Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Nowa metoda datowania pozwoliła ustalić, że człowiek pekiński (Homo erectus pekinensis), którego szczątki odkryto podczas wykopalisk prowadzonych w latach 1923-1927 w zespole jaskiń Zhoukoudian w pobliżu Pekinu, jest o ok. 230-500 tys. lat starszy niż dotąd sądzono.

Zespół Guanjuna Shena z Nanjing Normal University wykorzystał metodę bazującą na rozpadzie radioaktywnym berylu i glinu w ziarnach kwarcu (chodziło o izotopy 26Al i 10Be). Nowa technologia przyda się przy bardziej precyzyjnej ocenie wieku różnych stanowisk. Odnosi się to zwłaszcza do Chin, gdzie brak "datowalnych" popiołów wulkanicznych. Twórcy uważają, że metoda berylowo-glinowa sprawdza się nawet w odniesieniu do próbek sprzed 3 mln lat. Shen wyjaśnia, że już teraz pobierane są próbki ze stanowisk z wczesnego plejstocenu.

Wybierano wyłącznie białe kryształy kwarcu, które uległy pogrzebaniu razem z człowiekowatymi. Pomijano szare, ponieważ mogły zostać naniesione później. Przesiewanie było pracą idealną dla kopciuszka. Na wyizolowanie zaledwie dwóch gramów kwarcu jeden student musiał poświęcić aż 8 godzin. To bardzo niewielka ilość, zważywszy, że do pojedynczego testu potrzeba było od 60 do 100 g.

W ziarnach znajdujących się na powierzchni ziemi pod wpływem promieniowania kosmicznego powstaje określona proporcja izotopów glinu i berylu. Proces ulega zahamowaniu, gdy kwarc zostaje pokryty osadami. Stosując odpowiednie wyliczenia, łatwo określić stosunek 10Be do 26Al w momencie "pochowania".

Amerykańscy i chińscy naukowcy stwierdzili, że skamieliny mają nawet 770.000 lat. To ważne ustalenie, które z pewnością przyda się do odtworzenia migracji hominidów przez Azję.

Do tej pory uznawano teorię, że Homo erectus opuścił 2 mln lat temu równikową Afrykę i przemieścił się przez Półwysep Arabski, subkontynent indyjski aż do nadbrzeżnej Azji Południowowschodniej. Stamtąd w czasie zlodowacenia część grupy miała się udać na tereny dzisiejszej Jawy. Pierwsze skamieliny Homo erectusa znaleziono tam w 1892 r. Okazało się, że mają ok. 1,6 mln lat. Inna podgrupa udała się ponoć na północ i osiedliła się w okolicach wysuniętych na północ i zachód od Pekinu.

Najnowsze ustalenia częściowo zmieniają, a właściwie uzupełniają opisany scenariusz. Oprócz populacji afrykańskiej, jakieś 1,8 mln lat temu w podróż przez Eurazję wyruszyła inna grupa, która pierwotnie zamieszkiwała rejony dzisiejszej Gruzji.

Podczas wykopalisk w zespole jaskiń Zhoukoudian znaleziono 17 tys. kamiennych artefaktów oraz skamieliny 50 osobników Homo erectus, w tym 6 czaszek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy można prosić o pełną notkę bibliograficzną tego artykułu źródłowego? Rzecz jest bardzo ciekawa, a ja zabieram się aktualnie do datowań różnych osadów w jaskiniach.

