Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Z odkrytego właśnie dokumentu wynika niezbicie, że Robin Hood wcale nie był tak uwielbiany przez społeczeństwo, dla którego, zgodnie z legendą, miał ograbiać bogatych. Wpis z kroniki przedstawia go raczej jako złodzieja, który nękał napadami sporą część Anglii.

Dr Julian Luxford z Uniwersytetu św. Andrzeja natrafił na bezpośrednie odniesienia do Robin Hooda w inskrypcji z ok. 1460 r. Znajduje się ona w manuskrypcie należącym do Eton College.

Nowe znalezisko prezentuje coś niespotykanego, a mianowicie negatywną ocenę działalności wyjętego spod prawa. Pozwala spojrzeć na niego okiem mnichów - wyjaśnia Luxford.

Wpis umiejscawia Robin Hooda w królestwie Edwarda I, co potwierdza teorię lokującą korzenie jego legendy w XIII wieku.

Łacińska inskrypcja składa się z zaledwie 23 słów. Po przetłumaczeniu brzmi ona mniej więcej tak: W tym czasie, jak wieść gminna niesie, pewien wyjęty spod prawa imieniem Robin Hood i jego ziomkowie nękali Sherwood i inne praworządne okolice Anglii ciągłymi rabunkami. Co prawda autor nie wymienia Małego Johna, ale wspomina o innych wspólnikach rzezimieszka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polemizowałbym, że z przytoczonego fragmentu wynika cokolwiek sprzecznego z legendą, a zwłaszcza, że wynika niezbicie. Rozumiem, że to taki schematyczny zwrot stosowany w dziennikarstwie, ale nie należy mu zbytnio ulegać.

 

Oczywiste jest, że postać Robin Hooda, zgodnie z legendą, była bandytą dla klasy rzącącej, czy klasy posiadaczy. I to oni też spisywali kroniki, bo przecież lud był niepiśmienny. Zatem spojrzenie okiem mnicha raczej tę legendę potwierdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Mnisi to jeszcze nie całe społeczeństwo. Podejrzewam, że oni właśnie nie byli uwielbiani przez społeczeństwo :)

Skoro Robin wraz z kolegami ;) łupił bogatych i dawał biednym wieśniakom, to nie dziwię się że mnisi go nie uwielbiali :P A że Robin był złodziejem, to wiadomo od dawna i to jakby nawet jego drugie imię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje pytania? Czy Robin Hood mógł rzeczywiście łupić bogatych? Czy udało mu się zdobyć jakiś zamek?

Raczej wątpię. Wysoce prawdopodobnie jest jednak to, Robin Hood okradał kupców i wieśniaków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje pytania? Czy Robin Hood mógł rzeczywiście łupić bogatych? Czy udało mu się zdobyć jakiś zamek?

Raczej wątpię. Wysoce prawdopodobnie jest jednak to, Robin Hood okradał kupców i wieśniaków.

Czy łupienie bogatych oznaczało zdobywanie zamków ? To nie "heroes of might and Magic" ;P Okradał kogo się dało na trakcie. Wieśniacy raczej nic ciekawego nie mieli, więc każdy kto coś posiadał nazywany był bogaczem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne tak. Nie okradał bogaczy, bo takim towarzyszyło kilku rycerzy i kilkunastu pachołków, więc ryzyko było zbyt duże. Okradał ludzi, których dzisiaj określilibyśmy jako klasę średnią. Napadł więc na kupca, z którym był woźnica i pachołek. Zabił ich wszystkich, skazując rodzinę woźnicy i pachołka na śmierć głodową. Podobnie zresztą jak kilka innych rodzin, bo gdy kupiec wskutek napadu bankrutował bądź ginął, to ludzie, których zatrudniał, nie mieli jak rodzin wyżywić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A rozmawiamy o tym jak było naprawdę (czego nikt nie wie) i prawdopodobieństwach, czy o legendzie?

News był o legendzie i o tym, jakoby została obalona, natomiest nie tylko nie została obalona, ale przytoczony tekst się w tę legendę wpisuje i raczej ją potwierdza, niż jej zaprzecza..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie się wpisuje. Zakładasz, że opinia przekazana przez mnichów nie była opinią powszechną. A może była?

