Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Tajemnica skrajnych rannych ptaszków

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy zbliżyli się nieco do rozwiązania zagadki, w jaki sposób określona mutacja genetyczna powoduje, że niektórzy ludzie są strasznymi rannymi ptaszkami. Odkrycie może pomóc zrozumieć rozmaite zaburzenia snu.

Jakiś czas temu badaczom udało się zidentyfikować gen odpowiedzialny za rodzinny syndrom zaawansowanej fazy sennej (FASPS). Jest to gen oznaczany symbolem Per2.

FASPS jest dość rzadkim schorzeniem i dziedziczy się jako cecha dominująca, co oznacza, że rodzice przekażą ją swojemu potomstwu z 50-proc. prawdopodobieństwem. Czym przejawia się FASPS? Przestawieniem zegara biologicznego, które powoduje bardzo wczesne zasypianie i skrajnie ranne budzenie się, np. około 4.

W najnowszych eksperymentach z komórkami niemieccy badacze pokazali, co dzieje się z zegarem biologicznym człowieka z FASPS. Działa on na "przyspieszonych obrotach" (z kilkugodzinnym wyprzedzeniem), ponieważ białko Per2 jest zbyt szybko oczyszczane w jądrach komórek budujących ludzkie ciało.

Raport na ten temat ukazał się w magazynie Genes & Development.

Szacuje się, że na rodzinny syndrom zaawansowanej fazy sennej cierpi ok. 0,3% populacji. Zrozumienie mechanizmu molekularnego leżącego u jego podłoża pomoże zaprojektować leki zmieniające aktywność nieprawidłowego białka Per2.

