Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Fani MP3 głusi na jakość dźwięku

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor Jonathan Berger z Uniwersytetu Stanforda od 6 lat prowadzi badania dotyczące preferencji muzycznych studentów. Stwierdził, że popularność formatu MP3 powoduje, że ludzie stają się "głusi" na jakość dźwięków.

Profesor, który sam jest też kompozytorem i muzykiem, zauważył, że w miarę upływu czasu słuchacze nie tylko nie zauważają, iż format MP3 dostarcza dźwięki niższej jakości, ale również rośnie preferencja dla właśnie tego formatu zapisu. Słuchacze coraz bardziej przyzwyczajają się do płaskiego brzmienia MP3, a efekt ten jest jeszcze wzmacniany przez słuchanie muzyki na słabej jakości słuchawkach dostarczanych wraz z odtwarzaczami czy na głośnikach komputerowych. Przyzwyczajenie zaś powoduje, że taka jakość uznawana jest za standard i coraz więcej osób woli słuchać stratnego formatu MP3, gdyż bardziej bogate dźwięki brzmią im dziwnie i obco.

Popularność MP3 powoduje też, że niektórzy producenci celowo tworzą utwory dla tego formatu. Przyznają przy tym, że efekt końcowy im się nie podoba. Znany producent muzyki dance Rennie Pilgrem mówi: Moim zdaniem muzyka z iPoda nie dorównuje jakością nawet taśmie magnetofonowej. Ale gdy ktoś się przyzwyczai do takich dźwięków, to odbiera je pozytywnie.
Z kolei Stephen Street, producent, który współpracował m.in. z The Smiths, Morrissey, Blur czy Kaiser Chief stwierdza: Dźwięk jest zubażany, traci głębię i czystość. Wzdragam się na myśl, że wszystko nad czym pracuję w studio będzie słuchane na cholernym iPodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko się z panem profesorem nie zgodzić ;) Najzabawniejsze jest to, że wraz ze wzrostem preferencji dla MP3 często idzie wzrost "doświadczenia" muzycznego i poszukiwanie nowych, bardzej wyszukanych dźwięków... których nigdy nie usłyszy się w dobrej jakości, bo będzie się wolało MP3 :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio kupiłem nowe głośniki(nie jakieś wypasione bo za 80PLN,ale z subwóferkiem już)i różnica w porównaniu z tym na czym do teraz słuchałem jest duża i w ogóle zaczynam doceniać pewne rzeczy których w muzyce nie dostrzegałem(basy).wiem że moje 25wat to śmiesznie mało i w ogóle wypowiadam się jak totalny noobek.właściwie całą muzykę mam w nielegalnych mp3-jakość pewnie kiepska(innej nie znam,no prócz tej z kaset)ale przy takim sprzęciku nie nastawiam się na wielkie doznania muzyczne-bo niby cenię w muzyce głównie instrumenty,subtelność i głębię,ale po prostu nie stać mnie na nic lepszego-zwykły brak kasy.w ogóle jaką muzykę lubicie?(hmm był już może taki temat?ja to lubię elektroniczną-house chillout itp.-royksopp,daft punk,crystal castles,telefon tel-aviv,wamdue project,flunk,air,hot chip,MGMT,banco de gaia,devo;no i jeszcze ballady-jens lekman,hard-fi,simply red,quuen,supertramp,i like trains.no prócz tego jeszcze wiele innych rzeczy z każdego rodzaju muzyki(wychowałem się na muzyce z trójki,na początku byłem ortodoksyjnym rockmanem,potem zacząłem doceniać inne nurty)a z polskiej to taki standardowy zestaw:kult,t-love,myslovitz,lenny valentino,smolik,fisz,afrokolektyw,pogodno,akurat,coma,turnau,trochę z poezji śpiewanej

no i jeszcze szwedzka jajeczna muzyka-gunther i inga from sweden(obczajcie na utubie ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość shadowmajk

Wszystko ok ale co do informacji o iPodzie to nie zgadzam się zupełnie... iPod i dobre słuchawki + dźwięk w wysokiej jakości gra świetnie ;) jestem użytkownikiem, ojciec audiofilem obaj cenimy jakość i co do tego się nie spieramy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wyższości zapisu analogowego od cyfrowego się zgodzę - tu nie ma wątpliwości. Ale jeśli chodzi o format MP3 to jest to już zależne od próbkowania i birate'a. Czasami spotykam się z opiniami: "A ja mam całą muzykę w FLAC i to jest lepsza jakość." - MP3 może mieć tak samo dobrą jakość jak FLAC tyle że wtedy trochę więcej zajmuje. Dlatego myślę że czepianie się pod względem jakości samego MP3 jest błędne.

