie potwornie irytuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Wygląda na to, że ten temat jest Ci tak bardzo nie na rękę, że jesteś zainteresowany jedynie drwinami i ośmieszaniem. W sumie to typowa reakcja psychologiczna."

drwiny i ośmieszanie to moja specjalność,poza tym to nie ja zacząłem nazywać jedzenie zwłokami tylko kolega wegetarianin.owszem zwierzęta cierpią,ale cierpienie i zadawanie go to część życia człowieka,a w odniesieniu do zwierząt jest ono mało szkodliwe dla ludzi(wiem że człowiek to też zwierzę,więc w odniesieniu do innych gatunków-nie ludzi)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)poza tym to nie ja zacząłem nazywać jedzenie zwłokami tylko kolega wegetarianin./quote]

Ja zacząłem pisać o zwłokach - a vege ze mnie żadne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

według mnie problem polega na tym ,że rośliny nie wydają żadnych "dźwięków" kiedy się je zrywa. Zapewne gdyby coś takiego miało miejsce znalazłaby się jakaś grupa broniąca ich praw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do wegetarianizmu to dopiero wczoraj naszło mnie zdziwienie że wegetairanie nie patrzą na sprawę poważnie-poważnie tzn. co by było gdyby wszyscy zostali wegetarianami-te wszystkie zwierzęta hodowane dla mięsa najzwyczajniej by zginęły,nigdy na świecie nie pojawiłoby się ich potomstwo, czy to nie jest zasadniczy argument przeciwko wegetarianizmowi?

 

zresztą podobny można zastosować do obrońców praw człowieka walczących z pracą ludzi za niską kasę-gdyby nie ta praca zmarli by z głodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zresztą podobny można zastosować do obrońców praw człowieka walczących z pracą ludzi za niską kasę-gdyby nie ta praca zmarli by z głodu

1) potrzeba matką wynalazków - rozwinął by się sektor usług i handel wymienny - jakoś w Zimbabwe sobie radzą!

2) co to za radość z pracy, skoro masz za mało, żeby żyć ale za dużo żeby umrzeć?

3) wystarczy popatrzeć co się działo w anglii: http://historia.na6.pl/rewolucja_przemyslowa_w_anglii

i średnią życia, a się okaże, że ta super praca lepsza niż nic wcale nie jest lepsza. Ot taki dzień świstaka: wstać, zasuwać, zeżreć, zasnąć.

 

według mnie problem polega na tym ,że rośliny nie wydają żadnych "dźwięków" kiedy się je zrywa. Zapewne gdyby coś takiego miało miejsce znalazłaby się jakaś grupa broniąca ich praw.

według mnie, jako osoby od 20 lat niejedzącej mięsa ani ryb PROBLEMU NIE MA - problem mają ludzie w głowach ot i tyle. jeden się uprze, że zwierzęta cierpią, inny że rośliny też. to padają argumenty "ale rośliny nie czują" - swojego czasu robiono testy na drzewach rozpalając w ich okolicy ogień - instrumenty podpięte do żywych drzew wyraźnie pokazywały, że drzewa na ogień reagują - czyli w pewnym sensie czują I WIEDZĄ co się święci. - czy ten fakt coś zmienia w moim podejściu do drzew? NIE.

 