Dr Achim Kramer z Charite Universitatsmedizin Berlin uważa, że przynależność do określonego chronotypu (A lub B) jest częściowo zakodowana w genach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U kobiet, zwłaszcza w średnim wieku i starszych, kiepskiej jakości sen wydaje się zwiększać ryzyko fibromialgii, czyli choroby charakteryzującej się uporczywymi bólami mięśniowo-stawowymi, a także bolesnością w tzw. punktach tkliwych (Arthritis & Rheumatism).
      Zespół z Norweskiego Instytutu Nauki i Technologii (Norges teknisk-naturvitenskapelige universitet) zajął się zależnościami między zaburzeniami snu a reumatyzmem tkanek miękkich (tak inaczej nazywa się fibromialgię), gdyż wcześniejsze badania wskazywały, że u pacjentów z tą chorobą często występują bezsenność, budzenie się w nocy i zmęczenie.
      Akademicy przez 10 lat przyglądali się losom 12.350 zdrowych kobiet, które w momencie rozpoczęcia studium miały 20 i więcej lat i nie cierpiały na bóle mięśniowo-stawowe (wybrano je spośród uczestniczek badania podłużnego HUNT). Pod koniec dekady na fibromialgię cierpiało 327 pań.
      Naukowcy stwierdzili, że u kobiet, u których problemy ze snem pojawiały się często lub zawsze, ryzyko wystąpienia fibromialgii było wyższe niż u dobrze śpiących badanych; w grupie pań powyżej 45. r.ż. wzrastało ono ponad 5-krotnie, a w grupie 20-44-latek prawie trzykrotnie.
      Na razie można mówić o współwystępowaniu zaburzeń snu i fibromialgii, a nie związku przyczynowo-skutkowym. Trzeba zatem dalszych badań, by stwierdzić, czy wczesne wykrycie i terapia zaburzeń snu zmniejszą ryzyko fibromialgii u kobiet.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      System sygnałowy w mózgu, który wcześniej okazał się regulować sen i czuwanie, odpowiada także za senność podczas choroby. Naukowcy z Oregon Health & Science University Doernbecher Children’s Hospital uważają, że nowa klasa leków na narkolepsję może się sprawdzić w usuwaniu wyczerpania towarzyszącego innym niż zaburzenia snu chorobom, w tym przeziębieniu (The Journal of Neuroscience).
      Wszyscy wiemy, co znaczy czuć się źle, kiedy jesteśmy poważnie chorzy. W szczególności przewlekle chorzy pacjenci doświadczają spadku motywacji. Nie mają ochoty wstawać i wykonywać jakichkolwiek czynności. Co ciekawe, dotąd mechanizmy mózgowe stojące za tym zjawiskiem były owiane tajemnicą. Badania wykonane przez nasze laboratorium wykazały, że system neuroprzekaźników biorący udział w wywoływaniu snu jest bardzo istotny także dla podtrzymywania motywacji i ruchliwości podczas ostrych i przewlekłych chorób – podkreśla dr Daniel L. Marks.
      Wcześniejsze studia zidentyfikowały system neuroprzekaźników w mózgu, który odpowiada za wywołanie gorączki i utratę apetytu, ale nie udało się to w odniesieniu do zmniejszenia aktywności fizycznej oraz spadku motywacji. By wskazać przyczynę senności, Marks i inni badali mózgi szczurów, które są pod wieloma względami podobne do nas, ludzi. Amerykanie odkryli, że senność podczas stanu zapalnego (wszystko jedno, czy ostrego, czy przewlekłego) jest wywoływana przez specyficzną grupę "zapaleniowrażliwych" neuronów. Znajduje się ona w pobliżu systemu oreksynoergicznego, czyli systemu, który kontroluje aktywność fizyczną i pobudzenie (w skrócie sen i czuwanie). Gdy akademicy wstrzyknęli gryzoniowi oreksynę (neuropeptyd syntetyzowany głównie w neuronach bocznego podwzgórza), dochodziło do poprawy neurotransmisji oreksynergicznej, a wskutek tego do wzrostu ruchliwości itp.
      Wszystko wskazuje więc na to, że terapia oreksynozastępcza sprawdzi się nie tylko w przypadku narkolepsji, ale i senności wywołanej inną chorobą. Preparat naśladujący działanie oreksyny byłby, wg Marksa, szansą na szybkie wdrożenie jego odkryć w praktyce klinicznej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania ogłoszone przez Amerykańską Akademię Neurologii (American Academy of Neurology, AAN) dają nadzieję na wyjątkowo wczesne wykrywanie ryzyka zachorowania na chorobę Parkinsona, demencję z ciałami Lewy'ego oraz zanik wieloukładowy - chorobę zbliżoną objawami do choroby Alzheimera. Dzięki wykorzystaniu danych gromaczonych przez niekomercyjną organizację Mayo Clinic udało się powiązać choroby neurodegeneracyjne z wcześniejszym występowaniem zaburzeń snu.
      W bazie osób Mayo Clinic zidentyfikowano 27 osób, u których na wiele lat przed rozwojem jednej z tych chorób wystąpiły zaburzenia snu w fazie REM, połączone z gwałtownymi zachowaniami ruchowymi podczas marzeń sennych (taki jak nieświadome uderzanie pięścią, które nieraz skutkuje zranieniem siebie lub śpiących obok osób). 13 z tych osób cierpi na demencję, 13 na Parkinsona, jedna na zanik wieloukładowy.
      U osób tych problemy senne występowały już co najmniej 15 lat przed rozpoznaniem choroby, w niektórych przypadkach poprzedzały je nawet o 50 lat. Średnie wyprzedzenie wynosi 25 lat.
      Odkrycie, jak uważa autor, Bradley F. Boeve z Mayo Clinic w Rochester (Minnesota), sugeruje że wymienione choroby neurodegeneracyjne mają długi okres, w którym nie występują jeszcze widoczne objawy. Tak wczesne wykrywanie może jednak pozwolić na opracowanie skutecznych terapii spowalniających rozwój choroby jeszcze zanim pojawią się pierwsy symptomy.