 

"głusi" na jakość dźwięków? Moim zdaniem to kwestia gustu. Pan profesor jest prawdopodobnie wiekowym człowiekiem i  jako młodzieniec słuchał muzyki z odtwarzaczy typu "Bambino", czyli dźwięk analogowy, i się poprostu przyzwyczaił do "ciepła muzyki analogowej".

 

Analogowa muzyka za każdym razem brzmi inaczej ponieważ spektrum dźwięków jest większe - zapis nie jest już zerojedynkowy dzięki czemu funkcja ma możliwość przyjmowania większej ilości wartości dla podanego przedziału - właściwie nieskończonej ilości wartości ;] a dodatkowo ciągłe wahania różnych rezystancji + zużywanie się płyty lub rozmagnesowanie - to jest to co ja nazywam ciepłem ;]. Z kolei zapis cyfrowy za każdym razem brzmi tak samo. Brak taśmy czy płyty gramofonowej odejmuje ciepła i w ten sposób nawet z najbardziej thrashowego metalu zrobili techno ;)

 

My dorastamy w epoce cyfryzacji wszystkiego co się da i robimy kwaśną minę jak widzimy albo słyszymy szumy. No dobra nie każdy ;].

 

I tak o.

 

 

A czego ja słucham? Gitar. Dożo gitar. A nawet jeszcze więcej. Większość w bitrate ~ 250kbps. Aczkolwiek mam też wspomniane FLAC'i które momentami dochodzą do 1000kbps. I rzeczywiście słychać różnicę. Ale koniec tej techniki cyfrowej. Idol: Serj Tankian co prawda na gitarze nie gra ale śpiewa że uh. Z zespołów może wymienię SOAD gdzie Tankian śpiewał, Blind Guardian, Luca Turilli, ale i  Aerosmith, Godsmack, Kings X. Ostatnio słucham dużo polskich zespołów. Głównie COMA oczywście, Faust itp itd... Dużo by wymieniać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie,że ci spece od potępiania formatu MP3  niejednokrotnie mieli by duży problem z odróżnieniem co jest skompresowane, a co nie. Szczególnie w przypadku dobrze zgranych mp3.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tak dopowiem że to zdjęcie użyte w artykule jest z angielskiej kampanii przeciwko słuchaniu muzyki na ulicy ;] Podobno ludzie włazili im tam na drogi bez rozglądania się bo byli strasznie zasłuchani. Osobiście jeszcze z czymś takim się nie spotkałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MP3 swoją drogą, wiadomo, kompresja stratna jest kompresją stratną. Ale dużo zależy od sprzętu. Ludzie nie zdają sobie sprawy ile tracą używając takiego sprzętu jakiego używają... albo zdają sobie sprawę (jak ja) i idą na kompromis, inwestując w ważniejsze dla nich rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba zważyć że jakość cyfrowa ma "zafałszowane" czyli przybliżone wartości dźwiękowe, nie jest funkcją płynną w czasie jak analog.

@nexon

1. Jak chcesz mieć jakość dobrą, to format *vob tylko

2. Ciepło właściwe muzyce na pewno wzmacniacze lampowe zapewnią, ale ile to kosztuje. Sztucznie uzyskujesz to rożnymi tanimi analogami.

 

Marzy mi się taki komplet:

wzmacniacz Marantz + głośniki Bose + odtwarzacz analogowy (winyl) Transrotor. Ceny są zaporowe ;) Sprzęt i tak nigdy nie odda całkowitej natury dźwięku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chciałbym się pożalić, że kiedyś dawno temu, używałem karty dźwiękowej na PCI (SB live!), ale oddałem ją koledze, a teraz używam jakiejś nowej zintegrowanej na płycie gł.: "Audio device: nVidia Corporation MCP55 High Definition Audio (rev a2)" ...i teraz nie słyszę różnicy między dźwiękiem z mp3, a z płyty CD :) - Jednym słowem, karty zintegrowane to CHŁAM!

 

Sprzęt i tak nigdy nie odda całkowitej natury dźwięku.

Inwestując majątek w sprzęt nie zapominaj, że ucho także nie odda całkowitej natury dźwięku.