Natomiast odnosnie tych zmian wieku dawniejszych znaleziskt, to wcale mnie to nie dziwi. Aktualnie trwa rewizja daty wymarcia niektórych gatunków (np. niedźwiedzia jaskiniowego). Okazuje się, że dawniejsze datowania izotopowe dawały poważne błędy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Metodę umożliwiającą określenie wieku pradziejowych naczyń opracował międzynarodowy zespół naukowców. W jej weryfikację zaangażowali się badacze z Polski. Metoda polega na analizie chemicznej kwasów tłuszczowych na pradziejowych naczyniach.
      Nową metodę opisał w Nature prof. Richard Evershed z Uniwersytetu w Bristolu (Wielka Brytania) wraz z międzynarodowym zespołem, który był zaangażowany w jej tworzenie i weryfikację. Znaleźli się w nim również badacze z Polski: prof. Arkadiusz Marciniak i Marta Krueger z Wydziału Archeologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz dr inż. arch. Marek Z. Barański z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
      Fragmenty naczyń ceramicznych są najczęściej odkrywanymi zabytkami przez archeologów w czasie wykopalisk. Jednak do tej pory brakowało metody badawczej, która umożliwiałaby precyzyjne określenie ich wieku. Archeolodzy posługują się m.in. typologią (czyli określeniem wieku na podstawie kształtu i formy naczyń) czy seriacją, które pozwalają oszacować ich wiek z reguły w dużym przybliżeniu. Najczęściej jednak archeolodzy stosują również dodatkowo metodę radiowęglową, która umożliwia określenie wieku surowców organicznych: przepalonych węgli, ziaren roślin czy kości zwierzęcych, które znajdowane są obok naczyń ceramicznych. Metoda radiowęglowa polega na pomiarze ilości radioaktywnego izotopu węgla (C14), jaki pozostał w badanych próbkach materiału organicznego – zmniejsza się on stopniowo od momentu obumarcia takiego materiału.
      Zdaniem naukowców nowa metoda może umożliwić oszacowanie wieku na takich stanowiskach archeologicznych, gdzie nie występują materiały organiczne.
      Jak wyjaśniają naukowcy, w porach ścianek wielu nieszkliwionych naczyń przez tysiąclecia zachowują się ślady po przetwarzanej w ich wnętrzu żywności w postaci kwasów tłuszczowych. Są to zatem pozostałości organiczne, lecz ledwie widoczne - niedostrzegalne gołym okiem. Nowo opracowana metoda umożliwia jednak ich analizę radiowęglową, zatem taką, która wykorzystywana jest z sukcesem do określania wieku zabytków wykonanych z surowców organicznych, w tym drewna.
      Tłuszcze przed próbą określenia ich wieku muszą zostać pozyskane z wnętrza skorup ceramicznych. W tym celu zastosowali preparatywną chromatografię gazową. W ten sposób udało się im wyodrębnić palmitynowy i stearynowy kwas tłuszczowy z ceramiki. Dzięki temu możliwe jest wykonanie próbek radiowęglowych każdego z tłuszczów, które analizowane są metodą akceleratorowej spektrometrii mas (AMS). Umożliwia ona badanie mikroskopijnych próbek, w których zachowują się kwasy tłuszczowe.
      Aby zweryfikować poprawność działania nowej metody autorzy publikacji przebadali kwasy tłuszczowe pobrane z neolitycznych naczyń ceramicznych z terenu Wielkiej Brytanii, Anatolii, Francji, Centralnej Europy i saharyjskiej Afryki z takich stanowisk archeologicznych, których wiek został wcześniej określony z pomocą innych metod badawczych. W tym celu wykorzystano także sekwencję osadniczą z późnoneolitycznej osady w Çatalhöyük w Turcji badanej przez polski zespół badawczy. W jej analizę zaangażowani byli Polacy, którzy są współautorami publikacji w Nature.
      Metodę tę zastosowano również do analizy wieku naczyń ceramicznych z terenu obecnego Londynu, w których otoczeniu nie znaleziono żadnych innych przedmiotów, które nadawałyby się do analizy standardową metodą radiowęglową.
      Precyzja datowania kwasów tłuszczowych przy zastosowanym protokole badawczym jest większa niż innych materiałów organicznych wykorzystywanych dotychczas do datowania radiowęglowego – uważa jeden z autorów publikacji prof. Arkadiusz Marciniak z Wydziału Archeologii UAM w Poznaniu.
      Na terenie obecnej Polski znajomość wykonywania naczyń ceramicznych pojawiła się ok. 5,5 tys. lat p.n.e. Oznacza to, że archeolodzy będą mogli precyzyjnie określić wiek wielu stanowisk archeologicznych na przestrzeni wielu tysiącleci, które są przedmiotem zainteresowania archeologów – wskazuje naukowiec.
      Dodatkowo metoda pozwala także na precyzyjne ustalenie czasu pojawienia się konsumpcji różnego rodzaju pożywienia, np. mleka. Precyzja wszystkich z dotychczasowych metod datowania ceramiki, takich jak typologia czy seriacja, jest zasadniczo mniejsza niż tej nowej metody – podkreśla prof. Marciniak.