Dyskusja o preferencjach żywieniowych ma sens dopóki mówimy o sobie - nie chcesz jeść padliny SUPER, chcesz jeść padlinę - SUPER, ale po jakiego grzyba próbujecie mi jeden z drugim wmówić, że twoja czy tego obok droga jest lepsza od obranej przeze mnie? Gdybyście jeszcze choć rzucali faktami - jem mięso, bo udowodniono, że dzięki temu jestem sprawniejszy, bądź nie jem X, bo coś się dowiedziałem. Ale nie, wasze "merytoryczne" argumenty sprowadzają się do płakania, bo coś gdzieś cierpi i WSZYSCY POWINNI REAGOWAĆ TAK SAMO jak WY. Zdradzę wam tajemnicę, każdemu z osobna - gdyby wszyscy ludzie na świecie myśleli tak jak ty, to świat był by nudnym miejscem - jakakolwiek dyskusja kończyła by się na "tak, masz rację".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niechęć do jedzenia mięsa może być motywowana nie tylko względami etycznymi czy medycznymi, ale może mieć również podłoże genetyczne, informują naukowcy z Wydziału Medycyny Northwestern University. Jak zauważa jeden z autorów badań, profesor Nabeel Yaseen, dotychczas nikt nie odpowiedział na pytanie, czy każdy człowiek jest w stanie powstrzymać się od jedzenia mięsa przez dłuższy czas. Z prowadzonych dotychczas badań wynika, że znaczna część ludzi, którzy uważają się za wegetarian, je mięso ryb, drobiu czy czerwone mięso. Dlatego też Yaseen i jego zespół uważają, że czynniki środowiskowe lub biologiczne mogą w wielu przypadkach odgrywać silniejszą rolę niż chęć trzymania się diety.
      Wydaje się, że więcej osób chciałoby być wegetarianami niż naprawdę nimi jest. Sądzimy, że dzieje się tak, bo mamy coś wdrukowanego, czego nie bierzemy pod uwagę, stwierdzili autorzy badań. Postanowili więc skupić się na kwestii genetycznej. W tym celu przebadali genomy 5324 wegetarian – ludzi, którzy nie jedzą żadnego mięsa – a grupę kontrolną stanowiło 329 455 osób. Wszyscy badani należeli do rasy białej (kaukaskiej). Naukowcy chcieli mieć bowiem homogeniczną próbkę badanych, bez potrzeby uwzględniania różnic pomiędzy rasami.
      Analizy wykazały, że istnieją trzy geny silnie powiązane z wegetarianizmem oraz 31 genów, które mogą mieć związek z niejedzeniem mięsa. Część z tych genów – w tym dwa (NPC1 i RMC1) ze wspomnianych trzech – jest powiązanych z metabolizmem tłuszczów i/lub funkcjonowaniem mózgu. Jedną z zasadniczych różnic pomiędzy pokarmem roślinnym a zwierzęcym są złożone lipidy. Być może to właśnie lipidy obecne w mięsie są tym, czego niektórzy ludzie potrzebują. A być może ludzie, którzy posiadają geny promujące wegetarianizm, potrafią samodzielnie syntetyzować te lipidy. Jednak w tej chwili to czysta spekulacja i potrzeba więcej badań, by lepiej zrozumieć fizjologię wegetarianizmu, mówi Yaseen.
      Przez wieki główną motywacją dla stosowania diety wegetariańskiej były względy religijne i moralne. W ostatnich dziesięcioleciach nauka dostarczyła dowodów, że dieta taka jest zdrowsza niż dieta oparta na mięsie, zatem wiele osób zaczęło przechodzić na wegetarianizm z powodów zdrowotnych. Mimo to wegetarianie stanowią mniejszość wśród ludzi. Szacuje się na przykład, że w USA mięsa nie je 3–4 procent populacji. W Wielkiej Brytanii jest to 2,3% dorosłych i 1,9% dzieci.
      Yaseen uważa, że jedną z przyczyn stojących za wyborami dietetycznymi – oprócz kwestii kulturowych, przyzwyczajeń, wychowania czy smaku – mogą być kwestie związane z metabolizmem. Na przykład próbowane po raz pierwszy kawa czy alkohol nie smakują większość osób. Z czasem jednak ludzie zaczynają doceniać to, jak się po nich czują i z ochotą po oba napoje sięgają. Myślę, że z mięsem może być podobnie. Być może posiada ono pewien składnik, ja uważam, że chodzi o tłuszcze, który powoduje, iż zaczynamy go pożądać, dodaje uczony.