Trzeba by pomyśleć o bezpośrednim podłączeniu do nerwu słuchowego. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie,że ci spece od potępiania formatu MP3  niejednokrotnie mieli by duży problem z odróżnieniem co jest skompresowane, a co nie. Szczególnie w przypadku dobrze zgranych mp3.

 

Zgadzam sie, ze jest to nieodroznialne w odtwarzaczu samochodowym, zwlaszcza podczas jazdy lub podczas jazdy na rowerze.

Na dobrym sprzecie bez problemow uslyszysz roznice dzieku pomiedzy DD a DTS, a co dopiero pomiedzy MP3.

Moj amplituner zawiera opcje, ktore staraja sie jakos uratowac marna jakosc dzwieku z ubogich z zalozenia mp3, ktore jest kompromisem między jakością a objętością pliku, zawsze cos tracisz.

 

To nie jest mala roznica co do dzwieku, chodzi o zupelne splycenie materialu, o wyciecie gory i dolu, brak dynamiki. Po prostu brak jest mu jaj.

 

Polecam taki eksperyment :

Wez swoje ulubione utwory, znajdz na cd i pojdz do sklepu ze sprzetem HiFi. Powiedz ze chcesz posluchac swojej muzyki, na pewno sie zgodza.

Uslyszysz swoje utwory na nowo, uslyszysz jak wykonawca dotyka strun, glebie bebnow i zaczniesz sie usmiechac, ze tak to moze brzmiec. Milego sluchania ZolV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh my tu gadu gadu a i tak najlepiej jest wybrać się na koncert ;D Żaden sprzęt nie odda wam takiego wrażenia jak crowd surfing.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to nie lepiej zainwestowac w dobre sluchaweczki nauszne [takie duze]. Ceny tez sa kosmiczne ale roznice nawet w mp3 slychac. A i nie mp3 - mp3 nie rowna. Niektore sa kompresowane bez obcinania pasma powyzej 16kHz i takie wole posiadac. Plajerek tez doklada swoje 4grosze do odsluchu. Tutaj marudza na ipody a ja tam sluchalem go od kolezanki i ma  czysty dziwiek moze az za bardzo [brak tego ciepla, o ktorym pisze nexon] za ostry, zadnych lagodnych przejsc. Juz wole mojego iriviera.

 

Co slucham - raczej muzyke elektroniczna czyli vocal trance, dream, progressive czasem cos z goa. Dobry dance czy wpadajacy w ucho rock tez sie zdarzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt faktem mp3 to nie wszystko. Nawet odtwarzacz to nie wszystko. Słuchawki ostatnio mnie bardzo zafascynowały. Gdy padły standardowe w moim mp3 Sony i nie chciało mi się iść do sklepu po nowe, to pożyczyłem takie dobre nauszne od żony. Puściłem jak codzień nową płytkę Comy zgraną z CD w 192kbps. Nie poznałem utworów.

To o czym pisał ZolV - inna głębia, wrażenie przestrzenności, jakieś małe smaczki, których nigdy nie słyszałem. Miękkie uderzenia perkusji (nie wiem jak się to fachowo nazywa) - po prostu inne utwory się przede mną ukazały. Kupiłem dobre słuchawki tej samej firmy, ale dokanałowe - z racji tego, że głupio się czuję w nausznych. Niestety to już nie to. Dźwięk nadal jest płaski - pomimo dobrej jakości słuchawek - po prostu nie trafiają z takich kątów do mojego ucha jak z tych pożyczanych... Jeśli chcecie dobrych dźwięków - odradzam dokanałowe słuchawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten profesor pewnie jest utalentowny muzycznie i ma słuch na znacznie lepszym poziomie niż przeciętny studnent na których robił te badania. A fakty są takie ,że większość ludzi nie widzi różnicy bo po prostu jej nie słyszy. A że to postępuje z biegiem lat no to naturalne jak się trzyma w uszach ciągle słuchawki puszczając często zdecydowanie za głośną muzykę to się traci słuch. Jest grupa ludzi co są audiofilami i oni wybrzydzają na mp3 a reszcie jakość mp3 wystarcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ozeo

Jeżeli 75% cywilizacji woli słuchać "nowych hitów" popkultury, o czymś to świadczy, prawda?

@thibris

Najgorszy błąd jaki mogłeś popełnić. Nigdy słuchawki douszne nie oddadzą tego co duże.

Ze słuchawek polecam:

Sennhaiser

A jeżeli kogoś stać:

http://www.bose.pl/index.php?p=produkt&id=15

@Krystus

- Jednym słowem, karty zintegrowane to CHŁAM!