      Odkrycie może też dać nowy impuls do badań nad przyczynami tych chorób - nie wiadomo, dlaczego i w jaki sposób zaburzenia akurat w fazie marzeń sennych łączą się z neurodegeneracją. Nie wszystkie rodzaje zaburzeń snu skutkują późniejszymi chorobami neurodegeneracyjnymi - dla przykładu w przypadku narkolepsji nie stwierdzono takiej korelacji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Do tej pory zdiagnozowanie zaburzeń snu wymagało wizyty w specjalnym laboratorium. Dzięki wynalazkom naukowców z Politechniki w Tampere i Uniwersytetu w Helsinkach możliwe będzie wykrycie, a nawet zidentyfikowanie ich w domu. Wystarczy ściągnąć na komórkę specjalną aplikację HappyWakeUp, a inteligentny telefoniczny budzik wybierze najlepszy moment na pobudkę.
      Dwa lata temu Väinö Virtanen z Tampere zaczął nagrywać i analizować wzorce chrapania. Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że zwykły mikrofon jest wystarczająco czuły, by rejestrować odgłosy generowane podczas poruszania się w łóżku. Każdy przecież słyszał dźwięki z niezablokowanego telefonu, który połączył się z kimś z kieszeni nieświadomego właściciela – przekonuje dr Tapani Salmi, specjalista ds. snu.
      HappyWakeUp daje sygnał przed ustaloną godziną, jeśli dana osoba jest obudzona lub prawie obudzona w ramach naturalnego rytmu snu. Mózg i ciało czuwają już wtedy, dlatego wybudzenie jest naturalne i proste. Nasza aplikacja to raczej zegar pobudzenia, a nie budzik – wyjaśnia Salmi.
      Godzinę pobudki ustawia się tak jak zwykle. Następnie komórkę trzeba włożyć pod poduszkę albo prześcieradło, tak aby znajdowała się w pobliżu głowy. Stany bliskie wybudzeniu są wykrywane przez mikrofon i następującą potem analizę statystyczną dźwięku. Jeśli człowiek się porusza, w ciągu 20 min poprzedzających ustaloną godzinę pobudki urządzenie wyemituje delikatny sygnał. Jeśli delikwent leży spokojnie, nie będzie go wyrywać z objęć Morfeusza aż do czasu wstukanego wieczorem na klawiaturze telefonu.
      Finowie uważają, że używanie HappyWakeUp przez dłuższy okres pomaga zegarowi biologicznemu mózgu w opanowaniu właściwych wzorców snu. Przyjemne poranki pozwalają uniknąć stresu, dotkliwie odczuwanego zarówno przez ciało, jak i mózg. Zmniejsza to ryzyko wystąpienia różnych chorób, np. nadciśnienia.
      Za pomocą tej samej technologii można wykrywać także inne zaburzenia snu, m.in.: zespół niespokojnych nóg, chrapanie czy bezdech. Nowe urządzenie jest dużo tańsze od dotychczas stosowanych. Jego twórcy podkreślają, że korzystanie z niego w żadnym razie nie zwalnia od odwiedzenia lekarza. Jego zadaniem jest wyłącznie ułatwienie diagnozy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Holenderscy naukowcy opracowali podgrzewany kombinezon, który pomaga osobom cierpiącym na bezsenność i/lub zbyt wczesne wybudzanie się. Roy Raymann i jego zespół sądzą, że temperatura skóry wpływa na komórki kontrolującego sen i czuwanie podwzgórza. Wcześniejsze badania na modelach zwierzęcym i ludzkim wykazały, że ogrzewanie prowadzi do wzrostu aktywności tych neuronów (Brain).
      W eksperymencie wzięło udział 8 młodych i 16 starszych dorosłych. Połowa z nich uskarżała się na bezsenność. Wszyscy ochotnicy spędzili w laboratorium snu dwie noce; oddzielała je jedna noc w domu. W placówce badawczej ubierano ich w specjalny kombinezon. Wbudowano w niego wypełniane wodą mikrorurki. Temperatura skóry miała wynosić 35 (warunki chłodne) albo 35,4°C (warunki ciepłe). Zmieniano ją stopniowo między tymi dwiema wartościami co 15 do 30 min. Zabiegi nie wpływały na wewnętrzną ciepłotę ciała.
      Wybrano takie temperatury, bo odpowiadają panującym w łóżku i są bliskie opisywanym jako najbardziej komfortowe. Zapis fal mózgowych ochotników ujawnił, że wyższa temperatura skóry skutkowała głębszym snem (w zapisie EEG dominowały wolne fale delta). Zmniejszały się też szanse wybudzenia nad ranem. Starsze osoby były tak wrażliwe na podniesienie temperatury, że łączna długość snu z wolnymi falami uległa niemal podwojeniu, a prawdopodobieństwo zbyt wczesnej pobudki spadało z 0,58 do 0,04.
      Mimo że na razie przeciętny człowiek nie dysponuje opisanym kombinezonem i jeszcze dość długo nie będzie się nim mógł zapewne posłużyć, z badań Holendrów wypływają ważne wnioski. Wydaje się bowiem, że dość często, kierując się swoją wygodą i preferencjami, ludzie wybierają do spania zbyt niskie temperatury, przez co nie mogą zasnąć. Aby zwiększyć temperaturę skóry w momencie kładzenia się do łóżka, warto wziąć gorącą kąpiel. Dodatkowo można się wspomóc programowanym na wczesne godziny poranne (np. między 5 a 6) kocem elektrycznym. Zmniejszyłoby to na pewno ryzyko wybudzenia.
      Badacze odradzają grube kołdry i koce, ponieważ przykrywanie się nimi prowadzi do przegrzania i wzrostu temperatury wewnątrz ciała, a tego chcemy przecież uniknąć.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...