      Badacze stwierdzili, że o ile względy religijne i moralne odgrywają dużą rolę przy przejściu na wegetarianizm, to o sukcesie tego postanowienia – długotrwałym trzymaniu się diety wegetariańskiej – decydują względy genetyczne. Mamy nadzieję, że przyszłe badania lepiej opiszą różnice pomiędzy wegetarianami a nie wegetarianami. To pozwoliłoby z jednej strony na opracowanie spersonalizowanych diet, z drugiej zaś na stworzenie lepszych substytutów mięsa, dodają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odpowiednio dobrane aminokwasy mogą zwiększyć skuteczność radioterapii niedrobnokomórkowego raka płuc, czytamy na łamach Molecules. Autorkami badań są uczone z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz firmy Pro-Environment Polska. Pracowały one nad zwiększeniem skuteczności terapii borowo-neutronowej (BNCT).
      Terapia ta używana jest w leczeniu nowotworów szczególnie wrażliwych narządów, na przykład mózgu, i wykorzystuje cząsteczki zawierające bor do niszczenia komórek nowotworowych. Związki boru mają skłonność do gromadzenia się w komórkach nowotworowych. Gdy izotop boru-10 zostanie wystawiony na działanie neutronów o odpowiednich energiach, najpierw je pochłania, a następnie dochodzi do rozszczepienia jądra izotopu, czemu towarzyszy emisja promieniowania alfa. To promieniowanie krótkozasięgowe, które uszkadza DNA komórki, powodując jej śmierć. BNTC znajduje się nadal w fazie badań klinicznych, ale już wykazały one, że ta metoda leczenia będzie przydatna m.in. w walce z nowotworami skóry, tarczycy czy mózgu.
      Polskie uczone chciały zwiększyć skuteczność tej obiecującej metody leczenia. Chciały sprawdzić, czy wcześniejsze podanie odpowiednich aminokwasów może zwiększyć wchłanianie aminokwasowego związku boru przez komórki nowotworowe, nie zmieniając ich przyswajalności przez komórki zdrowe. Im bowiem więcej boru wchłoną komórki chore, tym większe promieniowanie alfa w komórkach nowotworowych w stosunku do komórek zdrowych, a zatem tym bezpieczniejsza terapia BNCT.
      W badaniu in vitro wykorzystaliśmy dwa rodzaje komórek: ludzkie komórki niedrobnokomórkowego raka płuc, A549, oraz prawidłowe fibroblasty płuc pochodzące od chomika chińskiego, V79–4. Komórki najpierw były narażane na L-fenyloalaninę lub L-tyrozynę. Po godzinie były eksponowane na 4-borono-L-fenyloalaninę (BPA), która jest związkiem zawierającym bor stosowanym w badaniach klinicznych nad BNCT. Badanie zawartości boru w komórkach poddanych działaniu aminokwasów i w komórkach referencyjnych przeprowadziłyśmy metodą analityczną wykorzystującą spektrometrię mas sprzężoną z plazmą wzbudzaną indukcyjnie, mówi główna autorka artykułu, doktorantka Emilia Balcer. Nasze wyniki są sygnałem, że istnieje wpływ L-aminokwasów na pobieranie BPA w komórkach zarówno nowotworowych, jak i prawidłowych. Opracowana przez nas metoda analityczna może pomóc w lepszym zrozumieniu mechanizmów działania związków boru oraz w stworzeniu bardziej skutecznych strategii terapeutycznych, jednak konieczne są dalsze badania w celu potwierdzenia tych wyników i bardziej szczegółowej charakteryzacji działających tu mechanizmów, dodaje uczona.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wypróbowaliśmy prosty pomysł: co by było, gdybyśmy wzięli komórki nowotworowe i zmienili je w zabójców nowotworów oraz szczepionki przeciwnowotworowe, mówi Khalid Shah z Brigham and Women's Hospital i Uniwersytetu Harvarda. Za pomocą inżynierii genetycznej zmieniamy komórki nowotworowe w lek, który zabija guzy nowotworowe oraz stymuluje układ odpornościowy, by zarówno niszczył guzy pierwotne, jak i zapobiegał nowotworom, dodaje uczony. Prowadzony przez niego zespół przetestował swoją szczepionkę przeciwnowotworową na mysimi modelu glejaka wielopostaciowego.