Ja tam na swoją nie narzekam, po prostu trafiłeś na kiepską.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pliki powyżej 192kbps już trudno odróżnić od CD. Już kiedys pisałem, że taśma tez nie potrafi oddać całego spektrum dźwięku bo jej ziarnistośc na to nie pozwala. Tak samo jak na dysku twardym nie da sie zapisać nieskończonej liczby bitów. Obecnie w pliku 24bitowym da sie zapisać o wiele więcej informacji położenia amplitudy niż jest nawet na zwykłej płycie CD. na płytach DVD-audio można sobie to sprawdzić. Myślę że producenci muzyki powinni inwestować w pliki 24bitowe z kompresją stratną, albo bez kompresji. Przynajmniej dynamika będzie o niebo lepsza. Przecież są odtwarzacze z dyskami twardymi, a za kilka lat będą pewnie w  odtwarzaczach dyski powyżej 32GB, więc śmiało można robić coraz większe pliki.

Mp3 powstało wtedy gdy dyski twarde miały po góra kilka GB i to w drogich kompach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

tylko że jak się ma wiele tego mp3 na dysku to jednak zajmuje

Ja mam 640GB. Właśnie mi się kończy, zostało marne 100 ;)

Chce kupić trzeci dysk (do RAID 0) + 1 dysk storage (nie mniej niż 600GB)

 

popatrz se na ...ceny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzkie lenistwo jest zadziwające... czy naprawdę nie szkoda Wam kasy na nowe dyski, jeśli wystarczy czasem wypalić płytkę z danymi, kiedy i tak słuchacie max 1/4 z tego? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@macintosh

1 TB kupisz za 450 - 550 zł, 1,5 TB za 650 zł. To chyba lepiej większy wziąć jak mieć 5 mniejszych... ale to twój wybór.

 

;) Chciałem wejść na stronę znaku, mojego ulubionego centrum komputerowego i okazuje się że firma upada. A tak zawsze tam tanio i uczciwie było :)

 

@mikroos

I mieć 10.000 płyt w domu, jeden wielki bałagan? Chcesz znaleźć płytkę i szukasz jej przez 10 minut? Poza tym ile materiału na to się marnuje. Wybacz, ale nie dla mnie. Mało ekonomiczne i mało ekologiczne.

 

@Rewolwerowiec

Mam nadzieje że w końcu wejdzie jakiś porządny format do muzyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
@mikroos

I mieć 10.000 płyt w domu, jeden wielki bałagan? Chcesz znaleźć płytkę i szukasz jej przez 10 minut? Poza tym ile materiału na to się marnuje. Wybacz, ale nie dla mnie. Mało ekonomiczne i mało ekologiczne.

Dlaczego 10000 i dlaczego marnuje? Ja wszelkie dane przechowuję w pojedynczym pudełku. Poza tym byłbym skłonny wątpić, czy ilość energii zużywanej na utrzymanie dysku twardego "przy życiu" na pewno daje mniejszą "nieekologiczność", niż wytworzenie płyt. Poza tym wytworzenie dysku także wymaga użycia szkodliwej chemii. Inna sprawa, że gdyby realistycznie podzielić dane na te, których będziesz jeszcze kiedyś używał oraz śmieci, które po prostu trzymasz, mógłbyś liczbę nagranych płyt zredukować pewnie o dobrą połowę.

@Rewolwerowiec

Mam nadzieje że w końcu wejdzie jakiś porządny format do muzyki.

A OGG? Bardzo, bardzo zacny format.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje że w końcu wejdzie jakiś porządny format do muzyki.

Pliki powyżej 192kbps już trudno odróżnić od CD.

 

Mp3 to naprawdę porządny format do stratnej kompresji dźwięku. Zauważcie, że takie 192kbps jest prawie nieodróżnialne od CD, a zajmuje około 7 RAZY mniej.

Dzieje się tak dzięki temu, że w mp3 zapisywane są tylko te dźwięki, które tam występują i są słyszalne dla przeciętnego ludzkiego ucha. Można by rzec, że taka kompresja ma skutek uboczny, w postaci wyciszania szumów - niestety to właśnie te "szumy" nadają muzyce "głębi".

 

Myślę że producenci muzyki powinni inwestować w pliki 24bitowe z kompresją stratną...