Pozytywna legenda mogła powstać później lub powstać w jakimś małym środowisku i się upowszechnić, mogła w końcu zostać szucznie stworzona do osiągnięcia konkrentych celów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie się wpisuje. Zakładasz, że opinia przekazana przez mnichów nie była opinią powszechną. A może była?

Pozytywna legenda mogła powstać później lub powstać w jakimś małym środowisku i się upowszechnić, mogła w końcu zostać szucznie stworzona do osiągnięcia konkrentych celów.

Tak samo mogło być z wersją mnichów. Nigdy się tego nie dowiemy. Patrząc jednak na to jak mnisi bratali się z bogatszymi niż wieśniacy, można zauważyć konflikt interesów między nimi a Robinami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo mogło być z wersją mnichów. Nigdy się tego nie dowiemy. Patrząc jednak na to jak mnisi bratali się z bogatszymi niż wieśniacy, można zauważyć konflikt interesów między nimi a Robinami.

 

No, tutaj się nie wypowiem. Nie wiem niczego na temat relacji społecznych w owym czasie w Anglii ani o tym, jaka była pozycja tego konkretnie zgromadzenia i jak wyglądały jego relacje z innymi stanami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taki maly off, dlaczego cytujecie posta pod ktorym bezposrednio odpisujecie? to ma sens jesli chcecie sie odniesc do czesc wypowiedzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@azzzzz - to chyba tak z zasady żeby było wiadomo na pewno do czyjej wypowiedzi się odnosimy. Można też pisać (tak jak ja teraz), ale nie każdemu się chce ;) W sumie estetyczniej by to wyglądało i może nie zaśmiecało forum, lecz zapewne serwer i baza danych są na tyle pojemne, że jakoś to przeżyjemy. Oczywiście mogę się mylić z tą pojemnością, ale jak zbraknie miejsca to zaczniemy kasować stare posty. Możemy zacząć od moich - liczba 666 mi się bardzo podobała :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...  :) Czy na pewno ? Nie kłamią ? A wyrażenie :

W tym czasie, jak wieść gminna niesie, pewien wyjęty spod prawa imieniem Robin Hood i jego ziomkowie nękali Sherwood i inne praworządne okolice Anglii ciągłymi rabunkami

 

Ziomkowie ? :P Nie wydaje się wam takie ... nowoczesne ? Ziomkowie w epoce kilkunastu wieków wcześniej ?  ;D

;)

 

P.S Chodziło mi o to że to nieprawdopodobne że "Ziomkowie" (Hood) okradali biednych ? Na podstawie TAKIEGO dokumentu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Prawdą jest, że mnisi "kumplowali się" z bogatymi, więc tekst ten nie bardzo udowadnia, ze Robin był zły. Ja jednak jestem w stanie uwierzyć, że Robin Hood mógł okradać bogatych i dawać biednym. Ta legenda jednak bardziej była przekazywana ustnie niż pisemnie (no oczywiście w późniejszych czasach pisemnie). I choć przekazy ustne trzeba traktować z przymrużeniem oka, to jednak wieśniacy nie opowiadali by pozytywnie historii o złym człowieku. To prostolinijni ludzie byli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ziomkowie ? ;) Nie wydaje się wam takie ... nowoczesne ?

Jeśli ograniczasz kontakt z językiem do rozmów z kolegami, to całkiem możliwe, że to słowo wypłynęło dla Ciebie dopiero teraz.

 

http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=ziomek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Ale jakieś kilkaset lat temu też mówili ziomal , ziomale , Joł ?  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w artykule jest napisane "ziomek" czy "ziomal"? Sam sobie opowiedz i odpuść już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

l. mnoga - ziomki / ziomkowie

l. pojedyncza - ziomek

W staropolszczyźnie to dość pospolite określenie - tak samo jak kmiotek, kmiotki...

A ziomale to nie ta bajka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie się wpisuje. Zakładasz, że opinia przekazana przez mnichów nie była opinią powszechną. A może była?

Pozytywna legenda mogła powstać później lub powstać w jakimś małym środowisku i się upowszechnić, mogła w końcu zostać szucznie stworzona do osiągnięcia konkrentych celów.