      Prace nad szczepionkami przeciwnowotworowymi trwają w wielu laboratoriach na świecie.Jednak Shah i koledzy podeszli do problemu w nowatorski sposób. Zamiast wykorzystywać dezaktywowane komórki, przeprowadzili zmiany genetyczne w żywych komórkach, które charakteryzują się tym, że pokonują one w mózgu duże odległości, by powrócić do guza, z którego pochodzą. Dlatego też Shah wykorzystali technikę CRISPR-Cas9 i zmienili te komórki tak, by uwalniały środek zabijający komórki nowotworowe. Ponadto zmodyfikowane komórki prezentują na swojej powierzchni czynniki, dzięki którym układ odpornościowy uczy się je rozpoznawać, dzięki czemu na długi czas jest gotowy do wyszukiwania i zabijania komórek nowotworowych.
      Komórki takie zostały przetestowane na różnych liniach komórkowych pobranych od ludzi, w tym na komórkach szpiku, wątroby i grasicy. Naukowcy wbudowali też w zmodyfikowane komórki specjalny bezpiecznik, który w razie potrzeby może zostać aktywowany, zabijając komórkę.
      Przed badaczami jeszcze długa droga zanim powstanie szczepionka, którą można będzie przetestować na ludziach. Już teraz zapewniają jednak, że ich metodę badawczą można zastosować również do innych nowotworów, nie tylko do glejaka wielopostaciowego.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Science Translational Medicine.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W kręgu triasowego płaza Metoposaurus krasiejowensis, którego szczątki znaleziono w Krasiejowie koło Opola, odkryto ślady nowotworu. Międzynarodowy zespół naukowy prowadzony przez doktora Dawida Surmika z Uniwersytetu Śląskiego zbadał kręg znajdujący się w zbiorach Instytutu Paleobiologii PAN. Naukowcy zidentyfikowali narośl obrastającą znaczną część kręgu i postanowili przyjrzeć się jej bliżej.
      Wykorzystali w tym celu promieniowanie rentgenowskie, które ujawniło, że narośl występuje nie tylko na zewnątrz, ale wnika w głąb kości. Stało się jasne, że to nowotwór złośliwy. Przygotowali się odpowiedni preparat, który mogli zbadać pod mikroskopem. Szczególną uwagę zwrócili na kontakt pomiędzy częścią zdrową, a zmienioną chorobowo. Okazało się, że żyjący 210 milionów lat temu zwierzę cierpiało na kostniakomięsaka. To jeden z najstarszych zidentyfikowanych przykładów raka, a jednocześnie najlepiej udokumentowany nowotwór u prehistorycznego zwierzęcia.
      Badany okaz jest bardzo interesujący, gdyż mamy tutaj udokumentowany przypadek zaawansowanego nowotworu kości u wymarłej grupy zwierząt, spokrewnionej z czworonogami, o których sądzi się, że są odporne na nowotwory. To przypadek dobrze udokumentowanego kostniakomięsaka – rzadkiego nowotworu kości – i jego występowania w późnym triasie, czytamy w artykule opublikowanym na łamach BMC Ecology and Evolution.
      Co więcej, autorzy badań podkreślają, że ich wyniki wspierają organicystyczny pogląd na powstawanie nowotworów (TOFT – Tissue Organization Field Theory). To hipoteza mówiąca, że przyczyną powstawania nowotworów nie są – w uproszczeniu – mutacje genetyczne w pojedynczej komórce, a zaburzenia architektury tkanek, co w konsekwencji prowadzi do zaburzeń komunikacji międzykomórkowej i międzytkankowej. Takie zaburzenia w komunikacji dotyczące np. polaryzacji błony komórkowej i w konsekwencji zaburzeń w transporcie jonów, ma prowadzić m.in. do rozwoju nowotworów.
      Z tego też powodu Surmik i jego zespół uważają, że paleontolodzy powinni zwracać szczególną uwagę na wszelkie nieprawidłowości w kościach skamieniałych zwierząt kopalnych, które mogą wskazywać na rozwój nowotworów. Kości takie powinny następnie stanowić przedmiot badań onkologii porównawczej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...