To czy odtwarzana mp3ka będzie miała na wyjściu 16, czy 24 bity zależy, chyba, tylko od dekodera, ponieważ dźwięk jest składany z wielu sinusoid na podstawie zapisanych wartości każdej częstotliwości i amplitudy, a sama sinusoida jest generowana przez dekoder.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kwestii płyty czy dysk... Miałem kiedyś kleptomanię - kradłem wszystko co popadnie z netu i ma w nazwie gotyk lub rock. Nagrywałem to wszystko na płytki nawet nie przesłuchując - odkładałem na później. Dzisiaj tych płytek już nie mam - wylądowały w koszu. Zostało mi tego jeszcze sporo na dysku i nie mam czasu przesłuchać. Jak tylko coś znajdę ciekawego w tym to legalizuję, jak mi się nie spodoba to kasuję. Po dłuuugim okresie zauroczenia fałszywą wolnością w ściąganiu wszystkiego za darmo i magazynowaniu na półkach mi przeszło. Pewnie nie tylko ja tak mam, że mi się przejadło.

Wystarczy się zastanowić troszkę głębiej, ewentualnie zrobić sobie jakąś statystykę w programie do odsłuchiwania muzyki - Ile z tego co mam słucham w ciągu roku ? Pewnie się okaże, że nawet jeśli chcesz okradać swoich ulubionych twórców, czy nawet kopiować posiadane oryginały na dysk - to pewnie kilka - naście/dziesiąt GB spokojnie Ci na to starczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

To zależy kto i jakie wartości chce i potrafi wyłapać. Można oglądać najnowszy syfiasty film na plazmie i Blu-ray, a można i na rosyjskim "promieniującym Elektronie". Liczy się by dana treść się zakorzeniła (cała, bądź jej najważniejsza esencja). Można przeczytać kolorowego brukowca, a można i fachową książkę bez obrazków i z marną okładką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowy postanowił zbadać wpływ hałasu na zwierzęta i ekosystemy morskie. Uczonych zaskoczyło, do jakiego stopnia ludzie zanieczyszczają oceany dźwiękiem, co ma negatywny wpływ na żyjące w nich zwierzęta. Hałas negatywnie wpływa na ich zachowanie, rozmnażanie, zdrowie i może przyczyniać się do śmierci zwierząt.
      Problem jest kolosalny. Na przykład u południowych wybrzeży Chile znajduje się jeden z najważniejszych na południowym Pacyfiku obszarów żerowania płetwali błękitnych. Zwierzęta przybywają tam, by wychowywać młode. Niedawne badania wykazały, że w miesiącach letnich przeciętny płetwal spotyka tam... 1000 łodzi na dobę. Musi więc bez przerwy starać się unikać kolizji, nie mówiąc już o olbrzymim hałasie generowanym przez ich silniki.
      Od czasu rewolucji przemysłowej ludzkość coraz bardziej zanieczyszcza oceany dźwiękiem. Rozwój rybołówstwa, transportu morskiego, turystyki, budowa infrastruktury i wiele innych aktywności H. sapiens powodują, że w światowych oceanach jest coraz więcej sztucznego dźwięku, przez co naturalne odgłosy są coraz słabiej słyszalne.
      Poniżej możemy posłuchać, jak olbrzymia różnica jest pomiędzy naturalnym dźwiękiem oceanu, a dźwiękiem zanieczyszczonym przez człowieka.