Za to news zakłada, że opinia mnichów była opinią powszechną. Na jakiej podstawie? Moje „założenie” (zastrzegam, że niczego tak naprawdę nie zakładałem) jest oparte chociaż na powszechnej legendzie. Jeśli relacja mnichów ma obalać legendę to na tej samej zasadzie, odnalezione pismo szeryfa z Nottingam (jak to się poprawnie pisze?), że Robin to bandyta też musiało by zostać uznane za obalenie legendy. Dostrzegasz sprzeczność?

 

Kwestia, kiedy i po co powstała legenda nie ma tu najmniejszego znaczenia. Nawiasem mówiąc, w ogóle w nią nie wierzę, co nie zmienia faktu, że zapiski mnichów niczego nie obalają, a wręcz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na bogacza zawsze robi biedota ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Troje duńskich lekarzy - Louise Holmsgaard Färch, Christian Stevns Hansen i Peter Lommer Kristensen - postanowiło stawić czoło jednej z miejscowych legend miejskich, a mianowicie przekonaniu, że można się upić, wchłaniając alkohol przez stopy. Ich sprawozdanie z prowadzonego na sobie eksperymentu ukazało się nie byle gdzie, bo w bożonarodzeniowym British Medical Journal.
      Nie uwzględniono grupy kontrolnej, a średnia wieku wynosiła 32 lata (lekarze mieli od 31 do 35 lat). Nikt nie cierpiał na żadną chorobę skóry ani wątroby, nie było też uzależnionych od alkoholu czy narkotyków.
      Ochotnicy zanurzali stopy w misce wypełnionej zawartością trzech 700-ml butelek wódki; w sumie do naczynia trafiło więc 2100 ml wysokoprocentowego napoju. Przez trzy godziny co pół godziny mierzono stężenie etanolu w osoczu krwi (próg wykrywalności wynosił 10 mg/100 ml). Na skali od 0 do 10 przeprowadzano też samoocenę objawów upojenia: pewności siebie, przymusu mówienia oraz liczby spontanicznych uścisków.
      Okazało się, że w trakcie eksperymentu stężenie etanolu w osoczu utrzymywało się poniżej progu detekcji. Nie zaobserwowano też zmian w symptomach intoksykacji, chociaż pewność siebie i potrzeba mówienia nasiliły się nieco na początku. Wygląda jednak na to, że trzeba to złożyć na karb podniecenia związanego z rozpoczęciem badania i radosnego oczekiwania na wyniki.
      Wniosek? Stety lub nie, stopy są nieprzenikalne dla alkoholu, a zbyt długie ich moczenie może prowadzić jedynie do maceracji naskórka. Wódkę i inne trunki zaleca się zatem przyjmować via przewód pokarmowy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      John Paul Davis postuluje w swojej najnowszej książce "Robin Hood – nieznany templariusz", że legendarny rozbójnik nie był wcale tak szlachetny, jak można by przypuszczać. Owszem, rabował bogatych, ale nie dawał, lecz pożyczał biednym. Pisarz nie jest przy tym gołosłowny, ponieważ powołuje się na urywki ze średniowiecznej ballady A Gest of Robyn Hode z ok. 1450 r.
      Wyjęty spod prawa opracował ponoć skomplikowany system udzielania pożyczek. Davis wskazuje m.in. na złożony z kilku wersów fragment, w którym do Robina przybywa rycerz winien pieniądze opatowi i prosi o pożyczkę. Banita pyta o gwaranta (czyli żyranta), a następnie zgadza się wspomóc "petenta" finansowo. Jest jednak jeden warunek: suma musi zostać zwrócona po upływie roku. Pieniądze z kasy – ok. 400 funtów - przynosi potrzebującemu Mały John.
      Później autor ballady przedstawia scenę próby spłaty długu. Rycerz ponownie spotyka się z rozbójnikiem i proponuje zwrot pożyczonej sumy z naddatkiem. Robin Hood jednak odmawia, wyjaśniając, że właśnie obrabował opata i pobranie drugi raz pieniędzy byłoby grzechem.
      Davis przekonuje, że Robin Hood musiał należeć do zakonu templariuszy. Wg niego, transakcje w rodzaju opisanych w A Gest of Robyn Hode były przecież jako lichwa zakazane przez Kościół i tylko templariusze mogli pobierać opłaty depozytowe.