      Prof. Marciniak przyznaje, że ograniczeniem tej metody jest dość złożona procedura pozyskiwania próbek do analiz. W przypadku standardowej analizy radiowęglowej, próbki są pobierane przez archeologów, a następnie dostarczone do laboratoriów. Tymczasem w przypadku tej metody, pobieranie próbek musi być dokonywane przez specjalnie przeszkolonych ekspertów.
      Trudno powiedzieć na ile zastosowanie tak rygorystycznego protokołu pozyskiwania próbek i ich późniejszej analizy jest obecnie możliwe na szerszą skalę do realizacji przez laboratoria radiowęglowe na świecie – podsumowuje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pozostałości izotopowe po prehistorycznych kroplach deszczów, które padały na zachodzie kontynentu północnoamerykańskiego w okresie od 65 do 28 mln lat temu, pozwolą naukowcom opisać przebieg powstawania Kordylierów. Góry te rozciągają się od Cieśniny Beringa na północy po Kanał Panamski od południa.
      Kordyliery powstały w orogenezie alpejskiej. Pięćdziesiąt milionów lat temu zaczęły się wypiętrzać na południu dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej. Utworzenie reszty trwało 22 mln lat. W świetle uzyskanych danych naukowcy z Uniwersytetu Stanforda uważają, opisywany łańcuch górski nie powstał z rozległej, przypominającej tybetańską wyżyny, która wyrosła na obszarze większości zachodnich Stanów Zjednoczonych. Wg tej teorii, wypiętrzenie było niemal jednoczesne, potem nastąpiło opadnięcie, a reszty, jaką znamy dziś, dokonały procesy erozji. Zamiast tego mamy raczej do czynienia z łagodniejszym wyniesieniem, które dokonało się wskutek procesów zachodzących w płaszczu ziemskim.
      Izotopy pierwiastka różnią się liczbą neutronów w jądrze. Atomy z większą liczbą neutronów są cięższe, dlatego ze wznoszącej się chmury najpierw spadają cząsteczki wody z cięższymi izotopami wodoru i tlenu. Ustalając stosunek ciężkich i lekkich izotopów w prehistorycznych deszczach, naukowcy wnioskują o położeniu (wysokości nad poziomem morza) danego obszaru. Skąd woda do analiz? Dostanie się do niej nie było takie trudne, zważywszy, że została włączona w iły i minerały węglowe lub w szkliwo wulkaniczne i przetrwała przez wiele lat w osadach.
      Doktorant Hari Mix uwzględnił ok. 2800 próbek. Część zebrał ze swoimi współpracownikami, do części miał dostęp za pośrednictwem publikacji branżowych. Większość próbek pochodziła z depozytów węglowych w prehistorycznych glebach i osadów jeziornych.
      Kiedy natrafialiśmy na spory skok w stosunkach izotopów, interpretowaliśmy to jako duże podnoszenie masywu. Zauważyliśmy ogromną zmianę stosunku izotopów ok. 49 mln lat temu w południowo-zachodniej Montanie i drugą w północnej Newadzie [wtedy wypiętrzanie przesunęło się już na południe]. Podobny wzorzec występował na terenie całych zachodnich Stanów.
      Eksperci zgadzają się co do tego, że podnoszenie masywu ruszyło, kiedy płyta Farallon, płyta tektoniczna, która została wepchnięta pod płytę północnoamerykańską, zaczęła się powoli oddzielać od spodniej części kontynentu. Oddzielająca się płyta wyglądała trochę jak zawinięty w dół język – tłumaczy obrazowo mentorka Miksa prof. Page Chamberlain.
      Gorący materiał z leżącego poniżej płaszcza wpłynął w lukę między płytą północnoamerykańską a płytą Farallon, a jego ciepło i pływalność spowodowały wyniesienie położonych na powierzchni obszarów. Język nadal się oddzielał, przez co napływ magmy przesuwał się coraz dalej na południe.
      Mix i Chamberlain szacują, że fala topograficzna była przynajmniej o 1-2 km wyższa od krajobrazu, przez który się przetaczała i mogła wytworzyć góry o wysokości nieco powyżej 4 km. Co ważne, dane izotopowe pasują do innych dowodów, jakimi dysponują akademicy. W tym samym czasie mieliśmy także do czynienia z falą aktywności wulkanicznej na zachodzie USA. Naukowcy wspominają również o równoczesnym pojawieniu się ryftu, czyli pewnego rodzaju rowu tektonicznego, kiedy to skorupa ziemska rozciąga się nad wznoszącą się rozgrzaną materią płaszcza.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Texas A&M University opracowali nową technikę datowania, która może rozstrzygnąć m.in. spory o wiek Całunu Turyńskiego. Będzie ona przydatna również do określenia momentu powstania wielu cennych zabytków. Dotychczas liczne z nich nie były badane metodą węgla radioaktywnego, gdyż współczesne techniki datowania wiążą się z koniecznością uszkodzenia obiektu.