      Profesor Carlos M. Duarte z Uniwersytetu Nauki i Technologii im. Króla Abdullaha (KAUST) stanął teraz na czele międzynarodowego zespołu badającego wpływ hałasu na oceany.
      Krajobraz dźwiękowy to silny wskaźnik zdrowia środowiska naturalnego. To, co zrobiliśmy w naszych miastach na lądzie, w których naturalne odgłosy zastąpiliśmy sztucznie generowanym hałasem, zrobiliśmy też w oceanach, mówi Ban Halpern, współautor badań z Narodowego Centrum Analizy Ekologicznej i Syntezy na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara.
      Nie od dzisiaj wiemy, że niszczymy oceany wprowadzając do nich olbrzymie ilości odpadów, niszcząc wybrzeża i rafy koralowe. Znacznie trudniej jednak zauważyć to, co robimy za pomocą hałasu. Tymczasem może on być niezwykle szkodliwy. Powoduje np. że młode zwierzęta nie słyszą nawoływań rodziców i nie potrafią wrócić do bezpiecznych kryjówek. Tymczasem w projektach ochrony oceanów bardzo rzadko uwzględnia się zanieczyszczenie dźwiękiem.
      Dźwięk w wodzie podróżuje bardzo szybko i bardzo daleko. Nic więc dziwnego, że zwierzęta morskie są bardzo wyczulone na dźwięk. Wykorzystują go w całym szeregu swoich zachowań. Dźwięk odgrywa w oceanach kolosalną rolę. Ludzie wciąż nie doceniają tego aspektu środowiska morskiego, stwierdzają autorzy badań. Nikt z nas nie chciałby mieszkać koło autostrady, bo wiąże się to z ciągłym uciążliwym hałasem. Zwierzęta w oceanie bez przerwy są narażone na olbrzymi hałas.
      Naukowcy z Arabii Saudyjskiej, Danii, USA, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii, Holandii, Niemiec, Hiszpanii, Norwegii i Kanady postanowili przeprowadzić dokumentację dźwięków oddziałujących na środowisko morskie na całym świecie. W tym celu przeanalizowali ponad 10 000 prac naukowych na ten temat.
      Głębokie wody oceaniczne są postrzegane przez ludzi – nawet przez specjalistów zajmujących się tym środowiskiem – jako odległe ekosystemy. Jednak gdy wiele lat temu za pomocą hydrofonu słuchałem dźwięków w oceanach, byłem zdumiony, że na głębokości 1000 metrów dominującym dźwiękiem był... dźwięk padającego na powierzchni deszczu. I wtedy zdałem sobie sprawę, jak olbrzymią rolę odgrywa dźwięk w oceanach. W ciągu zaledwie sekundy dociera on z powierzchni na kilometr pod wodę, mówi Duarte.
      Autorzy badań uważają, że w wysiłkach na rzecz ochrony oceanów należy brać pod uwagę hałas generowany przez ludzi. I hałas ten należy zmniejszać. Wiele takich działań można przeprowadzić już teraz i nie byłyby one zbyt skomplikowane. Istnieją np. technologie produkcji cichych silników okrętowych. Powoli się one rozpowszechniają, a wprowadzenie odpowiednich przepisów spowodowałoby ich szybsze wdrożenie i zmniejszenie tym samym hałasu w oceanach.
      Co więcej, tego typu działania odniosłoby natychmiastowy skutek. Gdy np. zanieczyszczamy ocean środkami chemicznymi i przestajemy je stosować, minie wiele lat, gdy środki te przestaną negatywnie oddziaływać na środowisko. W przypadku dźwięku zmniejszenie hałasu natychmiast poprawia sytuację. I środowisko natychmiast reaguje, czego dowodem jest jego szybki odradzanie się w związku ze zmniejszoną aktywnością człowieka spowodowaną COVID-19.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Popularny pogląd mówi, że słuchanie muzyki zwiększa kreatywność. Jednak badania przeprowadzone przez psychologów z brytyjskich University of Central Lancashire, Lancaster University oraz szwedzkiego Uniwersytetu w Gavle pokazują, że wpływ muzyki na kreatywność jest negatywny.
      Osoby biorące udział w eksperymencie zostały postawione przed problemami, których rozwiązanie wymagało kreatywności werbalnej. Jednocześnie w tle puszczano muzykę. Okazało się, że muzyka w tle „znacząco upośledza” zdolność ludzi do wykonania zadań wymagających kreatywności słownej. Co interesujące, takiego negatywnego wpływu nie zauważono, gdy w tle był szum typowy dla biblioteki lub było cicho.