      Templariusze byli najsławniejszymi pożyczkodawcami na świecie, a 400 funtów to duża suma pieniędzy, która wskazywała raczej na organizację stojącą za pożyczką, a nie na działanie samego banity. Chociaż niewiele wiemy o Robin Hoodzie, zawsze opisywano go jako przebiegłego fechtmistrza i żołnierza, który służył chrześcijaństwu i złożył na równi ze swoimi ludźmi przysięgę czczenia i obrony kobiet, a to jedna z zasad kodeksu templariuszy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Położenie grobu Czyngis-chana przez setki lat owiane było wielką tajemnicą. Amerykanie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (UCSD) mają jednak nadzieję, że rozwiążą zagadkę dzięki zdobyczom współczesnej technologii.
      Dr Albert Yu-Min Lin, szef zespołu, zaznacza, że naukowcy mogą skorzystać zaledwie z kilku mglistych wskazówek, nie dysponują zaś żadnymi prawdziwymi dowodami. Zgodnie z legendą, każdy, kto tylko wspomniał o pogrzebie przywódcy, wydawał na siebie wyrok śmierci. Po zakopaniu ciała ludzie chana ubili ziemię kopytami dosiadanych koni. By ostatecznie utrudnić jakiekolwiek poszukiwania, zmieniono nawet bieg rzeki.
      Zamiarem Lina jest ocieplenie wizerunku Czyngis-chana. Wbrew pozorom nie był on tylko okrutnym wojownikiem, ale także światłym człowiekiem. Zjednoczył mongolskie plemiona, a jego niektóre wyprawy można porównać do odkrywania świata przez Marco Polo. Ponadto próbował wprowadzić centralną walutę i przyczynił się do powstania alfabetu mongolskiego.
      Lin i profesor Maurizio Seracini do znalezienia grobu mongolskiego przywódcy zamierzają wykorzystać aparaturę z California Institute for Telecommunications and Information Technology (Calit2). Po wstępnym ustaleniu jego pozycji ma się rozpocząć 3-letni projekt Dolina Chana.
      Najprawdopodobniej grób znajduje się na obszarze wyznaczonym przez rzekę Onon i pasmo górskie Chentej w północno-wschodniej Mongolii. Specjaliści sądzą, że tuż obok zostali później pochowani synowie Czyngis-chana i inni członkowie jego rodziny. Niemal osiemset lat temu rejon był strzeżony przez straże chana, a w XX wieku objęła go radziecka okupacja. Mongołom nie było wolno wspominać o słynnym rodaku, bo Rosjanie obawiali się, że może to w nich obudzić wolę walki.
      Pierwsze ekipy badawcze pojawiły się tu zatem dopiero w latach 90., ale misje zakończyły się niepowodzeniem. Po znalezieniu miejsca pochówku Amerykanie zamierzają stworzyć wirtualny model grobu. Posłużą się przy tym obrazowaniem cyfrowym i spektroskopowym. Uważają, że tak duży obiekt powinien zmienić ukształtowanie terenu, co na pewno da się wyśledzić dzięki satelitom. Naukowcy poproszą też o pomoc uczniów, którzy za pomocą programu UCSD wykonają zdjęcia "podejrzanych" lokalizacji, ułatwiając w ten sposób pracę samym akademikom.
      Mamy więc do czynienia z projektem łączącym cechy serwisów społecznościowych i rozmaitych technik wizualizacji. Na wyznaczonym obszarze na terenie Mongolii badacze wykorzystają możliwości georadaru (ang. ground penetrating radar, GPR), indukcji elektromagnetycznej i magnetometrii. Na tej podstawie zostaną utworzone algorytmy, a w konsekwencji trójwymiarowy obraz grobu.
      Doktor Lin chciałby móc zapytać Czyngis-chana, jak pragnąłby być zapamiętany. Jako człowiek, który umarł we własnym łożu w otoczeniu kochających osób, jako przywódca, przeciwko któremu nie zbuntował się żaden z wysokich rangą żołnierzy czy jako bezlitosny, zdyscyplinowany, honorowy bohater... Z wiadomych powodów do spotkania nie dojdzie, ale trzymamy kciuki za powodzenie misji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...