      Polegają one bowiem na wycięciu fragmentu badanego przedmiotu, poddaniu go działaniu silnego kwasu i silnej zasady, a następnie spaleniu go i zbadaniu poziomu radioaktywnego węgla C-14.
      Profesor Marvin Rowe wraz ze swoim zespołem, opracowali technikę nazwaną roboczo "niedestrukcyjnym datowaniem węglowym". Polega ona na umieszczeniu całego badanego przedmiotu w specjalnej komorze, w której poddawany jest on działaniu plazmy. Gaz powoli i delikatnie utlenia powierzchnię przedmiotu, prowadząc do powstania dwutlenku węgla, który można wykorzystać do datowania C-14. Powierzchnia badanego przedmiotu pozostaje nienaruszona.
      Amerykanie poddali już testom 20 różnych substancji, wśród nich drewno, węgiel drzewny, sierść królika, skórę, kość ze zmumifikowaną tkanką mięśniową i liczącą sobie 1350 lat tkaninę. Wyniki tych badań były podobne, jak wyniki uzyskane przy obecnie stosowanych technikach.
      Oczywiście wielkość komory musi być dostosowana do wielkości badanego przedmiotu. Naukowcy dopracowują teraz swoją technologię, a profesor Rowe chciałby w najbliższej przyszłości badać za jej pomocą niewielkie przedmioty, takie jak rzeźba z kości słoniowej znana jako Wenus z Barssempouy. Jej wiek ocenia się na 25 000 lat i jest ona jednym z najstarszych znanych nam przedstawień ludzkiej twarzy.
      Naukowiec zdaje sobie też sprawę, że musi przeprowadzić olbrzymią liczbę eksperymentów, by dowieść, że jego metoda nie niszczy zabytków. Bez tego dyrektorzy muzeów, właściciele prywatnych kolekcji czy konserwatorzy zabytków nie wyrażą zgody na poddawanie bezcennych przedmiotów działaniu plazmy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z badań przeprowadzonych przez naukowca z Uniwersytetu w Manchesterze wynika, że znaczna część atmosferycznych zasobów dwóch gazów szlachetnych, kryptonu i ksenonu, mogła dotrzeć do Ziemi dzięki kometom.
      Autor hipotezy, dr Greg Holland, opiera swoje przypuszczenia na analizach izotopowych. Jak wykazały pomiary przeprowadzone przez jego zespół, zasoby obu kryptonu i ksenonu znajdujące się pod naszymi stopami znacznie różnią się od tych, które wdychamy wraz z powietrzem.
      Jak wykazał dr Holland, w próbkach pobranych z atmosfery procentowa zawartość lekkich izotopów obu badanych pierwiastków jest znacznie wyższa, niż w rezerwuarach ditlenku węgla (CO2) znajdujących się kilkaset metrów pod ziemią. Skład materiału pozyskanego z atmosfery jest więc bliższy temu spotykanemu w kometach, zaś dane dotyczące budowy meteorytów świadczą o podobieństwie ich składu do zawartości badanych izotopów w skorupie ziemskiej.
      Zdaniem dr. Hollanda zebrane informacje świadczą o tym, że źródłem znacznej części ziemskich zasobów ksenonu i kryptonu mogły być komety, które znalazły się w pobliżu Ziemi na wczesnych etapach jej formowania. O szczegółach swojego studium badacz poinformował za pośrednictwem czasopisma Science.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Andy zaczęły powstawać około 25 milionów lat temu, a nie, jak dotąd sądzono, przed 10 milionami lat. Do takich wniosków doszli naukowcy ze Smithsonian Tropical Research Institute (STRI) w Panamie, uniwersytetu w Poczdamie oraz kolumbijskiej firmy Ecopetrol.
      Nikt wcześniej nie datował wschodnich obszarów Andów kolumbijskich. Te części okazały się być znacznie starsze niż centralne Andy, które zaczęły się formować dopiero około 10 milionów lat temu - powiedział Mauricio Parra. Jego zespół zgrupował dane z map geologicznych pokazujących zjawiska tektoniczne, informacje na temat pochodzenia i ruchu osadów oraz nasion w nich znajdowanych. Przeanalizowano też dane dotyczące datowania cyrkonu. Cyrkon to minerał, który potrafi wbudować w swoją strukturę uran. Ten rozpada się, pozostawiając w cyrkonie charakterystyczne ślady. Jako, że cyrkon jest niezwykle wytrzymały na erozję czy topienie skał wewnątrz skorupy ziemskiej, pełni rolę bezpiecznego "sejfu" dla informacji, które można odczytać z rozpadu uranu. Ponadto jego kryształy mają różne kształty w zależności od tego, w jakich warunkach i kiedy się formowały. Innymi słowy cyrkon przechowuje informacje o swoim wieku i pochodzeniu.
      W analizie niezwykle pomocna była też klasyfikacja niemal 17 000 nasion znalezionych w różnych osadach.
      Wszystkie te informacje pozwoliły na znaczne "postarzenie" Andów. Określenie czasu formowania się gór jest niezwykle ważne zarówno dla naukowców, którzy chcą zrozumieć w jaki sposób i kiedy przemieszczały się różne gatunki zwierząt oraz roślin, jak i dla inżynierów poszukujących ropy naftowej i gazu - stwierdził Carlos Jaramillo ze STRI.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...