      Na przykład w ramach eksperymentów badanym pokazywano trzy wyrazy (np. dress, dial, flower), a ich zadaniem było znalezienie takiego jednego skojarzonego z nimi wyrazu, który pozwalał na stworzenie innego znanego słowa. W tym przypadku wyrazem takim był „sun”, a tworzone słowa to „sundress”, „sundial” i „sunflower”. Zadanie było wykonywane albo przy odgłosach typowych dla biblioteki, albo gdy w tle puszczano jeden z trzech rodzajów muzyki – muzykę z nieznanym badanym tekstem w obcym języku, muzykę instrumentalną bez śpiewu, muzykę ze znanym tekstem.
      Znaleźliśmy silne dowody na to, że gdy w tle puszczano muzykę to, w porównaniu z ciszą, znacząco ograniczała ona możliwości badanych, mówi doktor Neil McLatchie z Lancaster University.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W artykule, opublikowanym właśnie na łamach Physical Review Letters, grupa fizyków wysunęła hipotezę, że fale dźwiękowe... posiadają masę. To zaś by oznaczało, że mogą odczuwać bezpośredni wpływ grawitacji. Uczeni sugerują, że fonony w polu grawitacyjnym mogą posiadać masę. Można by się spodziewać, że zagadnienia z zakresu fizyki klasycznej, takie jak to, są od dawna rozstrzygnięte, mówi główny autor artykułu, Angelo Esposito z Columbia University. Wpadliśmy na to przypadkiem, dodaje.
      W ubiegłym roku Alberto Nicolis z Columbia University i Riccardo Penco z Carnegie Mellon University zasugerowali, że fonony mogą mieć masę w materii nadciekłej. Esposito i jego zespół twierdzą, że efekt ten można obserwować też w innych ośrodkach, w tym w zwykłych płynach, ciałach stałych oraz w powietrzu.
      Mimo, że masa niesiona przez fonon jest niewielka i wynosi około 10-24 grama, może być mierzalna. Jednak, jeśli próbujemy ją zmierzyć, okaże się że jest ona ujemna, zatem fonon będzie „spadał do góry”, czyli oddalał się od źródła grawitacji.
      Gdyby ich masa była dodatnia, opadałyby w dół. Jako, że jest ujemna, opadają w górę, mówi Riccardo Penco. Przestrzeń na jakiej „opadają” jest równie niewielka, co ich masa i zależy od medium, przez który fonon się przemieszcza. W wodzie, gdzie dźwięk przenosi się z prędkością 1,5 kilometra na sekundę, ujemna masa fononu powoduje, że odchylenie wynosi 1 stopień na sekundę. Taki odchylenie bardzo trudno zmierzyć.
      Nie jest to jednak niemożliwe. Zdaniem Esposito można by tego dokonać w ośrodku, w którym dźwięk przemieszcza się bardzo wolno. Wykonanie pomiaru powinno być możliwe np. w nadciekłym helu, gdzie prędkość dźwięku może spaść do kilkuset metrów na sekundę. Alternatywnym sposobem dla poszukiwania miniaturowych skutków przechodzenia fononu przez egzotyczne ośrodki może być szczegółowe badania bardzo intensywnych fal dźwiękowych.
      Z wyliczeń zespołu Esposito wynika, że trzęsienie ziemi o sile 9 stopni powinno uwolnić tyle energii, że zmiana przyspieszenia dźwięku w polu grawitacyjnym powinna być mierzalna za pomocą zegarów atomowych. Co prawda obecnie dostępna technologia nie jest wystarczająco czuła, by wykryć pole grawitacyjne fal sejsmicznych, ale w przyszłości powinno być to możliwe.
      Zanim nie przeczytałem tego artykułu, sądziłem, że fale dźwiękowe nie przenoszą masy, mówi Ira Rothstein z Carnegie Mellon University. To ważne badania, gdyż okazuje się, że w fizyce klasycznej, o której sądzimy, że ją rozumiemy, można znaleźć coś nowego. Wystarczy dokładnie się przyjrzeć, by znaleźć niezbadane obszary.
      Esposito nie wie, dlaczego dotychczas nikt nie wpadł na ten pomysł, co jego zespół. Może dlatego, że zajmujemy się fizyką wysokich energii, więc grawitacja to nasz chleb powszedni. To nie żadne teoretyczne czary-mary. Można było wpaść na to już przed wielu laty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas IEEE Symposium on Security & Privacy eksperci z University of Michigan i Uniwersytetu Zhejiang przeprowadzili pokaz ataku akustycznego na dysk twardy. Atak taki może zakończyć się uszkodzeniem dysku i utratą danych.
      Atak za pomocą dźwięku, słyszalnego bądź ultradźwięków, działa dzięki wysłaniu fal o odpowiedniej częstotliwości. Wprowadza on przedmiot ataku w wibracje. We współczesnych dyskach twardych znajdują się liczne talerze magnetyczne i głowice, umieszczone bardzo blisko ich powierzchni. Gęste upakowanie danych sprawia, że głowice muszą być bardzo precyzyjnie pozycjonowane. Najmniejsze zakłócenie może spowodować błędy w zapisie i odczycie danych. Mocne wibracje to dla dysku poważne zagrożenie. Głowice mogą uderzyć w szybko wirujące talerze, przez co może dojść do uszkodzenia zarówno talerzy jak i samych głowic.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że nagłe głośne dźwięki, jak np. alarm pożarowy, mogą wprowadzić talerze dysków w wibracje kończące się uszkodzeniem. Tajemnicą pozostawało jednak, jak i dlaczego celowo emitowane dźwięki prowadzą do błędów w pracy HDD i w konsekwencji do błędów w pracy systemu operacyjnego, mówią badacze. W opublikowanym przez siebie dokumencie szczegółowo omawiają, w jaki sposób dźwięki o różnych częstotliwościach prowadzą do utraty danych, awarii oraz fizycznych uszkodzeń dysków twardych.
      Podczas jednego ze swoich eksperymentów naukowcy dowiedli, że możliwe jest wywołanie awarii laptopa z Windows 10 wykorzystując w tym celu wbudowane w komputer głośniki, przez które został nadany sygnał ultradźwiękowy o odpowiedniej częstotliwości. Zaś w czasie innego z eksperymentów wykazano, że możliwe jest czasowe zakłócenie nagrywania obrazu przez kamerę przemysłową za pomocą odpowiedniego dźwięku wysłanego ze smartfona. Badacze nazwali swoje ataki BlueNote.
      Naukowcy opracowali też technikę ochrony dysku twardego przed atakiem dźwiękowym. Otóż w HDD znajduje się specjalny kontroler, którego celem jest upewnienie się, że głowice dysku pozostają w odpowiedniej pozycji. Obecnie kontrolery te nie są przygotowane na atak akustyczny. Okazuje się jednak, że wystarczy zmiana firmware'u dysku, by kontroler był w stanie kompensować ruch głowic wywołany atakiem. Ruch ten jest bowiem łatwy do przewidzenia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Leki na nadciśnienie działają silniej u pacjentów, którzy po ich zażyciu słuchają muzyki. Najlepsza do tego celu wydaje się muzyka klasyczna.
      Brazylijsko-brytyjski zespół spekuluje, że muzyka oddziałuje na układ parasympatyczny, zwiększając wchłanianie leku.
      Zaobserwowaliśmy, że muzyka poprawiała tętno i działanie leków przeciwnadciśnieniowych przez mniej więcej godzinę od ich zażycia - opowiada prof. Vitor Engrácia Valenti z Uniwersytetu Stanowego São Paulo w Marílii (UNESP Marília).
      Parę lat temu naukowcy z UNESP Marília zaczęli badać wpływ muzyki na serce w warunkach stresu. Stwierdzono m.in., że muzyka klasyczna obniża tętno. Zaobserwowaliśmy, że muzyka klasyczna pobudza układ parasympatyczny i zmniejsza aktywność układu sympatycznego. Układy parasympatyczny i sympatyczny (in. przywspółczulny i współczulny) są działającymi przeciwstawnie podukładami autonomicznego układu nerwowego. Przywspółczulny odpowiada za odpoczynek i poprawę trawienia, zaś współczulny za mobilizację organizmu.
      Bazując na wstępnych spostrzeżeniach, naukowcy postanowili sprawdzić, jak stymulacja muzyczna oddziałuje na zmienność rytmu zatokowego w codziennych sytuacjach, np. w ramach terapii nadciśnienia.
      Wcześniejsze badania wykazały, że muzykoterapia wywiera znaczący pozytywny wpływ na ciśnienie u pacjentów z nadciśnieniem. Nie było jednak jasne, czy muzyka może modulować oddziaływanie leków na zmienność rytmu zatokowego, a także na ciśnienia skurczowe i rozkurczowe - zaznacza Valenti.
      W najnowszym eksperymencie wzięło udział 37 osób z dobrze kontrolowanym nadciśnieniem. Pacjenci leczyli się od 6 miesięcy do 1 roku. Pomiary tętna i ciśnienia przeprowadzano 2-krotnie (w losowych dniach) w odstępie 48 godzin.
      Jednego dnia po zażyciu doustnego leku ochotnicy przez godzinę słuchali muzyki instrumentalnej przez słuchawki (głośność cały czas była taka sama). Innego dnia badani przechodzili ten sam protokół, ale słuchawki nie były włączone.
      Zmienność rytmu zatokowego mierzono w spoczynku 10 min przed połknięciem tabletki, a także 20, 40 i 60 min od zażycia leku. Analiza danych wykazała, że gdy pacjenci słuchali muzyki, tętno spadało znacząco w porównaniu do protokołu kontrolnego. Podczas słuchania muzyki ciśnienie także silniej reagowało na leki.
      Jedna z hipotez wysnutych przez autorów publikacji z pisma Scientific Reports jest taka, że muzyka stymuluje układ parasympatyczny, zwiększając aktywność układu trawiennego. To zaś przyspiesza wchłanianie leków, zwiększając ich wpływ na tętno.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...